Moja pikantna historia

napisał/a: monique1234 2012-12-10 10:55
Co roku w Walentynki powtarza się podobny scenariusz: kwiaty i czekoladki od mojego męża, a potem wyjście na kawę i szarlotkę. W tym roku postaram się jednak, aby mój mąż zapamiętał to święto na dłużej. Przygotowania zaczęłam już teraz.
Kiedyś w ręce w jakimś saloniku prasowym wpadła mi w ręce płyta DVD z instrukcjami dotyczącymi tańca brzucha. Pomyślałam wtedy – super sprawa - poruszać trochę bioderkami, a przy okazji potańczyć i poczuć się jak egipska czcicielka bogini Izydy (to na jej cześć ponoć tańczono na początku ten taniec). Wkrótce jednak okazało się że może to być wspaniała podstawa do zorganizowania dla męża „niezapomnianego wieczoru”.
Walentynki zamierzam rozpocząć od tego, że rano mąż będzie znajdował w różnych miejscach naszego domu karteczki, które przygotuję wieczorem poprzedniego dnia, np. „Traktuj dziś jak królową swoją żonę a wieczorem otrzymasz nagrodę” albo ”To, co gra w mojej duszy dziś me biodra poruszy” lub „Przyjemność kiedyś tylko dla sułtana – dziś Tobie będzie dana”
Popołudniu wyślę męża na zakupy, a sama przygotuję salon, nakryję stół, włączę nastrojowe światło. Na stole pojawią się potrawy, które nie są może ekskluzywnymi przekąskami, ale te, które najbardziej lubi mój mąż: pomidory w delikatnym sosiku czosnkowym, sałatka, chrupiące zapiekanki w serem. Dopełnieniem będzie kieliszek Martini.
Założę seksowną bieliznę Lupoline a na to luźną, kolorową sukienkę.
Kiedy mąż wróci siądziemy przy stole, przy świetle świec i romantycznej muzyce. Po skosztowaniu tego, co przygotowałam, włączę żywszą muzykę, pasującą do pokazu tańca. Rozpuszczę włosy, zostanę w bieliźnie i powiem mężowi, że za chwilę zobaczy mnie taką, jaką jeszcze nie widział.
Rozpocznę taniec od spokojnych, falujących ruchów rąk i brzucha, przechodząc stopniowo do shimmy – drżących ruchów, które wprawiają w drgania i falowanie różne części ciała. Pozwolę ponieść się nastrojowi. Jeśli mąż będzie miał ochotę się przyłączyć – będzie jeszcze milej – wbrew pozorom taniec brzucha nie jest zarezerwowany tylko dla kobiet.
Później pozwolę mężowi przejąć inicjatywę...
primadonna
napisał/a: primadonna 2012-12-10 18:19
...
napisał/a: aneta1114 2012-12-10 20:28
Zdradzona ,upokorzona przez męża i najlepszą przyjaciółkę ,chciała ze sobą skończyć ,ale nie mogła tego zrobić ,bo miała dzieci-dwoje cudownych szkrabów dla których warto żyć.Zastanowiła się nad swoim życiem i postanowiła zrobić w nim porządek!Najpierw mąż-rozwód i zostawiła go bez grosza przy duszy.Potem "serdeczna przyjaciółka" , o której wszyscy się dowiedzieli -jaka z niej "przyjaciółka"....
Poprzysięgła sobie w duszy ,ze już nigdy nie da się tak zranić!Mijały lata ,a w jej życiu pojawił się on -Maks-tak miał na imię.Odrzucała jego zaloty i starania-bała się zaangażować .Ale Maks nie poddawał się to nie ten typ człowieka.... .Późnym wieczorem spotkali się u niego w mieszkaniu-w końcu po kilku miesiącach znajomości przyszła.Ona Klara- piękna ,subtelna ,pełna gracji-był nią zachwycony i zauroczony.Gdy tak na nią patrzył tymi swoimi czarnymi oczami czuła jak prąd przeszywa jej ciało i dech zapiera .Wziął ja w swe silne ramiona a ona poczuła się znowu kobietą,która jest pożądana i kochana.Powiedział jej ,że ją kocha tak jak nikogo wcześniej nigdy nie kochał i zamilkł.W jego geście,spojrzeniu widziała tę miłość i czuła ją ,ale dla niej miłość już dawno się skończyła i nie chciała poznać tego uczucia na nowo.Nie miała już siły by się temu uczuciu miłość opierać i uciekać .Serce wyrywało się jej z piersi bijąc coraz szybciej i szybciej ,a ciało drżało.Podszedł do niej ,zaczął bawić się jej włosami ,dotknął językiem jej ucha -co spodobało się Klarze.Nie odepchnęła już go ,dała się ponieść chwili i pocałowała jego dłoń.POMYŚLAŁA"Boże czy ja dobrze robię?"-przez ułamek sekundy chciała uciec,ale Maks jakby czytał w jej myślach wziął ja na ręce i niósł jak piórko -w końcu był potężnej postury.Już byli w sypialni ,stali wpatrzeni w siebie w blasku świec, a muzyka grała w ich sercach.Po chwili rozpiął jej jedwabną bluzkę z której wydobyły się dwie jędrne piersi skaczące jak cytrynki .Sutki były tak twarde jakby chciały powiedzieć ssij mnie... .Maks zaczął namiętnie je lizać i pieścić ,a Klara nie była mu bierna -rozpięła jego koszulę,choć miała problem z guzikiem to go po prostu oderwała.Jej szczupłe palce zaczęły wić się po jego owłosionym torsie -uwielbiała to .Wiedziała,że ona jest jego a on jej i czuła się anielsko .Maks pieścił jej ciało od stóp do głów ,gdy pełzał po jej ciele jak wąż i zbliżał się do ud nie wytrzymała i krzyknęła:
