Podejmowanie decyzji o zaręczynach

napisał/a: 24aa6b55865ebcf3c8224dc8251d83831239d4c1 2009-12-27 13:04
Na forum udziela się wiele osób, które zaręczyny, a nawet śluby i wesela mają już za sobą. Inne oczekują na te chwile, myślą o nich, planują, marzą. Chciałbym zaprosić Was wszystkich (czy też Wszystkie) do dyskusji o zaręczynach. Na wstępie zaznaczę, że nie interesują mnie stwierdzenia, że człowiek wie z kim i kiedy zdecydować się na ten ważny krok, że to się "czuje". Jeżeli jest inaczej - to znaczy, że nie ma miłości itp. Choć wydaje się to naiwne, to zgadzam się, że w tych stwierdzeniach jest bardzo wiele prawdy. Bo to rzeczywiście się CZUJE. I pewnie jest też tak, że dopóki człowiek ma wątpliwości to to nie jest jeszcze ten moment. Ale na potrzeby dyskusji chciałby odwołać się do bardziej obiektywnych elementów, Waszych doświadczeń. Jeżeli przyjmiemy te założenia na początek, to może dojdziemy do czegoś interesującego

Jakie cechy tej drugiej osoby z perspektywy czasu, doświadczeń są kluczowe dla podjęcia decyzji o związaniu się z tą osobą już na zawsze? Jakim człowiekiem trzeba być, czego wymagać od siebie, jakim być mężczyzną, by nie skrzywdzić swojej partnerki, by nie mieć kiedyś myśli, że mogła zaznać więcej szczęścia z kimś innym? Jak różnią się oczekiwania wobec narzeczonego/narzeczonej? Czy narzeczeni powinni mieć własne środki utrzymania? Czy też można zaręczyć się mając ślub w perspektywie kilku lat?

Temat mało sprecyzowany, a odpowiedzi zależą od człowieka. Mimo to ciekaw jestem WASZYCH opini. Pytania biorą się stąd, że często ludzie bardzo zakochani decydują się na coś zaślepieni miłością, a gdy ta nieco przygasa wychodzą kłótnie i spory.

Czym się kierowaliście? Co takiego jest w Waszych partnerach, że zdecydowaliście o ślubowaniu sobie już na zawsze?

Dyskusja jest czysto akademicka, spotkałem wyjątkową kobietę, ale z zaręczynami póki co czekam
napisał/a: ~gość 2009-12-27 15:04
Inon napisal(a):Jakie cechy tej drugiej osoby z perspektywy czasu, doświadczeń są kluczowe dla podjęcia decyzji o związaniu się z tą osobą już na zawsze?
pisząc z perspektywy kobiecej... na pewno trzeba tę drugą osobę dobrze poznać i wiedzieć, czego można się po niej spodziewać... poza tym ważne jest wspólne zdanie na tematy kluczowa takie jak ślub, dziecko i późniejsze jego wychowanie i ogólnie podobne spojrzenie na przyszłość związku/małżeństwa/rodziny... odpowiedzialność partnera - jak dla mnie - jest tu najważniejsza... muszę czuć, że w przyszłości będę mogła spokojnie powierzyć jego opiece nasze dziecko, sprawy finansowe itp i nie będę miała przykrej 'niespodzianki', jak np pół wypłaty przepuści na jakieś niepotrzebne rzeczy, a potem będzie ciężko dotrwać do pierwszego...
ważne jest też dotrzymywanie słowa i spełnianie obietnic, bo wtedy wiem, że mogę na tej osobie polegać i nigdy nie zostanę z tzw 'zonkiem'...

ja mojego Narzeczonego znałam ponad 5 lat przez internet, po pierwszym spotkaniu 'w realu' zostaliśmy parą, a decyzję o ślubie podjęliśmy po jakimś miesiącu-dwóch bycia razem i nie zamierzamy się rozmyślać :)

