sam nie wiem czy tak, ale...

napisał/a: Fila 2009-07-19 18:07
sirr, postaw jej ultimatum - albo kończy tę znajomość, albo się rozstajecie. Twoje dotychczasowe zachowanie sprawia, że ona już Cię po prostu nie szanuje, to się musi zmienić.
napisał/a: Dariaa1 2009-07-22 00:30
Widac ze fajny facet z Ciebie, nie wie co traci ta twoja dziewczyna :)
wiem jedno - kobieta ma coś takiego, że nie pozwala sobie na takie teksty o seksownym tyłeczku od byle pierwszego, lepszego kolegi z pracy... natomiast jeśli sobie pozwala i jeszcze odpisuje i spotkanka organizują itd to znaczy ze i jej ten facet sie podoba i odpowiada flirtem na jego flirt. Moze jeszcze do niczego nie doszło, ale myślę, że są na dobrej drodze.
Dlaczego nadal mówi o wyjazdach i spedzaniu czasu z Tobą, bo On ma żonę i "stosunki" z nim ma jasno określone - czyli tajne przez poufne - a życie "domowe" toczy się dalej... nigdy ci sie nie przyzna - nie licz na to (wiem z wlasnego doświadczenia).
albo bedziesz mial dowody i wtedy rozmawiasz konkretnie i decyzja Twoja: czy wybaczasz i jej: czy konczy tamto - albo zawsze bedziesz żył w niewiedzy i oszukaństwie - tak jak ja, bo mój Mąż powinien chyba trafić w życiu na Twoją żonę a nie na mnie...
napisał/a: sirr 2009-07-22 11:03
Hej,

Dzięki wszystkim za wypowiedzi.

No cóż... w piątek urządziłem małą rozmowę. Oczywiście ona się nie przyznała, że to było coś więcej czy coś takiego, wkurzyła się, była oburzona. Ale powiedziała że zakończy tą znajomość na tym etapie i będą się porozumiewać tylko w sprawach służbowych. Oczywiście nie poczuwa się do winy.

Na razie kontaktują się faktycznie w sprawach zawodowych - nawet mi dwa razy pokazała jakiegoś smsa. No i nie kontaktują się non-stop. Ale gdy tylko wyjdę do toalety czy coś takiego, już widzę ją z komórką w rękach. Jedyne do czego się przyznała, że to faktycznie była przesada - z ilością i częstotliwością.

Wczoraj mieliśmy szczerą rozmowę i powiedziała mi że parę rzeczy jej we mnie nie pasuje i nie wie czy chce pozostać w związku. Nie chodzi o to, czy ze mną, tylko o to czy ona generalnie nadaje się do związków. Powiedziałem jej że ja mogę zmienić u siebie parę rzeczy, jeśli jej nie pasują, ale z drugiej strony nie chce być wiecznie w stanie zawieszenia... Trochę kiepsko coś takiego usłyszeć po dwóch latach związku. Ale cóż... nie będę się poddawał.

Jedyne co mi pozostaje to obserwacja (no cóż... nie lubię tego robić, ale będę musiał). Prawda jest jednak taka, że nikogo do niczego siłą się nie zmusi.

Dzisiaj z rana przyszedł SMSek od niego, ale w sprawie służbowej - nawet sama mi go pokazała. Ale pytanie czy oprócz tego nie przychodzą też te niesłużbowe.

Myślę że życie napisze dalej ten scenariusz. Ja mam trochę dość. Staram się... niekoniecznie zawsze mi wychodzi, ale się staram. Kocham Ją, choć po wczorajszej rozmowie czuje się dziwnie, jestem przygaszony.
napisał/a: jaca38gda 2009-07-22 15:12
sirr, nie zmieniaj siebie! Nie tędy droga, albo się akceptujecie albo nie...
Twoja natura wypłynie kiedyś na wierzch w momencie kryzysu i będziesz miał dodatkowy problem w przyszłości i Twoja wybranka. Jesteś fajnym człowiekiem (bo uczciwym) więc pozostań nim, rozwijaj zainteresowania itp. i pozostań sobą, nie wydumką Swojej kobiety.
Pokochała Ciebie takim jakim byłeś, więc pozostań takim.
napisał/a: sirr 2009-07-22 15:49
Dzięki :)

Wiesz - mam wiele dobrych cech, niektórych bym nie zmienił nawet gdyby ktoś tego bardzo chciał.

