słów kilka od osoby która zdradziła

napisał/a: KokosowaNutka 2012-09-14 12:55
Koniecbredni no wlasnie! TY nie rozumiesz, CIEBIE przeraza. I to jest ok. Przeciez nie musimy sie ze soba zgadzac czy nawet rozumiec. Jesli ja nie ranie Ciebie a Ty nie ranisz mnie, zyjemy sobie po swojemu to wszystko jest ok.

Tylko zastanawia mnie jedno.. Czemu uwazasz mnie za zlego czlowieka bez wyzszych wartosci? (tak mozna wywnioskowac po twoim poscie). Przeciez tutaj wypowiadam sie tylko o wycinku mojego zycia, nie znasz innych i nie widzisz calosci. Dlaczego wiec mnie tak surowo oceniasz?
napisał/a: Koniecbredni 2012-09-14 13:36
KokosowaNutka napisal(a):Dlaczego wiec mnie tak surowo oceniasz?

Sam się nad tym zastanawiam, może dlatego że wartości które ja wyznaje w związku są uniwersalne i nikt się do nich nie odczepia, a twoje trudno zrozumieć, może jestem bardziej zaściankowy niż mi się wydaje. Może to zachwiało moim wyobrażeniem o utopijnym związku, bo wierz mi ja mam 27 lat i ciągle wierzę że ludzie mogą być sobie może nie tyle przeznaczeni co może ich spleść los, a tu pojawiasz się ty i mówisz że niekonieczne tędy droga a ja nie chcę innej drogi.

A może boję się że kiedyś spotkam kogoś takiego jak ty, zakocham się, będę chciał czegoś więcej na moich wartościach, a "ty" nie będziesz chciała w nie inwestować i będzie cię zadowalał jakiś układ. Więc "tępię" ciebie w nadziei że jedna mniej z twoimi poglądami to ta jedna mniej dla mnie, ta z którą uda mi się stworzyć związek na moich kolumnach i moich podstawach.

Jesteś podobna do mojej kobiety tylko ona tego tak często i głośno nie mówi.
napisał/a: postmortem69 2012-09-14 13:47
Koniecbredni napisal(a):Kokosowa ma cholernie dziwne dla mnie podejście do życia bo czerpie radość z rzeczy które ja uważam za dziwactwa, ale może nas chowano w innych wartościach. Dla mnie wierność to podstawa związku i jeśli tego nie ma to ewentualnie można stworzyć układ polegający właśnie na takim carpe diem.

A mnie wcale podejście KokosowejNutki nie dziwi, dla Ciebie wierność to niezdradzanie partnerki z inną kobietą, a dla mnie na przykład wierność, to trzymanie się zasad, które ustalamy wspólnie z partnerką. Jeżeli ustalę, że jesteśmy tylko dla siebie (oczywiście w granicach miłości tak cielesnej jak i duchowej), to skok w bok byłby odstępstwem od wierności, ale jeżeli KokosowaNutka ustaliła z partnerem inny tok postępowania, żadnemu z nich to nie przeszkadza, to gdzi tu widać zdradę? A to, że nie wpisują się ze swoją wiernością w konwenans, że mają trochę szersze horyzonty postrzegania wierności, to ja im gratuluję, bo czasami trzymanie się tego co jest ustalone przez pewien stereotypowy porządek rzeczy nie wychodzi związkom na dobre.
napisał/a: dalekaodmarzen 2012-09-14 15:00
dr preszer napisal(a):I jak wyszło z tym nowym facetem ? Warto było



warto, nigdy nie bylam tak szczesliwa. To moja bratnia dusza. Ponadto jest miedzy nami ogromna chemia, ktorej nie czulam w stosunku do poprzedniego partnera nigdy.
To juz ponad rok, ale wciaz czuje wyrzuty sumienia wzgledem bylego... Bardzo bym chciala, zeby ulozyl sobie zycie, bo to porzadny facet, z tym, ze nie dla mnie.

