Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl
Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl
Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.
Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:
- zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
- zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
- zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
- zmiany porządkowe i redakcyjne.
Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.
Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl
Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).
Konkurs "Wakacyjna przygoda"
część I
Było późne sierpniowe popołudnie. Nika wolnym krokiem szła wąską uliczką nadmorskiego miasteczka, zręcznie omijając nieliczne kałuże, które pozostały jeszcze po porannej ulewie.
Zamyślona, nie spostrzegła auta, które nagle wynurzyło się zza zakrętu. Jego kierowca także zajęty był rozmową przez telefon, więc zdołał wyhamować dosłownie w ostatnim momencie. Usłyszała tylko głośny pisk opon i nagle zorientowała się, że siedzi w dziwnej pozycji na poboczu drogi, trzymane jeszcze przed chwilą w dłoni kwiaty, rozsypały się barwnym wachlarzem na mokrym asfalcie, a tuż obok stoi jakiś duży, sportowy i lśniący czarnym lakierem samochód.
Cichutko jęknęła, a potem na próbę poruszyła wszystkimi kończynami. Ręce w porządku, szyja też, tylko prawa noga była jakaś dziwna.
- Do jasnej cholery! – usłyszała nad sobą wściekły głos. – Czy musiałaś pchać mi się prosto pod koła?!?
Uniosła głowę i zobaczyła pochylającego się nad nią mężczyznę. Bardzo rozzłoszczonego mężczyznę, musiała przyznać.
- Pokaż! Coś cię boli? – Kucnął obok i z uwagą się przyjrzał.
Nika zarumieniła się. Boże! Że też istnieją w realnym świecie tacy faceci! Był…
Idealny!
Wysoki, muskularny, o ciemnej, nieco egzotycznej karnacji i czarnych, połyskujących granatem włosach. Doskonale zielone oczy otaczały ciemne rzęsy, a twarz miał szczupłą, przystojną, niemal piękną w swej wyrazistości. W dodatku ubrany był białą luźną koszulę i idealnie skrojone spodnie.
- Chyba noga… - wyszeptała, starając się nie gapić na niego tak nachalnie.
- Ta? – Z tłumionym zniecierpliwieniem zsunął z prawej stopy ogniście różowy kalosz, z nieznacznie już zdartym rysunkiem słodkiego misia i z uwagą przyjrzał się drobnej, zgrabnej nóżce.
- Tak. Ale tylko trochę. Nic mi…
- Cicho bądź. Teraz nic, a za kilka dni dostanę wezwanie na komendę.
- Nieprawda! – Uznała za słuszne się oburzyć.
Uśmiechnął się nagle, a ona po prostu poczuła jak odpływa. Ten uśmiech… Przestały jej nawet przeszkadzać coraz bardziej palące gorącem policzki.
- Dobra dzieciaku, tylko ją zbadam. Znam się na tym, więc jeśli naprawdę wszystko będzie w porządku, podwiozę cię do domu. I będę trzymał za słowo, w sprawie wezwania z komendy. – Mrugnął porozumiewawczo okiem.
- Nie jestem dzieckiem! – odważyła się zaprotestować oburzona.
Uniósł kpiąco jedną brew, a później w skupieniu, delikatnie zaczął obmacywać lekko drżącą stopę. Najpierw kostka, potem łydka. Przesuwał dłonie wyżej i wyżej, jakby nie zauważając, ze posunął się już o wiele za daleko. Dotyk całkiem nieoczekiwanie zamienił się w pieszczotę…
Dominika siedziała oniemiała, podpierając się dłońmi, nie czując chłodu bijącego od ziemi, czy deszczu, który ponownie zaczął mżyć. Letnia, kusa sukienka stanowiła jednak słabą ochronę przed chłodem i dziewczyna po chwili zaczęła dygotać, zarówno z zimna, jak i z narastającego podniecenia.
Jeszcze nikt, nigdy, w całym życiu, nie dotykał jej w ten sposób.
Mężczyzna nie wydawał się zdumiony takim rozwojem wydarzeń. Spojrzał na nią spod opuszczonej głowy, lecz bynajmniej nie było to przyjazne wejrzenie. Raczej pełne mrocznych, ukrytych pragnień.
- Masz śliczne nogi – wyszeptał i pochylił się jeszcze bardziej, dotykając wargami pokrytej gęsią skórką łydki. Patrzyła na to zafascynowana, niezdolna do jakiejkolwiek reakcji.
A przecież to było tak nierealne, tak absurdalnie niespodziewane.
Jego dłonie dotarły do wewnętrznej strony ud, wywołując coraz to nowsze doznania. Za nimi podążyły usta i do zaskoczonej dziewczyny dotarło naraz, że siedzi na poboczu drogi, z włosami w nieładzie, z nieprzyzwoicie podwiniętą sukienką i z mężczyzną, którego głowa za chwilę znajdzie się dokładnie pomiędzy jej udami, a ręce już dawno przekroczyły wszelkie dopuszczalne granice.
A w dodatku zaczynało coraz mocniej padać…
Wzdrygnęła się i z całej siły odepchnęła nieznajomego. Nie zaprotestował, tylko podniósł się nie spuszczając z niej wygłodniałego wzorku. Potem nieoczekiwanie się roześmiał.
- Na moje oko, nic ci nie dolega. Wstań – rozkazał, a następnie sam jej pomógł, chwytając za łokcie i podciągając ku górze. Przestraszona tą ponowną bliskością, dała gwałtowny krok w tył. Gdyby nie jego silna dłoń, znów upadła by na ziemię.
- Ostrożnie i bez strachu. Przecież cię nie zjem – powiedział wciąż rozbawiony, patrząc jak ponownie się rumieni i zakłopotana odwraca głowę.
- Już dam sobie radę. – Marzyła by jak najprędzej zostawił ją samą.
- Coraz mocniej pada, grzmi, a ty masz obolałą kostkę. Myślę, że lepiej będzie, jeśli cię podwiozę tam gdzie zmierzałaś.
- Nie, nie! – Niemal wykrzyczała te słowa. – To nie problem…
- Mam cię siłą wsadzić do auta, czy zrobisz to sama?
