Wygraj odstraszacz złych myśli czyli ChouChou A Kysh!

napisał/a: agasam9 2016-09-05 19:47
odstraszaczem złych myśli jest moja mama. Zawsze gdy do niej jadę się wyżalić, mama sprawia, że moje problemy okazują się małe i w ogóle bezsensowne, mama zawsze trochę się ze mnie pośmieje, i zarazi mnie dobrym humorem. Dla mnie mama jest lekiem na całe zło.
napisał/a: biedronkam 2016-09-05 21:46
Najlepszy odstraszacz złych myśli tworzą moje przyjaciółki, z którymi tworzę szalony "kwartet" - to romantyczka, dusza towarzystwa, kusicielka i ja z błyskiem w oku i figlarnym uśmiechem, której zawsze wydaje się, że jest najmłodsza w grupie, nawet jeśli tak nie jest:) "Odstraszacz" to czas dla nas, kobiet, to niekończące się rozmowy, spacery z kubkami kawy w ręku, nieustający happening towarzyski i radość z małych rzeczy. To zły humor jednej z nas powoduje, że ze wzmożoną siłą odkrywamy naszą kobiecość, wyjątkowe style, oryginalne, jedyne w swoim rodzaju, inne każdego dnia, aby naładować tego smutasa pozytywną energią, a wisienką na torcie dla cudownego nastroju jest niewątpliwie wizyta w kinie lub na basenie, która zawsze wyzwala z rutyny!
napisał/a: madwoman301 2016-09-05 23:26
Gdy nie mam humoru i dręczą mnie negatywne myśli, nie pozwalam, aby zepsuły mi cały dzień! Wtedy biorę do ręki moją ulubioną, bardzo inspirującą książkę ,,W drodze do szczęścia", włączam relaksującą muzykę i odrywam się na chwilę od rzeczywistości. Ponadto w takie dni lubię się po prostu czymś zająć, aby myśli nie krążyły wokół jednego. Wtedy mam czas na posprzątanie całego domu lub na fitness. Przyjemnie z pożytecznym :)
napisał/a: karolina27 2016-09-06 12:28
Co robię, kiedy dopadają mnie złe myśli? Zanim wyląduję na kozetce u psychoterapeuty, wypróbowuję sprawdzone metody. Filmowa terapia, znana w USA jako cinematherapy, ma już ponad 20 lat. Lekarz zanim zacznie leczenie przepisuje swoim pacjentom odpowiedni film. Wierzy, że w ten sposób pomoże im dotrzeć do głęboko skrywanych emocji. Woody Allen potrafi skutecznie wyciągnąć mnie z każdej depresji. Mało rzeczy na świecie ma na mnie taki wpływ jak muzyka. Ulubiona piosenka potrafi wywołać płacz, uśmiech czy przywołać najwspanialsze wspomnienia. Dzieje się tak dlatego, że muzyka ma wyjątkowe właściwości uwalniania emocji. Doświadczam wtedy piękna, które odrywa mnie od przyziemnej i banalnej rzeczywistości. Dlatego włączam swój ulubiony kawałek "Beautiful Day" U2 i śpiewam głośno, co mi w duszy gra! Zapalam świece w sypialni, magiczną lampkę z kryształem kwarcu i wsparta o wałki i poduchy czytam książki popijając czerwone wino. Inny sposób to gorąca kąpiel z olejkami i pianą. Dobre robi też rozmowa z bliskimi, dobra kolacja, wyjście do kina, teatru. Na pewno nie warto się nakręcać złymi myślami, bo przecież i tak wszystko wróci do normy.
napisał/a: agnieszka_kk 2016-09-06 13:15
Kiedy ze złości pod nosem mruczysz,
Złym myślom powtarzaj „A kysz, a kysz!”,
W ChouChou się ubierz od stóp do głów,
I jeszcze kilka sztuk pięknych zamów.
Wejdź na kanapę, włos długi rozpuść,
Potem z playlisty swej muzykę puść.
Tańcu łamańcu się oddaj cała,
By myśl kłująca wyparowała.
Przez okno być może ze swojej wieży,
(Choć od Twej energii to zależy)
Dostrzeże Ciebie łowca talentów,
Przybieży natychmiast mimo zakrętów.
To mój jest sposób na humor zły,
Przestać chcesz groźnie szczerzyć kły?
Posłuchaj mnie szybko, a zdarzyć się i może,
Że gwiazdą zostaniesz, gdy ChouChou pomoże.
napisał/a: florciaphoto 2016-09-06 13:49
Kiedyś byłam osobą bardzo samotną, w mojej głowie wciąż kłębiły się negatywne myśli, pewnego razu kiedy byłam w totalnym dołku poznałam mężczyznę który pokazał mi co to prawdziwe szczęście, nauczył mnie radzić sobie z problemami, jego magicznym eliksirem na ciągły natłok złych myśli w mojej głowie, było przelewanie cierpienia na papier... zaczęłam pisać o tym co mnie boli, pozbywać się tego, co uczepiło się mnie jak rzep psiego ogona. Zamiast w mojej głowie, wszystkie negatywne emocje układały się na papierze... Polecam to każdemu, kto nie znajduje dla siebie sensu, każdemu kto uważa siebie za ofiarę swojego życia, każdy z nas jest cudem który tylko czeka na odkrycie przez nas samych... Aby osiągnąć szczęście i masę pozytywnej energii należy odkodować swoją własną podświadomość która lubi płatać figle... Jeśli wygram bransoletkę, dam Ją w prezencie mojej ukochanej siostrze która mimo ogromnej siły, która pozwoliła wygrać jej z ciężką chorobą wciąż poszukuje dla siebie właściwej drogi, jeśli nie wygram, mam nadzieję, że ktoś przeczyta moją odpowiedź i zmieni coś w sobie i w swoim życiu, oraz zauważy tych którzy sercem są z nim :)
napisał/a: koniczyna00 2016-09-06 14:46
Ja odstraszam złe myśli wiarą w samą siebie. Wiele złych wspomnień za mną, ale jestem silną kobietą, daje rade. Wstaje każdego dnia i wiem, ze sobie poradzę, wiem, że każdego dnia chce iść naprzód. Nie mam czasu na niewiarę i złe myśli - bo od życia oczekuje czegoś więcej - chce brać z niego pełnymi garściami!
napisał/a: polka-88 2016-09-06 15:37
Mój sposób na odpędzenie złych myśli i poprawienie humoru jest kompleksowy, od A do Z:

