słów kilka od osoby która zdradziła

napisał/a: dalekaodmarzen 2012-09-11 15:00
Byłam z facetem ponad 6 lat. Pierwsza miłość. Psuło się od bardzo dawna, bo właśnie to nas prowadzi do zdrady najczęściej. Niestety nie byłam tego świadoma.
Zaczęłam się zakochiwać w kimś innym, usilnie wmawiając sobie, że to wciąż tylko przyjaźń.
I pewnego razu się pocałowaliśmy. Chciałam to zostawić w tajemnicy i nic nie zmieniać, ale nie dało się, za bardzo mnie do niego ciągnęło. Odeszłam od mojego ówczesnego faceta i poszłam na całość.

Zdrada boli, jest paskudna i boli również osobę, która zdradziła, jeśli ma oczywiście jakieś uczucia.
Każdy ma prawo do własnego zdania, ale uwierzcie, ono się potrafi szybko zmienić, bo i na nas może z czasem trafić...
Nie możemy w pełni odpowiadać za nasze uczucia, nie możemy kochać na siłę, ale możemy być uczciwi !
Uważam, że każdemu może się zdarzyć zdrada, że każdy z nas może się pomylić sądząc, że kogoś kocha. Wg mnie związek po zdradzie nie ma sensu, bo skoro do niej doszło, to miłością nazwać tego nie można. Ja bym już nie zaufała.
Zdradziłeś? Powiedz to, przeproś, zabierz swoje rzeczy i odejdź, nie niszcz osoby, którą kochałeś do końca! Miej szacunek! Ja bym nie potrafiła udawać, że nic się nie stało i kłaść się obok osoby, którą zdradziłam. Tak samo nie potrafiłabym na nowo zaufać, bo dzięki skokowi w bok nie przestanie tej osobie czegoś we mnie brakować.
napisał/a: ~gość 2012-09-11 15:04
I jak wyszło z tym nowym facetem ? Warto było
napisał/a: lordmm 2012-09-12 12:55
Zdrada się nie "zdarza". "Zdarza" się temu, kto do niej sam, świadomie doprowadził. Bo jeszcze zanim pojawiły się te motylki itd w stosunku do nowej kobiety (w przypadku zdradzających kobiet), to już wiedziały, że robią źle rozwijając wtedy jeszcze tzw "tylko przyjaźń".

Patrzcie, że mi jakoś przez 30 lat nigdy nie zdarzyło się, że mi się "przytrafiła" zdrada. Owszem, było wiele sytuacji, wiele kobiet, które wyrażały zainteresowanie mną, ale ja dobrze wiedziałem, że mam kobietę i jestem jej winien to, żeby nie rozwijać tych znajomości. Na szczęście jestem facetem, więc "miłość", czy "zauroczenie", czy "już sam nie wiem co robić" nam facetom się nie przytrafia raczej.

Wiem, że każdy układ damsko-męski ma swoje etapy, motylki itd, ale właśnie dla mnie to jest najfajniejsze, rozwijanie każdego z tych etapów, dochodzenie do nich, bycie dumnym z pokonanej odległości... Niestety jak widać również na tym portalu, kobiety rzadko podchodzą do tego podobnie, a te krótkożyjące motylki są ważniejsze, bo przy każdym kolejnym "koledze", który wykazuje zainteresowanie a one dopuszczą "kolegę" za blisko, odnoszą wrażenie, że to ten będzie tym jedynym księciem, z którym stan jedzenia sobie z dzióbków będzie trwać wiecznie. I paradoksalnie, im więcej kobieta wie o facecie, tym bardziej jest nim zafascynowana. Taki psikus jaki nam natura sprezentowała na przykładzie żeńskich osobników homo sapiens.

Co do "psucia się od dawna" - dam sobie rękę uciąć, że Twój ówczesny 6 letni partner nie miał zielonego pojęcia o Twoich kolegach, czy koledze, który się pojawił, a więc nie wiedział również, że się psuje, bo mu nie powiedziałaś. A nie powiedziałaś dlatego, że nowy kolega się sam "domyślał" że Ci źle, nie brałaś jednak pod uwagę tego, że on się wcale nie domyślał, tylko że po prostu powiedziałaś mu wszystko o swoim związku jak to jesteś nieszczęśliwa i znudzona. 6 lat to dla kobiety wieczność, już zdąży się tysiąc razy znudzić.

