Mój poród był koszmarem!

napisał/a: mokoloko 2007-07-03 11:22
Cześć dziewczyny,
rodziłam trzy tygodnie temu i do dziś nie mogę zapomnieć tego koszmaru. Rodziłam w szpitalu w Rzeszowie – ponoć najlepszym w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Jeśli to prawda – to nie mogę sobie wyobrazić, jak wyglądają porody w innych miejscach. Gdy przyjechałam – o piątej nad ranem, z zaj...stymi skurczami, nie mogłam czasem oddychać z bólu, najpierw przez pół godziny wypełnialam jakies papierki, potem poszłam na badanie – myślałam, że skonam z bółu. Lekarz był tak brutalny i tak niemiły, że aż brak mi słów! Nie powiedział mi NIC, absolutnie NIC na temat mojego porodu, ani kiedy urodzę, ani co mam zrobić, no w ogóle – zero. Zbadał mnie najboleśniej, jak żaden z lekarzy, u których byłam w swoim życiu, a potem się BEZ SLOWA odwrócił i zaczął wypisywać jakąś kartę. Na mnie spojrzał tylko ze zniecierpliwieniem i kazał się ubierać. Potem – golenie i lewatywa – pielęgniarka robiła to niemal na korytarzu, tylko za taką jakby kotarą z trzech stron – komentowała na głos wszytsko co robiłą, a ja zwijałam się ze wstydu. To wszystko trwało cholernie długo, choć skurcze miałam już naprawdę bolesne.
Samo rodzenie dzidzi było już tylko odprężeniem po tym wszystkim, choć miało miejsce wśród tłumu ludzi, z których nikt chyba nie był prawdziwym lekarzem! O ósmej poprosiłam o znieczulenie, ALE zanim przyszedł anestezjolog okazało się, że już jest za późno!!! Rodziłam krzycząc jak w jakimś kiepskim filmie, a nikt nawet nie dał mi łyczka wody. Tyle się mówi o tym, że mamy szczęście, że żyjemy w dzisiejszych czasach, ale ja myślę, że w niektórych szpitalach nie zmieniło się NIC od czasów króla Ćwieczka.
napisał/a: lady 2007-07-03 11:50
Kurcze takie opisy sprawiają, ze chyba nigdy nie zdecyduję sie na dziecko, a jesli juz to będę rodzic w jakiejs prywatnej klinice...
napisał/a: haszka9 2007-07-03 12:02
mokoloko naprawdę Ci współczuję - to nie do pomyślenia, że w naszych czasem zdarzają się takie sytuacje (gdy tyle się trąbi o akcji "Rodzić po ludzku"). Normalnie szok :eek:
Dlatego czasem dobrze jest gdy przy porodzie towarzyszy ci ktoś bliski - w sytuacji gdy ty nie masz siły on walczy o przysługujące ci prawa, poda wodę, potrzyma za rękę, zawoła lekarza i wykłóci się o informacje.
Ja osobiście baaardzo miło wspominam poród. Bolało ale na tyle, że dało się wytrzymać. Mąż był przy mnie prawie do samego rozdwojenia :) i jak już miałam dzidzię na brzuszku to znów się pojawił. Gdy mnie zszywali zaglądał i sprawdzał czy wszystko ok. Niesamowite przeżycie!!
mokoloko teraz już myśl tylko o dziecku - ono wynagrodzi Ci wszystkie nieprzyjemności. A wspomnienia z czasem zbledną... Uśmiech dzidzi będzie najlepszym lekarstwem.
