Wygraj „Muzyczny telefon”

szalonakisia_1
napisał/a: szalonakisia_1 2007-06-14 11:18
Moja przygoda rozpoczęła się przy budowie domu u mojej kuzynki.Pewnego razu szłam sobie na tą budowę z kuzynką by podrywać budowlańców, bo byli młodzi przystojni i fajni.Była tam betoniarka przy której byliśmy oparte z kuzynką i rozmawialiśmy z tymi młodymi chłopcami.Nie uważając na telefon, który był w górnej kieszonce mojej katany, spadł mi do betoniarki, to było okropne.Betoniarkę mogli dopiero wyłączyć jak się beton skończył, a ta biedna komórka musiała przez jakiś czas pływać w betonie.Już myślałam że mam po komórce.Została udzielona pierwsza pomoc komórce, został wyczyszczony, wysuszony, kilka dni go nie włączałam .Któregoś, pięknego dnia go wreszcie włączyłam, a tu chodzi i do dziś chodzi cały i zdrowy, trochę porysowany i czasem z przycisków leci beton, ale tak to wszystko ok.
napisał/a: chloe 2007-06-14 11:25
Całkiem niedawno wydarzyła mi się dosyć śmieszna ( stwierdzam to z perspektywy czasu) sytuacja. Wieczorem, będąc z dala od mojego ukochanego, stęskniona, napisałam mu smsa o treści : " Kochanie, kiedy się spotkamy...może przyjade do Ciebie jutro, to się pobawimy =) mam nadzieję, że twoich rodziców nie będzie w domu... " cud miód i fistaszki- taka była moja wizja wspólnie spędzonego czasu. Niestety niefortunnie zamiast Paweł kom. wysłałam na nr Pawel dom. i treść mojego spragnionego smsa, za pomocą automatycznej sekretarki, została z całą jej ekstrawagancją wyrecytowana prosto w ucho mojej przyszłej teściowej. Ja - nie wiedząc o tym ( nie zauważyłam swojej pomyłki i przekonana byłam, ze wiadomosc trafiła tam gdzie powinna) pojechałam na następny dzień do mojego chłopaka, a tam jego mama na mój widok mówi do męża : "kochanie, chodź idziemy na działkę ". Po ich wyjściu, mój chlopak z ubawem opowiedział mi całą historię. Było mi okropnie głupio =)
napisał/a: trzpiot 2007-06-14 11:55
Pracuje w przedszkolu juz od bardzo dawna i wiem ze moje pociechy coraz bardziej mnie zaskakuja. To byl naprawde ciezki dzien, dzieci nie chcialy jesc obiadu, rozrabialy wiec postanowilamwymyslec jakas zabawe aby te godzinki nam milo uplynely. Pomyslalam sobie dobra zabawa bedzie szukanie par , gdzie dzieci moga sie wykazac szybkoscia. zabawa nazywa sie "Komorki do wynajecia" Dla tych ktorzy nie wiedza. Polowa dzieci laczy sie dwojkami za rece a reszta o jedno dziecko wiecej szuka na raz , dwa trzy, schornienia w tym domku... Spiewamy: Czy Pani ma, czy Pani ma komorki do wynajecia. Od wielu lat dzieci uwielbialy ta zabawe, wiec oglaszam ze dzis bawimy sie w " Komorki do wynajecia" a jedno dziecko, taki Piotrus podchodzi do mnie i mowi: " A kto pani dzis tak latwo pożyczy komorke???????? " Myslalam ze padne ze smiechu.... nigdy bym tak nie zinterpretowala tej zabawy....czas i technika :)
napisał/a: Bloodi 2007-06-14 12:01
