Czy to nerwica?

napisał/a: Nika1019 2013-03-04 23:09
Witam.
Mam 17 lat ostatnio trafiłam do szpitala z powodu drętwienia kończyn , wysokiego ciśnienia i pulsu i ogólnego osłabienia.
W szpitalu zostały zrobione mi wszystkie badania jedynie co w nich wyszło to tachykardia (jest to dziwne ,ponieważ trenuję sporty walki od 6 lat i moje tętno zawsze było niskie) boję się ,że to nie są sprawy kardiologiczne. Zawsze kiedy bardziej się zestresuję zaczyna mi drętwieć: twarz, ręce, nogi do tego wygina mi palce u rąk.
Dodam ,że mam nadmiar sytuacji stresowych i w szkole i w domu, straciłam ochotę na wyjścia ze znajomymi, sens życia.
Wole posiedzieć w samotności niż z kimś. Czy to może być nerwica czy to po prostu takie chwilowe załamanie?
Z góry dziękuje za odpowiedź.
napisał/a: Cznel 2013-03-14 10:17
Witam.Mam dziwny problem,nie wiem za bardzo co się ze mną dzieje.

Pewnego dnia,gdzieś w połowie września poczułem przez chwilę taki dziwny niepokój,zaraz mi przeszło i za bardzo się tym nie przejmowałem.Kilka dni póżniej siedząc w domu poczułem się jakoś dziwnie,nie wiedziałem za co się zabrać,wyszedłem za dwór,serce mi bardzo szybko biło ,po jakichś 15-20min uspokoiłem się.Trochę się tym przejąłem,bo nigdy czegoś takiego nie miałem.Potem zdarzały się dnie że było mi bardzo smutno,czasem czułem się dobrze,a czasem jak bym miał depresję,wszystkim się przejmowałem martwiłem.Od tamtej pory nie mogę jakoś wrócić no normalności,rano budzę się wczesniej niż zwykle z takim jakby napięciem w żołądku,czasem mam wrażenie ze nie poradzę sobie z problemami które mam,czasem brak mi apetytu,nic mi się nie chce.Ostatnie dni były dosyć dobre,dobrze się czułem,ale dziś wróciłem do domu trochę posiedziałem przy komputerze i znów wpadłem tak jakby w jakąś małą panikę,bałem się że zrobię coś głupiego albo co.Czasem też gdy gorzej się czuję to zaczynam sobie wmawiać że mam jakąś chorobę,zaczynam czytać po internecie i przypisuje sobie jakieś różne choroby i że muszę iść do psychologa ale np teraz czuje normalnie.W ciągu dnia bardzo trudno mi się odprężyć,czasem czuje takie jakby napięcie i że muszę się uczyć bo nie zdam matury,najlepiej czuję się wieczorem jak siedzę sobie przy komputerze albo gdzieś wychodzę wtedy jestem taki jak kiedyś.Ostatnio też krwawiłem z nosa ale zacząłem brać wit.C i na razie spokój z tym.Prawie cały czas myślę że coś ze mną jest nie tak,nawet gdy czuję się normalnie.Dodam że mam prawie 20lat na wiosnę kończę szkołę i przez ostanie pół roku byłem na diecie(z małymi przerwami) wysokobiałkowej i kalorycznej bo ćwiczyłem na siłowni,teraz zrobiłem sobie przerwę.Często wmawiam sobie że to tylko przemęczenie,a a innym razem że mam jakąś nerwicę albo jakąś inną chorobę.Wie ktoś co mi może być.A i jeszcze prawie w ogóle mi nie nie staje i nie mam ochoty na sex.
napisał/a: Piotr88 2013-04-08 14:38
Witam!

