złamanie kości łódeczkowatej nadgarstka

napisał/a: piciul 2010-03-01 03:56
Zapomnialem o tym pytaniu.Czy w zwiazku ze zlamaniem,czyli pewnego rodzaju niepelnosprawnoscia,moge liczyc na jakikolwiek zasilek,rente ,cokolwiek z tytulu tego ,ze jestem nie w pelni sprawny.Wydaje mi sie, ze w kazdym innym cywilizowanym kraju(o ile taka sytuacja miala by wogole miejsce), dostal bym chociaz jakies odszkodowanie lub jakakolwiek ulge ,tak ,abym do czasu operacji nie musial pracowac fizycznie i jeszcze bardziej niszczyc i tak juz mocno zniszczona kosc.Troche mnie ta sytuacja drazni, a z drugiej strony czuje sie bezradny,no bo co ja moge poczac w sytuacji, kiedy posiadajac ubezpieczenie,takie jak kazdy inny obywatel,placacy podatki i ubezpieczenia(chyba po to ,to placimy ,zeby w razie np takiego zlamania miec odpowiednia i wykwalifikowana do tego opieke) idzie do NFZ, a oni maja mnie w nosie?Zawody podczas ktorych zlamalem kosc lodeczkowata, byly zawodami miedzynarodowymi,wysoko ubezpieczonymi.Byc moze dalo by sie jakos odezwac do ubezpieczalni i przedstawic im fakty.Czy moge wogole ubiegac sie o odszkodowanie,skoro reka od wypadku nie widziala gipsu.Czekam na jakies podpowiedzi i z gory dziekuje.
napisał/a: Rafau 2010-03-02 00:26
piciul napisal(a):Gratuluje tym ,ktorzy trafili do dobrych lekarzy,ktorzy potrafili wykryc pekniecie tuz po wypadku.Natomiast nie zycze nikomu tego co spotkalo mnie.Nie chce tutaj absolutnie obrazac calej naszej slozby zdrowia,ale ja wlasnie trafilem z Was najgorzej(tak chyba mi sie wydaje,jak nie to niech mnie ktos poprawi).Pozdrawiam wszystkich zlamanolodeczkowcow.


Ja miałem również podobną sytuację, trafiłem na lekarzy, którzy traktowali mnie bardzo przedmiotowo. W ostateczności kość łódeczkowatą operowano u mnie 6 razy.

piciul napisal(a):Zapomnialem o tym pytaniu.Czy w zwiazku ze zlamaniem,czyli pewnego rodzaju niepelnosprawnoscia,moge liczyc na jakikolwiek zasilek,rente ,cokolwiek z tytulu tego ,ze jestem nie w pelni sprawny.Wydaje mi sie, ze w kazdym innym cywilizowanym kraju(o ile taka sytuacja miala by wogole miejsce), dostal bym chociaz jakies odszkodowanie lub jakakolwiek ulge ,tak ,abym do czasu operacji nie musial pracowac fizycznie i jeszcze bardziej niszczyc i tak juz mocno zniszczona kosc.Troche mnie ta sytuacja drazni, a z drugiej strony czuje sie bezradny,no bo co ja moge poczac w sytuacji, kiedy posiadajac ubezpieczenie,takie jak kazdy inny obywatel,placacy podatki i ubezpieczenia(chyba po to ,to placimy ,zeby w razie np takiego zlamania miec odpowiednia i wykwalifikowana do tego opieke) idzie do NFZ, a oni maja mnie w nosie?Zawody podczas ktorych zlamalem kosc lodeczkowata, byly zawodami miedzynarodowymi,wysoko ubezpieczonymi.Byc moze dalo by sie jakos odezwac do ubezpieczalni i przedstawic im fakty.Czy moge wogole ubiegac sie o odszkodowanie,skoro reka od wypadku nie widziala gipsu.Czekam na jakies podpowiedzi i z gory dziekuje.