Otuliła się ramionami jakby w geście samoobrony.
- Naprawdę nie trzeba… - Nawet nie zdążyła skończyć, gdy chwycił ją w ramiona, bez wahania podniósł i posadził w samochodzie. Potem sam wskoczył na miejsce kierowcy, robiąc to dosłownie w ostatniej chwili, bo z nieba spadł istny potop. Otoczyła ich wysoka, nieprzenikniona ściana wody, a szum padającego deszczu zagłuszał nawet myśli.
- Tak, pewnie – powiedział z sarkazmem. Przeczesał dłonią mokre włosy i odwrócił się przodem, kładąc ramię na oparcie fotela, na którym siedziała. – Powinniśmy po drodze zorganizować jakieś kwiaty.
- Kupiłam je dla siebie. – Po raz pierwszy odważyła się uśmiechnąć, podnosząc wzrok i spoglądając mu prosto w oczy. Ze świstem nabrał powietrza do ust, zaciskając dłonie w pięści. Mało brakowało, a po raz drugi w przeciągu ostatnich minut, straciłby panowanie nad samym sobą. Cóż było w niej takiego, że zachowywał się niczym nieopierzony młokos, spragniony pierwszej kobiety w swoim życiu?
- Im szybciej cię odwiozę, tym lepiej – mruknął, zapalając silnik. – Powiedz tylko gdzie mam jechać.
- Prosto do końca, w prawo, dalej druga w lewo.
Przez całą drogę milczeli, oboje pogrążeni w myślach. Nika machinalnie nawinęła na palec kosmyk włosów, wciąż niepomiernie zdumiona tym, co ją spotkało. Nigdy wcześniej nie odważyła się nawet na bardziej niewinne pieszczoty, wszystko kończyło się zazwyczaj na pocałunku. A teraz, zupełnie bez sprzeciwu, pozwoliła kompletnie obcemu mężczyźnie, dotykać się w tak intymnych miejscach. I to w dodatku takiemu, który w normalnych warunkach, minął by ją na ulicy, nie zaszczyciwszy ani jednym spojrzeniem. Akurat tego była stuprocentowo pewna. Co więc się stało, tam na wąskiej uliczce, pełnej kałuż i maleńkich, tulących się do siebie pensjonatów?
Nagle jęknęła. Te jej stare, wysłużone kalosze! W dodatku w taki intensywnym, rzucającym się w oczy kolorze. Co też on sobie o niej pomyślał? Nic dziwnego, że nazwał ją dzieciakiem, choć miała już prawie dwadzieścia trzy lata.
- Gdzie teraz? – mężczyzna ze zniecierpliwieniem przerwał te rozterki moralne.
- W prawo. Numer czterdzieści dziewięć.
Nie była zadowolona z faktu, że dowiedział się gdzie mieszkała. Ale z drugiej strony, na co ona właściwie liczyła? Po samym jego wyglądzie, ubraniu, samochodzie, było wyraźnie widać, że pochodził z kompletnie obcego świata. Nie mówiąc już o wieku, bo przypuszczała, że dawno miał rozpoczęty trzeci krzyżyk.
- Tutaj? – spytał, zatrzymując się pod klockowatą willą, z obciachową tabliczką „Pensjonat u Zbyszka”.
- Tak. Dziękuję za podwiezienie. – Chciała po prostu wysiąść, ale powstrzymał ją, chwytając za łokieć i przyciągając ku sobie. Poczuła, że serce zaczyna bić jej jak oszalałe, a całe ciało drętwieje. Mimowolnie oblizała spierzchnięte wargi czubkiem języka.
- Lepiej już idź – powiedział dziwnie schrypniętym głosem, wbijając głodne spojrzenie w jej usta.
- To mnie puść!
- Naprawdę… - Nie skończył, tylko pochylił się raptownie, całując ją z żarem, który zaskoczył ich oboje. Odpowiedziała z taką samą namiętnością, choć wyraźnie wyczuł, że brakowało jej wprawy. Absurdalnie, podnieciło go to jeszcze bardziej.
Gdyby nie głośny huk pioruna, nie wiadomo czym by się to skończyło. Oboje podskoczyli gwałtownie, jednakowo zaskoczeni i zdezorientowani. Przez długą chwilę siedzieli tak nieruchomo, mierząc się w milczeniu wzrokiem. Potem dziewczyna w pośpiechu wysiadła z auta. Nie obchodziło jej to, że wyglądało to tak, jakby salwowała się ucieczką. Akurat teraz był to niczym nie znaczący szczegół.
Po prostu czuła, że jeśli tego nie zrobi, to z zupełnie niepodobną do niej pazernością, rzuci się na nieznajomego, by kontynuować przerwany pocałunek.
I właśnie to ją tak przeraziło.
część II
*****************
Na niczym nie potrafił się skupić.
I to wyłącznie dlatego, że wciąż widział przed sobą ogromne, podobne do sarnich, przestraszone oczy, patrzące na niego ze szczupłej, wyrazistej twarzy, w otoczeniu chmury kruczoczarnych loków. I także dlatego, że nadal czuł smak miękkich ust, aromat skóry, pachnącej malinami.
Co on u diabła wyprawiał?
Jak to możliwe, by całkiem przeciętna, kompletnie nieznajoma dziewczyna, tak zaprzątała jego myśli? Raczej powinien być wściekły, że przez nią spóźnił się na z dawna wyczekiwaną randkę.
I co on na to? Nic, zupełnie nic.
Zacisnął zęby i zdecydowanie przysunął ku sobie butelkę whisky i szklankę z lodem.
Tylko, że ona podobała mu się właśnie ze względu na swą świeżość, jakąś dziwną nieśmiałość, z którą spoglądała na niego spod rzęs.
Czuł jak spodnie wybrzuszają się pod wpływem wspomnień wczorajszego zdarzenia, jak puls przyspiesza, a oddech staje się coraz bardziej urywany. Zamknął oczy i przywołał obraz jej nagich, smukłych nóg, delikatnej skóry i odurzającego zapachu. Na reakcję swego ciała nie musiał długo czekać. Rzadko kiedy miewał tak wspaniałą erekcję…
Z hukiem odsunął krzesło. Było wczesne południe, więc zamiast pić i rozmyślać, mógł zrobić coś całkiem innego.
