Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Konkurs Helen Doron Early English

napisał/a: havajana 2013-02-23 11:59
Największym moim sukcesem jest to, iż dostrzegłam siebie. W końcu odnalazłam siebie w natłoku wszystkich spraw i osób. Zauważyłam, że czas ucieka bezpowrotnie a mnie w nim nie ma. Postanowiłam sobie, teraz ja. Ja jestem człowiekiem, który też ma prawo korzystać z życia, jestem kobietą, która powinna bardziej zadbać o swój wygląd, o swoje rozrywki itp. Teraz mam czas na kosmetyczkę, na fryzjera, na wyjście do kawiarni, kina, teatru. A co najważniejsze, na co dzień mam czas na spokojne wypicie kawy czy herbaty przy ulubionej gazecie lub filmie. I to jest mój wielki sukces, bo każdy ma tylko jedno życie i żaden dzień nie powtórzy się.
napisał/a: agasam9 2013-02-23 12:07
Za moje największe sukcesy ostatnich 15 lat uważam na pewno ukończenie z dobrymi wynikami szkoły średniej, zdana bardzo dobrze matura i ukończone studia (wprawdzie nie był to kierunek moich marzeń, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło). Skończyłam ekonomię i dzięki niej znalazłam dobrą pracę, którą lubię i która daje mi bezpieczeństwo finansowe. Staram się stawiać sobie coraz to nowe cele i małymi krokami je realizować. 2 lata temu postanowiłam kupić sobie samochód i cel osiągnęłam. Teraz zaczynam myśleć o własnym mieszkaniu. A w życiu osobistymi staram się być dobrym i uczynnym człowiekiem, mam wrażenie, że taka jestem więc to też chyba jakiś sukces ...
napisał/a: anka9290 2013-02-23 16:45
Jestem jeszcze młoda. Nie zmienia to jednak faktu że dokonałam swoim życiu prawdziwej rewolucji. Kiedyś zamknięta w sobie mała, niepewna dziewczynka dzisiaj dorosła , radośnie krocząca przez świat dziewczynka. Pozbyłam się swoich kompleksów i teraz wiem kim na prawdę jestem. Całe moje dzieciństwo było dla mnie koszmarem i utrapieniem. Nie miałam nikogo bliskiego. Jednak postanowiłam powiedzieć dość sobie. Już nie zamierzałam być pośmiewiskiem. Pierwszym krokiem było oczywiście inne podejście do siebie. Zaczęłam zauważać w sobie atrybuty. Zamiast je maskować podkreślałam je. Otwarłam się na świat i na ludzi. Na ludzi , których nie interesowało to jak wyglądam ale jaka jestem. To wszystko sprawiło że stałam się innym człowiekiem. To wszystko nauczyło mnie że nikt nie może mi wmawiać kim jestem i jak mam żyć. To ja jestem panią swojego losu. I nikt i nic mnie już nie zniszczy.
napisał/a: kwoloch 2013-02-23 21:01
Mój największy sukces...zdecydowanie zbudowanie pozytywnej relacji z Mamą. W zasadzie nigdy nie miałyśmy dobrego kontaktu, Ona tak bardzo skupiona na pijącym ojcu, ja tupiąca i krzycząca, usiłującą zwrócić na siebie Jej uwagę której tak strasznie potrzebowałam... Buntowałam się bardziej i bardziej, aż wreszcie w wieku 17 lat związałam się z kilka lat starszym chłopakiem. Mama czuła że to mężczyzna nie dla mnie, ale nikogo nie słuchałam. A tym bardziej Jej, w końcu teraz ja pokazywałam Jej na co mnie tać. Na złość Mamie postanowiłam odmrozić sobie uszy i wplątywałam się w ten związek coraz bardziej, właściwie wiedząc że to nie to. Ale wolałam zmarnować sobie życie niż przyznać się do błędu. Zapędziłam się tak bardzo, że otrzeźwienie przyszło 3 miesiące przed planowanym ślubem. Nagle wszystko do mnie dotarło: że spędzę życie z kimś kogo nie kocham tylko po to żeby Mama nie miała satysfakcji powiedzenia "a nie mówiłam". Byłam przekonana że tak będzie...