Ja i moja koleżanka byłyśmy do siebie podobne. Otóż chodziłyśmy często razem na zakupy wybierając podobne ubrania (ale nie takie same), lubiłyśmy jeść to samo i miałyśmy identyczne gusta. Jako że jesteśmy trochę jak bliźniaczki, kupiłyśmy sobie te same telefony (znowu te gusta...). Znajomi wiedzieli o tym, więc postanowili nam zrobić małego psikusa. Pewnego razu na małej imprezce wśród przyjaciół ja z moją koleżanką poszłyśmy popływać na basenie w ogrodzie. Telefony zostawiłyśmy w mieszkaniu kolegi w kuchni. Ufałyśmy naszym przyjaciołom i wiedziałyśmy w 100%, że telefony są bezpieczne. Wracając z pływania poszłyśmy po swoje telefony komórkowe. Znajomi sprawiali wrażenie lekko rozbawionych, jednak gdy my pytałyśmy się o co chodzi, odpowiadano nam, że uśmiali się z żartów kolegi. Nagle dostałam sms-a. Sprawdziłam go i otrzymałam wiadomość o treści "cześć moja tygrysico...". Co najśmieszniejsze okazało się, że to wiadomość od... starszego brata! Sądziłam, że to jakiś wygłup z jego strony albo po prostu pomylił numery i przypadkowo wysłał to do mnie. Tymczasem moja koleżanka również poczęła otrzymywać sms-y od nielubianego kolegi. Miała zapisany jego numer ale była z nim skłócona i nie rozmawiała przez jakiś czas. Treści jakie otrzymywała to "mam na Ciebie chrapkę" lub "wybacz mi moje głupie zachowania, zakochałem się w Tobie i nie potrafię bez Ciebie żyć." te sms-y nas zamurowały. To było wprost niemożliwe żeby po zażartych sprzeczkach kolega nagle wysyłał takie wiadomości... Nie odpisywałyśmy do adresatów. Koleżanka nie rozumiała o co jegomościowi chodzi i nieźle to komentowała na imprezie. Jak się potem okazało, w naszych telefonach edytowano nazwy osób z listy kontaktów. W czasie gdy ja z koleżanką pływałam, nasze telefoniki trafiły w ręce kumpli. Ci natomiast zamienili nam tylko imiona w komórkach. Zrobili to całkiem szybko, bo miałyśmy jeszcze mało osób w książkach adresowych. Tak więc dostałam wiadomość nie od brata a od znajomego podczas imprezy. Ten sam przypadek był u koleżanki. Kumple mieli z nas niezły ubaw, ponieważ widzieli nasze zaskoczenie na twarzach. Odegrałyśmy się, wrzucając co niektórych do basenu.
napisał/a: ana818 2007-06-14 12:08
Moja przerażająca historia :)

Wybrałam sie na weekend do rodziny, która mieszka 400 km odemnie nocnym autobusem. Jadąc autobusem ubrałam słuchawki i słychałam radia przez mój ukochny telefonik. Oczywiście przysnęłam i w pewnym momencie słysze głęboki głos męski który mówi do mnie "to ty jesteś wszytkiemu wina i zaraz za to zapłacisz...." przestraszyłam się nie wiedząc co się dzieje (tyle co wybudzona ze snu) i co ten facet chce odemnie a ten głos mówił do mnie cały czas. Gdy doszłąm do siebie zrozumiałam ze to w radiu spkier czytał frament jakiedoś trillera. Od tego czasu nie zazypiam z słuchawkami na uszach. :)
napisał/a: anisia 2007-06-14 12:16
Wszystko zaczęło się w moje urodziny. Po skończonej imprezie odwiozłam moją najlepszą przyjaciólkę do domu, bo było już dość późno. W trakcie jazdy dostała SMS-a, po czym odpisała i położyła telefon na półce w aucie. Następnego dnia rano wyjeżdżaliśmy nad morze (również samochodem). Podróż trwała bardzo długo (jestem z Małopolski), w pewnym momencie coś zaczęło dziwnie zgrzytać. Długo nie rpzestawało, po czym chwila przerwy i znowu. Przerażeni zatrzymaliśmy się w środku lasu próbując znaleźć przyczynę dziwnych dźwięków. Oczywiście po długiej diagnostyce okazało się, że przyczyna jest bardzo prosta-moja przyjaciółka miała zwyczajnie nowy dzwonek w telefonie, a ja o tym nie wiedziałam. Oczywiście następnego dnia po południu zadzwoniłam do koleżanki i powiedziałam jej, co się stało. Dobrze, że zrobiłam to wtedy, bo podobno była w trakcie wybierania nowej komórki-myślała, że zgubiła telefon po drodze do domu i już kogoś ucieszył.