W pośpiechu przebrał się w kąpielówki i chwyciwszy ręcznik, niemal biegiem udał się na plażę. Oczywiście nie hotelową, tutaj nie wpuszczano nikogo spoza gości. Skręcił w prawo, w kierunku obrzeży miasteczka, tam gdzie wczoraj ją zostawił. Liczył na to, że z pewnością w taką pogodę, znajdzie ją pośród rozkrzyczanego tłumu.
Faktycznie, siedziała na kocu, wpatrując się w horyzont. Obok leżała książka i ogromny, czerwony jak malina kapelusz. Mimo woli się uśmiechnął, bo przypomniały mu się równie intensywne w barwie, kalosze.
Podszedł od tyłu. Wokół szalał spragniony plażowania żywioł, panował gwar i bezustannie ktoś się kręcił, dlatego nie zwróciła na niego uwagi. A może była zbyt zamyślona?
- Cześć kociaku – szepnął jej na ucho. Drgnęła zaskoczona i powoli się odwróciła. Nie potrafiła tylko zapanować nad rumieńcem, który ukazał się znienacka na policzkach. I nad sercem, które zaczęło bić w szaleńczym, bezładnym rytmie.
Usiadł tuż obok i uśmiechnął się. Boże! Jakie ona miała cudowne oczy! Mógłby w nich utonąć i nawet nie próbowałby się ratować.
- Jak noga? – Delikatnie przesunął dłonią po seksownej łydce. – Miałem straszliwe wyrzuty sumienia.
- Nic mi nie jest. – Zawstydzona odsunęła jego rękę. Nie poddał się i wargami dotknął smukłego ramienia. Taka mała rzecz, a była niczym wyładowanie elektryczne.
- Wiesz co bym zrobił, gdyby nie ci ludzie dookoła?
- A skąd wiesz, że bym na to pozwoliła? – odparła ze spokojem.
Zaczął się śmiać. Brakowało jej doświadczenia, ale nie dumy. Poczuł absurdalne zadowolenie, że szansa na szybki numerek ulotniła się w siną dal. Pierwszy raz w życiu miał ochotę na dużo więcej. I na dużo dłużej.
- A na kolację?
Spojrzała na niego z powątpiewaniem w ciemnych oczach.
- Daj mi jedną, jedyną małą szansę, proszę! – Pochylił się i jego twarz znalazła się tak blisko, że miała wrażenie, iż za chwilę ją pocałuje.
I ta myśl była cudowna! Bezwiednie podniosła dłoń i przesunęła opuszkami palców po wyrazistych ustach mężczyzny. Gwałtownym ruchem chwycił jej nadgarstek i przyciągnął ku sobie. Dzieliły ich zaledwie centymetry, a cały świat zatrzymał się w tej jednej, cudownej chwili. Wśród rozkrzyczanego tłumu, siedziało dwoje ludzi, zapatrzonych w swoje oczy, oszołomionych czymś, co tak niespodziewanie im się przytrafiło.
- Mam na imię Rafał – powiedział cicho.
- Dominika.
Ucałował jej dłoń. Była w tym wszystkim jakaś intymność, jakiś tajemniczy posmak niedoświadczonych dotąd uczuć. Nigdy wcześniej nie przeżyła czegoś podobnego; bliskości człowieka, który tak naprawdę był jej całkowicie obcy. I niespotykanie fascynujący w swej inności.
Nie umiała się powstrzymać. Podniosła głowę i ostrożnie musnęła ustami jego wargi. Najdziwniejsze, że zniknął gdzieś cały wstyd i poczucie winy, ulotniły się jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki.
Delikatność dotyku, czułość płynąca z nieśmiałej pieszczoty, pozwoliły im znaleźć się w zupełnie innym świecie, zamykającym się w tej nieskończenie długiej chwili, tu i teraz. Pośród roztańczonych cieni przemykających po chłodnym piasku, rozkrzyczanych mew i głośnego szumu fal, doświadczali przedsmaku raju, znajdującego się tak niedaleko, zdawałoby się, że na wyciągnięcie ręki.
Choć tak wiele ich dzieliło, choć na horyzoncie majaczyły wysokie góry przeszkód, ani jej, ani jemu, nie zabrakło odwagi by sięgnąć po szczęście.
):)
Zapraszam na bloga:
[url]www.babeczkarnia.blogspot.com[/url]
przyjechałem po Ciebie o godzinie 11 żebyśmy mogli pojechać do
domku nad jeziorem. Gdy zapukałem do drzwi, odczekałem 3 min
i pojawiłaś się w nich Ty. Piękna, rozpromieniona. Letnia nagość,
która Ci towarzyszyła, dodatkowo mnie pobudzała. Jak na każdą
kobietę przystało, nie byłaś jeszcze gotowa więc kazałaś mi wejść.
Idąc za Toba po schodach prowadzących do Twojego pokoj,
nie mogłem oderwać wzroku od Twoich nóg, które tak uwielbiałem.
Po wejściu do pokoju i zamknięciu drzwi, zawiesiłaś mi się na szyi,
całując namiętnie i szetpając ,,tęskniłam kotku". Już wtedy mój
dzień był jednym z piękniejszych w życiu. Gdy w koncu skończyłaś
się szykować, spakowaliśmy wszystkie rzeczy do auta i odjechaliśmy.
Przed nami niezapomniany dzień w domku nad jeziorem wypożyczonym
od mojego kolegi. Całą drogę patrząc na Twoją mini i dłonie
dotykające Twoich nagich i opalonych nóg piekielnie mnie podniecały.
