zdrada za zdrade lecz co dalej

napisał/a: szara30 2009-09-01 20:14
dominik25 tak zgadzam sie jestem zdrajczynia nie tam zadna pokrzywdzona poprostu zdradzam, ale niewiesz jaki jest uklad miedzy nami, jestesmy przyjaciolmi on mi pomaga ja jemu bo tez dostal od zycia po dupie ale ja go niekrzywdze, a to ze czasami sypiamy z soba nieznaczy zaraz wielkiej milosci czy romansu z niekonczacego sie serialu.
a WY faceci hmm wedlug mnie kazda moze was omotac i zrobic to co kochanka mojego meza, niby sie opieracie bo rodzina zona laska a tak naprawde zawsze sie uginacie,
tak jak w kazdym poscie zdrada byla jest i bedzie.
napisał/a: sorrow 2009-09-01 21:15
szara30, nie unoś się tak, tylko spróbuj zrozumieć. Jak sama zauważyłaś w tym dziale jest mnóstwo postów o zdradzie. Tak się składa, że wśród odpowiadających ci ludzi są zdradzeni mężczyźni, a także zdradzone kobiety. Ich sytuacja nie rzadko była podobna do twojej, albo gorsza. I ci ludzie powiem ci, że jednak nie uznali za stosowne zrobić to samo, co tak bardzo ich zraniło. Nawet jeśli znaleźli kogoś, kto ich pocieszył, to nie odbywało się to "w naturze" (bez obrazy). Myślę (i tu się nie zgodzę z kilkoma przedmówcami), że zdradzanie w zemście przyniosło ci, a może przyniesie kiedyś więcej szkody niż korzyści. Niby przyznajesz, że źle robisz, ale ciągle próbujesz to tłumaczyć... że to z przyjaźni, a nie z miłości. Przecież gdyby mąż zrobił to dla czystego seksu (bez miłości), to cierpiałabyś tak samo.

szara30 napisal(a):a WY faceci hmm wedlug mnie kazda moze was omotac i zrobic to co kochanka mojego meza, niby sie opieracie bo rodzina zona laska a tak naprawde zawsze sie uginacie

Na pewno nie każda... myślę, że musi mieć do tego pewne "predyspozycje". A co z tymi, którzy się nie uginają? Twój obraz mężczyzn jest mocno skrzywiony... patrzysz przez pryzmat swojego męża.
napisał/a: szara30 2009-09-02 14:32
sarrow troche czasu minie zamin bede patrzec na swat jak dawniej
napisał/a: Fila 2009-09-02 18:11
szara30, myślę, że mężczyźni mają mniej więcej taką samą psychikę jak my... życzę Ci, żebyś jednak w odpowiednim momencie potrafiła zaufać komuś spoza obecnego "układu", komuś, kto będzie miał predyspozycje i warunki (nieżonaty) by związać się z nim na poważnie...
napisał/a: ~gość 2009-09-03 11:17
to jest piekne jak mezczyzni na tym forum potrafia zlinczowac kobiete, ktora bylo nie bylo potrzebuje pomocy... przyrownywanie ja do jej meza tyrana jest dosc duzym nietaktem...
ludzie troche empatii, tolerancji....
napisał/a: sorrow 2009-09-03 12:04
Zdepresjonowana napisal(a):jak mezczyzni na tym forum potrafia zlinczowac kobiete

Rozumiem, że ja się zaliczam, bo jestem tu jednym z dwóch piszących. Nie rozumiem za to gdzie ten lincz widzisz. Może jakiś agresywny i obraźliwy cytacik?

Zdepresjonowana napisal(a):przyrownywanie ja do jej meza tyrana jest dosc duzym nietaktem

Nie wiem czy mi to gdzieś umyka... aż musiałem jeszcze raz całą historię przeczytać. Gdzie tu jest mowa o "mężu tyranie"? Widzę tylko męża, który zakochał się w innej i zdradzał żonę, a ona z tego wszystkiego teraz zdradza jego. Czy mi jakieś chamstwo, bicie, agresja z jego strony umknęła?

Zdepresjonowana napisal(a):ludzie troche empatii, tolerancji....

Tolerancji czego tak dokładniej? Tolerancji "nie zrobilas nic zlego. to wszystko co sie stalo, jest w pelni usprawiedliwione"? To ja podziękuję.

