mąż mnie zdradza... chyba od dawna...
napisał/a:
Escherichia1
2011-09-26 22:29
Jak dla mnie nie ma juz rodziny, majatek mozna podzielic.. to tylko pieniadze, znajomi.. coz.. moze bedziesz musiala zrezygnowac z jakis urodzin kolezanki bo wiesz, ze ON tez tam bedzie.. zalezy jak sie nauczysz radzic z jego obcenoscia na takich imprezach.. Ja odchodzac od bylego tez martwilam sie, ze strace juz kontakt z ludzmi, ktorych dzieki niemu poznalam, napisalam znajomym, ktorych bardzo polubilam, ze bedzie mi ich brakowac.. Odpisali, ze to co jest miedzy mna a bylym nie moze wplywac na relacje z nimi.. Miesiac pozniej mialam bardzo udana impreze z przyjaciolka bylego.. dalo sie? dalo..
napisał/a:
postmortem69
2011-09-26 22:43
Wszystko się da, przecież ludzie sie rozchodzą, nie ty jedna jesteś z takim problemem. Każda decyzja ma swoje konsekwencje i o nich trzeba pomysleć. Trzeba ograniczyć straty i ustawić priorytety. Tak jak Ty to przedstawiasz, to ja to nie bardzo widzę, zresztą Ty sama też sobie zbytnio tego nie wyobrażasz. Musisz przeanalizować wszystko na spokojnie. Decyzje można zmienić. Byle by nie było za póxno.
napisał/a:
Afazja
2011-09-26 23:03
Lubię Twój detektywistyczny umysł
Estwood - odejście nie jest kwestią sporną. Przynajmniej nie między nami
Ja też uważam że takiego bubla najlepiej kopną w cztery litery. Ale chciałam autorce pokazać że tak być nie musi. Że to nie jest jedyne możliwe rozwiązanie.
Samajakpalec
Dzieci, dom, majątek, rodzina - to nie jest problem. Ja podobnie jak Eschericha przez to przechodziłam.
Dzieci zaakceptowały sytuację, chociaż faktem jest że ex z czasem znacznie ograniczał spotkania z dziećmi. Podobno tak jest zazwyczaj. Wszystko inne podzielone. A znajomi - też się wyklarowało i jest ok. Rodzina - n cóż każdy został w swoim obozie i rodziny zerwały ze sobą kontakty, choć z jednym kuzynem ex mam nadal kontakt na FB.
Mam wrażenie, że wszystko to wypisałaś i ma to służyć Twojej racjonalizacji decyzji o pozostaniu. Ale Ty nie musisz racjonalizować. Nawet sama przed sobą. Masz prawo wybaczyć mężowi zdradę i być z nim nadal, bo go kochasz. I to jest wystarczający powód aby zostać. Nie tłumacz sobie że zostajesz dla dziecka - bo to jest zgniłe jajo podrzucone dziecku.
Masz też prawo odejść.
Ale układ który rodzi się w Twojej głowie - on z kochanką a Ty potencjalnie zdradzająca - tak naprawdę jest najbardziej raniący dla ciebie.
napisał/a:
samajakpalec
2011-09-27 08:06
Kochane Kobitki, ja go kochałam a teraz nie wiem czy coś bym poczuła nawet jakby zerwał z kochanką.
Dla mnie to już nie ma znaczenia czy z nią zerwie, bo on mi jest obojętny.
Ja naprawdę nie sądzę żebym mogła zapomnieć o tym. Wybaczyć może wybaczę i będziemy żyć jak rodzina-nie wiem... Ale zbliżyć się mu do siebie nie dam, bo nie chcę nawet. O zaufaniu i jakiejś więzi emocjonalnej już nie wspomnę.
Byliśmy według moich wyobrażeń małżeństwem idealnym, rozumieliśmy się, kochaliśmy, tęskniliśmy za sobą, robiliśmy sobie wieczory tylko we dwoje, stałam za nim murem, nie pozwoliłam nigdy nikomu złego słowa na niego powiedzieć... A teraz to się okazało moją własną fikcją, którą być może on, może ja lub oboje stworzyliśmy.
[ Dodano: 2011-09-27, 08:10 ]
Najśmieszniejsze jest to, że teraz on mnie kontroluje
Sprawdza moje tel, e-maile i strony internetowe.
Nie wychodzi z domu od soboty i nawet do sklepu mnie samej nie puszcza
[ Dodano: 2011-09-27, 08:23 ]
I co by było śmiesznie muszę przyznać, że zaczynają się teksty w stylu zabiję sie albo siebie i ciebie jak odejdziesz osierocisz syna swoją decyzją
dureń! skończony dureń!
żal
Dla mnie to już nie ma znaczenia czy z nią zerwie, bo on mi jest obojętny.
Ja naprawdę nie sądzę żebym mogła zapomnieć o tym. Wybaczyć może wybaczę i będziemy żyć jak rodzina-nie wiem... Ale zbliżyć się mu do siebie nie dam, bo nie chcę nawet. O zaufaniu i jakiejś więzi emocjonalnej już nie wspomnę.
