Konkurs "Sztuka prasowania"

napisał/a: polkaXpl 2010-10-09 19:18
Gratulacje!!
Wygrała Pani generator pary firmy Tefal!!!!.
Po upływie dwóch tygodni,zwrócimy się do Pani z pytaniem:
Czy Generator Pary pozwala zaoszczędzić czas??



Z początku nie wierzyłam,że dzięki generatowi mogę zaoszczędzić czas.Sadziłam ,że to kolejna reklama która ma na celu naciągnięcie ludzi i oskubanie ich z pieniędzy.
Jednak za którymś razem postanowiłam tak naprawdę przetestować to nowe urządzonko.
Zebrałam równą stertę prasowania , po prawej stronie zwykle domowe żelazko , po lewej generator pary-czas start!
Prasowanie zwykłym żelazkiem zajęło mi godzinę ,zaś generatorem jedynie pól godziny!Z każdym dniem prasowanie zajmowało mniej czasu niż dotychczas.
Nie wierzyłam własnym zapiskom-dla własnej pewności pochowałam wszystkie zegarki aby nie czuć stresu.
Pomyślałam ,że jeżeli pozostaje mi tyle czasu to mogę coś z tym zrobić prawda?I tak też zrobiłam.
Nie dawno jak tydzień temu ,koleżanka zaproponowała mi jesienny fitness codziennie po godzinie ,aby zimą z dumną chwalić się sylwetką.
Wzięłam telefon do ręki ,zadzwoniłam i już następnego dnia szlam na ćwiczenia.
Czuję się jak nowo narodzona , a przede wszystkim nie siedzę już w domu przez żmudnym prasowaniem.

Każdej Pani domu polecam Generator Pary , jest nowoczesnym urządzeniem ułatwiającym codzienny obowiązek jakim jest prasowanie.
A co najważniejsze nawet nasi mężowie mogą w niego korzystać ,gdyż jest dziecinnie prosty!
napisał/a: majeczkab1 2010-10-09 21:26
hmmm... generator pary :rolleyes:... fajna sprawa... każda kobieta która spróbowała to by go chciała...
a ja okazję miałam; koleżanka sobie zafundowała i zachwalała i do testowania namawiała " kochana pożyczę ci, kochana wypróbuj, kochana musisz go mieć..."
Ale jak cenę usłyszałam to próbować nie chciałam,
myślę sobie w duchu; dom w budowie, wykończyć trzeba kupić pralkę i zmywarkę no i milion innych ważniejszych rzeczy. I jeszcze mąż;
" - Kochanie mamy żelazko
- Kochanie a czy ty kiedykolwiek nim prasowałeś?
- No... Chyba nie bo jak chcę to zrobić to nie ma co prasować. Ale tobie to lepiej idzie.
- No właśnie.
- Oj Kochanie ale wiesz że mamy ważniejsze wydatki...."
Nie chce testować, nie chce żałować...
Wiec generator pary good bye :(
Sprawdzam pocztę i serfuję po necie aż nagle :eek: KONKURS "SZTUKA PRASOWANIA".
Dzwonie do koleżanki generator pożyczam i się zachwycam.
Ile czasu zaoszczędzam :eek:
Co z nim zrobiłam?
Szukałam pralki i zmywarki...