Mam na imię Piotrek, w tym roku skończę 25 lat, od ok. 3 mam spory problem ze sobą. Wszystko zaczęło się po tym jak po wielu latach treningów postanowiłem sięgnąć po sterydy, po odstawieniu ich i zrobieniu odblokowania zacząłem czuć się coraz gorzej.
Główne objawy jakie zaobserwowałem to ginekomastia, spadek libido następnie zacząłem się strasznie pocić, praktycznie tylko w dzień, w nocy nie. Czułem się jakbym nie był sobą, bo przez te wszystkie lata, byłem zupełnie inny. Teraz przy każdym wyjściu z domu myślę tylko jak się ubrać aby nie było widać plam pod pachami bo pojawiają się one nawet bez większego wysiłku fizycznego z mojej strony. Po kilku miesiącach nie radząc sobie ze sobą zacząłem chętniej i częściej sięgać po używki, głównie alkohol, rzadko narkotyki, często teraz spożywam napoje energetyczne (ok. 0,5l dziennie), sam nie wiem dlaczego. Często miewam lęki i straciłem pewność siebie która zawsze miałem. Jeśli chodzi o hormony to wszystko ok poza podwyższoną prolaktyną oraz w górnej granicy kortyzol. Hormony płciowe w normie. Czy to są objawy nerwicy? Co teraz powinienem zrobić? Proszę o pomoc bo już sam sobie nie radzę ze sobą.
napisał/a: sitak23 2013-04-11 07:41
wiekszosc z was ma bolerioze badac sie na nio ,a na teraz na goroco to polecam doxycykline jak bedzie poprawa to na 100 procent boleria

to jest straszna podstepna choroba
napisał/a: velox91 2013-05-25 22:00
Witam,

chciałbym opowiedzieć o swoim problemie. Mam prawie 22 lata i wydaje mi się, że siada mi psychika. W wieku 17 lat zacząłem mieć problemy żołądkowe: wrzody, do tego straszne problemy z zespołem jelita drażliwego. Biegunka co rano była normą, jednak się wyleczyłem. Gdy zacząłem studia na pół roku dopadła mnie bezsenność, straciłem kompletnie wiarę w siebie. Wszyscy znajomi byli szczęśliwi, mieli dziewczyny, dobrze się bawili, a ja zawzięcie ćwiczyłem. Aby odciąć się od problemów uprawiałem sport, lecz problemy finansowe zmusiły mnie do rezygnacji ze wszystkiego. Znalazłem sobie dziewczynę, byłem szczęśliwy, naprawdę. Do czasu... wróciły problemy gastryczne, jelito drażliwe bawi się w najlepsze, ciągłe poranne biegunki, schudłem jeszcze bardziej. W dzień jest w porządku, nie mam biegunek, ale wydaje mi się, że poranne problemy już mi się zakodowały w umyśle i pomimo wmawiania sobie, że nie mam czego się bać, dalej mam kłopot. Sprawa seksu, do 21 roku życia byłem prawiczkiem, aż wreszcie doszło do zbliżenia. Oczywiście stres odbił sobie piętno i po pierwszych kilku niewypałach, które kończyły się opadnięciem sprzętu, w końcu się udało, lecz na 3 udane stosunki jeden był porażką, po której ciężko było się pozbierać. Teraz jest tak, że te złe doświadczenia kompletnie zaćmiły dobre, choćbym był najbardziej napalony, to przed samym stosunkiem kompletnie tracę wzwód. Dziewczyna się złości, ja się złoszczę. Ostatnio zaczyna mnie też boleć w klatce piersiowej, w nocy budzi mnie potworne kłucie z lewej strony. Głębsze wdechy w dzień również są kłopotliwe. Widzę po sobie, że straciłem pewność siebie, testosteronu mam tyle co sześciolatek, bo zakładam noga na nogę, choć nigdy tego nie robiłem, wzruszam się do łez przy smutnych momentach filmów, z mniejszą ochotą patrzę na kobiety, nie mam ochoty się nawet masturbować, nie mam porannego wzwodu. Nie umiem wyrazić swojego zdania, waham się przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji. Ciągle wszystko analizuję, przejmuję się, zlewa mnie zimny pot tylko pod pachami. Ostatnio poszedłem na amatorskie zawody w pewnej konkurencji, szedłem dla jaj, oby pójść. Drżały mi ręce, zaschło mi w gardle, spociłem się od stóp do głów i nie mogłem się ani trochę skupić. Pomimo tego, że przez 3 lata ćwiczyłem sztuki walki i podeszło do mnie dwóch gości z "uprzejmą" prośbą o telefon, spanikowałem i grzecznie oddałem, choć znam swoje możliwości i wiem, że mógłbym ich poskładać. Denerwuję się wszystkim, boję się wszystkiego, mam napady lękowe, chudnę, mam zerową samoocenę i wszystko biorę do serca. Pomóżcie mi, bo ja już naprawdę wymiękam sam ze sobą.
napisał/a: Damiano10 2013-07-23 21:04
Witam wszystkich i prosze o pokierowanie mnei co mam ze soba zrobic.. i czy w ogole da sie jeszcze cos z tym zrobic..
Mam 25 lat, zawsze bylo ze mna cos nie tak, byłem małomówny i dosyć nieśmiały ale potrafilem sie z tym maskować i jakos to bywało raz lepiej raz gorzej
problem zaczął narastac w wieku okolo 21 lat wtedy juz unikałem rozmowy z obcymi ludzmi a jezeli juz to tylko na tematy które oni narzucali.. nic od siebie,
taka blokada w glowie.. chaos, ciężko zebrac myśli.. nieraz gdy na sile staralem sie juz cos mowic to po czasie orientowalem sie ze palnąłem jakas głupote
co pozniej skutkowalo coraz wiekszym strachem rozmowy.. Ogolnie ciągle towarzyszy mi stres i lęk, raz większy raz mniejszy. Zacząłem popijać bo po alkoholu
bywało troche lepiej bylem bardziej towarzyski i jakos mi sie lepiej z ludzmi rozmawialo poznawalem dziewczyny itp lecz pozniej jak przyszlo co do czego na
trzezwo to bylem wypalony, zestresowany, zdziczały.. ja sam to zauwazam choc tylko kilka razy zdarzylo mi sie ze ktos zwrocil na to uwage ludzie mnie
postrzegaja jako jakiegos buca chyba a to nie moja wina ze mam taki problem.. do tego dochodza klopoty z pamięcią, od tego popijania tez juz sie zrobil kolejny problem
i tak zyje wszystko tlumiac w sobie ale juz nie moge jest coraz gorzej.. siedzac w towarzystwie nieraz wymyslam jakis powód i uciekam bo nie moge wytrzymac oczy mi lataja nie moge w oczy patrzec ludziom.. jest
jakas nadzieja na lepsze zycie dla mnie ? bardzo sie boje wciagnac w wir jakis psychotropow bo to jeszcze moze mi gorzej namieszac w glowie ;/ prosze was o jakas porade
gdzie sie udac, co zrobic.. nie chce zeby wyszlo to na jaw nawet moi rodzice nic nie wiedza

