Żona-leń-szantaż

napisał/a: ja8000 2007-06-29 22:21
Hmm...
A ja jestem żoną. Jestem młodsza od mojego męża o 15 lat. Mamy półroczne dziecko. Jesteśmy razem od 6 lat.
Dla niego zostawiłam wszystko-pracę, rodzinę, znajomych. Może nie wszystko na raz, ale powoli. Tzn najpierw praca, potem znajomi, teraz rodzina. Wydawało mi się że mi tego nie brakuje. A kiedyś żyłam naprawdę dobrze. Miałam dobrą i dobrze płatną pracę, wynajmowałam mieszkanie. Miałam wielu znajomych, rzadko bywałam w domu. A potem była nieszczęśliwa miłość i depresja. A potem poznałam jego tzn męża. Dla niego rzuciłam pracę i przestałam spotykać się ze znajomymi o których był strasznie zazdrosny. Na początku było super. Był seks, były wyjazdy, romantyczne kolacje, ciepłe słowa. Z czasem coraz mniej i mniej. Totalna rutyna. Chciałam iść znów do pracy, mąż nie za bardzo chciał, no bo kto ugotuje, kto upierze itd.
A ja coraz mniejszą ochotę miałam na to wszystko, chciałam spotkać się ze znajomymi. Niestety każde wyjście kończyło się wyrzutami, najczęściej były pretensje o kolegów, zazdrość.
Potem zgodziłam się na dziecko. Tak bardzo o nim marzyłam. Niestety obowiązki mnie przerosły. Malutkie dziecko wymaga niemal ciągłej opieki. Śpię po kilka godzin, kilka razy w nocy wstaję do dziecka. Nie mam już siły ani ochoty na sprzątanie, prasowanie. Jeszcze gotuję (i zmywam) choć nie są to takie posiłki jak kiedyś, nie mam czasu, siły ani ochoty na gotowanie wymyślnych dań. Dbam o dziecko, najczęściej sprzątam u niego w pokoju. Jestem w końcu za nie odpowiedzialna. Brakuje mi relaksu, odpoczynku. Wieczorami jak mąż już śpi siedzę w internecie. To moja jedyna rozrywka. W ciąży przytyłam, brzuch nie jest już taki jak przed ciążą. Karmię piersią, piersi też już nie tak jędrne. Ciągle słyszę uwagi o tym że mam za dużo tu i tam. Uwagi od męża, który waży dwa razy tyle co ja. Przestałam się już nawet malować, no bo po co? I tak nie usłyszę że ładnie wyglądam. A jeszcze kilka lat temu słyszałam to codziennie. Mąż pracuje. Nie jest to specjalnie ciężka praca. Pracuje na najwyższym stanowisku w firmie i od wszystkiego ma ludzi. Przychodzi z pracy i narzeka że w domu syf, że nie sprzątnięte. A jeszcze nigdy, podkreślam NIGDY nie zdarzyło mu się sprzątnąć. Nigdy nie spytał czy coś mi pomóc. Ciągłe pretensje tylko słyszę, a jak go o coś poproszę to on zmęczony bo "on w przeciwieństwie do mnie pracuje". W zasadzie to on przychodzi z pracy, od razu piwo, tv, komputer i kilka minut dla dziecka na odczepnego, bo zmęczony.
Mi bałagan coraz mniej przeszkadza. Za to mąż coraz bardziej. Myślę o moim dziecku i nie wiem co dalej. Tak bardzo chciałam by miało szczęśliwą rodzinę...
W zasadzie dziecko to teraz moje największe szczęście. Mam wyrzuty sumienia że nie sprzątam, że nie dbam o dom. Obiecuję sobie że jutro sprzątnę, po czym nie daję rady. I te ciągłe pretensje: np. teraz o to że piszę na klawiaturze i spać nie daję...
W zasadzie nie wiem czemu to piszę, może po prostu chcę to wydusić z siebie, bo nie mam już komu się zwierzyć... A może to ten wątek mnie do tego nakłonił. Bo w sumie czuję się jakbym czytała trochę o sobie.
