Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl
Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl
Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.
Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:
- zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
- zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
- zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
- zmiany porządkowe i redakcyjne.
Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.
Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl
Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).
Konkurs "Wakacyjna przygoda"
Uwielbiała nadmorskie imprezy, całonocne potańcówki na plażach, w kurortach. Pociągały ją wyjazdy w nieznane, obce otoczenie, nowo napotkani ludzie.
Chłonęła atmosferę tego miejsca: migoczące światła, intensywny zapach, ścisk ludzi, aromat miłości i pożądania.
Nagle po drugiej stronie parkietu zobaczyła jego. Przystojnego blondyna w białej koszuli, który szelmowsko się do niej uśmiechał. Posłała mu zalotne spojrzenie, po czym odwróciła głowę by zafalować zmysłowo włosami.
Po chwili zorientowała, że stoi tuż za nią. Przysunął się do niej od tyłu, przylegając do niej w tańcu swym ciałem.
Poczuła jego oddech na swojej szyi, a jego zapach wbijał się jak szalony w jej zmysły,
Nie wytrzymała długo tego zmysłowego tańca. Pociągnęła go za rękę ku wyjściu.
Pusta ulica. Ciszę przerywał tupot jej obcasów i nieśmiały chichot, gdy on zbliżał się do linii jej bioder. Na mijanych domach obserwowała jego cień, który ją gonił i próbował dosięgnąć podwijającej się brzoskwiniowej sukienki.
Dotarła do namiotu. Wślizgnęła się w jego ciemność, za nią on.
Jego błądzące ręce dotknęły bioder, zsuwając się coraz niżej. Zaczęła drżeć. Odwróciła się na brzuch i wygięła jak kotka. Poczuła pocałunki na karku, plecach, lekkie muśnięcia pośladków, potem jego zdecydowany uścisk zmuszający do odwrócenia się ku niemu.
Podwinęła wysoko sukienkę. Po chwili już w niej był. Długo, mocno, zdecydowanie. Przylgnęła do niego piersiami, które on raz po raz muskał ustami.
Przymknęła oczy. Gdzieś w oddali szumiało morze. Pachniało zbliżającym się deszczem. Spod przymkniętych powiek jeszcze raz spoglądała na ich tańczące cienie. Falowała pod naciskiem zdecydowanych pchnięć.
Rano obudziła się pod jego czujnym spojrzeniem. Oboje się roześmiali i zatopili w czułym pocałunku. Uśmiechnęła się potem zadziornie do swojego "nieznajomego" towarzysza. Od jakiegoś czasu bowiem na jej palcu połyskiwał zaręczynowy pierścionek od niego. Wiedziała jednak, że przed nimi jeszcze mnóstwo takich wypraw, na których uwodzić będzie go jeszcze raz, wciąż od nowa. Tym razem pakując śpiwór i kręcąc biodrami planowała miłosne uniesienia na stromych zboczach Tatr.
Przymknęła oczy i wciągnęła powietrze. Pachniało morzem. Gdzieś w oddali czuć było miłość.
- A Ty co tu robisz? - Natalia odwróciła i zobaczyła kolegę ze szkoły średniej, który zawsze jej się podobał.
- O Boże, Marcin! Co za spotkanie!
Od razu zaiskrzyło. Natalia była wniebowzięta, że tak daleko od domu spotkała własnie jego. Tej nocy wybrali się razem na plażę na małe wspominki czasów licealnych. Natalia czuła, że drinki zaczynają uderzać jej do głowy. I jeszcze On, ubrany w obcisłe jeansy i biały t-shirt. Widok jego umięśnionych ramion sprawiał, że zaczęło jej się robić gorąco i wilgotno. Marcin najwyraźniej też był podniecony, widziała to w jego oczach. Szybko zapomniała o swoich koleżankach, bo wybrała się z nim do jego pokoju. Wchodząc, pierwsze co zauważyła to wielkie łoże przy balkonie z widokiem na morze. Szybko znaleźli się w swoich objęciach i namiętnie całowali. Jego dłonie czuła wszędzie, na piersiach, na pupie, na szyi, na plechach. Zawsze o nim fantazjowała, chciała poczuć