JAK JA SIĘ TEGO NABAWIŁAM I JAK POWRÓCIC DO NORMALNOŚC

napisał/a: wera13 2009-06-19 08:59
Mała ogląda bajkę a ja biegnę do toalety i zaczynam płakac- to był moment w którym uświadomiłam sobie ,że to prawda - tylko dlaczego do cholery ja... mąż poszedł na basen- a ja wpadałam w jakąś masakrę,że zostawia mnie samą z dzieckiem a ja się tak źle czuję a jak upadnę - po wypłakaniu się i niemal głośnych prośbach do Boga żeby mi minęło- zbieram się w sobie tymbardziej,że mała dopytuje : coś się stało mamusiu ...? Myślę cały czas ,że za chwilę mąż wróci i będzie ok- dam radę...
Późnym wieczorem nie wytrzymuję- ryczę i mówię mojemu Piotrkowi - co jest grane- opowiadam z detalami, dokładnie to co czuję , jak czuję - mąż jest wyraźnie zszokowany zatyka go- w końcu- mówi ,że tak strasznie mi współczuje ale to co mówię brzmi tak dziwacznie- że naprawdę ciężko w to uwierzyc- przytula mnie i nie uwierzycie po 15 minutach przechodzi - wszystko łącznie z bólami mięsni - a może to zadziałały plastry ?
Czwartek w porządku- niestety w kościele - troszkę panikuję ale wyszłam na chwilę na dwór- a na procesji tak bardzo cieszy mnie widok Weroniki- moja córka rzucającej kwiatki- że wszystko mija...
I to tyle ... dziś narazie ok- chociaż pogoda " burzowa" więc u mnie średnio...
Pozdrawiam wszystkich
napisał/a: krysia1705 2009-06-19 09:24
Witam Marcelko:)
To widze ze mialas duzo wrazen ostatnio! Tak to sobie czytam i widze siebie z przed paru lat...dokladnie tak samo wszystko przezywalam...ten lek ...ze cos mi sie stanie i dziecko bedzie same,jak zostawalam sama z nia w domu...kolejka do kasy...zlosc na bliskich ze zostawiaja mnie sama..a ja tak zle sie czuje (chociaz wiedzialm ze maz musi pracowac)...dokladnie to wszystko przerabialam i wiem co czujesz!
Dobrze ze w koncu powiedzialas Piotrkowi...pewnie ze jest mu to ciezko zrozumiec...mysle ze dla kazdego,kto tego nie przezyl...jest to co najmniej dziwne! Jednak jak sama widziesz,nie da sie tego ukryc a i Tobie bedzie teraz o wiele lzej! No i to przytulenie o ktorym mowila Passiflora...popatrz jak zadzialalo...uspokoilo cie i bole przeszly!...... Staraj sie czesciej z mezem rozmawiac o swoich dolegiwosciach a przedewszystkim uczuciach,to naprawde pomaga.....razem jest lzej!
jezeli chodzi o te zaciskanie rak w piesci,to super ze to wykorzystalas...tylko mam nadzieje ze co chwile rozluznialas rece...wtedy emocje wychodza...a o to wtym wlasnie chodzi! Nie wiem czy wiele pomoglo...bo jak piszesz atak byl silny...jednak trenuj to sobie w domu...nauczysz organizm do pozbywania sie napiec,leku wlasnie w ten sposob...wszystko jest lepsze....niz totalnie poddac sie panice!
Pozdrawiam milutko :)
napisał/a: Passiflora 2009-06-19 10:03
Marto, to przełom. Skoro w końcu zrozumiałaś i uwierzyłaś, że masz nerwicę, teraz pora na działanie. Musisz uświadomić sobie, co spowodowało Twoją nerwicę i starać się to zmienić. Najprawdopodobniej to Twoja praca i panujące w niej złe stosunki.
Musisz sama zdecydować, czy warto narażać się na dalszy postęp choroby.
Przytulenie pomaga, masz już na to dowód. Silny uścisk uspokaja układ wegetatywny, zwalnia akcję serca i wyrównuje oddech. To uścisk męża Ci pomógł a nie plastry. Miałaś skurcze mięśni na tle nerwowym a nie przeziębienie. No, wybacz, ale przeziębienie nie mija z dnia na dzień i nie objawia się wyłącznie bólem mięśni. Twój mąż też powinien wiedzieć jak działa przytulenie, żeby mógł szybko zareagować w potrzebie.
Wydaje mi się, że Twoje obawy w stosunku do męża były trochę wyolbrzymione. Jak w końcu mu powiedziałaś, zareagował normalnie, po męsku. Teraz potrzebuje czasu na przemyślenie sprawy. A, że opis nerwicy brzmi dziwacznie wiemy my wszyscy, którzy czasami nawet nie potrafimy opisać swoich objawów, bo są takie... no właśnie dziwaczne.
Dlaczego właśnie Ty?
A dlaczego ja? dlaczego Krysia? dlaczego Ania? dlaczego Basia? dlaczego Megi?
