Kurzajka na stopie

napisał/a: ~Rybka" 2009-01-15 13:02
Witam, współczuję problemu. Ja również walczyłam z kurzajkami od dziaciństwa
(niestety lubią powracać nawet po wielu latach...) i też na stopie. Przeszłam:
brodacidy, werrumale, wycinanie, wymrażanie azotem, lakowanie, jaskółcze ziele,
wiązanie nitek... wszystko nieskuteczne - jak dla mnie. Niestety ale to
paskudztwo ma swoje preferencje. Polecam jako wypróbowaną osobiście u mnie i
najskuteczniejszą metodę, najmniej bolesną i chyba najtańszą... (wypróbowała to
też moja Niania na kurzajce na dłoni - i odwołała wizytę u chirurga... a bardzo
niedowierzała!)

Skórkę z cytryny (mały fragment) włożyć do octu i zostawić na jeden dzień,
następnie, na noc (żeby jak najmniej chodzić) wyciąć kawałek skorki taki jak
kurzajka lub trochę większy niż kurzajka i przykleić mocno plastrem - żeby się
nie przesunęło. Może trochę popiec na początku. Po 12 godzinach wyciąć co się da
(skóra jest martwa i nie boli) i zabieg powtórzyć i tak aż do skutku. U mnie i u
niani trwało to kilka dni. Ważne jest żeby nie zostawić nawet najmniejszego
fragmentu takiej ciemnej niteczki, punkcika (będzie ich kilka)...
Ta skórka z cytryny ma jakieś chyba właściwości nie tylko niszczące skórę ale i
zabijające kurzajkę... Ja polecam. Walczyłam wiele miesięcy, kurzajki się
rozrastały i mnożyły... masakra! A tu klika dni i po sprawie...

Zdrowia życzę!

Rybka



--
napisał/a: ~Habeck Colibretto 2009-01-16 22:17
Dnia 15.01.2009, o godzinie 13.02.08, na pl.soc.dzieci, Rybka napisał(a):

> Witam, współczuję problemu. Ja również walczyłam z kurzajkami od dziaciństwa
> (niestety lubią powracać nawet po wielu latach...) i też na stopie. Przeszłam:
> brodacidy, werrumale, wycinanie, wymrażanie azotem, lakowanie, jaskółcze ziele,
> wiązanie nitek... wszystko nieskuteczne - jak dla mnie. Niestety ale to
> paskudztwo ma swoje preferencje. Polecam jako wypróbowaną osobiście u mnie i
> najskuteczniejszą metodę, najmniej bolesną i chyba najtańszą... (wypróbowała to
> też moja Niania na kurzajce na dłoni - i odwołała wizytę u chirurga... a bardzo
> niedowierzała!)
>
> Skórkę z cytryny (mały fragment) włożyć do octu i zostawić na jeden dzień,
> następnie, na noc (żeby jak najmniej chodzić) wyciąć kawałek skorki taki jak
> kurzajka lub trochę większy niż kurzajka i przykleić mocno plastrem - żeby się
> nie przesunęło. Może trochę popiec na początku. Po 12 godzinach wyciąć co się da
> (skóra jest martwa i nie boli)

To nie byłoby takie proste u 6-latki. Sam bym pewnie tak zrobił.

> i zabieg powtórzyć i tak aż do skutku. U mnie i u
> niani trwało to kilka dni. Ważne jest żeby nie zostawić nawet najmniejszego
> fragmentu takiej ciemnej niteczki, punkcika (będzie ich kilka)...
> Ta skórka z cytryny ma jakieś chyba właściwości nie tylko niszczące skórę ale i
> zabijające kurzajkę... Ja polecam. Walczyłam wiele miesięcy, kurzajki się
> rozrastały i mnożyły... masakra! A tu klika dni i po sprawie...
>
> Zdrowia życzę!

Nie nawracają?
Dzięki. Na razie pojedziemy konwencjonalnie, czyli Verrumal. Potem - jak
się zmniejszy i nie zniknie - wymrozimy. Kurzajki lubią nawracać przy
stanach obniżonej odporności.

--
Pozdrawiam,
*Habeck*
/Każda rzecz ma dwie strony. Fanatycy widzą tylko jedną/
- Schutzbach