Konkurs "Jestem na TAK!"

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2009-05-08 14:13
Konkurs rozwiązany!!!

Laureatami konkursu zostają:
1. zdesperowana21
2. teresska
3. biedronka4
4. moniau
5. Monroe1591

Laureatom serdecznie gratulujemy!!!

Zadanie konkursowe
Główny bohater filmu "Jestem na TAK!" nie boi się nowych wyzwań i chwyta życie pełną garścią. A Tobie zdarzyło się pójść na żywioł i zrobić coś szalonego? Napisz nam o tym!

Nagrody w konkursie
Mamy dla Was 5 zestawów nagród, zawierających:
- DVD z filmem "Jestem na TAK!"
- T-shirt z filmu "Jestem na TAK!"
- magiczny brelok, który odpowiada na pytania
Nagrody ufundowała firma Galapagos.

Zasady konkursu:
1. Konkurs zostanie przeprowadzony na forum serwisu polki.pl w terminie od 8 do 20 maja 2009 r.
2. Prace będą oceniane przez konkursowe jury złożone z Redakcji serwisu www.polki.pl.
3. Nagrody trafią do osób, których prace jury oceni najwyżej.
4. Jury podejmie decyzję dotyczącą zwycięzców 22 maja i prześle informacje do osób nagrodzonych na ich prywatne skrzynki na forum z prośbą o podanie adresu wysyłki nagród. Wyślemy je pocztą niezwłocznie po uzyskaniu danych adresowych zwycięzców.
5. Prawa autorskie majątkowe do prac nadesłanych przez uczestników konkursu powinny należeć do uczestników konkursu. Uczestnicy konkursu ponoszą pełną odpowiedzialność wobec Organizatora w przypadku zgłoszenia przez osoby trzecie roszczeń z tytułu naruszenia ich praw wskutek wykorzystania przez Organizatora tekstów zgodnie z niniejszym Regulaminem.
6. Zgłoszenia muszą być unikalnymi treściami, stworzonymi specjalnie na potrzeby danego konkursu. Teksty, które dostępne są już w internecie, na innych serwisach będą dyskwalifikowane.
7. Wszelkie zgłoszenia nieprawidłowości i naruszenia zasad konkursowych należy zgłaszać na redakcyjną skrzynkę forumową do dnia poprzedzającego rozwiązanie konkursu. Po tym terminie Jury nie będzie takich zgłoszeń brać pod uwagę.
8. Dane do odbioru nagrody należy wysłać na redakcyjną skrzynkę forumową najpóźniej do 31 maja 2009 r. W przypadku przekroczenia tego terminu nagrody przepadają!
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2009-05-08 14:35
Szalone??? Nie wiem czy to było szalone, ale na pewno wariackie.
Rok temu zdawałam mature ustną z polskiego. Oczywiście prezentacje miałam napisaną przez kogoś innego. Lektur też nie przeczytałam. I w dniu zdawania uczyłam się może 5 minut. Kompletnie nieprzygotowana do tematu poszłam zdawać. Nie wiem jak mi się to udało, ale zdałam. Nawet co wiecej odpowiedziałam na 3 pytania ze znajomości tych lektur choć ich nigdy nie czytałam. Jak dla mnie to było wariackie, ale liczy się ze zdałam.

