Smutek :(

napisał/a: Katarzyna83 2008-02-17 11:24
Winniczka,jestem pod wrazeniem... naprawde jestes silna kobeta. ja swoja coreczke rodzilam na Zelaznej. Miec dziecko to najwspanialsze uczucie pod sloncem. winniczka czytalam i plakalam, bo historia Twoja jest naprawde wzruszajaca,ale najwazniejsze,ze szczesliwie sie wszystko zakonczylo:)
Od kiedy sama mam dziecko,to sprawy zwiazane z dziecmi poruszaja mnie podwojnie...pozdrawiam. Winniczka to moje gg 10676025 jesli bys chciala kiedys od tak pogadac:) Zapraszam.
napisał/a: winniczka 2008-02-17 21:51
Dodałam sobie Twój numer do kontaktów na gadu. Pewnie,że możemy porozmawiać. Jestem przeważnie wieczorem na gadu, wtedy dzieci śpią i mam troszeczkę czasu na przyjemności:) A to moje słoneczka
napisał/a: mandryna 2008-02-19 11:20
winniczka napisal(a):Dodałam sobie Twój numer do kontaktów na gadu. Pewnie,że możemy porozmawiać. Jestem przeważnie wieczorem na gadu, wtedy dzieci śpią i mam troszeczkę czasu na przyjemności:) A to moje słoneczka

Winniczka!
śliczne te Twoje córeczki!!
naprawdę cieszę się że miałaś tyle siły w sobie że potrafiłaś się podnieść
pozdrawiam!
napisał/a: asiag1 2008-02-26 02:30
Witam Was Dziewczyny..Doskonale Was rozumie i wiem jak to boli... ja tez stracilam swoje pierwsze dziecko w 11 tyg....ale moze i moja historia podniesie Was na duchu.Bylo to dokladnie dwa lata temu.Choc nie w 100% byla to planowana ciaza...(bo byl to grudzien a w kwietniu nastepnego roku mial byc nasz slub,wiec chcielismy poczekac z dzidziusiem jeszcze kilka miesiecy)Najpierw spozniona miesiaczka...zle samopoczucie ..test ciazowy i okazolo sie ze jestem w ciazy.Bardzo sie cieszylam...mimo wszystko.Wszystko bylo dobrze do mojej pierwszej wizyty u ginekologa.Okazalo sie ze nie slychac bicia serca dziecka...jednak Pani doktor kazala przyjsc mi na druga wizyte za dwa tygodnie.Dwa tygodnie minely,kolejne badanie i moje zle przeczucia sie potwierdzily.Plod byl martwy.Nastepnego dnia musialam zglosic na zabieg...Pamietam ze cala noc przeplakalam.Byl to dla mnie koszmar.Bilam sie z myslami czy to moja wina...ze ono nie zyje.Nastepngo dnia mialam lyzeczkowanie -dzieki Bogu pod narkoza.Gdy sie obudzialam...moj Kochany-probowal jakos potrzymywac mnie na duchu,ale znow byla lawina placzu...Po kilku dniach wypisano mnie do domu.Wrocilam do pracy do swoich obowiazkow,ale i to nie pomagalo mi zapomniec o tym co sie stalo.Nie moglam patrzec na kobiety w ciazy, bo czulam tak silny bol w srodku...ze mnie to ominelo.Bylam przez ten czas nie do zniesienia-nawet w zwiazku bylo pogorszenie(dzis wiem ze to z mojej winy)Nie moglam doczekac sie kiedy minie to pol roku zalecane przez moja doktor kiedy znow bedziemy mogli sprobowac/Pol roku minelo,pierwsza proba...i znow bylam w ciazy.Serce az skakalo mi z radosci.Po pierwszej wizycie u lekarza okazalo sie ze plod jest zbyta maly,ale serduszko bije,a oprocz tego mialam krwawienie i dosc duze rozwarcie.Znow szpital.Tabletki na podtrzymanie.Pozniej zastrzyki az do 4 m-ca.Z dnia na dzien liczylam dni swojej ciazy ale ciagle sie balam...panicznie sie balam ale dbalam o siebie jak najbardziej tylko umialam ..dbalam o swoje malenswo...I tak drogie dziewczny dzis-piszac wam ta moja historie spogladam na lozeczko w ktorym spi moj 10-miesieczny synek.Udalo mi sie.Jestem dzis szczesliwa mama.Dziewczyny nie zalamujcie sie.Uwierzcie ze i wam sie uda..Nie poddawajcie sie,bo macierzynstwo to najwspanialsza rzecz dla kobiety.Trzeba wierzyc ze sie uda.Z calego serca trzymam za was wszystkie kciuki.