Da się również zauważyć prawidłowość, że kobiety raczej nigdy nie odchodzą od facetów kiedy im coś nie pasuje w związku. Odchodzą wtedy kiedy mają nowego kolegę, który pomoże stwierdzić, że w związku się psuje. I wtedy po kobiecym zresetowaniu umysłu, same sobie wmawiają, że "to już nawet nie chodzi o tego nowego". Rozwijanie znajomości z innym podczas trwania związku jest pięknym pretekstem dla kobiety, że niby nic złego nie robi, "to tylko kolega itd", ale to po prostu zdrada.

Preszer - niepotrzebnie pytasz czy wyszło czy nie wyszło z nowym kolegą. Niezależnie od tego czy wyszło czy nie, kobieta i tak posiada tę umiejętność resetowania umysłu. Jeśli się udało, to było warto. Jeśli nie - kobieta powie Ci, że też było warto, bo uczucia których doznała skutecznie przyćmiły zamieszanie jakiego narobiła. Tak to już działa. Żeby było śmieszniej między innymi dlatego nasz gatunek nadal istnieje. Kobieca naiwność i podatność na podloty powoduje, że na świecie pojawiają się dzieci. Gdyby nie to, było by naprawdę dużo mniej ludzi na świecie... Matka natura już zadbała o to, żeby utrzymać gatunek. My za to wymyśliliśmy broń i pieniądze i przez to jakoś kontrolujemy liczbę ludzi, część sami zabijamy, część z braku kasy po prostu umiera. Tak już działa świat od lat i tego nie zmienimy. Tymbardziej, że kiedy pojawi się uczucie w stosunku do nowego faceta, kobieta rzadko rozpatruje to kategoriami zdrady, a to co wtedy nazywa "miłością" jest jedynie uciszaczem sumienia. "Przecież nie jestem szmatą, która się puszcza, zakochałam się, to naprawdę było silniejsze ode mnie"...
napisał/a: ~gość 2012-09-12 15:18
lordmm napisal(a):Preszer - niepotrzebnie pytasz czy wyszło czy nie wyszło z nowym kolegą.


Nie koniecznie. Ja to robię bardziej dla tych zdradzonych :). Bo większość takich przypadków kończy się tak, że laska zostaje wydymana z każdej strony na każdy możliwy sposób i zostaje z ręką w nocniku. Zawsze to jakaś satysfakcja i poczucie sprawiedliwości :)
napisał/a: lordmm 2012-09-12 15:51
Ha widzisz zdradzeni by sobie tego życzyli, ale wcale tak nie jest, że w większości przypadków tak bywa. No ale może się mylę :)
napisał/a: ~gość 2012-09-12 17:12
A kto normalny chciałby się wiązać ze zdradzającą kobietą ? To świadome pchanie pchanie się w paszcze lawa.
napisał/a: KokosowaNutka 2012-09-12 19:11
oj lordmm pisze Ci to juz setny raz-faceci TEZ zdradzaja. Nie zwalaj wszystkiego na kobiety. Wszyscy jestesmy tacy sami. Dlatego uwazam, ze monogamia nie lezy w ludzkiej naturze. Juz dawno przestalam sie tym przejmowac. Jak mam ochote na skok w bok to robie to i juz. Po co sie meczyc.
napisał/a: Koniecbredni 2012-09-12 20:08
KokosowaNutka napisal(a): Dlatego uwazam, ze monogamia nie lezy w ludzkiej naturze. Juz dawno przestalam sie tym przejmowac. Jak mam ochote na skok w bok to robie to i juz. Po co sie meczyc.

Jakim cudem w takim razie ja żyje w monogamicznym związku i nie wyobrażam sobie żeby mogło być inaczej. Poza tym twoje poglądy to ciągle abstrakcja i sądzę że tak już zostanie. Pozatym dla mnie to bzdura że ludzie nie są monogamiczni, dla mnie najlepszym przykładem na takie coś, są że się tak wyrażę Muslim, maja po kilka żon jakoś nie wydają się być szczęśliwi w małżeństwie, więc trochę zonk. Poza tym czasem spotka się tak wyjątkowego partnera\partnerkę że po prostu nie chce jej się oddać w cudze ręce chociażby na chwilę. Ale może to ja się mylę...

dalekaodmarzen napisal(a):Zdrada boli, jest paskudna i boli również osobę, która zdradziła,