Zdepresjonowana napisal(a):kobiete, ktora bylo nie bylo potrzebuje pomocy

Właśnie na tym polega konstruktywna pomoc, żeby pomimo tego, że ktoś się zupełnie zagubił i robi różne rzeczy wskazać mu kierunek i podpowiedzieć jak się z tego wydobyć. Pomoc w rodzaju "dobrze mu tak, ty jesteś czysta" w niczym nie pomaga... to niedźwiedzia przysługa, bo utwierdza tylko kogoś w błędnym podejściu do całej sytuacji.
napisał/a: ~gość 2009-09-03 17:42
sorrow, nie pije do ciebie... ty nikogo nie linczujesz. pije akurat do tego drugiego mezczyzny :P

dla mnie mezczyzna ktory tak traktuje kobiete jak jej maz traktuje ja to nic innego jak tyran (co z tego ze nie uzywa przemocy fizycznej) zrobil jej dosc krzywdy...
kazda sytuacja jest inna... indywidualna. moje zrozumienie dla niej i dla tego co zrobila, jest uzasadnione- przynajmniej przez moj system wartosci.
wiadomo ze to nie jest dlugoterminowe rozwiazanie. ale moze rozwiazanie ktore poczatkowo pomoze jej wyzbyc sie zlosci i poczucia cholernego skrzywdzenia...
nie mowie ze nie powinna zaczac zyc od nowa. z daleka co bylo do tej pory...
napisał/a: majka 83 2009-09-03 19:11
Ja też uważam, że zdrada szarej30 jest dokonana niejako w afekcie i ocenianie jej wyłącznie poprzez pryzmat osoby zdradzającej jest po prostu niesprawiedliwe.Jej mąż wprawdzie jej nie bił i nie wyzywał, ale robił jej jazdy psychiczne, zmuszał ją poprzez swoje postępowanie do upokorzeń, odchodził...wracał...odchodził....i wrócił, bo się zawódł na kochance.To jest znęcanie psychiczne, nieliczenie się z uczuciami kochającej osoby, porzucanie żony i dziecka i bezwzględny egoizm.To jest dramat kobiety niekochanej.Nie rozumiem dlaczego mężczyżni tego nie widzą, wszystko jasno wynika z postu tu chodzi tylko o odrobinę zrozumienia panowie.
Szara30 próbowałaś alkoholem, teraz masz przyjaciela, jednak to pomaga tylko na chwilę... "owce w twojej głowie nie przestają krzyczeć", to co teraz robisz, robisz niejako wbrew sobie,nie takie miałaś zasady, tą dradą"zapijasz smutki", dlatego tu napisałaś prawda?
Musisz się podnieść, przestać pić i coś wreszcie zadecydować. Nie możesz tylko trwać, bo się pogrążasz. Gdzieś przeczytałam,że pewnego dnia ból serca zamienia się w ból rosnących skrzydeł... i tego ci właśnie życzę..
napisał/a: ~gość 2009-09-03 19:27
majka 83, bardzo fajnie napisane... a zwlaszcza to
majka napisal(a):ból serca zamienia się w ból rosnących skrzydel

naprawde respect...

szara30 na tym forum sa ludzie ktorzy sa z toba i dobrze ci zycza. musisz zaczac ukladac swoje zycie na nowo. zaczac od zera. wiem, ze to ciezkie- ja zaczynalam od zera juz sama nie wiem ile razy. a twoja sytuacja jest bardzo ciezka i pogmatwana- ale dasz rade. bo musisz dac.
wyjdz z tego bagna w jakim sie znalazlas. zaslugujesz na szczesliwe zycie.
napisał/a: sorrow 2009-09-03 23:27
majka napisal(a):Ja też uważam, że zdrada szarej30 jest dokonana niejako w afekcie i ocenianie jej wyłącznie poprzez pryzmat osoby zdradzającej jest po prostu niesprawiedliwe.

To dość ciekawe... coś jak wojny sprawiedliwe i niesprawiedliwe :)? Czy to tak w ogóle działa? Nie wydaje mi się. Z tego co pamiętam... w tamtym mrocznym czasie nie miałem ochoty, żeby jeść, pić, oddychać, czy po prostu żyć. Totalna depresja i apatia... i brak sensu czegokolwiek. Pisałaś wcześniej, że każdy ma swoją granicę wytrzymałości... czy to na prawdę o to chodzi, że jej granica została przekroczona i zdradziła? Ja wtedy nie widziałem sensu ruszenia jednym palcem, a co dopiero zdradzać żonę z inną kobietą. Zdradzanie z kimś innym, to na prawdę jedna z ostatnich myśli jaka by mi przyszła wtedy do głowy. No, ale każdy człowiek jest inny, więc powiedz... czy na prawdę inni ludzie czują takie niesamowite parcie, żeby zdradzić "w afekcie"? Robią to tylko dlatego, że są u granic wytrzymałości? Zrozumieć dlaczego zdradziła to mogę bez problemu (con najmniej kilka powodów przychodzi mi do głowy), ale usprawiedliwiać raczej nie jestem skłonny. Cały czas uważam, że wpadła z deszczu pod rynnę i powinna jak najszybciej się z tego wydostać.
napisał/a: ~gość 2009-09-04 08:23
sorrow napisal(a):Cały czas uważam, że wpadła z deszczu pod rynnę i powinna jak najszybciej się z tego wydostać.