Mam juz dosc tej ciaglej meczarni nie mowiac juz o pewnych sytuacjach w ktorych napady lęku dezorientacji i nieogarnięcia odbierają mi chęci do dalszego zycia :(

przepraszam ze tak chaotycznie to napisalem ale ciezko mi sie skupic i napisac wszystko poprawnie, nie mam nawet na to siły...
napisał/a: Nadare 2013-07-27 15:23
Witam,

W przeciągu tygodnia miałam dwa ataki określone przez ratowników medycznych jako nerwicowe. Pierwszy z nich dopadł mnie kiedy wracałam z chłopakiem ze Szklarskiej Poręby, łaziliśmy sobie jeszcze po delikatnych pagórkach i nagle zaczęło mi się gorzej oddychać. Usiedliśmy ale mimo tu dalej było mi duszno i czułam ucisk w klatce piersiowej. Po chwili przeszło, wsiedliśmy do auta ale kilka km przed Jelenią Górą znowu czułam ten ucisk i nie mogłam złapać oddechu a do tego ręce zdrętwiały mi aż do łokcia i zaczęłam się telepać. Wezwaliśmy karetkę, dostałam relanium i się uspokoiłam. Wczoraj dostałam kolejnego ataku, przeglądałam z mamą połączenia pkp i nagle ni z tego ni z owego znów poczułam ten ucisk w klatce piersiowej ale do tego doszedł mocny ucisk z tyłu głowy i tak samo kłopoty z oddychaniem. Dostałam ataku drgawek całego ciała, nie mogłam tego opanować. Leżałam na łóżku i telepałam się jak przy ataku padaczki. Znowu przyjechała karetka, dostałam relanium i tabletkę na ciśnienie pod język i tyle. W pierwszym przypadku miałam saturację 100%, 36 oddechów na minutę, tętno 100, ciśnienie 140/90. Wczoraj miałam saturację 98%, 18 oddechów, tętno 130 i ciśnienie 170/80. Po tym pierwszym ataku poszłam od razu do lekarza i dostałam skierowania do alergologa [ponieważ mam alergię na roztocza], neurologa, rtg płuc i ogólny zestaw badań krwi w tym TSH i sód i potas.