"Maks pragnę Cię i to bardzo!"-zapomniała jak można pragnąć mężczyzny ,ale teraz już wie -pamięta.Całuje ją namiętnie i czule i w tym pocałunku miłości upadają na podłogę i posiadł ją stało się to tu i teraz.Ich ciała tworzyły jednolitą całość ,byli w takim błogim uniesieniu ,że zapomnieli o całym świecie.Chciała coś powiedzieć ale wbił swój język w jej usta i znów zaczęli się kochać -cała noc była przed nimi.Ta noc ,to uczucie zmieniło wszystko w ich życiu na lepsze ...... .Miłość wzniosła ich na szczyty piękna ,ich uczucie było tak silne i mocne,że reszta świata straciła dla nich znaczenie.... ,)
napisał/a: karolina27 2012-12-11 00:25
To było mroźne, zimowe popołudnie, takie, gdy przechodnie na ulicach chcą jak najszybciej dotrzeć do domu i się rozgrzać. Postanowiłam zrobić mojemu mężczyźnie gorącą niespodziankę, gdy wróci do domu, i sprawić, by seks był niezapomnianym przeżyciem. I dla niego, ale także i dla mnie. Zaprosiłam do udziału zmysły. Wzrok- to on pierwszy pobudza apetyt na seks. Czekałam w napięciu na godz. 18 ubrana jedynie w niedbale zawiązane jedwabne kimono, które przy każdym kroku owijało się seksownie wokół mojej sylwetki. Wreszcie dzwonek do drzwi! Powitałam go całując krótko w policzek. I zaraz potem zaprowadziłam do łazienki. Był pewien, że bedzie jak zawsze wspólny prysznic! Nie tym razem! Pozwalałam mu patrzeć jak moje jedwabne kimono delikatnie zsuwa się z mojego ciała. Weszłam pod prysznic i dokładnie zaczęłam się myć, używajac sporej ilości pachnącego, pieniącego się żelu. Głaskałam delikatnie swoje ciało podczas mycia, wycierałam się bardzo powoli, ale nie pozwalałam, by mnie dotknął. - Chcesz mnie, prawda?- szepnęłam mu do ucha uwodzicielsko. - Za 10 minut w salonie. Niedbale znów przewiązałam kimono, które rozchyliło się na ułamek sekundy na parę centymetrów, by znowu ukazać fragment mojego nagiego ciała. Jego rozmarzone spojrzenie zaczęło wędrować po moim ciele. Oto własnie mi chodziło! Przygotowałam lekką kolacyjkę i wszędzie zapaliłam świece. Podobno tylko ludzie, którzy lubią dobrze zjeść, czerpią prawdziwą przyjemność z seksu. Nie wolno zapominać o przyprawach jak chilli, gałka muszkatołowa, kolendra, a także o afrodyzjakach, do których należą owoce, warzywa i owoce morza oraz szampan. Gdy przyszedł do salonu wykąpany i zrelaksowany, usiedliśmy do jedzenia. W tle leciała muzyka: Justify My Love (Madonna), Sexual Healing (Marvin Gaye), You Sexy Thing (Hot Chocolate). Wypróbowaliśmy słynną scenę z filmu "9 i 1/2 tygodnia", kiedy Kim Basinger budzi w Mickey Rourke szalone pożądanie, zjadając z zamkniętymi oczami podawane przez niego owoce i warzywa. Następnie zaskoczyłam mojego ukochanego wiążąc mu oczy i mówiąc, że pokropię jego skórę kroplą goracego wosku, a w rzeczywistości narysowałam kostką lodu serce. Gdy ona roztopiła się na jego skórze, nie wytrzymał, odwrócił się i ściągnął opaskę. Moje kimono całkiem się ze mnie zsunęło. Moje piersi, uwolnione, zakołysały się lekko. Przyciągnął mnie do siebie mocno. Od jego zapachu zakręciło mi się w głowie. Jego skóra była przyjemna w dotyku. Poddałam się jego pieszczotom. Pocałował mnie w brzuch i powędrował ustami wyżej, w kierunku moich twardych sutków. Westchnęłam z rozkoszy. Zaczęliśmy całować się coraz namiętniej i bez opanowania. Seks tej nocy był naprawdę wyjątkowy...
napisał/a: anastazja_87 2012-12-11 12:20
Wsuwając klucz do zamka poczuł opór. Ktoś jest w domu - pomyślał.Delikatnie chwycił za klamkę i z właściwą mu nieufnością, po cichu wszedł do apartamentu. Ku jego zaskoczeniu, nie ujrzał śladów włamu, lecz pokój cały obstawiony świeczkami dającymi przepiękny waniliowy aromat. Z głośników wieży dobiegała sensualna muzyka Enigmy, która momentalnie wywołała na jego ciele gęsią skórkę. Nadal w szoku, Max nie wiedział czego się spodziewać. Przecież nie ma żony, partnerki ani też kochanki. Jego wzrok przykuło zapalone światło pozostawione w łazience. Im bardziej się zbliżał tym wyraźniej dochodził do niego dźwięk wody ulatującej z prysznicowej słuchawki.Przez lekko uchylone drzwi przedostawał się promień światła rzucany na podłogę. Nieśmiało zbliżył się i zerknął przez szczelinę. Jego oczom ukazał się niebywały widok, który wprawił go w osłupienie. To przecież Sara. Moja asystentka z biura.Co u licha ona tu robi? Maxa przeszedł dreszcz podniecenia. Mieszanka ekscytacji i lęku nie pozwalała mu drgnąć. Od miesięcy kochał się w Sarze, ale ona pozostawała wiecznie nie wzruszona i nie odpowiadała na jego zaloty. Nie wiedział co ma począć. Serce waliło mu jak oszalałe.Skoro jest w moim mieszkaniu, tu i teraz, z własnej nieprzymuszonej woli, to chyba wolno mi tam wejść? - pomyślał wciąż roztargniony.Nie! A jeżeli to podstęp? Boże jaki ja jestem głupi.Jaki podstęp...?Trudno. Raz się żyje. Uśmiechnął się sam do siebie i wszedł do łazienki.Sara stała odwrócona