[ Dodano: 2012-09-14, 15:14 ]
lordmm
nie bede oceniac Cie, tak jak Ty to zrobiles wzgledem mnie, bo sama kiedys mialabym takie samo stanowisko w tej sprawie. Moze trafiles za pierwszym razem na milosc swojego zycia, ja niestety nie i doszlam do tego po pewnym czasie.
Przyzwyczajenie zaslania czesto oczy i nie widac tego, ze jest zle, bo mi bylo zle od dawna, moj byly mnie 'wiezil', uniemozliwial kontakt z innymi, nie moglam wyjsc na impreze z kolezankami, na wieczor babski, nigdzie, sam tez przestal wychodzic, bo chcial siedziec tylko ze mna, osaczal mnie. Wielokrotnie prosilam go by przystopowal, ale on mnie szantazowal emocjonalnie a ja go kochalam i dawalam sie niewolic dalej. Bylo jeszcze wiele innych spraw. Bylam glupia, tyle. Walczylam o swoje, nie wywalczylam i trwalam w tym dalej. On ocknal sie gdy bylo juz za pozno.

I nie, nie wpadlam na to, ze robie zle, bo od wielu lat znalam faceta z ktorym obecnie jestem i kontakt zawsze byl taki sam, wydawalo mi sie, ze go traktuje jak brata, on myslal, ze mnie jak siostre (tez byl z kims podczas trwania naszej znajomosci).

Nie mozesz wiedziec co czulam i co czuję. Ja juz przestalam oceniac innych, bo wiem, ze kazda historia jest inna. Uwazam, ze najwazniejsza jest uczciwosc, tyle mozna zrobic wobec drugiej osoby, bo uczucia to sprawa, ktorej nie sposob kontrolowac.
Powstrzymywanie sie na sile przez czyms jest bezsensu, ja bym nie chciala byc z facetem, ktory mysli o innej kobiecie, ale nie odejdzie do niej, nie zdradzi bo tak nie ladnie. Jesli ma takie mysli, to znaczy, ze nie jestem dla niego odpowiednia, wiec go nie chce.
Dlatego wlasnie jak pocalowalam mojego wowczas kolege, to odeszlam natychmiast od faceta z ktorym bylam i postanowilam byc sama, bo skoro tak sie stalo, to nie jest on dla mnie.
Czas natomiast pokazal, ze 'ten drugi' owszem. Co z tego wyjdzie? Nie wiem, jestesmy szczesliwi, jesli sie to zmieni, to bede z nim szczera.
napisał/a: Nadiya1 2012-09-14 18:44
dalekaodmarzen napisal(a):Zdrada boli, jest paskudna i boli również osobę, która zdradziła, jeśli ma oczywiście jakieś uczucia.

Jedno pytanie mi się nasunęło... To po co zdradzać ???

dalekaodmarzen napisal(a):Zdradziłeś? Powiedz to, przeproś, zabierz swoje rzeczy i odejdź, nie niszcz osoby, którą kochałeś do końca!

Żenujące. Skoro się zdradziło to nie kochało się tej drugiej osoby tak jak to być powinno

KokosowaNutka napisal(a):Juz dawno przestalam sie tym przejmowac. Jak mam ochote na skok w bok to robie to i juz. Po co sie meczyc.

Ech... to po co w ogóle ślub brałaś ??? Z takim podejściem na ślub wcale bym się nie decydowała ;) No chyba że Twój mąż myśli podobnie :)

KokosowaNutka napisal(a):Moj maz nie ma ochoty na jakies akcje na boku, ale jakby mial to nie byloby problemu.

No cóż... są ludzie i ludziska i naprawdę niektórych nigdy chyba nie zrozumiem :P

KokosowaNutka napisal(a):No i już, wszystko jasne :) . Skoro im takie coś odpowiada to nie ma co moralizować. Ja bym czegoś takiego nie chciał, ale jak widać są osoby, które to lubią i są szczęśliwe w takich układach

Ale dla mnie jest to chore. Bo czy wtedy między dwojgiem ludzi (weźmy w przypadku Kokosowej jej małżeństwo) rzeczywiście jest miłość? Bo wg mnie nie. Dochodzi do tego brak szacunku skoro mąż pozwala... hmmm... wybacz Kokosowa... bzyknąć się żonie z innym to czy ma to w ogóle jakiś związek z miłością w ich małżeństwie? Wg mnie w takiej sytuacji miłości nie ma albo inaczej- jest zauroczenie, przyzwyczajenie do małżonka ale mimo wszystko idzie do łóżka z innym/i

Isabel napisal(a):Obojgu im to na razie pasuje, nikt nikogo nie okłamuje i nie nam oceniać ich związek.