Myślisz, że ktoś inny na to sobie zasłużył? Kochana podobno na nerwicę choruje 80 milionów ludzi, dlaczego?
Nie ma sensu rozważać tego w ten sposób. Ewolucja idzie wolniej niż rozwój cywilizacyjny i wszyscy za to płacimy.
Kiedyś człowiek wypracuje sobie barierę chroniącą go przed stresem, albo słabsze osobniki wyginą.
Tylko że dla nas ma to najmniejsze znaczenie. Ważne jest nasze życie i musimy zrobić wszystko, żeby móc się nim cieszyć zamiast trząść się w atakach paniki. Szkoda każdego dnia, bo on już się nie powtórzy.
Dlatego szkoda też czasu na zaprzeczanie nerwicy, zrobiłaś krok do przodu więc idź za ciosem.
Wiesz myślę sobie, że Ty masz ogromne szanse na pozbycie się nerwicy, bo Twoja przyczyna jest dosyć łatwa do odgadnięcia.
Jak pozbędziesz się stresora, odpoczniesz i wyciszysz nerwy, możesz całkowicie powrócić do zdrowia. Tego Ci życzę.
Pozdrawiam
napisał/a: wera13 2009-06-19 13:41
DZIEKUJĘ ZA ODZEW!!!
Wiecie to pewnie okropne - ale ostatnio jak mnie złapało pomyslałam sobie - faktycznie nie jestem sama-
ale to egoistyczne podejscie bo każdej z was jak również sobie życzę pozbycia się paskudy!!!
Po obserwacjach samej siebie widzę ,że na moje samopoczucie faktycznie wielki wpływ ma pogoda- kiedy jest duszno, albo pada częściej czuję niepokój ...
Ale nie o tym ...zabrzmię patetycznie ale dzięki ,że jesteście -reagujecie , tłumaczycie i pomagacie wszystkie po kolei i każda z osobna...
Zaczęłam się rozpytywac o psychologa - ale szczerze powiem to dosyć kosztowny interes prywatnie, a za pewne na jednym spotkaniu się nie skończy -,.powiedzcie mi czy na kasę chorych też idzie się do psychologa, bierze się skierowanie od ogólnego ? Kto diagnozuje nerwicę- psychiatra ? psycholog?
Pozdrawiam Marta
napisał/a: ania 32 2009-06-19 17:04
kochana Marto ja poszlam na kase chorych do psychiatry i chodze nadal on postawil diagnoze, w koncu to jego specjalizacja, potem on skierowal mnie na psychoterapie tez na kase chrych i powiem ci kochana ze bylam zadowolona bardzo........chodzilam tez prywatnie ale nie widzialam roznicy (oprocz tej w portfelu.....) zapisz sie czym predzej i zobaczysz bedziesz zadowolona , taka terapia dziala cuda ale ostateczna praca zostaje nam do wykonania ale chociaz mamy wskazowki ......pozdrawiam cie i trzymaj sie cieplutko, sciskam cie mocno:)
napisał/a: wera13 2009-06-22 08:44
Witam wszystkie nerwuski !!!
U mnie weekend jakoś minął- niestety tylko jakoś- mimo wolnego,. w sobotę - lekkie stany poddenerwowania - kurcze nabawiłam się jazdy z chodzeniem na zakupy- boję się ,że złapie mnie jak ostatnio w kolejce- a wiecie w sobotę to dopiero potrafi byc kupę ludzi w sklepach- ale pojechałam trochę na siłe- wkręciłam się ,że walczę sama ze sobą i się po prostu nie mogę poddac bo za chwilę to w ogóle z domu nie wyjdę i jakoś dałam radę - jak nachodziły mnie "chore" myśli , szybko skupiałam się na tym co jeszcze powinnam kupic, porównywałam ceny itp . ogólnie po wyjściu ze sklepu byłam z siebie dumna- po południu pojechałam na wycieczkę rowerową- dobrze mi zrobiła - chociaz pojechałam na siłę- zmuszona przez męża - ale wieczorem niestety - chciałam wypic kieliszek czerwonego wina do filmu - nie przepadam za alkoholem ale w sobotę miałam ochotę no i niestety zamiast miłych odczuc - kieliszek wina przyprawił mnie o niepokój - jakiś dziwny lęk i chcąc uniknąc ataku- uciekłam spac nim się zaczęło- na szczęście po rowerkach byłam zmęczona więc udało mi się usnąc - czy to normalne z tym alkoholem- wypiłam małą ilośc - wolę już nic nigdy nie wypic ,żeby tylko lęki odeszły...
Niestety w niedzielę od rana nie czułam się dobrze- spałam na siłę bo jak otwierałam oczy to czułam ,jak zwykle żołądek , jakieś duszności- w końcu zwlekłam się z łóżka - i zjadłam sulpiryd - mam to od pierwszego lekarza który zasugerował nerwicę, nie brałam jednak - bo po dwóch tabletkach miałam wrażenie,że mnie przymula- ale w niedzielę pomógł, uspokoiłam się może i byłam trochę "śnięta " ale bez przesady i tym sposobem całkiem, całkiem ta niedziela...
