Druga depresja po rozstaniu a pogubienie w zakończeniu

napisał/a: KokosowaNutka 2014-10-22 19:08
Przestan o niej myslec i analizowac. Chociaz sie postaraj.
napisał/a: zagubiony28 2014-10-22 19:20
Staram się, ale nie jest to łatwe.
Rok temu przechodząc depresje miałem nerwice natręctw. Nie mogłem kontrolować tego aby nie myśleć o byłej partnerce. Automatyczna chęć wspominania, przeglądania zdjęć, czytania rozmów. To jest chore bo wiesz, że to cię dobiją, umartwianie się które jest silniejsze. I w tym przypadku ma to miejsce. CIągle ją wspominam i myślę. Czuję miękkość jej włosów w swoich rękach. Czuje je na twarzy gdy nocą się przytulałem. Takich doznań jest od groma. I myśli dlaczego mnie tego pozbawiłaś gdy byłem taki szczęśliwy... Szczęśliwy nawet takimi gestami
napisał/a: Dominnik91 2014-10-23 16:56
zagubiony28, wiem o co chodzi z nerwicą bo sam na nią cierpię,wybierz się na siłownie i rozładuj swój gniew na hantelkach po czym będziesz na tyle zmęczony że zaśniesz jak dzik !
napisał/a: enhunter 2014-10-23 18:26
Czytając to co piszesz, autorze, coraz bardziej zastanawiam się nad tym, jaka paranoja musiała towarzyszyć Tobie podczas związku. Jeżeli tak bardzo ze wszystkiego cieszyłeś się, jak teraz się dołujesz to po części zaczynam ją rozumieć.
napisał/a: zagubiony_28 2014-10-23 19:17
Musiałem założyć nowe konto bo do tamtego nie przychodzi mi nowe hasło...

Nie wiem co masz na myśli po przez paranoje. Nerwica natręctw to częsty przypadek podczas depresji. Usilne dobijanie się myślami wspomnieniami. Wraz z wyjściem z depresji i to ustępuje bo znajdujesz cel inny niż tkwienie w tym beznadziejnym stanie.
I z tego stanu wyszedłem. Czułem się doskonale stając na nogi wdrażając nowe rzeczy w swoje życie, imprezując i poznając całą masę ciekawych osób. W tych osobach była akurat ona... Potem związek z nią.

Zdołowanie czy jak to określasz paranoja na chwilę obecną nie ma odniesienia do mojego zachowania podczas związku. Uwierz.


Dominnik91 masz rację. Najlepszym sposobem na to jest ruch, wysiłek. Rok temu tak robiłem, remontując dom od 6 do 24, padając na twarz... Teraz jest o tyle gorzej że trzeba przeżyć wczesne stadium tego chrzanionego stanu... Stanu w ktorym nic Ci sie nie chce.. nawet wstac i połknąc tabletke...
Najgorsze jest to że praktycznie w tym stanie nie jesz, nie czujesz głodu, apetytu. To się wiąże z brakiem w ogóle sił na cokolwiek. Tylko leżenie leżenie leżenie... A najgorsze że i tak przy małej ilości snu, za każdym razem śni mi się ona. Jednej nocy przy trzech pobudkach za każdym razem ona...
Dziś tak samo.. sen w którym mnie przytula i mówi kocham... i ta chwilowa ulga którą się czuję to kłamstwo obecnej sytuacji... i zaraz się budzisz gdzie momentalnie towarzyszy ci niechęć, żal, przygnębienie... nie życzę tego nikomu...
napisał/a: Dominnik91 2014-10-23 19:49
norma że nie ma się apetytu,nie śpi się po nocach i ciągle tylko myśli się o jednym,a jak już zasypiasz masz obrazy w głowie że ona do ciebie wraca,że w sumie nic się nie wydarzyło,albo że z tobą zrywa itd.
Nie masz na nic ochoty a co dopiero wyjść na siłownie.Czasem jak mam zły dzień idę sobie na dłuższy spacer i staram się w głowie wszystko układać i wmawiać sobie że wszystko będzie ok itd. Czasem po dłuższym spacerze idę do mojego ulubionego baru siadam sobie z piwkiem przy barku koło barmana.Zazwyczaj udaje mi się z kimś pogadać o problemach i nie tylko :) może ta opcja byłaby dla ciebie też dobra

Działaj bo sfiksujesz albo się wykończysz ! musisz spiąć poślady !
napisał/a: zagubiony_28 2014-10-24 12:49
I dziś nie dałem rady,

obudziłem się i wspominałem jaka była, a dlaczego tak nagle zmieniła się nie do poznania. Do którego momentu kochała o ile kochała?