Miałem ochote wcisnąć hamulec, włączyć awaryjne i namiętnie się
z Tobą kochać. Z trudem się powstrzymałem. Gdy dojechaliśmy
na miejsce, zanim się spostrzegłem i zdąrzyłem wypakować rzeczy,
Ty już byłaś na brzegu jeziora w bikini. Promienie słońca oświetlające
Twoje ciało, sprawiały, że wyglądałaś jak anioł. Nie mogłem zrobić
nic innego, jak rzucić bagaże, ściągnać moje ciuchy i pobiec w
Twoją stronę. Tak też uczyniłem. Gdy podbiegłem do Ciebie,
przytuliłem się od tyłu do Twojego gorącego ciała i zacząłem
całować po szyi, namiętnie tak jak lubisz. Czułem jak przyspiesza
Ci oddech, Twoje sutki stawały się twardsze i coraz bardziej
widoczne przez Twoje skąpe bikini, a ciało dostawało gęsiej
skórki. Nagle odepchnełaś mnie krzycząc ,, ostatni w wodzie
gotuje obiad". Oczywiście przegrałem, ale nie martwiłem się
tym w danym momencie. Miałem przecież przy sobie najpiękniejszą
kobietę jaką spotkałem w moim życiu. Woda była bajeczna.
Krystalicznie czysta, gorąca. Przytulilismy się do siebie.
Nasze usta spotkały się ze sobą a dłonie dotykały ciał. Moja prawa
dłoń odwiązała Ci górę z bikini, a lewa dotykała Twojej twarzy.
Nasze oddechy były coraz szybsze i głośniejsze. Krystaliczna
woda doskonale ukazywała Twoje piękne piersi. W końcu
zsunęłaś moje bokserki, dotykając mojego penisa. Obróciłaś
się do mnie tyłem ocierajać się ciałem o moje ciało. Mój penis
stawał się coraz więszky i grubszy. Zsunałem Twoje majteczki i zacząłem
jeździć Ci nim po Twoich pięknych wargach. Twój tyłeczek
zaczął sam chodzić prosząc się bym wszedł w Ciebie. Nie interesowało
nas to czy nad jeziorem ktoś jest, czy nas widzi. To wszystko
było nie ważne. Liczyła się nasza miłość i pożądanie.
W końcu nabiłaś się na mnie. Złapałem Cię za piersi i zacząłem
delikatnie wchodzić. Całowałem Cię po szyi, lizałem po uszku,
słuchałem Twojego ociężałego oddechu. Poprosiłaś mnie
bym wszedł w Ciebie głęboko, mocno. Złapałem więc za tyłeczek,
pochyłiłem Cię lekko i zacząłem ostro przysuwac do siebie.
Mimo oporu jaki stawiała woda, bardzo Ci się spodobało.
Wyszliśmy po chwili z wody, popchnełaś mnie na piasek, po czym
zaczęliśmy sie pieścić oralnie. Tak też doszliśmy. Twoja piękna
cipeczka eksplodowała na mój języczek i dłoń, a mój fallus na
Twoje piersi. Polozyliśmy się obok siebie na chwile na gorącym piasku.
Wtedy dotarła do mnie straszna rzecz. Nadchodziła pora obiadowa,
a ja przegrałem zakład! Ale spokojnie, umyliśmy się jeszcze raz w jeziorku,
po czym poszliśmy do domu. Było jak w bajce. Ja w samym fartuszku,
gotujący moje specjalne spaghetti, Ty chodząca jedynie w mojej
koszuli, podjadająca i rozpraszająca mnie pocałunkami. Obiad wyszedł
pyszny. Powiedziałaś, że ciężko Ci się teraz ruszać, więc jak
przystało na mężczyznę, wziąłem Cię na ręce i zaniosłem do łóżka.
Było ogromne. Wyglądało niczym czteroosobowe z czarno-srebrną
satynową pościelą. Położyłem się obok Ciebie. Położyłaś główkę
na mojej klatce i tak usnęliśmy. Po 2 godzinach, poczułem dotyk
kobiecych dłoni na moim ciele. Bałem się otworzyć oczy by przekonać
się że to tylko sen, jednak ta niepewność nie dawała mi spokoju.
Moim oczom ukazała się moja ukochana. Ubrana jedynie w koronkowe
czarne stringi i moją koszulę przez którą prześwitywały jej piękne
piersi. Szepnęłaś ,,dzien dobry kochanie", jeżdżąc delikatnie swoim tyłeczkiem
po moim przyrodzeniu. Przysunąłem Cię gwałtownie do moich ust i
zacząłem ostro całować. Odchyliłaś się z powrotem, przesunęłaś do tyłu
i wyciągnęłaś mojego penisa. Zaczęłaś go ssać i lizać, jeżdżąc drugą
rączką po moim brzuchu i klatce. Wstałaś i usiadłaś na stoliczku stojącym
w rogu sypialni, rozkładając nogi. Zaczęłaś się pieścić po swojej muszelce
pokazując zalotnie paluszkiem w moją stronę. Zerwałem się z łóżka i nim
się obejrzałaś moja głowa była przy niej. Dotykałem Twoich stóp i nóg,
uciskałem uda. W końcu położyłem Cię jedną rączką na stole i zacząłem
namiętnie pieścić. Włożyłem Ci 3 paluszki, liżąc przy tym Twoją
piękną łechtaczkę. Wiedziałaś że nikogo nie ma w domu ani w jego pobliżu
więc krzyczałaś z rozkoszy. Gdy byłaś już bliska orgazmu,
podniosłem się z kolan i włożyłem Ci penisa. Zaczęłaś krzyczeć
świństewka na głos co dodatkowo potęgowało napięcie.
Kochaliśmy się bardzo ostro. Podniosłem Cię na moim penisie i przycisnąłem
do ściany. Tam kontynuowaliśmy nasz akt. Na Twoich policzkach
były ogromne rumieńce. Lizałaś mnie po szyi, twarzy, klatce,
krzycząc ,,bierz mnie ostro, rżnij jakby to miał być Twój ostatni raz".
Tak też robiłem. Odchodziłaś od zmysłów. Jęczałaś i wiłaś się.
Twój orgazm był tak wspaniały, że soki zaczęły Ci wypływać z muszelki,
lejąc się po naszych ciałach. Nie przestawaliśmy jednak. Doprowadziło to
do kolejnych orgazmów z Twojej strony. Zabrałem Cię z powrotem
do łózka. Ujeżdżałaś mnie patrząc na moją bezbronną minę.
