Opowiedz nam o swoich marzeniach i wygraj ChouChou like me!

napisał/a: ayria 2014-04-12 20:14
przeczytałam dzisiaj swój wpis na temat tego, o czym najbardziej marzę - sprzed 7 lat: marzę o posiadaniu marzeń, poczuciu sensu życia - nie chcę tego nigdy zatracić. Miałam wtedy 17 lat. Dzisiaj ten sens życia jakby zniknął mi z horyzontu w natłoku nauki, studiów - które niebawem się kończą. Ogarnął mnie lęk - co dalej.
Teraz marzę o jednym: chciałabym poczuć, chociaż przez chwilę (by tę chwilę utrzymać jak najdłużej - by ją chociaż złapać) - "jestem w tym miejscu, w którym chciałam być". "Jestem we właściwym miejscu". "To jest TO". Od bardzo dawna nie mam tego uczucia. Najczęściej zastanawiam się - co ja tu właściwie robię? Po co to robię? Ile wkładam wysiłku w coś, co może i w przyszłości nie przyniesie mi satysfakcji...Czy naprawdę chcę, by tak wyglądało moje życie? Czy tego chciałam?
Marzę nie o poczuciu stabilizacji. To poczucie stabilizacji dają mi bardzo prestiżowe, acz bardzo ciężkie studia, wynajmowane mieszkanie itp itd. Tak naprawdę poczucie stabilizacji mnie odrzuca, kojarzy mi się z jednostajnością, nudą, bezsensem. Marzę o młodości. O szaleństwie. O długiej podróży w nieznane. O spontaniczności. O tym, by móc wstać pewnego ranka bez poczucia obowiązków do spełnienia, bez uczucia strachu. Obudzić się i być szczęśliwą, nie zadręczać się myślami, nie przywoływać niechcianych wspomnień, nie obarczać się winą, nie żałować niczego, nie myśleć obsesyjnie i z lękiem o przyszłości. Marzę, by mieć wakacje. Marzę, by pobyć choc chwilę, jeszcze, dzieckiem, nastolatką, osobą młodą, którą jestem, którą tak szybko przestanę być. Marzę o tym, by jechać na jakiś festiwal rockowy, poczuć trochę wolności, poznać ludzi, którzy wolnością żyją. Marzę by móc być sobą, by świadomie kierować swoim życiem. Marzę o tym, bym miała na to siłę i bym nigdy biernie nie poddała się losowi. By wyciągnąć wnioski z błędów, które popełniłam i mieć siłę zacząć nowe, świadome życie, tak, by to nie inni mną kierowali, tylko to ja kierowała siebie tam, gdzie niesie mnie serce.
angelisia018
napisał/a: angelisia018 2014-04-12 20:43
Moje marzenie może wydawać się dziwne i pomyślicie pewnie,że jestem nieco niezrównoważona pisząc o nim.Więc chcę,marzę i pragnę być z Nim już do końca swych dni.Przy nim jestem szczęśliwa.Dzięki niemu odzyskałam radość z życia i energię do dalszego działania.Szukałam szczęścia przez wiele lat i w końcu je znalazłam-Paweł się nazywa.On jest całym moim światem.
napisał/a: justynarojek 2014-04-12 21:40
Marzeń mam wiele bo to one nadają sens naszemu życiu i czynią go piękniejszym i pełniejszym. Tak jak każdy marzę o zdrowiu i szczęściu. Jednak mym największym marzeniem jest wybudowanie dla nas naszego wymarzonego domku. Domu z wielką kuchnią połączoną z jadalnią w której królowałaby wielki stół. Do tego salon i łazienka z prysznicem. Na górze urządziłabym pokoje dla naszej czwóreczki tak by każdy miał swój azyl. Oczywiście w mym marzeniu nie może zabraknąć tarasu na którym byśmy odpoczywali i ogródku ,który byśmy wspólnie pielęgnowali.Dom to przystań i ja taką przystań chciałabym dać mym dzieciom.
napisał/a: vaniliam 2014-04-12 22:19
Mam głowę pełną marzeń.
I robię wszystko, naprawdę wszystko, by je realizować.
Moje największe marzenie to poznać świat, dokładnie, z najdrobniejszymi nawet detalami.
Nie dla mnie siedzenie przed telewizorem i bezmyślne przeglądanie kolorowych gazet z jednoczesnym przegryzaniem kotleta.
Ja - chcę podbić świat!
Chcę dotrzeć do wszystkich jego zakątków.
Chcę przeżyć wszystko osobiście, bez pośredników i bez fuszerki.
Chcę zatańczyć na planie prawdziwego bollywooda i podejrzeć pingwiny w ich naturalnym środowisku. Chcę przepłynąć się gondolą w Canale Grande i kupić sobie perfumy w pierwszym butiku założonym przez Coco. Chcę zobaczyć kopalnię srebra w Taxco i opalić się na Copacabanie. Chcę zobaczyć cebule w Moskwie i pogłaskać kangura.

