zdrada za zdrade lecz co dalej

napisał/a: nawiedzony 2009-09-05 13:58
Dolacze sie na chwile,bo czytam i mnie krew zalewa...Jaka zdrada w afekcie???Nie ma takiego pojecia!!!Jak Ci zle kobieto/mezczyzno,to odejdz najpierw,zloz pozew rozwodowy,przeprowadz sprawe do konca,zamieszkaj osobno,a pozniej rob sobie co chcesz ze soba i swoim cialem takze."Zdrada w afecie" to taka sama zdrada jak kazda inna!!!Rowniez bardzo wygodna,bo robisz sobie co chcesz,w dodatku sie mscisz(czesto nie wiadomo za co-bo to sie tylko Tobie wydaje,ze jest AZ TAK ZLE i tylko Tobie),a nadal mieszkasz z dotychczasowym partnerem,wspolnie oplacajac wszelkie rachunki,a w przyplywie dobrego nastroju spedzasz z nim takze i mile chwile...a na drugi dzien idziesz sie bzykac z kochankiem/kochanka...LITOSCI!!!Jesli ktos ma dosc swojego partnera,niech odejdzie w sina dal,a nie sie msci...Na to jest juz za pozno.Trzeba bylo sie mscic na biezaco...Tak jest najlatwiej,ale i najbolesniej.Na szczescie jednak dla obu stron,a nie tylko pokrzywdzonego/nej w tym momencie.Zdrada nie ma wytlumaczenia i to najwieksze chamstwo jakie mozna zrobic komukolwiek,niezaleznie od przyczyny...
napisał/a: Fila 2009-09-05 19:34
sorrow, pamiętaj, że osoba, która była w trudnej sytuacji i podjęła określoną decyzję (nie zemszczę się), ocenia surowiej tych, którzy dokonali odmiennego wyboru...
to taki efekt psychologiczny.

[ Dodano: 2009-09-05, 19:36 ]
nawiedzony napisal(a):Jesli ktos ma dosc swojego partnera,niech odejdzie w sina dal


Ty chyba bardzo młody jesteś, skoro myślisz, że to takie proste. Takie rzeczy tylko w "Fakcie".
napisał/a: sorrow 2009-09-05 21:12
Fila, cały czas część pań i ty teraz stawiacie to jako sytuację:

ciężkie doświadczenia z mężem + zdradza z jego strony = nieodparta chęć zdrady i zemsty na mężu

Ja ci powiem tak. szara30 została bardzo skrzywdzona. Mąż ją zdradził. Dokonał pewnego czynu, do którego ja, jak i przypuszczałbym ona czuje obrzydzenie. W smutku, depresji i opuszczeniu znalazła przyjaciela, który ją pocieszył. To wspaniale... znalazł się człowiek, który był jej oparciem w tych trudnych chwilach. Do tego momentu wszystko super. A tu nagle idą ze sobą do łóżka i żyją jak przedtem. On nie wchodzi z nią w związek, pozostają na stopie przyjacielskiej, ona nie odchodzi od męża. To chora sytuacja w obu relacjach. Gdzie tu "surowy" osąd?