Generator oddałam :(
A po nocach myślałam co bym z wolnym czasem zrobiła:rolleyes: ... milion rzeczy ważniejszych wykonała może w końcu o dziecko się z mężem postarała :)
Dom wykończymy, dzidziusia kochanego sobie sprawimy a z generatorem pary czasu dla siebie zaoszczędzimy wiec o niego bardzo prosimy
merkana
napisał/a: merkana 2010-10-09 22:15
Stoję przy generatorze. Jedną ręką oparta o biodro, drugą- o szafę. Rozmyślam nad planem dnia- cóż mogę wyczynić mając tak wiele wolnego czasu?..."Pogoda jest ładna, śpiewa ptak i choć wieje wiatr mam ochotę wyjść na spacer."- przeciągam się leniwie i nawijając gumę do żucia na palec, kontynuuje myślenie:" Iga pewnie nie ma humoru, więc mi nie potowarzyszy. Zrobię więc tak..." W tej chwili zostawiam generator, niech żyje swoim życiem! Ja tymczasem zajmę się swoim. Łapię się odkurzacza i biegnę do samochodu. Mój niezawodny przyjaciel, Ferb już dawno nie był sprzątany. Swoją drogą to bardzo ciekawe, że zawsze mam tyle ciekawszych zajęć od wysprzątania samochodu. Potem pobiegnę złapać w garść trochę weny, wyłapię ją pośpiesznie z powietrza, pisząc jakiś długi, mało romantyczny poemat, o krukach, a może wronach. Jest jesień. Pozbieram więc kasztany i usypując z nich wielką kupę, rozrzucę na niej zeschnięte i konające jeszcze liście, bawiąc się, jak dziecko. Mam tyle czasu, więc mogę spokojnie pobiec za jednym z liści, który wpadł mi do rzeki i dowiedzieć się, dokąd mu się tak śpieszy. Poczuję się samotnie na zalesionej ludźmi ulicy, pytając przechodniów o drogę- "naiwni"-pomyślę-"przecież tak świetnie znam drogę!" Nauczę się mówić biegle w języku rosyjskim, a potem wyjadę na miesiąc wgłąb Rosji. Będę tam sprzedawać biały ser wykradziony spod uśmiechniętej krowy, ileż ja będę mieć czasu! Zrobię też prawo jazdy na motor i ciężarówkę- przecież kiedyś zamierzam wyjechać do Californii! A na koniec- zakocham się i całe mnóstwo wolnego czasu poświęcę osobie, która pochłonie mnie bez reszty. Mnie, mój świat i cały ogrom należącej do nas wieczności!
napisał/a: jaga12Xj1 2010-10-10 10:02
Jak Bym Miała Generatora Pary To Bym Wolny Czas Przeznaczyła Dla Rodziny I Miała Bym Więcej Czasu żeby Zadbać O Swój Wygląd Myślę że Takie Sprzęty Są Bardzo Potrzebne Bo Nam Ukrócają Czas Pracy W Domu I Możemy Te Chwile Przeznaczyć Na Inne Rzeczy Ważne W Naszym życiu Które Brakuje Nam Czasu
napisał/a: ~OlkaG87 2010-10-10 10:41
Prasowanie to moja zmora... Taki generator pary wniósłby w moje życie nielada radość i wybawienie od znienawidzonej czynności: niedoprasowane kanty, zagniotki, koszule wyglądające jak wyciągnięte psu z gardła... To by się wreszcie skończyło, a ja dzięki generatorowi pary, stałabym się wzorową gospodynią domową w oczach teściowej:) I miałabym mnóstwo wolnego czasu... Co bym z tym czasem zrobiła?
Pomysłów mi nie brakuje: dokształcanie się, pisanie małych form literackich, które jest moja pasją, poświęcanie więcej czasu na zabiegi "urodowe", więcej ruchu na świeżym powietrzu...
Aczkolwiek wśród masy zajęć, na które teraz brak mi wolnych chwil, mam jedno wymarzone, na którego realizację potrzeba rzeczywiście dużo czasu i zaangażowania...
Otóż chciałabym założyć Klub Młodych Mam! Mieszkam w małej wsi, gdzie kompletnie nie ma życia kulturalnego, a to społeczne ogranicza się niestety do zebrań w wiejskiej świetlicy parę razy do roku... Taka inicjatywa bardzo by nam się przydała! Młode mamy siedzą w domach, nie pracują, a nie maja tez odwagi odwiedzać się, bo nawet nie wszystkie się znają prócz oficjalnego "dzień dobry".
