w przed dzień zdrady

napisał/a: nina52 2008-02-12 17:29
Witam Pana. Chciałaam zauważyć, że źle Pan trafił jeśli chodzi o forum. Może powinien Pan poszukać jakiegoś poświęconego facetom i ich zachciankom. To że Panu nie odpowiada sfera seksualna w Pana małżeństwie może to Pana wina. Uważam że podświadomie Pan dąży do tego aby być niewiernym mężem. Proszę zrozumieć nie ma takiej opcji żeby Pan zdradzał i tym samym nie krzywdził żony i dzieci. Pana pochodzenie nie ma nic do rzeczy. Stwierdzenie rodzina jest dla Pana święta jest oburzające. Jakby była w rzeczywistości nie myślałby Pan o zdradzie. Jeśli Pan zdradza to musi mieć też Pan odwagę przyznać się przed samym sobą do tego a nie szukać tłumaczeń jak małe dziecko. Ma Pan 35 lat więc wie Pan że zdrada da tylko Panu przyjemność a każda zdrada niesie za sobą ból zdradzonej osoby w tym wypadku Pana żony. Pana kochanka jest osobą młodą więc niech Pan nie liczy na romans bez komplikacji. Proszę nie stawiać siebie w świetle ofiary, bo w małżenstwie nie układa się i żona nie mówi Panu że jest Pan atrakcyjny. Może to Pana wina.
napisał/a: Ankaaaa 2008-02-12 17:39
jest pan zalosny,ale to tez ma dwie strony ;)
napisał/a: Ciarka 2008-02-12 18:37
miki73 jest dokładnie tak jak napisała Viki, ty juz sobie to wszystko pięknie poukladałeś, dorobiłes taaaaaaką ideologie do zwyklej podłości, że nie wiem po co jeszcze zadajesz jakiekolwiek pytania i to na forum gdzie jest tyle zalu zarówno ze strony zdradzonych żon, jak i oszukanych kochanek......Jesli jak piszesz, prawdziwa kobieta, żeby stworzyc szczęśliwy związek,powinna zaakceptowac to, że mężczyźni myślą dolną głową, nie górną, to może porozmawiaj o ty ze swoja żoną...Ciekawe, czy jest wg twoich kryteriów kobietą z klasą, moze wspólnie ustalcie, ze teraz czas na romanse, dla odswieżenia związku...A moze, zeby było sprawiedliwie, daj i jej swoje przyzwolenie na to, by się zabawiła bez zobowiązań poza waszym związkiem....Co powiesz na taka propozycję?....
napisał/a: ShiningKnight 2008-02-12 18:58
[...........
napisał/a: gigus 2008-02-13 08:58
powiem Ci jedno - jak kochasz zonę to daruj sobie, jak jej nie kochasz to bądź uczciwy i powiedz jej a potem idź do 19 stki. Spojżyj w oczy zonie i jej powiedz ... tak robią mężczyźni - a gdyby żona była na twoim miejscu jak byś chciał? za plecami? bo ja nie - samemu mi sie nie układa ale szzanuje zonę za jedno - powiedziała - i najwyżej związek sie rozpadnie that is all true.
napisał/a: miki73 2008-02-13 09:34
"zona ci nie daje wysokiego mniemamnia o twojej atrakcyjnosci - a co ty jej dajesz?
piszesz, ze masz swoje lata, a nie wiesz, ze człowiek sam buduje swoja warość?!
zdobedziesz ta wartość przy mlodej, puszczalskiej dziewczynie?
chyba tylko przed kumplami!

zapytaj się żony czy jej nie skrzywdzisz a nie nas tu na forum
albo zapytaj sie siebie co bys czuł jakby zona chociażby TYLKO napisała coś takiego co ty napisaes w tym poście!
przeszło ci przez mysl, ze moze ona sobie tez kogoś kiedyś znajdzie?
"
Taiskierka, dziękuję za tę wypowiedź nie szukam porady na forum dla mężczyzn bo tam nie uzyskałbym takich odpowiedzi jak tu, z tego co czytałem to na tym forum piszą głównie kobiety zdradzone i skrzywdzone ale również te które żyją jako ta druga w związkach i również uch opinie chciałem poznać.
Ateraz kilka odpowiedzi na Twoje pytania, i obawiam się że nie będą to odpowiedzi których się spodziewasz, jak widzisz nie szukam pomocy przed faktem ale w momencie którym stwierdziłem że coś być może jest nie tak zemną.