tyłem. Jej śniada skóra pięknie błyszczała pod strumieniem wody.Akurat myła swoje kruczo czarne, sięgające pośladków włosy.Przerzuciła je przez lewe ramię odsłaniając swą łabędzią szyję.Mmm, coś pięknego...Max nie mógł dłużej wytrzymać, więc w pośpiechu począł zrzucać z siebie garnitur.Sara była świadoma jego obecności. Dokładnie wiedziała jak wygląda plan dnia Maxa i spodziewała się go dokładnie w tej chwili. Dźwięk ściąganych ubrań nie pozostawił jej żadnych wątpliwości.Była zniecierpliwiona. Od dawna pragnęła poczuć woń jego skóry i smak jego ust. Po chwili drzwi od kabiny rozsunęły się. Nie musiała się obracać, żeby go rozpoznać. Czuła zapach jego perfum i ciepło bijące od jego torsu. Nagle poczuła dłoń na swym obojczyku, która poczęła się przesuwać po szyi i wzdłuż pleców, a zaraz za nią pieszczotliwe pocałunki. Nie mogła opanować drżenia nóg. Odwróciła się twarzą do Maxa, oparła plecami o kafelki i delikatnie przygryzła dolną wargę. Jej czarne jak węgiel oczy pożerały go wzrokiem. Biła od nich taka namiętność, że Maxowi z trudem przychodził jednostajny oddech. Kropelki wody spadały na jej twarz, po czym osuwały się i lądowały na krągłych piersiach. Ciemne sutki sterczały zachęcająco, zapraszając do pocałunków. Sara pojękiwała cichutko z rozkoszy. Każde jego spojrzenie, dotyk, pieszczota przyprawiały ją o zawrót głowy.Max tak bardzo jej pożądał. Jego niecierpliwe palce pieściły każdy skrawek jej ciała. Kiedy wylądowały na brzuchu, spojrzał jej porozumiewawczo w oczy, które odwzajemniły się ciepłym uśmiechem. Powoli zaczął zmierzać w kierunku jej łona, muskając przy tym podbrzusze.Kiedy dotarł między nogi poczuł przyjemną wilgoć. Jego członek, cały twardy i nabrzmiały zaczerwienił się jeszcze bardziej. Ujął go w drugą dłoń i wsunął między jej ponętne uda, po czym szybko wyjął. Sara błagała go wzrokiem, ale zanim mu na to pozwoliła, przykucnęła i poczęła lizać jego przyrodzenie, długo i namiętnie, po czym wsadziła go sobie aż do samego gardła. Max prawie eksplodował,wiedział jednak, że ta historia nie może tak się zakończyć. Wyjął go z jej ust, pomógł wstać, i łapiąc Sarę za pośladek odwrócił ją twarzą do ściany.Delikatnie pogładził ją wzdłuż linii kręgosłupa i z całym impetem wbił się w jej mokrą cipkę. Cóż to była za rozkosz. Poczuć ją tak blisko siebie, całą nagą i rozpaloną. Jedną ręką pieścił jej kołyszące się piersi, a drugą przytrzymywał ją za biodro. Nacierał na nią coraz szybciej i agresywniej. Sara czuła, jak ogarnia ją przyjemna fala gorąca. Czuła to coraz intensywniej, jej oddech przyśpieszał, a ciało dawało upust długo skrywanej namiętności. Nagle poczuła ulgę. Jej ciało przeszył ekstatyczny piorun, który wykrzesał z niej okrzyk przyjemności. Max osiągnął orgazm w tym samym momencie. Mocno objął Sarę w pasie i przytulił do siebie. Po dłuższej chwili, kiedy oddechy się wyrównały a serca nieco ostygły, oboje doszli do siebie. Max spojrzał na Sarę i zadał jej jedno pytanie: Jak? Na co Sara uśmiechnęła się zawadiacko i odpowiedziała: Jestem Twoja asystentką, często mam dostęp nawet do Twoich kluczy od domu. A dorobić to nie problem. Długo zwlekałam, żebyś nie myślał, że jestem taka pierwsza lepsza. A resztę historii już znasz. Po czym puściła mu oczko, wyszła z kabiny i gestem ręki zaprosiła do wcześniej przygotowanej kolacji.
napisał/a: paramono 2012-12-11 13:30
Na każdych zajęciach przyglądała mu się bardzo wnikliwie. Dostrzegała gesty, których nie widział nikt inny. Marszczył czoło, kiedy żaden ze studentów nie odrobił zadania domowego i pociągał nosem, zupełnie jakby nie wiedział co ze sobą zrobić.
Udało jej się kilka razy narysować w zeszycie jego podobiznę. Średniego wzrostu mężczyznę, z lekkimi zakolami, okrągłą twarzą i kilkudniowym zarostem. Okulary opadały mu niemal na czubek nosa, a koszula musiała rozpiąć się sama, bo do najszczuplejszych nie należał.
-Pani Aleksandro! Bardzo proszę wyjaśnić nam jak pani rozumie to zdanie.- pociągający rusycysta pytał ją za każdym razem, kiedy ich spojrzenia spotkały się na moment, a ona spuszczała wzrok. Był wredny do granic możliwości. Odprowadzał ją wzrokiem za każdym razem, kiedy wstawała do tablicy, mierzył jej pośladki i obserwował jak porusza sprężystymi udami w czasie wstawania. Postanowili umówić się na konsultacje w związku z kolokwium, którego nie zaliczyła. Jedyna wolna sala znajdowała się w akademiku, w którym mieszkała. środa, godzina 17:00.
Nie myślała wtedy o tym, czy ładnie pachnie i czy jej makijaż będzie odpowiedni. Wskoczyła pod prysznic, a potem szybko wyskoczyła, z mokrymi włosami i resztkami niewtartego balsamu na pośladkach. Nie było jej współlokatorki, była zupełnie sama. Nagle rozległo się głośne pukanie do drzwi. "To pewnie Gośka." -Wchodzić!