Generalnie jestem lekką ciapą i to chciałbym zmienić, bardziej przejmować się niektórymi rzeczami. Pisząc "zmienię się" troszeczkę przesadziłem, bo to nie jakaś drastyczna zmiana trybu życia. Tak naprawdę chodzi o rzeczy drobne, ale diabeł tkwi w szczegółach. Poza tym w tej kwestii sam chce się zmienić, także dobrze mi to wyjdzie, że będę miał jeszcze jakiś dodatkowy bodziec. Zmieniam się dla siebie, a nie dla niej.
napisał/a: Dariaa1 2009-07-22 22:32
Pewnie, wyciagnij wnioski z tego co powiedziała i sam ocen czy i co warto zmieniać dla niej czy następnej czy dla siebie whatever - napewno ulepszać siebie warto zawsze - nie zmienia się tylko egoista wiecznie przekonany o własnej nieomylności i idealności a takim być nie należy.
Zawsze trzeba odrobinę zmienić się dla potrzeby związku, chwili czy po prostu dla osoby którą się kocha - nic w tym złego i nic z "wydumki" czyjejkolwiek! Przynajmniej takie jest moje zdanie. Na tym polega zwiazek i milosc: by dawac i starac sie robić drugiej osobie dobrze... tylko musi to być z obu stron. Pytanie czy ona sie w ogole chce zmienić dla ciebie... bo jesli tylko ty masz to robić to faktycznie rób to wyłącznie dla siebie, bo dla niej (w takim wypadku) nie warto. A jesli o taką Ją chcesz mimo wszystko walczyć - to innymi sposobami... takie typy kobiet potrzebują ostrej jazdy. nie znam jej ale np zazdrości o ciebie, poczucia ze cie moze stracic ale nie wlasnej decyzji, albo walki dosłownej nie wiem np kontaktu z facetem i lekkiego szantażu ze wyslesz jego zonie "kolezenskie" smsy ktore on wysyła twojej dziewczynie - coś takiego... musisz sam coś wymyśleć - tylko nadal pytanie - czy warto znizac sie do tamtego poziomu?
napisał/a: sirr 2009-07-23 10:08
Wydaje mi się, że ona znowu musi zmienić nastawienie. W tej chwili nie wie czy nadaje się do bycia w związku. Wydaje mi się, że chce. Tak naprawdę znowu wszystko musi się jej poukładać w głowie. To nie jest zła dziewczyna (dlatego z nią jestem :), tylko ostatnio faktycznie nieco jej się nie układało, stąd też mogła wpaść w jakieś zawirowania. Ja na nią czekam i ona wie, że nie będę tak czekał wiecznie.

Problemem może też być to, że mieszkamy ze sobą i od paru miesięcy codziennie się widzimy. Jakaś rozłąka, w stylu wyjazdu służbowego, pewnie dałaby nam wiele do myślenia.

A co do stosowania tego typu praktyk... staram się być stanowczy, ale nie posuwam się tak daleko. To nie w moim stylu - nie lubię tak.

[ Dodano: 2009-08-05, 15:52 ]
Hej :)

Minął już jakiś czas od wydarzeń, które opisywałem w tym poście

Niby jest lepiej, ale ciągle nie idealnie. Obiecała mi że kontakt z tym gościem będzie się odbywał jedynie w sferze "służbowej" i niby jemu też tak powiedziała (tak naprawdę nie wiem co mu powiedziała i pewnie nigdy się nie dowiem). Ciągle jednak piszą... niby bzdury. Tak przynajmniej ona mówi i czasami nawet mi czyta te bzdury. Jeśli jesteśmy razem to pisze zdecydowanie mniej niż kiedyś, czasami nawet w ogóle. Wiem jednak, że ciągle mają kontakt, sama coś wspomniała że czasami do siebie zadzwonią itd.

