Dlaczego zdradzilyscie lub zdradzacie??

napisał/a: Kredka 2007-05-31 13:29
Tak sobie czytam ten temat i przyszlo mi do glowki jedno pytanie: Dlaczego zdradzilyscie lub zdradzacie swojego meza?

Jestem mlodziutka osoba, niezamezna jeszcze. Duzo zawsze myslalam o zyciu i zwiazkach, psychologii itp. Obserwuje ludzi naokolo.

Wiem, ze z psychologicznego punktu widzenia, kobieta zdradza, kiedy jej czegos brakuje w malzenstwie i znajdzie to przy kims innym. Z reguly sa dzieci, dom, wspolne plany itp wiec nie decyduje sie na opuszczenie meza, tylko trwa w malzenstwie, a to, czego jej brak, dostaje od tego drugiego. Nie dziwie sie temu szczerze mowiac.

Mam 22 latka i jestem na etapie, ze mam nadzieje, ze nigdy nie zdradze ani nie zostane zdradzona, ale jak sie w ten temat mocno zaglebie, to to jest normalna i logiczna reakcja. Jesli bym zyla przez kilka lat w zwiazku, gdzie np. maz przestal troszczyc sie o mnie, to wg mnie nie ma sposobu, zebym nie zdradzila, jesli na mojej drodze stanie ktos, kto bedzie chcial mi ta troske zapewnic. Wierze, ze po tylu latach, bylabym tak spragniona takiego traktowania, ze to byloby silniejsze. I to nie znaczy, ze bylabym k... czy cos podobnego. Takie jest moje zdanie.

Pytanie tylko, dlaczego maz nie mogl badz nie chcial wam tego zapewnic?? Czy rozmawialyscie z nim o tym, ze czegos wam bardzo brakuje w malzenstwie? Czy nie jest warto naprawic istniejacy juz zwiazek? I czy, jesli po wielu rozmowach, on jest swiadomy sytuacji i przy tym i tak nie chce Ci zapewnic tego, czego potrzebujesz, czy nie wie, ze w koncu i tak znajdziesz to przy boku innego? Czy nie boi sie tego?

Jestem bardzo ciekawa waszych postow.
Pozdrawiam wszystkie kobitki...i facetkow w sumie tez ;)
napisał/a: swiaga77 2007-06-05 22:07
myślę że każda z nas ma inny powód, każda "szuka" czegoś innego, czegoś innego jej brakuje... Trudno powiedzieć krótko i ogólnie. Ja wiem że mi zabrakło rozmów, tego aby ktoś mnie słuchał, na pewno w dzisiejszych czasach kiedy tego czasu we dwoje jest tak mało nie potafiłam wypełnić go w prawidłowy sposób... takich powodów znalazłoby się jeszcze sporo, ja niestety wszystko czego potrzebuję znalazłam u innego mężczyzny, który jest "moim ideałem" mimo że ideały nie istnieją, mimo że ma wady... ale spotkałam go w nieodpowiednim czasie i miejscu... za późno....
Pozdrawiam
napisał/a: naiwna1 2007-06-05 22:14
Kiedy Związek Przygasa I Go Nie Reanimujesz Albo Stawiasz Prace Na Pierwszym Miejscu To Taki Są Skutki Ale Każdy Przypadek Jest Inny
napisał/a: betty8 2007-06-12 11:35
DLACZEGO ZDRADZAMY? hmm?

Postawmy pytanie odwrotnie:
DLACZEGO NIEZDRADZAMY???
Bo boimy sie konsekwencji! Inaczej wczesniej czy pozniej wszyscy by to zrobili. A jak wiemy ile mozemy stracic i tego nie chcemy a nic zyskac to niezdradzamy!
Poped seksualny u kobiet podobno z wiekiem wzrasta,podczas gdy mezczyzni szczyt swoich mozliwosci seksualnych przezywaja w wieku lat kilkunastu a pozniej niestety maleje,chociaz to sprawa indywidualna.Tak wiec dodatkowym motywem zdrady ze strony kobiet jest wzrost potrzeb seksualnych i zdobycie nowych doswiadczen erotycznych. Zanim to jednak zrobimy przeanalizujmy za i przeciw.
napisał/a: serduszko2 2007-06-13 21:45
zdradzamy-bo czujemy sie juz niekochane,nieatrakcyjne,niepozadane,zaniedbane,opuszczone,zahukane,niedocenione,ponizane,niezadowolone,sflustrowane,zagubione albo zdradzone...
a moze znow chcemy byc szczesliwe...
napisał/a: Kredka 2007-06-13 22:23
Dziekuje wam za wypowiedzi. Gdyby faceci byli tego swiadomi....
napisał/a: stefan14 2007-06-14 06:15
Kredka napisal(a):(...)Gdyby faceci byli tego swiadomi....



Kochana.. niektórzy już są tego świadomi. Moja małżonka zdradzała mnie właśnie z takich powodów jw. Nie miałem pojęcia że tak niewiele trzeba żebyście były nam wierne.
90% mężczyzn myśli że jak przynosi pieniądze do domu to żoncia jest happy i starczy... Ależ to był błąd!