Inon napisal(a):Czy narzeczeni powinni mieć własne środki utrzymania? Czy też można zaręczyć się mając ślub w perspektywie kilku lat?
odwrócę kolejność ;)
Jak dla mnie bez sensu jest zaręczanie się z myślą 'może za parę lat się pobierzemy'... dla mnie osobiście takie oficjalne zaręczyny to jasny sygnał, że niedługo będzie ślub... a nie 'cośtam, gdzieśtam, może, kiedyś'... nie wiem, może to głupie, ale w mojej opinii zaręczyny rozpoczynają etap przygotowań do ślubu - bez tego sa trochę bezsensowne... coś w stylu 'wiecznego narzeczeństwa', a nie o to przecież chodzi...
a co do środków utrzymania, to jak najbardziej powinny być własne...zaręczyny to przecież sygnał mówiący 'kocham cię, chcę, żebyś została moją żoną, chce założyć z tobą rodzinę'... a będąc na utrzymaniu rodziców to się nie da. W momencie kiedy partner ma pracę wiem, że będziemy mieli za co żyć i za co utrzymac rodzinę w przyszłości... poza tym to też sporo mówi o dorosłości danej osoby (oczywiście mówię o ludziach, dla których nie ma przeszkód w pójściu do pracy, jak np studia dzienne, choć tak tez się da) - co innego mając te dwadzieścia parę lat utrzymywać się samemu i prowadzić niezależne, 'dorosłe' życie, a co innego być na garnuszku rodziców...
także dla mnie własne środki utrzymania są tu bardzo ważnym kryterium...

napisal(a):Czym się kierowaliście? Co takiego jest w Waszych partnerach, że zdecydowaliście o ślubowaniu sobie już na zawsze?
czym się kierowałam, mówiąc 'tak'? Tym, że się znamy jak łyse konie, kochamy się od wielu lat, zawsze moge na niego liczyć i nigdy mnie nie zawiódł, jest nam ze sobą dobrze i jest odpowiedzialny i wiem, że będzie w stanie odpowiednio zadbać (i materialnie, i emocjonalnie) o mnie i nasze przyszłe dzieci :)
napisał/a: Katherina 2009-12-27 21:32
Inon napisal(a):Czy narzeczeni powinni mieć własne środki utrzymania?

Gdy biorę ślub, to zakładam własną rodzinę, a co za tym muszę być za nią odpowiedzialna, także finansowo. Czasami, szczególnie na początku, kiedy trzeba wydać dużo pieniędzy na remonty, meble czy AGD, ogromnie przydatna może być pomoc rodziców, ale "na życie" absolutnie nie wyobrażam sobie brać od kogoś pieniędzy!

Inon napisal(a):Czy też można zaręczyć się mając ślub w perspektywie kilku lat?

Do niedawna twierdziłam, że rok i już, obecnie życie zweryfikowało moje zdanie Ale uważam, że zaręczyny powinny zdecydowanie wiązać się z ustaleniem daty ślubu (niekoniecznie tego dnia, ale niedługo po zaręczynach).
Uważam, że definicją narzeczeństwa jest przygotowywanie do ślubu, to poinformowanie siebie i najbliższych, że traktuje się tę drugą osobę poważnie, chce się pracować nad wzajemną relacją z nadzieją, że doprowadzi ona do ślubu. Więc tym samym narzeczeństwo bez konkretnych planów ślubnych mija się z celem.

Inon napisal(a):Czym się kierowaliście? Co takiego jest w Waszych partnerach, że zdecydowaliście o ślubowaniu sobie już na zawsze?

Tym, że mogę na nim polegać.
Tym, że jest odpowiedzialny, myśli o naszej (ze mną i naszymi przyszłymi dziećmi) przyszłości.
Tym, że mnie szanuje.
Tym, że jest opiekuńczy, że o mnie dba.
Tym, że potrafi bez wypominania mi tego dopasować swoje wyobrażenia do sytuacji, kiedy ja po prostu nie mam na coś siły czy źle się czuję.
Tym, że ma swoje zdanie, ale potrafi też wysłuchać mojego i wziąć je pod uwagę.
Tym, że jest mi z nim wspaniale i nie wyobrażam sobie nikogo innego jako mojego przyszłego męża
napisał/a: ~gość 2009-12-27 21:48
na pierwsze pytanie Rooda666 odpowiedziała wyczerpująco.
Inon napisal(a):Jakim człowiekiem trzeba być, czego wymagać od siebie, jakim być mężczyzną, by nie skrzywdzić swojej partnerki, by nie mieć kiedyś myśli, że mogła zaznać więcej szczęścia z kimś innym?

