Mój poród był koszmarem!

napisał/a: osa 2007-07-06 11:26
Mandaryna! Święta racja! Dopóki dziewczyny będą pisać że lewatywa i pord w tłumie ludzi t normalne, to nigdy się to nie zmieni. Ja również wspominam swój poród bardzo dobrze a zawdzięczam to przede wszystkim mężowi ale i opiece położnej i lekarza, którzy byli wsparciem a nie nadętymi bufonami
napisał/a: Lora78 2007-07-06 12:44
Ja też nie mam powodów do narzekań. Rodziłam 12 godzin. Był to zresztą poród przedwczesny- dlatego tak długo trwał, dziecko nie było gotowe... Był ze mną mój lekarz (z przychodni państwowej), rodziłam w szpitalu państwowym w asyście 4 osób (z lekarzem) i moim mężem (za darmo). Dzieckiem zajęły się szybko 2 osoby. Oboje byliśmy bardzo wymęczeni. Ja na pół nieprzytomna, że niewiele z niego pamiętałam. Tylko ten okrorny zgrzyt (i ból) nożyczek podczas nacięcia. Pełna kultura i intymność. Badanie- sprawdzanie rozwarcia bolało mocno, ale to chyba normalne.
Położna umyła mnie potem w łóżku na sali (bo nie miałam sił się ruszyć), pod prysznic też ze mną poszła (inna)- i dobrze, bo omało nie zemdlałam. Lekarz osobiście jeszcze wpadł tego samego wieczora (już po, a rodziłam rano). Obsługa super. A ból- chyba musi tak byc. Powodzenia
napisał/a: kasiu 2007-07-06 15:07
cześć! Miałam cesarkę, też przedwcześnie. Pewnie mniej bolało niż zwykły poród, ale strachu się najadłam.Nie mogłam się ruszać, wstać, przekręcić sie nawet na bok, a one przywiozły mi moją córeczkę- i do widzenia- rób co chcesz, gdy to jest twoje pierwsze dziecko,nie masz pojęcia co robić z takim dzieckiem, wszystko cię tak boli, że nie masz siły wyjąć dziecka z tego szpilalnego "wózeczka". Uważam, że położne powinny pomagać matkom zajmować się dziecmi, szczegolnie gdy jest to pierwsze dziecko- to powinno być obowiazkowe.
napisał/a: ~moniau 2007-07-06 20:51
Rodziłam w Poznaniu w św. rodzinie. Przyjechałam o 22 ponieważ miałam plamienia, a termin już mi minał, przyjeła mnie miła osoba jednak lekarz kóry mnie zbadał zrobił to poprostu brutalnie...NIGDY mnie tak nie bolało, potem przebił mi pęcherz, byłam w szoku, nie wiedziałąm co się dzieje, w karcie napisał, że pękł podczas badania... to było okropne i wstęp do koszmaru. Przebicie spowodowało opóźnienie całego porodu, ból był nie do zniesienia, rozwarcie mi się wcale nie robiło a skurcze miałam silne jak cholera. Mąż był ciągle ze mną gdyby nie on nie wiem jak bym to zniosła, błagałam zeby zabrał mnie do domu, mówiłam żeby mi przypomniał to wszystko jak tlyko chciałabym miec kolejne dziecko :)
o 6 rano podali mi znieczulenie, odpoczełam 2 godzinki, wcześniej usypiałam między skurczami na minute lub dwie. Sam urodzenie trwało chwile, dziecko się cofało co powodowało ogromny ból, ale w końcu po 12 godzinach urodziłam synka. Myslałam, że to koniec koszmaru, ale czekało mnie szycie.... szyła mni bez znieczulenia i mowiła "zróbcie coś z nią bo się rzuca strasnzie i nie mogę szyć!!!" "nie będe jej szyła bo się rzuca" - bolało mnie strasznie i mięśnie nóg same mi podskakiwały choć próbowałam to opanowac, nie dało się - dopiero mój mąż kazał im mnie znieczulic i potem już było ok. Ja nie miałam siły nic mówić, cała się trzęsłam z wysiłku. Po porodzie tego samego dnia już doszłam do siebie i było ok. Pielęgniarki były przesymatyczne, chciałay zabierac mi synka zebym odpoczeła ale nie chciałam go dac :) bardzo dbały o mnie, pomagały, potem już było dobrze.