Nic to.. już wiem i jest lepiej między nami. Kocham ją i chyba ona (znów) kocha mnie. ;)

Pozdrawiam
jana_J
napisał/a: jana_J 2007-06-19 13:21
zdrada... heh ja sama właściwie nie wiem czy można to co zrobiłam nazwać zdradą. Poznałam kogoś, spotkaliśmy się, pozwoliłam trzymać się za rękę, przytulić, potem sama się przytulałam i sprawiało mi to wielką przyjemność. To uczucie świeżości i te motylki w brzuchu, jednak gdy chciał mnie pocałować - odwróciłam głowę.
Kocham mojego męża ponad wszystko. Jest mi z nim bardzo dobrze i nie wyobrażam sobie życia bez niego, a jednak... cały czas walczę ze sobą żeby nie spotkać się z tym poznanym facetem. Z nim rozmawia mi się jak z mężem, wspólne marzenia, pomysły, zainetersowania.
Zastanawiam się, czy to że chciałabym go znowu spotkać to coś złego... oczywiście (niestety :( ) nie spotkam się z nim bo wiem jak to mogłoby się skończyć, a nie wyobrażam sobie, żebym mogla zrobić to mojemu mężowi (chociaż bardzobym chciała przeżyć coś więcej z "tym drugim" :(. Jednak co będzie kiedy znowu nadarzy się okazja... ile siły nam potrzeba, żeby wytrwać i być wierną? W małżeństwie nie brakuje mi niczego (jesteśmy 4 lata po ślubie), a jednak coś musi być... nie tak(?) skoro pozwoliłam się przytulać "obcemu" facetowi i to nie w geście przyjacielskim.
Koleżanka powiedziała mi ostatnio, że każda z nas przeżywa coś takiego... grunt, żeby nie przegiąć... Ah te nasze serducha i hormony :/
Pozdrawiam :)
napisał/a: katharina79 2007-06-19 13:48
A ja musze Wam sie przyznac, ze naprawde zdradzilam. I nie mam wyrzutow sumienia. A mojego meza pokochalam mocniej po tym, co zrobilam. A powod? Moj maz jest cudowny, wspanialy i kochany, ale bardzoo duzo pracuje i nie ma dla mnie czasu. I przez to czuje sie czasem samotna. A gdy niedawno spotkalam moja dawna milosc, na widok ktorej serducho zabilo mi okropnie mocno. A gdy jeszcze on mi powiedzial, ze nadal mnie kocha, to stwierdzilam, ze musze zobaczyc, czy fakt, ze nasze drogi sie rozeszly, sprawilo, ze ominelo mnie cos waznego, cudownego, jedynego w swoim rodzaju? I powiem Wam, ze Ktos z gory chyba kieruje naszymi losami, bo przekonalam sie, ze te marzenia, ktore skrywalam w sercu przez tyle lat okazaly sie uluda. A moj maz jest ta moja prawdziwa miloscia. I ciesze sie, ze to zrobilam, ze teraz wiem, ze nie mam czego zalowac
napisał/a: SweetPaula 2007-06-20 13:21
A ja... zdradziłam, gdy facet mnie krzywdził. Nie zdradą, biciem czy czymś podobnym... Swoim zachowaniem, arogancją, dumą, słowami(i nie pomagały kłotnie, rozmowy, czułe słówka, próby kompromisu). Zdradzałam z bólu i po on mijał.
Powiecie, że to okropne,chore, że nie tędy droga, ale mnie świadomość, że spałam z innym, gdy On mnie krzywdził, daje swoistą satysfakcję. Już nie rozpaczałam, że On nie chce gadać o problemach, że mnie źle traktuje itp. Byłam spokojniejsza, bardziej obojętna. Dziwne? Taka zemsta, o której wiem tylko ja? Chyba tak.
napisał/a: Mari 2007-06-20 19:56
Stefan14 piękne słowa.Troszkę spóźnione i kosztowne,ale zakończone Haappyyendem...
Pozdrawiam i proponuję ,aby Twoje słowa na plakaty (zamiast wyborczych!:)),a 99% małżeństw byłoby szczęśliwe.
napisał/a: Lora78 2007-06-20 21:16
Chciałabym coś tu dodać. Zdradą też może być myslenie o innej osobie. NIE MA DNIA, ABYM NIE MARZYŁA O "TYM INNYM" I SZCZERZE NIE WIEM, CO ON O MNIE MYSLI (I CZY W OGÓLE). Mąż nie jest głupi, widzi, że coś się dzieje niedobrego z naszym związkiem, ale nie wie, ze cała wina lezy po mojej stronie(tak mi się wydaje) Ja sobie zadaje pytanie, czy nie kocham męża już w ogóle, a tamten wypełnia moja lukę- bo kazdy chce kochać. Czy też może tamten sprawił, że moje uczucie do męża mocno ostygło. Seks legł w gruzach. Nie ma nawet pocałunków. Co robić? Zerwać ten związek? Mamy 2letniego syna. Wiem, że nie o tym to forum, ale tak mnie jakoś poniosło. Dużo bym mogła pisać. Nia mam kogo się poradzić, a wlaściwie nie mam nikogo, kto by wyraził swoją opinię na ten temat.