jego smak, zapach, czuć go w sobie. W końcu jej fantazje się spełniają. Nawet nie zauważyła kiedy zdążył ją rozebrać. Pieścił i całował wszystkie części ciała. Mimo swojego wieku i kilku partnerów nie wiedziała, że może być tak przyjemnie. Była już bardzo mokra. Wzięła sprawy w swoje ręce i zaczęła jego pieścić. Tak dobrze smakował i pachniał. Liżąc jego twardy penis czuła jak soki z niego wypływają. W końcu na niego usiadła i poczuła jak jego męskość wypełnia jej mokrą cipkę. Od razu z jej ust wydobył się cichy jęk. Ujeżdżała go powoli patrząc mu prosto w oczy. Czuła, że mogłaby tak trwać w tej chwili wieczność. Podniecał ją nawet jego uśmiech. Miał piękny uśmiech. Zaczyna przyspieszać, kołysze biodrami coraz szybciej i dostaje mocnego klapsa w tyłek. Ach!-wyrwało jej się z ust. On szepcze do niej, że jest taka mokra. Chwyta ją w talii i unosi. Mówi, że chce ją wziąć od tyłu. Odwraca się do niego i wypina, a on z całej siły w nią wchodzi. Trzyma za biodra i pcha i daje klapsy. Natalia jest tak podniecona, że ledwo ma siłę się utrzymać na rekach. W końcu opada na miękką kołdrę, a on razem z nią i szczytują. Wszędzie unosi się zapach seksu i ich okrzyki rozkoszy. Tak intensywnego orgazmu to ona jeszcze w życiu nie miała. Od razu razem zasnęli. Obudził ich szum morza z samego rana. Leżeli razem "na łyżeczkę" i poczuła na pośladkach jego twardy penis. Kochali się jeszcze tego ranka. Było tak wspaniale, że umówili się na randkę po powrocie do Polski.
rytm gorącej muzyki.
Na parkiecie było tłoczno – a plażę, na której odbywała się impreza, spowijał mrok.Szepnęła coś w obcym języku, mimo iż nie rozumiał…natężenie głosu określało, co ta młoda kobieta oczekuje od niego.
Poszli wzdłuż plaży i oboje przysłuchiwali się coraz głośniejszym uderzeniom fal i bladnącym dźwiękom gorącej hiszpanskiej muzyki.
Gdy dotarli do urokliwej przyhotelowej zatoczki – spoczęli w koszu plażowym, gdzie ponownie mógł poczuć jej namiętne usta na sobie. Tak w wtuleni w siebie przyglądali się głębi morza i zmiennym barwom nieba. Oboje zachwyceni czerpali przyjemność ze wspólnego podziwiania zmiennego obrazu natury. Rankiem, gdy się obudził, był sam… nie wiedział czy to, co zdarzyło się zeszłego wieczoru to prawda… czy tylko złudzenie, napędzane odwiedzeniem tak romantycznego miejsca i kilkoma ostrymi drinkami. Mimo poszukiwań nie znalazł śladu tej młodej kobiety na wyspie, lecz pozostała ona najbardziej realnym wspomnieniem tego wyjazdu…
Pokaż mi że prezentujesz sobą coś więcej niż tylko urodę szepnąłem. Widać to pytanie ją zaskoczyło. Spodziewała się raczej niemoralnej propozycji. Jednak po chwili szoku, rozmowa zeszła na ważniejsze tematy. Po chwili rozmowy, spojrzałem na nią smutno i szepnąłem szkoda ze nie potrafię jak Nitro obezwładnić kobiety jedną magiczną sztuczką. Chociaż… Jej ciało zaczęło się niebezpiecznie zbliżać, wić obok mojego. Czułem jej ciepło, jej zapach, jej płytki oddech w świetle zachodzącego słońca. Jaka to sztuczka szepnęła lubieżnie. Najpierw na nią zasłuż. Takiej reakcji się nie spodziewałem. Jej cudowne biodra znalazły się na moich kolanach. Zaczęła się rytmicznie poruszać. Czułem jak z każdą sekundą staje się coraz twardszy i twardszy. Jej ręka powędrowała pod moją bluzkę. Uwielbiam te pieszczoty. Byliśmy sami w przedziale jeśli nie sami w pociągu nie licząc konduktora. Mój oddech również stawał się równie płytki jak jej. Wsunąłem ręce pod jej sukienkę i mocno przycisnąłem do siebie. W mych oczach paliło się tylko pragnienie. To jaka to sztuczka zapytała zwycięsko zsuwając się ze mnie. Spojrzałem na nią, mówiąc każdym gestem jak bardzo jej pragnę. To jaka to sztuczka zapytała zuchwale pewna zwycięstwa. Zamknąłem na chwile oczy, opanowując pragnienie. Na mej twarzy pojawił się łobuzerski