Zdradzona.. - moja historia .. co robić.. ?

napisał/a: Atena1990 2009-04-19 21:38
Witam.. jestem tutaj nowa. To mój pierwszy post.
Od pewnego czasu zaglądam na to forum i czytam wypowiedzi innych.. jednak moja sytuacja jest zupełnie inna niż wszystkie.

Ehh.. na początku pragnę zaznaczyć, iż jestem osobą.. trochę może staroświecką w pewnych względach.. ponieważ kieruje się w życiu wartościami.. które wydają się już powoli zanikać.. znajomi uważają mnie za szlachetną.. a ja siebie uważam za niepasującą do tego świata.. i być może przez to, że mam wartości, których tak mocno się trzymam.. nie jestem w stanie podjąć żadnej decyzji..

Ale do rzeczy.. od początku..

Zawsze byłam dość porządna.. nie uganiałam się za facetami itp. ponieważ twierdziłam, iż bez sensu jest wiązać się z kimś będąc np. w gimnazjum - ponieważ taki związek nie ma sensu. Nie chciałam skakać z kwiatka na kwiatek. Zawsze marzyłam o tym.. aby mój pierwszy chłopak był jednocześnie moim ostatnim - już na całe życie - i żebym i ja była taka dla niego.. Może to dziwne, że w młodym wieku potrzebowałam.. poważnego związku.

W gimnazjum miałam ogromne problemy ze sobą. W szkole było ok - dobrze się uczyłam i w ogóle.. ale gorzej z psychiką.. ogólnie jakoś nie widziałam sensu życia.. byłam wiecznie przygnębiona itp.. próbowałam się zabić..

Skończyła się szkoła.. poszłam do liceum. Nadal jakoś 'anty' nastawiona na facetów.. i nadal wiecznie przygnębiona.. Na przełomie października i listopada pierwszej klasy zaczęłam rozmawiać z jednym kolegą z klasy.. miał wtedy dziewczynę z która mu się nie układało.. zwierzał się mi.. i tak np. smsowaliśmy do 2-3 w nocy.. dużo rozmawialiśmy.. w końcu rozstał się z tą dziewczyną.. jednak ja nie jestem taka łatwa.. nie dałam się tak łatwo przytulić czy pocałować.. znajomość trwałą parę miesięcy aż w końcu dopiero w maju oficjalnie zostaliśmy parą.. związek nasz był bardzo udany.. byłam na prawdę szczęśliwa.. bo w końcu poczułam się ważna.. depresja minęła.. czułam, że mam kogoś na kim mogę polegać.. związek kwitł.. po ponad roku.. straciłam z nim dziewictwo.. bo wiedziałam, że to on jest 'tym jedynym'.. z resztą z jego strony słyszałam to samo.. jednak czasem moje wachania nastrojów powracały.. uważałam, że jestem beznadziejna.. nie chciałąm żeby On na to wszystko patrzył.. i nie raz (ehh głupie to było) mówiłam coś w stylu 'z inną by ci było lepiej.. znajdź sobie inną'.. jednak zawsze po takich kłótniach wszystko wracało do normy.. i tak byliśmy razem już ponad 1,5 roku.. zdaję teraz maturę.. więc depresję znowu się nasilały.. 'nie zdam matury' .. itp.. on niestety wymyślił sobie sposób na mnie.. 'taak.. to lepiej siedzieć w kącie i płakać' .. jednak na mnie takie metody nie działały.. w chwilach załamania potrzebowałam bliskości.. przytulenia.. aż w tym roku.. dokładnie w dzień kobiet złapałam tak strasznego doła.. znowu ten sam tekst 'znajdź sobie inną'.. zawsze powtarzałam, że to dla jego dobra.. że tak dla niego byłoby lepiej bo jest wspaniałym facetem i zasluguje na kogoś lepszego.. chciałam go uchronić przed patrzeniem na moje załamania.. i właśnie wtedy dokładnie w dzien kobiet.. pokłóciliśmy się bardzo.. naprawde.. mówiłam rzeczy ktorych zaluje.. wymyślałam rożne kłamstwa chcąc aby mnie znienawidził.. skończyło sie to tak.. że stwierdzil ze potrzebujemy przerwy na przemyślenia.. ja po tygodniu wszystko zrozumialam.. prosiłam.. błagałam abysmy juz wrocili do siebie.. naprawde wtedy zmądrzałam.. a i on nagle jakos dziwnie zaczal sie starac o mnie.. jednak zauważyłam ze pewna koleżanka z klasy.. jakos dziwnie mnie unika.. itp. On przyznał mi sie ze podczas tej klotni zwierzał jej sie.. zdenerwowałam sie bo nie chcialam aby o naszych problemach opowiadał osobom trzecim.. przeprosil.. powiedzial ze juz tego nie zrobi.. jednak ona dalej dziwnie mnie traktowala.. wydalo mi sie to podejrzane.. pytałam wprost.. ze moze podczas tych rozmow ona sobie za duzo wyobrazila.. i myslala ze to nie tylko przyjaźń.. on nic nie mowil.. w końcu weszłam na jego gg.. (to nei bylo włamanie.. miałam jego konto u siebie).. i akurat byla wiadomość od niej.. zaczelam z nia rozmawiac w jego imieniu.. i przeczytałam 'musimy to skonczyc.. koniec rozmów.. koniec smsow.. koniec spojrzeń' .. doznalam szoku.. spytalam go wprost.. po dłuższych rozmowach płaczach itp.. wszystko wyszło na jaw.. że podczas przerwy.. gdy ja nad wszystkim sie zastanawiałam.. plakalam w domu do poduszki.. on zabawial się z nią.. z tym że skończyło sie to ponoc tak szybko jak sie zaczelo bo zrozumiał ze to na mnie mu zależy..