Ale przychylam się do zdania Mari i kapryska.... Mój mąż ostatni (długo wyczekiwany wtedy) komplement powiedział mi jak się dowiedział że jestem w ciąży. To było ponad rok temu. Od tamtej pory cisza, ani jednego komplementu, ani jednego niewymuszonego przeze mnie kocham, ani jednego spontanicznego uścisku, ani jednej pochwały... Moje dziecko się chociaż do mnie uśmiecha i za ten jeden uśmiech mogę spać po 3 godziny na dobę...
Udanych związków wszystkim życzę i pozdrawiam...
napisał/a: Mari 2007-06-29 23:16
ja8000 wejdź (jak chcesz :)do mnie ,to porozmawiamy),a mam Ci dużo do powiedzenia i podejrzewam,że Ty! też mi dużo możesz pomóc.Proszę....
napisał/a: jaga_baga 2007-06-29 23:47
NiktWażny napisal(a):Rozmowy kończą sie tym , ze ona nie jest służąca szybko sie denerwuje i zaraz sie wydziera , ja spokojnie dalej to ja bardziej rozwścieczona. Dom przypomina wysypisko, sąsiedzi zaczynają zwracać mi uwagę ze dzieci kręcą sie po podwórko niechlujnie lub źle ubrane , porażka co zrobić ...?


Witaj
Zona sama zrezygnowała z pracy aby zająć się domem. Wieć o co jej właściwie chodzi?
Piszesz,że ma komputer, kosmetyki i cichy, może ona faktycznie poznała jakiegoś sorry za określenie "oszołoma" który "nią kręci".
Osobiście nigdy nie zrezygnowałabym z pracy aby prowadzić dom.
Jestem mężatką od 17lat pracuje od 16lat i jak to w domu bywało różnie raz bałagan, raz porządek zycie w sterylnych warunkach też nie jest dobre ale WYSYPISKO odpada. Nie potrafię ci nic poradzić ,bo dobrze jest radzić na odległość ale jedno wiem zabierz kase na ciuchy kosmetyki i zablokuj kompter, powinno zadziałać. Jak się domyślam cały dzień przesiaduje w necie a dzieciaki biegają samopas.
Pozdrawiam.
napisał/a: Mari 2007-06-30 01:19
jaga baga przestań proszę.Wczytaj sie w słowa jego żony!! Przepraszam ,ale nie wytrzymuję.Pieprzę przysłowiowy porządek o którym pisze jej mąż,pieprzę wszystko to co jej kochany mąż pisze o niej.Gdyby to była prawdaTO ONA BY TU NIE NAPISAłA!!
Kobieto żal mi Cię,w życiu na pewno nie miałaś i nie masz lekko.
Kobieto nie widzisz ,że on Ją wziął na:sprzątaczkę,kucharkę,i może ale to mój domysł,żeby pokazać innym..facetom ,pseudosamcom,że go stać na coraz to młodszą
laskę no i żeby mu dała potomka!
Prawdziwa miłość nie kończy się tak szybko.Są różniaste małe kryzysy małżeńskie ,ale są one do pokonania a tu jest :Kali zrobił,kali może odejść.
Czytaj pomiędzy wierszami:zgodziłam sie urodzić dziecko...Ona je pragnęła!..słowo zgodziłam mówi mi wiele..Ona myślała wtedy już,że może dzieciątko uratuje ten związek
Boże, jak się myliła.Pisze ,że bałagan Jej coraz mniej przeszkadza.Proste jak drut!
Nie będę poddawać więcej Jej słów analizie, bo jej każde słowo tu napisane krzyczy :pomocy!,każde słowo krzyczy:depresja!.
Dla mnie od początku facet nie był wiarygodny,odpowiadał napytania , które mu pasowały a dlaczego na moje nie?.Dlaczego po moim ostatnim pytaniu uciekł z tego forum? .Odpowiedział mi tylko raz,gdy napisałam,że nie widzę tego tak różowo...Wczytaj się powoli w jego słowa... "on mimo wszystko kocha tę kobietę"..
Powiem ja Pawlak z Samych Swoich ludzie trzymajcie mnie bo nie wytrzymam!..
cytat"ogólnie znajomi twierdza ,że żeruje na mojej dobroci. Rozleniwiła się i po porstu ma w d... wsio bo tak jej wygodnie".Ostatnio wyprostowała mnie Trix z innego wątku i troszeczkę inaczej patrzę na różne sprawy.