uśmiech.Znów zmieszanie, które jednak przezwyciężyła. Bo wiesz mój kolega Nitro mówi dziewczynie pewną historie delikatnie ją ilustrując. Mówi o związku, nimfomanki z kupcem. Ów kupiec mając piękną, cudowną żonę… pozwoliłem tutaj przesunąć palcami po ciele mej slicznej Kasi… bał się zdrady. Dlatego powiedział żonie. Boję się że gdy tylko wyjedziesz zaczniesz odczuwać prawdziwe pragnienie, któremu nie będziesz mogła się oprzeć. Znasz to uczucie gdy wszystkie Twoje zmysły szepczą Ci jak bardzo mnie pragniesz. Jak bardzo pragniesz się właśnie teraz kochać… po czym moja ręka delikatnie spoczęła na jej łonie. Nawet nie zwróciła na to uwagi wiec kontynuowałem. A gdy nie ma tego jedynego, starasz się zachować spokój, lecz żadne przygód ciało wie czego pragnie, a Ty wiesz ze tego nie opanujesz. Ze zwrócisz uwagę na mały szczegół zwykłego podróżnego z którym akurat się spotkałaś. Ów szczegół nie da Ci spokoju i będzie wzmagała Twoje pożądanie. Od opuszków palców, poprzez dłonie, łokcie tors, wrażliwą szyję na której właśnie złożyłem delikatną pamiątkę spotkania ze mną, piersi brzuch eksplodując w Tobie. Jej oddech był już bardzo płytki, a ciało, cudownie się wiło w moich objęciach. Dlatego kochanie kupiłem Ci tą zabawkę, która sprawi ci niewypowiedzianą rozkosz, lata praktyki by dostosować odpowiednią wielkość, odpowiednią szybkość. Wiedza przekazywana z pokolenia na pokolenie. Lecz nasza kochana nimfomanka już dalej nie słuchała. Wpiła swe pazurki we mnie… to znaczy w podróżnego… Tego nie wytrzymała zaczęła mnie namiętnie całować…
Po czym wstała i patrząc na mnie jak jeszcze parę sekund temu ja patrzyłem na nią stanęła przede mną, i wijąc się powoli podnosiła sukienkę. Odsłaniając cudowne krągłości. Chwyciła za majteczki które szybko powędrowały w dół. A jej jędrny wypięty tyłeczek zaczął się o mnie ocierać. Przepraszam, szepnęła lubieżnie. Po czym chwyciła mnie za ręce i położyła je na swoich piersiach. Po chwili nie miałem już na sobie spodni a jej cudowne usta rytmicznie posuwały się to w 1 to w 2 stronę dając mi niewypowiedzianą rozkosz. Prawie rozdarłem jej sukienkę, która w ostatniej chwili zsunęła się z jej piersi rozpiąłem stanik oglądając krągłe cudowne piersi. Gra powinna toczyć się wolniej pomyślałem, zasunąłem wszystkie okna w wagonie. Pozamykałem drzwi, po czym zacząłem ją drażnić. Tak jak należy drażnić kobietę. Od delikatnych pocałunków którymi obsypywałem jej ciało. Poprzez krótki relaksujący masaż, na szczęście 1 klasa ma wygodne miejsca. Delikatne muśnięcia które pobudzają jej wrażliwą opaloną lecz nadal filigranową figurę. Potem dotyk coraz bardziej stanowczy, koła które na siebie zachodzą, wreszcie stanowcze ugniatanie jej ciała, oraz szczypanie mięśni barku. Wiem ze to uwielbiasz prawda?A następnie znów delikatny ledwie wyczuwalny dotyk który niczym dreszcz przeszywa Twe ciało. Wreszcie gdy wszystkie twe zmysły się wyostrzą ponownie pokąsam Twą szyje zsuwając się do piersi. Zataczając na nich coraz mniejsze i mniejsze kręgi. Wreszcie biorąc w usta Twe nabrzmiałe, sterczące sutki…Koniec preludium. Wirtuoz wkracza do akcji najpierw delikatnie niczym pieścić Twe łono niczym płatkiem róży, potem coraz stanowczej pieścić ją całą. By wreszcie połączyć się w jedno. Gdy nasze ciała spajają się w jedność czujesz ten dreszcz. Spełnienie… To na to tak bardzo czekałaś… Ale mam dla Ciebie złą wiadomość. Od teraz będzie już tylko przyjemniej…
Nagle usłyszałam "Wysed jo se łoncke kosić
Słunko świciło
Przyszło ku mnie z jagodmi
Dziwce, jak miło":confused::mad::confused:
Półprzytomna z podniecenia próbowałam zrozumieć co się dzieje.
Po chwili dotarła do mnie brutalna prawda. To był sen a piosenka to dzwonek budzika. 6,30. Pora wstać, obudzić dzieci i przygotować je do wyjścia do szkoły.
