Otwarty związek

napisał/a: mała_czarna 2010-05-31 20:57
wwakatarzyna napisal(a):bo dla mnie to tak jak pozwolić pójść facetowi do koleżanki na obiad


ho, ho - ciekawe porównanie - idąc tym tokiem rozumowania : facet* powinien stołować się we własnym domu a nie jeść z czyjegoś talerza.


* żeby nie było : kobieta też :D
napisał/a: wwakatarzyna 2010-05-31 21:06
bo jedni lubią w domu, a inni czasem poza domem
a co jak mnie nie ma dłuższy czas to kto by bidakowi gotował

[ Dodano: 2010-05-31, 21:08 ]
Gvalch`ca dzięki za bardzo merytoryczny komentarz

mała czarna, a tobie za bardzo sympatyczny sprzeciw
napisał/a: mała_czarna 2010-05-31 21:17
wwakatarzyna napisal(a):a co jak mnie nie ma dłuższy czas to kto by bidakowi gotował


zawsze przed dłuższym rozstaniem można zaserwować jakiś dobry starter - i obiecać, że jak się wróci to będzie porządne danie główne - i się chłopina nie będzie włóczył po innych kuchniach, żeby się nie najeść i mieć miejsce na to co go czeka.
napisał/a: wwakatarzyna 2010-05-31 21:58
To nie jest taż, że On systematycznie stołuje się poza domem.
Czasem to tylko właśnie sam starter (filtr), zdarza się konsumpcja, większości z was trudno to zrozumieć, ale mi to nie przeszkadza
napisał/a: mała_czarna 2010-05-31 22:12
wwakatarzyna napisal(a):To nie jest taż, że On systematycznie stołuje się poza domem.


poza domem jak się je - to się zatruć można :P
napisał/a: ibrunette 2010-05-31 22:35
mała_czarna napisal(a):poza domem jak się je - to się zatruć można :P

dobre podsumowanie

Co do tematu to zgadzam się z mała_czarna czyli i z większością. Nie rozumiem takich sytuacji i chyba raczej nie zrozumiem. No bo jak można aż tak spłycać intymną bliskość
napisał/a: ~gość 2010-06-01 10:14
Gvalch'ca, ale jeśli dziecko kształtujesz powiedzmy od narodzin to w wieku 20paru lat nie musisz się specjalnie martwić że jest mniej podatne na wpływ rodziców. Inaczej to wygląda kiedy ktoś się zabiera za wychowanie powiedzmy 17latka który najcześciej rodziców ma gdzieś i jest to spowodowane między innymi właśnie chowaniem dziecka, nie wychowaniem.
Ja wierzę że się da wychować po swojemu dziecko, trzeba tylko chęci i konsekwencji.

wwakatarzyna, planujecie wspólną przyszłość?
małżeństwo, dzieci czy cuś?
napisał/a: Fila 2010-06-01 10:37
Gvalch'ca, zgadzam się z Tobą w 100%.
Dodam, że chyba najlepiej można wpłynąć na dziecko własnym przykładem i poprzez wzajemny szacunek (co jest bardziej skomplikowane niż się wydaje). I tak jednak trudno cokolwiek przewidzieć. Ja na przykład jestem diametralnie różną osobą od tego, co chciałby widzieć mój ojciec... a wychowywał mnie bardzo "konsekwentnie"
napisał/a: ~gość 2010-06-01 12:21
czyli co, czyli generalnie uważacie że nie można sobie wychować dziecka?
napisał/a: wwakatarzyna 2010-06-01 16:01
Można sobie wychować ale nie masz gwarancji, że mimo Twoich chęci, konsekwencji i zaangażowania wszystko się uda

co do planów .. nie mam na razie
napisał/a: ibrunette 2010-06-01 21:10
err napisal(a):czyli co, czyli generalnie uważacie że nie można sobie wychować dziecka?

ja uważam, że można tyle, że nie każdemu się to udaje na co wpływ ma wiele czynników a w tym nieumiejętności rodzica.
Fila napisal(a):Ja na przykład jestem diametralnie różną osobą od tego, co chciałby widzieć mój ojciec... a wychowywał mnie bardzo "konsekwentnie"

moim zdaniem sęk w tym, żeby nie wychowywać swoich dzieci na konkretne osoby tylko w trakcie tego wychowywania uczyć ich pewnych systemów wartości, z którymi wkroczą w dorosłe życie i według których sami będą już podejmować decyzje. Jeśli zrozumiałam źle Twoją wypowiedź Fila to przepraszam Oczywiście nie jestem jeszcze rodzicem i nie chcę się mądrzyć ale wydaje mi się, że to o czym pisze err jest w dużym stopniu wykonalne. Twierdzę tak patrząc na siebie i swoją siostrę. Moja mama (mimo, że ojciec był obecny podczas wychowania to jednak był"nieobecny" i chowała nas tylko ona) dołożyła wszelkich starań, żebyśmy wyrosły na dobrych, szanujących się ludzi z pełnym workiem tych właśnie dobrych wartości. I udało jej się. Oczywiście jesteśmy w bardzo wielu kwestiach różnymi osobami, różnimy się pod naprawdę wieloma względami. Moja mama nie wychowała nas na konkretne osoby tylko nauczyła nas takich prostych rzeczy jak co jest w życiu ważne, co jest dobre a co złe, czym jest szacunek, rodzina, kultura osobista, uprzejmość wobec drugiego człowieka itp. Nie jesteśmy idealne, jedna jest w czymś lepsza lub gorsza ale wiem, że mama jest z nas dumna bo staramy się być dobrymi ludźmi i nie mamy fiu bździu w głowie. Dawała nam dobry przykład i są tego efekty. Dlatego właśnie uważam, że można wychować dziecko dobrze jeśli dobrze się za to człowiek zabierze (mam nadzieję, że kiedyś mi się to uda ). Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to nie takie piękne i nie zawsze wychodzi tak jak byśmy sobie tego życzyli ale w momencie gdy człowiek pcha się w otwarty związek ja uważam, że jest to porażka rodziców.
napisał/a: ~gość 2010-06-02 09:04
IMHO nie ma czegoś takiego jak otwarty związek. Jest układ. "Jesteśmy" razem (co rozumiesz przez bycie razem wwakatarzyna?), ale możemy się dymać na lewo i prawo. W takim układzie ciężko o zaufanie i raczej to wszystko istnieje póki któreś się nie zakocha. Dla mnie coś takiego mogło być fajne na studiach. Jak mieszkało się w akademcu i miało się masę koleżanek :). Teraz jak już pracuje i patrzę troszkę inaczej w przyszłość więc taki układ zdecydowanie odpada.

Jeśli chodzi o innych to najważniejsze, żeby im pasowało i byli z tym szczęśliwi