Czy to jest wymarzony typ każdej kobiety?

napisał/a: ami1 2006-11-13 19:08
I ja ... no ale co poradzić.
napisał/a: Eva1 2006-11-13 19:38
plus jest taki że zarabiają dobrą kasę
napisał/a: samsam 2006-11-13 19:41
No...., ale i tak bym wolała mieć go więcej...
napisał/a: orka2 2006-11-13 23:10
sylwia napisal(a):
Eva napisal(a):(jest informatykiem) duzo spedza czasu przed komputerem,

Znam ten ból

Choc moj Gireczek, jak na razie, tylko studiuje informatyke, (a chce byc programista po studiach), to nie moge narzekac, zeby siedzial za duzo przed kompem :D
napisał/a: jente8 2006-11-13 23:15
sylwia napisal(a):najważniejsze jest to, że mężczyzna deklaruje chęć pomocy


Żeby się tylko na deklaracjach nie kończyło, jak już przyjdzie co do czego...

asia napisal(a):Jestem przeciwniczką popadanie z skrajności w skrajność, albo żona robi wszystko, albo mąż. Dobrze jest się tymi obowiązkami dzielić. (...) Partnerstwo przede wszystkim.


Otóż to.

asia napisal(a):NIE MA TAKIEGO


napisał/a: Eva1 2006-11-14 09:34
Sylwia ja też chciałabym mnieć więcej swojego ukochanego, ale tak nie jest i chyba już nie będzie. Od kąd mieszkamy razem zmieniło się w naszym związku troche, kochamy się nadal tak samo mocno, mamy w planach slub i cieszymy się że niebawem zostaniemy rodzicami. Ale mniej spędzamy czasu ze sobą, a jeżeli np chcialabym wieczorem troszke się poprzytulac już w łóżku, oddać mu się cała, pokazać jak bardzo mi go brakuje to zazwyczaj On jest zmęczony i poprostu usypia. Żadko kiedy ma ochote na wieczorne igraszki, ale to dlatego że jest naprawdę zmeczony. Czasami łapię doła z tego powodu i zastanawiam się jak to bedzie dalej.. [/scroll]
napisał/a: AnnMari 2006-11-14 13:36
Witam was wszystkich Niestety wiele sie zmienia gdy rozpoczyna sie wspolna droga we wlasnym mieszkanku,nie znadujemy dla siebie tyle czasu ile powinnismy ile bylo przedtem.Kiedy walczylismy o siebie ,zdobywalismy sie,dbalismy o siebie.Wspolne wyjscia imprezy,spacery,spotkania romantyczne.Wspolne mieszkanie to juz wazna decyzja a zalozenie rodziny jeszcze wiekasza bo wiele rzeczy sie konczy a wiele zaczyna nowych.Po pownym czasie zdajemy sobie wkoncu sprawe z tego ze warto bylo.Ja mieszkam ze swoim mezem juz 3 lata moze to nie wiele ale duzo sie zdarzylo w tym okresie.Wkoncu wyszlsimy na prosta.Powiem szczerze ze na poczatku chcialam byc dobra zona i robic wszystko sama ale po jakis czasie zdalam sobie sprawe ze to nie mozliwe i zaczelam angazowac meza po tych 3latach udalo sie napewno zmienilam jego punkt widzenia na to ze nie mozna byc idealem i matka jak i ojciec sa rownie wazni w rodzinie.

Eva mysle ze powinnas porozmawiac ze swoim partnerem o tym co cie gryzie i wlasnie w tym czasie kiedy lapiesz dola bo wtedy wiesz co najwiecej ci przeszkadza.Ja dlugi okres milczalam i staralam sie robic wszsytko byle bylo dobrze a to wcale nie byl najlepszy pomysl.Czasem nasi faceci tez lapia dola bo chca byc najlepsi chca utrzymac dom,rodzine a jak pojawi sie dziecko to juz wogle sytuacja moze sie zmienic.Dlatego ja zawsze stawiam na rozmowe.

