Konkurs "Bliżej kultury"

napisał/a: Martysia14 2007-05-24 15:52
Kilkanaście lat temu, kiedy byłam w podstawówce, miałam przyjaciółkę o imieniu Magda. Bardzo ją lubiłam, nawet kochałam.

Pewnego dnia pojechała do Zakopanego i przywiozła mi ślicznego aniołka, który z tyłu miał napisane "Dla Martysi od Madzi" :) . To był mój pierwszy prezent ofiarowany przez Magdę (niestety ostatni). Przyniosłam go do domu i postawiłam go na swoim biurku. Po jakimś czasie schowałam go do szuflady... lecz znów wyjęłam. Okazało się, że Magda miała wypadek i leży w szpitalu. Pojechałam do niej, ale było za późno. Łóżko stało puste, okazało się, że umarła... zemdlałam.

Po powrocie do domu postawiłam go w najbardziej widocznym miejscu jakie było w pokoju. Kiedy na niego patrzyłam, przypominał mi Madzię, ponieważ ona też była jak aniołek... minęło wiele czasu od jej śmierci. Nawet teraz, kiedy jestem dorosłą osobą, która ma już męża, mam tego aniołka. Stoi w moim pokoiku i przypomina o niej. I niech tak zostanie.
napisał/a: sarna34 2007-05-24 16:34
Dla mnie najcenniejszą pamiątką był wiersz otrzymany od uwielbianego przeze mnie poetę. Nie był to erotyk, ale niezwykły opis przyrody. Pisał, że w błyskawicy słońca
świat znów jest małoletni, jak młode są twarze z autoportretów. Harmonizują z nim pnie jodeł w matowym odcieniu ziemi i złoto trawiastych ołtarzy, gdzie zaczyna się wierzyć w duszę istniejącą we wszystkim. Egzystencję balsamicznego wiatru, wrzosu – burzy. Przedmioty martwe uznaje się za żywe. U szczytu dotykamy nieba, gdyby myśl była krótsza - nie istniałoby pod twardymi chmurami, rozlanymi po widnokrąg, jak smugi grafitowej farby. Odważnie – brutalnie: ale rytmicznie rozstępuje się szarość – dostrzegamy pierwszą zieloną smugę motyli i płynące w oddali pasma hal. Jednak linii tych nie można brać dosłownie, nie są granicami świadomości. Można popsuć je nawet oddechem. Wstrzymujemy go – czas zamiera...
napisał/a: ThugLove 2007-05-24 17:49
Srebrny pierścionek mojej przyjaciółki, która wyjechała do Stanów. Wiele razy chciałam go wyrzucić, bo gdy na niego patrzyłam przypominała mi się ona. A teraz? Teraz straciłyśmy kontakt. Pozostał mi tylko ten pierścionek...
napisał/a: anulek06 2007-05-24 19:22
od zawsze uwielbiam wrzos.. Kiedy mój przyjaciel wyprowadzał się do Irlandii przyjechał przed wylotem i wręczył mi wiecznie fioletowe wrzosy.. była to doniczka z utrwalonymi lakierem kwiatami.. Bardzo się wzruszyłam gdyż dwa lata wcześniej posadził je i stwierdził że tak jak nasza przyjaźń tak one będą piękne.. Mam je do dziś.. Są piękne.. NAsza przyjaźń też..
napisał/a: easja 2007-05-24 20:35
Najważniejszą rzeczą jaką w życiu dostałam jest pamiątka po mojej babci - jej skórzany kuferek i jego zawartość.Może dla innych osób wyda się ten kuferek mało atrakcyjnym nabytkiem - jest lekko uszkodzony,ma różne rysy,pęknięcia,jednak dla mnie ma ogromną wartość duchową.Jego wygląd świadczy o tym jak wiele przeszedł.Towarzyszył babci w każdej podróży,ma swoją historię.W jego wnętrzu znajduje się życie.Jak to??Mieści się tam pamiętnik babci z czasów jej młodości.Taki z okładką obszytą w kwiecistą tkaninę,z pożółkłymi i nawet zaplamionymi kartkami.Stary jak świat i w tym tkwi jego urok:)Jest pełen zapisków,rysunków,a nawet notek dotyczących urody.Tak,stąd wiem,że najlepszy na włosy jest wywar z pokrzywy...W kuferku jest jeszcze parę drobiazgów np.okulary do czytania,jakiś wypowiały już bilet...Chyba z teatru.Myślę sobie,że taki pamiętnik jest czasem lepszy niż książka.Bardzo było mi miło,gdy babcia mi go wręczyła i pozwoliła przeczytać.Czułam się wyróżniona i przekonałam się jak bardzo człowiek człowiekowi może ufać.
napisał/a: peterro 2007-05-25 07:05
Najcenniejszą dla mnie pamiątką jest złoty pierścionek, który dostałem od mojej mamy, a który teraz nosi na palcu moja narzeczona. Jest to wyraz miłości matki do syna a zarazem chłopaka do dziewczyny. Jest o tyle cenny, że przechodzi on z pokolenia na pokolenie. Taka pamiątka nie wychodzi z mody. Pierścionek będzie tak długo na czasie, jak długo będzie istniała instytucja małżeństwa. Gdyby potrafił mówić, opowiedziałby niejedną romantyczną historię z nim związaną. Mam nadzieję, że za kilkanaście lat moja przyszła żona podaruje go naszemu dziecku i tradycja rodzinna będzie kontynuowana.
napisał/a: rudka86 2007-05-25 16:29
Pamiątka, która najbardziej zapadła mi w pamięć dla innych może wydawać się zwykła, natomiast dla mnie stanowi coś wyjątkowego. Mianowicie jakiś czas temu dostałam od bliskiej mi osoby notes Moleskine, w którym zapisuję wszystkie ważne dla mnie rzeczy oraz wklejam inspirujące wycinki. Myślę, że jest wyjątkowy również z tego względu, że notesy te istnieją od XVIII wieku, a swoje wielkie reportaże pisał w nich Ernest Hemingway, szkice robił Vincent van Gogh, czy Pablo Picasso...
napisał/a: gati 2007-05-25 17:08
Najwspanialszą pamiątką dla mnie są moje wspomnienia. Wygrałam konkurs "Europa w szkole" i w ramach nagrody pojechałam na 2 tygodnie na Litwę do Druskiennik na zgrupowanie międzynarodowe. Była to wspaniała przygoda, poznałam wspaniałych ludzi z całej Europy - Niemiec, Litwy, Łotwy, Finlandii, Danii, Cypru, Austrii, Czech i innych państw. Te cenne wspomnienia na zawsze pozostaną w moim sercu. Sznur z bursztynów i wspomnienia - pamiątka z Litwy.