Po prostu - chcę zdobyć świat.
mamadwojga
napisał/a: mamadwojga 2014-04-13 09:10
Moje marzenia są zawsze związane z podróżowaniem, zwiedzaniem, oglądaniem. Uwielbiam oglądać programy podróżnicze, czytać książki napisane przez podróżników. Jako dziecko zaczytywałam się w "Tomkach..." a kiedy udało mi się pojechać na wycieczkę szkolną do domu Arkadego Fiedlera to nie mogłam spać z wrażenia i wydałam wszystkie pieniądze jakie miałam na książki, bo autograf na nich dawał syn tego podróżnika.
Moje życie niestety tak się układa, że w cudowne podróże nie obfituje za specjalnie. Spełniłam co prawda już wiele ze swoich marzeń ale i tak ich lista jest baaaaaaaardzo długa i ciągle rośnie.
W podróżach wolę zbierać doświadczenia niż rzeczy. Widok z wieży Eiffla, koncert Michaela Buble, zachód słońca nad Bałtykiem, poparzenie przez meduzę - to dla mnie najpiękniejsze pamiątki z podróży, nie do utracenia.
Moim największym marzeniem jest wybranie się na musical "Phantom of the Opera" (Upiór w Operze) i zobaczenie go w miejscu gdzie powinno się oglądać musicale - na Broadway'u. Oprócz podróży uwielbiam bowiem musicale, szczególnie te napisane przez Andrew Lloyd Webbera. Phantom of the Opera znam praktycznie na pamięć i zatruwam życie mojej rodzinie regularnie fałszując pełną piersią rozmaite arie. To moje marzenie MUSI się spełnić. Na szczęście Upiór cieszy się niezmiennie takim powodzeniem że mam na to jeszcze spokojnie parę lat....
napisał/a: ubuntu44 2014-04-13 12:25
Przeczytałam gdzieś ostatnio, że jeśli w naszym zyciu wspomnienia zaczynają przeważać nad marzeniami, zaczyna się starość...Dlatego staram się jak najwięcej i jak najodważniej marzyć, w końcu jestem jeszcze całkiem młoda...
A jeśli z tych marzeń mam wybrać to jedno, jedyne, najbliższe obecnie mojemu sercu, będzie to własny domek na wsi, z ogrodem, altanką, małym stawem i mnóstwem przestrzeni, w której każde z nas będzie mogło rozwijać swoje pasje i marzyć swoje własne marzenia.
Chcę, żeby moje dzieci mogły mieć tak samo zdrowe, szczęśliwe, "wolne" i bliskie naturze dzieciństwo jak ja - dorastałam na wsi, pięknej, podkarpackiej i uważam, że wyszłam na tym doskonale.
Póki co mieszkamy na trzecim piętrze w bloku, w krakowskim smogu i wśród zieleni, której jest tak malo, że pewnie czuje się samotna...Własny domek na pewno polepszyłby nasze rodzinne samopoczucie i pozwolił "odetchnąć".
Własne pokoje, własne podwórko, własna fabryka tlenu - rozmarzyłam się ponownie...
napisał/a: awatarka 2014-04-13 16:48
[CENTER]Chociaż bransoletka ChouChou like me jest piękna,nie będę się rozpisywac.Jeżeli ma byc moja,to do mnie trafi,tak jak wszystko w życiu co nam się przytrafia.Wierzę że nie ma przypadków,bo jak powiedział Platon:''Nic sie nie dzieje przypadkowo,zawsze jest jakaś przyczyna i koniecznośc'':).
Dlatego teraz koncentruję się na odpowiedzi,której udzielam najszczerzej jak mogę,głównie w celu pogodzenia się z przeznaczeniem :confused:.
Moim najwiekszym życiowym marzeniem jest...
miec jeszcze jedno dziecko,mimo iż ''chwilę temu'' weszłam w wiek menopauzalny.
Tak,nie warto z tym zwlekac,gdyż później mogą nie pomóc najbardziej kosztowne kuracje hormonalne i nawet najbardziej pozytywne nastawienie ''staraczy'' :o .
Mimo wszystko wierzę,że jeszcze może będzie nam dane,ponowne przekazanie życia,które pięknie wyrośnie na naszej miłości!