I nagle w drzwiach stanął on. Rozchylił lekko usta na widok szczupłej dziewczyny zawiniętej w kąpielowy ręcznik. Wszedł do środka bez najmniejszych oznak skrępowania. Nie było czasu na jakieś wyjaśnienia, na tłumaczenie. Słowa były zupełnie zbędne. Lekko pogładziła swoje mokre, skręcone ciemne włosy, uśmiechając się tak, jakby uśmiechem krzyczała :"No na co czekasz! Panieee Jackuuu!" Mężczyzna zbliżył się do niej tak blisko, że jego perfumy wdarły się w jej nozdrza, rozrywając na kawałki zmysły.
Guzik za guzikiem, powoli rozpinała jego kraciastą koszulę. Dotykała jego umięśnionej klatki piersiowej, ściągając z niego mokry t-shirt. Zdjęła jego okulary, a on ciągle stał w bezruchu, nie wiedząc, czy może dotknąć tej świętości, jaką była jego studentka. W jego głowie krążyły tysiące myśli. Przecież mógł stracić pracę! "A niech tam! Wchodzę w to"-pomyślał i szybko zabrał się do roboty. Do tej pory bierne niewiniątko, rzuciło się na nią z zacięciem drapieżcy. Zerwał z niej mokry ręcznik i żądnym jej ciała językiem, kąsał każdy jego kawałek. Pieścił twarde młode piersi. Szczypał z uwielbieniem sprężyste pośladki, zdejmując w międzyczasie swoje wytarte w oldschoolowym stylu jeansy.
Dziewczyna drżała, zupełnie jakby miała zdawać właśnie najważniejszy w swym życiu egzamin. Oddech gubił się pomiędzy ich nagimi ciałami. Oboje czekali na wielką kulminację tego wieczoru.
Ich pieszczoty zawstydzały wszystkie meble w studenckim pokoju, jęki młodej dziewczyny docierały do każdego kąta pokoju.
-Zaczekaj chwilę. Zaczekaj. Tam jest pasek. Przywiąż mnie do łóżka. Mocno, jak tylko możesz- wycedziła przez zęby. Była jak dzikie zwierzę, które im bardziej zniewolone, tym szczęśliwsze.
Aż w końcu doczekała się. Poczuła jak niemal rozrywa ją od środka. Ich ciała złączyły się w namiętnym tańcu podporządkowania. Ciszę przerywały tylko jej sporadyczne jęki i jego zmęczony oddech. Łóżko tańczyło razem z nimi, skrzypiąc najgłośniej, jak to możliwe.
Całował jej oczy, usta, wdychał jej zapach całym sobą. Zatracał się w burzy jej mokrych włosów, a ona zaciskała na jego plecach swoje czerwone paznokcie w akcie nadchodzącego zwieńczenia tego wieczoru.
Kilka głośniejszych okrzyków i nagle... stało się! Zamarli oboje w bezruchu spełnienia.Ich ciała oblał prąd rozkoszy, a potem fala rozluźnienia. Leżeli obok siebie zupełnie nadzy, wycieńczeni tą intensywną przygodą. A chwilę potem wykładowca ubrał się i bez słowa wyszedł z pokoju.
Czuła się słodko wykorzystana, czuła, że spełniła swoją najskrytszą fantazję. Nie chciała dotykać się, żeby nie zatrzeć śladów jego obecności.
Na następne zajęcia przyszła pełna nadziei. Liczyła na jakiś znak od niego, na jakiś znaczący uśmiech. Ale on jak gdyby nigdy nic, wszedł do sali, otworzył notes, żeby sprawdzić obecność i zatrzymał się na chwilę przy jej nazwisku.
-Nie zaliczyła pani poprawy kolokwium. Proszę zostać po zajęciach i umówić się na kolejny termin..
napisał/a: sage 2012-12-11 16:59
Podążając za pożądaniem!

- Jestem nienormalna! – mruknęła Ewa i odskoczyła gwałtownie za róg budynku, żeby nie zostać dostrzeżoną.
- Nie!, Jestem kompletnie porąbana!!! – dodała po chwili. Bo kto normalny śledzi obcego mężczyznę, tylko dlatego, że czuje, że sex z nim byłby nieziemski??? No właśnie… A ona od dwóch godzin łaziła po mieście za mężczyzną – „ideałem”. Logiki w tym nie było żadnej…
Miała dziś dzień wolny od pracy i postanowiła pojechać do galerii na zakupy i jakąś kawę. W autobusie jednak nagle ujrzała swój ideał ze snów! Mężczyzna wsiadł z niepewną miną, tak jakby dawno nie korzystał ze środków komunikacji miejskiej. Stanął nieopodal Ewy i zapatrzył się w okno. Był idealny! Miał szczupłą sylwetkę, ciemne włosy i brązowe oczy. Ubrany był w skórzana czarną kurtkę i ciemne dżinsy, które sexownie opinały mu się na biodrach. Ale najbardziej sexowne były jego usta…Ewa przymknęła oczy i zaczęła sobie wyobrażać jak te usta zaczynają błądzić po jej ciele. Zaczęłyby od dłoni, a potem coraz wyżej i wyżej aż do ramienia. Potem wilgotne i ciepłe, przeniosłyby się na kark i szyję, a następnie niżej aż na piersi. Tu zatrzymałyby się na chwile i zaczęłyby kąsać, ssać i delikatnie wylizywać jej sutki. Do tego dołączyłyby się dłonie mężczyzny, które rozbierałyby ją szybko i brutalnie. Aż w końcu całe ciało mężczyzny przycisnęłoby ją do ściany i mocno przytrzymało umięśnionymi udami. Gdy Ewie wydawałoby się, że dłużej nie wytrzyma już napięcia, mężczyzna wtargnąłby w nią mocno, wypełniając całą swym żarem…
