Narzeczony na mnie klnie

napisał/a: viki82 2008-02-04 01:55
zgadzam sie w zupelnosci !!! w takim napadzie zlosci to sie konczy wzajemymi wyzwiskami, coraz gorszymi, placzem i przepychaniem, a czasem nawet rekoczynami. Zdecydowanie lepiej poczekac az opadna emocje ! Chociaz czasem ciezko sie powstrzymac od wyrzucenia czegos z siebie. Ale w koncu to my mamy udowodnic ze jestesmy silne, ponad to
napisał/a: adasko0o 2008-02-04 02:01
dziewczyny :) tego nie mozna tolerowac ^^, jesli facet wyzywa swoją dziewczyne...to to proste-nie szanuje jej. Zaczyna sie od wyzwisk konczy na rekoczynach. Postaw mu ultimatum... albo poprostu od niego odejdz.

Kobieta jest jak kwiatek nalezy ją delikatnie dotykac...podziwiac jej zapach, podziwiac jej piekną wewnetrzne jak i zewnetrzne dziekujac Bogu za stworzenie czegos tak pieknego.

nie daj sie mala !:D jestes kwiatkiem ; )))) a nie...workiem treningowym
napisał/a: viki82 2008-02-04 02:15
Wiesz ale nie wszyscy faceci lubia takie księzniczki. Poza tym my tu mowimy o milosci a nie o wybiorze bulek na sniadanie. Prawidzwa milość walczy a nie ucieka.
napisał/a: dunia87 2008-02-04 15:41
Porozmwiaj z nim spokojnie powiedz mu nie ma prawa Cie obrazac
ja jestem z chlopakiem 3lata i jesli sie nawet poklocily lub cos podobnego on nigdy mnie nie obrazil i jestem pewna ze togo nie zrobi
a Ty powiedz swojemu narzeczonemu ze jezeli sie nie zmieni to koniec z Wami...moze wtedy zrozumie jezeli nie bedzie poprawy zakoncz ten zwiazek
napisał/a: oliwciaaaa 2008-02-05 11:03
jak klnie na ciebie i to jeszcze przed slubem to co bedzie po slubie dziewczyno zastanow sie jak on jest taki teraz to jak bedzie po slubie jesli cie teraz nie sznuje to tym bardziej potem.... narzeczenstwo to najpiekniejszy okres zycia a nie najgorszy a jesli on taki jest to go nie zmienisz. napewno go kochasz ale chyba nie chcesz sobie zycia zrujnowac
napisał/a: oliwciaaaa 2008-02-05 11:06
tak jak powiedziala dunia87 nie zgadzam sie bo on teraz przed slubem moze sie zmienic a potem wszystko wroci takze nie zastanow...
napisał/a: anuska8 2008-02-10 12:07
dzieki za komantarze uwolnilam sie od niego tametgo roku w pazdzierniku!! policja bo grozil ze mnie zabije .. w kazdym razie byly bardzo spokojna wyrozumiala i naewt byl zaskoczony ze ja jestem spookojna jak on sie drzew i denerwuje bo byl skolowany nie wiedzial co robic .. ale i tak od niego odeszlam .... nie potrafilam tego wytrzymac dzien w dzien sie mu tłumaczyc z kazdego ruchu i jak on sobie ubzdurał zazdrosc.. .. moja milosc uczucie przerodzilo sie w strach lek !! a to juz nie jest milosc słuchajcie nie zaluje tego co zrobilam 2 lata poszło sie rypac mojego zycia no ale tyle jeszcze przedemna .. i nawet jak dzien w dzien mysle o nim co robi i jak bardzo za nim tesknie nie wórce do niego..
takze opinie ktore tu padaly w stylu na spokojnie .. bylo mnostwo takich sytuacjia ja bylam spokojan on agresywny ... a i nie zgadzam sie z osoba która wypowiedzial sie z akceptacja agresjii u 2 osoby ja tego niegdy nie bede tolerowac tak jak i chorej zazdrosci!!! pozdrawiam :)
napisał/a: dunia87 2008-02-11 15:32
i bardzo dobrze :)
napisał/a: viki82 2008-02-11 16:27
Nie zauwazylam zeby ktokolwiek w tym watku pisal ze agresje trzeba akceptwoac... Chyba nie do konca przeczytalas co pisalismy. Ale w Twojej anuska sytuacji zrobilas najlepsze co moglas : Jak pisalam