Oczywiście, możesz się starać o odszkodowanie. Możesz również starać się o stopień niepełnosprawności, prawdopodobnie dostaniesz lekki tak jak ja. Z tego tytułu będą Ci przysługiwać różne świadczenia. Twój lekarz prowadzący musi wypełnić Ci taką kartę i potem musisz udać się na komisję lekarską. Pracodawcy chętnie przyjmują osoby o stopniu niepełnosprawności na umowę o pracę (od razu).
napisał/a: ContraBoys 2010-03-04 12:37
jak ćwiczyć nadgarstek po tym złamaniu ??
napisał/a: okoro 2010-03-10 11:41
Mam pytanie do osób z województwa śląskiego , ile kosztuje zabieg w niepublicznym zakładzie ? Oraz jaki jest lekarz godny polecenia . Bo nie chce miec problemów z dłonia w postaciu 10 operacji itd.
napisał/a: Rafau 2010-04-09 23:49
Ja też bym chciał jakoś przeprowadzić 'rehabilitację' w domowych warunkach. Nie wiem jak się za to zabrać. Mam skierowanie do poradni rehabilitacyjnej, ale wszędzie każą się z nim zgłosić w maju i może zapiszą na wizytę na lipiec. Nie mówiąc już o tym, że oczekiwanie na rehabilitację to kolejne 4 miesiące. W jaki sposób ćwiczyć nadgarstek? Może są jakieś przyrządy, urządzenia dostępne na allegro? Co polecacie?
napisał/a: logol11 2010-04-24 12:31
Wygląda na to, ze moja historia z łódeczkowatą dobiegła końca. Po 7 tygodniach gipsu zdjęto mi gips. Najpierw ręka trochę bolała, ale teraz po 3 tygodniach jest już prwie w 100% sprawna. Oczywiście lekarz powiedział, że do końca roku lepiej żebym nie grała w siatkówkę i ustrzegała się upadku na tą rękę, ale powiedział, że choć boi się tej kostki to póki co sprawa wygląda fantastycznie.
Życzę Wam wszystkim żebyście także usłyszeli wkrótce takię miłe oswiadczenie!!
Pozdrawiam wszystkich!!
napisał/a: Nes86 2010-05-03 17:42
Łukaszek napisal(a):Witam rok temu doznałem urazu podczas gry w piłkę, lekarz zdiagnozował pęknięcie kości łódeczkowatej ( czy jakoś tak) prawej ręki, nosiłem taką opaskę z 2 szynami na ręku od kwietnia do września. troche czasu minęło a ja nie odzyskałem jeszcze sprawności w ręku, mianowicie nie mogę wygiąć jej do 90 stopni ( np nie mogę zrobić pompki) bo wiąże się to z bólem. czy to normalne po takim urazie, czy ręka wróci do sprawności??

Czesc!
ja mialem ten sam bol nadgarstka,bo rowniez mialem pekniecie,jeszcze nie jestem po koncu leczenia ale jato leczylem operacyjnie i niestety mysle ze ty tez nieunikniesz tej operacji.
napisał/a: jovana_ 2010-05-04 23:32
Witam,
do dnia dzisiejszego nie wiedziałam w ogóle o istnieniu tej małej kostki w swoim ciele, ale dzisiaj już wiem co to za jedna...

nie będę oryginalna opowiadając swoją historię (na razie dość krótką w porównaniu do innych połamańców).

23 kwietnia b.r. jechałam w nocy na rowerze i delikatnie mówiąc wyglebiłam się na schodach. upadłam tak, że zewnętrzną częścią dłoni uderzyłam w beton, a kierownica jeszcze mi mocniej przygniotła tą wygiętą rękę do ziemi. bolało cholernie i wiedziałam, że nie jest dobrze. oprócz tego mocno sobie obtłukłam oba kolana i lewy łokieć. całe szczęście jeżdżę w kasku, bo oczywiście również zbratałam się z ziemią swoim czołem.

ale do rzeczy. ręka bolała bardzo, ale nie miałam wyjścia i wróciłam do domu na rowerze. najbardziej bolała przy ściskaniu klamki hamulcowej a o zmianie biegów mogłam pomarzyć. w domu posmarowałam rękę altacetem w żelu. była już mocno napuchnięta (jakąś godz. po wypadku). Noc - jak wiadomo nieprzespana z powodu nieznośnego bólu. rano jeszcze raz altacet, chociaż zbytnio nie pomógł a obrzęk jeszcze się powiększył. pomaszerowałam na pogotowie wojewódzkie w Katowicach i na miejscu dowiedziałam się, że od 4 lat nie ma już tam chirurgii i że mogę sobie jechać do szpitala w Ochojcu. super! ledwo tam dolazłam z tymi stłuczonymi kolanami (dzisiaj mają fioletowo-żółty odcień), a czekała mnie jeszcze niezła wyprawa. Ostatecznie trafiłam do szpitala w Bogucicach, gdzie chyba dopiero po 2 godzinach czekania na izbie przyjęć ktoś się mną zainteresował. zrobili mi RTG i wsadzili w szynę gipsową. lekarka nie postawiła właściwie żadnej diagnozy. Ja osobiście obstawiałam porządne stłuczenie, ewentualnie naciągnięcie jakichś ścięgien oraz wybicie środkowego palca.