napisał/a: samantha22 2007-06-14 12:18
Moja historia z telefonem? Hmmm.... było ich troszke, ale jedna zmieniła moje życie na lepsze.
Wydarzyło sie to ponad 5 lat temu. Czemu tak dobrze wiem kiedy to było? ponieważ tego nie da sie zapomniec. A mianowicie,poszlam z koleżanka na dyskotekę, jak zwykle bawiłyśmy sie do upadłego, tanczyłysmy do białego rana i flirtowałyśmy z facetami. Ale jeden szczególnie przykuł moja uwage. Były ukradkowe spojrzenia na siebie, usmiechy, ale zadne z nas nie odważyło sie podejśc i zagadac. Zanim zdecydował sie na pierwszy krok spostrzegłam, że jego juz nie ma. Zrobiło mi sie troszkę przykro, że nie zdążyliśmy sie poznac, ale miałam nadzieję, że jeszcze tej nocy wróci. Lecz niestety nie wrócił. Mineło kilka dni i zapomniałam o nim. Któregoś dnia zadzwonił telefon, nie znałam numeru, ale odebrałam. Rozmówcą był jakiś męzczyzna, pytał o kwiaciarnie. Oczywiście powiedziałam, że to pomyłka i już chciałam sie rozłączyc, kiedy to anonimowy Pan spytał czy jestem zajęta, czy czasem nie przeszkadza mi tym oto telefonem . Troche zdziwiło mnie o pytanie, ale odpowiedziałam, że nie przeszkadza, bo faktycznie tak było. Zaczeliśmy rozmawiac, czułam sie jakbym znała go od dawna - a przeciez tak nie było. Nasza rozmowa trwała chyba z 30min. Przez ten czas dowiedzieliśmy sie paru rzeczy o sobie.Najbardziej zaskoczyło mnie to, ze wie jak wyglądam - czyli nie była to pomyłka. Wieczorem otrzymałam sms-a na dobranoc od mojego nieznaomego. Z biegiem czasu rozmawialismy i pisaliśmy do siebie codziennie. Zaczeło mi sie to bardzo podobac,a mój rozmówaca byt taki inteligentny, zawsze mieliśmy o czy rozmawiac, zawsze wiedział w jakim jestem humorze, a co najważiejsze potrafił mnie zozśmieszyc. Z nikim nie rozmawiała mi sie tak dobrze jak z nim. Po jakimś czasie miałam już dośc rozmów przez telefon i sms-ów i chciałam sie z nim spotkac, ale nie wiedziałam jak on zareaguje. Ale spytałam - nie chciałam stracic szansy - takiej jak wtedy w klubie. Jego odpowiedz była taka jak przypuszczałam -"bardzo chetnie". Umówiliśmy sie w dyskotece. Poszłam z koleżanką w wrazie gdyby on jesnak nie przyszedł - nie chciałam zostac sama. Czekałyśmy na niego z niecierpliwościa, byłyśmy bardzo ciekawe jak wygląda i wtedy w drzwiach stanął "on".... chłopak, który tak mnie zainteresował zeszłym razem. Nie wiedziałam co robic, nie chciałam aby znów wyszedł nie poznawszy mnie, ale z drugiej strony czekałam na mojego anonimowego rozmówce. Byłam w kropce. Wtedy "on" podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, byłam w szoku - pomyślałam, co on sobie wyobraza, ale z drugiej strony byłam szczesliwa, że zrobił pierwszy krok. Jednak zastanawiałam sie co zrobie jesli przyjdzie mój rozmówca - przecież wiedział jak wyglądam. "On" przysiadł sie do nas i gdy tylko sie przedstawił wiedziałam, że "on" i mój anonimowy rozmówca to jedna i ta sama osoba. Chyba domyślił tego. Wtedy powiedział mi całą prawde. Wtedy gdy zobaczyliśmy sie po raz