napisał/a: sylwia1710 2008-02-28 23:25
witam wszystkie,które doznały tego bulu.Ja poroniłam dwa razy w 6tyg,dla niekturych nie jest to dziecko tylko fasolka.ja czułam inaczej.za kazdym razem bolało tak samo.pierwszy raz obwiniałam lekaza,siebie,i zadawałam pytania dlaczego ja.za drugim razem było mi lzej.zrozumiałam,ze to niczyja wina,ze to bóg tak chciał,w koncu wie co robi.bardzo pragnełam dziecka i niepoddawałam sie,chociaz lekaz mówił ze po 3 poronieniu raczej niebede miała dzieci.niesłuchałam go tylko oddałam siebie i dziecko w rece boga.córka uro,w 33tyg.dzis ma 4 lata.pszy 4 ciazy lekaze upszedzali ze tez moze byc wczesniak a on niechciał sie urodzic-syn ma rok.czy sie nie bałam,kolejnej ciazy?bardzo ale wierzyłam i powtarzałam sobie ze bedzie dobrze.mineło 7lat od pierwszego,ale ja pamietam.co roku we wszystkich swietych palimy 2znicze pszy kapliczce,nasza córka wie za kogo sie modlimy.w ten sposub jest nam łatwiej pogodzic sie z tym.trzymajcie sie,i rozmawiajcie z mezami oni tez cierpia.
napisał/a: basiaXiXsophia 2008-03-09 17:33
groby naszych bliskich sa w sercach tych ktorzy pamietaja...moje slonce tez nie ma swojego grobku(byl skremowany,nie dano mi prochow)ale jego miejsce jest w moim sercu bo zawsze bede pamietac o moim aniele
napisał/a: monii34 2008-03-17 15:55
a ja wlasnie wczoraj znow pozegnalam sie z nadzieja na urodzenie dziecka,to juz 2 raz w ciagu 6 miesiecy jak poronilam.nie mam juz sil na kolejne probymna zycie w strachu,na przechodzenie znow tego samego od nowa.nie radze sobie,ja juz nie wiem czy chce miec jeszcze dziecko...jest mi tak ciezko,to niesprawiedliwe.sa takie osoby ktore nigdy nie powinny miec dzieci a je maja!
napisał/a: betis36 2008-03-17 22:20
przyro mi monii, że straciłaś nadzieję...ja poroniłam dwa tygodnie temu...dowiedziałam się o tym przez przypadek, gdy byłam na comiesięcznej kontroli... jak i też o tym że jestem, to znaczy się byłam w ciąży...w trzecim tygodniu, lekarz mi powiedział że w czwartym na początku, ale się pomylił,sama dopiero teraz gdy powoli się już pogodziłam z tym faktem doszłam do tego, zresztą to bez znaczenia, liczy się to że było, że się rozwijało...miesiąc temu rozstałam się z chłopakiem i nawet nie podejrzewałam, że to może być możliwe..., ja tak bardzo kocham dzieci, tak bardzo pragnęłam małego dzieciaczka, własnego....w chwili gdy się dowiedziałam, że jest to możliwe dowiedziałam się , że było...że już jest za późno..., czułam tylko potworne rwanie, okropny ból, a to przecież nie ja byłam rozrywana, tylko ta maleńka istotka, która dopiero rozwijała się w moim łonie..., gdybym tak się nie przejęła rozstaniem z chłopakiem, to ta kruszyna by dziś miała 5 tygodni...gdybym tylko się domyśliła...uwierz mi, jest mi z tym ciężko tak samo jak tobie, biorąc jeszcze pod uwagę fakt że nie mogłam nikomu powiedzieć o "tym" poza jedną osobą, ale w końcu powiedziałam jej o tym migawkowo, bo nie byłam w stanie o tym mówić, cały czas śni mi się płacz, okropny płacz dziecka, któremu dzieje się krzywda, chcę mu pomóc, ale nie potrafię go znaleźć i ono cały czas płacze..., gdybym tylko wiedziała..., tak mi jest wstyd...że byłam taka słaba psychicznie...przez co zapłaciła ta maleńka istota...chciałabym najnormalniej w świecie wypłakać się, ale gdy tylko wrócę do domu z podpuchniętymi oczami zaraz zaczną się pytania dlaczego płakałam..., a moja matka..., wogóle gdyby ktoś ode mnie z rodziny się o tym dowiedział, staraciłabym z nimi kontakt..., wiem że przechodzenie przez to samo cierpienie może człowieka dołować...pomimo tego że doświadczyłam tego tylko raz..., aż raz..., ale wierzę że Ci się w końcu uda i nie poddawaj się, nam, które żeśmy odczuły na sobie tę wielką stratę potrzebne jest nasze wzajemne wsparcie, bo tylko my wiemy, jak to boli, nie hcodzi mi tu o ból fizyczny, ale o ten psychiczny, któremu same nie potrafimy dać rady..., pozostali mogą się tylko domyślać...ale i ich obecność jest ważna, wsparcie choć jednej osoby która tego nie przeszła, czasem jest czymś wielkim, zwłaszcza, gdy nie jesteś już z tą drugą osobą...