Ewa sama zdziwiła się siłą swoich odczuć. Samo wyobrażenie spowodowało u niej szybsze bicie serca, rumieńce na policzkach i pełną gotowość w najintymniejszych częściach ciała. Czuła, że na najmniejszy gest ze strony tego mężczyzny, była gotowa wysiąść z nim, pójść do niego do domu i o nic przy tym nie pytać…
Mężczyzna wyczuł chyba, że się na niego gapi, bo odwrócił wzrok i na chwilę ich spojrzenia skrzyżowały się. Ewa poczuła jak robi jej się gorąco. Słyszała dudnienie swego serca tak głośne, że bała się, ze słyszą to wszyscy w autobusie. Widocznie jednak tak nie było, bo ideał po chwili odwrócił wzrok i zaczął zbierać się do wysiadania. Ewa nie zastanawiając się długo wyskoczyła za nim, a następnie w bezpiecznej odległości poszła za mężczyzną. Tym sposobem odwiedziła już bank, aptekę, jakieś biuro i sklep z akcesoriami komputerowymi. Widocznie „ideał” też miał dzień wolny od pracy, bo nigdzie się nie spieszył i załatwiał różne drobne sprawy. Teraz zachciało mu się chyba cos przekąsić, bo wszedł do malutkiej chińskiej restauracji. Ewa przycupnęła więc na ławce po drugiej stronie ulicy i zaczęła obmyślać plan. Co teraz? Nie może tak po prostu iść do domu. To absolutnie nie wchodziło w grę. Wiedziała jednak, że jej zachowanie jest nielogiczne, gdyż nadal nie miała pojęcia jak podejść i co powiedzieć, żeby nie wyjść na napaloną idiotkę. Postanowiła zadzwonić do swojej zakręconej przyjaciółki. Może ona coś wymyśli? Niestety, akurat jak na złość komórka Anety była poza zasięgiem…
- Cholera! – zaklęła pod nosem.
- Czy coś się stało? - usłyszała nagle przyjemny, niski, męski głos. Gwałtownie podniosła głowę i zobaczyła przed sobą mężczyznę, za którym łaziła od dwóch godzin…Kompletnie ją zatkało.
- Eeee – odparła wyjątkowo mądrze, czując że się czerwieni. Miała kompletna pustkę w głowie i musiała wyglądać na mało inteligentną!
- Pomyślałem, że pani wejdzie za mną do tej restauracji i że może zjemy razem? Musi być pani zmęczona i głodna, po tylu godzinach chodzenia za mną po mieście. Muszę przyznać, że jest pani wyjątkowo wytrzymała!
- To, to pppan wiedział, że za panem łażę? – zapytała zdumiona Ewa, jąkając się odrobinę.
- No jasne - zaśmiał się nieznajomy. – W agencji detektywistycznej to pani raczej kariery nie zrobi…Widziałem panią już w autobusie. Ale jestem ciekawy dlaczego właściwie pani to robi?
- To raczej trudno będzie wyjaśnić – wydusiła cicho Ewa.
- W takim razie może się przedstawię, jestem Konrad – „Ideał” wyciągnął ku Ewie swoją wielką, ciepłą dłoń.
- Ewa…
- Proponuję obiad. Wtedy może mi pani wszystko wyjaśni, co? – uśmiechnął się Konrad.
- Dobrze – uśmiechnęła się Ewa i ochoczo poszła za mężczyzną ze swojego snu. Czuła, że sny i marzenia czasem mogą sie spełnić…
napisał/a: jacekm 2012-12-11 21:43
Zatyczki analne, pejcze, szpicruty... myślałam, że taka rzeczywistość istnieje jedynie w książkach E. L. James o sadystycznych panie Grey. Jakie było moje zdziwienie gdy zabrał mnie do pokoju z bordowymi ścianami i złotymi żyrandolami, i pokazał te wszystkie gadżety. Poczułam ogromne podniecenie. O cholera! Stałam się wilgotna na samą myśl co ze mną zrobi. Strach mieszał się z pożądaniem, zdziwienie z zaciekawieniem.
Ostro Cię zerżnę, maleńka. Będzie Ci tak dobrze, jak jeszcze nigdy dotychczasss... ostatnie słowo utonęło wraz z moim jękiem wywołanym jego językiem ślizgającym się po mojej szyi. Schodził niżej i niżej, a ja byłam jedną wielką tykającą bombą. Nagle uderzył mnie w twarz, niezbyt mocno, ale z wyraźną chęcia bym poczuła ból. Chwilę później całuje obolałe miejsce i szczypie w pośladek. Narasta we mnie ogromna namiętność, chęć bycia zerżniętą.
Nagle jakby zmienia taktykę. Rozbiera się, po czym każe rozebrać się mi. Powoli, by mógł podziwiać całe moje ciało. Jesteś taka seksowna i delikatna, że aż chciałoby się spróbować zniszczyć tę niewinność, śmieje się lekko, a we mnie wszystko wrze! Dalej, hej! Nie każ mi czekać, cała krzyczę!
I znów wraca on, Apodyktyczny. Gryzie mnie w pupę, potem wkłada jeden palec we mnie, masując wnętrze pochwy, by po chwili zrobić to kciukiem. Rozciąga mnie całą podszczypując przy tym mój brzuch. Jesteś gotowa, cała mokra, szepcze z uznaniem. Ale nie tak szybko moja panno!
Widzę, że chce mnie uderzyć szpicrutą, która nie wiem skąd znalazła się w jego dłoniach, uchylam się i szybko, zręcznie, z wprawą biorę jego członka do ust. Mmm, jaki pan smaczny, panie Apodyktyczny. Widzę, że waha się, co zrobić. Jednak mój zwinny język wygrywa. Oplatam jego nabrzmiałego penisa dłońmi i ruchem korkociągu posuwam w dół i górę. Ah, posuwam, jakie niezręczne słowo.