Chciałabym zapewnić młodym mamom z mojej miejscowości mozliwość porozmawiania, podzielenia się radościami i smutkami oraz doświadczeniami na temat wychowania dzieci, powrotu do pracy, edukacji. Pomyślałabym także nad profesjonalnym doradztwem związanym z prawami rodziców, doradztwem zawodowym i aktywizacją młodych mam na rynku pracy. Taki Klub zapewniłby opiekę dla maluchów w razie potrzeby, co jak wiadomo jest sporym problemem, kiedy np. mama musi załatwić jakieś sprawy urzędowe czy zwyczajnie jechać na zakupy. Mamy z naszego Klubu wymieniałyby się opieką nad dziećmi tak, żeby w miesiącu każda miała przynajmniej jeden dzień dla siebie i swoich spraw! Dobrym pomysłem byłoby także wspólne spędzanie czasu na realizacji hobby - każda z nas mogłaby przedstawić na forum grupy swoją pasję i nauczyć jej pozostałe mamusie:) W ten sposób poszerzyłybyśmy swoje horyzonty. Kolejna sprawa: profesjonalne porady psychologa, pediatry, położnej. Wspólną inicjatywą spróbowałybyśmy zaprosić takich ekspertów przynajmniej raz w miesiącu do naszego Klubu i mogłybyśmy wtedy zadawać dręczące nas pytania lub omawiać konkretny temat przygotowany na spotkanie. Ach, mam mnóstwo pomysłów, które chciałabym zrealizować w moim Klubie Młodych Mam! Miejscem spotkań mogłaby być nasza świetlica bądź jedna z klas w szkole podstawowej, a w razie braku możliwości nawet mieszkania każdej z mam po kolei:)
Jeśli tylko miałabym taki wspaniały generator pary, to kto wie, kto wie...Młode mamy z Czerska Świeckiego i okolic - będę zapraszać do Klubu:)
enigma10
napisał/a: enigma10 2010-10-10 12:27
KOPCIUSZEK 2010

- Kochanie, chciałabym Ci coś pokazać - zagadnęłam do Adama (mego życiowego partnera), gdy właśnie siadaliśmy do kolacji.
- Niedaleko nas otwarto nowy klub, w którym właśnie są organizowane kursy tanga argentyńskiego - powiedziałam, podając Adamowi ulotkę.
- Może byśmy się zapisali?
Adam musnął mój policzek ustami i wziął ode mnie ulotkę. Uważnie czytał treść ulotki, jednocześnie wgryzając się w grzanki.
- Kochanie, wiesz, jak bardzo bym chciał iść na ten kurs razem z Tobą. Ale jest jedna przeszkoda....Zajęcia odbywają się w piątek, a w piątki przecież spotykam się z kumplami, żeby celebrować sport.
Jasne. No przecież. Zupełnie zapomniałam o "sportowych piątkach". Myślicie, że to może spotkania w sali gimnastycznej i gra w kosza albo nogę?
Nic podobnego! "Sportowe piątki" to spotkania w pubie, oglądanie transmisji z międzygalaktycznych rozgrywek w coś-tam i popijanie piwa oraz jedzenie chipsów czy solonych orzeszków. Samo zdrowie:(
Już miała strzelić focha, gdy nagle mnie olśniło.
- Trudno, kochanie. zupełnie zapomniałam o Twoim sporcie.
- I co, nie gniewasz się? - dopytywał zdezorientowany Adam. Nie takiej reakcji się spodziewał.
- Oczywiście, że się nie gniewam, głuptasku - pocałowałam go w czubek nosa.

Zjedliśmy kolację i nie wracaliśmy już do tematu kursu tańca.

A następnego dnia wzięłam się za realizację mojego planu.
Wracając z pracy wstąpiłam do klubu i zapisałam się na kurs. Przemiła pani zapewniła mnie, że brak partnera do tańca nie jest problemem, oni zapewnią mi takowego.
Następnie udałam się do sklepu, gdzie kupiłam odpowiednie buty do tańca (nawet nie wiedziałam, że takie są) oraz sukienkę. Rzadko chadzam w sukienkach. Ale tym razem zaszalałam i wybrałam wydekoltowaną kreację w karminowoczerwonym kolorze. W końcu mam w niej tańczyć argentyńskie tango.
