Lęki i panika, frustracja i bezsilność

napisał/a: Passiflora 2011-07-09 10:26
Chętnie podyskutuję, założyciel wątku i tak samodzielnie wyciągnie wnioski dla siebie.

Otóż w pierwszym poście pisze on, iż był u lekarza 10 minut. Dostał leki i cześć. Ani słowa o postawionej diagnozie. Nie wiemy, choruje na nerwicę czy na depresję, czy pośrodku. Sam zadaje pytanie, czy to nerwica? Opisane przez niego objawy pasują.
Jeżeli lekarz stwierdził depresję, w porządku - antydepresanty na depresję. Jeżeli kolega ma nerwicę - leki nie pomogą a droga do uzależnienia jest krótka. Od chleba nie uzależni się, od benzodiazepin tak. Na dodatek jak tylko je odstawi lub zmniejszy dawkę - choroba powróci ze zdwojoną siłą. I to jedno jest pewne.
Depresja z nerwicą wcale tak często nie idą w parze. Moja psychiatra mówiła, że to zależy od cech osobniczych. To lęk jest wspólnym mianownikiem tych dwóch chorób, ale to nie znaczy, że on je łączy.
Psychoanaliza Freuda jest przestarzała, nowoczesna psychoterapia behawioralna nie opiera się na wyszukiwaniu powodów w ukrytych problemach seksualnych. Freud moim zdaniem był zboczony i zaspokajał swoje zboczenia wmawiając je innym.
Dotarcie do źródeł lęku jest potrzebne tylko tym osobom, które nie biorą nic "na wiarę" (jak ja), które aby działać muszą wiedzieć co, po co i jak. Jeżeli ktoś jest w stanie przyjąć "na wiarę", że ma nerwicę i nieistotny jest jej powód, psychoterapia wcale mu nie jest potrzebna.
Lęk jest tylko objawem nerwicy i jego przyczyną jest nerwica. To przyczynę nerwicy warto znać, a nie każdy jest w stanie sam odnaleźć tą przyczynę lub się do niej przyznać przed sobą samym.
Reasumując: bez pomocy powinien przede wszystkim uzyskać diagnozę swojej choroby, bo jak na razie nic o tym nie wiemy.
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-10 00:25
No to jak nic nie wiemy,to może kolega szerzej coś opowie o przebiegu wizyty u lekarza zanim przejdziemy do ostatecznych prawd o chorobie bez pomocy..Osobiście,jestem przekonany,że jeżeli to była pierwsza wizyta u psychiatry,to lekarz ma obowiązek przeprowadzić wywiad z chorym.Przepisze mu bowiem leki,które mogą go skłonić do np.samobójstwa.Wszystkie leki przeciwdepresyjne na początku leczenia powodują pogorszenie stanu psychicznego pacjenta.Nie podejrzewam,aby lekarz sam się pchał do prokuratora.Dlatego nie spieszę się do stawiania diagnoz.Bez pomocy,co Ci powiedział lekarz i jaki antydepresant Ci przepisał?

Pozdrawiam.
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-10 00:45
Passiflorko,wow, jestem pod wrażeniem.Mówię całkiem serio.Może ja z tym pojęciem lęku nieprecyzyjnie się wyrażam mówiąc,że przyczyna lęku nie jest znana.Powinienem mówić,że uświadomiona przez chorego przyczyna nie jest znana,bo przecież jakaś obiektywna przyczyna jest.Z tym odstraszaniem od leków to chyba przesadzasz.Lęk przed lekami to rodzaj fobii/mam nadzieję,że rozumiesz kontekst i się nie obrazisz/ a psychoterapia,tak jak leki-jednemu pomoże drugiemu nie.Nie ma identycznych organizmów.