Zebrałam się w sobie i zerwałam z tym chłopakiem. Wlokłam się do domu układając w głowie różne scenariusze, jak to powiedzieć Mamie, przygotowywałam się podświadomie na starcie. W końcu stanęłam przed Nią i wyrzuciłam wszystko z siebie. Jej reakcja kompletnie mnie zaskoczyła - przytuliła mnie i płakała razem ze mną. Miałam wrażenie że w tej chwili poznaję Ją na nowo, okazała się zupełnie inna niż Ją postrzegałam. Długo tego dnia rozmawiałyśmy, śmiejąc się i płacząc na przemian. Ja mówiłam o swoich uczuciach, Ona o tym jak strasznie się o mnie bała, jak zagryzała zęby widząc w co się pakuję i nie mogąc mi pomóc. Tego dnia odnalazłyśmy się na nowo. Mama stanęła za mną murem, co dało mi siłę do działania - stawiłam czoła niedoszłemu mężowi i Jego rodzinie, odwołałam uroczystość, anulowałam wszystkie ślubne rezerwacje z wyjątkiem jednej...tyle że zamiast w podróż poślubną pojechałam do Grecji z Mamą. I dziś wiem, że świetnie na tym wyszłam!
napisał/a: 19790411 2013-02-23 21:48
Ostatnie 15 lat to mnóstwo zmian w moim życiu, sukcesów małych i dużych: ukończenie studiów,znalezienie wymarzonej pracy, wielka miłość, ślub, urodzenie córeczki. Największym sukcesem jest jednak to, że jestem SZCZĘŚLIWA, że nie żałuję niczego, że moje życie wygląda lepiej niż mogłabym sobie wymarzyć. Oczywiście, jak każdemu, i mi zdarzają się gorsze dni, porażki mniejsze i większe, najważniejsze jednak jest to, że nawet z porażki potrafię wynieść jakąś korzyść (np. nauczka na przyszłość). W moim życiu stale zachodzą zmiany, idę do przodu. Raodzina jest dla mnie najważniejsza, jednak nie zapominam też o sobie. Dzieki temu nie uważam, że coś tracę, przeciwnie, każdego dnia uczę się czegoś nowego, rozwijam i po prostu JESTEM SZCZĘŚLIWA :)
napisał/a: kubabe67 2013-02-24 16:30
Moim największym sukcesem jest zorganizowanie w moim mieście akcji przeciwko homofobii. Homoseksualizmu można nie lubić i można się nim nawet brzydzić. Nie możemy jednak potępiać ludzi o odmiennych upodobaniach, nie możemy okazywać im wzgardy i podejrzewać o brak zasad moralnych .Nie możemy traktować homoseksualistów jako "gatunek" gorszy-mają przecież oczy, ręce, zmysły, pragnienia, namiętności. Przeżywają chwile dramatu, smutku, radości. Lubia przeczytać dobrą książkę, obejrzeć film, oddać się swoim zainteresowaniom. Możemy nie tolerować ich preferencji co do wyboru partnera, możemy czuć niesmak widząc całujące sie pary homoseksualne, ale w tym wszystkim nie powinniśmy zapomnieć o ich człowieczeństwie, o wartościach ,które posiadają o tym, że ich wybór nie spycha ich poza margines. Skoro już wybrali i czy są świadomi tego , czy tez nie ,dajmy im żyć. Każdy ma przecież do tego prawo.
Ja to wiem, jednak około rok temu odkryłem, że nie dla każdego jest to równie oczywiste. Doszło bowiem w naszym liceum, w klasie maturalnej, do przykrego incydentu. Chłopak, który przyznał się do swoich preferencji był szkalowany, wyśmiewany i poniżany. Jednak tym, co zmusiło mnie do działania, było pobicie niewinnego człowieka. Dlaczego? Dlatego, że innym nie podobało się, że odważnie mówi o swoim wyborze? Dlatego, że nie wstydził się tego co czuje? Czy może dlatego, że był inteligentnym, lubianym chłopakiem z dobrego domu, a jak ktoś taki może być "inny"?
Wtedy zrozumiałem, że jeśli my- tolerancyjni nie zaczniemy walczyć, takie prześladowania będą na porządku dziennym. Zorganizowałem więc marsz, namawiając wszystkich znajomych aby przybyli. Zainteresowanie przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Przybyli uczniowie, gimnazjów, liceów, a nawet lokalne władze. Nie obyło się oczywiście bez wyzwisk i obrzuceń błotem, jednak to była jedynie kropla nienawiści w morzu zrozumienia.
Wszystkim homofobom, zanim zaczną umoralniać niepoprawnych, poleciłem: spójrzcie w lustro. Nim zabierzecie się za ocenę drugiego człowieka, zweryfikujcie własne sumienia. Jeśli do homoseksualistów i do związków homoseksualnych będziemy podchodzić jak do mniejszości, a nie jak do wynaturzeń, to nie będzie i nas dziwić, że oni chcą kochać, zakładać rodziny, prowadzić normalne życie.
Dzięki naszemu apelowi, buntowi przeciw rzeczywistości prześladowcy zostali ukarani, a chłopak publicznie przeproszony. Co więcej, jako radnemu młodzieżowej rady miasta, udało mi się wywalczyć pogadanki w szkołach na temat tolerancji, homoseksualizmu, zrozumienia inności.
