Konkurs Stop jesiennej chandrze

napisał/a: justyna_zory 2012-10-28 19:58
Wielkimi krokami zbliża się do nas jesień, a wraz z nią często gorsze samopoczucie. Wyznaję jedną starą jak świat zasadę „ruch może zastąpić wiele leków, ale żaden lek nie zastąpi ruchu”. Najlepiej jest więc nie czekać na nadejście jesiennej grypy, tylko zejść z kanapy i zapewnić organizmowi zastrzyk serotoniny. I nie chodzi tu bynajmniej o kolejną tabliczkę czekolady, ale o odrobinę gimnastyki. W mojej corocznej aktywności jesiennej dominuje: spacerowanie, bieganie, tańczenie oraz chodzenie na siłownię . Próbuje też swoich sił na zajęciach ze sztuk walki, pływania lub relaksacyjnej jogi. Najważniejsze, by znaleźć coś dla siebie .
Mój najprostszy sposób na aktywną jesień to po prostu spacer do parku lub do lasu. Pomaga spalić zbędne kalorie, a przy okazji odpręży. Podczas spaceru spada poziom hormonów odpowiadających za stres, uwalniane są endorfiny - hormony odpowiadające za dobry nastrój i samopoczucie. To również świetny sposób na poprawę kondycji i zrzucenie zbędnych kilogramów.
Kiedy nie pada, bardzo często wybieram się na przejażdżkę rowerową. Jazda na rowerze nie tylko doskonale wpływa na zdrowie i kondycję, ale podczas jesiennych przejażdżek uwielbiam podziwiać zmieniającą się, jesienną przyrodę. Gdy jesienna aura nie dopisuję a na dworze, pada deszcz i o aktywności na świeżym powietrzu można zapomnieć wybieram aktywność zamkniętą ale nie zwykła siłownie, basen, jogę chodź to też dobra alternatywa.
Moim tegorocznym sposobem na bycie fit jesienią jest Pole Dance, stwierdziłam jak szaleć to szaleć, szaleństwo to okazało się dla mnie strzałem w dziesiątkę ponieważ jednocześnie mogę pracować nad sylwetka ale i również nad swoim seksapilem, który jak wiadomo jest nasza tajną bronią kobiecą.
Pole Dance to nic innego jak...taniec na rurze. Do tej pory był kojarzony głównie z podrzędnymi lokalami, jednak powrócił w roli wymagającej formy ćwiczeń z czego jestem bardzo zadowolona.
Przy pomocy instruktora tańca podczas zajęć można wypróbować rozmaite układy choreograficzne, które tworzy się z udziałem metalowej rury. W ten sposób ćwiczę swoją sylwetkę, pobudzam do pracy rzadko używane mięśnie i spalam bardzo dużo kalorii.
W dodatku z pole dance można zrobić całkiem niezły użytek jeszcze w kilku innych okolicznościach.
Kolejnym moim sposobem na bycie fit jesienią jest po prostu taniec a dokładnie ćwiczenia w tanecznym rytmie, szczególnie ubóstwią Latungę ponieważ jest południowoamerykańską wersją znanej Zumby, a kocham wszystko co jest latynowskie.
Latunga pozwala mi na poprawę sylwetki podczas dobrej zabawy, za pomocą prostych układów zwiększam spalanie tłuszczu i sprawność fizyczną .
Oba zajęcia dodatkowo sprawiają że w weekendy na parkietach nie pozostaje nie zauważona! A taniec to mój żywioł i nawet zwykle wyjście do klubu wiążę się z ogromna aktywnością .
Gdy chcę się wyszaleć pop prostu wybieram się do Fight Clubu gdzie daje upust swoim emocja i energii a dzięki temu spalam nadmiar tłuszczu i wzmacniam swoje mięśnie.
Uwielbiam jeszcze spacery po lesie, górach a najbardziej grzybobranie.
Nie zapominam również o odpowiedniej diecie i nawadnianiu organizmu
W mojej codziennej diecie nie może zabraknąć naturalnych produktów, dzięki temu moja skóra jest zawsze piękna a ja plena energii.
Jesień jest moja ulubiona pora jest czasem kiedy naprawdę wiem że żyje. A na koniec mała wskazówka:
Warto pamiętać planując aktywność że Regularny spacer to od setek lat sprawdzony i skuteczny sposób nie tylko na odchudzenie i wymodelowanie ud, ale na jesienną chandrę i lepsze samopoczucie. Najważniejsze by każdy znalazł coś dla siebie i korzystał z aktywności i jesiennych uroków.
napisał/a: martakacyna 2012-10-28 22:28
Dobrą formę podczas jesieni oraz działania, które sprawiają, że chandra jest mi obca to przede wszystkim mój chłopak i rodzina, zawsze mogę na nich liczyć i są moim słońcem w czasie pochmurnych dni! W tamtym roku o tej porze zapisałam się na naukę pływania, dziś chodzę czynnie na basen i daje z siebie wszystko, by móc to robić jeszcze lepiej. Teatr jest odpowiednim miejscem na pochmurne dni dla mnie oraz dobra książka. Jestem studentką, angażuję się w różne sprawy związane z moją uczelnią, promowaniem ją itp. , dlatego nie mam czasu na nudę.
Przez wakacje jednak pracowałam za granicą, nie miałam możliwości pojechania gdzieś na odpoczynek, dlatego pobyt w hotelu Miłomłyn Zdrój Medical Spa&Vitality przez 3 dni, byłby znakomitym wynagrodzeniem!:)