Gdy krzyknąłem ,,Dochodzę" i spróbowałem Cię zdjąć ze mnie,
Ty przyłożyłaś mi palec do ust i kazałaś dojść w Tobie. W końcu
i tak wiedzieliśmy że chcemy być zawsze razem. Trysnąłem gorącymi
sokami w Tobie. Gdy schodziłaś ze mnie, wymieszana sperma z Twoimi
sokami delikatnie spływała Ci po udach na pościel. Przytuliłaś się do mnie
i tak leżąc spędziliśmy parę h. Nadszedł wieczór. Po szybkiej kolacji
zaczęliśmy się zbierać do domu. Spakowaliśmy samochód, popatrzyliśmy
jeszcze przez chwilę na jezioro i okolice, po czym odjechaliśmy.
Kiedy jechaliśmy, ponownie, co chwilę spoglądałem na Twe
nogi, ty również nie byłaś obojętna. Oblizywałaś delikatnie
swe usta, rozpięłaś nieco bluzeczkę i to nie dla tego, że było
nadal gorąco mimo późnej już pory. W końcu już nie mogliśmy
dłużej czekać. Wjechałem w pierwszy napotkany leśny zjazd,
podjechałem samochodem na tyle daleko, aby nie było Nas
widać od strony szosy, no i się zaczęło.
Przeszliśmy na tylnie siedzenie, gdyż tam po odsunięciu
przednich foteli było więcej miejsca. Położyłaś się, rozpiąłem
Twą bluzeczkę do końca. Całowałem Twój brzuch,
masowałem Twe nogi w okolicach cipki, odpiąłem biustonosz,
by dostać się do Twych uroczych piersi.Początkowo je
delikatnie masowałem, a gdy Twe sutki stwardniały, zacząłem
lizać ich obrzeża. Widziałem jak wtedy Twój dekolt się
rumieni, czułem przez majtki, jak z cipki wypływają soki,
słyszałem coraz wyraźniejszy oddech. Zsunąłem spodenki,
zaś bokserkami zajęłaś się sama, ściągając je stopami.
Pieściłaś penisa bosą stopą, podczas gdy ja ściągałem z Ciebie
majtki i zacząłem robić minetkę, tak jak tylko potrafiłem
najlepiej. Wylizałem soki wypływające z Twej cipki,
całowałem brzuch, pieściłem piersi, bawiłem się starczącymi
sutkami. Próbowałem wejść w Ciebie jednak ograniczona ilość
miejsca bardzo nam przeszkadzała. Postanowiliśmy więc wyjść
z samochodu. Pochyliłem Cię o auto i przez chwilę drażniłem
Cię dotykając śliską główką Twoich płatków, po czym wszedłem
w nią. Głośno jęknęłaś. Kochaliśmy się tak dobrych pare min po czym klęknęłaś przy mnie i trysnąłem Ci
na piersi. Dawno nie miałem tak intensywnych wytrysków jak tego
dnia. Wzięłaś troszkę na paluszek i polizałaś mówiąc iż jest słodka.
Zaczęliśmy się ubierać. Gdy skończyliśmy zakładać bieliznę,
usłyszeliśmy jadący samochód. Nasze serca zaczęły mocno
bić. Po obróceniu się było wszystko wiadome. To była policja.
Mimo iż nasz dzień zakończył się mandatem, wcale się tym nie przejmowaliśmy.
Po powrocie położyliśmy się razem w łóżku i usnęliśmy.
To był jeden z najlepszych dni w naszym życiu.
Zbliżała się już północ, a ja nareszcie podwieziona przez mojego bardzo miłego sąsiada Sebastiana mogłam wejść do mojego niezmiernie przytulnego oraz położonego na plaży domku. Wchodząc do niego nie pasowało mi jednak, że poczułam zapach mego ulubionego dania. Niezwykle kusząca woń ratatouille zaprowadziła mnie do kuchni. Tam poczułam również jak letnie, morskie powietrze głaszcze moją skórę. Drzwi w kierunku oceanu były otwarte, co mnie zaniepokoiło. Szybko do nich podbiegłam. Poczułam także ciepły dotyk dłoni na moim ramieniu. Z przerażeniem odwróciłam się. Zaskoczył mnie słodki wyraz twarzy Ronalda oraz jego niezwykle męski głos.
- Witaj piękna. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak mocno się stęskniłem.
- Wystraszyłeś mnie.
- Wybacz, ale chciałem zrobić Ci niespodziankę.
- To miłe z Twojej strony. Powiedziałam poważnym tonem, próbując zachować spokój. Jednak nie potrafiłam nie wybaczyć mu tego, co zrobił przed moim wyjazdem. Przygotował tak piękną niespodziankę, nie widziałam do tak długo, a jego zapach przyciągał mnie do niego coraz mocniej. W końcu rzuciłam się mu w ramiona i wyszeptałam do ucha : - nie masz pojęcia co teraz czuję.
- Wybacz mi proszę, tamto zdarzenie.. Dokładnie wszystko przemyślałem.. Nigdy nie kochałem Marietty. To było zwykłe zauroczenie. A, w tej chwili pragnę Ciebie jak nikogo innego.
Ronald po tych słowach wpił się w moje usta, a jego dłonie zaczęły błądzić w moich gęstych włosach. Moja chęć jak najmocniejszego zbliżenia z nim sprawiła, że z moich warg wydobył się pełen pożądania pomruk. Mój ukochany, najwyraźniej pamiętający o nim, uniósł mnie i nie przestając muskać mnie swoimi ustami, zaniósł mnie na miękki piasek, znajdujący się tuż pod tarasem. Delikatnie położył mnie na nim, a następnie swoim muskularnym ciałem spoczął na mnie. Oplotłam jego cudowne plecy nogami oraz wtuliłam się w te szerokie ramiona. Dłonie należące do osoby, którą tak mocno kochałam zaczęły zdejmować moje ubrania. Jak mogłabym pozostać mu dłużna ?