A- akceptować siebie,
B- być optymistką,
C- celebrować każdy moment,
D- delektować się chwilą,
E- eksplorować świat,
F- flirtować,
G- gonić za marzeniami,
H- hołdować każdej wolnej chwili,
I- interesować się otoczeniem,
J- jednoczyć ludzi,
K- kochać innych,
L- lubić siebie,
Ł- łapać okazje,
M- myśleć pozytywnie,
N- nie przejmować się porażkami,
O- okazywać uczucia,
P- podążać za ideałami,
R- robić swoje,
S- skupić się na rodzinie,
T- tchnąć w siebie nadzieję,
U- uwierzyć w siebie,
W- wyjść z cienia swoich słabości,
Z- znaleźć czas dla siebie
napisał/a: monika_bp 2016-09-06 20:52
Gdy złe myśli znów panują
miłe chwile nie radują
rozwiązanie tak dalekie
płaczę nad rozlanym mlekiem
nic mi znowu nie wychodzi
i nie sposób mi dogodzić
gniewu nie opanowuję
moich bliskich denerwuję

wtedy mam sposobów kilka
na wygnanie złego wilka
pierwsze to piękna muzyka
która serce me dotyka
i z bezgraniczną czułością
faszeruje je miłością
by mój humor uciążliwy
zmienić w kazus żartobliwy

a kolejna już metoda
jest oparta na przygodach
fizycznego wymęczenia
dla psychiki wyleczenia
to podróże i ćwiczenia
to mój mózg świetnie dotlenia
i pozwala mi się cieszyć
zamiast furią swoją grzeszyć

i ostatnia wymieniona
będzie kawa uwielbiona
w towarzystwie bądź też sama
po południu czy też z rana
groźne powstrzymuje usta
arabica lub robusta
i nadaje dla dnia mego
aromatu przyjemnego

oto jak z nerwami walczę
gdy jak dziki zwierz już warczę
tak dla wszystkich jest bezpieczniej
więc Wam życzę najserdeczniej
byście szał swój ujarzmiały
i swój nastrój opieszały
gdybyście go odczuwały
jak najprędzej odstraszały!