Grace i Frank okazywali sobie miłość, ale robili to inaczej niż kiedyś. Nie było tego dreszczu podniecenia, ciarek przebiegających po plecach, iskry, która przeplatywała się przez ich dwa ciała...
Grace z każdym kolejnym tygodniem zaczynała odczuwać smutek i swego rodzaju frustrację. Nawet seks nie był jak dawniej... Brakowało podniecenia, jakiejś niewiadomej, odrobiny szaleństwa i ekscytacji, która dałaby im się ponieść...
Dlatego zaczęła rozmyślać nad tym jak, co by tu zrobić by poczuć się znów uwodzicielską kobietą... Wymyśliła plan, stosownie się przygotowała i złapała w swe sidła Franka...
Pewnego dnia pojechała do hotelu za miastem, nikomu nic nie mówiąc. Poczuła zapach wolności... Rozpakowała bagaż, leniwie nacieszyła się kąpielą w wannie pijąc szampana. Myśląc o tym, co ją czeka, myła skórę pachnącym olejkiem i muskała ją palcami wyobrażając sobie, że to jego palce... Włożyła swoją nową koronkową bieliznę, dopięła pas do pończoch, którego nie powstydziłaby się niejedna rozwiązła kobieta... Obsessive. Tak, ta nazwa zobowiązuje... Już sam widok tej bielizny zapiera dech w piersiach. Zapachniało przygodą... Nadszedł czas by włożyć małą czarną, ponętnie umalować usta, założyć szpilki i zjechać windą (tak, koniecznie szukała hotelu z windą) do hotelowego baru. Usiadła na wysokim stołku przy samym barze, zamówiła martini. Sączyła je powoli, po każdym łyku zmysłowo oblizując usta. Nagle przysiadł się obok ON. Odgrywali role, nie znając się. On- nie jak zawsze w "roboczym" ubraniu, lecz w garniturze, pachnący, z jeszcze mokrymi po prysznicu włosami. Emanowała z niego pewność siebie, władza, męskość. Spojrzeli na siebie raz i drugi. Grace założyła nogę na nogę muskając go delikatnie stopą. Zaproponował jej drinka. Zaczęli ze sobą rozmawiać, ale nie o dzieciach, pracy, zapachu obiadu unoszącym się w mieszkaniu czy przypalonym garnku czy codzienności. Nie. Grace i Frank prowadzili wysublimowany flirt, rozmowę pełną podtekstów, gier słów i niesprecyzowanych obietnic, pachnącą latem, żarem i podniecającą choć była to tylko rozmowa. Napięcie między nimi rosło, coś iskrzyło, aż w końcu znaleźli się w windzie, gdzie choć przez chwilę daliby upust targającym nimi emocjom. Ona pachniała rozgrzewającym zmysły i ciało zapachem kobiecości, on zapachem uwodzenia... Rozchylił jej uda, musnął skórę pacami, niespiesznie bawił się koronką pończoch. Ona rozpięła mu guziki koszuli i zawadiacko przejechała pacami po skórze, by po chwili zakryć go marynarką. Ich piętro. Winda zatrzymała się. Grace niczym wyzwolona po latach wielbicielka rozkoszy pociągnęła Franka za sobą do swojego pokoju by uwieść go w najlepszym stylu... Żadna letnia przygoda nie była tak podniecająca jak ta...
Siedziała, wpatrując się w horyzont, tak malowniczo, zdawałoby się, wyrzeźbiony przez pasma bieszczadzkich połonin… Słońce powoli udawało się w swą codzienną wędrówkę, gdy tymczasem jej myśli tańczyły i nie chciały żadną miarą skończyć.
Papieros dopalał się powoli, zaś jego żar przypominał o „wczoraj”, które równie dobrze mogłoby stać się „jutrem”, a nawet nieskończonością.
Przypomniała sobie swą lodowatą obojętność, gdy któregoś dnia po przyjściu z pracy, rzucił mimochodem:
- W czerwcu wyjazd. Szykuj walizki, zielone płuca Polski czekają.
Choć od tamtych chwil minęło kilka mniej lub bardziej udanych miesięcy, emocje, a raczej ich brak jeszcze dni temu kilka był bliźniaczy.
Jezioro sprawiało przyjemne wrażenie. Jakiś miejscowy wędkarz ściągnął czapkę na powitanie. Ośrodek nie wyróżniał się od tych, w których była dotychczas – drewniane, piętrowe domki, wypożyczalnia rowerów, jakieś dzieci biegające po zielonym kobiercu dziedzińca za kawałkiem szmacianego materiału, jakże szumnie nazywanego piłką.