Po chwili kochaliśmy się namiętnie, jak nigdy wcześniej. Czułam jego całym swoim ciałem. To spowodowało na mojej skórze dreszcze. Dzięki nim czułam jeszcze większą rozkosz. Długo trwaliśmy, w naszym miłosnym uścisku, podczas którego ciągle marzyłam, aby się nigdy nie skończył...
Czy to w dzień, czy w nocy, zawsze skory jesteś do pomocy.
Twe wibracje zbawienne, pobudzają mnie niezmiennie.
Nigdy na nic nie narzekasz, wiernie jak pies na mnie czekasz.
A gdy ja nie mam dla Ciebie czasu, nie robisz o to wcale hałasu.
Nie męczą Cię żadne igraszki, akceptujesz moje fatałaszki.
Nie rozrzucasz śmieci dookoła, przypominasz mi po prostu anioła.
Sprawiasz, że jestem podniecona i wesoła.
Podporządkowujesz się mej woli, a ja wiem, co mnie samą zadowoli.
Wibratorku!
Jesteś przy mnie od środy do wtorku.
Dajesz mi nowe doznania, to nic, że nie przyniesiesz rano śniadania.
Rozstać się z Tobą nie mogę, dlatego zawsze zabieram w daleką drogę.
Ukajasz me żądze, gdy w poszukiwaniu rozkoszy błądzę.
Wszyscy Cię pożądają, i złoto za Ciebie oddają.
W tym momencie przyrzec raczę - nigdy Cię nie oddam,
Ty jedyny sprawiasz, że w sypialni nigdy się nie poddam!
P.S. Mam nadzieję, że owa Oda wpadła do Waszych serc niczym śliwka w kompot, a ja za pomocą tej bielizny będę mogła się na własnej skórze przekonać, czy pierwsze śliwki to faktycznie robaczywki!?! I to niekoniecznie z … wibratorem ;)
Lato, wakacje.. Plaża na słonecznej Teneryfie. Anna wybrała się tam w pojedynkę, aby odpocząć od zgiełku Warszawy, ale też od ludzi, których ma na co dzień. Mimo, że jest singielką nie przyjechała na wakacje z myślą o romansach. Chciała być sama ze sobą, wyciszyć się, zrelaksować i naładować akumulatory na kolejny rok pracy. Pierwsze dni upłynęły zgodnie z planem, Anna plażowała nad brzegiem oceanu popijając drinki ozdobione kolorowymi parasolkami i owocami. Aż do ostatniego dnia wakacji, kiedy to miała zaplanowany lot balonem nad malowniczą wyspą... Anna wstała wcześnie rano, zrobiła się na bóstwo (z resztą jak co dzień) i po egzotycznym śniadaniu udała się w miejsce, gdzie czekał na nią balon we wszystkich kolorach tęczy! Był przepiękny, a jeszcze piękniejszy był mężczyzna, który miał nim "kierować". Anna czekając niecierpliwie na godzinę odlotu, nawet nie zauważyła kiedy wraz z panem "kierowcą" unieśli się ku niebu... Ku jej zdziwieniu w wycieczce uczestniczyła tylko ONA... Długo nie trzeba było czekać, kiedy z nieznajomym znaleźli wspólny język.. Od razu Anna wpadła mu w oko, bez ogródek wziął ją w ramiona i wyznał miłość od pierwszego wejrzenia! Zaczęli się namiętnie i szaleńczo całować, nieznajomy obsypywał ją pocałunkami od stóp do głów. W mig zrzucili ubrania, zaczęli się kochać - energicznie, z werwą niczym szaleni nastolatkowie albo dzikie zwierzęta! Anna była zachwycona, nieznajomy okazał się prawdziwą "sex machine". Uniesienia sięgały zenitu, jeszcze nigdy nie kochała się z nikim w przestworzach, w obłokach, w chmurach dosłownie! Po godzinie niebiańskich doznań wylądowali na ziemi, odchodząc Anna zostawiła mu numer telefonu, który napisała czerwoną szminką na balonowym koszyku... Właściwie to miała nadzieję, że jeszcze kiedyś to powtórzą...
Już na wstępie zrobiła furorę jej burza blond loków,smukła sylwetka, zgrabne nogi i jędrne piersi. Nie była osobą nieśmiałą, jeśli miała zalety to pokazywała je ochoczo. Recepcjonista z uśmiechem na twarzy podał jej klucz do pokoju "per favore signora" . Doszła do wniosku,że nie będzie marnować czasu,wzięła prysznic ,przebrała się w bikini i ruszyła w stronę plaży,pomimo zbliżającego się wieczoru. Wybrzeże opustoszało,więc korzystając z okazji zrzuciła z siebie strój i zanurkowała w wodzie czując jak chłodne fale pieszczą jej nagie ciało i obijają się o stwardniałe sutki. Pławiąc się w rozkoszach spojrzała w stronę ręcznika...w zachodzących promieniach słońca ujrzała postać, postać mężczyzny wysokiego o kruczoczarnych włosach. Nie wahając się wyszła z wody , idąc tak ku nie mu ,całkiem naga, bez oporu czuła się jak w jakimś filmie. Drżała z podniecenia,czuła ,że potrzebuje takiego skoku adrenaliny, niewiadomej. Witaj,rzekł . Wtedy dostrzegła jego włoskie rysy i przepiękną twarz. Chodź...wziął ją za rękę..Zobaczył ją w hotelu,serce nie sługa więc poszedł za nią. Dała się zaprosić na kolację a później odprowadzić do hotelu, jednak na tym przystanęła, , choć pożądała go od pierwszego wejrzenia, wiedziała ,że na więcej nie może sobie pozwolić. Następnego dnia przyjechał po nią by zabrać na wycieczkę. Po kilkugodzinnej podróży dojechali do wielkiego domu za którym rozpościerała się ogromna winnica. To wszystko należy do mnie -rzekł. Moja mama była polką, ojciec włochem.Teraz ja dbam o tą winnicę. Jej podniecenie narastało, wiedziała już ,że tym razem nie odpuści. Wieczorem udali się na spacer między winoroślami, dotarli do budynku gdzie odbywał się cały proces tworzenia wina. Na jej skórze pojawiły się ciarki,gdy on nieumyślnie dotykał jej ramienia czy pleców. Skosztowali wina ,ona niecierpliwa czekała na sygnał z jego strony, on bał się jej reakcji. Stali tak naprzeciw siebie z butelką wina w ręce i dopiero gdy ostatnie krople spadły do kieliszków ona nieśmiało podeszła do niego i rozpinając guziki koszuli ,szepnęła mu do ucha. Kochaj się ze mną,pragnij mnie i pożądaj.Wziął ją na ręce i położył na ziemi,powoli rozsuwając jej sukienkę. Była naga i przygotowana na jego wejście. Jednak on nie spieszył się, pieścił powoli jej ciało, muskając ustami każdy kawałeczek. Ona nie pozostawał obojętna, wyginała się ,jęczała i prosiła o jeszcze by w końcu doczekać tej błogiej chwili. Każdy jego ruch powodował,że jej ciało wyrzucało mnóstwo fajerwerków,płonęło niczym pochodnia a jej krzyk było słychać w całej Toskanii. On także nie panował nad sobą , pieścił jej piersi jakby chciał je wyrwać, całował jakby nigdy dotąd nie całował, wchodził raz pośpiesznie,raz wolno by to co czuł trwało w nieskończoność. Gdy nadszedł wreszcie ten moment,na który obydwoje czekali,spoczęli obok siebie bez słów. Tak właśnie zaczęła się wielka miłość, miłość napędzana pożądaniem i ekscytacją. Toskańska miłość.
