Informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. forum rozmowy.polki.pl zostanie zamknięte. Jeśli chcesz zachować treści swoich postów lub ciekawych wątków prosimy o samodzielne skopiowanie ich przed tą datą. Po zamknięciu forum rozmowy.polki.pl, wszystkie treści na nim opublikowane zostaną trwale usunięte i nie będą archiwizowane.
Dziękujemy!
Redakcja polki.pl

Dodatkowo informujemy, że w dniu 17.07.2024 r. wejdą w życie zmiany w Regulaminie oraz w Serwisie polki.pl

Zmiany wynikają z potrzeby dostosowania Regulaminu oraz Serwisu do aktualnie świadczonych usług, jak również do obowiązujących przepisów prawa.

Najważniejsze zmiany obejmują między innymi:

  • zakończenie świadczenia usługi Konta użytkownika,
  • zakończenie świadczenia usługi Forum: Rozmowy,
  • zakończenie świadczenia usługi Polki Rekomendują,
  • zmiany porządkowe i redakcyjne.

Z nową treścią Regulaminu możesz zapoznać się tutaj.

Informujemy, że jeśli z jakichś powodów nie akceptujesz treści nowego Regulaminu, masz możliwość wcześniejszego wypowiedzenia umowy o świadczenie usługi prowadzenia Konta użytkownika. W tym celu skontaktuj się z nami pod adresem: redakcja@polki.pl

Po zakończeniu świadczenia usług dane osobowe mogą być nadal przetwarzane, jednak wyłącznie, jeżeli jest to dozwolone lub wymagane w świetle obowiązującego prawa np. przetwarzanie w celach statystycznych, rozliczeniowych lub w celu dochodzenia roszczeń. W takim przypadku dane będą przetwarzane jedynie przez okres niezbędny do realizacji tego typu celów, nie dłużej niż 6 lat po zakończeniu świadczenia usług (okres przedawnienia roszczeń).

Konkurs „Nawiedzona Narzeczona”