Byliśmy według moich wyobrażeń małżeństwem idealnym, rozumieliśmy się, kochaliśmy, tęskniliśmy za sobą, robiliśmy sobie wieczory tylko we dwoje, stałam za nim murem, nie pozwoliłam nigdy nikomu złego słowa na niego powiedzieć... A teraz to się okazało moją własną fikcją, którą być może on, może ja lub oboje stworzyliśmy.
[ Dodano: 2011-09-27, 08:10 ]
Najśmieszniejsze jest to, że teraz on mnie kontroluje
Sprawdza moje tel, e-maile i strony internetowe.
Nie wychodzi z domu od soboty i nawet do sklepu mnie samej nie puszcza
[ Dodano: 2011-09-27, 08:23 ]
I co by było śmiesznie muszę przyznać, że zaczynają się teksty w stylu zabiję sie albo siebie i ciebie jak odejdziesz osierocisz syna swoją decyzją
dureń! skończony dureń!
żal
napisał/a:
~gość
2011-09-27 08:23
Mi tu coś nie pasuje.
Nie mogę zrozumieć jak 20 latka może wziąć ślub nie będąc przyparta do muru brzuchem. Nie chodzi przypadkiem o kasę ?
Nie mogę zrozumieć jak 20 latka może wziąć ślub nie będąc przyparta do muru brzuchem. Nie chodzi przypadkiem o kasę ?
napisał/a:
Afazja
2011-09-27 08:24
Ja nie wiem czy to śmieszne. On Cię zdradzał a tobie skrócił smycz i stracił do Ciebie zaufanie.
Ty może tupnij nogą.
napisał/a:
samajakpalec
2011-09-27 09:05
Absolutnie nie chodzi o kasę!
Kręcił się koło mnie kręcił, uwodził aż uległam. On miał swoją kasę a ja dostałam swój spadek po babci. Oboje mieliśmy taki sam wkład w nasz majątek. Zakochałam się po uszy. Nie było mowy o nie wzięciu ślubu. Na studiach urodziłam syna-to była wspólna decyzja. Chcieliśmy dziecka... Nalegał żebym skończyła studia żeby syn miał wykształconą matkę. Był taki kochany kiedyś. A teraz-menda.
Mój mąż jest cholernie przystojny i wygląda na mój wiek.
Pierwsze kłótnie dziś były. Pierwsza o to, że to on musiał psy nakarmić a druga że zapomniałam dowodu rejestracyjnego. I właśnie po niego wróciłam. Spadam zaraz na działkę i do miasta jedziemy. On do pracy na chwilę a ja na plac zabaw z małym. Jak wcześniej nie lubił nas zabierać ze sobą tak dziś się uparł żebym jechała koniecznie z nim do miasta.
Kręcił się koło mnie kręcił, uwodził aż uległam. On miał swoją kasę a ja dostałam swój spadek po babci. Oboje mieliśmy taki sam wkład w nasz majątek. Zakochałam się po uszy. Nie było mowy o nie wzięciu ślubu. Na studiach urodziłam syna-to była wspólna decyzja. Chcieliśmy dziecka... Nalegał żebym skończyła studia żeby syn miał wykształconą matkę. Był taki kochany kiedyś. A teraz-menda.
Mój mąż jest cholernie przystojny i wygląda na mój wiek.
Pierwsze kłótnie dziś były. Pierwsza o to, że to on musiał psy nakarmić a druga że zapomniałam dowodu rejestracyjnego. I właśnie po niego wróciłam. Spadam zaraz na działkę i do miasta jedziemy. On do pracy na chwilę a ja na plac zabaw z małym. Jak wcześniej nie lubił nas zabierać ze sobą tak dziś się uparł żebym jechała koniecznie z nim do miasta.
napisał/a:
postmortem69
2011-09-27 09:15
Przypuszczam, że to raczej nie z zazdrości, a z obawy, na przykład o kontakt z adwokatem, zwłaszcza w swietle tego co napisałaś później:
On sobie "utwardza grunt".
napisał/a:
~gość
2011-09-27 09:24
Może to łowca posagów ?
napisał/a:
Tigana
2011-09-27 19:00
samajakpalec, a jak wyglądają Wasze rozmowy? czy byly z jego strony jakieś deklaracje zerwania z kochanką, że Wy jesteście dla niego najważniejsi? BO jak na razie z Twojej relacji wynika, ze on się boi, ale nie czuje się winny. A bez jego przyznania się do błędu nie macie szans na odbudowę( gdybyś oczywiście to rozważała).
napisał/a:
samajakpalec
2011-09-28 07:59
mąż ma zasadę taką, że jak go złapiesz za rękę to będzie twierdził, że to nie jego ręka.
on twierdzi, że coś sobie uroiłam a gadał z kolegą.
on twierdzi, że coś sobie uroiłam a gadał z kolegą.
napisał/a:
juustyna1
2011-09-28 08:59
Jak można się tak w żywe oczy wypierać? No bez przesady.
Każdy może popełnić błąd, ale on powinien się do niego przyznać. Jeśli nie porozmawiacie o tym szczerze to nie oczyścicie atmosfery między sobą i tyle. Tak się nie da żyć. A on teraz nie ma żadnego prawa Cię kontrolować.