Siedział sam w przedziale, ubrany w czerń czarniejszą niż noc. Zamknął oczy, włożył słuchawki do uszu i usnął szybko. Obudził go zapach...jakby świeżo zaparzonej herbaty, zielonej herbaty? Uśmiechnął się sam do siebie bo przecież skąd taki zapach w wysłużonych wagonach rodzimej kolei? Uchylił lekko oko, w półśnie. Wydawało mu się, że zobaczył kobietę, w blond włosach i czarnej koszuli... nie był pewien czy to sen czy jawa więc usnął szybko.
Przebudził się dopiero później czując zupełnie inny, charakterystyczny zapach. Otworzył oczy, w przedziale panowała ciemność ale zauważył siedzącą bezpośrednio przed nim blondynkę... miała na sobie spódnicę do kolan. Jedną nogę miała przełożoną przez kolano...mógłby przysiąc, że ruszała nieznacznie założoną nogą. Otworzył szerzej oczy, nie mylił się.
W powietrzu unosił się teraz jej najintymniejszy zapach, był pewien. Zauważyła jego wzrok na sobie, opuściła głowę lecz uniosła zalotnie spojrzenie ku niemu. Niesiony jakąś przedziwną siłą, niepewnie pochylił się w jej stronę i wsunął dłoń pod jej spódnicę, złapał za zewnętrzną stronę uda podążając wyżej.
Gdy dotarł do bioder przyklęknął przed jej fotelem, drugą ręką zdecydowanie odchylając nogę z kolana. Za oknem świsnął mijający ich pociąg a światła z jego przedziałów nieco rozświetliły jednocześnie ich przedział. Nie miała na sobie majtek a siedzenie pod jej pośladkami było lekko wilgotne od soków wypływających z pachnącej cipki.
Zadarł mocno jej spódnicę, złapał za biodra i zdecydowanym ruchem zsunął nieco z oparcia. Zarzucił jej uda na swoje ramiona i zaczął lizać, gryźć i całować ich wewnętrzną stronę. Wplotła dłonie w jego włosy sugerując pożądany przez nią kierunek jego pieszczot. Gdy poczuła końcówkę jego języka subtelnie muskającą wargi jęknęła krótko. Syknęła przeciągle, z lekkim zachrypnięciem gdy poczuła ten język wsuwający się między jej mokre i ciepłe wargi.
Zadrżał z podniecenia gdy spojrzał do góry... kilka rozpiętych guzików koszuli pozwoliło jej piersiom wysunąć się spod delikatnego, czarnego materiału. Złapał jedną z nich mocno. Czuła swój zapach na jego dłoni. Poczuła lekkie ugryzienie, tam na dole, syknęła z zadowolenia. Wstał, złapał za boki głowy, pochylił się i całował namiętnie. Oderwała stanowczo usta i oblizała się, od razu pośpiesznie zaczęła odpinać jego spodnie. Pomógł jej ściągając szybko bokserki. Zobaczyła w pełni twardego, stojącego penisa. Złapała go mocno ręką, przesunęła ją do samej nasady i włożyła do ust tyle ile tylko potrafiła. Zaczęła poruszać po nim ustami, szybko, głęboko i zdecydowanie. Złapał ją za włosy spięte w warkocz i docisnął z całej siły do swojego podbrzusza. Zakrztusiła się, łzy napłynęły do jej oczu.
Wyjęła go z ust, złapała oddech i powtórzyła ten sam ruch, tym razem już bez jego pomocy. Po kilkunastu sekundach popchnęła go na fotel. Usiadła na nim okrakiem, złapała jego męskość w dłoń i nakierowała wprost w swe mokre łono. Wstrzymali oddech gdy nabijała się na niego a gdy wszedł już cały westchnęli równocześnie. Zaczęła poruszać biodrami w przód i w tył czując jak kłuje ją z lekka w jej wewnętrzny guziczek. Złapał ją za włosy, pociągnął głowę do tyłu i zaczął pieścić jej piersi. Jedną językiem, drugą dłonią. Zaczęła jęczeć głośno więc zatknął jej usta ręką. Jej ruchy stały się szybsze i bardziej zdecydowane aż w końcu wyjęczała 'już zaraz', ugryzła go w palce i zaczęła jęczeć przeciągle. Nie wiadomo kiedy stała się w tym wszystkim głośniejsza, chyba nawet wyjęczała jakieś słowa podczas szczytowania i padła mu na ramiona z ulgą, pocałowała w szyję. Klęknęła przed nim i zaczęła pieścić ustami. Złapała penisa w dłoń i masowała go szybko lizać jednocześnie po nabrzmiałych jądrach. Gdy poczuła jego pierwsze skurcze złapała zachłannie ustami. Oddychał płytko i głośno zalewając jej usta obfitymi ilościami ciepłego nasienia. Część spłynęła po nim, część połknęła... na jej języku zostały jeszcze niewielkie ilości. Pocałowali się namiętnie. Otarł pot z czoła, serce biło jak oszalałe.