Jestem z tego niezmiernie dumny, bo wiem, że jeśli chociaż jedna osoba dzięki tym lekcjom i protestowi zastanowi się zanim krzyknie coś do homoseksualnego kolegi czy koleżanki, to było warto. Przecież to z kim i jak się sypia nie jest miarą wartości człowieka. Homoseksualizm nie powinien być powodem nierównego statusu wobec prawa. Pary homoseksualne prowadzą wspólne gospodarstwa domowe, razem zarabiają na życie, funkcjonują jak heteroseksualni.
Od niedawna, do mojej osobistej walki, przyłączyła się moja ukochana dziewczyna. Ucząc się teraz w innym mieście nie zaprzestałem swojej ''krucjaty". Na uniwersytecie udało mi się stworzyć koło poetyckie, ale co najważniejsze również cykl "spotkania z tolerancją". I mam nadzieję, że tą, mimo wszystko syzyfową pracą, uda mi się zmienić rzeczywistość.
I właśnie ta nauka tolerancji, a nie dostanie się na studia medyczne, świetne zdanie matury czy zdobycie wymarzonej wakacyjnej pracy, jest dla mnie moim największym sukcesem.
napisał/a: fronezis 2013-02-25 13:45
[CENTER]Wielkim sukcesem ostatnich 15 lat jest dla mnie to, że z nieznośnej nastolatki, która niewiele wiedziała o świecie (choć wydawało jej sie inaczej) zmieniłam się w fajna kobietkę dobiegającą 30-tki. Kiedyś świat wydawał sie czarno-biały, dzis wiem, że nawet szarość ma wiele odcieni...Wiem już, że nie zawsze jest tak jak sobie zaplanujemy, nie zawsze mamy rację, nie zawsze dostajemy to czego chcemy. Nie jet to jednak smutna prawda ale piękno dojrzewania i stawania się dorosłym. Sukcesem jest to, że jestem jaka jestem,że lepiej znam świat, że po drodze, przez te 15 lat, nabrałam doświadczenia i przytrafiło mi sie mnóstwo mniejszych i większych sukcesów.Była świetnie zdana matura, fajne studia zakończone z wyróżnieniem, spotkanie najwspanialszego mężczyzny na świecie,ślub, cudny brzdąc, który mnie wciąż zaskakuje, własna firma... . Sukces ostatnich 15 lat to to do czego doszłam, to co osiągnęłam, kogo poznałam, z kim jestem, jaka jestem...To dzieło przypadku, moje i moich bliskich. Cieszę się, że moje życie wygląda tak jak wygląda - to mój największy sukces - poczucie szczęścia, poczucie, że nie zmarnowałam tego czasu - bo nie zmarnowałam![/CENTER]
napisał/a: Fringilla 2013-02-25 17:19
15 lat temu...
Lekcja historii. Siedzę w przedostatniej ławce, mocno przyklejona plecami do oparcia krzesła. Wpatruję się w zeszyt, ale nie po to, by notować czy czytać, ale by uciec przed spojrzeniem nauczycielki. Znam odpowiedź na pytanie, ale nie mam odwagi się odezwać. Myślę: „Nie mam pewności, czy to właściwa odpowiedź”. Wstydzę się swojego głosu. Boję się porażki. „A jeśli mam rację, pewnie zaraz nazwą mnie kujonem, więc lepiej nie ryzykować”.
Na przerwie pytają, czy przyjdę na imprezę do Marty. Wymyślam na biegu historię o chorej mamie, by się wykręcić. „Po co pójdę? Nie mam się w co ubrać, nie umiem tańczyć, wszyscy mają pary, a ja będę sama...”.
Na lekcji „wuefu” proszę o zwolnienie z ćwiczeń z powodu „spraw kobiecych”. Nie mogę dziś ćwiczyć, bo jest bieg na 200 m, a ja kiepsko biegam. Dostanę jedynkę i mogę pomarzyć o dobrej średniej.
Przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze: nie takie włosy, za duży nos, za małe oczy, buzia za bardzo okrągła. Zakładam powyciągane szerokie swetry sięgające kolan, by ukryć jakiekolwiek oznaki kobiecości. Wstydzę się ich i przerażają mnie.
Sprzedawczynie w sklepie śmieją się z formułki, którą codziennie wygłaszam, wychodząc od nich z zakupami: „dziękuję, przepraszam, do widzenia”. Za co przepraszam? Za to, że jestem taka a nie inna. Za to, że istniejąc, sprawiam problem innym. Za to, że jestem.

Teraz...