Contra spem spero
-to bym wygrawerowała jako maksymę na przyszłośc.
Bo mimo wszystko,wciąż wierzę przeciw nadziei!!! [/CENTER]
napisał/a: candywatch 2014-04-13 20:44
Moje największe marzenie to wydanie własnej książki! Pisanie jest dla mnie jak podróż po świecie drugiego człowieka, jak podróż po miejscach, do których nigdy nie będę miała okazji dotrzeć.
Pisanie ma dla mnie wiele imion. To moja pasja, którą rozwijam od dzieciństwa, której nigdy nie zaniedbałam ani nie porzuciłam. To moje ogromne hobby, które pochłania jakże cudowną ilość wolnego czasu. Ale przede wszystkim to moje Katharsis. Zdecydowanie mnie oczyszcza, pomaga oderwać mi się od szarej codzienności i znaleźć się we wszystkich równoległych wszechświatach jednocześnie!
Marzę o tym, aby pióro samo prowadziło mnie po papierze tworząc wyjątkowe dzieło- ciepłe, wzruszające, mądre, a przy tym ambitne i pobudzające do myślenia.
Żeby udało mi się poskładać kompletne rozdziały z wielu zapisanych już stron opatrując je numerami, tak bardzo przybliżającymi mnie do upragnionego, wymarzonego celu- spełnienia swojego najskrytszego marzenia- napisania własnej książki.
Od początku do końca mojej. Zabawnej, chwilami ironicznej, prawdziwej, przekazującej to, co dla mnie najważniejsze.
I opatrzonej dedykacją dla mojej kochanej mamy, która pierwsza pokazała mi jak piękne jest pisanie.

Plus moje zdjęcie z książką- czytam prawie w każdej wolnej chwili i czerpię inspiracje, mając nadzieję, że kiedyś spod mojej ręki wyjdzie równie wspaniałe dzieło.
napisał/a: zakupoholicz 2014-04-13 20:50
Moje największe marzenie?
To jednocześnie mój cel na wiosnę. A mianowicie-nie chcę być już szarą i nijaką czterdziestolatką!
Moim największym marzeniem jest znów poczuć się młodo i pięknie.

I mam już powiązane z tym plany ;)
Tej wiosny zamierzam na powiekach nosić kolor! Kolorowe kreski zapewnią mi eksplozję modowej radości- idealną zabawę, genialny wygląd i wspaniałe samopoczucie. Odzwierciedlą mój prawdziwy styl i energię, odzwierciedlając pojęcie ‚fashion’ w pełnym tego słowa znaczeniu i wymiarze.
Będę więc patrzyła na świat przez różowe okulary i spod kolorowych rzęs!

Tej wiosny chcę nosić wysokie szpilki, kolorowe sukienki i kapelusze z szerokim rondem. Chcę każdego poranka ubierać uśmiech i aż do wieczora go nie zdejmować.

Tej wiosny pragnę cały dom wypełnić tulipanami i spełniać swoje marzenia na wiele sposobów!
Zamierzam rozkoszować się wyjściem do teatru by liznąć sztuki i do spa, by wreszcie przypomnieć sobie o swoich połamanych paznokciach i smutnej, szarej cerze, a może i duszy. Znaleźć czas na niezwykłą książkę, która zmieni moje życie. Może to będzie powieść erotyczna, która jeśli się postaram zapewni mi fantastyczną noc lub romantyczna Ania z Zielonego Wzgórza przypominająca młodzieńcze wzloty i upadki.