Moje pytanie brzmi, czy to faktycznie wygląda na nerwicę? Powinnam udać się do psychiatry? Dzisiaj zaczęłam pić melisę i kupiłam tabletki neopersen. Na razie jestem lekko otępiała i ospała to pewnie po tym wczorajszym relanium. W dalszym ciągu mam uczucie ciężkości w klatce piersiowej.

Aha, zapomniałam dodać, że tak około 3 lat temu miałam identyczny incydent.
napisał/a: Bjorne Bjornen 2013-08-02 22:08
Hei,

To może być nerwica. Warto iść do psychiatry ale dobrego dobrego specjalisty. On przepisuje leki, ktore pomagaja wyciszyc organzim. i Nie sa to juz psychotropy tylko nowoczesne leki. Poza tym moze byc opieka psychologa, ktory pomaga odnalezc przyczyne tego stanu rzeczy. Potafi dotrzec do rpzezytych traum z okresu dziecinstwa i uporac sie z przeszlosci, zrozumiec dlaczego tak ci ciezko jest w relacjach z innymi ludzmi. Nie ejstes w tym odosobniony. Wiele osob ma podobne problemy i przezywa je mniej lub bardziej. Nie poddawaj sie. Nie pij alkohlolu bo to tylko kolejne klopoty i uzaleznienie.
Wazne jest zebys trafil do dobrego lekarza. jesli masz szanse zrobic rozeznanie w terenie to na pewno warto.
Trzymam kciuki i pozdrawiam
napisał/a: gienja 2013-08-02 23:58
Witam. Mam 16 lat i podejrzewam że mam podobny problem. Nie wiem co mam robić jestem w trudnej sytuacji a już piszę dlaczego..

W moim domu nie zawsze było okej, rodzice zawsze się kłócą, jest ciągłe napięcie, głównie ze strony ojca. Potrafi wyzywać tylko.. Kiedyś było tak że bił moją mamę, ale nie przesadnie. Pił alkohol ale raczej alkoholikiem nie był i nie jest bo niczego nam nie brakuje a on teraz nie pije. Ale jak wypił to darł się na wszystkich i wyklinał. Mam jeszcze siostrę. Moi rodzice nie są małżeństwem. Nie pije teraz bo pod koniec roku 2012 miał taki atak i okazało się że ma nerwicę, bierze leki i dlatego nie pije.

Teraz jest tak, że każda rozmowa u mnie w domu to krzyki i przekleństwa.
Czuję się źle ponieważ myślę ciągle o tym, że jestem beznadziejna. Nie mam żadnych przyjaciół. Gdy wychodzę gdzieś na gminę to mam taki dziwny lęk, że ktoś ze znajomych mnie zobaczy i będę musiała z nimi rozmawiać, albo jak ja powiem im cześć to oni nie odpowiedzą, albo będą się pytali czemu siedzę w domu cały czas i nigdzie nie wychodzę. To prawda, rzadko wychodzę choć mam bardzo blisko by wyjść gdzieś na miasteczko, ale się boję. Wcześniej, gdy tato był strasznie nerwowy bo przynosił takie zachowania głównie z pracy, za każdym razem gdy gdzieś wyszłam, chociaż mówiłam że wychodzę, miał do mnie pretensje o to gdzie ja łażę i darł się na mnie, i po prostu uznałam, że lepiej będzie jak przestanę gdzie kolwiek wychodzić. Od czasu do czasu. Choć zawsze było trzeba coś robić koło domu też. Był taki okres, że wychodziłam sobie z koleżanką dość często, a jak przychodziłam to były pretensje o to że łażę gdzieś i nic po za tym nie robię, więc jak już mówiłam przestałam wychodzić gdzieś częściej.

Teraz właściwie jest luźniej jak kiedyś lecz ja ciągle się czegoś boję. Gdy mam gdzieś wyjść, z kimś porozmawiać też się boję bo myślę że nie umiem rozmawiać, jak palnę coś głupiego albo po prostu siedzę cicho bo nie wiem o czym mam rozmawiać. Czuję się taka głupia w stosunku do innych. To przykre bo przypomina mi się wtedy jak źle coś zrobiłam i tato na mnie krzyczał i mówił że jestem debil.. z resztą on tak do wszystkich nawet do dzisiaj.