napisał/a: jolunia559 2008-05-17 08:25
Cóz,gdy myślę o swoim życiu uzuciowym i miłości to chyba wygrałam los na loterii.Moja miłość trwa od wielu lat i jest taka jak tytuł serialu"Na dobre i na złe"
Poznaliśmy się z mężem wiele lat temu,a życie szybko zweryfikował słowa malżeńskiej przysięgi.Trzy lata po ślubie ciężko zachorowałam,Ból i strch o siebie,o rodzinę ,o przyszłość spowodował niejedną nieprzespaną noc.jednak mój ukochany stanął na wysokości zadania.Dbał o mnie i nie pozwalał na chwilę zwątpienia.Pozwoliło mi to pokonać horobę i małymi kroczkami wrócić do normalnego życia.To co było złe w naszym zyciu minęło bezpowrotnie.No,ale jak to w życiu.Jedni mają je usłane różami,a inni mają ciągle pod górę.Moje zmagania z chorobą i słabością nigdy się tak naprawdę nie skończyły.Ale mając u boku ukochaną osobę,osobę,która zawsze poda pomocną dłoń i nie ucieka można pokonać wszystkie przeszkody.Syzyf nieustannie pchał kamień pod górę.Jego praca nie miała końca,Był jednak samotny.Ja swój kamień też pcham ciągle na nowo,ale mam u swojego boku osobę,która dba by nie był on za ciężki.I tak od wielu lat.Jednak Bóg wiedział,jaki los mnie czeka i na mojej drodze postawił cudownego człowiek,z którym moje zmagania są lżejsze.Dzięki Ci Panie.
izunia75
napisał/a: izunia75 2008-05-17 10:47
Z moją miłością na całe życie jest jak z miłością z filmu "Uwierz w ducha" - pewnie każdy pamięta tę romantyczną opowieść o duchu próbującym uchronić ukochaną przed grożącym jej niebezpieczeństwem. Film bardzo mnie poruszył i często go sobie w domu oglądam, gdyż opowiada o pięknej miłości i wydarzeniach bardzo podobnych do tych, jakie wydarzyły się w moim życiu. I dlatego wierzę, że miłość to moc, której nie zwycięży nawet śmierć. Moja jedyna miłość - to była prawdziwa miłość na całe życie - niestety ta najpiękniejsza miłość zginęła w wypadku... ale czuję, że wciąż jest blisko, opiekuje się mną. Mogę więc powiedzieć, że jest to miłość ponad życie i śmierć...
Straszne jest gdy traci się kogoś bliskiego sercu i zostaje się z uczuciem miłości,z którym nie wiadomo co zrobić!
Ale trzeba żyć dalej z nadzieją na spotkanie w przyszłym życiu!
Miłość niejednokrotnie wiąże się z wielkim poświęceniem i rezygnacją wszelkiego rodzaju - taka była ta nasza miłość. Jest jednak przez to piękna i święta. Człowiek, który kocha, czuje jej wartość i chce jej bez względu na cenę, niejednokrotnie wyższą niż samo życie. Miłość prawdziwa nigdy się nie kończy!
Cikitusia
napisał/a: Cikitusia 2008-05-17 11:48
A ja opowiem coś z mojego życia.
Kiedyś kochałam kogoś bardzo, mogłam dla niego zrobić wszystko, jednak ta osoba nie czuła tak samo i tylko bawiła się mną. Odchodziła i wracała, a ja dawałam olejne szanse bo wierzyłam że możemy być razem, że możemy się kochać i być razem szczęśliwi. Jednak tak nie było. Zaczęłam pisać eski z różnymi osobami. Chciałam znaleźć nową miłość, lecz nie było takiej. Każdy mówił że mnie nie zrani, nie zostawi, a po pewnym czasie znikał. Koleżanki z klasy zrobiły sobie ze mnie zabawę i pisały do mnie eski ze mnie kochają, podawały sie za facetów a tak naprawdę to bawiły się mną. Chciały sie pośmiać. A ja wtedy wierzyłam ze pisze z prawdziwymi osobami. Aż pewnego dnia też ktoś do mnie napisał..... nie mówił że kocha itp, ale że mu się nudzi i chce popisać, a numer ma od kolegi. Powiedział nawet od którego i tu mi sie zgadzało bo ja go też znałam. Zaczęliśmy pisać.... o wszystkim, o tym co czujemy, jacy jesteśmy, za czym tęsknimy itp. Po pewnym czasie okazało się że chodziliśmy do tego samego przedszkola, a później szkoły. Spotkaliśmy się po ok 6 miesiącach pisania. Poszliśmy na pizze. Gadaliśmy. I on wtedy powiedział ze wie że to nasze pierwsze i ostatnie spotkanie bo wie że taka osoba jak ja nie mogłaby go nigdy polubić. A ja już go lubiłam. Zaczęliśmy się spotykać jako koledzy, przyjaciele.... Przed moimi urodzinami ok miesiąca powiedział mi że mnie kocha, a ja? Nie kochałam. W moje urodziny dał mi różę i łańcuszek, miałam łzy w oczach. Miesiąc później on miał urodziny. nie miałam, pomysłu na prezent i dałam mu siebie, tzn zostaliśmy parą. tak już jest od 8 miesięcy i będzie zawsze. Udowodnił mi wiele razy ze mnie kocha, że chce być ze mną: poszedł ze mną na studniówkę, obciął włosy (bo miał długie), rzucił palenie, gotuje mi to czego uczy się w szkole, a w styczniu dał mi obrączkę (jak na razie tylko srebrną), planuje w tym roku zaręczyny, ale nic więcej nie wiem. Kocham go, a on mnie. Jestem tego pewna. Nie znam innego faceta który tyle rzeczy byłby zrobić dla swojej kobiety. Jak dla mnie to jest miłość na całe życie.
napisał/a: agata68 2008-05-17 18:48
Tak łatwo pisać gdy sie kocha, gdy jest sie kochanym, może dlatego prawie wszystkie wypowiedzi są twierdzące, prawie wszystkie z Nas kochają i są kochane. Z przyjemnością opisujemy swoje szczęście, dużo trudniej gdy go nie zaznajemy. A mnie...... wiele lat temu wydawało się, że je posiadłam, że zaznałam miłości na całe życie i, że będzie tak zawsze. Ale niestety minęło szybciej niż oczekiwanie na nie. Wtedy wydawało mi się, że nikomu nie zaufam, że nikogo juz nie pokocham i nie dam sie pokochać, tylko dlatego by znów się nie zawieźć. Niestety albo stety życie ciągle płata nam figle. Po raz kolejny zaufałam, pokochałam i chyba na całe życie. Tym razem moja milość jest inna, dojrzalsza, głębsza, inne wartości są priorytetowe, co innego jest dla nas ważne. Dlatego sądzę, że tym razem uczucie, które nas łączy przetrwa do końca życia...
napisał/a: foka 2008-05-17 18:51
Moja milosc trwa juz tak dlugo,ze az serce sie cieszy 24 lata i troche wiecej.Bylo tak meza poznalam u siebie w domu gdyz odwiedzil mojego brata z ktorym pracowal pamietam,ze byl to sierpien w grudniu w Swieta dostalam srebrny pierscionek zareczynowy innego nie udalo sie zdobyc mojemu ukochanemu,zreszta i kasy tez nie bylo duzo gdyz czasy byly tez inne..W marcu 1984 byl skromny slub i coz jestesmy do dzisiaj.Mamy corke ktora ostatnio zostala mamusia mamy wnuczka.Zyczyla bym kazdemu takiej milosci i takiego ukochanego jak ja mam.Bylo ciezko bo i czasy w jakich zylismy byly trudne ,jednak nasza milosc jest na zawsze.Wszedzie jestesmy razem czy to na wakacjach czy tez gdzie inndziej.Jedno nie istnialo by chyba bez drugiego mysle,ze to jest taka milosc ktora jest i bedzie.Nie bede tutaj lac wody,gdyz nie ma co upiekszac dla wygrania czagos wazne jest zycie i to co sie ma i przezywa.:)A ja to cos mam i bede miec do ostatnich dni na tej ziemi.:)
ale
napisał/a: ale 2008-05-17 19:37
[CENTER]"Miłość przez całe życie krąży wokół człowieka, przychodzi i odchodzi. I w końcu zjawia się po raz ostatni i zostaje na zawsze...." (B. Bardot)[/CENTER]