Teraz po przeszło 2,5 roku poczułam że chcę mieć drugie dziecko, mąż przypomina mi poród tak jak prosiłam, ale....jakoś nie ma to znaczenia :)
napisał/a: Filip7 2007-07-06 21:50
Witam mandaryno!
Nie porównuj porodu rodzinnego do normalnego. Za rodzinny płacisz i chodzą koło Ciebie jak koło jajka.
anioleczek
napisał/a: anioleczek 2007-07-06 23:58
witam!czytajac niektore z waszych wypowiedzi az wlos sie jezy na glowie jak mozna pozwolic zeby kobiete rodzaca traktowac jak byle co??? tylko dlatego ze w bolach nie moze sie upomniec o swoje prawa!ja rodzilam niecale 4 miesiace temu,w marcu 2007, w szpitalu w Skarżysku-kam(świętokrzyskie) moj porod nie nalezal do lekkich, z powodu potencjalnego zagrozenia dziecka (podczas wieczornego ktg lekarz dyzurna stwierdzila ze moj synek niewiele sie rusza) w zwiazku z tym zazadzila wywolanie porodu.dostalam kroplowke i przebito mi pecherz plodowy.mialam okropne bole szyjka wcale nie miekla a na dodatek musialam byc caly czas przypieta do ktg;-(moj porod zaczal sie o 8 wieczorem a synka urodzilam o 3:40 nad ranem.bylam sama, maz pracowal i nie mogl ze mna byc. mimo tego byly przy mnie 2 doswiadczone polozne, 2 lekarzy dyzurnych przychodzilo min.raz na 30 minut stwierdzic jak przebiega porod a w koncowym etapie caly sztab neonatologow. wszyscy byli mili i nie bylo mowy o jakis nieprzyjemnych komentarzach czy uwagach, a krzyczalam jak opetana pomimo tego nikt nawet mi uwagi nie zwrocil.pomimo ze mialam rozwarcie ,dziecko nie chcialo sie zsunac w kanal rodny i musieli robic cesarke. bylam wykonczona skurczami ,mialam juz parte i nie moglam ich opanowac.wogole w pewnym momencie bylo mi juz wszystko jedno. gdy zaczelo dzialac znieczulenie,moglam odpoczac. przy cesarce byl caly sztab ludzi,mimo ze to srodek nocy,wszyscy mili. lekarze tlumaczyli mi co w danym momencie sie dzieje. po zabiegu przebrano mnie w czysta koszule(jeszcze na sali operacyjnej) i obmyto.kilka minut po przywiezieniu mnie na sale pooperacyjna polozna przywiozla mi synka, ubrala go i przystawila mi go do piersi, to byl najpiekniejszy moment. patrzylismy tak na siebie i poznawalismy sie oboje. wtedy zapomnialam o calym bolu. pielegniarki przychodzily co kilka godzin zmienialy mi podklady i w razie koniecznosci,kiedy znieczulenie przestalo juz dzialac,podawaly srodek przeciwbolowy.pytaly tez czy wziac dziecko ale wolalam tak na niego patrzec i lezelismy razem az do rana.przez caly pobyt na oddziale polozne byly non stop do dyspozycji, lekarze neonatolodzy tlumaczyli i pokazywali wszystko dokladnie. moje kolejne dziecko tez chce rodzic w tym szpitalu.
anioleczek
napisał/a: anioleczek 2007-07-07 00:04
i nic nie placilam,rodzilam w szpitalu panstwowym.
napisał/a: haszka9 2007-07-07 07:03
Ja rodziłam z mężem ale nic nie płaciłam - w szpitalu państwowym.
napisał/a: AnIa 2007-07-07 19:25
ewebe napisal(a):Witam mandaryno!
Nie porównuj porodu rodzinnego do normalnego. Za rodzinny płacisz i chodzą koło Ciebie jak koło jajka.