wystarczy wyobraźnia i szczypta empatii.
Inon napisal(a):Czy narzeczeni powinni mieć własne środki utrzymania?
powinni.
Inon napisal(a):Czy też można zaręczyć się mając ślub w perspektywie kilku lat?
my nie mieliśmy daty jeszcze rok po zaręczynach. Myślę jednak że fajnie od razu ustalić chociaż rok :)
Inon napisal(a):Co takiego jest w Waszych partnerach, że zdecydowaliście o ślubowaniu sobie już na zawsze?
jest w nim to coś czego nie ma w żadnym innym;) posiada zbiór zalet i wad których nie ma żaden inny. No i nie mogłabym już bez niego żyć.
napisał/a: Misiaq 2009-12-27 22:03
Inon napisal(a):Jakie cechy tej drugiej osoby z perspektywy czasu, doświadczeń są kluczowe dla podjęcia decyzji o związaniu się z tą osobą już na zawsze?
Dla mnie to bezgraniczne zaufanie.
Inon napisal(a):Czy narzeczeni powinni mieć własne środki utrzymania?
Według mnie narzeczeni nie muszą się sami utrzymywać, ale nie jeśli juz decydują sie na ślub to powinni utrzymywać sie sami. Małżeństwo to oczywiście wyrażenie swoich uczuć wobec partnera, ale to też objaw dojrzałości emocjonalnej i społecznej, dlatego nie wyobrażam sobie sytuacji, ze ludzie po ślubie pozostają na utrzymaniu rodziców. Oczywiście sa sytuacje ekstremalne, jakieś choroby, nieszczęście i wtedy oczywiście korzysta sie z pomocy rodziów, ale nie rozumiem podejścia, ze ludzie biorą ślub mimo, ze sami się nie utrzymują. A juz zupełnie nie wyobrażam sobie sytuacji, że młode małżeństwo nie dosc że posostają na utrzymaniu rodziców to jeszcze decydują sie na dziecko, w myśl zasady, ze rodzice pomogą i jakos to bedzie
Inon napisal(a):Czy też można zaręczyć się mając ślub w perspektywie kilku lat?
Chyba można, w sumie to zależy od tego co jest powodem odwlekania ślubu.
Inon napisal(a):Co takiego jest w Waszych partnerach, że zdecydowaliście o ślubowaniu sobie już na zawsze?
Tego się nie da tak określić, przynajmniej w moim przypadku, to pewnie zabrzmi banalnie, ale to sie wie i juz.
napisał/a: ~gość 2009-12-27 23:26
Inon napisal(a):I pewnie jest też tak, że dopóki człowiek ma wątpliwości to to nie jest jeszcze ten moment.