Zjawiła się po raz ostani i zostanie na zawsze. Wierzę w to z całych sił i chcę wierzyć do końca swych dni...

Ujrzałam go przez okno autobusu. Kolega przyszłego męża mojej przyjaciółki. Najbardziej rzucił mi się w oczy ładny kształt twarzy i piękne, mądre, zamyślone, aczkolwiek troszkę smutne oczy. W tym kilkusekundowym spojrzeniu przez szybę było coś wyjątkowego, ale tylko z mojej strony, On mnie wtedy nie widział. W końcu nadszedł dzień, gdy zobaczył…
Ślub mojej przyjaciółki. Kilka minut przed dwunastą w upalny dzień, zdenerwowana i spocona, przeświadczona o tym, że i tak wyglądam okropnie witam się z przybyłymi gośćmi, wśród których jest przystojny, zdenerwowany i przejęty swoja rolą świadek. W restauracji siedzę naprzeciw Niego i co parę minut czuję na sobie przenikliwy wzrok. Krótkie, intensywne spojrzenia pięknych, ciemnych oczu...
A teraz te oczy patrzą we mnie... Patrzą różnie, czasem z rozkochaniem, często z radością, niekiedy ze smutkiem, chwilami ze złością... bo "miłość to nie staw, w którym można zawsze odnaleźć swój odbicie. Miłość ma swoje przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okręty, zatopione miasta, ośmiornice, burze i skrzynie złota i pereł. A perły leżą głęboko." (Remarque).

Ta miłość jest wyjątkowa, bo wyjątkowe są oczy, które na mnie patrzą, usta, które mnie całują i szepczą o miłości, ręce, które mnie pieszczą i serce, które mnie kocha.
Poznaliśmy się także wyjątkowo, bo na weselu jako świadkowie szczęśliwego obecnie małżeństwa, oby to była dobra wróżba.
A najbardziej wyjątkowe jest to, że znów obudziła się we mnie romantyczka sprzed lat, a gdzieś znika sceptyczka głosząca tezę, że nie ma miłości... Ta nowa, zakochana romantyczka napisała wiersz;

[CENTER]Nawet, jeśli miałabym zginąć,
Życie jest piękne, bo spotkałam Ciebie.
Mogliśmy się w tłumie minąć,
A żyjemy razem w niebe.

