Konkurs „Kwiat pustyni”

goskaf1
napisał/a: goskaf1 2010-03-30 09:23
Pierwsze co przychodzi mi do głowy to pomoc biednym i potrzebującym, ale to piszą wszyscy;) więc mało oryginalne.
Ostatnio coraz częściej upewniam się, że zawód matki i gospodyni domowej powinien być opłacany - myślę, że jako sławna osoba walczyłabym o to. Starałabym się przekonać polityków, że mam rację. Wtedy większość matek siedziałaby w domu i poświęcała więcej czasu swoim pociechom, nie martwiąc się, że nie starczy pieniędzy do końca miesiaca.
Przychodzi mi jeszcze jedna sprawa do głowy, starałabym się zrobić coś, aby mieszkania były tańsze :). Może jakieś dofinansowania dla młodych małżeństw? Jak sobie pomyślę o kredytach na 30 lat, to mnie ściska. Wtedy odechciewa się małżeństwa i zakładani rodizny - bo po co? Skoro nie będzie pieniędzy na utrzymanie. Państwo powinno pomyślec o tym:)
A ja jako sławna osoba udzielałabym się wszędzie i tak długo gadała o tym, aż wkońcu ktoś by coś zrobił. Jestem pewna, że miałabym poparcie wsród ludzi.
napisał/a: kiryczuczek 2010-03-30 09:27
Pieniądze nie są wszystkim ale dużo potrafią zdziałać. A gdy do tego dochodzi sława wiele rzeczy staje się prostszymi. Gdybym ja była sławna i bogata wiedziałabym jak zainwestować swoje pieniądze. Oczywiście wiele zdecydowałoby się na pomoc biednym, bezdomnym, chorym. Walczyłoby z głodem na świecie, maltretowaniem zwierząt ja jednak skupiłabym się na rzeczach, które mnie denerwują i chciałabym zmienić. Przepisy wymagają zmian, przepisy, które utrudniają pomoc innym. Weźmy pod uwagę chociażby sprawę podatków od darowizn. Wiele domów dziecka znajduje się w fatalnej sytuacji, ponieważ z miesiąca na miesiąc tracą sponsorów. Przedsiębiorcy, którzy do tej pory je wspomagali boją się fiskusa. Podatki od darowizn są tak wysokie, że właściciele wolą zniszczyć niesprzedany towar, niż zbankrutować. A głośna sprawa piekarza z Legnicy, który rozdawał chleb bezdomnym i domom dziecka? Zbankrutował, kiedy skarbówka zgłosiła się do niego po podatek. Sami urzędnicy skarbówki nieoficjalnie przyznają, że przepisy nakazujące odprowadzeniu wysokich podatków od darowizn są totalnym absurdem. Ale cóż mają zrobić przedsiębiorcy i hurtownicy? Dosłownie rozkładają ręce, nie stać ich na takie gesty. Chcieliby pomagać ludziom, ale są bezradni wobec takiej sytuacji.
Z podobną sytuacją mamy do czynienia w przypadku Izby Celnej. Chyba każdy słyszał o pochodzących z przemytu dziecięcych kurtkach z wizerunkiem Kubusia Puchatka. Kurtki zostały spalone, ponieważ firma Walt Disney company nie zgodziła się na przekazanie ubrań osobom potrzebującym (domom dziecka). Obawy związane z bezpieczeństwem oraz jakością owej firmy są zrozumiałe. Firma nie bierze odpowiedzialności za jakość tych produktów ale czy to jest wystarczający powód by nie móc ofiarować wyżej wspomnianych kurtek na cele charytatywne? Wystarczyłoby zimnic lub odpruć logo firmy i problem rozwiązany. A najbardziej potrzebującym nie zależy na szpanowaniu markowymi ubraniami tylko na ciepłym ubiorze. Te argumenty widocznie nie są wystarczająco przekonujące, bo z dymem co roku idzie kilkaset tysięcy ton nowych ubrań i obuwia.
Innym problemem nurtującym mnie i wiele innych mieszkańców blokowisk są pojawiające się w imponującym tempie psie kupy na trawnikach. Wiadomo, że posiadanie zwierzaka wiąże się z jego toaletą ale czy musi się to odbywać kosztem naszych trawników, ulic i chodników. Gdzie się podziały czasy, gdy dzieci bawiły się na kocach rozłożonych na trawnikach lub bezpiecznie w piaskownicach. Te ostatnie, choć często zagrodzone, nie zyskują rzeszy wielbicieli. Apele do właścicieli o sprzątanie po swoich czworonogach nie przynoszą efektów, to samo z obciążaniem ich mandatami. Nikt tego nie respektuje, bo po co? Przecież przepisy są tylko na piśmie, w praktyce Straż Miejska umywa ręce i nie karze właścicieli. Miesięcznie każdy zwierzak ozdabia nasze podwórka 90 kupami. Policzywszy ile zwierzaków żyje na naszym osiedlu wychodzi niezła sumka i niezły widok. A Ty człowieku przedzieraj się do swojej klatki (mieszkania) i nie natknij się na psią „minę”. Nierealne! A wystarczy tak niewiele. Jeden woreczek zabierany ze sobą na spacer ze zwierzakiem. To nie żadna ujma sprzątać po psiaku. Skoro sprzątamy w swoich domach, czemu nie robimy tego już poza nimi? Myślę, że mandaty pomogłyby w tej sprawie. Ale tu również system nawala.
I tu pole do popisu dla mnie. Kiedy będę wreszcie sławna i bogata, będę mogła zmienić bzdurne przepisy i mentalność społeczeństwa. Póki co zaczynam od trzeciej sprawy: walki o czystość przed naszymi blokami. Czy mi się uda? Nie wiem. Myślę, że warto spróbować.
bazia08
napisał/a: bazia08 2010-03-30 20:12
Gdybym była sławna chciałabym zwrócic oczy ludzi na problem przemocy w rodzinie. W wielu domach rozgrywają się prawdziwe dramaty, członkowie rodzin stają się dwiema opozycyjnymi stronami, jedna to okupant druga strona okupowana. Okupant często jest bezlistosny, używa broni wszelkiego rodzaju, wytacza najcięższe działa, grozi izolacją od dzieci, nie przebiera w metodach i środkach. Strona okupowana walczy, jednak jest za słaba, zbyt bezsilna, pozbawiona nadziei i wiary we własne siły,zniewolona wstydem pełna strachu i lęku o siebie i pozostałych członków rodziny nie uprawia partyzantki, sądzi że cena może być zbyt wysoka. Okupant kawałek po kawałku, krok po kroku zajmuje umysł i godzi w cielesność, pozbawia godności. To wszystko dzieje w czterech ścianach,w granicach małej strefy okupacyjnej niegdyś zwanej domem.
Uważam że istnieje ogromny problem z przełamaniu bariery, przekłuciu tej brudnej bańki mydlanej i na jego rozwiązaniu chciałabym się skupić.
napisał/a: ~loony83 2010-03-31 12:21
[CENTER]"...Gdybyś została sławną osobą, to co zrobiłabyś dobrego na świecie..."[/CENTER]

