Diamentowy konkurs

napisał/a: Iza3008 2009-05-25 12:19
Mam w domu małego 3,5 letniego łobuza,ktory kocha zwierzatka i ma pupilka kroliczka Trusie.TOo byl dzien jak codzien właczyłam automat z praniem,zaciekawiło mnie to ze syn siedzi i patrzy jak pralka pierze i sie cieszy cos tam sobie mowi,pytam go co tam tak zagloda,a on na to ze patrzy jak kroliczek sie kąpie,stanełam jak wryta krolik w automacie:eek:,szybko wyłaczyłam automat i szukam w bebnie kroliczka.....znalazłam kroliczka ale....pluszowego,Trusia biegała po pokoiku syna.Zapytalam synka dlaczego go tam dał a on na to ze futerko miał brudne:D,ja natomiast mialam dodatkowa prace bo jak otworzyłam pralke to woda wyleciała na podłoge...ALE DOBRZE ZE TRUSIA NIE UCIERPIAŁA;)Dzieci maja wielka fantazje.
napisał/a: biedronka4 2009-05-25 12:37
jolunia559 napisal(a):to był dzień jak co dzień.Moi panowie poszli do swoich zajęć /jedni na uczelnię,inni do pracy/Zostałam w domu ze swoim ukochanym Forestem/trzymiesięczną koteczką/ i sterta poswiątecznego prania.Sprzątanie mieszkania -to tylko miał być leciutki dodatek.posegregowałam pranie jak Pan Bóg przykazał,kolorowe-osobno.Białe od razu do pralki.Po świątecznym szaleństwie było tej bieli !sporo/obrusy,obrusiki,serwetki,serweteczki,koszule,bluzeczki ble,ble,ble.Forest kręcił się po kuchni.Z wielkim apetytem zajadał swoją porcję karmy.Zaaferowana pracą ,nawet nie zuważyłam,gdzie i kiedy zniknął.Wsypałam do pralki porcję proszku ,wybielacza i płynu zmiękczającego.Ustawiłam program i włączyłam praleczkę.Czynności,które wykonujemy codziennie jak przysłowiowe roboty!Zaparzyłam kawę i poszłam do salonu oglądać jakiś poranny program,.Minęło kilkanaście minut,no może kilkadziesiąt/jak ten czas leci,gdy coś interesującego nas zaintryguje/Nagle?Zorientowałam się,ze mojego Foresta nie ma ze mną w pokoju.Kiciam i kiciam,biegam po całym mieszkaniu,a odpowiada mi tylko cisza!
Cholera,chyba wyprałam kota!
Zadrżałam!Serce zaczęło mi bić jak oszalałe.Łzy napłynęły do oczu.Wyłączyłam pralkę pełna złych emocji i przeczuć.Jak to się sta ło?Nasz kot uwielbiał ładować ię w każdą dziurę,ale przecież ja tak uważałam!Po chwili otworzyłam pralkę i zaczęłam z niej po kolei wyiągać-o zgrozo-pięknie uprane,różowe jak majtki Dody ciuszki.Tylko kota w pralce na szczęście nie było!Znowu zaczęłam uskuteczniać bieg na czas po całym domu.kicać,kiciać i w różniasty sposób nawoływać swoją ulubienicę.Wtem-oniemiałam.Moja kocia ,piękna zaraza wynurzyła ię z wnętrza tapczanu.Cała,zdrowa i zaspana.Bożemnie było chyba większej radości!Nie wyprałam jej !W wiaderku piętrzyła się sterta cudnie ufarbownych rzeczy/kot musiał do pralki mi wrzucić swoją różową myszkę/,z którymi nie wiadomo co zrobić,aby znowu były białe.A moja kociczka szczęśliwa i zdumiona patrzała na mnie wielkimi oczami.Jakby chciała powiedzieć.no i co?Niezły numer,prawda?