Jest tuż, tuż.. zaraz eksploduje! Jednak nie robi tego. Mocno szarpie mnie za włosy do góry i trzymając silnymi dłońmi moje nadgarstki dociska do ściany. Może nie jesteś tak niewinna, jak myslałem. Ukarzę Cię za to, mówi głośno i wyraźnie, a ja czuję strach. Co mi zrobi ten seksowny Despota?
I wchodzi we mnie. Nagle, bez ostrzeżenia. Odprężam się. Robi to gwałtownie, penetruje głęboko, ale jest cudownie. Tego się bałam?
Zwalnia, nie wiedzieć czemu. Jego wejścia i wyjścia zdają się nie mieć końca. Proszę go by skończył, a on z usmiechem wchodzi głębiej, rozrywając mnie na strzępy. Rozpadam się na tysiące puzzli i marzę tylko o jednym, wzięciu go do ust. Alez on musi smakować... Schylam się, gdy on szepcze z rozbawieniem- O nie moja panno. Po czym przkręca mnie tyłem do siebie i uderza pejczem w pośladki. Aaaaa.... przeżywam orgazm ponownie.
A teraz chodźmy wziąć prysznic, chcę spróbować odwiedzić miejsce między Twoimi gładziutkimi pośladkami.
Zamieram i... podążam za nim rozpalona na nowo.
napisał/a: klaudia28 2012-12-11 21:46
Poczułam na szyi jego gorący oddech. Był środek nocy, co wywnioskowałam po ogarniającym nas mroku. Pewnie przed chwilą dopiero wrócił do domu. Miałam na niego czekać, ale "będę o północy plus minus trzy godziny" nie brzmiało zachęcająco. Nadal zaspana nie byłam pewna czy to może jeszcze sen, czy jednak rzeczywistość. Dopiero jego słowa przekonały mnie, że nie śpię.
- Cześć kochanie. Dałbym ci pospać, ale nie mogłem o tobie przestać myśleć przez te dwa dni. - powiedział to tak szybko, że ledwo zrozumiałam jego słowa. Mój mózg nie przestawił się jeszcze na tryb myślenia.
- Cześć - odpowiedziałam, zwiewając.
- Pomogę ci się rozbudzić, nie każ mi czekać do rana.
Teraz zdecydowanie zrozumiałam co do mnie mówił i bardzo mnie to zdziwiło. Coś się zmieniło w jego zachowaniu. Zawsze po powrocie z delegacji kładł się natychmiast do łóżka i dopiero z rana odkrywałam jego obecność. Zaskoczyła mnie jego śmiała propozycja tym bardziej, że kiedy spojrzałam na zegarek na nocnym stoliku wskazywał 2:46.
- Coś się stało? - zapytałam. Nigdy dotąd nie zdarzało mu się mnie budzić w nocy. Czasami udawał nam się spontaniczny seks, ale zazwyczaj stosowaliśmy się do zasady w piątek po filmie, albo w niedzielę po południu. Początek i środek tygodnia odpadał ze względu na pracę. Oboje wracaliśmy tak zmęczeni do domu, że często nie mieliśmy nawet siły na wspólną kolację.
- Chce się kochać z moją żoną, czy to brzmi tak dziwnie?
- O trzeciej w nocy owszem. - nie mogłam powstrzymać ziewania.
- Kochanie nie wytrzymam do rana. - powiedział to z taką pasją i pragnieniem w oczach, że trudno było mi odmówić. Może wreszcie uda nam się przełamać tę bierność i zaczniemy żyć jak kochający się ludzie - pomyślałam - a nie jak współlokatorzy.
- No dobrze, skoro tak ci na tym zależy. - odpowiedziałam z udawaną niechęcią. Na jego ustach pojawił się chytry uśmiech i już kilka sekund później kołdra leżała na podłodze.
Zaczął od szybkich pocałunków. Na początku linia szczęki, później szyja i piersi. Gdy dotarł do moich sutków poczułam się w pełni rozbudzona. Bawił się z nimi przez dobrych kilka minut i kiedy myślałam, że pozwoli mi dojść w ten sposób, szybko rozwiał moje myśli i podążył niżej. Bez problemów pozbył się mojej satynowej, trochę zbyt krótkiej koszulki nocnej na ramiączkach. Pomogłam mu zdjąć koszulę. Trochę namęczyłam się ze spinkami do mankietów, co przypomniało mi, że miałam mu kupić nowe na urodziny, które będzie miał niedługo. Kiedy chciałam zacząć całować jego wyrzeźbiony tors popchnął mnie lekko na materac.
- Dzisiaj rządzę ja, kochanie. - dobrze, że dodało to ostatnie słowo, bo trochę przeraził mnie tym zachowaniem. Zawsze zachowywał się bardzo spokojnie i lubił kiedy przejmowałam inicjatywę.
- Kocham kiedy używasz tego kokosowego balsamu, twoje ciało pachnie wtedy tak pysznie jak smakuje. - dodał dochodząc do moich ud.
Jego sprawny język zajął się moją łechtaczką. Patrzył mi w oczy, kiedy ja wiłam się z rozkoszy.
- Nie przestawaj. - ledwo wydobyłam z siebie te słowa.
Zataczał kółka, bawił się z nią na różne sposoby i zdecydowanie sprawiało mu to większą radość niż zazwyczaj. W tej jednak chwili kiedy byłam tak blisko odrzuciłam wszystkie pytania i pozwoliłam sobie odpłynąć w krainę rozkoszy.
- To było świetne, dziękuję. - wydyszałam.
- Cała przyjemność po mojej stronie, ale teraz chciałbym zadowolić też siebie. - zdjął spodnie i bokserki i jednym szybkim pchnięciem znajdował się już we mnie. Zsynchronizowałam się z nim po chwili, choć nadal nie mogłam wyjść z podziwu skąd w nim tyle energii i radości. Doszedł zaraz po mnie i opał twarzą na moje piersi.