- żona nie daje mi wysokiego poczucia wartości a co jaj je daję?

oczywiście nie jestem czysty ani idealny jednak staram się i starałem się zawsze aby wyprowadzić ten związek na prostą, i to od dziesięciu lat, bo wtedy urodziło się nasze pierwsze dziecko, i wtedy też nastąpił pierwszy krach uczuciowy ze strony mojej żony - tłumaczyłem sobie oczywście że to po urodzeniu zupełnie nowa sytuacja że dziecko że odpowiedzialność że hormony itd. pomimo wielu moich prób, rozmów i wołaniaw wręcz pomocy, trwało to przez 5 lat, a wtedy urodziła się nasza córka i jakby Ci to powiedzieć malo że się nic nie zmieniło to postępowało z podwojoną siłą, znowu odczekałem, nigdy wcześniej nie spojrzałem nawet na inną kobietę po kolejnych dwóch latach powiedziałem żonie "odchodzę" - i nie było w tym żadnej zdrady ani innej kobiety. Wtedy zaczął się lament oskarżanie płacz, jak ja mogę że te wszystki lata tak skreślić, nie odszedłem pomyślałem może teraz będzie lepiej, i wmawiałem sobie że jest.
I nie zrozum mnie źle, moja żona jest wspanialą kobietą wspaniałą matką i gdybym kiedykolwiek powiedział cokolwiek złego na jej temat zgrzeszyłbym okropnie. jednak po jakimś czasie dotarło do mnie że tylko sobie wmawiam że wszystko jest ok, bo tak naprawdę nie ma nas, są rodzice naszych dzieci, owszem zagonieni i zallatani za dniem codziennym dwoje ludzi których łączą dzieci, sympatia wspólne interesy i szacunek. kiedy po jakimś czasie udało mi się na jeden zaledwie wieczór wyekspediować nasze dzieci do Babci ( żona nigdy nie chciala ich wypóścić) zaprosiłem żone na kolację do wspaniałej restauracyjki, okazało się że nic nas nie łączy, że nie mamy o czym rozmawiać. Żyjemy z żoną w jej mieście nie w moim ona ma tu znajomych, przyjaciół i robi karierę. Ja nieznam tu nikogo poza swoimi kontrachentami i partnerami w biznesie żadnych tzw. osobistych znajomych. Sądzę że nawet jeżeli ja nie daje jej poczucia wartości dają je jej przyajcele i zanjomi.

- "przeszło ci przez mysl, ze moze ona sobie tez kogoś kiedyś znajdzie?"
no widzisz przeszło mi przez myśł i to już przed dwoma laty, kiedy żona zaczęła robić karierę zawodową, w naszym domu zaczeli bywać jej znajomi, często była podwożona i wysiadał za domem tak że by nie było widać z okien zkim przyjechała, wspólne wyjazdy służbowe itd. - jestem pewien że wtedy się coś zdarzyło, rozmawiałem wówczas z żoną - a odpowiedź brzmiała " mam kryzys musisz dać mi czas" i dałem choć wiem ze cokolwiek wtedy było skończyło się to ból we mnie pozostał i choć nauczyłem się z tym zyć to nie było łatwe. Wiem też że nadal utrzymują bliskie stosunki choć może nie seksualne. tak więc jak widzisz bardzo namacalnie wziąłem to pod uwagę.

A dziś minęła noc podczas której przeżyłe poraz pierwszy w zyciu coś naprawdę okropnego. Wczoraj spotkałem się z moją przyjaciółką ( tak tą) oczywiście do niczego nie doszło zresztą ani razu po za jednym razem kiedy się naprawdę namiętnie pocałowaliśmy, to do niczego jeszcze nie doszło oboje wciąż o tym rozmawiamy ale wciąż to odkładamy. Oboje jesteśmy w trudnej sytuacji bo znamy się wszyscy bardzo dobrze a mje dzieci ją uwielbiamy i nawet wspólnie wakacje spędziliśmyw piątkę więc dla niej to jest też baardzo trudne. Ijak w wielu postach czytałem że mądra kobieta której zależy na małżeństwie zauważyłaby że coś się kroi to moja żona odnoszę czasem takie wrażenie wręcz popcyha mnie w jej ramiona nieświadomie jak sądzę.
ale do reczy keidy już byłem w domu wczoraj, dzieci już spały moja żona poraz pierwszy od dziesięciu lat miała ochotę kochać się ze mną i potrafilaa o tym powiedzieć,
a ja bylem przerażony, bo oraz pierwszy od dzisięcciu lat nie miałem na to ochoty i wręcz czułem się jakbym zdradzał ta drugą.

i do teraz mam takie wrażenie, nie mogłem przestać myśleć o niej i o tym że właśnie ja zdradzam.

Nigdy mojej przyjaciółce ne powiedziałem że w moim małżeństwie jest coś nie tak, nigdy niepowiedziałem że zostawię rodzinę, wręcz przeciwnie powiedziałem wprost że jeżlei pozwolimy rozwinąć się temu co kiełkuje to zawsze będzie tą drugą. Więc odrazu ucinam dewagacje na temat mydlenia oczu młodej dziewczynie i obiecywanie niemożliwej przyszłości.