„Pani Justyno, przyszedł już autor. Czeka na panią w pokoju konferencyjnym”. „Dziękuję, pani Agnieszko” – odpowiadam. Wchodzę do pokoju raźnym krokiem, wyprostowana, z podniesioną głową. Obcisła dopasowana sukienka podkreśla moje kobiecie kształty. Witam się z uśmiechem, podając rękę. Bez lęku, z zaangażowaniem i pewnie omawiam z gościem nowy temat do książki. Nie boję się wyrażania swojej opinii, nawet jeśli jest inna niż reszty towarzystwa.
Odmawiam i protestuję, gdy coś jest niezgodne z moimi przekonaniami. Na spotkaniach służbowych chętnie zabieram głos.
Po pracy... staję na głowie. Dosłownie, nie w przenośni. Joga pomogła mi odkryć swoje ciało, pozwoliła na przekroczenie barier i przełamanie się. Nie ma już tej dziewczynki, która obawiając się porażki, nie chciała ćwiczyć na wuefie. Dziś robię mostek i szpagat, nie dlatego, że trzeba, ale dlatego, że chcę.
Sobotni wieczór spędzam na imprezie. Nie zastanawiam się nad tym, czy kolor cieni do powiek dobrałam idealnie do koloru bluzki – nie ma to znaczenia dla moich przyjaciół, nie wpływa także na dobrą zabawę. I nie martwię się tym, że przychodzę na prywatkę sama, bo o mojej wartości nie przesądzają inni ludzie (nie przesądza posiadanie drugiej połówki). Wartością jestem ja...

By to zrozumieć, by zalęknionej dziewczyny, która obwiniała się za zło całego świata, stać się dziś odważną i znającą swoją wartość kobietą, musiałam długo pracować. Polubienie samej siebie i uwolnienie się od negatywnej energii kierowanej przeciw sobie uważam za swój największy sukces. Mam nadzieję, że kolejne są przede mną!
martam2491
napisał/a: martam2491 2013-02-26 12:45
Największym sukcesem dla mnie to bliskosc i miłosc rodziny, która tak wiernie mnie wspiera od tylu lat...
iza_luiza
napisał/a: iza_luiza 2013-02-26 17:10
Wiadomość z powodu upływu czasu usunęłam.
profitrollka (rysunki).
napisał/a: KawaInka 2013-02-26 22:10
Moje osiągnięcie ma cztery łapy, puszysty ogon i uszy stojące zawsze, gdy słyszą czyjeś kroki. Mój mały skarb znaleziony pod płotem, nieludzko potraktowany przez obcego NIE - człowieka. Moje osiągnięcie to jego ZAUFANIE I WIARA.
napisał/a: kwiatek21 2013-02-27 09:11
Moje życie rozsypało się na tysiące drobnych kawałeczków. Cały świat mi się zawalił. Gdy już trochę się otrząsnęłam po burzliwym rozstaniu, poznałam JEGO... równie doświadczonego co ja...nie chciał znać kobiet bo miłość jego życia zostawiła go tuz przed zaplanowanym ślubem. Nie traktowałam tej znajomości poważnie, szczerze, to chciałam się tak zupełnie egoistycznie pocieszyć, zapomnieć o byłym. On też podchodził do tej znajomości z dystansem, myślał, że się wygłupiam, że to nic na poważnie. Zaczęliśmy się spotykać, rozmawiać do 4 nad ranem na tematy niezwykłe dla nowo poznanych ludzi....głębokie, intymne, kontrowersyjne. Było nam ze sobą dobrze, czuliśmy się bezpiecznie wiedząc, że żadne z nas nie oczekuje poważnego związku. Lecz tak naprawdę staliśmy się nim, zanim zdaliśmy sobie z tego sprawę. Kiedy spóźniał mi się okres, byłam pewna ze to niemożliwe żebym była w ciąży. A jednak....dwie kreski na teście ciążowym mówiły swoje. Z początku nie skakałam z radości, nie docierało to do mnie...ale wraz z rosnącym brzuszkiem rosła moja miłość do tego maleństwa, ja rozkwitłam. On okazał się nie tylko świetnym partnerem rozmów ale i bardzo odpowiedzialnym, kochającym człowiekiem. Dziś jesteśmy najszczęśliwszą rodzinką na świecie. Mimo normalnych trudności jesteśmy szczęśliwi, bo mamy siebie. Za mój i Jego sukces uważam to, że nie poddaliśmy się, potrafiliśmy odbić od dna i stworzyć cudowną rodzinę. Ja kończę studia, wychowuje synka, on pracuje i pomaga mi ile tylko może. Planujemy ślub. Jesteśmy strasznie zabiegani, ale zawsze mamy czas tylko dla siebie. Serce otwarte na drugiego człowieka. To nasz sukces, to ważniejsze niż pieniądze i inne materialne rzeczy.