Ostatni punkt mojego chytrego planu to wycieczka do sklepu z agd i zakup czegoś wyjątkowo wyjątkowego;)

I tak nadszedł piątek, wieczór.
Gdy Adam szykował się na swój "sportowy wieczór", ja wyciągnęłam deskę do prasowania i moje przedpotopowe żelazko; w salonie kłębiły się stosy wypranych ciuchów do prasowania.
- Na pewno nie chcesz ze mną iść? - zapytał chyba już po raz trzeci Adam.
- Chciałabym, kochanie, ale ktoś musi to uprasować - odpowiedziałam.
- Idź i baw się dobrze, nie przejmuj się niczym - dodałam.
Adam z niepewną miną pocałował mnie w policzek, jeszcze zawahał się przy drzwiach i w końcu poszedł.
Wtedy rzuciłam się do schowka na odkurzacz, miotły i środki czystości (tu chowam te rzeczy, których Adam nie powinien znaleźć - mam pewność, że właśnie do schowka NIGDY nie zajrzy) i wyciągnęłam moje nowe cudo.
Szast - prast, pokój spowił się mgłą, a ja tylko co chwilę sięgałam po następny ciuszek.
Wyprasowałam prawie wszystko (prawie - bo tak miało być, to przewidywał mój chytry plan), wskoczyłam w karminową sukienkę i nowe buty, i pognałam do klubu, na kurs.
Było wspaniale! Wiecie, jakiego mi zaproponowano partnera do tańca? Prawdziwego Argentyńczyka, Carlosa, przystojnego tak, że aż dech zapiera.
Po kursie szybko przybiegłam do domu (dobrze, że klub jest tak blisko), buty i sukienkę ukryłam w schowku, moje cudowne cudo do prasowania także tam umieściłam, za to wyjęłam przedpotopowe żelazko i nim prasowałam (a raczej męczyłam) kilka ostatnich rzeczy, które zostały do wyprasowania.
Wtedy wrócił Adam.
Gdy zobaczył mnie przy desce do prasowania, na jego twarzy odmalowało się zaskoczenie i coś na kształt wstydu? współczucia?
- To jeszcze prasujesz? - zapytał niezbyt mądrze.
- Ale już kończę, kochanie - odpowiedziałam - Padam z nóg - dodałam (zgodnie z prawdą).

I tak minął miesiąc. Co piątek Adam wychodził do pubu, a ja zostawałam na placu boju z deską i ciuchami do prasowania. Myślicie, że łatwo nazbierać przez tydzień tyle prasowania? Nie, łatwo nie jest. Ale od czego są sąsiedzi?
Moja sąsiadka, zapracowana matka trójki dzieci w wieku szkolnym, omal mnie nie ozłociła, gdy zaproponowałam jej, że trochę jej pomogę w prasowaniu.
Za to co tydzień piecze dla mnie ogromna blachę pysznego sernika (Adam myśli, że to ja piekę jego ulubione ciasto)
Robię postępy w tańcu.
Adam ma ogromne wyrzuty sumienia, gdy zostawia mnie samą (hehe) w piątkowe wieczory z górą prasowania (hehehe).
Jego wyrzuty sumienia przekładają się w wymierny sposób na prezenty dla mnie. Ostatnio zaczął przebąkiwać, że w wakacje pojedziemy na urlop do Ameryki Południowej - bo ja zawsze o tym marzyłam.
No i wszyscy kumple zazdroszczą mu takiej fajnej babki, która bez gadania puszcza go na męskie piątkowe, sportowe spotkania.

A wszystko to dzięki tobie, mój ukochany generatorze pary;)
napisał/a: Anaris 2010-10-10 12:48
Zamykam oczy, przenoszę sie do świata nowej generacji i tak u mnie wyglada...

Jeśli wygram generator pary
już nie będą mnie dręczyć "wygniecione" koszmary.