A kolejna rzecz którą zrobiłam na szalonych papierach to: poszłam na ślub i wesele z chłopakiem jako osoba towarzysząca, którego wogóle nie znałam. Zwyczajnie, napisałam do tej osoby sms czy miałaby ochote na wspólne wesele, a że się zgodziła to poszliśmy razem. Pierwszy raz widzieliśmy się przed kościołem właśnie na tym ślubie, a później przetańczyliśmy całą noc na weselu...
Nasze drogi po tym wyjściu się rozeszły, ale warto było.
napisał/a: dosXowna23 2009-05-08 14:57
szalone jest niemal całe moje życie, ale coś takiego specjalnego?
to może to, jak kiedyś obrzuciłam mojego nauczyciela z fizyki galaretką...
na poprzednich zajęciach była gastronomia no i ja przygotowałam kilkupiętrowy tort galaretkowy.
gdy już zostałam oceniona, zabrałam się za rozdawanie każdemu po kawałku galaretki żeby się nie zmarnowała.
wszyscy sie objedli a mnie została jeszcze ostatnie największa warstwa galaretki z bitą śmietaną.ślicznie ją pokroiłam i rozdałam każdemu w klasie.
na fizyce na mój znak wszyscy mieliśmy rzucić galaretkę w kierunku profesora-niekoniecznie w niego trafić.
no i gdy wszyscy grzecznie siedzieliśmy w ławkach, profesor odwrócił się by coś napisać na tablicy, dałam znak klasie, zamachnęłam się i z impetem rzuciłam w kierunku nauczyciela trafiając go prosto w pupę!!!!!!!!galaretka się przykleiła i zrobiła paskudną plamę.
klasa tarzała się ze śmiechu a ja zostałam wezwana do dyrekcji...
to było dawno.kilkanaście lat temu ale nigdy nie zapomnę jakim szacunkiem obdarzyła mnie wtedy moja klasa która nie wierzyła że to zrobiłam bo cały czas myśleli że ja sobie zwyczajnie żartuję...że chcę ich wkręcić w kłopoty a sama będę "czysta".
może nie było to mądre ale zawsze gdy to wspomnę to łzy śmiechu cisną mi się do oczu:)
napisał/a: zdesperowana21 2009-05-08 15:14
taaakkk
jednym z chyba najgłupszych szaleństw jakie w życiu zrobiłam to: pójście do porodu w pełnym makijażu oraz w ślicznej kremowej koszuli nocnej
miałam wywoływany poród, rodziłam siłami natury...a z racji tego że mój mąż zabrał kamerę aby uwiecznić te piękne chwile, chciałam też być piękna i od 5:00(o 6:00zabierali mnie na porodówkę), siedziałam w szpitalnej łazience i robiłam piękny makijaż.nie przewidziałam tylko,że poród tak cholernie boli i na filmie widać piękną, rozmazaną,rozczochraną, napuchniętą mamuśkę
nigdy nie zapomnę miny położnej gdy przyszła odbierać poród.Myślałam,że wybuchnie ze śmiechu...
pamiętam że ordynator i pielęgniarki przez cały późniejszy czas który spędziłam w szpitalu wołali na mnie "mamaMISS".Czułam się potwornie głupio ale chyba do kolejnego porodu powtórzę to(tylko tym razem zdecydowanie użyję wodoodpornego tuszu):)
enigma10
napisał/a: enigma10 2009-05-08 23:28
Jestem osobą raczej rozsądną, staram się nie kusić i nie prowokować losu a moje decyzje są przemyślane.
Ale czasami rozsądek zaśpi a mnie zdarzy się zrobić coś odrobinę szalonego;)

To było wiele lat temu, byłam jeszcze na studiach.
Akurat przeżywałam chwile zwątpienia - mój wymarzony kierunek studiów mnie rozczarował, poważnie myślałam o zmianie nie tylko kierunku ale też uczelni.
Moi rodzice byli temu przeciwni, nie chcieli na ten temat rozmawiać - chyba uważali, że jak nie omawiamy tego problemu, to go po prostu nie ma;)

I wtedy - zupełnie przypadkowo - natknęłam się na ogłoszenie o pracy w Niemczech. Dla żartu wysłałam swoje cv - i byłam bardzo zdumiona, gdy dostałam zaproszenie na rozmowę o pracy.

Oczywiście "życzliwi" odradzali mi tę pracę ze wszystkich sił, strasząc okropnymi wizjami.
Nie powiem - ja też się wahałam.
Ale wtedy zamknęłam oczy i powiedziałam - niech się dzieje co chce.
Wątpliwości miałam do samego końca, jeszcze jak wsiadałam do samolotu, zaświtała w mej głowie myśl: "A może jednak zrezygnować?"
Nie zrezygnowałam.
I spędziłam 6 wspaniałych miesięcy w Niemczech, pracując we wspaniałym miejscu, wśród cudownych, życzliwych ludzi.

Tam nabrałam tez dystansu do moich kłopotów i rozterek.
Odpoczęłam od studiów i nabrałam chęci aby je kontynuować.

Myślę, że czasami warto odejść od rutyny dnia codziennego i spróbować w życiu czegoś nowego:)
napisał/a: apoccalipsa 2009-05-09 08:14
Związałam się z facetem który nie był w moim typie i w dodatku był ode mnie młodszy o 6 lat. To miał być chwilowy związek. Kierowała mną bardziej ciekawość niż uczucie. Ale potem to sie zmieniło. Dziś jest nasza 11 rocznica ślubu...
napisał/a: erikakr 2009-05-09 11:47
Co zrobiłam takie szalonego?
Jakbym chciała napisać, że całe moje życie jest szalone!
Niestety nie mogę. W życiu nie zrobiłam nic szalonego.
Twardo stąpam po Ziemi pilnując się by nie nie popełnić żadnego głupstwa.
W chwili zapomnienia natychmiast staram się dojść do siebie, do pionu.
Życie bez adrenaliny jest nudne i nieciekawe.
anita301066
napisał/a: anita301066 2009-05-09 21:47
Kiedyś:
skryta, wstydliwa ,cicha, mało mówna ,nie ufna ,daleka od ludzi

Dziś:
żywiołowa, gotowa pójść na całość , dusza towarzystwa, wesoła , otwarta

Skąd taka zmiana?