Nie miała oczekiwań, nie mogła ich już mieć. Po latach małżeństwa wszystko wyglądało tak samo – rozkład dnia, standardowy telefon teściowej, nawet ta koszula, która nie wiedzieć czemu przetrwała zawirowania ich związku. Czy coś jeszcze czuła? Czy ją pociągał? Nie umiała odpowiedzieć, a brak odpowiedzi jest podobno najgorszą odpowiedzią… Miała wrażenie, że zapomniał – o jej prawie do realizacji marzeń, o jej kobiecości, o tym, że jeszcze chce czerpać z tego świata, co najlepsze.
Już pierwszego wieczoru wziął ją pod rękę, nie spodziewając się cienia sprzeciwu. To jej wina, przestała oponować lat temu kilka.
- Kochanie, w sąsiednim Ośrodku przyjaciele z pracy robią grilla. Myślę, że będzie to wyjątkowo udana inauguracja naszych wakacji.
To mówiąc, uśmiechnął się tajemniczo. Pewno by tego nie zauważyła, gdyby nie szelmowskie spojrzenie, malujące się na jego ogorzałej buzi. To nie zdarzało się często.
Naturalnie, spotkanie w takim gronie wymagało od niej „paru” chwil przygotowania. Po namyśle ubrała stalową, krótką spódnicę i czarną, koronkową bluzkę. Przyoblekła się też w zapach od Armatniego, który niezmiennie przenosił ją w świat tropikalnych kwiatów i morskiej mgiełki, w krainę fantazji.
- Tylko na was czekaliśmy – powitał ich tubalny głos szpakowatego mężczyzny w przykrótkiej polówce.
Nie przepadała za tego typu spotkaniami, bo zwykle kończyły się głośnymi sporami w stylu „i kto sprzedał więcej akcji w tym miesiącu?”. Na bieszczadzkim odludziu była to jednak jedyna na tę chwilę alternatywa.
- Andrzej – przedstawił się młody człowiek, którego wcześniej nigdy nie widziała.
Okazał się nowym pracownikiem, który tyle co skończył studia i jako jeden z nielicznych złapał Pana Boga za nogi, czyli znalazł pracę.
Nie wie, czy to ilość wypitego Mojito, czy może jego urok osobisty sprawił, że w jej oczach zabłysły niepokojące ogniki. Czy to była zwykła ciekawość?
Rozmawiali o wszystkim i niczym, jakby nie dostrzegając reszty towarzystwa, zainspirowanych branżową dysputą. On – przystojny, ciemny brunet z wesołą falą loków na głowie, ona – wreszcie słuchana i obdarzona zainteresowaniem.
W pewnym momencie dostrzegła męża, który rzucił w przelocie, że trochę zmęczony po długiej jeździe, więc idzie się położyć. Przy okazji poprosił „nowicjusza” o odprowadzenie swej drugiej połowy, bo „pora niepewna, a licho nie śpi”.
Rzeczywiście, nocny spacer alejką nie mógł należeć do najprzyjemniejszych. Dlatego z wdzięcznością, kilkadziesiąt minut później, poddała się mocnemu ramieniu Andiego /tak kazał do siebie mówić/ i niby bajkową alejką ruszyła ku szarej, jak wtedy pomyślała, rzeczywistości.
Nie nudziła się, bo żywej opowieści niespodziewanego ochroniarza towarzyszył akompaniament koników polnych i ten, nieporównywalny z niczym innym, rój świetlików wskazujących im drogę. Nie wiedziała kiedy otworzyła swe „ego”, a strumień słów, opiewających niespełnienie przeszył leśną otchłań. Zatrzymał ją dopiero mocny uścisk dłoni.
- Nie myśl o tym. Nie teraz. Bo ten czas jest po to, by się nim delektować.
Mówiąc to, oparł ją o pobliskie drzewo, którego chropowatą korę poczuła na płaszczyźnie swych pleców. Nie było odwrotu. A właściwie tego odwrotu nie chciała. Poddała się jego ustom, które były delikatne i czułe. Czy to był smak malin, czy może słodkich, acz drapieżnych jeżyn? O tym miała przekonać się wkrótce.
Przytulił ją, stojąc kilka metrów od domku i szepnął:
- Do rychłego spotkania, Martuś.
Tym razem sama wspięła się na palcach, składając pocałunek wdzięczności na jego ustach. I uciekła szybko w obawie, by nie spłoszyć magii tej chwili.