Nie burze się gdy ona pisze czy dostaje SMS-a, ale też nie mogę na to ciągle patrzeć normalnie, co znowu niepokoi ją. Twierdzi że trzymam ją osaczam przez to ciągłe patrzenie na jej ręce i jej telefon. Faktycznie stało się to nieco moją obsesją. Z drugiej strony - ciągle dostaje SMS-y przed pracą, czasami też w późnych godzinach 21-22. Wiem, że to niekoniecznie musi być od niego, ale ciągle mam przeczucia że to jednak on. Po prostu zmniejszyli ilość tych SMS-ów. Może się umówili że mogą pisać więcej w godzinach pracy, kiedy jej nie widzę? Nie wiem. Jak widzicie mam głupie podejrzenia, z którymi sam nie czuje się najlepiej.

Dodatkowo takie sprawy jak wyłączenie dzwonka na SMS po wyjściu z pracy i odpisywanie na SMSy pod pozorem robienia czegoś innego (np. przeglądania internetu).

Schizuje się i nie wiem czy mam do tego prawo....

[ Dodano: 2009-08-07, 16:28 ]
Hej wszystkim,

Minęło już troszkę czasu od naszej rozmowy. Na początku było OK. Twierdziła, że porozmawiała z tym gościem i teraz będą kontaktować się tylko w sprawach służbowych (a jak było, to tylko oni dwoje wiedzą).

Pierwszy tydzień jakby spokój, później od czasu do czasu jakiś sms (ona dostaje dużo służbowych smsów - taka praca). Przypadkiem zobaczyłem że dostała od niego (zza głowy - nie czytam już jej smsów) i troche sie wkurzyłem. Pokazała mi go i faktycznie był nie tyle co służbowy, co bez niczego konkretnego. Od czasu do czasu wysyła jej jakieś głupoty, ale niby to wszystko...

Wczoraj jednak zaobserwowałem bardzo dziwne zachowanie z jej strony. Generalnie ona ścisza dzwonki od SMSów (żeby niby nikt jej nie przeszkadzał, ale ja już się domyślam dlaczego). Wyszedłem pod przysznic, wróciłem, a tam telefon do góry nogami, tak żeby nie było widać diody z wiadomością. Później tak przemycała tak telefon żeby tej diody nie było widać, aż w końcu niby to ustawiła alarm i odczytała jednocześnie wiadomość. Innym razem pod pozorem wejścia do internetu, wydawało mi się że odpisywała. To nie jest jakaś ogromna ilość smsów, bo 1-2 dziennie. Ale to tylko jak się widzimy. Sama coś mówiła że czasami do siebie przedzwonią jak są w pracy. Ciekawe co więcej... I dlaczego tak się ukrywa z tymi smsami. Autentycznie mam schizę, że jak zostawię ją na chwilę samą to zacznie znowu z nim pisać. Nie wiem co zrobić... jak to się mówi "olać to" i poczekać jak dalej się rozwinie. Ciągle myślę o tym co pisał jej w tych sms-ach i o tym że ona się do niczego nie przyznawała... Generalnie zaczynam wariować.

Widzę że ona ma jakieś upodobania do kontaktów smsowych/internetowcyh itd. Jak juz byliśmy na dobre razem ciągle miała konto na portalu randkowym, o którym mi nie mówiła i gdy tylko wyjeżdżałem konto było nagle bardzo aktywne. Nic jej nie powiedziałem do tej pory, że wiedziałem o tym koncie. Może ona ma jakąś ciągłą potrzebę flirtowania z innymi? Nie wiem sam. Wydaje mi się, że jestem dobrym facetem i bardzo często prawie jej komplementy, może za często.

Może powinienem ją lekko "olać" żeby ona też musiała się nieco postarać? W tej chwili to jest niemalże tak, że cokolwiek ona zrobi ja i tak będę czekał - przynajmniej w jej mniemaniu. Ale ja mam już tego dość, mieliśmy w miarę stabilny związek a teraz taka sinusoida z przygodami. Przez ostatni miesiąc dwa razy usłyszałem że ona "sama nie wie", ale było to w czasie jakiegoś doła - później mi przepraszała i nawet mówiła że mnie kocha (co ostatnio też zdarza się nieczęsto).