Brawo ! Świetnie piszesz!
avatea77
napisał/a: avatea77 2009-05-25 21:19
Dawno, dawno temu popełniłam małżeństwo…jak to na początku bywa, było kruchutko z pieniędzmi a prać w rękach było nieciekawie wiec skombinowaliśmy Franie. Frania model z epoki PRL była super:) jak na fakt, że parę miesięcy praliśmy ręcznie. Wynajmowaliśmy mieszkanie jako, ze wszystko było tam malutkie zwłaszcza łazienką Frania pełniła funkcje kosza na bieliznę…miała białe wieczko z dziurka oryginalne! Pewnego dnia w domu zaczęło cos śmierdzieć… dosłownie jakiś niepiękny zapach się pojawił… zaczęłam oczywiście sprzątać… zapach nie zniknął wiec potuptalam do sklepu po odświeżacz powietrza. Niewiele to pomogło… zaczęłam podejrzewać, ze w jakichś rurach zdechł szczur czy inny gryzoń. Oczywiście molestowałam Pana Męża by coś z tym zrobił!!! W końcu odkryłam skąd dochodził ow zapach!!! Z Frani!!!! Mój genialny Pan Mąż podczas mojej nieobecności zrobił sobie pranie roboczych ciuchów. Jako ze pracował w zakładach gumowych woda po tym praniu wyglądała jak smolista ciemna maź o konsystencji kisielu… pranie zrobił, płukanie wykonał w wannie i jakoś tak się śpieszył, ze oczywiście wody nie wylał!!! Ja jak zwykle co wieczór bieliznę i ciuszki wrzucałam do Frani – kosza na bieliznę. Myślałam ze piorunami ciskać będę jak z tej mazi wyciągnęłam mój ulubiony komplecik bielizny w krateczkę….prawie płakałam jak zobaczyłam ze był normalnie zgnity ( leżał w mazi dokładnie trzy dni) od tej pory zapragnęłam normalnej pralki bardziej niż innych rzeczy…
Ale to nie koniec… wpadła do mnie przyjaciółka na kawkę i jej to opowiedziałam a ona na to : „ wiesz ja tu ostatnio jak byłam u ciebie to czułam ten smród aż pomyślałam, ze się nie umyłaś… ale jakoś mi to nie pasowało do ciebie – zawsze wyglądasz świeżo….” Myślałam ze zapędne się pod ziemie – nie ma to jak szczerość do bólu…
Niebawem kupiliśmy na raty pralkę i porządnie to uczciliśmy:)
Co do rzeczy wypranych to najciekawsze były narzędzia mojego Pana Męża, mimo tego że sprawdzam porządnie te jego spodnie o tysiącu kieszeni i zakamarków, wyprałam(oprócz dokumentów i faktur) śrubki, klucze do regulacji okien, nóź techniczny….
napisał/a: urbban 2009-05-27 10:52
Moja pralka-moja wyrocznia!

Od momentu kiedy pięć lat temu przeczytałam książkę Paulo Coelho „Alchemik” przyjęłam jako pewnik "że cały wszechświat sprzyja moim poczynaniom" i postanowiłam iść przez życie "szukając znaków"! Ale cóż....proza życia dopadła mnie już po miesiącu i zaczęłam tracić wiarę w magiczną moc opowieści Coelho aż do momentu gdy nawiązałam mistyczną więź... z moją pralką!

Gdyby spojrzeć na moje życie z perspektywy czasu, okazuje się, że pralka przemawiała do mnie już od dawien dawna ale ja, głupia cały czas myślałam, że to przypadek. Fakt, brzmi jak wariactwo...Oto dowody.

Wszystko zaczęło się od pewnego chłopaka. Kolejna wielka miłość, tym razem elementem scalającym był wspólny udział w rajdzie studenckim. Dwa wspólne lata za pasem, niezapomniane zaręczyny, piękny pierścionek a tu nagle pewnego dnia w trakcie rozwieszania prania z pralki wypada pierścionek, w dwóch częściach: kamień+cała reszta. Początkowo rozpacz, że zniszczyłam, że przecież taki ładny był, że tak dużo dla mnie znaczył...i jakim cudem zapomniałam go nałożyć na palec po skończonym sprzątaniu (ściąganie pierścionków w trakcie sprzątania – nawyk jeszcze z domu, mama zapominając o tej czynności, utopiła dwie obrączki w ubikacji). Jeszcze wtedy nie przeczuwałam, że to był ZNAK i że moja pralka coś mi chce powiedzieć. Zrozumiałam to dopiero dwa tygodnie później, gdy jedna z „życzliwych” koleżanek zaprowadziła mnie na imprezę, na której luby obdarzał wdziękami jedną z „tylko koleżanek” z roku. No cóż, było minęło. Wyleczyłam rany, zapomniałam a pralka na jakiś czas zamilkła.