No właśnie "na razie". A jeśli Jej mężowi w końcu zacznie to przeszkadzać? Ona wciągnie się w tego typu relacje, on powie, że jednak mu coś takiego nie pasuje i co wtedy? Będzie chodzić na boki bez jego wiedzy i zgody jeśli uzależni się od tego typu sytuacji.

dalekaodmarzen napisal(a):warto, nigdy nie bylam tak szczesliwa. To moja bratnia dusza. Ponadto jest miedzy nami ogromna chemia, ktorej nie czulam w stosunku do poprzedniego partnera nigdy.

No cóż... najwidoczniej czegoś brakowało Ci w byłym. Stąd taki a nie inny wybór.
napisał/a: ~gość 2012-09-14 19:23
lordmm napisal(a):Stad wlasnie wiem, ze mi sie to nie przytrafi, bo wiem jak zrobic zeby sie nie przytrafilo.
no kiedyś jakaś dziewczyna na forum napisała Ci identycznie - to jej powiedziałeś, że ta jej pewność ją zgubi. Ciebie pewnie też, oj chłopaczku :) Jeszcze trochę życia przed Tobą.

lordmm napisal(a):wycielas z kontekstu moje slowa,
tak jak ty moje kiedyś wiele, wiele razy. Mimo, iż je sprostowałam, próbowałam wytłumaczyć - to zakodowałeś sobie brednie z kosmosu i nie dało się ciągnąć dalej dyskusji. Zresztą, teraz pewnie będzie identycznie :)

lordmm napisal(a):Kokosowa - nie obrazilem Cie. Uzylem slowa szmata nie w stosunku do Ciebie.
tak, starałeś się żeby tak ładnie to wyszło - ale i tak każdy wie o co chodzi. Już się nie tłumacz, bo się pogrążasz.

Jurni napisal(a):Ale dla mnie jest to chore. Bo czy wtedy między dwojgiem ludzi (weźmy w przypadku Kokosowej jej małżeństwo) rzeczywiście jest miłość? Bo wg mnie nie. Dochodzi do tego brak szacunku
tutaj jest pewnie to samo o czym pisał postmortem69, o wierności. Po prostu u nich te rzeczy są "widziane" inaczej. Piszesz, że jest to chore - no jako hmmm.. katoliczka (?) masz oczywiście prawo.
napisał/a: Rooda666 2012-09-14 19:36
postmortem69 napisal(a):eżeli ustalę, że jesteśmy tylko dla siebie (oczywiście w granicach miłości tak cielesnej jak i duchowej), to skok w bok byłby odstępstwem od wierności, ale jeżeli KokosowaNutka ustaliła z partnerem inny tok postępowania, żadnemu z nich to nie przeszkadza, to gdzi tu widać zdradę? A to, że nie wpisują się ze swoją wiernością w konwenans, że mają trochę szersze horyzonty postrzegania wierności, to ja im gratuluję, bo czasami trzymanie się tego co jest ustalone przez pewien stereotypowy porządek rzeczy nie wychodzi związkom na dobre.


Jurni napisal(a): Skoro się zdradziło to nie kochało się tej drugiej osoby tak jak to być powinno
heh, jesteśmy tylko ludźmi i każdemu zdarzają się błędy.... no chyba, że mówimy o perfidnej, zaplanowanej zdradzie.

Jurni napisal(a):to po co w ogóle ślub brałaś ?
bo kocha swojego męża?

Jurni napisal(a):Bo czy wtedy między dwojgiem ludzi (weźmy w przypadku Kokosowej jej małżeństwo) rzeczywiście jest miłość?
oczywiście, że tak.