Oczywiście polubiłam stronę na Facebooku.
Marta Kacyna
napisał/a: natalka30 2012-10-29 09:48
Mokro, szaro i ponuro... taka pogoda nie sprzyja częstym spacerom, a tym bardziej plenerowym treningom. STOP! A kto tak powiedział?
Jesień może być przełomem w walce z chandrą i tłuszczykiem na brzuchu czy udach. Nie wierzycie?
Zawsze byłam małą, okrągłą kuleczką, która z powodu astmy niewiele mogła zrobić ze swoją figurą. Wraz z wiekiem dorastania, kiedy choroba przestała tak dawać mi się we znaki, postanowiłam zawalczyć o siebie i swoją figurę! W mrokach jesieni wyszłam z mroków swego życia. Bo to właśnie jesienią zaczęłam program pt. : "Przeciwności losu powodują, że jedni się załamują, a inni łamią rekordy." Ja postanowiłam łamać swoje własne, osobiste rekordy. i tak oto narodził się mój jesienny plan (na każdą porę roku ułożyłam sobie inny;) ), którym zamierzam się z państwem podzielić ;)

PONIEDZIAŁEK
Początek tygodnia, słynny polski film mówił, że nie lubi poniedziałku. A ja na to, że choć początki zawsze są trudne, to nie można się poddawać!
Tydzień zaczynam więc od porannego joggingu- opatulona szalem, w przezabawnej czapce i puchowej kamizelce przemierzam alejki mojego jeszcze zazwyczaj śpiącego osiedla.
WTOREK
A we wtorek dobry mam humorek! ;) We wtorek mam bowiem zajęcia fitness z najcudowniejszą trenerką pod słońcem, która z równą życzliwością i cierpliwością traktuje wysportowane osiemnastki, co ostatkami sił wyginające się babcie.
ŚRODA
Środek tygodnia. Ale czy zmęczenie? W żadnym wypadku! W środę wybieram poranny jogging i wieczorny rower- w domu stacjonarny, bądź gdy zaszczyca nas jeszcze piękna, polska, złota jesień- na dworze wśród kolorowych liści.
napisał/a: natalka30 2012-10-29 09:49
CD. mojej wypowiedzi ;)