na drugi dzień po szpitalu poszłam ze zdjęciem do ortopedy, który postawił diagnozę - skręcenie garstka. szyna miała pozostać do dzisiaj, czyli 4 maja, a potem zobaczymy.
ręka w szynie cały czas była spuchnięta i bolała. zastanawiałam się więc czy nie lepiej i szybciej leczyło by się wszystko bez gipsu. teraz już wiem, że to nie była jakaś błahostka ale poważny uraz.

dzisiaj z radością popędziłam na zdjęcie szyny i po zrobieniu 2 RTG, ortopeda stwierdził, że jest podejrzenie pęknięcia właśnie tej nieszczęsnej kości łódeczkowatej :(
do 18 maja mam założony pełen gips z kciukiem, potem kolejne zdjęcie i/lub TK no i się okaże co i jak.
pocieszam się tym, że na razie to podejrzenie, a nie stwierdzenie, oraz, że pęknięcie, a nie złamanie...

szczęście w nieszczęściu znalazłam to forum, to trochę jak grupa wsparcia. solidarni w nieszczęściu.
Ludziska, współczuję wam serdecznie i trzymam kciuki ;) za szybki powrót do zdrowia i pomyślną rehabilitację!

naprawdę nie wiedziałam, że to aż tak poważne.
napisał/a: OLAAAA 2010-05-18 15:00
Witam. ok 2 tygodnie temu przewróciłam się na stoku. Po tygodniu trafiłam do szpitala i zdiagnozowano u mnie złamanie kości łódeczkowatej. Dostałam gips z radosną nowiną ,że najprawdopodobniej będę musiała go nosić ok 3 miesięcy.
Za 2 tygodnie mam kontrolę. Czy jest możliwość noszenia przy tym złamaniu czegoś innego niż klasyczny gips?Np. gips lekki? Lekarze upierają się przy gipsie klasycznym ,ale średnio mi się widzi 3 najcieplejsze miesiące chodzić z tym ciężarem.
napisał/a: jovana_ 2010-05-19 15:22
hej,
no to współczuję!
a' propos gipsu
OLAAAA napisal(a):Czy jest możliwość noszenia przy tym złamaniu czegoś innego niż klasyczny gips?Np. gips lekki? Lekarze upierają się przy gipsie klasycznym ,ale średnio mi się widzi 3 najcieplejsze miesiące chodzić z tym ciężarem.

chociaż gips tradycyjny jest niewygodny i przede wszystkim ciężki, to jednak jest naturalny i oddycha. są lekkie gipsy chyba z żywicy, ale w nich to podobno latem jest właśnie dramat. to tak jakby ci rękę na 3 miesiące zapakowali w nic nie przepuszczający plastik, który przecież się nagrzewa, a jeszcze ręka w środku się poci i czasem puchnie... to moja opinia. nie nosiłam, ale nie wiem, czy bym się zdecydowała.

pozdrawiam, asia
napisał/a: jovana_ 2010-05-19 15:35
ja mam za to inny dylemat.
wczoraj ściągnęli mi gips i... właśnie nic. lekarz nawet nie oglądał mojej ręki po ściągnięciu, nie zlecił zrobienia kolejnego rtg, choć mówił tylko, że lepsza byłaby TK, ale też nie dał skierowania...
dostałam kolejny tydzień L4. mam tą rękę moczyć w ciepłej wodzie z mydlinami i ją rozćwiczać.
na pytanie czy będę miała jakiś stabilizator, powiedział, że mam siedzieć w domu. dla mnie takie traktowanie, to jakaś kpina!
ręka zupełnie jak nie moja, boli cholernie, nadal jest spuchnięta.
boję się, że mogę ją sobie uszkodzić nawet bezwiednie, choćby w nocy. zupełnie nie wiem co mam robić?
iść prywatnie do jakiegoś ortopedy? zostawić to tak i może po tygodniu ręka będzie super sprawna? jakoś nie wierzę! :(
napisał/a: michal19811 2010-06-03 08:50
Witam. Gips mam prawie od 6 tygodni, jednak od kilku dni odczuwan mrowienie i dretwienie reki. Czy to normalne? Dodam ze nie wiaze sie to z bolem.