Mąż leżał w łóżku, a migoczące światełko prymitywnej lampki pozwalało mu przewracać stronice ulubionej ludlumowskiej powieści.
Prosto z wąskiego, obitego mahoniem przedpokoju, wymknęła się do łazienki. Prysznic – to było właśnie to, o czym w tej chwili zamarzyła. Może tylko żal było jej zmywać teraz ten zapacu opium, który nagle stał się jej zapachem…
Zamknęła oczy, a krople wody zaczęły płynąć po jej czekoladowym ciele… Znów marzyła, choć były to tylko fantazje. Robiła tak zawsze, gdy pozostawała sam na sam z sobą i własnymi myślami. Bo tu nikt nie mógł przeszkodzić…
Z zadumy wyrwał ją jakiś szelest. Nie miała czasu, by go należycie rozpoznać, gdy poczuła oddech na wysokości swej szyi…
Marek? Zdążyła pomyśleć. Przecież nigdy tego nie robił?
Męska, twarda dłoń chwyciła jej pośladki. Poczuła ból, a z drugiej strony rozlewające się w jej ciele podniecenie. Czy to nie był ten ląd, którego jej właśnie brakowało?
Odwróciła głowę. Na jej twarzy odmalowało się wielkie zaskoczenie. Andrzej??? Położył dłoń na jej ustach, przysuwając ją bliżej ku sobie.
Nie miała ochoty się opierać. Dreszcz przebiegł jej ciałem, gdy niewinnie rozgarnął krople wody na jej karku. Palcem zjeżdżał powoli w dół, niczym żmija wijąca się wolnym, nieprzewidywalnym ruchem.
W chwili, gdy musnął piersi, kolana przestały być posłuszne. Reagowała na ten boski dotyk, na opuszek palca, przesuwający się dokoła jej brodawki. I nawet gdyby rozkazała sutkom spokój, te nie chciały być posłuszne. Robiły się coraz twardsze, spragnione, zamierając w oczekiwaniu…
Przywarł do nich ustami, delikatnie przygryzając i kąsając. Dusiła w sobie chęć potężnego okrzyku, a on pieścił niby pianista odgrywający swą najpiękniejszą melodię. Mrrrr! – nie potrafiła opanować podniecenia. Jego namiętne ssanie sprawiło, że osunęła się na kolana.
Tak, pragnęła właśnie jego. Rysował się wspaniale pod obcisłymi, granatowymi bokserkami. Przywarła zębami do miejsca, gdzie skóra stykała się z materią. Jednym, sprawnym ruchem pociągnęła w dół. Reakcja była imponująca.
Zacisnęła nań swe usta, rozpoczynając taniec zmysłów… Przód i tył… Przód i tył… Chciała go całego, tylko dla siebie. Pragnęła wyzwolić dzikość reakcji, zapomnienie. Jego potężniejący jęk podpowiadał jej, że wybrała właściwą drogę. Nagle chwycił ją za włosy, uniósł. Wziąwszy na ręce, mokrą i drżącą , skierował się w stronę sypialni.
Nie zdążyła zaprotestować, Jedyna myśl, która przebiegła przez jej głowę, związana była z mężem, który przecież właśnie tam miał udać się na spoczynek.
Jakież było jej zdziwienie, gdy zobaczyła go opartego o szafę z tym wcześniejszym uśmiechem, który tym razem był mieszanką podziwu i pożądania.
Skąd wiedział? Dlaczego? Nie miała chwili czasu, by poszukać odpowiedzi.
- Choć tu, Dziwko! – zakomenderował tonem nie znoszącym sprzeciwu.
Podeszła posłusznie. Dawno tego nie słyszała, a uwielbiała, gdy tak właśnie do niej mówił. Teraz tak właśnie się czuła. Obrócił ją w kierunku okna, a piersi, zawadzając o woal firanki, spotkały się z twardą taflą szyby. Ocierały się o nią, co tylko potęgowało fascynację podniecenia.
Poczuła twardy męski penis, który nagle znalazł się w jej wilgotnym, rozchylonym źródełku. Poddała mu się bez oporu… Tak, brali ją tak na zmianę, a każdy z nich robił to inaczej, na swój własny subtelny i dziki sposób.
W pewnym momencie usłyszała cichy świst, a na wyprężonych pośladkach poczuła lekkie uderzenie. Pejcz, który inspirował i podniecał zarazem. Obsesja jej wyobraźni… Krzyczała, a przyśpieszony oddech zdawał się prosić o więcej.