Świat jest wielki i ma ogromne potrzeby, w każdym najmniejszym zakątku są biedni i cierpiący ludzie... Jeżeli miałbym taką możliwość to w pierwszej kolejności zajęłabym się pomaganiem dzieciom, które nie mają własnego domu, kochającej rodziny i miłości.To właśnie z tych malutkich dzieci, kiedyś wyrosną ludzie, którzy napiętnowani złem nie potrafią dostrzegać dobra, to powoduje że na świecie jest coraz więcej zła, nienawiści i wrogości. Najmłodsze pokolenia kiedyś będą rządzić światem, ale jak będą wyrastać w świecie zła to nie będą potrafili inaczej postrzegać rzeczywistości.
Dobre uczynki do nas wracają...
Najmniejsza pomoc bliźniemu na którą nie potrzeba pieniędzy, to to co każdy z nas może zrobić, nie trzeba być bogatym i sławnym wystarczy dobre serce.
napisał/a: calliopa 2010-03-31 21:05
Sława... to tylko zludna, krotka chwila na piedestale ludzkiej uwagi.
Jednak z pewnością daje wiecej mozliwosci i realizacji planów, dzięki pieniądzom i rozgłosowi. Mogłabym zalozyc fundację, organizację charytatywną, promować zdolnych skrzypków, wiolonczelistów ,w popkulturze probowałabym rozpowszechnic więcej szacunku do tradycji, zaszłych wartości.

Ciągle sprawiała bym małe radosci,
które dla innych są najwyzsza wartoscią i jedynym szczesciem.
Jednak jestem pewna ze calym swoim zyciem trzeba dawac prawdziwe swiadectwo,wspierać ludzi i pomagac zwierzętom. Na miarę własnych sił.
A co zostawiłabym dla siebie? Wspomnienie przeżytych dni.
napisał/a: Marba8105 2010-03-31 22:13
Gdybym była sławna i bogata to sama nie wiem za co najpierw bym się zabrała, na Świecie jest tyle zła, że ciężko coś wybrać na początek! Jedna osoba nie jest w stanie tego udźwignąć! Na samym początku zrobiłabym ogromną kampanię reklamową dotyczącą niesienia pomocy rodzinom i wszystkim ludziom potrzebującym, jest ich tylu wokół nas. Nie zbierałabym pieniędzy, tylko wszelkiego rodzaju dary potrzebne do egzystencji dnia powszedniego. Myślę, że na początek to tyle, a jakby to odniosło sukces, to zajełabym się następnymi sprawami.... i tak aż starczyłoby mi sił do naprawy Świata.