Sam nie wiem co zrobić... odpuścić lekko, zobaczyć jak to się rozwinie, działać już teraz?

Dzięki z góry za dalszą pomoc
napisał/a: sirr01 2009-08-24 20:12
Minęło już troszkę czasu od mojej historii. Niby wszystko sobie wyjaśniliśmy, oczywiście była mowa o rozstaniu, ale po jakimś czasie jej to minęło. I SMSy faktycznie ustały, ale tylko na jakiś czas. Teraz znowu jest ich coraz więcej i coraz częściej się widzą gdzieś tam - niby to przypadkiem. Powiedziała mu, że będą kontaktowali się tylko i wyłącznie w celach zawodowych. Ale wydaje mi się że tak nie jest. Mógłbym się zastanowić i ... codziennie przynajmniej raz do siebie skrobną. Dodatkowo ona robi to jak ja nie widzę, choć to też nie jest reguła. No i tradycyjnie dzwonek od SMS wyłączony. No i pretensje non stop - o wszystko. Bo w pracy jest ciężko. I zapewnienia (rzadkie) że wciąż chce być ze mną.

Ja tak tkwie zawieszony w próżni... pare razy mi już powiedziała, że nie wie czy nadaje się do związku. Ja jestem stabilnym facetem (ona sama powiedziała że jestem mega stabilny), a ona? Nie wiem...

Kocham Ją i chcę z nią być, ale boje się wyjść na chwile z pomieszczenia bo mam wrażenie, że zaraz napisze czy cokolwiek zrobi. Nie mówiąc już o wyjeździe... wtedy myśle, że cały dzień spędzi z nim. To jest już obsesja...

No i kłótnie i niezadowolenie. Twierdzi, że ją osaczam i faktycznie tak może być. Czasami upomne się o buziaka, przytulenie o seks, czasami upomnę się o miłe słowo - może dlatego że dużo ich nie słyszę.

Przed chwilą złapałem ją na usuwaniu czegoś z archiwum GG - zapytałem, grzecznie, dlaczego usuwa archiwum GG? Oczywiście obraziła się maksymalnie i nie odzywa się. Twierdzi, że wszystko co robi, jest przeze mnie podciągane pod oszukiwanie czy zdradzanie. Czy w związku faktycznie jest tak, że trzeba zostawić sobie dużą dozę prywatności, do której partner nie ma wstępu? Czy jeśli kolega napisze do Ciebie smsa (tudzież koleżanka) i nawiążecie jakiś dialog to mówicie partnerowi, że to robicie? Ale z drugiej strony - to bym zrozumiał, ale pisanie do siebie codziennie, nawet jeśli wyjeżdzasz ze swoim partnerem na romatyczny weekend - czy to jest fair? Sam nie wiem, może to ze mną coś jest nie tak. Może faktycznie boje się, że stracę to co było.

Ostatnio jest coraz gorzej, a ja wpadam w związku z tym w coraz większą paranoje i faktycznie w tej chwili byle sms jest mnie w stanie wyprowadzić z równowagi (wewnętrznej, której zdecydowanie nie uzewnętrzniam).

Jak to jest z prywatnością w związku? Co sądzicie o tym co teraz napisałem i o całej mojej historii?