Zauważ też coś jeszcze. Zdarza się od czasu do czasu na forum zrozpaczony człowiek, który został zdradzony i nieśmiało mówi "może zdradzę ją z inną i będziemy kwita". Wtedy wszyscy odradzają takie rozwiązanie (i dobrze). Sytuacja, o której mówimy jest posunięta po prostu o krok dalej i zdrada za zdradę nastąpiła. Na prawdę nie rozumiem dlaczego akurat w tym przypadku trzeba głaskać po głowie i mówić, że dobrze robi, że to zrozumiałe i nic złego w tym nie ma. Dla siebie samej... siebie samej tylko... żeby mogła za kilka lat patrzeć w lustro powinna dokonać wyboru, a nie stać w rozkroku.
napisał/a: ~gość 2009-09-05 21:23
sorrow, jest mala roznica- zdrada w odwecie- bo mnie ktos zdradzil
a jest roznica jak ktos byl zdradzany, maz wracal. odchodzil, wracal, odchodzil, wracal, odchodzil.... i jeszcze tak kilka razy...
wiecej bysmy mieli do niej szacunku jakby wpadla w alkoholizm albo sie pociela?
takie ujscie negatywnych emocji jakie wybrala to mniejsze zlo. aczkolwiek dalej pozostaje zlem w jakims tam stopniu. to chwilowe rozwiazanie, ktore jak najszybciej sie powinno skonczyc. tak- jak powinno sie formalnie juz skonczyc jej malzenstwo-niemalzenstwo...
napisał/a: nawiedzony 2009-09-05 21:51
Tak jestem mlodziutki,wlasnie dobiegam za kwartal do wieku jezusowego,a czuje sie wypalony jak 60-70 latek.Miewam mysli samobojcze,a jedyne co mnie jeszcze trzyma na tym swiecie to wspaniala poltoraroczna corka,ktorej tak naprawde wcale nie chcialem.Odkad jednak przebrnalem pierwsze(najgorsze dla mezczyzny)pol roku,zwlaszcza ze cora miala kolke i od razu pozniej zabkowala,to moje podejscie do niej zmienilo sie diametralnieKocham ja ponad wlasne zycie.
Dzis znowu zona dala mi kopa w d... Znowu sama wyszla do dyskoteki,rzekomo z nowo poznana kolezanka,pomimo prosb zeby tego nie robila,jesli jej jeszcze zalezy na tym rozpadajacym sie malzenstwie.Odpowiedz:to juz ostatni raz...Wynikla klotnia,powiedzialem ze probuje od pol roku poprawic sie..No to slysze zarzut,ze to tylko dlatego ze moi rodzice tak mi kaza.To mnie juz wnerwilo na maxa i powiedzialem zeby wyp...mi z oczu wreczajac jej 3 prezerwatywy(dla obu i jedna zapasowa)Dodam tylko,ze 16 ma wyjazd szkoleniowy bez noclegu,ale jednak poza miasto,a takze ze nie mam dostepu do jej telefonu,o co zreszta juz od dawna nie zabiegam.Jednak za kazdym razem kiedy jej telefon wpada mi w rece np zabierajac dziecku(ekran dotykowy) to od razu jest podejrzenie,ze czegos szukam i jest awantura,a ja go tylko odkladam w bezpieczne miejsce.
W tej chwili drzwi zamknalem na klucz i go nie wyjalem.Niech sie dobija.Jeszcze nie wiem czy z policja,czy po paru minutach ja wpuszcze.Ja rowniez mam potezne problemy w malzenstwie,podejrzenia i jeszcze wieksze do nich podstawy...A FAKTU nie ogladam,nie wspominajac o czytaniu.
napisał/a: ~gość 2009-09-06 06:33
W nie tak dawnych czasach kiedy facet zdradzał to wina była po stronie albo partnerki albo tej kobiety która się na nią rzuciła, a on już nie mógł tego kontrolować, a jak kobieta zdradzała to też jej wina bo taki ma charakter.
Dziś jest na odwrót, facet zdradza -wina faceta (ew. kochanki), kobieta zdradza, też wina faceta.
szara30 czy to była wina Twojego męża że zdradziłaś i zdradzasz dalej? ciężko powiedzieć. Spójrz prawdzie w oczy - sama chciałaś mu dać szansę ,wybaczać, miec te cholerne męskie portki w domu. Urażenie Twojej kobiecej dumy wiele Cie kosztowało. Zamiast puścić pana puszczalskiego w obrót CHCIAŁAŚ go z powrotem żeby tylko pokazać innej(tej drugiej) że jesteś od niej lepsza. No,może jeszcze kochałaś w sposób toksyczny ale jednak teraz jesteś kimś innym. I co się okazało - nie jesteś wcale lepsza,bo jednak mąż nie pokochał Cię na nowo.
Wiesz kim teraz jesteś? smutną tragiczną postacią, która się zniżyła do poziomu swojego męża. I po co to? W imię urażonej dumy? Walczyłaś o niego wiec masz to co chciałaś mieć, przykro mi. Jeśli Ci to nie odpowiada to po prostu odejdź zamiast zdradzać. Jednak jest jeden problem - siedzisz w domu z synkiem zamiast pracować i...pijesz.
napisał/a: ~gość 2009-09-06 19:14
napisal(a):natomiast my kobiety widzimy w tej historii coś więcej. dostrzegamy takie małe szczególiki, tak zwane okoliczności łagodzące i nie o usprawiedliwienie zdrady tu chodzi, bo nie o to nas szara prosiła ale właśnie o te małe szczególiki o zrozumienie.Ty na pierwszym planie widzisz zdradę , my skrzywdzoną kobietę i dziecko a zdrada?... wypadkowa zdarzeń.