Niespodziewanie ocknął się... za oknem powoli już świtało. Rozejrzał się po przedziale. Siedziała tam. Włosy ułożone w czym pomagała spinka w kształcie biedronki, spódnica niepognieciona. Otworzyła oczy, uśmiechnęła się nieśmiało. Wstała, poprawiła spódnicę, która uniosła się na pół wysokości. Przyjrzał się i zszokowany zauważył ślad po swoim ugryzieniu. Spojrzała na niego, ponownie uśmiechnęła i wyszła bez słowa z przedziału.
-Hej, jestem Ania –powiedziała – słyszałam, że mamy nowego portiera. Chodź, oprowadzę Cię po hotelu.
Nie wierzyłem własnym uszom, dla mnie zabrzmiało to jak zaproszenie na randkę. Oczywiście szybko okazało się, że miała na myśli to co powiedziała. Widocznie myślałem już nie głową, a członkiem. Ania oprowadziła mnie po moim nowym miejscu pracy. Chwilę porozmawialiśmy i udałem się do mojej szefowej, która miała przekazać mi moje obowiązki. Kilka dni uczyłem się ich, aż po tygodniu wszystko zaczęło mi iść gładko i całkiem nieźle się sprawdzałem w tej roli. Z Anią nie było zbyt wielu chwil do rozmowy, jedynie kiedy przyszła moja pierwsza nocna zmiana i okazało się, że ona również pracuje w tę noc udało nam się znaleźć chwilę dla siebie. Bardzo dobrze nam się rozmawiało, ale nie mogłem skupić wzroku na jej twarzy. Cały czas spoglądałem na jej rozchylona białą bluzeczkę. Nie było szans, w końcu zauważyła i zapytała:
- Podoba Ci się?
Odpowiedziałem, że tak i mocno się zaczerwieniłem. Na co ona stwierdziła, że nie muszę się wstydzić, bo ja też jej się podobam. Pocałowała mnie krótko i zaczęła rozpinać swoją bluzkę. Zaniemówiłem z wrażenia, a mój członek wyprostował się na baczność. Pokazała mi swoje piersi i z uśmiechem stwierdziła:
- Skoro tak Ci się podobają to poznaj je bliżej. Najlepiej zmysłem smaku, Skarbie. Tylko proszę Cię, szybko, bo ktoś nas nakryje.
Nie zastanawiałem się w tej chwili nad tym, że jesteśmy w naszej szatni i w każdej chwili ktoś może tu wejść. Liczyła się tylko Ania. Bez zbędnych namów zacząłem ssać jej spore , jasne piersi, pieścić je w rękach. Zaczęła rozpinać moją koszulę, szybko więc ją z siebie zerwałem. Posadziłem Anię na stoliku i zsunąłem jej spódniczkę , a zaraz później moje spodnie, by jak najszybciej znaleźć się w niej. Gładziłem dłońmi jej piersi, całowałem namiętnie jej piękne, wydatne usta i jednocześnie głęboko wkładałem w nią mojego penisa, coraz szybciej i mocniej. Ania zaczęła pojękiwać, aż w pewnym momencie poczułem coś mokrego na swoich pośladkach. Przesuwało się w górę i w dół. Nie byłem w stanie zobaczyć co znajduje się za mną, ale widząc minę Ani zrozumiałem, że to nie jest nic miłego. Przestałem się w niej poruszać i wtedy zobaczyłem czyjeś ręce obejmujące moje nogi i nadal czułem, że coś dotyka moich pośladków. Odwróciłem głowę i zobaczyłem… moją szefową! Ten widok sprawił, że na moment mój członek opadł. Jednak jej słowa wprawiły mój mózg w stan ponownego sprawienia wzwodu. Powiedziała:
-Rżnij ją, ale nie zapomnij też o mnie. Pragnę Was obojga.
Momentalnie poczułem, że muszę zareagować, tym, bardziej, ze mój penis był twardy jak nigdy dotąd, Ania tez to poczuła, bo ponownie jęknęła. Wyszedłem z niej i rzuciłem obie panie na podłogę. Zadarłem spódnicę z szefowej, a moim oczom ukazały się dwie piękne kobiety leżące przede mną z rozłożonymi nogami. Poczułem, ze za chwilę eksploduję, więc nie wszedłem w żadną z nich. Na przemian robiłem im dobrze, jednej językiem ,a drugiej palcami, i na odwrót. Po kilku minutach doszły niemal jednocześnie całując się i wzajemnie obejmując. Nie tracąc czasu dziewczęta zabrały się za mnie. Pieściły mojego członka dłońmi i językiem. Doszedłem na ich twarze po kilku chwilach. Cudownie było zobaczyć dwie piękne kobiety skropione moją spermą. Poczułem się jak zdobywca. Jedna młoda, piękna, druga równie piękna, ale bardziej dojrzała. Obie moje.
Tej nocy nigdy nie zapomnę. To wiem na pewno. Od tamtej pory, nasze zmiany się mijają, więc nie widuję Ani zbyt często, szefowa także jest zajęta, ale może któregoś dnia znowu spotkamy się na nocnej zmianie. Ciągle o tym marzę i nie przestaję sobie wyobrażać jak mogłoby wyglądać kolejne nasze spotkanie. Być może moi koledzy wyjechali na wakacje do ciepłych krajów, imprezowych miast, ale wakacyjną przygodę, pewnie najlepszą z nich wszystkich przeżyłem ja. I to podczas wakacyjnej pracy. Kto mógłby się spodziewać takich uniesień i to podwójnych. Na pewno nie ja. A jednak.