ufff, ale się rozpisałem przepraszam ze tak długo ale ponieważ nie mam kumpli, poprostu musiałem to wszystko wkońcu gdzieś przelać. Chyba poraz pierwszy w zyciu pozbieralem to wszystko do kupy, pewnie teraz zbiorę jeszcze większe baty
nie mniej jednak pozdrawiam wszystkich forumowiczów.
napisał/a: miki73 2008-02-13 09:40
przeprasza za ortole i literówki ale pisząc to walczyło we mnie tyle emocji żę poprostu nie zwracałem uwagi na to jak piszę
napisał/a: Ankaaaa 2008-02-13 10:08
no i co z tego?uwazasz ze zdrada tlumaczy sie tym, ze 10 lat nie masz takiego seksu jak chcesz?z Twoich postow wynika jedynie tyle,ze masz jakies problemy malzenskie i od 10 lat nie potraficie ich rozwiazac,nie wiedziec czemu chcesz zostac przy swojej rodzinie, ktorej w zasadzie nie ma-sa dzieci.to co napisales i tak nie przekreslilo w mich oczach podejscia, jakie miales kilka postow temu,dla mnie ciagle brzmi to jak tlumaczenie tego, co napisales wczesniej na temat zdrady wlasnej rodziny.bardzo mnie to wszystko dziwi,zyjesz z zona mimo zdrady, o ktorej w zasadzie nie wiesz,czy sie wydarzyla,sam chcesz ja zdradzic z kims, do kogo cos czujesz,to jakis absurd.jesli jest tak, jak mowisz, to chyba trzeba zrobic z tym cos innego,niz zdradzac zone przy ktorej zostaniesz do konca z uwagi na "szacunek":| jesli naprawde potrzebujesz porady,to moze poradz sie jakiegos specjalisty.
napisał/a: miki73 2008-02-13 10:18
widzę Ankaaa że wzięcie opdowiedzialności za własne wypowiedzi to problem który przerasta niektóre forumowiczki, sorry za sarkazm ale syndrom "MAtki Polki" nie jest niektórym obcy, nie ważne jak by było facet do gnój, nie istotne czy zdradził czy nie czy przełknął już w zyciu podobną pigułkę - czy nie, facet to poprostu łajno, utwierdza mnie to wszystko w przekonaniu że poprostu mam przesrane bo jestem facetem i jeśli raz powiedziałem tak a wdodatku mam natyle przyzwoitości żeby niemyśleć ...jem a kiedy jest problem użyć głowy i zapytac co inni o tym myślą to i tak skazany jeste na dożywocie.
napisał/a: miki73 2008-02-13 10:29
pozwolę sobie zacytować wypowiedź bohatera z flmu "Tato":
"wszędzie na świecie kobiety są matkami ale tylko w polsce stawia się im za to pomniki"
i niestety jest w tym jakas prawda wasz wizerunek jast jak ten pomnik z kamienia święty nie naruszalny - nieważne jak delikatnie próbuję powiedzieć że byłem zdradzony
chooć wolęsobie powiedzieć że nie jestem tego pewny( tak łatwiej) i tak ja jestem gnojem bo poraz pierwszy od kilkunastu lat pomyslałem o sobie - nic jeszcze nie zrobiłem ale pozwoliłem sobie na rozterkę - czy nie czas pomyśleć o sobie.
Ale syff - mamo dlaczego nie urodziłaś córki - ona miała by prawo do szczęścia - ja NIE.
napisał/a: miki73 2008-02-13 11:19
kolejna odpowiedź do Ankaaa, tak sobie dalej poczytałem na forum problemach innych ludzi i znalezłem Twoją wypowiedź którą we fragmencie pozwolę sobie zacytować:
"tak sie wlasnie zastanawiam nad tym i wydaje mi sie ze on byl pierwsyzm trybikiem," dalszy jej sens napewno pamiętasz to w końcu Twoje słowa,
Hipokryzja ponad wszelką miarę - ona mogła zdradzić bon wyjechał więc popchnął ją w ramiona innego. - a ja jestem palantem bo mam marzenia

NO COMENTS
napisał/a: kool 2008-02-13 12:02
witaj Miki73 i inni. Bardzo to wszystko skomplikowane. Zdrada boli bardzo - wiem to z własnego doświadczenia. Zmienia wszystko - przynajmniej tak jest u mnie. Zawiedzine zaufanie, żal, gorycz przy odkrywaniu kłamstw... Ale bardzo boli także obojętność i udawanie miłości. Nie wiem co Ci poradzić - pewnie musisz kierowac się własnym rozumem. Porozmawiaj z żoną - o uczuciach. Powiedz co Cię boli, zapytaj o historię jej zdrady. Przekonałam się, że warto rozmawiać bez unikania bolesnych i smutnych tematów. Piszę z perspektywy kobiety zdradzonej, z pewnym dystansem do całej historii - krótkim ale chyba pozwalającym na wyciszenie największych emocji. Nigdy nie ma tak, że wina lezy tylko po jednej stronie. Może nawet trudno pisac o winie. Wydaje mi się, że po kilku, kilkunastu latach związku uczucie nie jest już takie, jak prze zpierwszy miesiąc czy rok. Po ślubie zmienia się jeszcze bardziej - przynajmniej u mnie tak byłu. Uznałam, że mam gwarancję i wyłączność na miłość mojego męża. I nie muszę się juz starać tak bardzo o jego uczucie. Przyszły obowiązki dnia codziennego i ani się spostrzegliśmy, jak staliśmy się obcymi osobami mieszkającymi pod jednym dachem. On miał swój świat ale ja też i nie robiłam nic, żeby to zmienić. Też miałam swój świat.