"Czasem jak w dwoch przypadkach tutaj jest to kwestia z ktorej trzeba sie wycofac- chora- obsesyjna zazdrosc i wyzywanie kogos nawet bez zlosci."
Generalnie chodzilo mi o to ze trzeba umiec odroznic notoryczne pomiatanie kims od kiklu gorzkich slow w czasie awantury i wzajemnego obrzucania sie blotem...
napisał/a: ~anulka25 2008-06-28 15:22
Ja mam straszny problem i nie wiem co robić. Wszystko było dobrze dopóki zaszłam w ciąże. On pracował za granicą więc dojechałam do niego. I zaczął się koszmar. Przychodził zły z pracy i wyżywał się na mnie. Wyzywał, przeklinał, szarpał, wymuszał czasem seksu, kazał wypier..lać z domu. Ja płakałam i nic się nie odzywałam, a on jeszcze bardziej sie wkurzał. Wpierał że to moja wina, że go nie szanuje i nie doceniam, a on tak ciężko pracuje. Jeździłam do pracy i płakałam. Bałam się powiedzieć rodzicom o ciąży, wiedziałam że ich zawiodę. Mimo wszystko chciałam wziąć ślub. Może bardziej ze względu na rodziców(oni o niczym nie wiedzieli) i ludzi, gdyż mieszkam w małej miejscowości. I chciałam żeby dziecko miało ojca. Załatwiliśmy wszystkie formalności ze ślubem cywilnym, tam za granicą. Robił mi takie awantury, że czasem mnie nachodziły myśli o poronieniu. Chciałam cofnąć czas, żeby jego nie było i dziecka. Bo nie wyobrażałam sobie dalszego życia z nim. W siódmym miesiącu ciąży odwołałam ślub, wróciłam do Polski bo ciąża była zagrożona. Trafiłam do szpitala i przez dwa miesiące aż do porodu nie wychodziłam z łóżka. Leżałam na podtrzymaniu. Jego nie było przy mnie. Nie pracował w tym czasie i nie przyjechał. Dzwonił codziennie ale nawet przez telefon sie kłócił. Godzinę przed porodem mi dokuczył a gdy urodziłam przysłał tylko sms-a. Jego rodzice mnie odwiedzali i wstydzili się za niego. Zostałam z tym wszystkim sama. Dzięki Bogu synek urodził się zdrowy. On przyjechał po tygodniu i zaraz pojechał. Jest za dzieckiem bardzo i za mną też ale swojego zachowania nie zmienił. Dzwoni codziennie. Jak jest dobrze to jest dobrze. Ale jak tylko się zdenerwuje to znowu tracę nadzieje. Grozi że się przeze mnie powiesi. A gdy mu mówię, że między nami koniec, nagle się zmienia, przeprasza i jakby nic się nie stało. Nie wiem co mam robić . Mieszkam z rodzicami, którzy są na niego źli, bo widzą co się dzieje. Dziś jest dobrze, ale co będzie jutro? On sie nie zmieni. Jest nerwowy a ja się go czasem boję. Wiem że swoją byłą dziewczynę raz uderzył. Nawet gdy nie będę z nim on nie da mi spokoju, bo jest dziecko. Raz powiedział, że zabije faceta który zbliży się do jego syna. Z jednej strony pracuje, daje pieniądze i potrafi być dobry, a z drugiej strony się wścieka, że mu nie okazuje uczuć. Ja go kocham ale nie potrafię już mu tego okazać. Wiem, że dla dziecka będzie dobrym ojcem, ale co z nami? Czy mam się poświęcić dla rodziny i wyjść za niego?
napisał/a: Katarzyna83 2008-06-28 16:24
anulka25-moje zdanie-absolutnie nie wiąż sie z tym człowiekiem...wiem-macie syna i własnie dla Niego nie wychodź za tego człowieka...Oszczędź Synkowi widoku kłotni i itp...Masz rodziców oni Ci pomogą...a z czasem sie wszystko ułoży...Zobaczysz... tego Tobie życze...Pozdrawiam.
napisał/a: ~anulka25 2008-07-02 20:30
Dziękuje Ci Kasiu. Jeszcze jedna rzecz. Jako dziecko był chory na zapalenie opon mózgowych i z tego co wiem ta choroba pozostawia ślady na psychice i układzie nerwowym. Może stąd on jest taki nerwowy. Ale dlaczego mam przez to cierpieć całe życie.