Dzisiaj na razie całkiem nieźle chociaż u mnie pada- więc nic nie brałam- poza magnezem - który stał się moim przyjacielem - wzięłam do pracy persen - w razie czego chociaz w życiu nie używałam siostra mi zostawiła... to przynajmniej ziołowe... ale może nie będzie potrzebne- mam nadzieję!!!
Z moich stanów mam kilka obserwacji :
nic mnie nie bierze jak mam zajęcie- nie mam czasu myslec ,wsłuchiwac się w siebie itp.
pomaga ruch na powietrzu, lekka praca fizyczna
nie pomaga- alkohol, zmiany ciśnienia...
Boże może jakoś dam radę ?
Może sobie pójdzie i nie wróci?
Postanowiłam :
ostatni raz robię badania - krew ,mocz, próby wątrobowe,. tarczyca- usg brzucha - jak wyjdzie ok- koniec - proszę o skierowanie do psychiatry .
Zresztą nie już dzisiaj się umówię- pewnie trzeba będzie poczekac - więc lepiej zadzwonię od razu
Pozdrawiam was wszystkie napiszcie jak u was minął weekend ?
Marta
napisał/a: megi111 2009-06-22 08:56
witaj marclelko!! ja tez juz do pracy za chwilke wychodze i znowu caly tydzien!!u mnie wekend do bani!!franca atakowala jak tylko sie dalo!!a do tego poklocilam sie z moim M.(miedzy innymi przez ta glupia france-ze jestem nadwrazliwa ze nie chce wychodzic na imprezy). zawsze kiedy jest miedzy nami ok to mam wiecej siely zeby walczyc o siebie, o dobre samopoczucie!a kiedy slysze ze powinnam sie zmienic to sily opadaja i juz wszystko mi jedno!!!martwi mnie to ze on nie potrafi zrozumiec!tyle razy tlumaczylam i juz nieraz wydaje mi sie ze jest lepiej ze wie o co chodzi to nagle wyjezdza mi z czyms!!!jak np. ostatnio chcial zebym poszla do pubu a ja sie tak fatalnie czulam!poza tym zawsze jakas panika mnie tam ogarnia!a on stwierdzil ze to po prostu z nim nie chce isc!!!no i przetlumacz takiemu!!!chyba kopniakiem hehehhe:)
mam nadzieje ze u ciebie poniedzialek sie dobrze rozpoczal:)i zgodze sie ze kiedy ja mam zajecie i nie mam czasu myslec to tez jest lepiej:)pozdrawiam cie cieplutko i ide juz do pracy bo zaraz sie spoznie!!! buziaki paaa
napisał/a: ania 32 2009-06-22 08:58
Marta super postawa na zakupach!!!!! ja sie tak wkreciłam ze musialam zrezygnowac z pracy a zakupy to byla fikcja, zamknela mnie franca na dlugo w domu.....teraz rodze sie od nowa!!!1 powolutku......a do psychiatry sie zarejestruj kochana i na ta terapie bo jestes na dobrej drodze a to przyspieszy pozbycie sie tej francy....sciskam cie mocno!!!!
napisał/a: wera13 2009-06-22 15:53
Megi wiem o co chodzi z tym wychodzeniem- mój mąż też ciągnął mnie w weekend - tak dawno nie byliśmy nigdzie razem itp. to nawet było miłe- ale mi się do knajp jakoś nie pali- nie jestem gotowa ta wyjścia, oczywiście z obawy ,że mnie złapie- a może po prostu nie mam teraz na takie spędzanie czasu ochoty. Z drugiej strony wiem,że nie wolno mi zamykac się w domu - tylko do ludzi- to pozwoli- mam nadzieję zapomniec i powrócic do mojej upragnionej normalności- własnie siedzę nad kubkiem melisy - dawniej byłaby to kawa- więc może sama zapętlam to błędne koło- to strach mnie tak paraliżuje.
Ale nie dam się pokonac- to sobie obiecałam !!!
Mam dla kogo życ- to powtarzam jak mantrę jestem młoda- nie mogę zachowywac się jak staruszka- dam radę wszystkie damy
Pozdrawiam ciepło
Aniu 32- dzięki za miłe słowa!!!
napisał/a: monia331 2009-06-22 16:04
Ania super to napisałaś "rodze sie od nowa"!!!!!!!! Tak wszycsy rodzimy sie od nowa,tylko starasznie bolesny i trudny ten poród.Ale potem będziemy miały wielką satysfakcje!!!!!!!
napisał/a: wera13 2009-06-22 16:11
Monia- ja tez wierzę ,że nam wszystkim się uda!!!
napisał/a: bacha26 2009-06-22 17:20
Marcelka-i tego sie trzymajmy!!! Wiara czyni cuda:) buźka!!!