PS. Czytam post majki i zaczyna do mnie trafiać, ale chyba faktycznie cholernie się boję...
PS2. Zapomniałem hasła i utworzyłem nowe konto.
napisał/a: Pitiful 2009-08-24 23:04
Eeeech...
Trzymasz jej się kurczowo... tylko po co?
Ona powoli coraz bardziej oddala się od Ciebie. Fascynuję ją koleś z pracy, nie Ty. Ma romansik/flircik z dreszczykiem, z żonatym facetem, a Ty jej tylko przeszkadzasz wchodząc z butami do jej piaskownicy, mówiąc, że jej nie wolno. Nic dziwnego że się oburza.
Daj sobie na luz, nie sprawdzaj, nie kontroluj, zajmij się sobą. Basen, wypady z kumplami, siłownia, rower czy co tam Cię interesuje.
Uwolnij myśli.. od niej.. od osoby, która Cię nie kocha...
Szkoda na nią czasu. Ty już walczyłeś, próbowałeś. Teraz przestaw myśli na inny tor. Pomyśl jak to jest być szczęśliwym, nie bać się każdego dnia, nie drżeć na dźwięk esemesa, nie zwracać uwagi na jej zachowanie, na jej telefon, nie szpiegować... Pomyśl jak to fajnie być samemu, wychodzić na imprezki, mieć czas dla siebie, poznawać nowych ludzi, podrywać dziewczyny i szukać tej jedynej :)
Po prostu przestań żebrać o miłość u kobiety, która ma Cię gdzieś.
napisał/a: BOGINS 2009-08-25 08:42
Siema.
Eh, według mnie w tym temacie powiedziano ci wszystko co już można było. Brusem Willsem nie jesteś, więc jesteś w takiej samej sytuacji jak mój kumpel z POznania... laska zdradziła go, ma jakieś turbo rozchwianie emocjonalnie, oddała mu pierścionek zaręczynowy, a on ją dalej kocha i myśli ... mówi że mu nie zależy, ale szukać sobie nowych znajomości, nawet kumpli...
Sir zrobisz jak chcesz...
Zadam ci pytanko... czy ona by postąpiła tak samo jak ty, gdyby dowiedziała się, że piszesz sobie z jakąś laską? Czy od razu by ci wojnę zrobiła i zagroziła odejściem?
Według mnie jesteś miękki i się uzależniłeś od niej i od tego problemu - czyli jej flirtu... jesteś chłopcem emo... który roztrząsa problem - zdrady/nie zdrady swojej dziewczyny i próbuje dojść dlaczego ona to robi i najlepiej nawrócić ją na swoją... fajnie Krzyżyk na drogę...
Zastanawiam się tylko też, co by ona powiedziała w tym temacie gdyby go przeczytała. Juz byłtutaj taki fajno kolo justaguy bodajże który to już wymyślał dziewczynie zdrady itp sprawy, a potem ona się zalogowała i pojechała go po całości... od tej pory faceta na nie ma forum...
Więc powiem tutaj nam w prost: tak lub nie
1. Czy uważasz że ona cię zdradza - choćby flirtem sms/gg nie wspomnę o pracy,
2. Czy uważasz że rozmowy z nią cos wnoszą do rozwikłania waszego problemu,
3. Czy jesteś w niej obłędnie zakochany i nawet gdyby ci powiedziała że robiła to z tym facetem to byś jej wybaczył, - załóż taka sytuację,
4. Kochasz ją? Czy to kim była?
5. Czy byłbyś w stanie ją opuścić dla swojego dobra?
6. Czy masz problem ze sobą? jesteś rozchwiany emocjonalnie, źle śpisz, nie jesteś w stanie skupić się do końca nad czym co robisz?

Jeśli wszystkie odpowiedzi będą na jej i twoja niekorzyść niestety zostaniesz miękkim wackiem... o właśnie a kiedy ostatni raz sie kochaliście? Tylko mów prawdę i tak cię nie znam.
napisał/a: sirr01 2009-08-25 14:55
Hej,

Wiem że to lekko niesmaczne - wypluwać swoje flaki na forum, ale tak jak pisałem na samym początku - robię to totalnie anonimowo. Pewnie gdyby to przeczytała, to wkurzyła by się niesamowicie, ale prawdę mówiąc wolę porozmawiać o swoich problemach z kimś, kogo do końca nie znam, niż z kimś bliskim, kto zna mnie i zna nas.

Co do chłopca emo to mnie rozbawiłeś lekko... ale jest w tym trochę prawdy, choć chłopcem emo bym siebie nie nazwał. Jestem emocjonalnym facetem - tak powiem.

