Wygraj wyjątkową biżuterię UZEN

Redakcja
napisał/a: Redakcja 2014-12-02 16:42
Dowiedz się co musisz zrobić!

[CENTER][/CENTER]
[RIGHT]fot. serwis prasowy Uzen[/RIGHT]
[CENTER]
Mamy dla was kolejny przedświąteczny konkurs. Tym razem do wygrania jest wyjątkowa biżuteria marki UZEN![/CENTER]

Nagrody w konkursie

Odpowiadając na nasze zadanie konkursowe możecie wygrać losowo wybrany element kolekcji UZEN, którą znajdziecie w galerii poniżej. 8 zwyciężczyń zostanie obdarowanych wyjątkowymi projektami marki.

Zadanie konkursowe

Opisz, co Twoim zdaniem znaczy ZEN i jakie są Twoje sposoby na osiągnięcie wymarzonego stanu umysłu. 8 najciekawszych odpowiedzi zostanie nagrodzone!
Biżuteria UZEN tworzona jest z zamiłowania do tradycji Zen...

i piękna prostych form, z chęci otaczania się przedmiotami osobistymi, które nie są pospolite i anonimowe, mają bogatą symbolikę i pomagają nam zmienić życie na lepsze.

Dyrektor kreatywna marki - Dominika Szczechowicz projektując biżuterię dla UZEN łączy tradycję ze współczesnością i wychodzi naprzeciw najgłębszym potrzebom i emocjom: każdy z nas pragnie szczęścia i dobrej energii, a my chcemy obdarowywać się nią wzajemnie!

Sama praktykuje Zen. Dlatego projektuje wyjątkowe i oryginalne przedmioty z miłością, świadomością i wiarą, że pomagają poszerzać strumień pozytywnej energii i dobrej karmy.

Biżuteria UZEN

UWAGA! Odpowiedź zamieść na naszym forum konkursowym. Aby wziąć udział w konkursie, musisz być zarejestrowanym użytkownikiem – sprawdź jak to zrobić krok po kroku!

Konkurs trwa w dniach 4.12.2014-17.12.2014

Regulamin konkursu

[CENTER]Zobacz ekskluzywną galerię zdjęć biżuterii UZEN![/CENTER]
napisał/a: julinej 2014-12-04 16:24
ZEN to dla mnie stan umysłu. Harmonijny, spokojny i kontrolowany sposób życia. ZEN to sposób bycia pozwalający skupić się na danej czynności nie myśląc o otaczającym środowisku. Jeśli chcę jeść to tylko jem, jeśli chcę czytać to tylko czytam. Oddaje się temu w 100%. Zen jest Drogą Życia, czyli takim sposobem życia, który prowadzi do poznania istoty rzeczywistości i samego siebie. Twoje postępy na Drodze Zen, zależą tylko od Ciebie, od wysiłku i zaangażowania, które potrafisz włożyć w praktykę.
Jakie są moje sposoby na osiągnięcie wymarzonego stanu umysłu? Cierpliwość i sumienność. To pomaga mi w staraniu się aby ten wymarzony umysł otrzymać. Staram się myśleć tylko o jednej ważnej rzeczy, odcinając się od rzeczywistości. Nie chcę się stresować myciem okien, wykąpaniem się i pomyciem naczyń. Skupiam się na jednej wybranej rzeczy - czerpię tego przyjemność, a reszta pęka jak bańka mydlana. Samotność ... ciężko z tym jeśli ma się rodzinę, ale na prawdę warto znaleźć sobie swoją przestrzeń gdzie będziemy tylko ze sobą i z ciszą. To pomaga w medytacji i relaksacji. Zdaje się na swoją intuicję, wyczucie i rozum, żeby wybrać, która z nich jest dla Mnie właściwa.
"Jeżeli odnajdziesz to, odnajdziesz drogę prawd"
napisał/a: basiulka1 2014-12-04 17:55
ZEN - spokój umysłu i ducha, równowaga pomiędzy ciałem i umysłem. Ciężko w naszym zabieganym życiu znalezć czas na chwilę relaksu i odrobinę zastanowienia. Ja ten czas znajduję podczas wieczornej kąpieli. Wanna z ciepłą wodą i dużą ilością piany oraz światło z aromatycznych świec potrafią zdziałać cuda. Zamykam oczy i odpływam. Mój umysł staje się lekki, jak ciało zanurzone w wodzie. Mój umysł i moje ciało odpoczywa. Czuję,że stają się jednością. Już nie walczą ze sobą,nie są jak ogień i woda, są ze sobą blisko, rozumieją się nic nie mówiąc, czują się bez dotykania. To ten czas kiedy mogę powiedzieć,że jestem ZEN.
napisał/a: kate1099 2014-12-04 18:28
Nieśmiało przyznam, że jest to idealny dla mnie temat. Definicji ZEN można znaleźć mnóstwo. Dla mnie jest to po prostu spokój ducha. Obecnie mogę śmiało stwierdzić, że udało mi się osiągnąć coś w rodzaju wewnętrznego balansu. W którymś momencie życia poczułam, że wokół mnie dzieje się za dużo, oraz że to co mnie spotyka jest zazwyczaj płytkie. Mimo przytłoczenia odczuwałam brak czegoś ważnego, głębokiego. Pomogło mi samopoznanie. Zaczęłam zastanawiać się, czego tak naprawdę chcę w życiu, a co narzuca mi społeczeństwo oraz konsumpcjonizm.