Jurni napisal(a):Wg mnie w takiej sytuacji miłości nie ma albo inaczej- jest zauroczenie, przyzwyczajenie do małżonka ale mimo wszystko idzie do łóżka z innym/i
czyli Twoim zdaniem ani Kokosowa, ani ja nie kochamy swoich mężów? :)

Jurni napisal(a): czy ma to w ogóle jakiś związek z miłością w ich małżeństwie?
no własnie nie ma to związku z miłością - miłość w małżeństwie sobie, a seks z innymi sobie :) Takie 'skoki w bok' za zgodą drugiej osoby (o ile oczywiście nie jest to 'bo tak', tylko przemyślane i przegadane przez obie strony!) nie ma jakiegokolwiek negatywnego wpływu na miłość.

Jurni napisal(a): A jeśli Jej mężowi w końcu zacznie to przeszkadzać?
rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa :) Komunikacja w małżeństwie to przecież podstawa, a jeśli potrafi się rozmawiać o wszystkim to nie ma problemu nie do rozwiązania.

Swoją drogą taka refleksja mnie naszła... jakiś czas temu w dziale Seks pojawił się temat o cuckoldzie - czyli uprawianiu seksu poza małżeństwem za zgodą i akceptacją partnera. Tam - po względnie merytorycznej dyskusji - reakcje forumowiczów na tego typu związek były zupełnie inne niż tutaj, gdzie m.in. Kokosową nazwano 'szmatą' czy zaprzeczono istnieniu miłości w tego typu związkach.
Skąd taka różnica? Czyżby chodziło o magiczne słowo 'zdrada'?

a teraz słówko od moderatora...
bardzo proszę o nieobrażanie się nawzajem i nieużywanie pod czyimkolwiek adresem słów powszechnie uznawanych za obraźliwe[/color:1a9247b10a]
napisał/a: Nadiya1 2012-09-14 19:45
napisal(a):czyli Twoim zdaniem ani Kokosowa, ani ja nie kochamy swoich mężów? :)

Kochacie ale na swój sposób ;) Wam to odpowiada, mi nie bo ja bym tak nie potrafiła :)

Lily Luna napisal(a):bo kocha swojego męża?

No ale brać ślub wiedząc, ze lubi się sypiać także z innymi mężczyznami i że po ślubie to się nie zmieni :P ?

Lily Luna napisal(a):no własnie nie ma to związku z miłością - miłość w małżeństwie sobie, a seks z innymi sobie

Dla mnie to żadne tłumaczenie. Nie wiem, może ja jestem inna :P

Lily Luna napisal(a):zyżby chodziło o magiczne słowo 'zdrada'?

Być może. Choć tak teraz się zastanowiłam... autorka tematu rzeczywiście zdradziła partnera ale Kokosowa po części raczej nie bo jeśli nawet doszło do "zdrady" to za obopólną zgodą. Już się gubię... zdrada to czy nie :P ?
napisał/a: Rooda666 2012-09-14 19:53
Jurni napisal(a):Lily Luna napisał/a:
bo kocha swojego męża?

No ale brać ślub wiedząc, ze lubi się sypiać także z innymi mężczyznami i że po ślubie to się nie zmieni :P ?
ślub - z założenia - bierze się dlatego, że się kogoś kocha i chce się spędzić resztę życia razem.

Jurni napisal(a):Cytat:
czyli Twoim zdaniem ani Kokosowa, ani ja nie kochamy swoich mężów? :)

Kochacie ale na swój sposób ;)
no to się zdecyduj, czy kochamy 'na swój sposób', czy nie... bo sama sobie w tym momencie zaprzeczasz.