Ehh.. zerwał z nią wszelki kontakt.. mówi, że bardzo żałuje.. ale że.. miał już dość tych kłótni. . że wtedy coś w nim pękło i że w nas zwątpił.. zwątpił w to czy możemy być razem.. teraz.. gdy to wszystko trwa już miesiąc.. on cały czas lata za mną.. stara się.. mowi jak bardzo mnie kocha.. jak żałuje.. że przez to wszystko zrozumiał, że to na mnie czekał całe życie.. docenił to dopiero gdy mnie stracił.. ale że naprawde mnie kocha i że chce to wszystko odbudować..

Ja widzę, że nie mogę bez niego zyć.. naprawdę chciałabym się przełamać.. ale nie potrafie.. ponieważ on ugodził w najważniejsze dla mnie wartości.. i nie umiem się z tym pogodzić.. wiem, że nie będe mu ufać.. a związek powinien się opierać na zaufaniu.. z jednej strony chce to wszystko zostawić w tyle i zacząć nowe zycie bez niego.. ale wtedy boje sie ze bede zalowac ze nie spróbowałam.. ze ktos inny tez mnie może skrzywdzić.. ze nie bede potrafiła pokochać nikogo innego.. pozatym.. tak się od niego uzależniłam.. że nie wyobrażam sobie zycia bez niego.. z drugiej jednak strony chciałabym wrocic.. ale wtedy boje sie ze on mnie znowu skrzywdzi.. albo ja jego wypominąc mu wszystko przy pierwszej lepszej klotni.. i ze jest to niezgodne z moim sumieniem.. z moimi ideałami.. wartościami..

Ehh.. kompletnie nie wiem co mam robić.... ;(( przy nim.. gdy rozmawiamy o tym wszystkim.. w koncu potrafimy porozmawiac szcerze.. wytknac sobie wszelkie bledy.. wiem ze ja doprowadzilam do chwilowej przerwy.. ale o nie byl powod zeby mnie zdradzac.. ;(( wiem ze bylam nieznosna.. ;( ale zrozumialam swoj blad.. potrafimy teraz szczerze rozmawiac o tym co bylo.. nie odwrocilam sie od niego.. poniewaz po blisko 2 latach bycia ze soba nie potrafie udawac ze go nie znam.. przy nim potrafie zapomniec i choć na chwile uwierzyc ze jest szansa.. ze mozemy to naprawic.. ale zaraz potem znow nachodza mnie wątpliwości.. strach..

pragnę dodać, że związek ten należał do bardzo poważnych.. pomimo tak młodego wieku.. planowaliśmy już wspólną przyszłość.. ja byłam go pewna.. że to ON.. właśnie ten jeden jedyny.. były już wspólne obiadki.. śniadanka.. eh wszystko było naprawdę na poważnie..