Wypiszę w punktach, jakie są moje sposoby na osiągnięcie stanu ZEN.

1. Wyeliminowałam wiele czynników, które nie sprawiały mi przyjemności lub były zbędne. Zamieniłam znienawidzoną pracę na taką która sprawia mi satysfakcję. Oddałam telewizor cioci. Skasowałam facebooka. Pozbyłam się wielu zjadaczy czasu, które tak naprawdę nie wprowadzały niczego wartościowego do mojego życia. Postanowiłam, że będę skupiać się tylko na tym, co robię w danej chwili. Wreszcie przeczytałam książki, które zakupione jakiś czas temu, zalegały na półkach. Zamiast marnotrawić czas w Internecie, wybieram spacer. Doceniłam kontakt z przyrodą. Wielkie skupiska ludzi w galeriach handlowych zwyczajnie zaczęły mnie męczyć. I pomyśleć, że kiedyś na buszowaniu po sklepach potrafiłam tracić całe godziny. Wydawało mi się, że to lubię, a jednak nie. Zaczęłam unikać śmieciowego jedzenia. Fast foody jadam okazjonalnie, a kiedyś zupki instant towarzyszyły mi każdego dnia (zgroza!).

2. Ogarnęłam przestrzeń wokół siebie. I kontakty z ludźmi. Posprzątałam mieszkanie od a do z. Porozdawałam lub powyrzucałam wszystko, co zbędne. Przestałam chomikować. Wplotłam w to filozofię minimalizmu. Ogarnęłam swoją szafę- przestałam kupować rzeczy, które są ładne, ale kompletnie do mnie nie pasują. Staram się otaczać pięknymi przedmiotami. Urwałam kontakty z osobami, które ściągały mnie w dół. Staram się, aby w moim życiu przeważały pozytywne emocje. Ćwiczę cierpliwość i konsekwencję. Kiedyś chciałam mieć wszystko- tu i teraz. Obecnie potrafię czekać, pracować nad czymś systematycznie. Nauczyłam się czekać na efekty.Nie robię już niczego na pół gwizdka, jak dawniej.

3. Pomagam. To daje mi szczęście. I dowodzi, że karma istnieje. To, co dajemy, wraca do nas zazwyczaj pod inną postacią. W momencie, w którym się tego nie spodziewamy. Polecam wypróbowanie tego każdemu.

4. Pozwalam sobie na drobne przyjemności- przykładowo obserwowanie tego, co dzieje się za oknem z kubkiem zielonej herbaty, pozwalanie sobie na chwile samotności, rozkoszowanie się smakiem świeżej pomarańczy.