My tworzymy raj na ziemi.
I nawet gdy coś go zniszczy,
Nawet gdy coś się zmieni
Nie zostawimy zgliszczy...

Mogą mnie na stosie spalić,
Lecz me serce będzie bić,
Serce na kawałki rozwalić
A ja będę wciąż żyć...

Czasem ze szczęścia płaczę,
Gdyż moc emocji płynie.
Jutro znów Cię zobaczę,
Niech ta noc szybko minie!

Dla Ciebie przejdę tysiąc mil
Na Ciebie będę czekać lata.
Warto żyć dla tych chwil,
Nawet jeśli za chwilę będzie koniec świata...[/CENTER]

[CENTER]Kocham Cię Aniołku[/CENTER]
napisał/a: ~radosna_wiosna 2008-05-17 20:24
Miłość na całe życie. Wiem, jaka jest, choć, niestety, odczuwałam ją zupełnie jednostronnie(oby w przyszłości trafiła się ta sama, ale odwzajemniona).
Miłość na całe życie jest dla mnie wszystkim: wspólnym czytaniem prasy w milczeniu, leżąc obok siebie, picie herbaty z samego rana, kiedy jeszcze jesteśmy nieprzytomni z powodu wczesnej pory, śmiech w klubie nad kolejnymi piwami, dobra zabawa na dyskotece, poczucie bezpieczeństwa, kiedy on prowadzi samochód...
Wyobrażam sobie taką jedną scenę(siebie z przyszłości):
Siedzę obok niego na ławce w parku, widząc co raz przechodzące zakochane pary. Siedzimy obok siebie, oparci jedno o drugie, ale nie trzymamy się za ręce, nie patrzymy sobie w oczy tylko milczymy, patrząc w tym samym kierunku, myśląc o swoich własnych rzeczach(bo o niektórych rzeczach nie będziemy sobie mówić - zaufanie to nie paplanie o wszystkim, a niektóre rzeczy mogą zostać przemilczane). Później budzimy się z zamyślenia i idziemy wolno do domu, gdzie robimy kawę i śmiejemy się z dzisiejszych historii, czy wymieniamy spostrzeżeniami. Razem śmiejemy się z naszych perypetii, razem przygotowujemy kolację i jemy ją, żartując na tematy przyszłości(bo planowanie przyszłości powinno być przede wszystkim zabawą). Idziemy spać.
Tak sobie wyobrażam zwykły dzień. Tak sobie wyobrażam miłość. Jest ona dla mnie bowiem i silnym płomieniem i żądzą i dziecinadą i próbą sił i spokojem, ciszą, bezpieczeństwem, poczuciem zadowolenia z tego, że jestem- tu i teraz, w tym miejscu, czasie, z tą osobą, wraz z poczuciem świadomości, że nikt tak samo jak my nie będzie miał i jednocześnie bardzo wiele osób przeżyje to samo - tyle, że inaczej.
napisał/a: ~PiłeczkA 2008-05-17 20:29
Miłość na całe życie to dla mnie uczucie pełne pasji i zawirowań, takie, które sprawi, że każdego dnia będziemy czuli emocje, szybsze bicie serca na widok jego golącego się w łazience, albo idącego z psem czy do pracy. Miłość życia to uczucie, które sprawi, że każdego ranka będę się budziła z radością, bo będę wiedziała, że GO zobaczę, że będę mogła go objąć, przytulić, posmakować...
Ks. Twardowski napisał " Miłość tak poraniona, że i śmierć przetrzyma". Tak również sobie wyobrażam to uczucie - że będzie w nas obojgu tyle pasji, że nasza miłość będzie pełna ruchu, aktywności, nowych wyzwań, które nas będą scalały dzień po dniu.
napisał/a: exa_200 2008-05-18 00:58
SMUTNO MI ......

Ja niestety nie spotkałam jeszcze tej miłości do końca życia. Jeszcze jej szukam... rozglądam się za nią i ciągle wyciągam w jej kierunku moje rozgrzane serce. Ono ma wiele siły w sobie, wiele uczuć, jest otwarte i delikatne. Moje serce płacze... płacze z tęsknoty ... za czasami kiedy je kochano... ale było niedojrzałe, nierozumiało..teraz samotne tuła się po świecie... to taki ból nawet o tym nie wiecie. Szukam miłośći do końca życia. Pragnę może zbyt dużo...bo pragnę czułości, tęsknię za ciepłem rąk, za całusem na dobranoc, za objęciem mych włosów, za mężczyzną dla którego będę tą jedyną.