Tej wiosny chcę pamiętać, że Bóg także był autorem: jego proza to mężczyzna, a poezja kobieta. Nie zamierzam godzić się więc na bycie prozą!
Zamierzam dążyć do tego, by każda chwila ociekała wierszem, romansem, a czasem grozą, bo życie bez niej byłoby zbyt nudne.
Zamierzam pozyskać szafę wspomnień i garderobę marzeń.

Abraham Lincoln powiedział, że "po czterdziestym roku życia każdy jest już odpowiedzialny za wygląd swojej twarzy." A ja zamierzam się tym nie przejmować i uwierzyć, że promienieję pięknem wewnętrznym, nawet gdy moje lico przyozdobią smutne zmarszczki, a cellulit zaprzyjaźni się na dobre z udami i brzuchem.

A jak zrealizuję swój cel?
Zwyczajnie. Wiem, że mi się uda, ponieważ chcę, aby moje dzieci były dumne ze szczęśliwej, pięknej mamy, a mąż zakochał się we mnie na nowo :)

zdjęciem pokazuję moją wstępną metamorfozę, na razie zewnętrzną, wciąż pracuję nad wewnętrzną i radośniejszym podejściem do życia :)
napisał/a: kubabe67 2014-04-13 20:59
Moje największe marzenie to wrócić do najpiękniejszych czasów dzieciństwa i choć na moment znów spotkać najważniejszą dla mnie osobę- mojego dziadka.

W dzieciństwie (…) aby się dostać do Nieba, wystarczył kamyczek i czubek buta”, i skrawek podwórka, i ciepły uśmiech najdroższej mamy. Wystarczył babciny obiad, taciny garaż i co dla mnie najpiękniejsze- biblioteczka dziadka. Księgozbiór z moich najmłodszych lat jest mi szczególnie bliski..
Odkąd sięgam pamięcią widzę zacieniony pokój z ciężkimi kotarami, duże, dębowe biurko i regały z mnóstwem wszelakich książek. A na fotelu starszy, elegancki pan z idealnie ułożonymi włosami z muchą pod szyją. Tym absolutnie wyjątkowym starszym panem był mój dziadek, który nauczył mnie miłości do książek. Książek absurdalnych acz fascynujących; książek, o których mówi się, że są klasyką; książek z lat przed wojną i zaraz po niej. Jakże bliskie były mi wtedy „Cierpienia Wertera”, czy mickiewiczowskie „Dziady”. Ile radości sprawiało mi czytanie „Małego Lorda”, czy niezbyt męskiej „Ani z Zielonego Wzgórza”. Wszystkie te lektury ukształtowały mnie i mój charakter, nakierowały na właściwe tory życia, ustawiły mój światopogląd.
Dziadek zawsze lekko się uśmiechał i sadzając sobie na kolanach czytał wiersze, na początku te Tuwima, potem czołowych, polskich twórców. Zawsze był wyrozumiały i cierpliwy, potrafił godzinami słuchać moich opowieści o innych dzieciach, marzeniach, niespełnionych miłościach.
Zawsze czekał z szeroko otwartymi ramionami, nieważne, czy ostatnio odwiedziłam go tydzień czy miesiąc temu. Gdy zbyt długo mnie nie widział, zawsze potrafił mnie znaleźć, co po dziś dzień jest dla mnie niesamowite. Odnajdywał mnie na placu zabaw, w parku, na samotnym spacerze czy płaczącą, zaszytą w kąciku. Podchodził, przytulał, czasem pocieszał, innym razem wiedział, że wolę pomilczeć.
To dziadek nauczył mnie, że najważniejsza jest rodzina, ojczyzna, wiedza. Wartości teraz tak często zapominane, dla niego były ogromnym, niezwykle istotnym systemem wartości, według którego żył.
I to właśnie te wartości mi przekazał, będąc przy tym troskliwym, rozumiejącym, ciepłym, a gdy trzeba przywołującym do porządku człowiekiem.
Sterem mojego życia, który całkiem niedawno, z największą czułością oddał te stery w moje ręce, wciąż mnie obserwując i czuwając, z góry.