5.Medytuję. Wcześniej nie wierzyłam, że to cokolwiek daje. To pomaga zachować wewnętrzną siłę i spokój.


Oczywiście nadal pracuję nad sobą. Ta praca do końca życia. Jest niezwykle przyjemna. Rzadko zdarza mi się być w stanie napięcia psychicznego. Ta praca daje mnóstwo dobrej energii. Pomaga pozbyć się chaosu. Naprawdę warto się w siebie zagłębić :).
napisał/a: marta_z1907 2014-12-04 19:00
Mój wymarzony stan umysły to stan spokoju. Nie ma potrzeby się denerwować, myśleć negatywnie, zamartwiać się i na zapas wszystko planować. Trzeba żyć chwilą i bez stresowo. Wtedy można być całkowicie spokojnym o wszystko dookoła.
napisał/a: swita77 2014-12-04 21:18
Stan ZEN w moim rozumieniu oznacza stan wewnętrznej równowagi, spokój, szczęście i ładunek dobrej, pozytywnej energii. A mnie jak na złość kiedyś bardzo tego brakowało, chodziłam smutna i przygaszona a każdy dzień zaczynałam wielkim kubkiem kawy licząc na to, że postawi mnie na nogi i doda wigoru. Nic mi jednak nie pomagało a słowo ZEN kojarzyło mi się raczej z czymś nieosiągalnym. Aż przypomniałam sobie mojego dziadka, który mimo prawie dziewięćdziesięciu lat zawsze tryskał energią a sił witalnych mógłby mu pozazdrościć niejeden nastolatek. Ciągle był radosny i z uśmiechem na ustach znosił przeciwności losu. Dziadek nauczył mnie, że aby mieć energię do działania i poczuć radość trzeba wrócić do korzeni. Musimy odkryć więzi łączące nas ze światem przyrody którego przecież jesteśmy częścią, o czym my, dzieci cywilizacji, często zapominamy. I kiedy kolejna kawa nie pomagała a ja nadal byłam osowiała i bez sił do życia, przypomniałam sobie dziadkowe nauki. Postanowiłam więc zmienić swoje nawyki i skorzystać z rad dziadka. Już wkrótce moje zmęczenie minęło jak ręką odjął a ja mam mnóstwo energii i mogę cieszyć się życiem!
Mam więc swoje małe rytuały dzięki którym mogę zapomnieć o kawie i chronicznym zmęczeniu. Gdy czuję, że muszę naładować bateryjki jadę rowerem do lasu, obejmuję drzewo i przytulam się do niego w ciszy aż brzęczącej w uszach. Mam wtedy wrażenie, że czas się zatrzymał a przeze mnie przepływa życiodajna energia. Idę na łąkę, kładę się wśród zieleni i wdycham woń kwiatów, ziół, wilgotnej ziemi. Wciągam głęboko w płuca świeże powietrze, które jest jak ożywcze tchnienie, aż kręci mi się w głowie od nadmiaru tlenu. To lepsze niż siłownia, aerobik czy seans u psychoterapeuty! Patrzę w błękitne niebo, obserwuję pierzaste chmury goniące się po niebie i zapominam o chandrze. Lubię gdy złote promienie słońca łaskoczą mnie w nos, psotny wiatr rozwiewa włosy, wśród płatków kolorowych kwiatów cicho brzęczą owady grając miłą dla ucha muzykę. Ptasie trele sprawiają, że uśmiecham się do siebie.
Gdy tylko na dworze robi się ciepło i słonecznie uciekam z miasta na łono natury, kładę się na pomoście i w ciszy czytam książkę albo siadam i kontempluję leniwie płynącą wodę. Słucham szumu drzew i fal jeziora rozbijających się z delikatnym pluskiem o brzeg jeziora, przesuwając w palcach źdźbła trawy jak kulki modlitewnego różańca. Czasami przychodzi posiedzieć razem ze mną rudy kot. Ociera się o nogi i cicho mruczy. Z pobliskiego lasu płynie zapach rozgrzanej słońcem żywicy i zielonego mchu. Cieszą mnie drobiazgi, obserwowanie zjawisk przyrody: grzmotu piorunów, tęczy cieszącej oko feerią barw, krople deszczu rozpryskujące się w kałużach, poranna rosa chłodząca bose stopy.
To właśnie przebywanie na łonie przyrody sprawia mi wielką radość, to stamtąd czerpię energię i dobry humor, a to co mnie uspokaja jednocześnie daje mi wielką siłę. Znika gdzieś stres, czuję jak krew w żyłach zaczyna żywiej krążyć a każdą komórkę ciała wypełnia życiodajna pozytywna energia. Czuję, że mogę góry przenosić i nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych. Nic nie jest wtedy w stanie wyprowadzić mnie z równowagi, zdenerwować i pozbawić radości życia. Jestem częścią przyrody, dzieckiem Matki Natury i żyję w zgodzie z jej rytmem. Czasami chodzę tak naładowana pozytywną energią, że zarażam nią wszystkich smutasów dookoła a koleżanki śmieją się, że powinnam świecić jak mała elektrownia. Jestem pogodna i wesoła, staram się do każdego dnia podchodzić entuzjastycznie i z optymizmem. Lubię się uśmiechać do ludzi i dostawać od nich uśmiechy, chętnie dzielę się radością z innymi. W dzisiejszym zabieganym świecie takiej energetycznej wymiany jest coraz mniej. Jestem wrażliwa i może dzięki temu potrafię innych zarazić optymizmem. Wierzę że to, co dajemy z siebie innym, wraca do nas. Z tego czerpię siłę i energię do dalszego działania. Mój sposób na dostarczenie pozytywnej energii jest ogólnodostępny, nie wymaga wielkiego nakładu sił. Wystarczy tylko posłuchać wewnętrznego głosu który podpowiada, w jakim kierunku pójść. Ja już znalazłam swoją drogę do osiągnięcia tego wymarzonego stanu dzięki mądrości dziadka – to właśnie jest moje ZEN :)
napisał/a: batistuta983 2014-12-05 01:51
Opisz, co Twoim zdaniem znaczy ZEN i jakie są Twoje sposoby na osiągnięcie wymarzonego stanu umysłu