To mi się podoba: zdrada boli osobę która zdradziła... jak za głęboko weźmie (dopisek redakcji)
napisał/a: lordmm 2012-09-13 10:00
Kokosowa, ja nigdzie nie napisałem, że zdradzają tylko kobiety lub tylko faceci. Nie wiem skąd to bierzesz, ale wiem, że ludzie zazwyczaj widzą to, co im siedzi na głowie ;)
napisał/a: KokosowaNutka 2012-09-13 10:43
lordmmniemal kazda Twoja wypowiedz to jeden wielki osad calej kobiecej populacji. Serio tego nie widzisz? NIGDY nie widzialam zebys pisal 'wszyscy faceci to...', 'faceci sa...', 'oj faceci faceci wy to tak macie' itp itd. Nie nie. Natomiast o tym jakie paskudne sa kobiety piszesz wypracowania na 50 linijek. I zeby nie bylo- w zasadzie ja sie z Toba zgadzam, baby to niezle zolzy ale powaznie brak Ci obiektywizmu. Faceci robia dokladnie to samo co kobiety, szkoda, ze na to nigdy nie zwracasz uwagi.
I nie pisze tego zlosliwie, w tej kwestii Ciebie po prostu nie rozumiem. Moze nie wypowiadasz sie tak o facetach bo sam nim jestes? Bo sam nie zdradzasz to myslisz, ze kazdy facet taki jest? Sama nie wiem.

lordmm napisal(a):Na szczęście jestem facetem, więc "miłość", czy "zauroczenie", czy "już sam nie wiem co robić" nam facetom się nie przytrafia raczej.

Niestety jak widać również na tym portalu, kobiety rzadko podchodzą do tego podobnie, a te krótkożyjące motylki są ważniejsze, bo przy każdym kolejnym "koledze", który wykazuje zainteresowanie a one dopuszczą "kolegę" za blisko, odnoszą wrażenie, że to ten będzie tym jedynym księciem, z którym stan jedzenia sobie z dzióbków będzie trwać wiecznie. I paradoksalnie, im więcej kobieta wie o facecie, tym bardziej jest nim zafascynowana. Taki psikus jaki nam natura sprezentowała na przykładzie żeńskich osobników homo sapiens.

Kobieca naiwność i podatność na podloty powoduje, że na świecie pojawiają się dzieci. Gdyby nie to, było by naprawdę dużo mniej ludzi na świecie... Matka natura już zadbała o to, żeby utrzymać gatunek.

Ja widze to co siedzi mi w glowie? Ja widze to co Ty piszesz a to jest jasne jak slonce ; ) Widac czarno na bialym.

Koniecbrednia w naszej kulturze mozna miec tylko jednego meza/jedna zone a i tak ludzie maja to gdzies, zdradzaja sie, oszukuja, porzucaja, tez nie zawsze sa szczesliwi.
I wcale nie uwazam, ze moje poglady to abstrakcja. Wiekszym szalenstwem jest wg mnie spedzenie calego zycia z jedna osoba. Te ciagle walki o milosc, rozmowy o tym co trzeba zmienic, presja jednego partnera na drugiego, to dobijajace i nudne przyzwyczajenie, ktore nazywa sie miloscia. Wszystko byloby nawet ok gdyby dwie osoby rzeczywiscie byly sobie bliskie, szanowaly sie, dopelnialy w 100%. Zazwyczaj jednak jest tak, ze takie pary tkwia ze soba latami mimo, ze uczucie juz dawno sie wypalilo ale ciagna to dalej bo nie maja innej opcji albo sie boja zostac sami. Do tego strach o dzieci, ktore moglyby wychowywac sie w rozbitej rodzinie. Po co to wszystko? Po co te walki? Po co? Jak i tak wszyscy pojdziemy do piachu. Nie lepiej wczesniej choc troche uzyc tego zycia niz tylko sie martwic, walczyc, cierpiec? Dla mnie to jest totalna abstrakcja.
Albo sytuacja bardziej zwiazana z tematem: jest sobie zakochana para, chca byc ze soba, byc moze na zawsze ale jedno (albo oboje z nich) maja ochote na niezobowiazujacy skok w bok. No i mecza sie z tym, ukrywaja, przezywaja. I znowu pytanie po co?
Oczywiscie to co napisalam to MOJ puntk widzenia a nie wizja tego, jak powinni postepowac wszyscy.
napisał/a: ~gość 2012-09-13 12:10
Kokosowa Ty przypadkiem nie masz męża ?
napisał/a: KokosowaNutka 2012-09-13 12:55
No mam ale co to wnosi do tematu? ;)