ehh pomocy.. :(

/przepraszam za taką obszerność.. ale chciałam się wygadać.. komuś bezstronnemu i anonimowemu... ;(/
napisał/a: misia871 2009-04-19 22:32
Wedlug mnie to on nie jest niczemu winny.To ty caly czas mu mowilas zeby znalazl sobie inna itd.Wiec chlopak nie wiedzial czego ty chcesz.A to ze pisal z ta kolezanka to specjalnie zrobil zebys byla zazdrosna i docenila to co masz.Bo kazdy docenia zawsze jak to straci.Ja bym na twoim miejscu dala mu jeszcze jedna szanse,i nie wygadywala mu nic.
TAKA JEST MOJA RADA
napisał/a: AgainstTheWorld 2009-04-20 01:18
Najpierw to powiedz, czy zdradził Cię z nią w łóżku, czy to było tylko sms-owanie. Chociaż to w zasadzie nie ważne, bo niestety zgadzam się z poprzedniczką. To Ty do tego doprowadziłaś.Wymyślałaś jakieś brednie, skąd on mial wiedzieć, że Ty mu nie chcesz dać do zrozumienia, żeby odszedł? Sama rozczulasz się nad sobą, jak Ci było źle, a jak on miał się czuć? Cały czas odpychany, namawiany, żeby zmienił sobie dziewczynę...Mówisz, że jestes szlachetna, ale chyba tylko względem siebie, bo w stosunku, do faceta, którego kochałaś, nie zachowywałaś sie tak.
napisał/a: Atena1990 2009-04-20 08:11
misia - nie powiedział, że zrobił to specjalnie.. bo nie chciał tego zrobić.. tak ponoć wyszło.. a że to on zrozumiał że chce mnie podczas tego 'romansu' ..

wiem, że sama jestem sobie winna.. no ale.. uważam, że moje zachowanie nie było powodem do tego aby zdradzać.. owszem.. było powodem kłótni.. i tego że zrobiliśmy sobie przerwę.. jednak ja potrafiłam tę przerwę przeżyć inaczej.. zastanowić się, przemyśleć, zrozumieć.. i podczas gdy ja płakałam w domu on sie zabawiał z tamtą panną.. :( i to nie były smsy tylko spotkania.. przytulanie.. pocałunki.. i coś więcej..

hmm.. a i on teraz zrozumiał.. że to co mówiłam zawsze było dla jego dobra.. bo nie chciałam żeby patrzył na moje wieczne załamania.. za bardzo go kochałam (i kocham) żebym mogła na to pozwolić.. poprostu chciałam poświęcić własne szczęście dla jego dobra.. ale dopiero teraz zrozumiałam.. że on by był ze mną zawsze - i w dobrych i złych chwilach..

wiem, że powinnam dac drugą szansę.. i chcę to zrobić.. ale nie potrafię.. każdy wybór wiąże się z ryzykiem...:

1. wracając do niego - moge żałować ze go nie zostawiłam.. moge cierpieć przez niego.. ale możemy tez wszystko odbudować i byc szczęśliwi...

2. odchodząc... - moge żałować ze nie spróbowaliśmy jeszcze raz.. moge spotkac kogos na swojej drodze kto rowniez mnie skrzywdzi.. moge zyc sama juz do konca.. moge spotkac kogos z kim bede szczęśliwa

Ehh.. wiem, że byłam głupia.. ale to wszystko było z myślą o nim.. żeby znalazł kogoś odpowiedniego puki nie jest za późno.. żeby był poprostu szczęśliwy.. bo wydawało mi się, że jest mu ze mną źle i że zasługuje na kogoś lepszego..
napisał/a: voice02 2009-04-20 08:27
Atena1990 napisal(a):.. zdaję teraz maturę.. więc depresję znowu się nasilały.. 'nie zdam matury' .. itp..


Coś jest na rzeczy w tym co piszesz. Czasu coraz mniej, kwitnące kasztany, niepewność, obawa etc... Skoncentruj się teraz na nauce, wycisz i na chwilę przestań się zadręczać. Wiem, że to trudne, że głowę masz zaprzątniętą chłopakiem, że się obwiniasz. Postaraj się jednak oddzielić jedno od drugiego. To od tego jak wypadniesz na maturze zależy twoja przyszłość, w tym również w życiu osobistym.
napisał/a: Psychol logiczn 2009-04-20 08:44
ale to wszystko było z myślą o nim..

Jak o nim?;p Dziewczyno ty po prostu lubisz się zadręczać, myśleć co będzie(źle).Musisz się trochę wyluzować:)Jak masz takie powracające "napady" to musisz ugryźć się w język;)Albo od izolować żeby, po raz kolejny nie powiedzieć mu coś takiego;)A i mniej myśl;p Bo w twoim wypadku myślenie działa na twoją nie korzyść:)Albo po po pracuj nad swoją pewnością siebie, bo to ona też może być winna ze te "znajdź sobie inną".