ZEN to sztuka na osiągnięcie spokoju ciała i duszy. Metody prowadzące do harmonii ciała z duszą i odczuwania spokoju. ZEN to taki środek, tylko nie w tabletce do osiągania stanu świadomości pomagającego na panowaniu nad całym sobą, swoim "Ja". Dosłownie dla mnie to medytacja.

Wymarzony stan umysłu, to życie w zgodzie ze sobą. Na każdym kroku odpowiadania na wszelkie pytania docierające do mnie. Nie przyjmuje tego świata bezkrytycznie. Stawiam pytania i próbuję szukać odpowiedzi. Nie boję się niczego, w szczególności gdy w grę wchodzą moje ideały prawda i spokój. Dążę do ich krzewienia w społeczeństwie przy każdej napotkanej okazji. Spokój, wyjazd w góry. Przebywanie przez 2 miesiące na łonie przyrody, z dala od ludzi i cywilizacji. Jem naturalne produkty, trenuje walki, gimnastyka i biegi. Wracam, medytuję, analizuję. Gdy trzeba załatwiam, kontakt z rodziną przyjaciółmi. Podnoszę na duchu. Pomagam całej wiosce w pracach na roli.
napisał/a: K26 2014-12-05 10:09
Odpowiem trochę inaczej. Według mnie ZEN to swoisty "spokojny umysł", opanowanie do perfekcji "procesu myślenia", oraz "przyswajanie koncepcji" pewnych idei. Jest to koncentracja myśli na jednym punkcie i kontemplowanie prawdy życia poprzez, praktykę siedzącej medytacji. Dzięki niej odprężam swój umysł i ciało. Szukam idealnej harmonii z otaczającym mnie światem. A tak poza ZEN. Moim sposobem na osiągniecie idealnego stanu umysłu jest dzień tygodnia - czyli piątek. Wtedy nie myślę o pracy i wszelkich złych rzeczach. Nastawiam się wtedy pozytywnie do życia - słuchając mojej ulubionej muzyki Polecam mój stan umysłu, warto go spróbować. Pozdrawiam
napisał/a: koliber31 2014-12-05 13:19
Seung Sahn powiedział: Wszyscy na tym świecie szukają szczęścia na zewnątrz, a nikt nie rozumie swojego własnego wnętrza. Każdy mówi: "ja", "ja chcę tego", "ja jestem jak tamto". Ale nikt nie rozumie tego "ja". Gdy się urodziłeś, to skąd przyszedłeś? Gdy umrzesz, dokąd pójdziesz?

