mąż mnie zdradza... chyba od dawna...

napisał/a: samajakpalec 2011-11-24 15:13
A kto napisał, że mrugał zalotnie?!

Nie oczekuję pochwał za swoją decyzję pozostania z mężem ale nie widzę innego wyjścia.

Dzieciak bez ojca żaden nie powinien się chować.

Mam się rozwieźć i znaleźć sobie kogoś, założyć nową rodzinę itp.
A jeśli drugi mąż będzie chciał dziecka? To będziemy mieć drugie dziecko. A jeśli będzie gorzej traktować mojego syna? A na pewno będzie, bo żaden facet w pełni nie zaakceptuje nieswojego dziecka. A jeśli ten też mnie zdradzi? To co znowu mam się rozwieźć i może zgodzić na trzecie dziecko z następnym facetem, z którym będę w związku?
Przeważnie w związku ludzie chcą mieć dziecko. I mam tak mieć każde z innym ojcem?
Nie pozwolę sobie na to aby mieć dzieci z różnymi ojcami, bo za bardzo kocham syna. Chcę aby miał pełną rodzinę a z mężem dogaduję się dobrze.

A co do kochanki... Te 2 miesiące ciągnęły się w nieskończoność-mam wrażenie, że minęły 2 lata a nie 2 miesiące... Przez ten czas przemyślałam sobie wszystko i przypominały mi się podejrzane momenty, które sugerują mi teraz, że mój mąż sobie nie żałował. I jestem pewna, że nie miał jednej kochanki. Przypuszczam, że ta bidulka jest tak samo okłamywana jak ja i nie jest ani pierwsza ani ostatnia.

Tak bywa w życiu...
napisał/a: rana_verde 2011-11-24 15:45
samajakpalec, a czy mąż ma takie samo zdanie na temat udawania małżeństwa? On też nie chce się rozwodzić ze względu na dziecko?
napisał/a: samajakpalec 2011-11-24 16:04
On w ogóle nie chce się rozwodzić i twierdzi, że mnie kocha... Dalej mówi, że by się zabił jakby mnie stracił.
Przemilczmy to.

Małżeństwo to nie tylko seks. To partnerstwo, dziecko, dom, wspólne życie.
Małżeństwa nie udajemy-udajemy tylko wierność. Nie mam do niego już złości czy żalu. Ale nie czuję też tego co kiedyś.

Liczę na to, że będziemy tolerancyjni w stosunku do siebie. Myślę, że może się udać.
napisał/a: benia1985 2011-11-25 08:22
samajakpalec napisal(a):On w ogóle nie chce się rozwodzić i twierdzi, że mnie kocha... Dalej mówi, że by się zabił jakby mnie stracił.
Przemilczmy to.

Małżeństwo to nie tylko seks. To partnerstwo, dziecko, dom, wspólne życie.
Małżeństwa nie udajemy-udajemy tylko wierność. Nie mam do niego już złości czy żalu. Ale nie czuję też tego co kiedyś.

Liczę na to, że będziemy tolerancyjni w stosunku do siebie. Myślę, że może się udać.


"Małżeństwo to nie tylko seks. To partnerstwo, dziecko, dom, wspólne życie."
zgadzam, sie z Tobą lae małżeństwo to także zaufanie, miłośc i pzrede wszystkim wiernośc, ale tego u Was nie ma. mimo tego Ty podjełas decyzje, ale wiedz ze dobrze na tym nie wyjdziesz.
Pozdrawiam
napisał/a: Afazja 2011-11-25 11:10
Twoje decyzje dla mnie są pozornie logicznie uzasadnione.
Ale wydaje mi się że zostajesz z mężem i akceptujesz tą sytuację z innych powodów niz sama przed sobą przyznajesz. Wydaje mi się, że dziecko jest tylko pretekstem abyś mogła zachować jako taką twarz. A kiedy dziecko wyjdzie z domu to pretekstem będą wspólnie przeżyte lata?
A co zrobisz kiedy mąz w jakiejś kochance się zakocha i zdecyduje się odejść? Czy wtedy też obarczysz dziecko latami "zmarnowanymi dla dobra dziecka"?
Dla mnie Twoje argumentacja jest "nieuczciwa" właśnie ze względu na dziecko. Decydujesz się zostać z mężem, znosić to że on do łóżka i na zakupy wybiera inne baby. Ok. Takie Twoje prawo. Twój wybór. Ale nie obarczaj tymi wyboramii dziecka. bo je krzywdzisz. I będziesz krzywdziła wiele, wiele lat. Świadomie. Lub nie.
Małżeństwo to nie tylko seks. Ale to też nie tylko wspólny kredyt i wspólne dziecko.
napisał/a: samajakpalec 2011-11-25 13:38
Przepraszam ale zdaje mi się, że we wcześniejszych moich postach przyznałam się do tego, że chcę zachować twarz przed rodziną i znajomymi... Nie ukrywam tego i przed Wami.

