Narzeczony na mnie klnie

napisał/a: maXgosiaXmaXa 2008-09-04 15:55
Cześć Koleżanki!
Mam nadzieję, że będę mogła od Was usłyszeć opinię na temat pewnego chłopaka, z którym mam podobny problem. Różnica polega jedynie na tym, iż nie jesteśmy jeszcze parą, znamy się od 2 lat, ja się jemu bardzo podobam i stara się o moje względy, a ja od jakiegoś czasu też coś do niego czuję i to coraz bardziej. Jest starszy o 8 lat, jest człowiekiem poważnym, wykształconym, wierzącym( studiował teologię). Problem, jaki z nim mam polega na tym, iż pomimo zapewnień, iż tylko o mnie myśli i jetem dla niego najwspanialsza, zdarza się mu mnie wyzywać i obrażać- tzn. zdarzyło się to 2 razy, ale to itak jak dla mnie za wiele, właśnie o te 2 razy...
Obydwa zdarzenia miały miejsce, gdy był bardzo podenerwowany, ale ja naprawdę nie dawalam mu powodu. Pierwszy raz publicznie darł się na całą ulicę(mnie przy tym nie było, ale chłopak koleżanki to widział):" Nienawidzę tej głupiej pokraki(+ moje imię, żeby nikt nie miał wątpliwości)!" tylko dlatego, że nie przyszłam na jakąś Mszę z okazji urodzin proboszcza, bo miałam akurat ważniejsze zajęcia.Drugi raz próbowałam mu zwrocić uwagę, że niepotrzebnie obraża pewnego człowieka, mówiłam tonem zdecydowanym, lecz spokojnym, a on nagle z dziką złością zaczął na mnie krzyczeć i tupać mówiąc, że niepotrzebnie bronię tego kogoś, bo jest on pokraką.
Wybaczyłam mu te zachowania, ale ostrzegłam, że ma się to więcej nie powtórzyć, jednak pewien żal i smutek pozostał. Nikt mnie tak nie nazwał nigdy pokraką, a tu nagle osoba, po której najmniej się tego spodziewałam:mad:.
Dziwi mnie takie jego zachowanie w stosunku do mnie, bo poza tym to rozsądny i wydawałoby się dojrzały człowiek, który jest szanowany przez m.in. burmistrza naszego miasta, proboszcza mojej parafii, wikarzy są jego kolegami z Seminarium( był tam jakiś czas) i oni z pewnością nie uwierzyliby że może on się tak zachowywać gdybym im o tym opowiedziała. Coż mogę zrobić w tej sytuacji? Ostatnio znów dowiedziałam się, że brzydko się o mnie wypowiadał i chciał, bym mu uległa w pewnej kwestii( uprawiam sport, a on uznaje to za bezwartościowa działalność i chce, bym udzielała się bardziej artystycznie - wciąż porownuje do pewnej mojej koleżanki). Nie chciałabym zerwać z nim dobrych relacji, bo i mnie na nim zależy, ale dałam mu do zrozumienia, że tak się stanie, jeśli nie przestanie mnie tak obrażać. Może się zmieni...-pewne oznaki już widać. Co tym myślicie?
napisał/a: yarek007 2008-09-05 15:43
Po pierwsze to pokazuje powoli swoje przysłowiowe "rogi", których z czasem będziesz widziała coraz więcej, co z tego, że jest nerwowy, szacunek należy się tobie. Nie powinien zmuszać cię do robienia czegoś co tak naprawdę cię nie pociąga, lubisz sport (ja też uwielbiam:)) więc go uprawiaj ponieważ to sprawia, że czujesz się szczęśliwa, że czujesz się lepiej, ale jeżeli on tego teraz nie rozumie to później będzie gorzej, może się uspokoić na kilka lat (nawet), a potem wróci wszystko ze zdwojoną siłą.
Wiem, że nie widzi poza tobą świata, ale porozmawiaj z nim o tym, to jest najszybsze wyjście. Dlaczego tak cię traktuje i w dodatku "za plecami".
To moje skromne zdanie.
Pozdrawiam
napisał/a: Scarlett_666 2008-09-05 20:48
Nie ma prawa narzucać Ci co masz robić w wolnym czasie. To tak jakbyś zakazała mu chodzenia do kościoła:p
napisał/a: maXgosiaXmaXa 2008-09-06 18:14
Hej wszystkim!
Dzięki za Wasze opinie!Dodaliście mi otuchy, że jednak mam rację nie ulegając mojemu "adoratorowi",że też uważacie, iż mam prawo (a nawet powinnam) robić to, co sama uważam za wartościowe i co daje mi radość i satysfakcję!
Takie doprecyzowanie: To, że uprawiam sport to jest oczywiście dla mnie relaks i przyjemność:D, ale też kawał ciężkiej pracy na treningach i zawodach, bo gram można powiedzieć że profesjonalnie w klubie( piłka ręczna), a On zdaje się tego nie doceniać i chce, abym więcej czasu poświęcała śpiewaniu:mad:.Twierdzi, że mam piękny głos- miło mi to słyszeć, sama też bardzo lubię śpiewać i sądzę, że robię to dobrze, ale jednak gra w drużynie jest dla mnie ważniejsza. Na szczęście, wczoraj spotkałam się z nim i ku memu zaskoczeniu okazało się, że nie ma już (prawie) żadnych pretensji i bardzo miło nam się razem przebywało(choć w towarzystwie moich koleżanek), ale jakby znowu coś mu przyszło do głowy- już wiem, co robić i że nie jestem odosobniona w swej opinii. Pozdrawiam!