- Teraz ja mogę pani podziękować - wyszeptał w najseksowniejszy sposób w jaki potrafił.
Tak leżąc w objęciach zasnęliśmy po chwili pełnej uniesień, chwili, która rozpoczęła nowy etap w naszym życiu.
napisał/a: spokooj 2012-12-11 21:51
On był dosyć młody, zdolny, zawsze w nienagannie skrojonym garniturze. Skończył świetną uczelnię, potem był na kilku szkoleniach zagranicznych, którymi się bardzo szczycił. Świetnie zarabiał i znał cenę innych ludzi i ekskluzywnych dodatków, za które potrafił zapłacić naprawdę dużo. Ot, choćby ta jego ostatnia zdobycz – młoda modelka, z którą się pojawił na jakimś branżowym raucie. Ona miała kilka fotografii za free, bo wieczór i strój miała opłacone, on miał piękną kobietę (choć głupią, jak przyznał płacąc rachunek na rzecz agencji) u boku i mógł poszpanować między innymi prezesami.

W pracy nie miał czasu na żadne rozrywki, o czym doskonale wiedziała jego asystentka, nie za ładna, o tak zwanej urodzie nienachalnej. Ale było w niej coś, co cenił – profesjonalizm, umiejętność odgadywania w locie jego wszystkich myśli i bycia jego trzecią w sumie ręką. Doceniał, ale bez przesady, w końcu jej płacił, chyba nawet nieźle, a ona oprócz serwowania mu kawy, odbierania telefonów i pilnowania kalendarza spotkań nie robiła chyba zbyt wiele.

On zamawiał modelki, ona je wybierała, on szedł na spotkanie, ona pisała odpowiedzi w jego imieniu. On.

Właśnie czekał, bo zapowiedziała, że chce porozmawiać. Nigdy wcześniej nie była taka oficjalna, formalna, taka inna.
Weszła. Bez zbędnego słowa położyła na biurku kartkę. Wypowiedzenie.
- Dlaczego?
- Traktujesz mnie jak mebel. Jak biurko, które po prostu jest i ma być. Znudziło mi się.
- Chcesz podwyżki? Dostaniesz – raczej stwierdził niż zapytał.
- Nie. Ale mógłbyś chociaż raz na mnie spojrzeć. Jak na człowieka.
Podniósł wzrok znad stosu papierów. Stała. Kobieta. Ona. Jego asystentka. No i co? Chociaż nie, było w niej coś takiego, co powodowało, że nie mógł przestać na nią patrzeć. Wysoka, pewnie tak wysoka, jak on, jednak szczupła, w służbowym uniformie, czyli spódnicy do kolan, która opinała jej biodra, i w niedopiętej koszuli, która… Przełknął ślinę… która odsłaniała czarną koronkę.
Spojrzała na niego, potem na dekolt, potem znowu na niego, uśmiechnęła się.
- Możesz zapiąć jeśli ci przeszkadza – nachyliła się przez biurko.
Podniósł rękę, ale przecież mu nie wypada.
- Nikogo, oprócz nas, już nie ma – zapewniła. Podniósł dłoń i opuścił. To nie był dobry pomysł.
Zrozumiała. Podeszła do niego, odsunęła fotel i usiadła naprzeciwko niego. Patrzył. Rozchyliła lekko nogi. Pomyślał, że chyba… nie ma bielizny.
- Możesz sprawdzić – powiedziała. Przesunął dłonią po jej udzie, poczuł, że dotknął nagiej skóry – czyli wbrew zasadom dress code’u nie nosiła rajstop. Z ciekawością przedszkolaka przesunął dłonią po udzie dalej, wyżej. Poczuł ciepło i wilgoć, z jaką jej kobiecość reagowała na jego dotyk.
Nie mogę – pomyślał.
- Możesz – powiedziała ona, rozpinając koszulę, powoli, po guziku, w górę. Myślał, że nigdy nie skończy, że nigdy nie zobaczy jej cudownego okrągłego biustu, opiętego czarną koronką, też wbrew dress code’owi, bo pod biała bluzkę nie zakłada się czarnego biustonosza. Wzięła jego dłoń i położyła na piersi. Czekała.
Zawsze mu te biustonosze przeszkadzały, szczególnie push-upy, więc rozpiął i zobaczył… piersi, piękne, duże, jędrne. Objął różowy sutek ustami, na drugim ciągle trzymał rękę, która powoli przesuwała się po jej plecach. A ona, specjalnie przecież, odchyliła się na tym biurku. Wiedziała, że nie wytrzyma takiego napięcia. Zanim znalazł jej usta, usłyszał tylko przyciszone „Wejdź we mnie”, takie nie jej, takie… Spojrzał na nią. Pragnęła czegoś więcej. Stanął bliżej, włożył rękę pod spódnicę, jak w najgorszym z pornosów, które oglądał. Przygryzła wargę. Włożył głębiej. Jęknęła. Była gorąca i wilgotna. Była gotowa. Chciał ją pocałować, ale odwróciła głowę. „Nie dziś” – wyjęczała.
Zaczął rozpinać pasek, który wyjątkowo gdzieś się zaplątał. Usiłował rozpiąć spodnie, ale guziki pod palcami rozmnażały się jak króliki. Pomogła mu. Wstała, otarła się o niego tym gołym dekoltem, odwróciła się i pozwoliła, aby podciągnął jej spódnicę do góry. Miała piękne pośladki, okrągłe i duże, ale nie tego pragnęła. Pochylił się nad nią, szepnął, że przecież nie ma prezerwatyw, ale jej to nie przeszkadzało.
Wszedł w nią od tyłu. To było łatwe. Pragnęła go, to na pewno. A on chciał, aby to trwało w nieskończoność, aby jej plecy przywarły do niego, aby za chwilę, gdy zacznie się nią bawić, tak ładnie wygoloną, ale jednak kobiecą, gdy jego palce zagrają uwerturę na jej perełce, a on sam będzie dyrygentem i do niego będzie należało tempo tej improwizacji.
