PMS - czy naprawdę istnieje?

napisał/a: polrun 2014-11-17 16:28
PMS to bardzo głupia wymówka. Trzeba się ogarnać
napisał/a: claudii87 2014-11-18 08:18
Najlepszym dowodem na to, że PMS istnieje jest to, że właśnie mnie (biedną i peemesującą istotę) niepomiernie zirytował tytuł tego wątku :D Ale serio-serio, przez dłuższy moment pałałam świętym oburzeniem, że ktoś śmie poddawać w wątpliwość PMS :o

Polrun, nie uważam, żeby PMS był wymówką. Zwłaszcza że do pewnego stopnia nie ma się na niego wpływu. Może się wydawać, że niektóre kobiety używają go jako wytłumaczenie swoich działań i reakcji, ale tak naprawdę żadna z nas nie siedzi w ich głowach i nie wie, jak tak naprawdę się czują. Chociaż istnieje prawdopodobieństwo, że co niektóre mogą przesadzać, ale nie mnie to osądzać, bo patrz wyżej :)

Ja mam dość dużą świadomość tego, że peemesując zachowuję się ciut inaczej niż zwykle, żeby nie powiedzieć nieracjonalnie. Małe rzeczy potrafią mnie wytrącić z równowagi, jestem na zmianę płaczliwa i sarkastyczna. Ale staram się nie wyładowywać na otoczeniu. Nie zmienia to jednak faktu, że te odczucia są jak najbardziej prawdziwe, mimo że duszone w środku :D

No, alem się rozpisała :D Cóż, wybaczcie, PMS ;)
napisał/a: Frutella 2014-11-18 11:52
Chyba nie zrozumie tego nikt to tego nie przeszedł. Przed zmianą na Vixpo miałam ochotę momentami udusić męża, albo tego kto się akurat napatoczył. Byłam mega nerwowa, ciągle zestresowana i niestety odbijało się to nie tylko na wszystkich w koło, ale i bezpośrednio na mnie.
napisał/a: me_4_life 2014-11-19 22:21
Jak byłam młodsza, też żyłam w błogosławionej ignorancji, ale im dalej w las, tym bardziej widzę, że to jednak szczera prawda z tym PMS-em. Cóż, pewnie gospodarka hormonalna już nie ta, niemniej jeszcze nigdy nie miewałam tak morderczych myśli jak mi się teraz zdarza:rolleyes:
napisał/a: Limetka15 2014-11-23 22:49
Też mam takie wrażenie, że ten kto nie miał PMS, nie zrozumie co to tak naprawdę znaczy dla osoby tym problemem dotkniętej. Myślę, że problem jest w Polsce lekceważony. My kobiety nie zdajemy sobie sprawy z tego, że to po prostu można leczyć i NIE tabletką przeciwbólową, która
nie wpływa w żaden sposób na przyczynę problemu, a prócz toksycznego wpływu na wątrobę i nerki, mogą powodować różne inne skutki uboczne. Powinnyśmy uzupełnić braki progesteronu i najlepiej nie kolejną tabletką.
Odsyłam do książki „Lepsze zdrowie każdej kobiety” T.Nocuń.

Cytuję fragment:
"Zachwianie równowagi hormonalnej u kobiet jest epidemią naszych czasów i nie jest właściwie leczone przez współczesną medycynę. Syntetyczne hormony, przepisywane przez lekarzy, zaburzają równowagę hormonalną, są bardzo toksyczne, rakotwórcze i wywołują wiele objawów ubocznych. Zdarza się nawet, że kobiety bardziej skarżą się na objawy uboczne, wywołane przez syntetyczne hormony, niż na pierwotne schorzenie, z którym zgłosiły się do lekarza.
Dlatego jako alternatywę dla leków syntetycznych, proponuję naturalny progesteron, od 65 lat stosowany przez lekarzy. Podczas tylu lat jego stosowania nie stwierdzono działań ubocznych. Jest lekiem bardzo bezpiecznym i odpowiednim dla organizmu kobiety. Naturalny progesteron chroni organizm przed szkodliwym działaniem estrogenu, przed skutkami promieniowania, niedotlenienia tkanek i narządów oraz przed różnymi truciznami, a nawet szkodliwym działaniem stresu. Ma bardzo uniwersalną funkcję regulacyjną.
Naturalny progesteron przywraca równowagę hormonalną organizmu. Jest bardzo skuteczny w leczeniu: zespołu napięcia przedmiesiączkowego, nieregularnego miesiączkowania, objawów menopauzy (uderzeń gorąca, pocenia nocnego, suchości pochwy, bezsenności, zmian nastroju, depresji, drażliwości), osteoporozy, bezpłodności, włókniaków macicy, endometriozy, depresji poporodowej, chorób serca (poprawia profil lipidów), cyst jajników, zwyrodnienia torbielowatego piersi, nadciśnienia krwi, przywraca libido, pomaga schudnąć (szczególnie w otłuszczeniu brzucha, bioder, ud, kiedy żadna dieta nie daje rezultatu)".
napisał/a: alinka1976 2014-12-15 20:56
puchniemy, piersi się nieco unoszą i powiększają, czasem jest mi niedobrze , bolą piersi. Takie objawy powodują rozdrażnienie, bo może nam się wydawać że nieco przybrałyśmy na wadze więc się denerwujemy. Nerwowość wynikająca z PMS jest tylko naszą reakcją na rozmaite objawy somatyczne , które z kolei są wynikiem przygotowywania się naszego ciała do dni krwawienia. Więc PMS istnieje jednak często jest błędnie interpretowane
napisał/a: alinka1976 2015-01-14 11:37
ja czuje jak zbliża się miesiączka organizm jakby się przygotowywał, bolą piersi czasem brzuch, kręgosłup. Jestem też mocno rozdrażniona. Myślę że to moja forma pms-u
mirabelka88
napisał/a: mirabelka88 2015-07-18 19:15
Mnie nogi i stopy najbardziej bolą. I nerwy. Dosłownie wszystko potrafi wyprowadzić mnie z równowagi. Mija pierwszy dzień, emocje opadają i można ze mną spokojnie rozmawiać
napisał/a: mesariusz 2015-07-18 21:17
A ja uważam, że coś w tym jest. Ja po mojej żonie od razu wiem, kiedy zbliża jej się okres. Jest bardziej poddenerwowana, więcej je, zdarza jej się płakać z jakiegoś błahego powodu (np. scena w filmie). A jak dostaje okres to wszystko mija, także nie wydaje mi się, że to brednie.
napisał/a: talentedgirl 2015-08-04 11:34
Oczywiście, że istnieje. Może stał się taki mityczny, bo niektóre zachowania się po prostu zwala na PMS
napisał/a: gadzina 2015-08-26 16:07
Oczywiście, że istnieje, i potwierdzi to każda kobieta która to odczuwa.
Dobrze jednak że tabletki w systemie 24+4 dzięki stałej i mniejszej dawce hormonów, sobie z tym skutecznie radzą.
i zazdroszczę kobietom które nigdy nie miały z tym problemu
napisał/a: zosia-ka 2015-08-27 10:26
Chyba istnieje, moje koleżanki często narzekają przed miesiaczką. Mnie to jakoś omija. Brzuch trochę boli, ale nie mam wachań nastrojów więc nie mogę narzekać ;)