Ja na twoim miejscu bym spróbował, no tylko jest ale, te twoje myślenie i się zadręczanie:)Musisz z tym skończyć, bo inaczej to tak będzie się ciągło i ciągło.;)I to samo będzie ja wybierzesz opcje 2:)Więc po pracuj nad sobą:)
napisał/a: ~gość 2009-04-20 09:20
Ja się absolutnie nie dziwię chłopakowi, jakbym ja słyszała co chwilę z ust mojego chłopaka "znajdź sobie innego, zasługujesz na kogoś lepszego" to bym wkońcu go zostawiła, bo jak długo można tego słuchać..? Dziewczyno, przestań się zadręczać, zacznij po pierwsze doceniać siebie samą! Bo po Twoich słowach
Atena1990 napisal(a):'znajdź sobie inną'.. zawsze powtarzałam, że to dla jego dobra.. że tak dla niego byłoby lepiej bo jest wspaniałym facetem i zasluguje na kogoś lepszego..

widać, że chyba nie do końca sama się doceniasz. To Ty na niego zasługujesz a nie żadna inna dziewczyna, gdybyś nie powtarzała mu w kółko tych wszystkich rzeczy pewnie nie zrobilibyście sobie przerwy i nie poszedłby do tamtej dziewczyny, poszedł do niej bo musiał z kimś o tym pogadać, skąd wiesz że Cię z nią zdradził? Powiedział Ci wprost że poszli do łóżka? Może po prostu potrzebował się szczerze wygadać. Na Twoim miejscu natychmiast pobiegłabym do tego chłopaka i przeprosiła go za swoje zachowanie, a przede wszystkim zmieniłabym swoje podejście do życia - bo nikt na dłuższą metę nie wytrzyma z osobą która tak pesymistycznie na wszystko patrzy..
napisał/a: liana1 2009-04-20 12:47
wciąż podkreslasz swoje podejście do "wartości" jaka jestes poważna i moralna. Mam jedno pytanie czy szacunek do uczuć drugiego człowieka nie jest wartością? Czy nie nadszarpnęłaś nieco swego nieskalanego oblicza tekstami w stylu "odejdź znajdz sobie inną". Każdy miałby dość...Twoje nastroje i stany psychiczne mogą godzić go bardzo głęboko wiesz? no ale to ON "zdradził" to ON jest zły to on nie zasługuje na zaufanie, bo Ty masz swoje wartości przecież.
napisał/a: Atena1990 2009-04-20 16:52
Wiem.. teraz już widzę swój błąd.. ale ja naprawdę uważałam.. iż on się ze mną męczy.. że z kimś innym byłby szczęśliwszy :(

napisal(a):poszedł do niej bo musiał z kimś o tym pogadać, skąd wiesz że Cię z nią zdradził? Powiedział Ci wprost że poszli do łóżka? Może po prostu potrzebował się szczerze wygadać.


owszem.. poszedł do niej bo chciał z kimś szczerze pogadać jednak przerodziło się to w coś więcej - przyznał się w końcu.. czy doszło do sexu - nie wiem - on się zarzeka, że nie.. no ale skąd mam wiedzieć jaka jest prawda.. przyznał się za to do innych intymnych zbliżeń..
napisał/a: Psychol logiczn 2009-04-20 17:17
Ale takie uważanie was niszczyło;)Teraz ty musisz to naprawić:)
napisał/a: Atena1990 2009-04-20 17:29
owszem.. ale można było dojść do porozumienia.. ja potrafiłam się zastanowić podczas przerwy.. przemyśleć wszystko.. poznać swoje błędy itp.. wystarczyło szczere porozmawiać a nie skakać w bok :(

ehh.. jednocześnie nie wyobrażam sobie życie bez niego.. i boje się przyszłości.. że zrobi to znowu (jeśli wrócę..)
napisał/a: Psychol logiczn 2009-04-20 18:10
Wiem rozumiem cię:)Ale możesz żałować tego że nie spróbowałaś:)A jak to się powtórz to będziesz mogła z czystym sumieniem powiedzieć mu "Żegnaj";)Porozmawiaj z nim szczerze powiedz że bardzo cię tym zranił:)Tylko spokojnie nie z pretensjami:)