Dużo płaczę ostatnio... bo czuję się tak samotnie, jak w klatce cierpienia z której nie mogę się wydostać. Pragnę tylko poszanowania, bliskości i czułości, oddania. Moje serce przelewa się z miłośći , nie ma gdzie ją upłynnic... boję się że kiedyś zastygnie. Pragnę intymności... erotyzmu, ciała męskiego w którym mogłabym schować swoje słabe , drobne ramiona. Chcę ciepło jego ust, kryształowe oczy które lśniłyby na mój widok. Chcę być z nim złączona, wtulona i tak usnąć. Chcę żeby był wodą kiedy jestem spragniona, poduszką kiedy zmęczona... [/COLOR]
Teraz jestem poniżana, obrażana i popychana przez mojego pseudopartnera y którym mam zamiar się rozstać... Nie zniosę już tego dłużej. Każdy dzień to piekło kłotnie i złość.... Chcę spokoju...harmonii i szczęścia...do końca życia z Toba...kimkolwiek jesteś, gdziekolwiek czekasz.... czy czekasz wogóle... Kocham Cię już teraz.... bo jesteś moją nadzieją na lepszy dzień.....

ZAPALAM CI MOJE SERCE..... płonie dla Ciebie z miłości...... AMEN
cohenna
napisał/a: cohenna 2008-05-18 17:58
[CENTER]Miłość od pierwszego wejrzenia mi się nie śniła
A jednak mi się taka miłość zdarzyła
I trwa ona aż do dnia dzisiejszego
Jak każdy dzień z Misiem wspaniałego
Gdy do szkoły jeszcze chodziłam
Uwagę na jednego chłopca zwróciłam
I w nim to się tak bardzo zakochałam
Ciągle o nim tylko myślałam i myślałam
Doszłam do wniosku że nie umie bez niego żyć
Że chcę tylko z nim ciągle tutaj być
I spotkaliśmy się dnia pamiętnego
Jesiennego, ciepłego i bardzo słonecznego
Spacerowaliśmy sobie po saskim ogrodzie
Przyglądaliśmy jak łabędzie pływają po wodzie
I czas się wcale nam tam nie dłużył
Ten czas miło spędzony na następny zasłużył
I tak już pięć latek nam minęło
W szczęściu i nieszczęściu nam wspólnie upłynęło
Choć zdarza nam się czasem że się kłócimy
To jednak potem szybko się godzimy
Zawsze o wszystkim mówimy sobie szczerze
I mam nadzieję i ciągle w to wierzę
Że wspólnie sto latek razem dożyjemy
Przez te wszystkie lata ze sobą będziemy
Miłość nasza będzie trwała bez końca
Codziennie będziemy oglądać zachód słońca
Będziemy po lesie często spacerowali
Po tym obok którego teraz mieszkamy
Będziemy patrzyli jak nasza córeczka rośnie
Zobaczymy kto z niej w przyszłości wyrośnie
Będziemy żyli tak jak teraz żyjemy
I na zawsze już razem ze sobą będziemy[/CENTER]
napisał/a: Maduixa 2008-05-18 20:35
Co jest wyjatkowego w milosci mojego zycia? Nawet sam sposob w jaki sie poznalismy...

