Farmaceuci nie chcą sprzedawać antykoncepcji?

napisał/a: ~gość 2011-03-04 14:26
vanilla napisal(a):Druga sprawa, sorry, ale jak ma takie ostre sumienie, to po kiego szedł/ szła na farmację? Ja na prawo nie poszłam (a chciałam), bo wiedziałam, że trzeba mieć sprawy z urzędu, z którymi miałabym problem w kwestii sumienia. Na weterynarię nie poszłam, bo jakbym widziała skatowane zwierzaki, to bym ich właścicieli skrzywdziła. Więc wybierając studia kierowałam się większą ilością aspektów niż tylko "bo mi się kierunek podoba"...
Dokładnie, też mi to przyszło na myśl
napisał/a: BosiaB 2011-03-04 14:30
Journeyman(ka) napisal(a):Mnie to spotkało. na szczęście w innej aptece sprzedali mi bez problemu ;) . Także w niektórych aptekach takie zaczątki tego dotyczące już się pojawiają :/

Masakra normalnie

Journeyman(ka) napisal(a):Jeszcze jakaś starsza farmaceutka tuż przed emeryturą odpowie "A od czego masz NPR?" i będzie po ptokach.

No tak, tylko że niech sie liczy z tym, że nie każda kobieta może stosować NPR - nie każdy organizm działa jak w zegarku. Nie jesteśmy robotami tylko ludźmi!
napisał/a: Nadiya1 2011-03-04 14:33
BosiaB napisal(a):No tak, tylko że niech sie liczy z tym, że nie każda kobieta może stosować NPR - nie każdy organizm działa jak w zegarku. Nie jesteśmy robotami tylko ludźmi!

No tak. tylko weź jej to w takim wypadku wytłumacz . Ta, u której kiedyś byłam nie sprzedała mi tabletek (pisałam już gdzieś o tym) bo "takiego świństwa nie sprzedaje" czy jakoś tak. Ja jej tłumaczę, że musze je zażywać bo mam torbiel, a ta nic, jak grochem o ścianę "Prosze mi stąd wyjść"
napisał/a: BosiaB 2011-03-04 14:36
Journeyman(ka) napisal(a):No tak. tylko weź jej to w takim wypadku wytłumacz

No faktycznie tu czasem może być problem...

Journeyman(ka) napisal(a):Ta, u której kiedyś byłam nie sprzedała mi tabletek (pisałam już gdzieś o tym) bo "takiego świństwa nie sprzedaje" czy jakoś tak. Ja jej tłumaczę, że musze je zażywać bo mam torbiel, a ta nic, jak grochem o ścianę "Prosze mi stąd wyjść"

Niepoważna jakaś?? Ja bym tam chyba awanture jej zrobiła i znając siebie bym od razu prosiła o kierownika apteki
napisał/a: Nadiya1 2011-03-04 14:39
BosiaB napisal(a): i znając siebie bym od razu prosiła o kierownika apteki

Ona była albo kierownikiem apteki albo jej właścicielem Wiem, że jak była młoda farmaceutka to bez problemu mi wcześniej sprzedawała albo zamawiała.
napisał/a: BosiaB 2011-03-04 14:42
Journeyman(ka), no tak też myślałam, że pewnie to napiszesz Więc bym do tej apteki już nie wracała, zwłaszcza jeśli w pobliżu mam inną
napisał/a: farazi 2011-03-04 14:49
Jeśli w aptece A klientka nie kupi tabletek, to pójdzie do apteki B. I już do tamtej nie wróci, bo po co ma stać w dwóch kolejkach. A jeśli zrobi tak sto lub tysiąc klientek, to dla apteki oznacza już straty. Pieniądze nie śmierdzą i pewnie farmaceuci szybko stwierdzą, że odmawianie sprzedaży po prostu się nie opłaca.

Nie dramatyzowałabym z tymi niechcianymi ciążami i wyrzucanymi dziećmi. Jeśli ktoś zadał sobie trud pójścia do ginekologa po receptę to nie sądzę, żeby zrezygnował z wykupienia jej po wizycie w jednej aptece.
napisał/a: Nadiya1 2011-03-04 14:53
I nie wróciłam :D
napisał/a: sorrow 2011-03-04 16:02
BosiaB napisal(a):No i to jest moje sumienie i moje poglądy

Rozumiem, że dajesz takie samo prawo do własnego sumienia aptekarzowi jak sobie? Czy może nie? Może twoje ważniejsze, bo jesteś po innej stronie lady? Skąd taki dualizm się bierze, że ludzie chętnie sobie jakieś prawa przyznają, a innym już ich nie dają, bo przecież "moje są naruszane" :)?