Pozdrawiam.
napisał/a: alicja2003030 2011-07-10 10:05
Seroxat to zapisała mi Pani doktor po 5 minutach. Wywiad ograniczył się do pytania czy jestem zadowolonyz pracy, czy mam rodzinę i jak liczną, czy jakieś trudne sytuacje zaistniały wmoim życiu ostatnio i od kiedy to trwa. Pondto miałem określić swoje samopoczucie od 1 do 10. Nie zarzucam błędów, wydaje mi się, że to trochę mało. Miałem wrażenie, że trochę mnie olano a Pani doktor wyraźnie się śpieszyła. Podszedłem do recepcji to już wychodziła a pytania zadawałem jej gdy stała na schodach wyjściowych. To sądzę podważyło moje zaufanie do niej - nie jako lekarza a czlowieka. Siedzę chacie i zastanawiam się co mnie boli, co mnie zlapie za chwilę to jakiś szok. Jeszcze miesiąc temu funkcjonowałem zupełnie inaczej. Dom daje poczucie bezpieczeństwa i ok. ale ja boje się wyjechać, boję się zostawać sam. Facet 33 lata - masakrea. Mąż i ojciec, nie moge tego ogarnąć. Myślę o kolejnych badaniach, które wykluczaja kolene moje urojone choroby, dolegliwości i leki.
napisał/a: Passiflora 2011-07-10 10:53
Opis tej wizyty jest szokujący. Jeszcze tylko wyraźnie napisz, czy pani doktor postawiła diagnozę. Chociaż to i tak nie ma wielkiego znaczenia, po takim wywiadzie nie uwierzyłabym w diagnozę tej lekarki.
Zdecydowanie zgadzam się ze zdaniem emena, który trafił w dziesiątkę:
emen napisal(a):Przepisze mu bowiem leki,które mogą go skłonić do np.samobójstwa.Wszystkie leki przeciwdepresyjne na początku leczenia powodują pogorszenie stanu psychicznego pacjenta.

I Ty się dziwisz, że jestem przeciwna lekom?
Moja niechęć do leków wpływających na psychikę wynika z przyczyn innych niż fobia, więc Twoich słów nie biorę do siebie, tym samym nie ma powodu do obrazy. Powiedziałabym raczej, iż wynika ona z pierwotnych cech mojej osobowości, która nie toleruje "obcej" ingerencji. Nawet jeśli mam atak paniki (już nie miewam, ale bywało naprawdę źle), wściekam się lub narasta napięcie psychiczne - muszę mieć pewność, że to mój własny mózg mi to funduje, a nie jest to wpływ leków. Ponadto moja psychiatra zdecydowanie odradzała mi leki. Byłam przez jakiś czas w takim stanie, że prosiłam o cudowną tabletkę, która wyleczy mnie z nerwicy. Psychiatra kategorycznie mi odmówiła. Antydepresanty nie są dla każdego, ja nie jestem typem depresyjnym i te leki mogłyby jeszcze pogorszyć mój stan. Dzisiaj widzę, że miała rację, chociaż jeszcze dwa lata temu nie byłam w stanie normalnie funkcjonować. Miałam ataki paniki w domu i poza nim, agorafobię taką, że zostawiałam wózek w supermarkecie i uciekałam w panice. Pogotowie zabrało mnie z domu, bo byłam święcie przekonana, że umieram. Dzisiaj wiem, że to nerwica i że dam sobie radę. Bo nerwicy nie da się całkowicie wyleczyć. Trzeba nauczyć się z nią żyć tak, żeby nam w tym życiu nie przeszkadzała. A do tego potrzebna jest praca nad zmianą torów myśli. Żadne leki w tym nie pomogą.
Jednak jeszcze raz powtarzam: nie jestem kategorycznie przeciwna lekom. Sama brałam pół Afobamu w ataku paniki, mówiłam już to. Tylko, że antydepresanty nie leczą nerwicy a benzodiazepiny uzależniają. I ich stosowanie trzeba kontrolować jeżeli nie chcemy wpaść z deszczu pod rynnę.
Poza tym, wypowiadam się zdecydowanie w kwestii nerwicy, bo sama ją mam i rozumiem. Natomiast co do depresji - nic o niej nie wiem i wolę się nie mądrzyć. Jeżeli bez pomocy pójdzie do innego lekarza, co szczerze doradzam i usłyszy diagnozę "depresja" niech nie sugeruje się moim zdaniem i rozważy branie leków. Ale z pewnością nie tych przepisanych po wywiadzie przeprowadzonym na schodach.
Pozdrawiam
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-10 15:14
To rzeczywiście dziwne.Na pewno trzeba zmienić lekarza.Ja,chodzac do psychiatry co miesiąc lub dwa ,rozmawiamy zawsze +-pół godziny.Czasami wkurzam się jak przychodzi "nowy"i jest przede mną,bo godzinę czekania mam z głowy.Ale co do seroxatu/są tańsze generyki/,to obecnie jest lek pierwszego rzutu w zaburzeniach lękowych różnorakiego pochodzenia.Zaczyna działanie po ok.2 tygodniach.To naprawdę dobry i sprawdzony lek na "nerwicę".Mnie pomógł bardzo.Brałem go ok.roku/może dwóch/.Zaczyna się od połówki tabletki.Lęk i jego somatyczne objawy/ze strony ciała/naprawdę znikają.Mimo wszystko radzę go brać.Afobam w dawce o.25 mg.na pewno nie uzależni,jeżeli będzie brany nie dłużej niż miesiąc.Potem przez ok. tydzień powinno się go odstawić/tabletkę dzielić ostrym nożem/.Taka moja rada.Nabierzesz chęci do życia.Potem,jeżeli Ci to będzie potrzebne,możesz do farmakoterapii dołaczyć psychoterapię.