Piiiiibiiiip...sms...hiszpanski numer?
Sprawdzam: Czesc to ja R. przyjaciel M. Wiesz...opowiadal mi o Tobie. Moglabys mi podac e-maila?
Odpowiadam: Czesc, moj numer juz masz, moj email to .....Masz dobra okazje, bo za 2 dni sa moje urodziny!
Za dwa dni ten sam numer dzwoni jak szalony i slysze nieporadnie po polsku: Wszystkiego najlepszego! (siskiego najlepsiego) Z cudownym hiszpanskim akcentem... Te pierwsze slowa i pare minut rozmowy zasialy niepokoj w moim sercu...A moze ten diabel nie tak straszny jak go maluja?
M. to chlopak mojej kolezanki z roku, Hiszpan. Oboje byli przejazdem w Polsce i M. wykorzystal czas, aby skutecznie zareklamowac swojego kolege i wmowic mi, ze ma dla mnie moja druga polowke, jego zdaniem superinteligentnego, przystojnego, uroczego faceta z duzym poczuciem humoru. Jesli jest tak wygadany jak Ty – Pomyslalam – to chyba nic z tego nie bedzie...A jednak marketing podzialal.
Od pierwszego telefonu zaczelam myslec o R. Wymienilismy e-maile ze zdjeciami, zaczal dzwonic pare razy w tygodniu i wisielismy na telefonie po 2 godziny rozmawiajac o najrozniejszych rzeczach, tak, jakbysmy sie znali od urodzenia. Wojna w Jugoslawii, poezja, nasze dziecinstwo, muzyka...nie bylo tematu, ktorego bysmy nie poruszyli, wszystko nas fascynowalo, wszystko bylo takie nowe, ale i takie swojskie odkrywane na nowo, ubrane w nowe slowa.
Chlonelam jego glos, sama produkowalam sie w moim wystudiowanym hiszpanskim, ale wszystko przychodzilo tak naturalnie. Tysiace smsow...nie moglam zasnac bez jego telefonu i slodkiego dobranoc. Wreszcie po 1,5 miesiaca przyszlo nam sie spotkac twarza w twarz. Pracowalam wtedy w agencji jezykowej i szykowalam wyjazd grupy do Lloret de Mar. On mieszkal w Barcelonie. Bez chwili wahania gotow byl na przyjazd do Lloret, abysmy sie spotkali.
Nadszedl TEN dzien. 22 maja 2004. O 6 rano wyrzucil nas autokar, abysmy zakwaterowali sie w hotelu nad morzem. Po 48 godzinach jazdy bylam padnieta, ale nie czekalam na nic innego jak tylko poznac Go osobiscie. Czekalismy w recepcji na przyznanie pokoi. Swietlica byla pelna personelu hotelowego placzacego jak bobr ze wzruszenia. W telewizji leciala transmisja z ceremonii slubnej nastepcy tronu hiszpanskiego Felipe i Leticii. I w tym momencie poczulam dotyk dloni na plecach. Odwrocilam sie. To byl R. Usmiechnal sie cieplo, przywitalismy sie buziakami. Moja ukladanka ulozyla sie w calosc. Znalam jego glos, znalam jego smiech, znalam czule slowa w sms. Teraz zobaczylam jego cudowne czarne oczy, sliczny usmiech i cieplo bijace od niego. Mial na sobie czarne polo i niebieskie dzinsy. A ja sie czulam taka wyprana po podrozy. Rozmawialismy patrzac sobie w oczy i nieodrywajac wzroku od siebie. Chcielismy chlonac siebie w kazdej sekundzie. Slub pary ksiazecej dobiegal punktu kulminacyjnego, a my wpatrzeni w siebie. Ludzie zaczeli klaskac z emocji, a ja mialam wrazenie, ze to my jestesmy glownymi bohaterami tej historii milosnej. Poszlismy nad morze, wiatr bawil sie naszymi wlosami, slonce rzucalo swoje plomienne spojrzenie na kosmyki moich blond wlosow. Poczulam smak jego ust i morska bryze...
Od tamtej pory 22 maja minie 4 lata. Jestesmy razem, najszczesliwsi na swiecie, zareczeni i planujacy slub. To bylo przeznaczenie...i .....dobra zylka marketingowa kolegi.
Mysle, ze wyjatkowosc jest w codziennosci, to, ze chcemy byc razem, ze cudownie sie ze soba czujemy, ze pamietamy o sobie w kazdym drobiazgu, ze zyjemy dla siebie i z mysla o sobie nawzajem.
Poca12
napisał/a: Poca12 2008-05-19 12:05
Miłość... dlaczego tak naprawdę jej pragniemy? Bo tak naprawdę bez niej nie możemy żyć. Bez niej po prostu nie istniejemy, czujemy się nie kompletni. Ktoś kiedyś napisał: "Tak więc trwają te trzy: Wiara, Nadzieja i Miłość te trzy. A z nich największa jest Miłość!"