CZWARTEK
Mój zdecydowanie ulubiony sportowy dzień! Zumba rozgrzewa nie tylko moje ciało, ale i duszę! Zajęcia taneczne zainspirowane rytmami Latino, Salsa, Cumbia, Reggeatown, Flamenco, Samba i jeszcze kilkoma innymi tańcami, poprzez świetną zabawę kształtują sylwetkę, pozwalają dbać o kondycję, a przede wszystkim napawają optymizmem i wprawiają mnie w świetne samopoczucie, które zostaje na długo, długo poza zajęciami!
Lekcja Zumby z elementami treningu wytrzymałościowego i kształtującego sylwetkę powoduje spalanie ogromnej ilości kalorii, ujędrnia i rzeźbi ciało.
Mój absolutny faworyt- i love it!
PIĄTEK
Piątek, weekendu początek. Ale nie dla mnie! W piątek stawiam na miłe pożegnanie tygodnia i wybieram długi, co najmniej godzinny spacer moim pięknym, zadbanym parku Matejki. Mogłabym wędrować po nim godzinami, mijając wciąż te same klomby, zagajniki, czy polanki usłane barwnymi liści. Spacer to genialne połączenie ruchu z kontemplacją przyrody, a więc odpoczynku z aktywnością. Dodatkowo genialny sposób na chandrę! Komu może być smutno w tak cudownej scenerii? ;)
SOBOTA
W sobotę również nie próżnuję! Od samego rana sprzątam, sprzątam i jeszcze raz sprzątam! Sprzątanie to połączenie pożytecznego z przyjemnym: dzięki niemu spalam kalorie. Pół godziny sprzątania pozwala mi spalić 200 kalorii, przy czym aby utrzymać wagę na jednakowym poziomie wystarczy dziennie stracić około 400 kalorii! Zdziwieni? Prace domowe choć nie zastąpią regularnych ćwiczeń, jako ruchowa aktywność na ponure jesienne dni jest to wygodna alternatywa. A ta satysfakcja, gdy całe mieszkanie lśni! Wtedy chandra na pewno się nie zjawia! ;)
napisał/a: natalka30 2012-10-29 09:51
CD2. mojej wypowiedzi ;)


NIEDZIELA
Niedziela to odpoczynek. Poza popołudniowym rodzinnym spacerem po obiedzie relaksuję się i ... obijam ;) Chandrę zabijam wtedy długimi rozmowami z najbliższymi, odrabianiem zaległości filmowych, czy książkowych. Chętnie wybieram się też na zakupy, a jak każda kobieta wiem, że zakupy pomagają czasem spalić więcej kalorii niż niejeden ciężki wycisk na siłowni ;)))

Cena sukcesu to ciężka praca, poświęcenie i determinacja, by niezależnie od tego czy w danej chwili wygrywamy czy przegrywamy dawać z siebie wszystko. To moje motto- jesienią i o każdej innej porze roku.
świeże powietrze + ruch = zdrowie i uroda !
Staram się o tym pamiętać i nigdy nie dać się złamać jesiennej chandrze ;) A gdy już się pojawia, szybko ją przeganiam! Bardzo ważne jest, aby aktywność potraktować jak zabawę i sposób na życie, a nie smutny obowiązek w pogoni za idealną sylwetką. Każdy dzień przybliża nas bowiem do stanu, w którym przebiegniecie kilometra będzie tak naturalne jak zjedzenie śniadania ;)


Pozdrawiam! ;)
napisał/a: natalka30 2012-10-29 09:52
CD3. mojej wypowiedzi ;)


NIEDZIELA
Niedziela to odpoczynek. Poza popołudniowym rodzinnym spacerem po obiedzie relaksuję się i ... obijam ;) Chandrę zabijam wtedy długimi rozmowami z najbliższymi, odrabianiem zaległości filmowych, czy książkowych. Chętnie wybieram się też na zakupy, a jak każda kobieta wiem, że zakupy pomagają czasem spalić więcej kalorii niż niejeden ciężki wycisk na siłowni ;)))