Pozdrawiam.
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-10 15:56
Passifloro nie chcę wchodzić na jakieś wysokie diapazony dyskusji-psychoterapia czy leki.Wyrażałem swój pogląd i nie będę się powtarzał.Jak wiem w Polsce jest tylko ok.200 certyfikowanych psychoterapeutów.Przyznawanie certyfikatów,też nie jest prawnie uregulowane.Teoria lęku coraz bardziej opowiada się za zbliżonym jego powstawaniem jak w depresji tj.nierównowagą i złym przekaźnictwem monoamin;głównie serotoniny/jak w depresji/ i kwasu GABA,który uwalniany w mózgu hamuje jego nadaktywność w obszarach odpowiedzialnych za powstawanie lęku.Ciężar leczenia chorób lękowych z biegiem lat przesuwa się z psychoterapii na farmakoterapię.Takie są fakty.
Jeżeli piszę,że w pierwszej kolejności należy słuchać lekarza,to nie sądzę żebym krzywdził niedoświadczonego chorego.Odradzając leki lub co najmniej ich skuteczność,"nowy forumowicz" otrzymując taki przekaz od "doświadczonego forumowicza",może sobie zakodować-wszystkie leki to zło.Masz na tym forum duży autorytet,więc naprawdę możesz mieć znaczny wpływ na dalsze leczenie i jego skuteczność.

Pozdrawiam i uznajmy,że temat zakończyliśmy,bo udowadnianie kto jest mądrzejszy już mi się znudziło i to niczemu nie służy.
napisał/a: Passiflora 2011-07-10 17:15
emen napisal(a):Pozdrawiam i uznajmy,że temat zakończyliśmy,bo udowadnianie kto jest mądrzejszy już mi się znudziło i to niczemu nie służy.

Jeżeli czujesz się w jakiś sposób zobligowany do dyskusji - przepraszam. Nikt nie musi odpowiadać, jeżeli nie chce. Tak samo jak nie może innym zabronić się wypowiadać. Nigdy nie było moim celem udowadnianie, że jestem mądrzejsza. Dość dawno temu skończyłam 12 lat. Natomiast uważam, że po to jest forum, aby pojawiały się na nim różne poglądy i ludzie szukający tutaj pomocy mogli wybrać dla siebie to, co im najbardziej odpowiada.