Pozdrawiam wszystkich ludzi mających wielkie serca!
napisał/a: brzozak 2010-04-01 08:06
Może to banalne i efekt wydaje się z pozoru mało widoczny, ale po prostu trzeba być dobrym dla tych, z którymi żyjemy na co dzień. Wszyscy co nas otaczają - znajomi w pracy, rodzina, oni zasługują na dobre słowo każdego dnia.
Gdybym była sławna pomagałabym dzieciom chorym na raka lub dziewczynkom z Afryki, które są oszpecane w dzieciństwie. Wydaje mi się że skupienie się na "jednym celu" jest lepsze niż pomagać wszystkim po trochę. Wybrałam te 2 cele, bo akurat w ostatnim czasie czytałam na ten temat i tematyka wydaje mi się bliska. Wszystkim trzeba pomagać, tylko jak wybrać kto jest bardziej potrzebujący???
W tym roku mój 1% podatku przekażę dla dziewczynki, która urodziła się bez rączki. Wiem że to kropla w morzu ale kropla do kropli i uzbiera się ...
napisał/a: ajulitka 2010-04-01 23:15
A ja wcale nie chciałabym być sławną, by pomagać innym i zmieniać oblicze świata na lepsze.
Dlaczego?
Bałabym się, że sława, błysk fleszy, łatwe pieniądze, wygoda - przesłonią mi to, co w życiu jest najważniejsze. Bałabym się, że moje nowe oblicze, choć wydawałoby się iż jest wpływowe tak naprawdę będzie czyniło dobro dla lansu, pokazania się.
Nie trzeba być celebrytą, by czynić świat lepszym, czasami chęci i wielka pasja zwykłego, przeciętnego człowieka są drobnymi kroczkami do ulepszania świata. Wciąż wierzę w to uparcie!!

Działaczka Amnesty International
napisał/a: justynarojek 2010-04-02 14:24
Gdybym była sławna to żyłabym tak by dawać przykład innym.Część swoich zysków przeznaczyłabym na fundację , która finasowałaby hospicja.Starałabym się przeznaczać także na aukcje stroje,buty czy inne dodatki od sławnych projektantów a uzyskane w ten sposób pieniadze przeznaczyłabym na walkę z rakiem. Poza tym staralbym się przekonać rządzących i osoby mające wpływ na politykę,że warto finansować banki krwi, hospicja i inne instytucje mające na celu pomóc ludziom.Gdybym była sławna strałabym się przekonać do swych pomysłów jak najwięcej osób bo wiadomo w grupie siła i więcej można.Starałbym się także odpowiadać na prośby o pomoc i w miarę możliwości każdego wspomóc.Przemianę świata zaczełabym od siebie i od uświadomienia ludziom jak ważne jest by wspomóc oosby, które miały w życiu miej szczęścia od nas.
napisał/a: jolunia559 2010-04-02 15:10
Gdybym była sławna?
Robiłabym wszystko,by dzieci w biednych krajach trzeciego świata nie brały udział w wojnach.cały świat wie o dzieciach żołnierzach,bezwzględznych mordercach Dzieciach,którym zabrano to co najcenniejsze,uczucie milości i szczęśliwe dzieciństwo.Dzieciom,którym nikt nie pozostawił wyboru.Walczą,bo nie znają innego życia .Jak małe pieski szkolone do walki.Najsmutniejsze jest to,że świat wie i jest obojętny!Angola,Namibia-czy mam wymieniać więcej?
Chyba nie,bo każda z nas widziała w swoim życiu chociaż raz maleńkiego człowieczka z bronią większą od niego!
napisał/a: Justi1983 2010-04-02 20:38
Gdybym została sławną osobą, to dążyłabym do tego, żeby każde dziecko było szczęśliwe, a przede wszystkim kochane. Uważam bowiem, że dzieciństwo ma fundamentalne znaczenie jeśli chodzi o prawidłowy rozwój psychiczny człowieka i determinuje jego zachowania w dorosłym życiu. Jako celebrytka zlikwidowałabym domy dziecka, ułatwiłabym drogę do utworzenia rodziny zastępczej i sprawiłabym, żeby procedury adopcyjne były niej skomplikowane. Według mnie uśmiech na twarzy dziecka to najpiękniejszy widok na świecie i walczyłabym o to, żeby było ich jak najwięcej :)
napisał/a: leoniu 2010-04-02 20:42
Nie wiem, co zrobiłabym na świecie, bo myślenie w makroskali jest mi obce, wiem, co zrobiłabym tu. Zajęłabym się kobietami, dla których strona polki.pl jest magią, włączenie komputera cudem, a literatura dostępna sprowadza się do faktu. Nie mówię tu o świadomym wyborze dzieła czytanego. Mówię o tysiącach kobiet ze wsi popegeerowskich, których świat niebezpiecznie się zamknął, kiedy dla innych się otwiera. Chciałabym takich warsztatów. Może i banalnych...
Jak gotować (żeby nie tłusto i monotonnie), jak jeść, jak kupować, jak się ubrać, jak korzystać z propozycji bankowych, ratalnych (nie macie pojęcia, jaki to jest problem), jak dbać o dzieci. Nie chodzi mi o dbanie biologiczne, to - wierzę - mamy w genach. Ale jak pracować z dziećmi, by nie powielały błędów rodziców.
I żeby zrozumiały, że jak bije to nie znaczy, że kocha...
Nie potrafię zbawić całego świata. Chciałabym dać możliwość polepszenia warunków temu, który też jest egzotyczny dla większości z nas. Egzotyczny, a tak bliski.