Cena sukcesu to ciężka praca, poświęcenie i determinacja, by niezależnie od tego czy w danej chwili wygrywamy czy przegrywamy dawać z siebie wszystko. To moje motto- jesienią i o każdej innej porze roku.
świeże powietrze + ruch = zdrowie i uroda !
Staram się o tym pamiętać i nigdy nie łamać jesiennej chandry ;) A gdy już się pojawia, szybko ją przeganiam! Bardzo ważne jest bowiem, aby aktywność potraktować jak zabawę i sposób na życie, a nie smutny obowiązek w pogoni za idealną sylwetką. każdy dzień przybliża nas bowiem do stanu, w którym przebiegniecie kilometra będzie tak naturalne jak zjedzenie śniadania ;)


Pozdrawiam! ;) I przepraszam za rozbicie mojej wypowiedzi, ale chciałam wszystko przekazać ;)
napisał/a: dominika2103 2012-10-29 13:30
Jesienna chandra???A co to w ogóle jest? W moim słowniku nie ma takiego pojęcia, a dzieje się to za sprawą moich przyjaciółek, które sukcesywnie dbają o moją kondycję fizyczną i psychiczną, zwłaszcza w pochmurne, szare, deszczowe dni. Jeden telefon i ekipa gotowa do wyjścia na siłownię, 20 minut i już biegniemy przed siebie, a raczej do siebie po bieżniach. Oprócz wojny jaką wypowiadamy tłuszczykowi na udach i pupach, mięśnie brzucha wykonują kawał dobrej roboty przy naszych śmiechach- chichach. Ot cała moja filozofia na zaSTOPowanie jesiennej chandry.
napisał/a: chiquitka 2012-10-29 23:01
Zgodnie z par.8 art.3 ust.5 Kodeksu Szaroburej pogody skazujemy chandrę jesienną na dożywotni zakaz pokazywania się na mieście. Jesienna chandra dodatkowo zostanie wyparta przez ćwiczenia rozluźniająco pobudzające, ciepłą kąpiel po długim dniu oraz uśmiech na twarzy mimo wszystko.