Zaciskała palce i jęczała, aż on, doskonały dyrygent, zakończył swój występ. Odwróciła się i pocałowała go, głęboko.

- Po tym będę musiał cię zabić – powiedział on.
- Zobaczymy – powiedziała ona.

Zaplanował wszystko dokładnie na weekend. Zabrał ją ze sobą do odległego hotelu. Ona zabrała jedynie bieliznę i szczoteczkę do zębów.
napisał/a: drewienko 2012-12-11 23:35
Moja pikantna historia była krótka, ale pikantności jej nie mogę odmówić: to była winda - może i banał, ale we własnym wykonaniu, nie czuje się kiczu czy banału.
Znaliśmy się od dawna, ale nigdy żadne z nas nie odważyło się nawet na wypowiedzenie zdania z podtekstem o lekkim zabarwieniu flirtu, a co dopiero mówić o głębszym spojrzeniu w oczy. A tam w windzie nasze oczy nie mogły przestać się sobą cieszyć, nasze dłonie niechcący się dotknęły naciskając ten sam guzik, a nasze usta krzyczały: pragnę Cię (nie wiem jak, ale ten fakt nie był nigdy prawdziwszy w obłędnych odczuciach). I trach, trach - wszystkie nasze zapory puściły - chyba nigdy nie byłam bliżej żadnego ciała, i chyba nigdy nie czułam więcej niż wtedy. Brak tchu - rzeczywisty, niekłamany. Dreszcz ciała, który nie chciał się skończyć nawet, gdy już wszystko się skończyło. Zaschnięte gardło do granicy bólu... - nie wiedziałam, że tak będę się czuła tylko raz w życiu, i że w ogóle kiedykolwiek będę się tak czuła...

napisał/a: rachel2012 2012-12-11 23:54
- Poszukam działu z przyprawami, a ty idź zajmij kolejkę - poleciłam Kubie i udałam się w przeciwnym kierunku. Nie jest mi łatwo poruszać się po wielkich supermarketach, czuję się w nich jak w labiryncie. Błąkam się od regału do regału w poszukiwaniu głupiego origami. Od czasu do czasu mijam jakiegoś mężczyznę, nawet na niego nie spojrzałam, ale kiedy koło mnie przechodzi, czuję się dziwnie. Czy to tzw. chemia? Wolę się nad tym nie zastanawiać, nie mam zamiaru zdradzać Kuby, zwłaszcza w dziale z pieluchami. To by źle wróżyło;) W końcu znalazłam to, czego szukałam dobre 5 minut. Akurat na najwyższej półce leżą paczki origami, a ja włożyłam dziś tylko 5-centymetrowe szpilki, co przy moim wzroście jest dużym wyrzeczeniem. Kiedy usilnie próbuję dosięgnąć do półki, czuję, jak ktoś, kogo już jakby kojarzę, łapie mnie w pasie i unosi do góry, żebym mogła dostać, to czego chcę. Czyli przyprawę. - Dzięki, ale jakoś bym sobie poradziła bez twojej pomocy - mówię, kiedy już mnie puszcza
- Odniosłem inne wrażenie. Podsadzić cię gdzieś jeszcze?
- Nie, mam już wszystko.
Jest ode mnie dużo wyższy i nawet nie staram się zadzierać głowy, żeby go zobaczyć. Boję się, że się rozczaruję...albo, że ten widok zwali mnie z nóg. Zadzieram za to nosa i odchodzę szybkim krokiem, choć nikt mnie nie goni.
Kuba stoi ostatni w mega kolejce, z nosem w gazecie. - Już myślałem, że cię kosmici porwali. Co tak długo?
- Nie mogłam tego znaleźć. Właściwie po cholerę nam to origami?
- Nie wiem, ty dzisiaj miałaś coś ugotować. Czemu się wściekasz?
- Nie wściekam się, chcę już stąd iść.
Kuba odwraca się w stronę kolejki i wraca do lektury, podczas gdy ja pluję sobie w brodę, że nie spojrzałam na tego faceta, bo może nie zaprzątałby mi teraz myśli. Zapewne jego radiowy, chropowaty, niski głos zwiastuje również radiową urodę. W sumie co z tego... i tak chciałabym, żeby mnie przerżnął. Zaczynam fantazjować o seksie z nim na ruchomej ladzie sklepowej. Ktoś za mną ustał, więc uprzejmie robię mu miejsce na ladzie, na której przed chwilą przeleciał mnie nieznajomy. Jestem podniecona i zastanawiam się, czy to po mnie widać. Mam wrażenie, że klient stojący za mną to ON, ale znów nie mam odwagi się odwrócić. Czuję dotyk jego zimnych, szorstkich dłoni na moich udach i gratuluję sobie w duchu, że założyłam dziś kusą sukienkę. Nie odwracając się, po omacku, szukam jego penisa, którego nie trudno znaleźć, nie tylko ze względu na wielkość. Dotykam go tylko przez spodnie. Chciałabym się na niego nadziać, ale nie mogę aż tak ryzykować, tym bardziej, że Kuba właśnie podejrzliwie zerka w moją stronę, a ja tylko spuszczam wzrok. Zwinne palce wędrują ku mojej łechtaczce, najpierw lekko ją muskają, a potem coraz mocniej i szybciej. Dyskretnie dotykam swoich sutków, potęgując rozkosz. Jeśli zaraz nie dojdę, to wybuchnę. -Teraz - szepcę i wydaję z siebie niepohamowany okrzyk...którego nikt nie usłyszał. Odwracam się. Za mną stoi jakaś leciwa staruszka i szuka ostatnich drobnych w portfelu. Mam na sobie jeansy i trampki. Kuba pogania mnie, żebym szybciej wykładała produkty z wózka na ladę. - 40 złotych i 35 groszy proszę.
Płacę. Wychodzimy.