Idąc jak co piątek do biblioteki , zauważyłam ulotkę reklamującą grupę aktywnych ludzi , wyjeżdżających na obozy przetrwania.Przeczytałam i poszłam dalej , to nie dla mnie.
Dni mijały a ja co chwilę widziałam ulotki z grupą przetrwania , postawiłam stabilny krok i wzięłam numer.Długo się wahałam czy zadzwonić, ale niedługo potem zadzwoniłam i już w czerwcu byłam na obozie.
Bałam się strasznie , szczególnie nie znanego , nowych znajomości.
Ale trafiłam w takie towarzystwo ,że w mig zapomniałam o swym dawnym życiu , aktywnie brałam udział w zajęciach , wspinaczkach.
I dzięki temu dziś noszę miano Color Women-kolorowej kobiety.
To była szalona decyzja , całkowicie zmieniająca moje życie!!
napisał/a: ~moniau 2009-05-11 11:39
Szalone...cokolwiek znaczy to słowo kryję się pod nim właśnie ja!
Mi nie trzeba powtarzac dwa razy, wystarczy, ze ktoś powie "jeden" ja zaraz pwoiem "dwa" i działam.

Gdybym miała tu wypisac swoje największe szaleństwa to chyba limit znaków by się skończył w poście... jednak skupię się na samych "perełkach"

- moja miłość...poznałam go przez internet, zakochałam się bez pamieci, pewnej nocy o północy przyjechal do mnie 400km a ja...uciekłam z domu przez balkon na spotkanie z nim...Gdy dziś o tym myśle to...miłość odbiea rozum i robi z człowika szaleńca :)
- skok z jakichś 30metrów na linie... na górze przeżegnał się i powiedziałam "Boze świety miej mnie w opiece" :) ja która nie jestem wierząca :) zacisnełam zeby, zamknęłam oczy i poleciałam...
- wielu uważa za szlaeństwo lot do Azji w ciązy :) było super, jedynym szaleństwem była meiszanka zapachów na którą reagowałam jak byk na czerwona płachte a była ona wszedzie... :)
- baba za kierownica to juz za wiele, ale baba za sterami wilgi to juz naprawde przesada... mimo lęku wysokosci, strachu rpzed lataniem robię kurs pilota...SZALONA TO MOJA DRUGIE IMIĘ :)
napisał/a: Fraggy 2009-05-12 12:37
szaleństwo,
kojarzę jedno wielkie w moim wykonaniu,
będąc z koleżanką na spotkaniu,
stwierdzając, że w naszym życiu braku spontanicznych szalonych akcji...
wskoczyłyśmy w pociąg nad morze i pojechałyśmy do Gdańska na dwa dni :) po drodze u znajomych zabukowałyśmy sobie nocleg, bieliznę itp. niezbędne przybory kupilyśmy na miejscu, a
przy tym miałyśmy piękną pogodę! :D
Podobało nam się to bardzo.... :)
napisał/a: agnes_joan 2009-05-12 17:57
[CENTER]Miej marzenia jakbyś miał żyć wiecznie
Żyj tak jakbyś miał umrzeć dziś
[/CENTER]

[RIGHT]James Dean[/RIGHT]

Tak mówił...a ja się do tego stosuję....Każdy dzień jest wyjątkowy dlatego też warto wykorzystać go w pełni.....

Pamiętam jak kiedyś pokłóciłam się z koleżanką o jakąś głupotę...kto z kim, kiedy...mało istotne...ale istotny był zakład...nie chodziło o coś tak przyziemnego jak, która której funduje wizytę o kozmetyczki czy wizytę w saunie....

Zakład był oryginalny...hmm...przegrałam (czego można się było spodziewać biorąc pod uwagę, że w zakładach zawsze przegrywam)...ale, że sama wymysliłam, co ma zrobić przegrana , obietnicy musiałam dotrzymać....

Wyszłam na miasto w podartych spodniach(nie postrzępionych, podartych - na kolanie, na udzie i rozszarpanych przy nogawce), dwóch różnych butach (jeden pamiętam, że był trampkiem, a drugi chyba coś ala glany), starej koszuli flanelowej, którą moja mama zakładała do porządków i w chustce na głowie jakie noszą panie , gdy idą do pracy w polu.

Ogólnie rzec biorąc wstyd straszny(bałam sie, że spotkam znajomych i oczywiście jak to w takich sytuacjach bywa spotkałam), ale w sumie jak patrzę na to z perspektywy czasu to było tocałkiem zabawne...jeden pan zapytał czy organizuje happening (bo stałam na dodatek z bukietm kwiatów, które zerwałam podczas obchodzenia miasta) zaś inny czy może mi jakoś pomóc:D

Ale przyznam szczerze, że od tamtej pory jakos średnio preferuje zakłady:P:) a juz w ogóle zwykle myślę nad inną karą dla przegranego:D
napisał/a: lipcowa 2009-05-12 19:11
Z natury jestem brunetką.
Któregoś pięknego styczniowego poranka wpadłam na pomysł, że SAMA utlenię sobie włosy na blond-wiadomo faceci wolą blondynki:D

Więc zrobiłam, jak pomyślałam!

Tylko .....nie bardzo mi wyszło.
Zamiast blond wyszedł mi wściekły rudy:eek:

Ale mąż śmiał się, że ten kolor mi pasuje, bo rude-znaczy wredne-a ja ponoć jestem wrrrrredna!!!