Wracając do tematu: Ten dział forum dotyczy nerwicy, a ja mam to nieszczęście, że choruję na nerwicę. Stwierdzoną przez psychiatrę i leczoną przez psychiatrę poprzez psychoterapię. Mnie to pomogło. Tak jak psychoterapia pomogła Krysi, która przez kilka lat była na tym forum i wspierała nowych. To dzięki jej przykładowi, zachęcie i wspieraniu w ciężkich chwilach poradziłam sobie - bez leków. Takich osób jak ja było tutaj jeszcze kilka. Natomiast nie było nikogo, kto przyznałby, że wyleczył się z nerwicy dzięki lekom. Wręcz przeciwnie, było tu wielu ludzi, którzy szukali pomocy po odstawieniu leków, bo nerwica niszczy im życie ze zdwojoną siłą. Jakoś nikt z nich nie chciał brać leków do końca życia. Nie wspominam już o skutkach ubocznych brania tych leków, spadek libido dla trzydziestoparolatka chyba będzie problemem na dłuższą metę.
To forum pomogło mi przetrwać i znaleźć w sobie siłę do nie poddawania się w chwilach zwątpienia. Zdrowy nie zrozumie chorego na nerwicę, to choroba trudno wyjaśnialna i zdrowi jej nie rozumieją. Wsparcie tych, którzy rozumieją jest bezcenne.
Psychoterapia wcale nie jest taka konieczna, najważniejsza jest diagnoza. Potem można doradzać co robić. Dlatego na posty typu "chyba mam nerwicę; boli mnie to i to, czy to nerwica" zawsze odpowiadam - idź do lekarza.
Jednak jak widać na przykładzie bez pomocy - nie wierz mu ślepo i jeżeli nie masz zaufania do zaleconych leków - idź do drugiego. To nie zdrowie lekarza, tylko nasze. Dopiero jak trzy osoby powiedzą Ci, że jesteś koniem - kup sobie siodło.
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-11 10:37
W uzupełnieniu;
Leki przeciwdepresyjne,pomimo swoich niewątpliwych wad,są wykorzystywane do leczenia ok. dwudziestu ! różnych zaburzeń psychicznych ,w tym lęku o podłożu "nerwicowym", wbrew temu co piszesz passifloro.Pomagają ludziom normalnie żyć,pracować,zakładać rodziny.
Fundowanie swojemu organizmowi tyle cierpień tylko dlatego,że jedna pani psychoterapeutka nie uznawała leków psychotropowych,przypomina działanie świadków Jehowy,którym religia zabrania przetaczania krwi,pomimo oczywistego zagrożenia życia członka ich "bractwa".
Nieuznawanie leczenia lekami psychotropowymi jest typowe dla tzw.antypsychiatrii ,kierunku raczej filozoficznego niż medycznego twierdzącego,że nie ma chorób psychicznych,są tylko ludzie inaczej myślący a psychiatria z jej arsenałem leków, służy tylko przemocy Państwa nad obywatelem.
Moim zdaniem Twoje twierdzenia są poważnym błędem a ciągłe posługiwanie się swoim przykładem,jako pewnego wzorca dla postępowania dla innych pomija fakt,że nie ma na świecie dwóch takich samych organizmów.

