Dziwne podejście do ślubu

napisał/a: Tiki_tiki 2010-04-09 17:29
ja się zgadzam z podejściem narzeczonej autora.

ja mam podobną sytuację, tylko patrząc jakby od drugiej strony: ja chcę ślub cywilny (bo nie wierzę w nic), mój facet wolałby całą tą otoczkę w kościele (zwłaszcza, że wszyscy nasi znajomi się hajtają w kościołach). Założę się, że bym go prędzej czy później przekonała, zaś problem leży w jego rodzinie, która wyznaje ultra hiper maxi tradycyjne podejście pana Romantycznego.

oj, będą kłótnie i krzyki, a ja ponad wszystko cenię święty spokój...

na szczęście mieszkamy sami, a nazwisko pewnie zmienię, bo on ma fajniejsze :P
napisał/a: ~gość 2010-07-12 13:06
hm

Jeśli chodzi o nazwisko to kwestia dogadania się, mój narzeczony ma paskudne i sam zastanawia się nad zmianą w urzędzie, ewentualnie nad przejściem na moje.

Co do ślubu kościelnego, Romantyczny nie podał do końca powodu dlaczego jego ukochana nie chce kościelnego, może jest w tym coś istotnego, a my od razu oskarżyliśmy go o zmuszanie i nie liczenie się z jej zdaniem.

Ja na przykład jestem prawosławna, ale nie wychowali mnie rodzice na osobę wierzącą i praktykującą, z resztą miałam trudną sytuację, i 8 lat byłam wychowaną Domu dziecka, mój narzeczony jest katolikiem i jego rodzice zakorzenili we mnie ducha "praktykującej chrześcijanki" więc z mojego punktu widzenia, chcialabym wziąć ślub w kościele ale:
Boję się reakcji rodziców, jeszcze by awanturę zrobili i cała uroczystość zepsuta.
Nie znoszą oni wiary innej niż prawosławie
Nie ma z nimi praktycznie żadnego kontaktu, nie mamy więzi rodzinnych itp, ale jak nie zaproszę to pozniej spotkam się z opiniami ludzi którzy nie znając sytuacji będą wytykali palcami i mówili : o jaka wyrodna córka nie zaprosiła rodziców. Poza tym "Rodzice" napewno będą chcieli zaszkodzić nam w przyszłości (ale to bardzo rozbudowana i niemiła sytuacja, niestety)

zaznaczam że nie liczę się z takimi opiniami i robię co mi dyktuje, ale naprawde takie słowa są niemiłe, i wiem że później długo przeżywam usłyszane na mój temat złośliwości. Po prostu taka jestem.

Co do wieku na poczęcie dziecka wszystko się zmienia, może obudziłby się w niej instynkt wcześniej? tego nie da się przewidzieć, ale jedno jest pewne: z biologicznego punktu widzenia około 30 to nie jest najlepszy wiek, ale i nie najgorszy, zdaję sobie sprawę że wiele kobiet chce osiągnąć niezależność i stabilizację, ale przecież gdy się człowiek zaprze może wcześniej to osiągnąć. Wystarczy trochę kreatywności i oszczędności. Poza tym czy ma się duże czy małe zarobki, zawsze człowiekowi jest za mało, i można tak się zapędzić do 35 rż i wtedy ups, niespdzianka dziecko rodzi się chore.

Wszystkim życzę zdrowych dzieciaczków, i zgodności w związku!!! aby małżeństwa były kierowane wspólnotą i chęcią pójścia na kompromis, który nikomu nie szkodzi, a umocni więzi!!! pozdrawiam:)
napisał/a: andzia891 2010-08-19 17:44
No coz natknelam sie na te forum troszke pozno bo wszystkie posty pisane byly rok temu. Nie wiem czy masz jeszcze ten problem czy nie. Chcialam ci odpowdziec na podstawie wlasnego doswiadczenia. Wiec jesli nadal potrzebujesz porady daj znac;_)
napisał/a: ~gość 2010-08-20 09:25
mozesz napisac, moj post jest stosunkowo swiezy ;)
napisał/a: ~gość 2010-08-20 09:36
Cryona, to przykre, że tak ci się nie układa z rodzicami. Mój narzeczony już teraz stwierdził, że nie zaprosi swojej matki na nasz slub. Twierdzi, ze skoro go nie wychowała to nie ma do niego zadnych praw, chociaż teraz się ich domaga :/ Jak tacy rodzice, którzy mieli gdzies swoje dzieci jak byly one male maja czelnosc domagac się od nich czegokolwiek gdy dzieci sa już dorosłe?!
napisał/a: ~gość 2010-08-20 09:39
ma rację, ja niestety będę musiała podobnie postąpić, inaczej się nie da

robimy mały
napisał/a: ~gość 2010-08-20 09:40
Już nie będę, ale nie mogłam się powstrzymać
napisał/a: ~gość 2010-08-20 09:41
jak coś zapraszam na PW :)