Majka, ja widzę w tej historii przede wszytskim kobietę, która zdradziła swojego męża.

Rozumiem współczucie jakie budzi historia szarej, ale nie zapominaj o tym, ze ona jest tak tragiczna dzięki JEJ wyborom. Nikt jej do niczego nie popychał, jak sama twierdzi, w którymś ze swoich postów. Pogubiła się w uczuciach, decyzjach, myślach, powinnościach, ale nie wolno odwracać kota ogonem. Szczególiki sa w każdej historii zdrady, ale ja nie nazwałabym ich okolicznościami łagodzącymi. Owszem one pomagają zrozumieć druga osobę. I tylko tyle.

Myślę, ze takim głaskaniem po ramieniu i pocieszaniem, ze "tak, szara... nie dziwię się, ze w końcu i ty go zdradziłaś..." robi się większą szkodę szarej niż twarde postawienie sprawy "ubrudziłaś się błotem, najwyższa pora sie z niego umyć".

Szara, niszczysz swoje życie niemalże z premedytacją. Tkwisz w toksycznym związku, zapijasz problemy, a to generuje kolejne. Trzymasz się kurczowo "przyjaciela" i pozwalasz sobie na chwilę bliskości z nim, żeby uciec choc trochę od swojego smutnego życia. Współczuję cięzkich chwil jakie przysżło ci przeżyć, ale większość z nich masz na swoje własne życzenie. To ty jestes kowalem swojego losu. "Nie mamy kontroli nad światem zewnętrznym, jednak możemy mieć na niego wpływ poprzez kontrolowanie własnych reakcji na zachodzące w nim zdarzenia."
napisał/a: Fila 2009-09-08 08:19
sorrow, ale ja wcale nie twierdzę, że każda osoba zdradzana odczuwa chęć odegrania się. Wydaje mi się jednak, że nie czasem takie wyrównanie rachunków nie musi być tragicznym wyborem.

nawiedzony, to co robicie, to już jest jakaś absolutna patologia. Po prostu wszystko, żeby się nawzajem zranić. Tym bardziej nie wiem, dlaczego - postępując diametralnie inaczej - doradzasz innym odejście, ale zostawmy to. W tym, co piszesz nie ma nawet śladu próby ratowania związku, tylko właśnie zemsta, wzajemne odgrywanie się na sobie. To dużo gorsze niż opisany w tym wątku przyjaciel na boku. Rozumiem, że żona naprawdę daje Ci w kość (zdradziła Cię? Zdradza? dlaczego to Ty powinieneś się poprawić? A może to Ty wywołałeś tę wojnę?) - tym bardziej, dlaczego potępiasz Szarą??
napisał/a: nawiedzony 2009-09-08 15:14
Gdzie sie ja tu mszcze?Owszem bluznalem na odchodne,bo nie moge zniesc jej bezpodstawnej nienawisci wobec tesciow.Wreczylem prezerwatywy,bo nie wiem w jakim innym celu moze chodzic 30 letnia kobieta,matka malej corki do dyskoteteki z czestotliwoscia1-2 wyjsc na miesiac,gdzie ojciec(ja)siedzi notorycznie w domu z dzieckim,zrezygnowal ze wszelkich kolegow,by moc jak najlepiej zajac sie wlasnym dzieckiem.
Wpuscilem ja po 25 minutach do domu o godz 3 rano,kiedy to poszla z powrotem w stronemiasta,z adnotacja w sms-ie ze po raz ostatni ja wpuszczam w takiej sytuacji do domu.Wszystkie sms-y zapisuje w kilku miejscach telefonu i wrzucam tez do komputera,w razie gdyby trzeba bylo udowadniac przed sadem dlaczego i co sie dzialo.Mam juz pare ciekawych tekstow przydatnych w ewentualnej walce o dziecko.
Zreszta nastepnym razem zastosuje jeszcze inne rozwiazanie...widzac ze ona szykuje sie do wyjscia,to ja szybko sie ubiore i sam wyjde sobie do knajpy pozostawiajac ja sama z corka.Nie bedzie miala innego wyjscia,jak pozostac w domu.Dopiero pozniej ewentualnie zaczne stosowac metode nie wpuszczania do domu do poludnia dnia nastepnego.
Ja tu w zasadzie nie widze jakiegos wielkiego wzajemnego ranienia,tylko [Mod: pip-pip] mnie fakt,ze te wyjscia sa tylko i wylacznie samotne,a gdybysmy mieli isc razem,to wtedy nie ma takiej checi...
Odejscie odrzadzam natomiast wszystkim tym,ktorzy maja wieksze mozliwosci tego dokonac,czyli nie maja np dzieci,wspolnych kredytow mieszkaniowych,tudziez innych wspolnych bardzo ciezko rozerwalnych spraw.Gdybysmy byli np malzenstwem z rocznym stazem,nie mieli dziecka,to odzedlbym juz dawno sprzedaajc mieszkanie,nawet sporo na tym tracac,gdyz to glownie ja i moja rodzina je utrzymujemy i splacamy...Zona tylko i wylacznie zapewnia jedzenie i ubrania dla malej(najczesciej uzywane),a zarabia znacznie wiecej ode mnie.Mamy wiec nierowny raczej wklad w zycie rodzinne,a nie mam pojecia co robi z nadmiarem gotowki...Prawdopodobnie wydaje w knajpach,a pozostalosci zapewne odklada na Pogodna Przyszlosc,te juz beze mnie,po rozwodzie...
napisał/a: Fila 2009-09-09 14:25
nawiedzony, wiesz co? Rozwiedźcie się jak najszybciej. To będzie lepsze dla dziecka. Kredyt możecie sprzedać razem z mieszkaniem.