Hmm... a ja się wyłamie z nurtu, bo uważam, że każdy chociaż przez chwilkew jakims momencie miał chwile zwątpienia, obawy, strach jak to będzie, ale wiekszość sie potem nie przyznaje.
napisał/a: tymka1 2009-12-27 23:49
ja z kolei nie wyobrażam sobie czekania do usamodzielnienia się... na naszych studiach bardzo trudno jest podjemować pracę zatobkową, a czekać do końca studiów to dla nas za długo... ;) a wspólne mieszkanie, "interesy", to pewnie będzie i tak oszczędniej dla naszych rodziców ;)
napisał/a: ~gość 2009-12-28 06:06
Necia napisal(a):ślub to stworzenie nowej rodziny, nowej komórki społecznej, zupełnie samodzielnej pod każdym względem, finansowym również, nie zabawa w dom
napisał/a: abunee 2009-12-28 10:44
Necia, zgadzam się poniekąd, ale sama znam parę która pobrała się mając po 20 lat po 6 latach bycia ze sobą. Mając 20 lat niewiele da się zawojować będąc na studiach dziennych i mieszkając jeszcze z rodzicami i nie widzę nic złego w tym że takiemu małżeśtwu rodzice pomagają choćby finansowo. Tylko trzeba zaznaczyć że tak nie może być wiecznie, młodzi kończą studia lic/inż i wtedy powinni znaleźć swoje mieszkanie a jeśli nie to chociaż prace.. Wiadomo są różne pary, różne układy w rodzinach. Nie można tego tak bardzo uogólniać, jeśli rodzicom ani młodym nie przeszkadza to że mieszkają razem i wspomagają się finansowo to ja nie widzę przeszkód..
A co do tego co napisał Inon, .. ja sama jeszcze nie jestem zaręczona ale myślimy o tym bardzo intensywnie z moim M. Wiemy że będziemy szczęśliwi, że chcemy być razem, liczymy na siebie w każdej chwili, razem patrzymy w przyszłość ale sądze że wątpliwości co do słuszności decyzji są i będą zawsze i wg mnie wynika to NIE z tego że "nie wiem czy kocham moją połówkę, czy to tylko przyzwyczajenie" ale z tego że podejmując decyzję o zaręczynach decydujemy się być z daną osobą do końca życia, w biedze chorobie także. Wiem że cokolwiek się nie stanie będę kochać i wspierać mojego mężczyznę ale szczerze mówiąc boję się i przeraża mnie perespektywa spędzenia z jednym człowiekiem tylu lat (40/50/60...) mimo że kocham Go. Sądzę tez że każdy ma czasem takie wątpliwości, choćby przelotne...
A co do zaręczyn uważam że powinna to być deklaracja pt "traktujemy się poważnie dlatego od dziś zaczynamy przygotowania do ślubu" ale z drugiej strony to też kwestia względna. Zależy od studiów, dla niektórych od warunków materialnych itd dlatego myśle że narzeczeństwo nie musi trwać tego przysłowiowego roku, 2 czy 3 lata mi osobiście nie przeszkadzają aczkolwiek uważam że jeśli ktoś jest narzeczeństwiem 5 czy więcej lat to już jest trochę dziwnie... to oznacza że tacy ludzie nie myślą poważnie o małżeństwe, wolą żyć na kocią łapę choć niby są zdeklarowani.. Takie moje zdanie..
napisał/a: tymka1 2009-12-28 11:04
no my ślubować będziemy po 7 latac bycia razem, po 8 latach znajomości... ja chciałam wcześniej, ale K wlasnie chciał zminimalizować czas koniecznego bycia finansowanym przez rodziców, że tak to określę... ;)
napisał/a: ~gość 2009-12-28 11:21
Necia napisal(a):dla mnie bez sensu totalnie ale ja się już na ten temat wypowiadałam w innym temacie i powtarzać się nie ma sensu
ślub to stworzenie nowej rodziny, nowej komórki społecznej, zupełnie samodzielnej pod każdym względem, finansowym również, nie zabawa w dom