Pchnięta na łóżko, z tylko sobie wiadomą przekorą, starała się bronić. Jej dłonie szybko zostały ujarzmione, skrępowane, niby zespolone ze stalowymi poręczami. Kajdanki? Tego na pewno nie mogła się spodziewać…
Niby bezwolna miała ochotę gryźć. Ale Adam zniweczył to pragnienie, wsuwając głowę między jej twarde, spływające sokami uda. Język wibrował po łechtaczce, wsuwał się głębiej, muskając spragnione milimetry cipki. Wirowała w zapomnieniu, pragnąc więcej i więcej…
- Wejdź we mnie wreszcie! – krzyknęła.
Wszedł z wielkim impetem, niby lekko, a jednak tak zdecydowanie. Podczas, gdy ruch członka potężniał i wyzwalał ją od środka, mąż pieścił piersi, pewno jak nigdy w życiu. Taaakkk! Torsje wstrząsały jej ciałem, dochodziła… Rwany krzyk wypełniał ciszę pokoju, a ona, miotając się czuła, jak powoli odpływa, a cipka wypełnia się słodkim, ciepłym nasieniem. Opadła bez ruchu, resztkami błogiej świadomości czując, że sperma drugiego z członków tej „erotycznej przygody” rozlewa się po nabrzmiałych piersiach… I ten smak żarliwych ust na pożegnanie…
Obudziła się, nie wiedząc, czy to był sen, jej kolejna fantazja, czy ta fascynacja naprawdę się zdarzyła? Na małym, naruszonym zębem czasu stoliku znalazła niezgrabnie zapisaną karteczkę: „Skarbie, dziś są Twoje urodziny. Bardzo chciałem, byś zapamiętała je na całe życie. Marek PS. Kocham Cię.”
Czy aż tak ją znał? Czy pamiętał o niewinnych marzeniach, z których zwierzała mu się lata świetlne temu?
Bez względu, co się stanie „później”, wiedziała, że Bieszczady już na zawsze będą kojarzyć jej się ze smakiem papryczki chilli. Wyrazistej, pikantnej, wyostrzającej zmysły… Bo czasem warto marzyć, choćby dla takich właśnie chwil…
- Może masz ochotę na herbatę, po takiej pracy chyba zasłużyliśmy? - wyrwał mnie z zamyślenia Dawid.
- Z przyjemnością - odpowiedziałam szybko jak wyrwana do odpowiedzi uczennica.
Usiadłam w fotelu i przyglądałam się jak Dawid przyrządza herbatę. Nie ukrywam, że było to nawet przyjemne. Stał do mnie tyłem, dlatego też bez skrępowania mogłam się mu przyglądać. Był przystojny. Wysoki i wysportowany, koszulka, którą miał na sobie lekko opinała sie na jego umięśnionych ramionach, a pośladki..... ehhh - skarciłam się w myślach za fantazje, na które starszej pani nie wypada. Spojrzałam w drugą stronę by nie prowokować wyobraźni, ale jakaś tajemna moc sprowadziła moje oczy znów na te ..... ciekawe jak wyglądają bez ....... spodni - pomyslałam. I wtedy Dawid odwrócił się, niosąc dwie filiżanki parującej herbaty, a ja ciągle widziałam go bez spodni, sprzodu wyglądał jeszcze lepiej. Czułam się zmieszana i miałam wrażenie, że wszystko mam wypisane na czole, a uśmiech Dawida nie jest z sympatii do mnie tylko śmiechem ze mnie. Czułam jak czerwienieję ze wstydu, takie rzeczy to przytrafiają się młodym a nie takim paniom jak ja - uspakajałam się w myślach. Ale raz puszczonego w ruch koła wyobraźni nie sposób było już zatrzymać i zamiast się wyciszyć to ja się co raz to bardziej nakręcałam. Miałam wrażenie, że Dawid wszystko to czuje, bo rozmowa potoczyła sie w kierunku, którego nikt z nas wcześniej by nie przewidział. Okazało się, że mamy podobne doświadczenia z partnerami, że z nikim o tym nie rozmawialiśmy i że szukaliśmy tu samotnosci i wyciszenia. I własciwie to wszystko tu znaleźliśmy, nie wiedzieliśmy tylko, że może to byc tak miłe i że tak łatwo przyjdzie nam o wszystkim zapomnieć. Potem była jeszcze jedna herbata i kolejna, a ja za każdym razem w myślach rozbierałam Dawida i wcale nie czułam się tym zażenowana. Zresztą miałam nadzieję, że on robi to samo ze mną. Nie byłam brzydka, figura też raczej nienganna i szybko przypomniałam sobie jaką rano założyłam bieliznę. Uf, białe koronki - ulżyło mi. Niech mnie rozbiera - pomyślałam i albo powiedziałam to na głos, albo Dawid czytał w moich myślach, bo nagle wziął moją dłoń i pocałował ją i nie kończył. Całował dalej, a ja..... chciałam by nie przestawał. Koło zataczało co raz to większe kręgi, wyszło z ram mojej wyobraźni. Dawid wziął mnie w ramiona i zaniósł po schodach do swojego pokoju. Nikt wcześniej ze mną tego nie zrobił, nikomu bym na to chyba nie pozwoliła, przecież starszej pani tak nie wypada, a teraz nie tylko nie broniłam się, a chciałam by mnie zabrał do ukrytego świata, świata pełnego erotycznych fantazji. Jego pokój był zielony, kolor nadziei na lepsze jutro - pomyslałam. Położył mnie na łóżko, znów mnie całował, pieścił moje ciało, a ja chciałam by nie przestawał, pozwoliłam się rozebrać a potem..... potem zobaczyłam jak wyglada bez spodni, wyglądał lepiej, moja wyobraźnia była zbyt skąpa by ogarnąć jego piękno. Kochaliśmy się całą noc, dopiero rano, gdy wstawało już słońce, zasnęliśmy objęci. Potem obudził nas telefon, trzeba było wracać do rzeczywistości, ale ta noc była początkiem nowego, lepszego życia.