Pamiętam moment gdy miałam wyjść spotkać się z kolegą.. strasznie bałam się zapytać taty a bardzo chciałam się z nim spotkać.. przed tym jak miałam się zapytać myślałam że pęknę.. zrobiło mi się strasznie gorąco, serce mi zaczeło walić, w uszach mi się zatkało i myślałam że zaraz upadnę, wyszłam z kuchni a mama się mnie coś zapytała a ja się wystraszyłam jak by ktoś mnie przestraszył tak mamy głos dla mnie zabrzmiał. Cała się trzęsłam.

Teraz czuje bóle głowy przechodzące w sztywnienie karku, jeśli coś się dzieje strasznie krzyczę i przeklinam, trzęsą mi się ręce czasem i na klatce piersiowej czuję jak by mi ktoś usiadł, nie mogę pełną piersią odetchnąć, a jak już tak zrobię to to boli. Czuję się z tym strasznie źle, do tego mam myśli samobójcze ponieważ mam obniżenie własnej wartości bo prostu skazuję się na to że ktoś jest lepszy o de mnie. Krzyczę na siostrę ale wiem że nie powinnam tak robić ale nie mogę się uspokoić gdy ktoś mnie wkurza.

Nie wiem, jak mówiłam jestem w trudnej sytuacji bo mam jeszcze niedoczynność tarczycy wywołanych przez chorobę hashimoto, czytałam o objawach, byłam z tym u endokrynologa przepisał mi tabletki. Ale czuję że jeszcze jest coś nie tak.. nie wiem co mam robić..
napisał/a: Bjorne Bjornen 2013-08-04 19:21
Odpisalam bo mialam podobny problem, a lekarzem nie jestem, tylko sama przeszlam nerwice. Mialam niby normalny dom i dziecinstwo i dopiero psycholog mi otworzyl oczy, ze to wszystko przez ojca. poczatkowo nie chcialam wierzyc, ale z czasem zaczelam sobie przypominac, jak wygladalo moje dziecinstwo. Rodzice mnie kochali, ale nigdy tego nie okazywali. Kazali mi sie tylko uczyc, a cala reszta miala czekac jak bede dorosla, ale zanim doroslam musialam sie nasluchac jaka jestem glupia gdy chcialam wyjsc z kolezanka, umowic sie na randke. Ojcie zachowywal sie jak kapo, gdy nie woricilam o wyznaczonej godzinie biegal po osieldu i sukal mnie z taka wsciekla mina, a ja sie tak strsznie go balam. poza tym zaqsze im, czyli doroslym przeszkadzalam w rozmowach. mialam siedziec cicho i niemowic glupstw. Nie rax wlasnie gdy cos powiedzialam, to bylam natychmiast uciszana, ze to glupie nie miejscu ito.

I w ten oto sposob zaczelamsie przejmowac co mowie, az w koncu przetslam sie odzywac i stalam sie odludkiem. za kazdym razem gdy cos powiedzialam, wydawalo mi sie glupie, niegodne i rozmyslalam o tym jeszcze przez kilka dni.

Dopiero teraz to sobie uswiadomilam.
Nie ma sensu rozpamietywac swoich slow. Nalezy byc soba i mowic to, na co ma sie ochote. Z jedna osoba bedzie ci dobrze rozmawiac z inna nie znajdziesz wspolnego jezykla, a le to w zaden sposob nie jest Twoja wina. Jest es madra i rozsadna dziewczya. Nie napisalas przeciez zadnych glupot, wrecz przeciwnie.
Nie mozesz brac na siebie zachowania towjego ojca, bo nie jestes niczemu winna, to on powinien byc twoim opraciem i cie wpsierac, pomgac i budowac twoje poczucie godnosci, szacunku oraz wlasna waretosc.
Nie masz wsparcia w nim, musisz porasdzic sobie inaczej.
Jestes mlodziutka, cale zycie przed toba i mozesz osiagna niebywale rzeczy. Nie wstydz sie siebie, nie wstydz sie mowic. Na probe sprobuj porozmaiwac z kims o czyms i zobaczysz efekt. jesli nie bedziesz zadowlona z rowmozy, trudno , zdarza sie, ale to nie znaczy ze jestes glupsza. bo nie jestes.
Pozdrawiam i zycze powodzenia
napisał/a: gienja 2013-08-05 12:36
Zawsze myślałam, wiedziałam o tym że nie jestem sama w takiej sytuacji.. ale to się tak nie da o tym nie myśleć, przynajmniej ja tego nie potrafię. Próbuję się czymś zająć a jak już coś zacznę to szybko mija mi ochota. Chciałabym w końcu przestać się bać i być wyluzowana, ale jestem cały czas napięta, przecież nie można być wiecznie wkurzonym, życie jest za krótkie na to. Moje jedno pozytywne myślenie.. To co uwielbiam robić to słuchać muzyki, podczas którego wymyślam sobie idealne momenty, które nigdy się nie zdarzą.. to jedyne co mi pozostało. Czasem właśnie jest lepiej albo gorzej, jednego dnia czuję, że mogę wszystko i myślę sobie, że jeszcze zobaczą na co mnie stać a drugiego i trzeciego itd. że lepiej gdybym wgl się nie urodziła i mam czarne myśli.