To, co z taką lubością wypisujesz, to domowe piekło. Nie dojdziecie do porozumienia bez schowania dumy (źle pojętej dumy) do kieszeni. Bliskość w Waszym związku najwyraźniej wygasła, a pozostała tylko złośliwość. Nie widzisz ranienia? A po co nie wpuszczałeś swojej żony do domu, jeśli nie po to, by ją upokorzyć?? Po co te prezerwatywy, skoro sam nie masz pojęcia na temat jej motywów?? Pytałeś, po co chodzi do tej dyskoteki?? BTW: Co jest złego w używanych ciuchach dla małego dziecka?
A gdzie było to dziecko o 3 nad ranem, gdy Twoja żona próbowała się dostać do domu, a Ty nie chciałeś jej otworzyć? Nie powiesz mi, że smacznie spało, kiedy się dobijała?
Pewnie masz podstawy, by serdecznie nie znosić tej kobiety, ale nie mów, że Ty jesteś w porządku, że zachowujesz się z klasą. I nie mówi, ze jesteś dobrym ojcem.
napisał/a: nawiedzony 2009-09-09 14:43
?????????????????????O co chodzi??????????????????????

Nie wpuszczalem,bo chce dac nauczke,ze matka nie powinna sie szlajac samotnie po nocach...
Prezerwatywy dalem,bo nie chce nanczyc nie swoich dzieci,podobnie jak sie rozwodzic....
Nie interesuje mnie juz po co tam chodzi,tylko przeszkadza mi,ze zostawia corke bez opieki,zwlaszcza ze dlugo pracuje,a przed obiema rodzinami zgrywa cudowna mamusie...
Nic zlego nie ma w uzywanych ciuchach dla male!Gdzie ja tak napisalem?Napisalem tylko,ze pomimo jej wyzszych zarobkow,jej wydatki na rzecz rodziny sa sporo mniejsze...
Dziecko o 3 nad ranem wlasnie faktycznie sobie spalo w najdalszym od wejscia pokoju,bedac jak zwykle tylko i wylacznie pod moja opieka...
Nie wiem czy smacznie,ale jednak spalo do godz 7.30 w niedziele...
Nie wiem co masz do mnie,nie rozumiem w ogole o co Ci chodzi z tym ze jestem,badz wg Ciebie nie jestem dobrym ojcem?
Pytac zony,po co poszla do dyskoteki nie zamierzam bo:nie bylo to 1 raz i zdarza sie coraz czescie,a poza tym kiedy tylko zapytam o cos niewygodnego,to odpowiedz nie pada zadna,a jesli pada,to jest tak absurdalna,ze uszy wiedna od glupoty
Ta kobieta jest mi juz jako zona obojetna od paru miesiecy,natomiast interesuje mnie jej zachowanie jako matki... i na koniec jak mam sie zachowywac z klasa wobec niej?
Jesli zona puszcza sie z klasa,to mam dostosowac poziom,czy jak?Bo nie rozumiem o co chodzi...
napisał/a: Fila 2009-09-09 15:37
Do rzeczy: dlaczego "od paru miesięcy jest Ci obojętna"? Co takiego zrobiła?
Nie jest obojętna, to widać w tym poście, jak nic innego...