Jeżeli będziesz uczciwie pytał: "Kim jestem?" wtedy wcześniej czy później trafisz na ścianę, gdzie całe myślenie jest odcięte. Nazywamy to "umysłem nie-wiem". Zen jest utrzymywaniem tego umysłu "nie-wiem" zawsze i wszędzie.

Dla mnie zen to nie tylko stan umysłu ale stan pozbycia się uprzedzeń. Każde porównanie, każda racjonalna myśl jest budowaniem przybliżonego modelu świata, który powoli zaczyna przesłaniać rzeczywistość. Ludzie patrzą na otoczenie przez pryzmat swoich uwarunkowań. Powstaje na skutek tego dysonans, z którego wywodzi się cierpienie. Lepiej będziemy widzieć świat gdy pozbędziemy się uprzedzeń. Zen to sprawiedliwe podejście do każdego człowieka, spokój, brak paniki, obiektywizm. To uczciwość, unikanie sensacji i rozgłosu.
Jak ja osiągam zen? Nie, wcale nie uprawiam yogi ani nie medytuję. Dla mnie zen to o wiele szersze pojęcie. Staram się być po prostu dobrym, spokojnym człowiekiem. Nie oceniam nikogo pochopnie, nie wydaję osądów i opinii zanim nie poznam wersji drugiej strony. Nie żyję uprzedzeniami, przesądami i zabobonami. Nie oceniam ludzi po wyglądzie i o tym ile maja pieniędzy na koncie czy w portfelu. Staram się być obiektywna i sprawiedliwa choć to trudne w dzisiejszym świecie. Nie sieję niepotrzebnej paniki, nie szukam taniego rozgłosu i sławy. Tym jest dla mnie zen a nie tylko medytowaniem. Zen to filozofia życia.
napisał/a: IskierkaO 2014-12-05 18:03
ZEN dla mnie to droga życia,to sposób życia ,który prowadzi do poznania samej siebie.To w pewnym rodzaju sztuka doświadczania każdej chwili życia w głębokiej harmonii,ciszy,w doznawaniu "esencji"życia.To ogromna siła wewnętrzna,która właściwie użyta może być doskonałym oparciem do wyrażania się w codziennym życiu.Bo szukając na swej drodze harmonii,szczęścia,czy miłości trzeba zacząć od uporządkowania własnego wnętrza.Trzeba uwierzyć,że jest się twórcą każdej kolejnej chwili życia i ,że zawsze dostaje się to na co czekam.Aby osiągnąć wymarzony stan umysłu staram się podążać i trzymać zasad,które w/g powinny być ważne w życiu każdego człowieka.Jest to -szacunek dla innych ludzi, szacunek dla siebie oraz odpowiedzialność za wszystkie swoje czyny bo żyję wśród ludzi,z ludźmi i dla ludzi.Nie szanując ludzi, nie szanuję siebie i nie mogę prawidłowo wzrastać. Każdy mój czyn wpływa na innych, po czym wraca jak bumerang. Dlatego czuję odpowiedzialność nie tylko za czyny, ale i za słowa, i myśli,bo o prawdziwej wartości człowieka świadczy jego poświęcenie.Po prostu...im więcej dajemy tym więcej dostajemy w zamian.
napisał/a: leoniu 2014-12-06 00:03
To ja podzielę się swoim mikrym doświadczeniem osoby niewiernej :) Precyzyjniej: nie wierzyłam w jogę, wolałam problemy wybiegać (albo wykrzyczeć), a zamiast medytacji, uspokojenia i zen - szłam spać. W sumie działało.
No i we wrześniu tego roku trafiłam na szkolenie. Dla nauczycieli - a jakże, robione przez przedstawicieli Wyższej Szkoły Psychologii, chyba z Sopotu. Opcji szkoleniowych do wyboru było wiele, finalnie zapisałam się na blok mierzący się z problemami młodzieży współczesnej (porażające!), na rzecz o tym, jak uczyć o seksualności (mam nadzieję, że mnie nie zwolnią z roboty, ale tam też mówili, o czym będą mówić :) na warsztatach z młodzieżą, więc chciałam wiedzieć co i jak i czy dzieciaki nie zmarnują czasu). Na koniec - wisienka na torcie - zapisałam się na warsztat o tym, jak się należy relaksować. W wersji dla mnie - jak nie zabić Kacpra K., który sam się o to prosi, tudzież, jak stanąć przed 30-ciorgiem rodziców i wyjść z tego nie tyle żywym, co jeszcze na tarczy :)