Czytam wasze wypowiedzi, wasze punkty widzenia. Staram się je przyjąć...
Spotkałem się z opinią, że normalnym jest, jak się nagle zafascynowała facetem to przestaje nagle kochać. Ale czy aby na pewno? Przecież tyle dajac z siebie a potem rezygnując z tego dla kogoś kogo chwilę znasz?

Do tego kwestia, że przecież już spotykajac pierwszy raz tego kolesia i mówiąc mu że jest wolna, kiedy go jeszcze dobrze nie znała... To świadczy że już wcześniej jakiś plan miała w głowie...

Wiem, najlepiej o tym nie myśleć... Niestety nie jest łatwo, gdy się budzisz a to samo w przeciągu minuty cię zalewa...
Dziś o 16 psychiterapia, może tam znajdę odpowiedz...
napisał/a: dr preszer 2014-10-24 12:56
zagubiony_28 napisal(a):Spotkałem się z opinią, że normalnym jest, jak się nagle zafascynowała facetem to przestaje nagle kochać. Ale czy aby na pewno? Przecież tyle dajac z siebie a potem rezygnując z tego dla kogoś kogo chwilę znasz?


Ale co Ci dała ? Niekiedy koleżanki dają więcej.
napisał/a: zagubiony_28 2014-10-24 13:10
Na pewno w jakiś sposób w tym związku odczułem poczucie stabilności którego we wcześniejszym związku nie było. Sęk w tym, że to wszystko dawała ona, niezależnie czy o to wołałem czy nie. A jak dajesz to czemu nie brać i się z tego nie cieszyć? Tym bardziej, że ona była szczęśliwa gdy uszczęśliwiała mnie. Ważne jest dla mnie to wszystko też dlatego bo była kimś o kim nawet nie marzyłem. Była kobietą inteligentną, oczytaną, bardzo empatyczną, starszą co zapewniło mi w jakiś sposób dojrzałość relacji i o czym marzyłem, była kobietą która sama mówiła gdy ktoś niewygodny się pojawiał sama wnosząc w związek poczucie zaufania i bezpieczeństwa. Seksualnie idealnie dopasowaną do mnie, gdzie potrafiliśmy kochać się co dzień i utwierdzać się w tym jak się kochamy. Piękną kobietą, zgrabną, ubierającą się tak jak mi się podoba, odpowiadając idealnie wzrostem włosami. O urodzie jakiej zawsze marzyłem w mojej kobiecie, o dużych oczach, o ślicznej mimice, pokazującą zadowolenie na twarzy. Potrafiącą nawet w łóżku ubierać się tak jakbym chciał. Kobietą która gdy tylko mnie zobaczyła od razu się uśmiechała, co było dla mnie ważne. Kobietą, która gdy była potrzebna była. Gdy nie wymagałem, a żeby była to też proponowała i przytulała. Pielęgnującą miłość na każdym kroku, przytulająca się tak jak ja i mająca praktycznie takie same potrzeby. Była kobietą z którą mogłem porozmawiać o wszystkim i wiedziałem, że z nią warto rozmawiać, warto zaufać i warto słuchać bo jest dojrzała i mądra. Potrafiła się poświęcać, gotując dla mnie coś specjalnego, ciasta niespodzianki, wszystko tylko za cenę, abym się uśmiechnął i cieszył, a ona wtedy się przytulała i skakała z radości. Była kobietą z podobnej rodziny gdzie był alkoholizm więc doskonale rozumiała też mnie, choć widziała że mnie to w ogóle nie kosztuje nerwów. Nie musiałem nawet tłumaczyć się bo mnie rozumiała. Zawsze mogliśmy się wymienić poglądami na ten temat i nigdy nie było niezgodności, pełne zrozumienie, pełna empatia. Była kobietą która skutecznie sama od siebie nawet bez mojej namowy niwelowała we mnie poczucie że jest kimś lepszym ode mnie, czy to zawodowo, czy w językach czy w miejscach których była. Starałem się nie łapać kompleksów, ale doceniałem że ktoś taki się mną interesuję, że ktoś taki utwierdza mnie sam że nie szuka kogoś z portfelem a z sercem. Kobieta, która na każdym kroku pokazuje że się ze mnie cieszy, czy to wychwalając rodzicom, czy to wychwalając znajomym, Zapoznając ze znajomymi, chwaląc i mówiąc jak bardzo mnie kocha. Na każdym kroku chwaląca mnie, głaszczącą nawet gdy jechaliśmy samochodem i mówiąca jak mnie kocha, na każdym kroku mówiąca jaki jestem wspaniały, jak wielkim niewypałem był jej wcześniejszy facet bo we mnie ciągle widzi same zalety. Cały czas sprawiająca że ja słysząc coś takiego jeszcze bardziej czułem się przez nią kochany i odczuwając naprawdę potężne uczucie od drugiego człowieka. Kobietą która proponując tak szybko wspólne zamieszkanie doprowadzała mnie do myślenia że naprawdę szuka stabilności i naprawdę ja jej pasuję. Wdrażała coraz śmielsze wspólne plany, wspólne finanse, wspólne kupno samochodu, wspólne telefony. Sama od siebie ciągle mówiąca o załatwieniu lepszej pracy o poduczeniu mnie języków gdzie ja w ogóle o to nie prosiłem bo nie chciałem się pokazywać jako człowiek gorszy wyciągający rękę. Ciągle była, ciągle była sama od siebie, ciągle chciała być, ciągle chciała być obok i się przytulać, kochać, gotować, rozmawiać, gdzie przy tym wszystkim tylko co raz bardziej pokazywała jak bardzo Cię kocham.
Byłą kimś kto szalenie pokazywał że kocha... a zarazem szalenie dopasowaną do mnie...
Nie umiem pogodzić się z jej stratą w dodatku w tak dziwny sposob nie do konca prawdziwy, jakby jakiś sztuczny. Ta sztuczność, która wcześniej była idealnością opartą na rozmowie. Gdzie ta rozmowa? Gdzie ten spokój w człowieku...
napisał/a: Dominnik91 2014-10-24 18:03
zagubiony_28,