Jeśli mój mąż zakocha się i zechce odejść to nie będę go powstrzymywać czy prosić. Teraz decyzja zależy ode mnie i podjęłam ją, że nie odejdę.
Nie mamy kredytu a gdybym została sama z dzieckiem poradzę sobie finansowo pomimo tego, ze nie pracuję.

Nie obarczam wyborami dziecka. Nie wyobrażam sobie tylko tego jak maż się wyprowadza a syn pyta o tatę dzień w dzień. Jak płacze wieczorem za ojcem i mówi mi, że za nim tęskni. Syn od początku miał niesamowitą więź z mężem... Jak miał 2 lata zaczął mężowi wkładać zabawki do kieszeni ubrań żeby miał coś od niego jak szedł do pracy. Co dzień czeka na powrót taty... To tak trudno sobie wyobrazić? Takie to trudne do ogarnięcia, że dziecko jest tak związane z ojcem?
napisał/a: ~gość 2011-11-26 01:09
samajakpalec napisal(a):Przepraszam ale zdaje mi się, że we wcześniejszych moich postach przyznałam się do tego, że chcę zachować twarz przed rodziną i znajomymi... Nie ukrywam tego i przed Wami.

Co oznacza dla Ciebie pojecie "zachowac twarz"?Wolisz skazac sie na wieczna gre pozorow, na zycie w zaklamaniu, w moralnej i emocjonalnej oborze, ktorej fasada sprawiac ma wrazenie palacu...?Liczysz na to, ze nikt nigdy niczego nie zauwazy, nie wyczuje...?Chocby charakterystycznego "zapaszku" ulatniajacego sie na zewnatrz...?
Skoro sama widujesz meza na zakupach w towarzystwie jakiejs pani, dzis tej, jutro moze innej, to rownie dobrze moze sie to przytrafic komus z osob, przed ktorymi tak bardzo pragniesz "zachowac twarz"...Ktos zainspirowany tym co zobaczyl podrazy troche temat, wniknie nieco glebiej, "jedna pani powie drugiej pani"...I cala legenda runie jak domek z kart.I staniecie sie dyzurnym obiektem plotek w swoim srodowisku, tym intensywniejszych im silniej bedziecie probowali im zaprzeczac.A w nieodleglej perspektywie po prostu posmiewiskiem-ze wskazaniem niestety na Ciebie...Jako tej, ktora najwidoczniej nie wie i nawet sie nie domysla tego, o czym wiedza przeciez WSZYSCY...
samajakpalec napisal(a):To tak trudno sobie wyobrazić? Takie to trudne do ogarnięcia, że dziecko jest tak związane z ojcem?

Nie, dlaczego...Jest to jak najbardziej zrozumiale...Tylko znow diabel tkwi w szczegolach...Podejrzewam, ze w miare uplywu czasu dziecko zacznie wyczuwac, coraz silniej, ze cos tu nie gra.Bo nie ma mozliwosci, zebyscie byli w stanie udawac w sposob DOSKONALY.Potem nawet zacznie zadawac pytania...Coraz trudniejsze dla was...Powiecie mu prawde?Watpie.Tak wiec co...?Ano trzeba bedzie liczyc sie z tym, ze wczesniej czy pozniej wystawi wam rachunek...Obojgu razem i kazdemu z osobna.Tobie za karygodna glupote, slepote i mowienie "niecalej prawdy" czyli oklamywanie samej siebie i wszystkich wokol, a dzis uwielbianemu ojcu za to samo plus jeszcze troche...

Jestes pewna, ze w dluzszej perspektywie oplaci sie skora za wyprawe...?
napisał/a: samajakpalec 2012-08-17 22:15
Witam wszystkich.
Troche mnie nie bylo. Ale nowych tematow przybylo! Ile zdrad mialo miejsce od mojej ostatniej wizyty. Ludzie to potwory.
Chcialam Wam powiedziec, ze jestem z mezem i dogadujemy sie swietnie... czasem tylko mam ochote zlapac go za kudly i wyrzucic przez okno jak sobie cos niechcacy przypomne.
Spotkalam sie z ta druga i wyjasnilysmy sobie wsxystko, opowiedzialysmy sobie wszystko ze szczegolami. Polubilysmy sie bardzo i czasem do siebie piszemy. Obiecalysmy sie informowac o wszystkim. Maz siedzi na dupie od tamtej pory. Nie spotyka sie z nia i raczej z zadna. Bardzo sie stara mnie odzyskac. Oczywiscie nie uda mu sie to.
I przyznaje bez bicia- zdrady nie da sie wybaczyc calkowicie a moze nawet nie da sie wybaczyc czesciowo... ani troszeczke... ona zawsze jest w glowie zdradzonej osoby i przypomina sie nagle... wtedy kiedy sie nie spodziewamy. tego sie nie zapomina. ale moxna sie z tym pogodzic...
pozdrawiam i zycze
napisał/a: ~gość 2012-08-18 03:06
Rozumiem, że te męczarnie są dla dziecka ? Poza tym czemu ludzie to potwory ?
napisał/a: samajakpalec 2012-08-18 07:46
dr preszer napisal(a):Rozumiem, że te męczarnie są dla dziecka ? Poza tym czemu ludzie to potwory ?