A gdy chwilkę będę miała dla siebie wolnego,
zrobię coś dla całej rodzinki pysznego.
Pewnie jeszcze czasu mi wystarczy
by wycisnąć dla siebie sok z pomarańczy.
Bo ja jako rodziny głowa,
muszę być pełna energii oraz zdrowa.
Taki sprzęt w domu to super rozwiązanie,
bo będę miała idealne prasowanie na zawołanie.
kawka10003
napisał/a: kawka10003 2010-10-10 13:22
Mam 24 lata mam dwie cudowne córeczki Julia ma 4latka Maja 2latka gdy bym posiadała wasz produkt mogła bym więcej czasu poświęcić moim dzieciom na zabawe,naukę uwielbiam dużo czasu poświęcać dzieciom lecz niestety czasami dużo żeczy utrudnia mi to np:prasowanie małych ciuszków zwykłym żelazkiem dużo czasu mi zabiera.:)
napisał/a: lulu_mortese 2010-10-10 14:51
Automatycznie pomyślałam o błogim leniuchowaniu albo posegregowaniu różnych fatałaszków, bibelotów ale...
...ale to przecież inni ludzie są najistotniejszą częścią naszego życia i to im należy się dodatkowa uwaga, a to tak apropo's mojej wieloletniej przyjaciółki. Obie zaczynamy 2 rok studiów ( czyli masa nauki) i uświadomiłam sobie jak zubożały nasze kontakty- nie ma już wspólnych spacerów, wypadów na miasto, plotkowania przez pół dnia. Mając więcej wolnego czasu od razu umówiłabym się na jakieś wspólne wyjście do kina, potem pub by móc omówić zaległe tematy...no i częstsze wypady zakupowe, bo to obie uwielbiamy.
napisał/a: mrpiter 2010-10-10 19:55
Jeszcze niespełna 4 miesiące temu zapewne odpowiedziałbym oglądanie filmów, muzyka, czytanie książek. Ale teraz musiałbym skłamać mówiąc coś innego niż bycie z naszym Maleństwem. Stellcia ma trzy i pół miesiąca. I jak to mówię znajomym, nigdy dotąd nie wygrałem konkursu ani loterii ale los się odwrócił te ponad 3 miesiące temu i wygrałem życiowo. Otrzymałem od życia cudowne, pogodne i zdrowe dziecko, które mam z moją żoną, kobietą mojego życia. Ale wracając do tematu, często zastanawiałem się przy prasowaniu co zrobić żeby koszula była doprasowana i kanty w spodniach "ostre" a jednocześnie aby udało się się zaoszczędzić trochę czasu. Teraz jeszcze więcej cennych minut zabiera prasowanie maleńkich ciuszków, które tak naprawdę strasznie ciężko nawet ułożyć na desce. Próbowałem nawet prasować "na mokro" jednak to również nie daje rezultatów. Podsumowując gdybym mógł "zaczarować" prasowanie i skrócić jego czas, zyskane chwile życia spędziłbym z Gwiazdą przewodnią mojego życia. Bo Stella moi drodzy znaczy Gwiazda...