:) Najgorsze jest u mnie to, że czasami załącza mi się bulwersator
sorki,sorki,przepraszam...
napisał/a: Mari 2007-06-30 01:20
ten języczek ,kurcze nie na miejscu :( jakoś sam weskoczył :)
napisał/a: ja8000 2007-06-30 07:21
Ja nie jestem żoną autora tego wątku. Wyszło nieporozumienie... Ja po prostu pisałam to z punkt widzenia żony, która też ma ostatnio z prowadzeniem domu duży problem... Nie twierdzę że żona autora wątku ma podobne pobudki do moich, ale tego nie można wykluczać. Dlatego napisałam o sobie...
Mari, odezwę się wieczorkiem
napisał/a: deVry11 2007-07-04 06:59
wywal komputer z domu?
napisał/a: bigamistka 2007-07-04 22:14
zAMIAST GADAĆ TU Z NIEZNAJOMYMI POROZMAWIAJ Z ŻONĄ ALE NIE MONOLOGUJ JAK TO TY SIĘ STARASZ A ONA ŻERUJE PROWADZENIE DOMU TO PRACA NA CAŁY ETET ALBO I DWA WIĘC O ŻEROWANIU MOWY NIE MA A MOŻE TO ŻECZYWIŚCIE DEPRESJA BO CZĘSTO TO WYGLĄDA NA LENISTWO MOŻE BYŚ JEJ POMGOGŁ? OSĄDZNIE JEST TAKIE PROSTE A CO SĄSIEDZI NATO? OLEJ TO TO WASZE ŻYCIE
napisał/a: bigamistka 2007-07-04 22:17
Przesyłam ci fajny tekst faceta:Wiecie.. nie spodziewałem się tego.. ale po kryzysie który przeszliśmy z żoncią kilka miesięcy temu .. zakochałem się.

Miło jest mieć tę tesknotę za nią zaraz po wyjściu z domu. Tutaj przydaje się telefon, sms.. .i wszystkie te "pierdoły" które są tak ważne dla kobiet. Te "pierdoły" nareszcie okazują się ważne również dla mnie .

Uwielbiam wracać do domu, bo wiem że za chwilę będę mógł Ją pocałować, przytulić i czuć jej zapach i ciepło....

Stefan14 w 7 lat po ślubie.
napisał/a: niktwaXny 2007-07-05 11:02
Jestem, po wizycie , rozmowie itd. długo nie pisałem bo jak się okazało odcięcie netu kompletnie zmieniło wszystko. Okazało się ze uzależniła się od gry online. Sprawę przegięło jej ostra jazda na dzieci które chciałby pobawić się na kompie. Widzę ,że klika osób stanęło w obronie mojej małżonki, ciekawe od razu wrzucając mnie do wora w stylu służącą sobie znalazł . Ciekawe jak byście się zachowały gdyby wasz partner przez miesaic nie wyszedł z domu , grał do 3-4 w nocy wstawał o 11 i siadał do kompa, a w tym czasie nie robił NIC kompletnie , dzieci głodne chodziły po domu , syf na maxa , pies zdążył osrać obsikać wszystko co się da . Żeby jakoś wystartować ( pomoc jej , wynająłem firmę która wysprzątała cały dom, teraz musi tylko utrzymać porządek i za przeproszeniem ugotować coś na obiad . Jak już wspomniałem z pracy zrezygnowała sama , bez niczyich nacisków. Powoli sytuacja się klaruje , tylko zastanawiam się do jakiego czasu , jak powiedział lekarz lenistwo niestety szybko się przyswaja trudniej jest z nim walczyć , a nałogi potrafią wracać .