Kolejną więź nawiązałyśmy w trakcie remontu. Tym razem z nowym ukochanym - element scalający guma do żucia-bez komentarza ;D Postanowiliśmy własnoręcznie odnowić nasze studenckie, dość obskurne mieszkanie. Zainspirowani reklamami firmy Dulux postanowiliśmy, że ja będę Magnolią on Jodłą Kanadyjską i razem stworzymy idealny duet w naszym mikroskopijnym pokoju „do wszystkiego”. Jak przystało na profesjonalistów dzień wcześniej postanowiliśmy przeprowadzić próbę na kawałku ściany za szafą. Rozradowani posiadaniem farby i pędzli, niczym dzieci w przedszkolu, szybko przeszliśmy od malowania ściany do malowania siebie nawzajem. Jako, że lubiliśmy te ciuchy, które mieliśmy na sobie, w celu uniknięcia trwałych zabrudzeń (tekst jak z reklamy proszku do prania ;)) ubrania powędrowały od razu do pralki. Niestety, nie przyszło nam do głowy, że farba z ubrań może zabrudzić pozostałe rzeczy i rano po otwarciu bębna wysypała się kupa ciuchów-w jednolitym ale PIĘKNYM kolorze! W ten sposób z dosłownego połączenia Magnolii i Jodły otrzymaliśmy nasz unikalny kolor ochrzczony oficjalnie nazwą GNIOT a ja postanowiłam wykorzystać wakacje na kurs architektury wnętrz, który w późniejszym czasie zaowocował studiami podyplomowymi na tym kierunku i ostatecznie stał się moim sposobem na życie.

Opisane wyżej przykłady dotyczą dwóch przełomowych momentów w moim życiu. Mogłabym jeszcze długo pisać o egzaminie, na który nie poszłam z powodu wyprania „szczęśliwego” długopisu, o Mańku - kocie ze schroniska, którego przygarnęłam ponieważ plama po winie pod wpływem prania przeistoczyła się w coś na kształt kociaka (co prawda tylko ja to widziałam ale jak dla mnie wystarczy) czy o przyjaciółce, którą zyskałam stojąc w kolejce po proszek w naszym osiedlowym sklepiku. Podsumowując moja pralka, moja wyrocznia a czy mam równo pod sufitem...hmm zdania są podzielone: moja mama-NIE, mój obecny i ostateczny narzeczony-NIE, moja przyjaciółka (ta od proszku)-TAK...chodź ona może nie powinna się wypowiadać w tej kwestii jako, że sama czuje nierozerwalną więź z własnym samochodem Bebusiem.
napisał/a: ~do_rotka324 2009-06-03 13:10
Miałam małego kota, któremu bardzo podobała się pralka. Często do niej zaglądał... obserwował jak się pierze... pewnego dnia układałam prania w pralce szykowałam już do włączania a tu wygląda mój mały pupil z za szybki ... byłam przerażona nie wiedziałam nawet czy włączyłam już tą pralkę czy jeszcze nie... Mały kociak wszedł do pralki i spał w niej a ja niepostrzeżenie chciałam go wyprać! :)
napisał/a: agusia77 2009-06-11 20:06
GRatuluje wygranej ,a mozna wiedziec gdzie jest wypowiedz do konkursu uzytkownika "tomasam" ? bo nie widze .
napisał/a: ~Marielu 2009-06-12 08:06
agusia77 tomasam wygrała w części "zdjęciowej" więc musiesz poszukać jej w galerii :)
a przy okazji obu Paniom szczerze gratuluję praleczek , wybór jury wg Mary w pełni zasłużony , brawo :)
Monroe1591
napisał/a: Monroe1591 2009-06-12 08:32
a gdzie mozna zobaczyc wyniki konkursu,bo nie widze..
Motylomana
napisał/a: Motylomana 2009-06-14 10:06
cześć, mam prośbę, potrzebuję ankiet do badań o wizerunku kobiet. Bardzo proszę o wypełnienie jednej z nich, krótkiej i przyjemnej :) Dziękuję! http://webankieta.pl/ankieta/w1hptqahud7u