wiem że to co piszę będzie tylko dla ciebie nic nie znaczącymi słowami
ale jest maaaaasa kobiet o tych samym cechach.Wiesz na czym polega twój problem ?
Bo ty w to nie wierzysz !
Zacznij wierzyć i zacznij podnosić swoją samoocenę,skoro udało ci się poznać i zauroczyć taką kobietę o tych cechach to i złapiesz następną rybkę taką samą lub lepszą tak to działa
bo z takim podejściem samooceną jak teraz nie złapiesz nawet wieloryba

daj znać jak tam wizyta
napisał/a: zagubiony_28 2014-10-24 18:44
Dominnik91 napisal(a):zagubiony_28,
wiem że to co piszę będzie tylko dla ciebie nic nie znaczącymi słowami
ale jest maaaaasa kobiet o tych samym cechach.Wiesz na czym polega twój problem ?
Bo ty w to nie wierzysz !
Zacznij wierzyć i zacznij podnosić swoją samoocenę,skoro udało ci się poznać i zauroczyć taką kobietę o tych cechach to i złapiesz następną rybkę taką samą lub lepszą tak to działa
bo z takim podejściem samooceną jak teraz nie złapiesz nawet wieloryba
daj znać jak tam wizyta


Dominiku, przechodziłem to już, słyszałem to rok temu od psychiatry wychodząc z depresji. Wiem, że w tym stanie wypierasz wszystko, a tęsknisz z tą jedyną. Co kto by nie mówił, traktujesz to jako tylko kłapanie innych osób. To minie...
Masz rację, że to że taką osobę zainteresowałem tzn że moja wartość nie jest równa zero. Fakt, masz rację, Twój argument ma duże znaczenie i daje mi możliwość spojrzenia na to inaczej. Wiele waszych wypowiedzi mi na to pozwala.

Po wizycie bez zmian, ciągle wałkowanie tego samego i zastanawianie się dlaczego chcę to wiedzieć co mi to da skoro jednej prawdy w tym nie ma i jej nie odnajdę. Jest moja prawda i jej prawda i nie ma czego dociekać bo bez rozmowy z nią nigdy do niej nie dojdę. Trzeba walczyć z usilnie dręczącymi Cię myślami. Analizowaniem gdzie w tym wszystkim ja popełniłem błąd.
Spotkałem się z opinią, opinią kobiety - kobieta potrafi nie raz naglę zauroczyć się i odkochać. Tylko czemu to pielęgnowała. Ciągle była. Kochała, tuliła, snuła plany, chwaliła do rodziców że po nią przyjeżdżam. Z wynikiem badań najpierw przyjechała do mnie do pracy 20km. Takie gesty jednak coś znaczą, tym bardziej że były one podczas gdy już panowała teoria że ze mną nie jest. A skoro 3 tygodnie przed wyjściem prawdy na jaw i rozstaniem się ona świeżo poznanemu facetowi od razu mówi że ze mną nie jest... To znaczy że już wcześniej w jej głowie zrodził się koniec związku... Pokręcone to wszystko
napisał/a: Dominnik91 2014-10-24 19:47
z pewnoscią wiem jedno że kobieta nie odkochuje się w 1 dzień