Pozdrawiam
napisał/a: Eva1 2006-11-15 17:21
Wiesz.... ja z nim rozmawiam, zawsze jak cos mnie gryzie to mu o tym mówię. Ale u nas jest z tym troche dziwnie bo zawsze gdy mu powiem co mnie boli co mi się nie podoba to on mówi do mnie że zawsze mam do niego o coś żal, pretensje, zawsze coś robi nie tak. I wtedy najczęsciej zaczyna się nieprzyjemna już dyskusja i dochodzi nawet do kłótni, a ja potem płacze po kątach Dlatego szczerze mówiąc to ja nie wiem czy jest sens. Ja nie chce się z nim kłócic, on mnie czasami zle odbiera i szybko się denerwuje. Ja teraz bedąc w ciązy zrobiłam sie bardziej wrażliwa, łatwo jest mnie zranić i doprowadzić do takiego stanu że płaczę.. Kochamy się z moim partnerem. Po prostu nasz związek jest nietypowy i niektórzy mogą powiedzieć że dziwny.
Mieszkamy ze sobą od niedawna bo od sierpnia tego roku, domem zajmuję się ja, On pracuje i pomaga mi w soboty w porządkach. A tak to wszystko robię sama. Owszem jest mi ciężko, mowie mu o tym że chcialabym aby zrobił to czy tamto.. mówi ok. Ale zawsze muszę mu o tym mówić. Jak narazie nie przeszkadza mi to aż tak, ale wiem że długo tak nie wytrzymam bo bedzie mi za ciężko. W grudniu pojawi się dziecko, po macieżynskim ide do pracy i sama nie wiem jak to bedzie wyglądało. Wiem jedno, że sama na pewno sobie nie poradzę.
Troszke się rozkleiłam..
Tak bardzo Go kocham
napisał/a: AnnMari 2006-11-15 19:11
Eva wiem co przezywasz naprawde nie mialam lekko w swoim malzenstwie poczatki sa trudne,zaczynamy ze soba mieszkac i sie zaczyna.Kochamy sie ale tak naprawde duzo sie zmienia w naszym zwiazku.Tez mialam podobna sytuacje ze gdy zalilam sie mezowi on mowil ze to zawsze ja mam problem a on nie wie o co mi chodzi.Takie juz jestesmy chcialybysmy miec w swoim partnerze przyjaciela ktory nas zrozumie,wyslucha moglybysmy sie wyzalic na jego ramieniu poplakac sie przy nim.Dlugo do tego dazylam,grozilo nam nawt rozstanie ale milosc zwyciezyla.Mamy cos wspolnego moj facet nie jest informatykiem ale jego pasja sa komputery moglby z nimi spedzac cale dnie.Po wspolnym zamieszkaniu dopiero sie okazalo ile potrafi przy nich siedziec walczylam z tym non stop.Teraz juz po przejsciach troche odpuscilam ,nie jecze juz tak ale nadal mu mowie zeby juz przestal siedziec przy nim bo to ze mna sie ozenil.Nie poddawaj sie,ja nie jestem jeszcze idealna zeby wiedziec wszystko aby wyszlo na moje ale wiem ze trzeba byc cierpliwa i rozmawiac spokojnie i wtedy kiedy nasz facet ma dobry humor Powodzenia pamietaj ze zawsze mozesz sie nam wyzalic ja z checia sluze pomoca i dobrym uchem do sluchania.
napisał/a: Belay 2007-02-15 12:03
Dopiero teraz dotarłam do tego wątku, ale się wypowiem, a przy okazji wątek podbiję - bo dużo nowych osób na forum, więc może któraś jeszcze zabierze głos.

Mój Mąż nigdy nie deklarował chęci pomocy - z czego bardzo się cieszę, gdyż mogłoby się skończyć na samych deklaracjach. Na szczęście zamiast mówić - po prostu to robi.

Ja nie umiem gotować. Nigdy tego nie robiłam, gdyż w domu rodzice i brat bardzo lubią pichcić. Od początku mówiłam, że nie chcę się tego nauczyć i póki nie potrzebna mi ta umiejętność, obejdę się bez niej. W związku z czym obiady gotuje mój Mąż, który nauczył się gotować... na statku, gdy był w pracy.

Jeśli Mąż gotuje obiad, ja zwykle zmywam naczynia. Chyba, że akurat miał ochotę mnie wyręczyć. Ja wycieram kurze (On nie znosi przestawiania figurek), On odkurza i myje podłogę. Ja sprzątam w klatkach naszych ptaszydeł, a On zajmuje się pucowaniem łazienki.

Ja sortuję pranie i zajmuję się całą resztą z tym związaną - od czasu do czasu, gdy włączam pralkę przed wyjściem do pracy - On rozwiesza pranie.

Śmieci wynosimy w zależności od potrzeb, ale jakoś nie mam z tym większych problemów - tak jak to było, gdy mieszkałam u rodziców.

Codziennie rano to ja robię kawę - weekendy są wyjątkami. Na śniadanie w weekend On smaży dla mnie omlety, a ja czasem robię tosty, albo kanapki. I tak to się jakoś kręci.

Nikt koło nikogo nie skacze jakoś przesadnie. Oczywiście jeśli jedno poprosi o coś drugie, zwykle nie ma problemu. Nigdy nie jest tak, że jedno leży do góry brzuchem, a drugie haruje jak wół. Ja pracuję w trybie 8 godzinnym - codziennie od 8 - 16, za wyjątkiem weekendów, a On pracuje trzy tygodnie, a potem przez trzy tygodnie jest w domu... - też chciałabym spędzać z Nim więcej czasu, ale życie nie jest usłane różami {co ja plotę - moje przecież jest!}

Przy komputerze spędzamy dużo czasu, ale zwykle wtedy, gdy ja jestem w pracy, a On w domu. Gdy jesteśmy obok siebie - komputer schodzi na dalszy plan.

Nie chciałabym być z Mężczyzną, który robiłby w domu wszystko, a ja malowałabym paznokcie codziennie na inny kolor i leżała w różowych kapciach na pięknej sofie ;) - umarłabym ze wstydu!

Równowaga w przyrodzie musi być!
napisał/a: nika81 2007-02-15 12:14
Belay tylko pozazdrościć. Mojego męża niestety trzeba prosić by zrobił to czy tamto
napisał/a: Parcinka 2007-03-13 17:49
U mnie w domu nie ma sztywnego podziału obowiązków. Jeśli jest taka potrzeba mąż przygotowuje obiad czy sprząta. Ja (tak jak już się wypowiadam w innym wątku) lubię domowe obowiązki, lubię sobie coś zrobić tak "po swojemu" np. poprzestawiać kwiaty, poukładać ksiązki na półkach itp. Jasne że większość rzeczy w domu robię ja, ale trudno żebym miała je zlecać mężowi. Czasami musi być ten podział. To jest tak np. że mężczyzna wyniesie pralkę, ale już jej nastawienie i pranie należy do kobiet. Jasne- jak zachodzi potrzeba- wypierze sam, ale trudno żeby robił to cały czas. Na pewno nigdy nie muszę się o nic prosić, on zawsze wszystko co robi ,robi z radością, nigdy nic nie jest dla niego problemem i za to go cenię