Jurni napisal(a):Lily Luna napisał/a:
no własnie nie ma to związku z miłością - miłość w małżeństwie sobie, a seks z innymi sobie

Dla mnie to żadne tłumaczenie.
a dla nas owszem. Jaki z tego wniosek? Niech każdy żyje według swoich zasad i bez oceniania innych :)

Jurni napisal(a):zdrada to czy nie
moim zdaniem każdy po swojemu definiuje zdradę. Dla jednych wyjście na kawę z kolega z pracy czy oglądanie pornosów to zdrada, dla innych seks pozamałżeński zdradą nie jest. Wszystko zależy od człowieka, od jego poglądów, doświadczenia i tego, co z partnerem/partnerką wspólnie ustalą :)
napisał/a: Nadiya1 2012-09-14 19:57
Lily Luna napisal(a):co z partnerem/partnerką wspólnie ustalą

O ile właśnie ustalą ;)

Lily Luna napisal(a):no to się zdecyduj, czy kochamy 'na swój sposób', czy nie... bo sama sobie w tym momencie zaprzeczasz.

Bo ja się gubię w czymś takim. Niby się kocha, a wskakuje się do łóżka innemu. Może rzeczywiście jestem zbyt staroświecka :P Zresztą już kiedyś pisałyśmy o tym na GG i wiesz co o tym sądzę ;)
napisał/a: ~gość 2012-09-15 10:10
Lily Luna napisal(a):nie ma jakiegokolwiek negatywnego wpływu na miłość.
nie jakiegokolwiek?o matko na jakim ja swiecie zyje
Lily Luna napisal(a):czyli Twoim zdaniem ani Kokosowa, ani ja nie kochamy swoich mężów?
Błagam B. ,żeby mnie nigdy nikt "tak" nie pokochał...
Lily Luna napisal(a): czy zaprzeczono istnieniu miłości w tego typu związkach
Ja mysle,ze milosc jest,ale inna niz te stereotypowe..jednak ja takiej milosci nie rozumiem i nie chce zrozumiec.
Dla mnie kochac to porzadac tylko tej jedynej osoby przede wszystkim,a nie kochac boo co..?bo jest dobrym czlowiekiem,nie zawiodl mnie-ale w jakiej dziedzinie?bo lojalnosci chyba nie..
Jurni napisal(a):Kochacie ale na swój sposób Wam to odpowiada, mi nie bo ja bym tak nie potrafiła
Ja tez nie.
Jurni napisal(a):Dla mnie to żadne tłumaczenie. Nie wiem, może ja jestem inna
Jurni jestesmy z kosmosu
Lily Luna napisal(a): Niech każdy żyje według swoich zasad i bez oceniania innych
To prawda i popieram Mnie obchodzi tylko moje zycie,moj zwiazek,ale wynikla dyskusja,wiec swoje 3grosiczki chcialam dodac.
Jurni napisal(a):Bo ja się gubię w czymś takim. Niby się kocha, a wskakuje się do łóżka innemu. Może rzeczywiście jestem zbyt staroświecka
Ja tez
napisał/a: dalekaodmarzen 2012-09-15 10:27
Jurni napisal(a):
dalekaodmarzen napisal(a):Zdrada boli, jest paskudna i boli również osobę, która zdradziła, jeśli ma oczywiście jakieś uczucia.

Jedno pytanie mi się nasunęło... To po co zdradzać ???

Nie planowalam tego, bo piszesz tak, jakbym zrobila to specjalnie. Jak doszlo, uwierz lub nie, nagle do pocalunku to po tym szybko sie wycofalam, a kolejnym krokiem bylo pojscie do owczesnego faceta, wytlumaczenie i odejscie. Wszystko inne dzialo sie juz po tym jak sie z nim rozeszlam.

dalekaodmarzen napisal(a):Zdradziłeś? Powiedz to, przeproś, zabierz swoje rzeczy i odejdź, nie niszcz osoby, którą kochałeś do końca!

Żenujące. Skoro się zdradziło to nie kochało się tej drugiej osoby tak jak to być powinno

Milosc mozna roznie pojmowac, zgodze sie z tym, ze w momencie gdy go zdradzalam to juz go nie kochalam, bo inaczej by do tego nie doszlo, jesli kochasz prawdziwie to nie ma prawa sie cos takiego wydarzyc. Ale kiedys bylo inaczej, niestety nie zauwazylam kiedy uczucie zamienilo sie w zwykle przyzwyczajenie.