Opowiedz nam o swoich marzeniach i wygraj ChouChou like me!

napisał/a: kotka1412 2014-04-24 12:04
Moim największym marzeniem jest być czyimś marzeniem. Spędzić z tym kimś każdą cząstkę życia, podróżować po odległych i pięknych miejscach na świecie i cieszyć się wspólnym szczęściem :)
napisał/a: karolina27 2014-04-24 14:28
Niby dlaczego ma mi sprawiać przyjemność oglądanie pełnego blasku życia Carrie Brandshaw wyłącznie na ekranie? Seks w wielkim mieście, Plotkara, Diabeł ubiera się u Prady, Brzydula Betty. To tu kręci się filmy i seriale, które są obowiązkową lekturą fashionistek, dlatego marzę o wyjeździe do Nowego Jorku-imponującym i otwartym. To tu wielka moda miesza się z dowolnością w cieniu drapaczy chmur, a powiew wolności z siłą przebicia. Piekarnia Magnolia, gdzie gang Seksu w wielkim mieście kupuje ciasteczka, istnieje naprawdę, podobnie jak butik Manolo Blahnika (marzenie). Nie mogę zjeść śniadania u Tiffaniego, ale aby uczcić pamięć Audrey Hepburn założę małą czarną i poszperam wśród klejnotów i drogich błyskotek na 727 5th Ave. Jeżeli mi się już znudzi dreptać po piętach postaciom z filmów i seriali, wyruszę na wycieczkę po ulicach Nowego Jorku słynną żółtą taksówką. Zobaczę kalejdoskop kultur, grafitti i zjem ciastko z miejskim patrolem. By odpocząć zatrzymam się w Central Parku, będę pić kawę i obserwować przechodniów albo usiądę na krawężniku, posłucham streetowych muzyków, wczuję się w rytm miasta, a potem po prostu przejdę się po Soho. Tam sklepowa rzeczywistość nie ogranicza wyobraźni. I to jest piękne w tym mieście. To, co uważam za fascynujące w Nowym Jorku to uczucie, ze to miasto należy do wszystkich. Tu panuje niezwykle wysoka tolerancja. Tu mówi się w każdym języku, tu wyznawana jest każda religia, tu mieszka każda rasa. Nowy Jork to miasto dynamiczne i zaskakujące i chciałabym choć na chwilę poczuć ten niesamowity klimat na własnej skórze. Wierzę głęboko, że to marzenie kiedyś się spełni....
dostojewska
napisał/a: dostojewska 2014-04-24 14:58
Marzę o dystansie do rzeczywistości - chciałabym przestać przejmować się drobiazgami, nasłuchiwać plotek na swój temat, porównywać się z innymi, dostosowywać swoje marzenia i osobowość do wymogów innych, naciągać siebie na potrzeby tego, co wypada, lub nie wypada robić... Dystans uratowałby moją codzienność, która coraz częściej razi prozaicznymi błahostkami, nieuzasadnioną nerwowością, a życie zasługuje na poezję a nie na prozę codzienności.
napisał/a: Yamajka 2014-04-24 16:35
Odkąd pamiętam torba Prady jest mym marzeniem. Niestety z racji tego, że jestem studentką i nie mam stałych dochodów nie mogę sobie na jej zakup na dzień dzisiejszy pozwolić. Jestem pewna, że za pierwszą otrzymaną pensję zakupię sobie właśnie ją! Na razie pozostaje mi o niej marzyć gdyż kosztuje ponad 450 dolarów, lecz mam nadzieję, że moje marzenie niebawem się spełni!

napisał/a: Evolet90 2014-04-24 19:41
Moim marzeniem jest wzięcie udziału w maratonie, ale nie byle jakim. Mój cel to Spartathlon, jest to ultramaraton , którego dystans wynosi 246 km, z Aten do Sparty. Grecki posłaniec Fidippides, został uznany za "wynalazcę" tego ultramaratonu. Fidippides, który miał pobiec z Aten do Sparty, aby poprosić Spartańczyków o pomoc przy bitwie pod Maratonem. Według opowieści wyruszył w trasę o poranku i przybiegł wieczorem następnego dnia. Podczas trasy , nie obejdzie się bez ostrych upałów, przeszkadzającego na drodze piachu oraz kamieni, ale kto nie ryzykuje ten traci :) A poprzeczkę trzeba sobie stawiać coraz wyżej :)
napisał/a: SashaFierce3 2014-04-24 20:02
Za siedmioma górami, za siedmioma lasami i za siedmioma rzekami w niewielkiej miejscowości nadmorskiej mieszkała mała Ola. Była to uśmiechnięta i wesoła dziewczynka o blond włosach, zawsze żyjąca w zgodzie z naturą. Jej beztroskie życie w krainie mlekiem i miodem płynącej z upływem czasu stale rozkwitało - Ola stała się Aleksandrą, znalazła narzeczonego i wymarzoną pracę, zaadoptowała kota. Jedno pozostawało bez zmian. Do pełni szczęścia brakowało jej tylko zgrabnej, szczupłej figury...

Nic nie dawały katorżnicze wysiłki na fitnessie i diety odchudzające. Pot ściekał z czoła, a liść sałaty na deser smakował niczym Creme Brulee. Latami kilogramów przybywało. Najbliższa rodzina bardzo kochała dziewczynę, lecz jej nie wspierała w potyczce z metabolizmem. Twierdzili, że jest słaba i nie umie zawalczyć o swoje piękno. Wszystko się zmieniło gdy wyszła na jaw niedoczynność tarczycy. Pojawiła się iskierka nadziei...