Ps. Mari chyba pomysliłaś wątki , moja żona nei zamieściłą zadnego postu !
napisał/a: nitka1987 2007-07-05 19:52
witam pana!
znam podobny zwiazek z kilkoma dziecmi ktore niebawem same wyfruna z gniazdka u nich to jest tak ze w domu sami sprzataja,nie wiem czy dlatego ze maja rozum i oczy czy dlatego ze zostali wychowani w ostrej dyscyplinie. obiad jest kilka razy w tygodniu, czesto jest "z torebki" tzn kupiny, albo gotowe pyzy czy cos tam.. bo jak mi sie skarzono "nie chce sie nawet glupiego obiadu tej matce ugotowac". pranie tez zalega, najczesciej sami sobie je robia, ceruja ubrania, nawet po zakupy nie chodzi!!! i mogla bym wiele podac przykladow... i tez siedzi czesto na kompie owa pani domu.
uwazam ze obie panie sie "zapuscily". mialam cos podobnego.
z pewnych okolicznosci siedzialam w domu i nic nie robilam. nic nie pomagalam mamie, nigdzie nie wychodzilam z domu- zadnej szkoly, zadnej pracy, poprostu nic! potem weszlam w jakby drugi etap "mojego nic nie robienia" -nic mi sie nie chcialo robic! tak sie zasiedzialam w domu ze po dluzszym czsie nie chcialo mi sie wyjsc nawet do smietnika czy sklepu. nawet zaczelam zauwazac ze miesnie mi sie zastaly, troszke jakby cialo odmawialo mi posluszenstwa, jakby wszystko mnie bolalo kiedy musialam podjac jakis wysilek, nogi nie chcialy mnie trzymac na stojac, nie chcialy mnie nosic. ale gdy znalazlam prace i mialam te najgorsze pierwsze dni za soba, kiedy wracalam b. zmeczona, zaczelam funkcjonowac jak dawniej. teraz znow nie mam pracy ale jest cieplo, jest dzialka, sa spotkania ze znajomymi i nie mam problemu z wyjsciem do sklepu :)
WNIOSEK- do pana teraz nalezy obowiazek aby zmusic zone do ruchu. albo kupic dzialke i pokazac same superlatywy i maksymalnie zachecic ja do zaprzyjaznienia sie z dzialka. moze na poczatek niby to do wypoczynku, np. abyscie maili na dlugie weekendy, a potem cos sugerowac do zasadzenia, moze jakies iglaki bo tym sie nie trzeba zjmowac, a potem warzywka. albo zmusic ja do pojscia do pracy, ale raczej szantaz nie pomoze jak ona tak latwo przystaje na rozwod, trzeba uzyc podstepu.
a moze pare awanturek malutkich? ze nie bedzie pan dawal kasy na jej kosmetyki ktore sie powalaja po szafie czy jej nalog ale to w tedy faktycznie nie wolno bylo by jej dawac tej kasy. ale sama nie jestem przekonana do takich posuniec. tu trzeba psychologicznie "rozbroic" ponska zone i podchodzic ja swoim postepowaniem, czsami cos wyperswadowac, tak zeby sama nic nie zauwazyla ;)
albo malymi kroczkami.. trzeba zaczac chodzic z zona na spacer, chociaz wiem ze to moze byc trudne bo pan wieksza cz.dnia siedzi w pracy.. ale tzeba ja zmusic do ruchu. nie znam panskiej sytuacji ale wydaje mi sie ze jej sie poprostu nie chce nic. ale musial by pan to robicz czesto i coraz czesciej, bo nie zadziej bo to nic nie pomoze. spacery kino, obiad u tesciow, kolegi z pracy.
albo niech pan kogos zaprosi do domu na obiad z pracy, moze nawet mowiac ze to ktos wazny. moze sie zmusi do sprzatniecia i zrobienia obiadu, niech jej dzieci pomagaja.
albo od wrzesna niech pan cos wymysla aby to ona chodzila na wywiadowki. przynajmniej z wygladu sie nie "zapusci".
albo moze od czasu wysprzatania domu niech sie dokonaja jakies zmiany ktore jej pomoga, musi jej pan pomoc ze soba, z jej slaba mobilizacja-podzielcie sie obowiazkami.
heh.. jesli ktos sie ze mna nie zgadza nie negujcie tego od razu w swoich wiadomosciach.
mam nadzieje za panu pomogalam, albo naprowadzilam chociaz na inny ale skuteczny pomysl.
pozdrawiam i zycze powodzenia!!! :)
napisał/a: Mari 2007-07-06 14:37
bigamistka witaj,czytałaś ten usunięty post???,ciekawe kto go usunął?!