Pozdrawiam cieplutko :o
Cleo_80
napisał/a: Cleo_80 2007-07-03 12:24
Ja też zbyt miło nie wspominam mojego porodu. Trafiłam na wyjątkowo wredną położną. Słyszałam od niej , że nie jestem gotowa psychicznie do rodzenia (miałam 22 lata), że się wydzieram itp. Gdy przyjechałam do szpitala ok. 20 to powiedziała mi , że niepotrzebnie tak wcześnie przyjechałam , bo i tak w nocy nie urodzę. Urodziłam o 2 nad ranem, więc chyba dobrze, że przyjechałam. Po porodzie zostawiono mnie zakrwawioną z dzieckiem na korytarzu na chyba godzinę lub dwie. Obiecałam sobie, że już nigdy nie będę rodziła, ale po 5 latach już prawie o tym zapomniałam i zdecydowałam się na drugie dziecko. W listopadzie znowu czeka mnie poród. Mam nadzieje , że tym razem będzie lepiej.
napisał/a: mikusia15 2007-07-03 13:24
wiecie co? ja rodzilam w szpitalu w Lęborku. i naprawdę bardzo milo wspominam. bylam jedyna rodzaca. na szczescie mąż był ze mną (i nic za to nie placilismy!!!) takie wsparcie sie przydaje bo jak sa na poczatku skurcze to cie wysylaja do specjalnego pokoj "wyczekiwań". przeciez to przewaznie trwa kilka godzin. moj maz byl przy mnie i podawal mi wode. trzymal mnie gdy byly silne skurcze (a mialam te od kregoslupa). byl ze mna do konca. stal za lozkiem i trzymal mnie za reke (bolala go przez kilka dni :) ). polozne byly fantastyczne. lekarz nawet nie przyszedl do porodu... spał. przyszedl dopiero jakies 15 minut po wszystkim na szycie. no i to nie bylo zbyt mile ale,... byla ze mna polozna ktora przyjmowala mnie do szpitala. taka fajna i mloda. do samego konca bylo. potem odwiozla mnie na sale i odwiedzala kiedy tylko mogla. polecam ten szpital. jest naprawde fajny. a co do lekarza to coz... on nie jest potrzebny przy porodzie. a ten co byl przy moim szyciu topo prostu wyjątek :)
napisał/a: pralka7 2007-07-04 11:20
napisal(a):

współczucia mokoloko ja rodziłam 5 tygodni temu iw suwałkach tyle słyszałam ze to zły szpital ale mi się udało trafić na super położną a co do samego porodu to tez miałam szczeście bóle zaczęły się o 9 rano o 10 byłam w szpitalu a o 11,45 już mój Kajetan był na świecie zszywanie krocza też było znośne bo synek był ze mną.życzę wszystkim takiego szybkiego porodu
napisał/a: ~monia29 2007-07-05 11:22
ja swoją córeczkę urodziłam 2 miesiące temu i wiecie co...miło to wspominam,a to dzięki temu że był ze mną mąż,który cały czas mnie wspierał,poza tym miałam świetną położną,bez niej i męża pewnie nie dałabym rady.Acha jeszcze jedno! Dziewczyny nie słuchajcie dobrych rad od innych,ja się nasłuchałam i tylko niepotrzebnie,mój poród przebiegał niemalże książkowo choć moja córeczka ważyła prawie 5 kg i mierzyła 60 cm:D...wcale nie było tak strasznie jak sądziłam,żadnego golenia,nie mówiąc o lewatywie,formalności załatwione błyskawicznie,szycie bezbolesne chociaż z rewizją,a lekarz przemiły,...życzę wam wszystkim takiego porodu i wspaniałej położnej:)
napisał/a: niunia239 2007-07-05 19:40
musze powiedziec ze jestem zszokowana wypowiedzia mokoloko!ja rodziłam w zeszłym roku w szpitalu w pucku(pomorskie)2 najlepszy szpital w polsce.naprawde byłam traktowana jakbym była sama na oddziale,a było nas 7.bole dostałamo 3 w nocy.w szpitalu byłamo 6 nic nie musiałam wypisywac pielegniarki od razu sie mna zajeły.jak zaczeły sie konkretne bole połozna przychodziła i pytała czy mi niczego nie brakuje.a dodamze maz był ze mna od poczatku.najbardziej relaksowała mnie spokojna muzyczka ktora puszczali,osobna sala z wanna,widoki na zatoke....czego mozna chciec wiecej...no moze przyspieszenia porodu.urodziłam o 21.35 lezałam z amelka a obok był cały czas maz.polecamten szpital kazdej przyszłejmamie!!!
napisał/a: Filip7 2007-07-06 07:26
Cześć mokoloko!