Poszłam. Pani przez 20 minut omawiała rzeczy oczywiste, typu "dlaczego powinniśmy się relaksować" (nuda), żeby nagle kazać nam rozłożyć karimaty i na tychże się wygodnie ułożyć. A potem zaczęła mówić. No więc moje ręce były coraz cięższe (zawsze mnie to bawiło), potem wizualizowaliśmy kolory (to mnie bawiło zwykle jeszcze bardziej). Potem miał nam zaszumieć wodospad...
I więcej nic nie pamiętam :)
Przespałam półtorej godziny szkolenia.
Potem okazało się, że nie ja jedna. I że całkowitym przypadkiem otworzyłam oczy, kiedy prowadząca zamilkła.

Spokojny umysł. Oczyszczenie. I brak czasu na myslenie w stylu "Zmienników" ("A powinnam jej powiedzieć, że...").
Tak podobno wygląda medytacja. Tak podobno trzeba dążyć do Zen.

Próbuję. Z głosem Holoubka w mp3.

W tej części wykładowej było, że najlepsi są w stanie spowolnić nawet działanie swoich fal mózgowych. Nie do tego dążę, ale jest do dla mnie fascynujące.
napisał/a: lazyxlady 2014-12-06 10:00
ZEN??? Pierwsze co przyszło mi na myśl, to taki stan pomiędzy jawą a snem. Niby powoli uciekamy z Łona Morfeusza, ale nadal jesteśmy tam jedną nogą. Jawa w tym przypadku, to taka nieskalana żadną destrukcją i smutkiem. Jest idealnie. Obcujemy sami ze sobą i z tym lub z kim chcemy. Nie dotykają nas w żaden sposób problemy. Nasze ciało również osiąga błogostan i wciąż się regenerują wszystkie komórki, serce spokojnie wystukuje rytm i nadaje tempo krwioobiegom. Tylko jest jeden minus, to faza nie trwa długo i może zniknąć niczym bańka.

Wymarzony stan umysłu. Hmm.. Jeżeli byłaby taka możliwosć. To chciałabym niejednokrotnie zniweczyć moją podświadomosć. To w człowieku nie usypia nigdy i nawet jeśli wypieramy jakieś negatywne myślenie, to ona wciaż sieje zamęt. Dzięki temu nie potrafimy zasnąć, a jeśli już zasniemy, to mamy sny dziwnej treści, puls jest sprzeczny z tym, do czego przyzwyczaiło nasze srece. A Przecież nikt nie lubi niezgody, w szczególności tej z samym z sobą.