napisał/a: basia0906 2016-09-06 21:42
Mój sposób to sprzątanie. Wykonuje przy okazji wysiłek fizyczny, który zawsze poprawia mi humor, zajmuje czymś umysł, bo muszę się skupić na wykonywanej pracy, poza tym wykonanie czegoś samemu od początku do końca daje poczucie ogromnej satysfakcji. To wspaniałe uczucie móc usiąść z kubkiem gorącej kawy na podłodze i z radością spoglądać jak z naszej szafy zerkają na nas kolorystycznie ułożone ubrania, buty i torebki. Cały zły nastrój znika w niepamięć.
napisał/a: EvelineV 2016-09-06 23:54
Kiedyś w moim życiu wydarzyło się na raz wiele złych rzeczy i początkowo kompletnie nie potrafiłam sobie z tym poradzić. Któregoś dnia usiadłam i zaczęłam pisać. Przy pomocy zeszytu i pióra stworzyłam sobie alternatywną rzeczywistość. Na kartkach fikcyjnego pamiętnika spisywałam wydarzenia rozgrywające się wyłącznie w mojej głowie. Przyjaźnie, romanse, kariera i życie, na jakie normalnie nigdy nie miałabym szansy. Nie miałam pojęcia, że moja pisanina będzie miała na mnie aż tak zbawienny wpływ. Czułam się, jakbym rzeczywiście przeżyła opisywane przeze mnie przygody. Odżyłam, nabrałam pewności siebie i nagle zauważyłam, że kiedy zaczęłam inaczej traktować samą siebie, inni też zaczęli inaczej mnie traktować. Moje życie znowu zaczęło się układać, choć wydawało się, że nic mnie już w nim nie czeka. Od tamtego czasu, kiedy jest mi smutno i źle, siadam i piszę. Nie zawsze o sobie. Stwarzam nowe postacie, światy, historie. Wiem, że zapełnianie kolejnych kartek niczego fizycznie nie zmieni i nie rozwiąże problemów, daje mi jednak coś bardzo ważnego – siłę by wziąć się w garść i stawić czoło temu, co mnie czeka. W mojej torebce zawsze znajduje się zeszyt lub notatnik i długopis. Mój partner czasem sobie żartuje, że kiedy mam przy sobie swoje, jak to nazywa, „pisadła”, nic nie jest mi straszne, ani awaria pociągu, ani godzina oczekiwania w restauracji, ani burza za oknem czy brak prądu (wszak w długopisie nie wyczerpią się baterie, a pisać można również przy świeczce). Nie będę przesadzała, jeśli powiem, że pisanie uratowało mi życie. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będzie musiało wyciągać mnie z tak głębokiego dołu, ale choćbym była najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, nie zamierzam zrezygnować z pisania, bo poza spokojem i wytchnieniem daje mi też wiele radości i satysfakcji.
napisał/a: kubasek87 2016-09-07 15:23
Nigdy nie byłem fanem aktywności fizycznej w jej rozumieniu i pojęciu - sport. No może we wczesnych latach młodzieńczych rypałem w piłę, siatkę i trochę biegałem, ale był to w moim mniemaniu raczej efekt uboczny buzujących we mnie hormonów. Nie mniej jednak coś się delikatnie zmieniło. Gdy zaczynam być smutny, ponury, zatopiony w złych myślach, to czuję się człowiekiem stłamszonym, ubezwłasnowolnionym przez otaczający mnie świat. Natomiast rower daje wspaniałe poczucie wolności, tak jak zresztą moje wieczne przemieszczanie się pieszo, a skupiając się na krajobrazie, ludziach, ruchu rzeczywistości ból mięśni schodzi na drugi plan. Nie, nie będę chwalił się każdym rowerowym pierdnięciem i ilością przemierzonych kilometrów, bo nie wpisuję się w modę informowania o każdym "sportowym" wyczynie za pomocą aplikacji, których obsługi nie chcę nawet poznać. Odczuwam to raczej jako kolejny etap pędu ku wolności, braku hamulców , szukania innej rzeczywistości, odpływania. Wolność raz dana, raz włączona do krwiobiegu rozprzestrzenia się po ciele muskając w swej przenikliwości samą duszę. Wolność jest jak chleb; niedostrzegalna część naszego menu. Wolność jak zapach ziemi po deszczu przenika zmysły i daje zjednoczenie zmysłów. Jest w niej magia, ta prawdziwa, nie spisana, okraszona nieśmiałym uśmiechem do człowieka nadchodzącego naprzeciw. Wolność jak ledwo słyszalna melodia prowadzona nutami tajemniczej istoty o twarzy całkiem zwyczajnej. Wolność o kształcie planety z przejrzystością nieba i głębią oceanu. Wolność to nieskończoność i kres w nieposkromionym strachu i szaleńczym śmiechu. Zostałem skazany na rower...