Myślę, ze Twój poród nie był niczym strasznym, tak to właśnie jest. A Ty i tak miałaś dużo szczęścia, że tak szybko Ci poszło. Ja rodziłam bardzo długo i też nikt sie ze mną nie pieścił i z żadnymi innymi dziewczynami, które rodziły w tym samym dniu. Od momentu przyjęcia mnie do szpitala mój synek urodził sie dopiero za 22 godziny, które spędziłam cały czas w okropnych bólach. Także trzymaj się i zapomnij szybko, ja już zapomniałam, minęło 1,5 roku.
Pozdrawiam
napisał/a: mandryna 2007-07-06 09:19
ewebe napisal(a):Cześć mokoloko!
Myślę, ze Twój poród nie był niczym strasznym, tak to właśnie jest. A Ty i tak miałaś dużo szczęścia, że tak szybko Ci poszło. Ja rodziłam bardzo długo i też nikt sie ze mną nie pieścił i z żadnymi innymi dziewczynami, które rodziły w tym samym dniu. Od momentu przyjęcia mnie do szpitala mój synek urodził sie dopiero za 22 godziny, które spędziłam cały czas w okropnych bólach. Także trzymaj się i zapomnij szybko, ja już zapomniałam, minęło 1,5 roku.
Pozdrawiam


no nie wiem czy jestes swiadoma tego co piszesz!!
czy to normalne ze robia dziewczynie lewatywe za parawanem na korytarzu??? ze lekarz nic nie mowi pacjentce???
przeciez to sa kardynalne bledy jakie popelnili ci medycy!!! juz nie mowie ze zachowali sie jak swinie w stosunku do drugiego czlowieka!!!!
ja tez rodzilam niedawno (9.01.2007) w szpitalu im. Madurowicza w Łodzi.
i baaaardzo milo wspominam porod. nikt nie robil mi lewatywy na korytarzu, na sali bylam tylko ja i moj maz ktory uczestniczyl w porodzie do samego konca i jako pierwszy mial nasze malenstwo na rekach bo przyniosl je z wazenia i mierzenia.
opieka byla swietna nie tylko poloznej ale i lekarza (zwlaszcza jego)!!!
wiec nie bardzo rozumiem ze piszesz ze to co spotkalo te biedna dziewczyne jest NORMALNE!!
pozdrawiam
napisał/a: haszka9 2007-07-06 10:31
Nie wiem czy zauważyłyscie dziewczyny, że oprócz osobistycz odczuć, których nie ma co oceniać to zawsze o wiele inaczej odbierany jest poród z partnerem lub kimś bliskim. Nie tylko rodząca ma wsparcie ale też i personel inaczej podchodzi do takiej kobiety - widzi, że nie jest sama.
Oby było jak najmniej takich przypadków jak opisała mokoloko!!
Poród naprawdę może być pięknym przeżyciem.
napisał/a: monika19765 2007-07-06 11:00
Moja kuzynka 2 miesiące temu uroziła coreczkę. Rodziła 14 godzin!!! Wiła się z bólu. Ja miałam to szczęście że miałam cesarki. Szybciej doszłam do siebie niż ona po naturalnym porodzie. Dla mnie koszmarem było przebywanie na położnictwie przez tydzień. Zaraz jak mnie przywieźli po zabiegu na połoznictwo pielęgniarka wrzuciła mi moją córkę mi do łożka. Ja ledwo się mogłam ruszyć a ona walnęła mi tekst "Czego nie robi się dla swojego dziecka?" Inna połozna potrafiła powiedzieć ze nie karmię dziecka dlatego placze. Mój syn całe dnie wisiał mi na cycku nie mogłam nawet ruszyć się do łazienki. Dopiero jak przyszedł mój mąż mogłam coś zrobić wokół siebie. Personel robił łaskę że w czymś pomógł. Zresztą to nie jest tylko moja opinia. Tak sądzi więksość kobiet z mojego miasta.