i masz tutaj racje. 100% racji.
a co do tego ze zdradzila w afekcie...mezczyzna naprawde nigdy nie zrozumie psychiki kobiety. nieraz sama kobieta nie mzoe zrozumiec drugiej kobiety. ludzie sa inni. jakby nie byli, to na tym swiecie nie bylo by prostytutek, platnych mordercow, czy wojennych zbrodniarzy.a jednak sa- i o dziwo sa nawet socjologiczne teorie, ze tak wlasnie powinno byc bo pomaga to trzymac stabilnosc...

jedni- gdy sa po traumatycznych przezyciach, zamykaja sie w sobie.inni wykrzyczeli by swoj bol calemu swiatu i mowia o tym osobom ktore chca i nie chca ich sluchac.
jedni nie zjedza nawet kesa... i tak przez okres tygodni. bo nie przejdzie im przez gardlo... inni- jedza tyle ze nabawiaja sie choroby- zeby zagryzc smutek, samotnosc.

ty przezywales swoj bol tak jak opisales.
a ona? najpierw zaczela pic,a potem znalazla kogos, kto choc chwilowo pokazuje jej, ze rozumie...
napisał/a: majka 83 2009-09-04 22:01
Uuuuu ! Dywanik u szefa? ( żart oczywiście!)

Tak sorrow, uważam ,że każdy człowiek ma swoją granicę wytrzymałości bo czy nagromadzenie negatywnych emocji w wyniku zdrady nie prowadzi często do cięższych czynów takich jak samobójstwo nawet rozszerzone czy zabójstwo? Nie każdy sobie z tym radzi, ludzka psychika naprawdę jest nieprzewidywalna i w niektórych wypadkach przekroczenie granicy wytrzymałości prowadzi do takich a nie innych skutków.
Nie wiem dokładnie jak to "działa", bo patrzę na to z innej perespektywy a nawet strony ale myślę,że szok,załamanie, depresja u ciebie sorrow i u ciebie szara30 przebiegały podobnie.Dalczego ty się podzwignąłeś by ratować związek a szara30 nie? Sądzę ,że właśnie w odpowiedzi na to pytanie tkwi cały sekret...i odpowiedz na twoje pytanie " czy to tak w ogóle działa?"
Mogę tu tylko przypuszczać bo z psychiki zdradzanego jestem raczej cieniutka w każdym razie w polemice z tobą ( nie chcę cię tu urazić),ale myślę,że chodzi o WYBACZENIE, ty wybaczyłeś całkowicie i z całego serca i sądzę,że w tym tkwi twoja siła aby ratować związek,poradzić sobie z demonami, natomiast ty szara ja sama napisałaś "niby mu wybaczyłam"....
Między całkowicie a niby jest istotna różnica.....i tak to właśnie "działa".
Jesteś typowym marsjaninem sorrow, patrzysz na problem całościowo i nie powiem, widać to w twoich postach starasz się go rozwiązać, natomiast my kobiety widzimy w tej historii coś więcej. dostrzegamy takie małe szczególiki, tak zwane okoliczności łagodzące i nie o usprawiedliwienie zdrady tu chodzi, bo nie o to nas szara prosiła ale właśnie o te małe szczególiki o zrozumienie.Ty na pierwszym planie widzisz zdradę , my skrzywdzoną kobietę i dziecko a zdrada?... wypadkowa zdarzeń.
Jednak coś jest w tej różnicy psychik kobiet i mężczyzn i nic na to nie poradzimy.
Twoje pytanie: czy inni ludzie czują tak niesamowite parcie by zdradzić w "afekcie"? Nie wiem co ci na to odpowiedzieć, zdrada za zdradę ma różne okoliczniści, jadne są z gatunku "oko za oko", inne w wyniku splotu okoliczności, ale czy wtedy się czuje jakieś niesamowite parcie? Nie wiem,ale chyba nie, nie zdradziłam w "afekcie", a z postu szarej30 nie wynika, że miała jakieś"parcie".
szara pytałaś czy powiedzieć mężowi, nie mów, obojętnie co postanowisz milcz na wieki,postaraj się rozwiązać tę sytuację, bez względu na to co zrobisz i postaraj się wybaczyć...ale tak naprawdę, nie niby, tylko to ci się pozwoli pozbierać bez alkoholu i zdrad.
Przepraszaam,że czasami zwracałam się do ciebie w trzeciej osobie, tak jakoś wyszło

[ Dodano: 2009-09-04, 22:15 ]
Zapomniałam o tej wojnie sorrow... no cóż zdrada niejedną wojnę wywołała, choćby tą najsłynniejszą w o piękną aczkolwiek niewierną żonę..a czy była sprawiedliwa, to już dyskusja nie w tym dziale.