Wyrok jest prawomocny i ma zastosowanie od dnia dzisiejszego.Apelacja nie jest możliwa.
anusia2004
napisał/a: anusia2004 2012-10-30 19:38
wygodne ciepłe buty włóż na nogi,
by nie obcierały twoje piękne nogi
wieczór kąpiel i masaże,
wcieraj kremy i balsamy
by te nogi dobrze sie sprawiały przez długie lata
napisał/a: espichel 2012-10-30 21:40
Od kilku lat moja jesień pachnie sianem i świeżo położoną słomą, a zaczyna się nie wraz ze szkolnym dzwonkiem, ale wraz z pierwszymi oszronionymi deskami drewnianego ogrodzenia pastwisk. Zdecydowałam się zamienić szkolne łąwki, pylącą kredę i rozgadaną klasę pierwszaków na "półwiejskie" życie wraz z sześcioma najukochańszymi rumakami.
Chandra nie ma prawa tu istnieć, bo istnieje tylko miłość, natłok obowiązków, prawidziwie końskie zaloty i mnóstwo pasji - mojej jak i wielu osób które do mnie przychodzą. Konie doskonale znają plan dnia, niektóre z nich nerwowo przytupują by tylko wyjść z boksu na wybieg, a ja krzątam się wokół nich cały dzień nie mając czasu na narzekania o pogodzie. Gdy wstaję, idę dać koniom wody z samego rana, marzną mi ręce w które wbija się chłodna, metalowa rączka wiadra. Na szczęście od razu znajduję
ukojenie dla zmarzniętych dłoni na rozgrzanej,sprężystej, pokrytej gładką sierścią końskiej szyi. Moje wierzchowce doskonale potrafią wyczuć mój nastrój, a kiedy jestem smutna czy zamyślona trącają mnie zaczepnie w ramię mięciutkimi chrapami.
Jesień to dla nas najpiękniejsza pora roku - mroźne poranki ramieniają się w dalekie przejażdżki wgłąb ozłoconego liśmi lasu, gdzie każdemu krokowi wierzchowców towarzyszy szum liściastego dywanu. Najwspanialszy spobós spalania kalorii, najsilniejszy czynnik szczęścia, najpotężniejsze antidotum na chandrę.
napisał/a: drewienko 2012-10-31 11:37
Długo wyczekiwałam na swoje pierwsze dziecko (bo już trzydziecha z haczykiem za mną), ale dobre Anioły zesłały mi upragniony dar. Razem ze zmianami pojawiły się też zbędne kilogramy. Na początku myślałam o nich - to niby nic, a jednak z czasem coraz częściej nasuwała mi się myśl, że fajnie byłoby je troszkę ukrócić, zmniejszyć, a nawet bezwzględnie wyeliminować. I tak pewnego jesiennego dnia, gdy nie mogłam dopiąć swojego płaszcza wychodząc z córeczką na spacer - od myślenia przeszłam do działania!
Pomogła mi w tym postanowieniu kumpela, która razem z wodą mineralną wręczyła mi zaproszenie na pierwszą "zapoznawczą" lekcję tanga w naszym Miejskim Domu Kultury. Spojrzałam na nią z grozą w oczach - bo przecież ja na parkiecie w zmysłowych rytmach tanga - to dobry żart, idealny na halloween.
A jednak poszłam..., minę miałam nie tęgą, gdy obok mnie sunęły gibkie ciała, ale kroczek za kroczkiem w rytmie kojącym wszystkie stresy dnia codziennego plus silna męska dłoń we własnej dłoni dodały mi sporo otuchy i werwy na kolejny raz. A teraz jestem fanką tanga - choć może nie najlepszą tancerką, ale na pewno troszkę lepszą żonką (bo humor dopisuje) i mamą - bo szczęśliwszą babką (i może troszkę ładniejszą).
W takim zmysłowym tańcu nie mam głowy ani granic ciała, ani myślenia, ani odrębnych zmysłów. Muzyka i ja jesteśmy jednym. Mój mąż się do mnie uśmiecha, gdy "wciągam" go w moje pląsy i czuję szybsze swoje (może i jego) bicie serca - a tego najbardziej potrzebuję w jesienne ( i nie tylko jesienne) dni.
napisał/a: drewienko 2012-10-31 11:40
Długo wyczekiwałam na swoje pierwsze dziecko (bo już trzydziecha z haczykiem za mną), ale dobre Anioły zesłały mi upragniony dar. Razem ze zmianami pojawiły się też zbędne kilogramy. Na początku myślałam o nich - to niby nic, a jednak z czasem coraz częściej nasuwała mi się myśl, że fajnie byłoby je troszkę ukrócić, zmniejszyć, a nawet bezwzględnie wyeliminować. I tak pewnego jesiennego dnia, gdy nie mogłam dopiąć swojego płaszcza wychodząc z córeczką na spacer - od myślenia przeszłam do działania!
Pomogła mi w tym postanowieniu kumpela, która razem z wodą mineralną wręczyła mi zaproszenie na pierwszą "zapoznawczą" lekcję tanga w naszym Miejskim Domu Kultury. Spojrzałam na nią z grozą w oczach - bo przecież ja na parkiecie w zmysłowych rytmach tanga - to dobry żart, idealny na halloween.
A jednak poszłam..., minę miałam nie tęgą, gdy obok mnie sunęły gibkie ciała, ale kroczek za kroczkiem w rytmie kojącym wszystkie stresy dnia codziennego plus silna męska dłoń we własnej dłoni dodały mi sporo otuchy i werwy na kolejny raz. A teraz jestem fanką tanga - choć może nie najlepszą tancerką, ale na pewno troszkę lepszą żonką (bo humor dopisuje) i mamą - bo szczęśliwszą babką (i może troszkę ładniejszą).
W takim zmysłowym tańcu nie mam głowy ani granic ciała, ani myślenia, ani odrębnych zmysłów. Muzyka i ja jesteśmy jednym. Mój mąż się do mnie uśmiecha, gdy "wciągam" go w moje pląsy i czuję szybsze swoje (może i jego) bicie serca - a tego najbardziej potrzebuję w jesienne ( i nie tylko jesienne) dni.