I moim marzeniem, choć nierealnym, ale marzyć można zawsze i o wszystkim- jest znów pobyć z dziadkiem w jego zabytkowej biblioteczce.
napisał/a: jacekm 2014-04-13 21:23
Moim największym marzeniem jest schudnąć. Banalnie i nudno?
W moim przypadku schudnięcie to nie tylko walka o tak modną obecnie fit figurę. Moje marzenie wiąże się też z pragnieniem wyjazdu na tygodniowe wakacje odchudzające.

Przez ostatnie kilka lat pozostawałem na dializach otrzewnowych, a dwa lata temu przeżyłem swój najpiękniejszy dzień w życiu- dostałem szansę- przeszczep nerki.
Od tego czasu dbam o swoje zdrowie, pilnuję tak ważnego w mojej sytuacji brania leków immunosupresyjnych, udało mi się powrócić do pracy i na łono rodziny, do zwyczajnej codzienności. Do codzienności, w której każda myśl nie jest skierowana na to, co mogę zjeść, jak się zachować, gdzie iść, czego unikać jak ognia.
Od tego czasu moje życie stało się skarbnicą wspomnień, zapachów, smaków, pocałunków i uśmiechów. Jednak mam pewien problem- choć nie jestem otyły, niestety przytyłem kilka kilogramów, co w mojej sytuacji nie jest dobre, ponieważ powinien pilnować zarówno bilansu gospodarki wodnej, jak i swojej masy ciała. Polega to na codziennym ważeniu się oraz zapisywaniu w specjalnym zeszycie wyników z każdego dnia.
Przez ostatnie 3 miesiące przytyłem kilka kilogramów, których nie mogę zrzucić. I właśnie taki jest mój cel- osiągniecie wagi, która pomoże mi utrzymać tak cenne dla mnie zdrowie.
Jest jeszcze jeden ważny powód, dla którego pragnę zrzucić nadprogramowe kilogramy- moja ukochana żona, największy skarb jaki mam. To ona stała przy mnie przez cały ten najtrudniejszy czas, jest też teraz, już 23 lata przy moim boku.
Moja ukochana zawsze promienieje pięknem wewnętrznym oraz zewnętrznym, jednak również marzy o schudnięciu około 2-3kg. Taki tygodniowy wyjazd byłby dla mnie wyjątkową okazją na spędzenie kilku dni z moją żoną oraz zawalczeniem o zrzucenie nadprogramowych, niechcianych kilogramów.

I to jest właśnie moje proste, ale ważne dla mnie marzenie.
napisał/a: mikuleq 2014-04-13 21:34
Moje marzenie to usłyszeć TAK,
od mojej ukochanej od kilku dobrych lat.

Brylant w żółte złoto czeka oprawiony
to idealny upominek dla mojej żony.
Mam nadzieję, że moja kobieta szczęśliwa by była,
gdyby takie cudo na dłoni nosiła.

A dlaczego żółte złoto, dlaczego ta iskierka?
Ponieważ na dłoń tak ozdobioną każdy chętnie zerka!
Eleganckie połączenie kruszców,
harmonia wspaniała,
biżuteria piękna, klasycznie okazała.
Dla mojej kobiety idealnie pasujący,
byleby tylko był dla niej zachwycający!

Marzę, by TAK moja ukochana powiedziała,
wpatrzona we mnie, tak jak ja zakochana!
Moja ukochana zachwyca swą kobiecością,
otula pięknem,
na jej widok nie sposób powstrzymać westchnień!

Chciałbym usłyszeć TAK i wyznanie miłości
i ujrzeć jej wybuch szczęścia i radości.
Marzę by usłyszeć TAK od mojej najdroższej ukochanej,
mojej kobiety jedynej, wspaniałej.
Pragnę jej pokazać, że jest wyjątkowa,
nawet gdy swe piękno pod dresem czasem chowa:)
I chciałbym by wiedziała jej mężczyzna o niej wciąż pamięta,
każdego dnia, tak mocno, nie tylko od święta.

I słysząc wymarzone TAK podarowałbym pierścionek-mej kobiecie jedynej,
podarowałbym w żółte złoto okuty brylant.
By wiedziała, że odkąd ją spotkałem jest dla mnie najpiękniejsza,
wyjątkowa, zabawna, słodka, najmądrzejsza.
By za każdym razem na dłoń spoglądając,
w swe wzruszające wspomnienia chętnie zaglądając,
o mnie myślała i mocno kochała,
moja małżonka, tak piękna cała.