Pytanie podstawowe to kto to jest "aptekarz". Właściciel apteki, czy farmaceut(k)a za ladą? Jeśli właściciel, to uważam, że powinien sprzedwać dokładnie to co uważa za stosowne. Jeśli nie chce środków antykoncepcyjnych w swoim sklepie, to nie musi ich sprzedawać. Jeśli chce sprzedwać tylko witaminę C, to niech tak robi. Jego interes, jego poglądy. Jeśli uda mu się aptekę utrzymać, to w czym problem?

Jeśli chodzi o osoby sprzedające, to powinny się określić w momencie zatrudnienia. Nie może tu wystepować konflikt - szef chce sprzedawać, to sprzedająca osoba ma sprzedać. Pracownik ma prawo wyboru... nikt go nie zmusza, żeby pracował w aptece, w której tabletki anty są dostępne. Właściwie skoro ma takie, a nie inne sumienie, to nawet tam nie będzie chciał pracować.

Podsumowując uważam, że właściciel ma pełne prawo do nie handlowania środkami anty jeśli tego nie chce. Pracownik natomiast powinien sprzedawać te środki jeśli zatrudnił się w takiej aptece, albo odejść do takiej, która nie narusza jego sumienia.
napisał/a: BosiaB 2011-03-04 16:13
sorrow napisal(a):
BosiaB napisal(a):No i to jest moje sumienie i moje poglądy

Rozumiem, że dajesz takie samo prawo do własnego sumienia aptekarzowi jak sobie? Czy może nie? Może twoje ważniejsze, bo jesteś po innej stronie lady?

Wcale nie napisałam, że moje poglądy są ważniejsze "bo jestem po drugiej stronie lady" I oczywiście jak najbardziej aptekarz/farmaceuta czy jak jakkolwiek byśmy powiedzieli ma praw do swoich poglądów, jak każdy inny. Tylko tamte zdanie może nie do końca oddało sens tego co chciałam przekazać. Bo sens miał być taki, że ja przychodzę do apteki żeby zrealizować receptę i sprzedający ma obowiązek ją wydać skoro tam pracuje. Ja na własną odpowiedzialność, na swoje sumienie biorę to co robię. To co che przekazać ma dokładnie taki sens jak napisała kasia_pb

kasia_pb napisal(a):To pójdźmy dalej:
-lekarze katolicy będą postulować za możliwością odmówienia recepty na anty
-chirurg świadek Jehowy nie będzie przeprowadzał operacji z transfuzją krwi
-muzułmanin zatrudniony w restauracji odmówi podania wieprzowiny
-hotelarz katolik nie zamelduje w pokoju dwójki ludzi jeżeli nie przedstawią aktu ślubu
-taksówkarz nie odwiezie do klubu ze striptizem
-a w tłusty czwartek zatroskana pana w cukierni nie sprzeda otyłym pączków, bo to prowadzi do powolnej śmierci...


sorrow napisal(a):Podsumowując uważam, że właściciel ma pełne prawo do nie handlowania środkami anty jeśli tego nie chce. Pracownik natomiast powinien sprzedawać te środki jeśli zatrudnił się w takiej aptece, albo odejść do takiej, która nie narusza jego sumienia.

Tu zgadzam sie z Tobą w 100% i myślę, że jeśli już cokolwiek chcą z tym robić, to było by to najlepsze rozwiązanie.
napisał/a: ~gość 2011-03-04 16:47
kasia_pb, ginekolog może ci odmówić przepisania nty jeśli uważa ze ich nie potrzebujesz i to nie jest w zgodzie z sumieniem :)

[ Dodano: 2011-03-04, 16:54 ]
sorrow, a mi się zdaje, że w aptece powinno być zapotrzebowanie tak jak w każdej aptece (jesli nie to zamiennik), bo jak przyjdzie co do czego i kazda apteka bedzie sprzedawala to co chce to bedziesz musiala zjezdzic pol miasta zeby wykupic recepte
a jesli np. ktoras dziewczyna bedzie w potrzebie tabletki "po" i ma w okolicy tylko jedna apteke i aptekarz wedlug sumienia jej nie sprzeda... oni nie maja nas oceniac, bo nikt ich nie ocenia i niczego im nie zabrania...

ja naszczęście nie mieszkam w polsce i tu jest znowu w drugą stronę- nawet chca zrobic specjalne tabletki anty bez recepty, ze kazdy od 13 czy 14 roku zycia bedzie mogl je stosowac...
i tak zle i tak niedobrze
napisał/a: ~gość 2011-03-04 17:05
Moim zdaniem farmaceucie nic do tego. Ma receptę to kupuje i tyle. Niech się wezmą za lekarzy, którzy 13-latkom przepisują tabletki antykoncepcyjne.

Co się w tym państwie robi to szok, cofamy się zamiast iść do przodu.