Minęło dwadzieścia lat od matury i z tej okazji zorganizowano spotkanie klasowe. Ktoś wpadł na pomysł, aby pojechać nad jezioro z namiotami i zaszaleć jak za dawnych lat, przez cały weekend. Pomysł się spodobał większości zainteresowanym i poprzez portal społecznościowy ustalili szczegóły. Miało być ognisko, alkohol, muzyka z czasów ich nauki w szkole średniej.
Nadszedł czas spotkania klasowego, które miało być szalonym weekendem dla ludzi, którzy dwadzieścia lat wcześniej byli ze sobą zżyci niczym najlepsi przyjaciele. Wszyscy byli ciekawi, co słychać u innych, ale najbardziej ciekawy był Karol, kawaler po przejściach. To on przeżył w szkole średniej największą miłość klasową i to on rozstał się po jednej z imprez z Agatą, która była miłością jego życia. Był ciekawy czy ona, też przyjedzie na spotkanie klasowe, czy jest sama, czy może ma kogoś ? Był zaciekawiony, podniecony, marzył, aby wróciły czasy , gdy był najszczęśliwszym chłopakiem na Ziemi.
Gdy ognisko już się paliło i prawie wszyscy dotarli na miejsce ujrzał Agatę, dziewczynę, która kiedyś złamała mu serce. Nie zmieniła się prawie w ogóle, nadal była tą niską, śliczną blondynką co dwadzieścia lat wcześniej. Jej odznaczające się przez jeansy pośladki była nadal tak idealne jak w przeszłości. Agata podeszłą do wszystkich i przywitała się, by w końcu podejść do Karola. Stanęła przed nim niczym zjawa i wpatrywała się w niego jak w największe bóstwo. Powiedziała ze łzami w oczach "PRZEPRASZAM" i odeszła zajmując miejsce po drugiej stronie wielkiego ogniska.
Impreza nabrała rumieńców i każdy był już dobrze wstawiony. Karol przełamał się i podszedł do Agaty. Zaczęli rozmawiać by w końcu w dobrych humorach przejść się nad jezioro. Oboje byli na siebie napaleni, alkohol robił swoje. Położyli się w trawie nad jeziorem niczym para nastolatków. Początkowo ich delikatne muśnięcia ust, zamieniły się w namiętne pocałunki. Ich ubrania w szybkim tempie znalazły się tuż obok nich i jak w amoku zaczęli się kochać. Nic się nie liczyło tylko ta chwila, chwila , która zmieniła wszystko. Miłość dwojga ludzi tuż przed czterdziestką, namiętna i pełna polotu. Karol już dawno nie był tak szczęśliwy, tak podniecony jakby wirował w chmurach. Agata, która była trzy lata po rozwodzie pierwszy raz od długiego czasu kochała się z mężczyzną. Ich miłość była niczym powrót z przeszłości.
Obudził ich poranny chłód, wstającej z nad jeziora mgły. To co się wydarzyło kilka godzin temu było początkiem czegoś więcej. Oboje przytuleni leżeli w trawie i uśmiechając się do siebie stwierdzili, iż to spotkanie klasowe otwiera nowy rozdział w ich życiu, rozdział pod tytułem "DRUGA MŁODOŚĆ" !