Pisanie z kimś innym.... otóż to mogę powiedzieć. Jakieś dwa-trzy tygodnie temu zacząłem pisać z pewną dziewczyną, ale w żadnym wypadku nie był to flirt. Tj. byłem miły, ona też, ale tak sobie swobodnie pisaliśmy. W pewnym momencie temat zszedł na "związki" i zaczęliśmy się sobie lekko żalić na to i owo. Napisałem że jestem zazdrosny i że moja ma takiego "kolegę".
Jakimś cudem ona się dowiedziała o tym naszym pisaniu (wkradła mi się na konto, może ktoś "życzliwy" jej powiedział) i zrobiła niesamowitą chryje... że to niby nie chce z nią być, że ona mi nie odpowiada itd. (choć w mojej korespondencji na próżno szukać tego typu słów i w ogóle tak nie czuje). Czułem się dziwnie... sam poczułem się inwigilowany, dodatkowo dostałem za coś, co w sumie było niegroźne. Także ona może sobie pisać o wszystkim ze swoim "kolegą", łączenie z niesmacznymi tekstami, a ja nie mogę. Nie mogę chociażby komuś powiedzieć, co mnie boli... (zresztą takie sprawy jej powinienem mówić, a nie komuś innemu...)

Możemy się pobawić w tak lub nie :
1. NIE - ale źle rokuje na przyszłość - sam sms nie jest zdradą, ale kto wie co może być później.
2. NIE - wręcz przeciwnie.
3. NIE - nie wybaczyłbym jej, nie na tym etapie związku. Wybaczać sobie można po 30 latach bycia ze sobą... jeśli w ogóle można.
4. TAK, kocham
5. TAK, ale dobro innych niekiedy przekładam nad własne.
6. TAK, ale lekki. Niedowartościowanie i te sprawy. Pracuje nad tym i widzę postępy.

Mogę powiedzieć - tak jak mówisz - nie znamy się. Dawno. Dawno się nie kochaliśmy. Dwa tygodnie? Kochamy się coraz rzadziej, raz na tydzień, raz na dwa tygodnie, niekiedy dwa razy w tygodniu, ale to rzadko. Wydaje mi się że to niedużo, nie jesteśmy 70-letnimi dziadkami. A jeśli już do czegoś dojdzie, to szybko szybko...

pozdrawiam
napisał/a: BOGINS 2009-08-27 14:04
Siemandero comandero
Co do rozmowy z bliskimi to możliwe że by poradzili Ci coś lepszego niż my... w końcu znają Cię i ją lepiej niż my. Więc chyba warto pogadać. Moze zresztą wiedzą coś więcej co by nakierowało Cię odpowiednio.
Ha jak więc widać Sir "co można wojewodzie to nie tobie smrodzie". Ona tak jak mówisz może pisać cholera wie co, a ty nie... bo ty zgłaszać pretensji nie możesz.
Wiesz Sir takim tokiem rozumowania nie zajdziecie daleko... jeśli zaczniesz to roztrząsać będzie wojna - ale zobaczysz jej charekter.
Jak ogłosisz kapitulacje, ona i tak będzie robiła swoje.
MOżna obrać trzy drogi:
1. Drogę Ala Boundiego - totalna zlewka i zajęcie się swoimi sprawami,
2. Drogę Stevena Seagala - ktoś musi dostać po dupie....On lub Ona, albo obydwoje, może czas zacząć bardziej gdzieś wychodzic razem? czy rozmawiacie na temat zajęć w pracy? Ona pewnie właśnie od tego rozpoczęła... musisz odciągnąć jej uwagę od niego
3. Drogę miękkiego facecika - płaczesz i kryjesz się po kontach gdyż nikt cię nie kocha :P

Z tego co napisałeś to rozumiem, że kochasz tą swoją żonkę, jednak nie podoba ci sie zbyt bliska relacja między nimi. Z infa dot. seksiku wnioskuję że chyba było dobrze, 2 razy w tygodniu jest ok, czasem dłuzej poczekać też jest fajnie, gdyż jak się już dorwiesz to odpuścić się nie da :). Ps. musisz ją zaskoczyć, jakieś przebieranki fetysze :P ehehhe, niech pomyśli że jest inaczej, że jesteś napalony na nią jak Baran na owce :P
Hmm powiem ci że: jesli oni kontaktują się w pracy z racji współpracy no to o ile nie zrezygnuje z roboty to nic nie da że skończy gadać esemesami...
Z drugiej strony może nie ma o co robić wojny?
Opowiedz coś więcej o was...