nie okreslilabym tego jako meczarnie. to jest poprostu zycie a ono bywa nie po naszej mysli. mialam o tym nie pisac bo nie podjelam zadnej decyzji jeszcze a tylko mam przelotne olsniena ale coraz czesciej dopada mnie chec wziecia rozwodu lub chociaz separacji. Nie wiem dlaczego tak powoli dojrzewa we mnie ta decyzja, ludzie zwykle zaraz po odkryciu prawdy reaguja zerwaniem. Nam przeciez zyje sie dobrze... a mimo tego nie chce go.

z tymi potworami chodzilo o ilosc nowych tematow dot. zdrady... stwierdzilam, ze ludzie to potwory skoro ciagle sie rania.
napisał/a: KokosowaNutka 2012-08-21 15:48
samajakpalec napisal(a):I przyznaje bez bicia- zdrady nie da sie wybaczyc calkowicie a moze nawet nie da sie wybaczyc czesciowo... ani troszeczke... ona zawsze jest w glowie zdradzonej osoby i przypomina sie nagle... wtedy kiedy sie nie spodziewamy. tego sie nie zapomina. ale moxna sie z tym pogodzic...

Zdrade mozna zupelnie wybaczyc i zapomniec. Jesli Ty tego nie potrafisz to wlasnie dlatego powinnas odejsc. Myslisz, ze jestes taka silna, ze masz tyle korzysci z mieszkania z mezem? Ale to tylko pozory. Przypomnij sobie siebie sprzed zdrady. Przypuszczalnie bardzo sie zmienilas i to nie na dobre. To co piszesz, Twoje reakcje, Twoje przemyslenia sa.. dziwne. Mysle, ze jestes psychicznie dosc mocno tym wszystkim wykonczona.

Co jeszcze zauwazylam. To co Cie gubi to Twoje dosc tradycyjne podejscie do zycia rodzinnego i przkeladanie go ponad swoje wlasne szczecie. Do tego zbytnia troska o to co mysla inni. A gdzie w tym wszystkim jestes TY? Jestes mloda dziewczyna, cale zycie przed Toba. Chcesz do konca zycia mieszkac z kims, kto Cie zranil i grac szczesliwa rodzine? Jasne, w imie milosci do syna ale czy ta gra jest tego warta? A moze to tylko pozorny powod? Moze (podswiadomie) boisz sie zostac sama? Wyszlas za maz w wieku 20 lat, wczesniej prawdopodobnie mieszkalas z rodzicami, wiec nie znasz tak do konca samodzielnego zycia. Czy odkad zalozylas ten temat znalazlas prace? Jesli nie to i ten argument moge uzyc. Ok wiem, pisalas, ze nawet bez pracy masz kase ale tu chodzi o cos wiecej niz o to.. Tu chodzi o fakt, ze ktos jest obok, ze nie jestes sama, ze odpowiedzialnosc nie spoczywa tylko na Tobie.

Dobra, jesli przeanalizowalas wszystkie za i przeciw, jestes swiadoma czemu postepujesz tak a nie inaczej i rzeczywiscie chcesz takiego zycia to ok skoro to jest dla Ciebie najlepsze. Jesli jednak sie wahasz, zastanawiasz, nie czujesz do konca szczesliwa albo masz watpliwosci to zastanow sie jeszcze raz czy warto tak zyc i tkwic dalej w tym malzenstwie bo tak trzeba.

Chyba, ze jednak zdecydowalas sie dac mezowi szanse? W ogole zmienily sie Twoje uczucia do niego?
napisał/a: alicjasin 2012-10-17 09:10
Kochana, zdrada w odwecie to kiepski pomysł. Owszem, niektórym pomaga, ale do tego trzeba innej konstrukcji psychicznej. Ty raczej się do tego nie nadajesz.
Polecam tę stronę: [link usunięty] - tu znajdziesz odpowiedzi, jak sobie poradzić z taką sytuacją.
Współczuję :(