Pozdrawiam.
napisał/a: Passiflora 2011-07-11 12:50
Wyraźnie nie rozumiemy się, a Ty przypisujesz mi kategoryczne twierdzenia, których nigdy nie prezentowałam.
Nie jestem aż taką przeciwniczką leków jak chciałbyś mi wmówić. Brałam Afobam i doradzam branie leków przeciwlękowych w atakach paniki, nie widzisz tego?
Leki antydepresyjne w nerwicy działają lub nie, często trzeba robić wiele prób, aby dobrać ten właściwy a w tym czasie samopoczucie znacznie się pogarsza. I pewne jest, że po ich odstawieniu nerwica powróci.
Stosuję swój przykład, ponieważ nie jestem psychiatrą, nawet domorosłym. Nie zagłębiam się w biochemię i wpływ chemii na mózg ludzki. Gdyby to działało brałabym leki i nie byłoby mnie na tym forum, bo byłabym wyleczona. W ogóle nie byłoby tego działu forum. Skoro przykład mój i innych osób, które dzięki psychoterapii mogą żyć normalnie pomimo nerwicy nie przemawia do Ciebie - wybacz. Nie będę robić osobistych przytyków, nie dam się wciągnąć w dyskusję kto ma rację. Dyskutuję z poglądami i Twoje osobiste przytyki mnie nie ruszają.
Obrażanie mojej lekarki jest krzywdzące. Gdybyś czytał mniej wybiórczo wiedziałbyś, że brałam leki - ostrożnie i zawsze pod kontrolą. I to się sprawdziło, nie mam ataków lęku panicznego od dwóch lat i nie jestem uzależniona od benzodiadezpin. W poprzednich postach pisałam, że moja psychiatra uważała, że leki nie są dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Czy to znaczy, że jest nawiedzonym świadkiem Jehowy? chyba się zagalopowałeś. A może to ja Twoim zdaniem jestem świadkiem Jehowy? Oświadczam, iż jestem katoliczką i nie należę do żadnego bractwa.
Również nie interesuje mnie filozofia i jej poglądy na psychiatrię.
Jedynym co mnie obchodzi jest skuteczny sposób na nerwicę, ponieważ ja, jak i wszyscy na nią cierpiący chcę normalnie żyć i cieszyć się życiem. Jeżeli ktoś wybiera leki - napewno nie powiem: nie rób tego, tylko: zastanów się. Oraz przedstawię za i przeciw.
Leki pomagają ludziom normalnie żyć, pracować, zakładać rodziny - do czasu. Do chwili odstawienia, do momentu kiedy trzeba zmienić leki, zwiększyć dawkę lub zmagać się z ich skutkami ubocznymi.
napisał/a: Jola24 2011-07-11 13:52
Przepraszam, że wtrącam się w waszą dyskusję, obserwuje ten wątek od samego początku jego powstania bo wszystko co związane z nerwicą mnie interesuje, wszędzie szukam nadziei dla siebie.
Cierpię na tę chorobę od 10 lat i jak do tej pory radzę sobie bez leków.
Zgadzam się z tym co pisze Passiflora, branie leków to nie jest rozwiązanie. Czasem jest ze mną naprawdę kiepsko, ale po tym czego się nasłuchałam i naczytałam o psychotropach stwierdziłam że o ile będę sobie jakoś nawet byle jak radziła nigdy tego nie wezmę.
Czasem poczytuję sobie jeszcze inne forum dotyczące nerwicy i wypowiedzi ludzi na tym forum mnie przerażają. Ci ludzie są jak w amoku, biegają od psychiatry do psychiatry i za każdym razem wychodzą z nową receptą na kolejny lek, bo poprzedni przestał działać. Z tego również wnioskuję, że Passiflora ma rację, branie leków uzależnia, ogłupia i nikt mi nie powie że lek dobrze dobrany nie szkodzi. Nie wyobrażam sobie życia na prochach będąc np. w ciąży, co wtedy?Psychotropy być może przynoszą ulgę,nie twierdzę że nie działają w końcu to lek więc działać powinien, ale nie uważam że warto się upierać przy tym że lęki uwalniają od nerwicy. Mogę podać na przykładzie mojego współpracownika,on właśnie bierze leki psychotropowe,zawsze był cichy, powolny, grzeczny i uprzejmy będąc w szpitalu z powodu innych kłopotów ze zdrowiem odstawił te leki bez porozumienia z lekarzem, powrócił do pracy i tego samego dnia znowu go zabrali bo zwyczajnie dostał świra, okazało się że to z powodu nagłego odstawienia psychotropów.To też daje do myślenia na temat dobroczynnego działania psychotropów.
To najłatwiejsze rozwiązanie przepisać prochy, Passiflora miała szczęście że trafiła na takiego lekarza, też bym chciała takiego mieć, jednak większość w tym mój psychiatra przepisują leki i wysyłają do domu, chociaż może nie powinnam narzekać bo wraz z receptą na psychotropy dostałam skierowanie na terapię.
Poleganie na samych psychotropach to moim zdaniem czyste lenistwo i psucie sobie i tak nadszarpniętego nerwicą zdrowia na własne życzenie.
napisał/a: ~Anonymous 2011-07-11 18:46
To nie jest walka postu z karnawałem lub co jest większym świętem:Wielkanoc czy Boże Narodzenie.Leki czy inna terapia.Passifloro,wiesz doskonale,że podałem pewne przykłady a nie fakty dotyczące Ciebie.Doskonale rozumiesz o co mi chodzi.To jest nieuczciwe.Jestem pewien,że co do sedna mamy takie samo zdanie.Zaakcentowałem tylko pewne skrajności.
Jolu,jeżeli nie chcesz brać leków to ich nie bierz,jeżeli Twój stan jest w miarę stabilny.Ale zaręczam Ci,że chory cierpiący na głęboki lęk, doświadcza tak niebywałego cierpienia,że wybawieniem może być tylko śmierć.Co to za porównanie-brać tabletki czy nie.Tu nie ma alternatywy.Szpitale psychiatryczne są pełne chorych,którzy woleli skoczyć z okna niż doświadczać takiego lęku.Wiem bo widziałem.I o czym my tu mówimy.Ja po wielokroć byłem w takim stanie i bym gówno zjadł byleby tak nie cierpieć. Pisząc mam na myśli głęboki,przejmujący,ciągnący się dniami,tygodniami,latami-wszechogarniający lęk.Muszę pracować,utrzymać dom,zapewnić byt rodzinie.Jaką ja mam alternatywę.Proszę-powiedźcie.A choroba u mnie nie wygasa.Podgrzewa ją codzienny stres.
Czasami trzeba się otrzeć o rzeczy ostateczne,żeby zrozumieć drugiego człowieka.

Pozdrawiam.