Niech bransoletka ChouChou Like Me stanie się moim talizmanem, który doprowadzi mnie do końca ścieżki odchudzania. 30 kg przede mną. Dietetyk już jutro. Trzymajcie kciuki :)
napisał/a: fantaghiro89 2014-04-25 12:59
Moim wielkim marzeniem jest mieć owoc miłość mojej i mojego męża czyli dzieciątko,które będzie dopełnieniem naszego szczęścia i miłości.Mieliśmy już bliźniaki,które w tamtym roku odeszły do nieba,nie doczekały się niestety narodzin;( Może ktoś pomyśleć,że to dziwne marzenie,ale ja pragnę dziecka jak niczego innego,wiem że dziecko pomoże mi zwalczyć rozpacz jaka jest w moim sercu po utracie malutkich aniołków.
pozdrawiam
Życzę wszystkim spełnienia Waszych marzeń
napisał/a: iwonciaaa 2014-04-25 13:30
Moim marzeniem jest poczucie bezpieczeństwa..
Niestety tego najbardziej mi w życiu brakuje.
Odczuwam ciągły niepokój i lęk przed tym co czeka mnie w przyszłości.

Chciałabym je mieć w różnych dziedzinach życia.

Zależy mi na bezpieczeństwie jeśli chodzi o zdrowie. Żebym nie musiała się bać, że moje problemy zrujnują mi życie.
Zależy mi na bezpieczeństwie finansowym, żebym nigdy nie martwiła się, że zabraknie do 1-ego, albo nie będę miała za co zapłacić rachunku za prąd.
Zależy mi na bezpieczeństwie w sferze uczuciowej, abym miała z kim dzielić się swoimi smutkami, radościami i lękami i czuła się akceptowana.
napisał/a: stazyz 2014-04-25 15:13
Właśnie miałam wpisać moje wielkie marzenie... :o jednak czytając wcześniejsze wpisy postanowiłam, że jednak je zmienię... Chciałabym móc spełnić wszystkie marzenia forumowiczów:) Świat wzbogaciłby się o tyleż szczęśliwych ludzi:) A i ja byłabym szczęśliwa, bo mogłam spełnić marzenia innych.:o:rolleyes:
napisał/a: alina_95 2014-04-25 18:05
Kiedy zamykam oczy widze siebie w pieknym domku w gorach, gdzie pije kawe na tarasie za ktorym lezy dolina a ptaki fruwaja co poranek. Czuje wiatr na twarzy, swiezy, odprezajacy, piekne gorskie zdrowe powietrze, ktore wciaz wdycham. Harmonia i spokoj.
napisał/a: estus 2014-04-25 19:05
Moje marzenie trwa od 2 kwietnia 2008 roku, a więc ma już 6 lat. Właśnie wtedy zdałam prawo jazdy i myślałam, że moje umęczenie w autobusach, ciagłe wyczekiwanie na przystankach i spóźnianie się w różne miejsca w końcu się skończyło. Prawo jazdy było, auto było, umiejętności (jako takie jak na początkującego kierowce) szczere chęci (jak mi się wtedy wydawało) były, ale tylko mi się wydawało. Pierwszy raz po prawku za kierownicę wsiadłam po miesiącu, a moja podróż trwała... 5 minut. Wsiadałam i wysiadłam. Dłaczego? Właśnie wtedy przyszły wszystkie moje obawy, że ktoś we mnie wjedzie, że ja wjadę w jakieś auto, że mijając auto otrę się o niego (wiem, śmieszne), że wjade na jednokierunkową pod prąd, że kogoś potrące, że stanę na środku drogi i nie będę mogła ruszyć, że wszyscy mnie otrąbia i tych "że" mogłabym jeszcze kilka wymienić. Od tej pory namawiana przez wszystkich bez względu na to czy posiadają prawko, czy nie odważyłam sie wsiąć za kierownicę jeszcze kilka razy z takim samym skutkiem jak za pierwszym razem. Mój strach był większy niż wizja podróży autem i pożegnanie z autobusami. Chciałam oczywiście bardzo jeździć autem, ale co z tego, przeglądałam nawet fora na ten temat (tak, naprawdę są takie) i ku swemu zdziwieniu okazało się, że taki problem ma wielu ludzi. niestety nic nie pomaga i mimo upływu lat ja dalej tkwię na przystankach i choć dla większości ludzi moje marzenie jest na wyciągnięcie ręki, bo co za problem jeżdzić autem, dla mnie nadal jest ono nieosiągalne. Może kiedyś mój strach minie, wsiądę za kierownicę i moja podróż będzie trwać dłużej niż kilka minut. Oto moje marzenie - chcę jeździć autem!
czeko
napisał/a: czeko 2014-04-25 21:31
Moim największym marzeniem jest przełamanie lęku wysokości. Od kiedy pamiętam już na szkolnych wycieczkach zostawałam gdzieś na dole, kiedy inne dzieci wchodziły schodami na wysoką wierzę i oglądały malownicze krajobrazy. Ja patrzyłam na nich z dołu i im zazdrościłam. Lęk przed wysokościami sprawia, że nie mogę korzystać z życia tak jak bym chciała. Nie polecę samolotem, czy nie skoczę na bungee, bardzo chciałabym to zrobić. Chciałabym odnaleźć z sobie tyle siły, by powiedzieć sobie „uda mi się, nie boję się” i wzbić się hen wysoko i podziwiać świat z góry. To jest właśnie moje największe marzenie. I kto wie, może kiedyś uda mi się je spełnić :).