piewszy chciał do mnie podejśc, porozmawiac, poznac mnie, lecz niestety musiał jechac i nie zdązył. Okazało sie że był na tej dyskotece z osobą którą oboje dobrze znamy i od niej wziął numer mojego telefonu. Postanowił na początek poznac mnie przez telefon, byc troszke tajemniczym, rozbudzic moją wyobraźnie na jego temat( i bardzo dobrze mu sie to udało), a po czasie zaproponowac spotkanie - jednak okazałam sie szybsza od niego. Gdy mi o wszystkim powiedział, nie wiedziałam co powiedziac - po prostu mnie zatkało. Ale cieszyłam sie, że "on" to właśnie on.
Od naszgo oficjalnego spotkania w dyskotece minęło już ponad 5 lat i od tamtej pory jesteśmy razem. Nie sądziałam, ze przez telefon spotkam mężczyzne z którym bede chciała byc do konca życia. Czasami dzwoni do mnie i pyta czy dodzwonił sie do kwiaciarni. Kocham te jego żarciki i oczywiście jego.
napisał/a: grzybin 2007-06-14 12:25
Siedziałam sobie wieczorem na łóżku, opierając się plecami o poduszkę. Czytałam najnowszą książkę Jerzego Pilcha, która w połączeniu z piwkiem w dużej szklanie tak mnie wciągnęła, że zupełnie straciłam rachubę czasu. Chcąc sprawdzić która jest godzina, sięgnęłam po moją Nokie 6280 (ta z wysuwanym panelem) i odblokowałam ją umiejętnym ruchem nadgarsta, tym samym wysuwając panel. Gdy komórka ukazała mi swoje "otwarte" oblicze zaświeciła dla mnie po raz ostatni...z dużą siłą wyskoczyła mi z ręki i wpadła centralnie do piwa, nie obijając się przy tym o żadną ze ścianek szklanki. To był prawdziwy majstersztyk w jej wykonaniu, niestety nigdy już nie weźmie udziału w konkursie skoków do ...piwa.
napisał/a: marzencia2007 2007-06-14 12:25
W styczniu wzięłam sobie komórkę w mix plus ponieważ stara była już w bardzo złym staie. Była to motorola V235 zwykły telefon ale byłam zadowolona z niego. Po niecałym tygodniu szłam na imprezę pożegnalną była godzina około 22 chciałam zadzwonić do domu bo mam chora była zapytać jak z nią. Wyszłam na dwór aby wykonać telefon i okazało się że mamę zabrali do szpitala zakręciło mi się w głowie i telefon wypadł mi z rąk roztrzaskał się o asfalt. Na przeciwko mnie stał chłopka (Mariusz) podbiegł zapytać co się dzieje. Powiedziałam mu posiedział ze mna na ławce podniósł mój telefon lecz w którym pękła szybka i zaczął się zawieszać. Wymieniłam się z Mariuszem numerami i teraz jesteśmy szczęśliwą parą z mama wszystko w dobrze tylko telefon ucierpiał.
napisał/a: cosmo 2007-06-14 12:31
Moja najfajniejsza przygoda z telefonem? :)
Pracowałam w jednej firmie ze swoim chłopakiem. To był czas gdy telefony komórkowe dopiero zaczynały być w modzie. Jak to facet on musiał mieć telefon, no i go sobie kupił. Był przeszczęśliwy a ja z politowaniem (jak to kobieta i nowinki jej nie brały) kiwałam głową, kiedy mi tłumaczył jak pisać sms-y, jak ustawić budzik i inne takie. Jednym uchem słuchałam, drugim wypuszczałam. W pracy zostawiał swój telefon w różnych miejscach a że pracowaliśmy w tym samym pomieszczeniu to pozwalał mi go odbierać.