Zgadzam się z Tobą, tylko musze jedno napisać. Doskonale rozumiem tymkę. W dzisiejszych czasach z praca i studiami (pewnie to też zalezy od kierunku) jest tak, że aby się usamodzielnić i załozyć rodzinę wyprowadzić się etc dopiero mając pracę, oznacza, że trzeba z tym wszystkim czekac często do 26. roku zycia. Moje koleżanki, ktore wybrały technikum/szkołę zawodową mają już np dzieci, rodzinę, a ja wciąż mieszkam z rodzicami, bo musze się uczyć. Pójście na studia to takie przymusowe przedłużenie dzieciństwa, a wiele osób czuje się juz na tyle dorosłymi, maja ten instynkt macierzyński czy chęć mieszkania na swoim, że trudno im wytrzymać do 26. roku. Moja teściowa urodziła 1. dziecko mając 21 lat, ja w tym wieku ciągle jeszcze słyszałam pytania czy ubrałam zimą rajstopy i podkoszulek. To może być naprawde frustrujące i nie uważam, że jest w tym nieodpowiedzialnosc, że chce się założyć rodzinę wcześniej niż mając te 25/26 lat. Dzieci to jeszcze inna sprawa, bo wymagają stabilizacji, chociaż to tez często demonizujemy- mam tez kolezanki, ktore urodziły na studiach, pomaga im rodzina, ich męzczyźni jakos nie uciekli, nikt nie uważa tego za głupotę czy za zabawę. Takie jest życie, ale innych łatwo oceniac z kategoriach bawisz się/ jestes powazny.
Z resztą, co z tymi, ktorzy wyjezdżają do innego miasta na studia? Oni sa usprawiedliwienie, że rodzice dają im pieniądze? Mam wielu znajomych, którzy wyjechali do Krakowa chociaż identyczne kierunki mieli na UŚ. Tam sobie mieszkają ze swoimi dziewczynami/chłopakami, wracają do domu na święta i dla wszystkich są tymi bohaterami, co studiują na trudnym UJ i jeszcze dają sobie rade bez mamy/taty. Taka dwulicowość moim zdaniem.
Reasumując, w czasach szkolnych to tych prymusów uważa się za odpowiedzialnych/dobrze rokujących etc, oni ida na studia, ale muszą za to płacić cenę przedłużonej zalezności od rodzicow. Często przeciez ich charaktery sa na tyle dojrzałe, że westia finansowa to jedynya przeszkoda w rozpoczęciu samodzielnego zycia.
napisał/a: Gvalch'ca 2009-12-28 11:27
Jakie cechy tej drugiej osoby z perspektywy czasu, doświadczeń są kluczowe dla podjęcia decyzji o związaniu się z tą osobą już na zawsze?
Obok wielu cech i pozytywnych i negatywnych zauważyłam, że jest po prostu porządnym człowiekiem.

Jakim człowiekiem trzeba być, czego wymagać od siebie, jakim być mężczyzną, by nie skrzywdzić swojej partnerki, by nie mieć kiedyś myśli, że mogła zaznać więcej szczęścia z kimś innym?
Porządnym mężczyzną a nie chłoptasiem to wystarczy

Jak różnią się oczekiwania wobec narzeczonego/narzeczonej?
Nie bardzo rozumie to pytanie, czy chodzi o różnicę w oczekiwaniach pomiędzy narzeczonym a chłopakiem? Jeśli tak to takich sobie nie przypominam.

Czy narzeczeni powinni mieć własne środki utrzymania?
Był już kiedyś taki wątek. Narzeczeństwo może niekoniecznie ale małżeństwo koniecznie, także zgadzam się z Rooda666 i Necia Przyszła mi do głowy teraz taka myśl, że to iż młody człowiek (nawet niekoniecznie para) za cel nie stawia sobie samodzielnego utrzymania się świadczy w pewnym stopniu o tym, że nie jest jeszcze do końca dojrzały społecznie i taki "nastolatek" za poważne sprawy ludzi dorosłych takie jak małżeństwo nie powinien się brać. Jeśli zaś o mnie chodzi osobiście to ze wstydu bym się spaliła gdybym miała brać pieniądze "na życie" od rodziców, zabiłby mnie też brak poczucia niezależności.

Czy też można zaręczyć się mając ślub w perspektywie kilku lat?
Moim zdaniem jak najbardziej tak, pod warunkiem oczywiście że rzeczywiście chce się ten ślub wziąć, nawet za 5 lat. Jeśli miałoby to być coś takiego jak pisała abunee :
napisal(a):to oznacza że tacy ludzie nie myślą poważnie o małżeństwe, wolą żyć na kocią łapę choć niby są zdeklarowani..
to należy po prostu olać wszelkie utyskiwania rodziny ("ożeniłbyś się wreszcie", "to kiedy ślub", "chodzicie ze sobą już x lat", "kuzynka Kasia wychodzi za mąż w tym roku" etc.) nie robić szopek i żyć po swojemu.