napisał/a: Justi1983 2010-10-10 20:53
Zaoszczędzony czas, dzięki użyciu generatora pary wykorzystałabym na walkę z jesienną chandrą. Już sama myśl o tym, że nie musiałabym sterczeć nad deską do prasowania, a sterta wygniecionych ubrań mojego męża i synka przeistoczyłaby się bez mojego udziału w równiutko rozprasowane ciuszki, wywołuje szeroki uśmiech na mojej twarzy. Przyznaję się bez bicia, że prasowanie to dla mnie katorga - najnudniejsza czynność na świecie. Dodatkowy czas poświęciłabym na poprawę nastroju, urządzając sobie seans przy lampie kwarcowej, która choć trochę rekompensuje mi brak słonecznego światła oraz przyjemnie rozgrzewa całe ciało. Następnie zaaranżowałabym domowe SPA. Do wanny wlałabym aromatyczny i pobudzający olejek np. o zapachu cytrusów, zapaliłabym kilka świeczek, włączając płytę z hitami minionych wakacji, żeby choć na chwilę poczuć się jak w tropikach. Po kąpieli obowiązkowo wtarłabym w skórę balsam utrwalający opaleniznę ze złocistymi drobinkami i przygotowałabym sobie sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy lub grejpfrutów, a szklankę z napojem przyozdobiłabym na brzegach cytrynką i słomką z parasolką :)
napisał/a: BISDONIA82 2010-10-11 11:39
Ojej!!!..."pół Królestwa I Córkę Za żonę " Za Taki Generator :) ....wiele Bym Dała,aby Nie Musieć Prasować.jest To Jedna Z Nie Wielu Czynności,których Delikatnie Mówiąc,nie Darzę Zbyt Wielką Sympatią.dlatego Aż Ciężko Jest Mi Sobie Wyobrazić,że Mogłabym Mieć Coś ,co By Mnie Od Tej Okropnej Czynności Uwolniło.przy Mojej Dwójce Wiecznie Brudzacych Się Rozbójników I Mężu-fanatycznym Mechaniku Samochodowym Sterty Wypranych I Pogniecionych Ubrań Zbierają Się Niezwykle Szybko.a Ja,kiedy Tylko Mój Młodszy Potworek Zmruży Oczka Zamiast Mieć Chwilę Relaksu,odrazu Biorę Sie Za Prasowanie (nie Zależnie Od Pory Dnia).dlatego Też Tak Chętnie Wykorzystałabym Ten Czas Zupełnie Inaczej.i Tak Puszczając Wodze Fantazji,wyobrażam Sobie Jak Po Południu Kiedy Mój Synuś Zmęczony Swoim Szaleństwem Nareszcie Pada śpiący Na Poduszce Ja Mam Mój Wymarzony Luz:).zabieram Więc Mój (nigdy Nie Używany Z Braku Czasu)elektryczny Masażer Stóp Na Wodę I Rozsiadając Się W Wygodnym Fotelu Wkładam Stopy Do Bąbelkowej Wody.aha, No I Oczywiście Wcześniej Zabieram Jeszcze Ze Soba Filizankę Kawy I Telefon:).może Nareszczie Zdążyłabym "obdzwonić" Moje Przyjaciółki,które Wiecznie Narzękają,że Ciągle Nie Mam Dla Nich Czasu (hmm...a Może Nawet Mogłyby Mnie Teraz Odwiedzić?---albo Nie Lepiej Zadzwonię I Troche Się Odprężę W Samotności:) )o!i Wiem Nareszcie Mogłabym Pomalować Paznokcie I Jest Nawet Szansa ,że Zdążą Mi Wyschnąć Zanim Będę Musiała Się Brać Za Jakąś Pracę...a że Niestety Kolej Rzeczy Jest Taka,że Mój Mały Terorysta Coraż Mniej śpi W Ciągu Dnia ,to Prasowanie Zostaje Mi Na Późne Wieczory:(.a Tu To Już Niestety Jest Większy Problem,bo Na Tym Cierpi Moje...małżeństwo.bo Kiedy Już Zdołam Uporać Się Ze Stertą Ciuchów I Gdy Juz Nareszcie Koło Północy Mogę Udać Się Do Sypialni Na Progu Słyszę Jedynie Zaspany I żartobliwie Obrażony Głos Mojego Męża:"ty To Sie Najlepiej Ze Mną Rozwiedź I Wyjdż Sobie Za To Twoje żelazko":)...ach...jak Tylko Sobie Pomyślę ,że Moje życie Mogłoby Być O Wiele Piekniejsze I Lżejsze Gdyby Z Nieba Spadł Mi Taki Generator Pary....no Cóż ...ale Niestety Ciągle Nie Spada....tak Więc Kończę Moje Gdybanie I Idę Się Wziąść Za Prasowanie...bo Mój Synuś Właśnie Zasnął...:(