Więc czy to możliwe że mogę mieć nerwicę? Dzisiaj gdy sobie pomyślałam o tym i z ciekawości zaczełam czytać mojego taty ulotki od leków, które bierze na nerwicę to aż mi się zrobiło niedobrze i gorąco.. wciąż mam te fale gorąca i uczucie lęku, serce mi wali.
Jak przebiegały twoje objawy? Ile masz lat teraz? I w jakim wieku przechodziłaś przez to wszystko?

Proszę odpisz jak tu zajrzysz.
Dziękuję.
napisał/a: Bjorne Bjornen 2013-08-09 13:58
U mnie zaczelo sie niespodziewanie podczas wycieczki zagranicznej podczas obiadu w restauracji. Byl taki halas i zaduch. Mialam poczucie ze nie mgoe przelknac sliny i wydawalo mi sie ze sie udusze. wyszlam na zewntarz, potem mi to przeszlo, ale towarzyszyl mi paniczny strach, ze sie znowu powtorzy. Potem mialam drzenie ciala, dusznosci, kolatanie serca, skurcze w jamie ustnej, ze nie moglam przlnac sliny, i towarzyszyl temu paniczny strach, ze umre na zawal albo cos. Raz trafilam na izbe przyjec bo mialam wymioty i biegunke i myslalam ze to zatrucie, a lekarz na pogotowiu dal mi w tylek zastrzyk na uspkojenie i powiedzial ze to nerwica i powinnam sie zglosic do psychiatry a nie do niego. I tak sie zaczelo moje leczenie. Leki przecielekowe i supokajajace, bo w nocy tez nie moglam spac, zaczynalam sie bac wychodzic na ulice. bylam naprawde juz w kiepskiej formie. Bylam ok trzydziestki, Robilam doktorat i bylam przepracowana. Lekarz kazal zmienic tryb zycia wiec mniej pracowalam, potem udalo mi sie z tego wyjsc, ale trwalo to dlugo. Zaczelam chodzic na basen, cwiczyc, joge, nie przejmowac sie wszystkim, noi przede wszystkim relaksowac. Gdy juz wyzdrowialam i przestalam brac leki skonczylam doktorat, urodzilam dzieci i jest ok.

Nauczylam sie relaksowac i zmenic podejscie do wielu spraw, bo musialam sie nauczyc, zeby zyc. wiem, ze to trudne i z dnia na dzien nie minie, ale musisz pomyslec o sobie, poszukaj fachowej pomocy, psychologa, w ksiazkach, ale nie byle jakis tam poradnikach. Ja skorzystalam z dobrej ksiazki mojego starsza brata, ktory studiowal w seminarium, ale nie pamietam ani tytulu , ani autora. nie mam tej ksiazki. z niej sie nauczylam relaksowac, w skrocie mowiac / poprzez napinanie i rozuluznianie miesni, wtedy wyczuwasz kiedy jestes zdenerwowaana to masz napiete cialo i wtedy skracasz oddech i zacyzna bolec, dusznosci itp, a kiedy rozluznaisz miescie, oddychasz powloi i gleboko, cialo i umysl zaczyna sie rozluzniac,/ to moze brzmi dziwnie, ale to klucozwa sprawa, na poczatek