Któregoś dnia a było to pod koniec września, przyszedł do pracy troszkę spóźniony. Położył telefon i pobiegł do toalety. Telefon zaczął dzwonić a ja? Cóż miałam zrobić? Odebrałam go. Jakież było moje zdziwienie gdy usłyszałam w telefonie głos mojego chłopaka i jego słowa, że trzymam w rękach swój telefon! Nie wiedziałam o co chodzi, nie mogłam uwierzyć i dopiero gdy on wrócił z toalety i pokazał mi, że on ma w rękach swój telefon, dopiero mnie ścięło z nóg :) Stwierdził, że to prezent na urodziny (które miały być dopiero 30 listopada), ale on chce już być w ciągłym kontakcie ze mną i dlatego tak szybko prezent ten otrzymuję, czyż to nie było słodkie? :)
Wtedy dopiero zrozumiałam dlaczego tak namiętnie mi tłumaczył jak pisać te sms-y i resztę obsługi komórki :)
napisał/a: justys221 2007-06-14 12:34
Witam moja przygoda z telefonem zaczeła sie gdy moj chlopak poszedl do wojska i aby sie z nim skontaktowac od czasu do czasu kupilam sobie pierwszy moj telefon motorola. Nawet bylo ok ale telefonu stawaly sie coraz modniejsze a moj telefon wygladal jak cegła wiec kupilam sobie drugi telefon nokia 3410 super telefonik troche mi słuzył. Kiedys w szkole koleznaka ktory miala identyczny telefon nawet taka sama obudowe wziela przez przypadek moj telefon a ja jej i kazda z nas pojechala do swojego domu a dzielilo nas troche kilometrow. Zaczol dzwonic telefon odbieram a tam niespodziewane słowa czesc Kamila a ja na to jaka kamila i po czasie doszlam do tego ze mam nieswoj telefon straszny ubaw był jak odbieralam telefon przez caly dzien robilysmy z koleznaka zarty naszym znajomym. Od tego zdarzenia zawsze nosze telefon przy sobie albo na smyczy albo w kieszeni chodz juz niemam noki ale telefonik zawsze mam przy sobie aby przypadkiem znowu nieznikl mi z oczu.
napisał/a: ajfla 2007-06-14 12:59
Byłam z siostrą w Irlandii, poszłyśmy na imprezkę,na której siostra zgubiła telefon. Wzięłam swój telefon, żeby zadzwonić i dowiedzieć się czy ktoś odbierze. Ja miałam nowy telefon, w którym nie miałam wpisanych jeszcze rzadnych numerów. Dzwoniłam wcześniej do niej i pamiętałam, że jej numer kończy się trzema 4. Przeglądając ostatnio wybierane numery wybrałam numer kończący sie na 4. Zadzwoniłam, ale usłyszałam samo pikanie... Zadzwoniłam drugi raz, znowu pikanie... Dałam swój telefon siostrze, zadzwoniła i słyszę rozmowę: "Halo, Kto ma mój telefon? TATA???" Dodam, że tata został w Polsce, i że w Polsce była godzina 3 w nocy... Okazało się, że w ostatnich połączeniach był również numer taty, kończący sie na dwie 4. Zadzwoniłam do taty, by mu wytłumacz?ć pomyłkę, a on na to: "I tak musiałem wstać, bo telefon dzwonił..." Telefon siostry znalazł się u znajomego (wziął go przez pomyłkę) i do dziś ma się dobrze. Ja natomiast od razu uzupełniłam książkę adresową :)