Mylisz się! Rodziłam 6, 4,5 i 3 lata temu w małym powiatowym szpitaliku w Lublincu na Śląsku i za każdym razem był to poród rodzinny i nie zapłaciłam za niego ano grosza. Jedynym wymogiem do takiego porodu było ukończenie szkoły rodzenia, która także była i nadal jest bezpłatna. Nie generalizujmy, że opieka nad kobietami jest wszędzie taka sama i jeśli chcemy mieć ją większej jakości, to musimy zapłacić, bo to nieprawda. Nie będę pisała, że wszystko podobało mi się w stu procentach, ponieważ byłaby to nieprawda. Niemniej opiekę miałam bardzo dobrą i położne pomagały mi przy dziecku, kiedy tylko mogły, ale szczerze mówiąc wolałam wszystko zrobić sama. Może to dlatego, że jestem przesadnie ambitna! A może dlatego, że chociaż moje dzieci były dosyć duże, zniosłam wszystkie porody bardzo dobrze i bardzo szybko wróciłam do stałej aktywności. Może to dziwne, ale po narodzinach pierwszego syna od razu normalnie się poruszałam i wogóle nie bolało mnie popękane krocze, chociaż założono mi 15 szwów ( byłam szyta bez znieczulenia i bolało jak cholera ). Myślę, że samo przeżycie porodu zleży od nastawienia i możliwości organizmu. Mnie pomogła chyba aktywność fizyczna, stale jestem w ruchu, nie mam samochodu i wszędzie poruszam się albo pieszo, albo rowerem. Na koniec dodam, że małe szpitale czasami są lepsze od tych dużych i dobrze wyposażonych, najważniejsza jest życzliwość personelu. Szpital w Lublińcu nie dostał w rankingu Rodzić po ludzku zbyt wysokiego miejsca, ale ja pewnie następnym razem pójdę rodzić właśnie tam. Pozdrawiam.
napisał/a: kropka3 2007-07-07 20:29
lady napisal(a):Kurcze takie opisy sprawiają, ze chyba nigdy nie zdecyduję sie na dziecko, a jesli juz to będę rodzic w jakiejs prywatnej klinice...

Lady mam dla Ciebie dobrą wiadomość ! Przyjedź na poród do Lublina, do szpitala na ul. Staszica. Ja urodziłam tam prawie 6 mcy temu swoje pierwsze dziecko- dziewczynkę. Do dziś dnia uważam, że to był ( jak to banalnie zabrzmi ) najwspanialszy moment w moim życiu, wieczorami kiedy nie mogę zasnąć leżę i przypominam sobie wszystko od początku, jak 10 stycznia 2007 odeszły mi wody i jak pojechaliśmy do szpitala urodzić naszą dziewczynkę. Leżę w łóżku i z czułością i wzruszeniem sobie to wspominam, rodziła się niecałe 6 godzin, przy udziale wspaniałej pani położnej ( zapomniałam imienia i nazwiska ) i lekarza który mimo nocy 2.00- 06.45 był cały czas przy mnie. Wszystko przeszło cicho,spokojnie bez komplikacji, bez tłumu ludzi i stresu, nie dostałam znieczulenia bo zapomniałam, że coś takiego istnieje, czułam obecność taty naszej dziewczynki a przede wszystkim położnej i lekarza dla których MY byłyśmy najważniejsze. Jeszcze przed finałem położna zaproponowała mi żebym poszła pod prysznic jeśli mi to pomoże, pokazała gdzie jest piłka, poduszka i inne takie tam potrzebne rzeczy, powiedziała jak z tego korzystać.Kiedy Milenka przyszła na świat położna pokazała nam maleństwo i od razu zajęto się i mną i dzieckiem. Półtorej godziny po porodzie polazłam pod prysznic, zjadłam kaszę manną na mleku patrząc jak Milusia śpi w swoim łóżeczku obok nas. To wspaniałe przeżycie i mogłabym Ci dużżżżżo opowiedzieć ale czasu zabraknie,polecam więc szpital na Staszica lekarzy i położne. Jeśli zdecydujemy się na kolejne maleńswto urodzę je napewno tam. POLECAM !!!
napisał/a: sylwusia0306 2007-07-08 10:45
jestem zaszokowana tym co piszesz ja jestem w 8 miesiącu ciąży i czeka mnie jeszcze poród, martwie sie ze nie dam sobie rady :(
ale ty ciesz sie teraz wspaniałym dzieckiem
napisał/a: sylwusia0306 2007-07-08 10:47
mam pytanko ?? mam prawo na porodówce wołać o wode??