napisał/a: daniell 2008-04-12 20:31
monii34 napisal(a):a ja wlasnie wczoraj znow pozegnalam sie z nadzieja na urodzenie dziecka,to juz 2 raz w ciagu 6 miesiecy jak poronilam.nie mam juz sil na kolejne probymna zycie w strachu,na przechodzenie znow tego samego od nowa.nie radze sobie,ja juz nie wiem czy chce miec jeszcze dziecko...jest mi tak ciezko,to niesprawiedliwe.sa takie osoby ktore nigdy nie powinny miec dzieci a je maja![/QUO
Kochana nie poddawaj się ja wiem jak to trudno sama przeszłam dwa poronienia. Ale zdarzyło się w moim życiu coś jeszcze boleśniejszego 8 lat temu w wieku trzech m-c zmarło moje pierwsze wymarzone dziecko było bardzo chore i tylko to ,że się nie poddałam i mimo okropnego strachu zaszłam w kolejną ciążę której owocem jest moje jedyne jak dotąd dziecko za to dorodne ,zdrowe i silne mam powód by budzić się każdego dnia.Poroniłam w rok po tym cudownym wydarzeniu a kolejny raz w październiku u.r.Lekarze dopingują mnie do walki o rodzeństwo dla mojego jedynaka i mam nadzieję,że tym razem się uda.Tak jak Ty wylałam cały ocean łez wiem co to lęk i bezsilność nie jestem żadnym turem .Mam jedno dziecko i kocham je najbardziej na świecie jednak ciągle czuję nieokreśloną pustkę i wielki żal.Mam już 30 lat i to pewnie ostatni moment by się postarać o rodzeństwo dla synka czas ucieka:(a mój maluch tak bardzo czeka ja mam to szczęście,że wiem jakim darem losu jest rodzeństwo bardzo bym chciała aby i on tego doświadczył .Dlatego staram się i czekam:)I Ty się nie poddawaj:)
napisał/a: winniczka 2008-04-12 22:51
Daniell w pełni Cię rozumiem.Gdy zmarło mi synek, strasznie chciałam zajść w ciążę, tak bardzo pragnęłam dziecka.Wiesz,po kilku miesiącach miesiączka spóźniała mi się dwa tygodnie,test pokazał wynik dodatni, tak bardzo się ucieszyłam.Pobiegłam do labolatorium przyszpitalnego aby potwierdzić test ciążowy, niestety tam wynik był ujemny. Lekarz ginekolog zrobił mi usg i stwierdził,że mogę być w ciąży pozamacicznej.Jakże ogromny był mój strach i jeszcze większe rozczarowanie. Lekarz powiedział,że jeśli nie dostanę mieszączki w ciągu tygodnia mam zgłosić się do szpitala. W domu wylałam morze łez, wieczorem dostałam miesiączki, widocznie psychika spowodowała,że zdałam sobue sprawę iż nie jestem w ciąży. Równy rok po śmierci dziecka zaszłam w ciąże( o tym pisałam juz wcześniej). Daniell nie pozwól aby Twoja psychika spowodowała,że dzieje się jak się dzieje.Zobaczysz zajdziesz w ciążę, ja już mam dwie córeczki, a też nie mogłam zajść przez długi czas w ciążę i przy drugirj ciąży miałam inseminację. Musisz uaktywnić pozytywne myślenie.Tak będzie najlepiej.Tewgo Wam wsyzstkim dziewczyny z całego serca życzę.Daniell jak chcesz porozmawiać, napisz do mnie na gadu, mój nr to 787999.Pozdrawiam
napisał/a: daniell 2008-04-13 23:44
Dziękuję za wsparcie nie poddaję się i mam nadzieję.
napisał/a: agnieszkaXbunia 2009-01-29 18:00
Stracilam 2 letnia coreczke minelo juz 9 miesiecy nie potrafie normalnie zyc,staram sie ale nic mi nie wychodzi nie wiem co dalej nie mam ochoty na nic ,bol jest nie samowity :((((