Hehehe, my też tyle wydajemy na naszą Rudą :) ona jest jak córeczka i też musi dobrze zjeść, kupujemy wielki worek i styka jej na miesiąć :)
Moje Kochanie jest dość szczupły ale ma 190cm i waży 96kg no i jak wczoraj zrobiłam średni garnek leczo to według mnie moglibyśmy go mieć na 2 dni na obiad ale on zjadł 3 dokładki i na kolacje... Mam tak z nim codziennie więc suchy chleb z serem go nie satysfakcjonuje. Jak słyszy, że na obiad tylko zupa, np rosół z makaronem a w nim warzywa i kawałek mięsa to jest zrozpaczony i też potrafi zjeść cały garnek. On by wolał zjeść troche zupy i np kotleta z ziemniakami i surówką...
To też wina przyzwyczajeń jego mamy. Zawsze zabraniała kupowania mu jedzenia na mieście czy w szkole czy pracy a dla takiego konia 2 lub 3 kanapeczki to są dobre ale tylko na śniadanie, za 2-3h jest głodny i jak potajemnie sobie czegoś nie kupił to jak wracał żucał się hehe na jedzenie. Jadł obiad o 17.00-18.00 i o 22.00 kolacje. Już nie moge się doczekać mieszkania. Planuje zawsze rano wstać, póść z psem na spacer i kupić świerze pieczywo, zrobić mu tak z 2-3 kanapki, i dać mu owoc, jogurt i jakąś potrawkę np. warzywa z ryżem lub makaronem, jak zje takie 2-3 posiłki w pracy to o tej 17.00 zje mniej na obiad i kolacje zje wtedy też o normalnej godzinie... ale z nim to ja dużo będę wydawała na jedzenie, myślę, że tyś pójdzie lekko...
Te kredyty zjadają u nas 2500zł + 800zł opłaty + 300zł paliwo + 1000zł jedzenie + 100zł chemia to 4700zł + te 200 pies a mamy 5000. Gdybyśmy nie mieli kredytów to żyli byśmy jak pączki w maśle :D ale cieszę się, że jesteśmy razem i wiem, że damy rade, że jesteśmy zdrowi i szczęśliwi, że możemy pracować i cieszyć się tym co mamy...
ona jest jak córeczka i też musi dobrze zjeść, kupujemy wielki worek i styka jej na miesiąć
u nas to samo :) kto nie ma zwierzaka ten nie zrozumie...
suchy chleb z serem go nie satysfakcjonuje.
heheh, mojego też nie, toż to obżarciuch z rodizny obżarciuchów, u nich obiad może trwać do kolacji i przy dobrych wiatrach zamienić się w śniadanie;) Napisałam tak tylko dlatego, żeby pokazać, że jak jest xle to trudno, zaciśniemy pasa, schudniemy, ale damy radę ;) A tak na serio- najwięcej kasy u nas idzie na jedzenie... i to nie na mieście, ale gotowanie w domku mimo, że też pracuję i w domu jestem około 16... zawsze można przyżądzić pyszną kolacyjkę... albo ciasto/ciastka/chleb, w weekedny poszaleć... oj dużo kasy na żarcie idzie :)
Marmuzia napisał/a:
sorry kobiety ale kupno samochodu na kredyt jak dla mnie to mega głupota
Dlaczego? Nie stać mnie na samochód kupiony od ręki, a musze mieć nowy na dojazdy do pracy ( 30 km w jedną stronę = 60 km dziennie, co najmniej)... więc muszę wziąć kredyt, choćby na 20 tysięcy żeby kupić auto, którym się nie zabiję po drodze i które mi się nie rozkraczy w najmniej oczekiwanym momencie...
nie masz gwarancji że do samochodu za 20 tysi nie będziesz musiała dokładać (przykład stoi przed moim domem) a dobre używki są teraz naprawdę tanie - pracowałam w firmie ubezpieczeniowej, naoglądałam się trochę umów. Nowy samochód niesamowicie traci na wartości, do tego trzeba wziąć OC i AC, strach o rysy, zadrapania, głaskanie chuchanie i kredyt na 7 lat..
Jak samochód to albo za gotówkę albo kredyt na dosłownie parę miesięcy.
My kredytów nie mamy nie licząc studenckiego którego itak spłata zacznie się za 1,5 roku ale to śmieszne pieniądze są to się w trzy-cztery miechy spłaci.
U nas najwięcej idzie na paliwo +/- 1000 zł :/
nie masz gwarancji że do samochodu za 20 tysi nie będziesz musiała dokładać (przykład stoi przed moim domem) a dobre używki są teraz naprawdę tanie - pracowałam w firmie ubezpieczeniowej, naoglądałam się trochę umów. Nowy samochód niesamowicie traci na wartości, do tego trzeba wziąć OC i AC, strach o rysy, zadrapania, głaskanie chuchanie i kredyt na 7 lat..
Jak samochód to albo za gotówkę albo kredyt na dosłownie parę miesięcy.
przecież ja nie mówię o nowym aucie, bo i tak za 20 tysięcy to możesz sobie nowy wypasiony rower kupić, a nie auto ;)
Ale za porzadny samochód, około 5 letni, duży i bezawaryjny trzeba zapłacić od 15 do 20 tysięcy... więc na taki wydatek się przygotowuję. Gdybym miała kupić auto z salonu, wzięłabym jeśli już to w leasingu, bo teraz taka możliwość dla zwykłych "śmiertelników" jest dostępna... i dla mnie na auto z salonu to przynajmniej ze 100 tysięcy trzeba dać :) więc to może za...20 lat ;)
Mój mąż kupił nówkę z salonu w którym pracuje i odpukać auto nierobi nam problemów a jak sprawi to naprawimy na gwarancji lub na zniżce, jak pisałam wcześniej naprawde mieliśmy REWELACYJNE warunki. Urzywane auto też można sprawdzić przed zakupem, mąż zawsze prosi chłopaków, żeby sprawdzili auta które chce ktoś kupić w naszej rodzinie... Czy człowiek wypiepszy się z 20 tys zł odrazu czy przez np 24-48 miesiące to niema różnicy...
Dużo wydajecie na paliwo, tyle jeździcie czy tak dużo pali? Ty miałaś pecha do auta ale my nie i my bedziemy popierać formę kredytu. Kredyty są dla ludzi. Nie każdy jest kożystny ale nikt nie przystawia nikomu splówy do głowy i nie każe brac... Jak umiesz jeżdzić i dbać o auto to i bez uszkodzeń się obejdzie... Samochody i ich utrzymanie można powiedzieć, że są pewnego rodzaju luksusem i staje się wręcz członkiem rodziny...