/gati/
napisał/a: justa21 2007-05-25 17:45
Nie pragnę sukien z falbanami,
nie pragnę domów z ogrodami.
Nie pragnę karocy wysadzanej złotem
i rączych rumaków ze stangretem w liberii.
Nie pragnę koron, pierścieni i korali,
nie pragnę wycieczek za dalekie morza.
Chcę tylko bliskości ramion Twoich,
delikatnego pocałunku o wschodzie słońca,
radosnego błysku w oczach pełnych pasji,
gorącej kawy na naszym balkonie.
Chcę tylko Ciebie...
Mój podarunku od losu,
pamiątko z przeszłości
obietnico przyszłości...
napisał/a: ~radosna_wiosna 2007-05-25 18:18
Moją ukochaną pamiątką, której nie oddałabym za żadną cenę, jest wisiorek z bursztynu w kształcie serduszka. Jest on związany z pobytem w Jastarni, gdzie po raz pierwszy spotkałam mojego wspaniałego chłopca. Właściwie oboje trafiliśmy na siebie przypadkiem, przy budce z lodami(chociaż on do dzisiaj twierdzi, że było to już wcześniej, na molo; do dzisiaj każde z nas posiada własną wersję wydarzeń), nawet nie pamiętam, jak zaczęła się cała rozmowa. Pewnie dotyczyła samych błahostek, jednak później okazało się, że jesteśmy z tego samego miasta, mieszkamy niedaleko siebie. Właściwie była to raczej grzecznościowa rozmowa. Nic wielkiego. Zapisaliśmy swoje numery telefonów i rozeszliśmy w dwie różnie strony. On był wtedy ze swoimi znajomymi, ja z moimi rodzicami. Nie mieliśmy okazji spotkać się nad morzem ani razu. Dopiero jesienią, we wrześniu, zadzwonił. Chciał się spotkać, pogadać, zjeść pizzę. Było cudownie i właściwie nie wiem sama, jakim cudem za każdym razem, gdy go później spotykałam, czas mijał niepostrzeżenie i nim się obejrzałam, mijało kilka godzin. Pewnego dnia w grudniu, kiedy byłam już pewna, że czuję do niego o wiele więcej(byłam pewna, że z jego strony jest to tylko koleżeństwo, więc podczas naszych spotkań zachowywałam się jak zwykła koleżanka) podczas spotkania, kiedy wracaliśmy wyludnioną ulicą, zmarznięci do szpiku kości, Adaś powiedział, że ma coś dla mnie. Wtedy wyjął naszyjnik, mówiąc, że kupił go dla mnie następnego dnia po spotkaniu, dodając, że nie chcę się ze mną tylko kolegować. A teraz jesteśmy razem już 5 lat! Od tamtego czasu wisiorek ten jest najwspanialszą pamiątką, jaką posiadam. Kiedy nie widzę Adasia pół dnia albo wracam zmęczona i zła do domu, a jego jeszcze nie ma, zerkam sobie na kawałek bursztynu i nagle nie obchodzi mnie cały wredny świat. Najważniejsze w końcu, że mam swój, to mnie w zupełności uszczęśliwia.
napisał/a: monikaXflak 2007-05-25 20:59
Kiedyś kogoś bardzo kochałam i pisałam do niego wiersze-takie prosto z serca. Mężczyzna ten był nie tylko moją miłością, ale i przyjacielem i to właśnie od sam wydał moje wiersze i ilustrował je naszymi zdjęciami.
napisał/a: dodo87 2007-05-25 21:45
Kiedyś , kiedy byłam bardzo mała (ok 9 lat) pojechałam na swój pierwszy i ostatni w życiu prawdziwy obóz. Z musztrą, namiotami i kibelkiem prozaicznym z dziurą w desce.
Nie wytrzymałam tam długo jako żem delikatne dziewczę od zawsze. Ale bardzo lubiłam moją druhnę. Zawsze starała mi się pomagać, wysłuchać, zabawić. Po jakichś 5 dniach tata musiał po mnie przyjechać, po moich rozpaczliwych telefonach.
W dzień wyjazdu druhna kleknęła przy mnie i ściągnęła z szyi swój wisiorek. Był to najzwyczajniejszy w świecie rzemyk z zawieszonym na nim kłem. Zawiesiła mi go na szyję i powiedziała,że zawsze będzie o mnie pamiętać i żebym się trzymała.

Wisiorka juz na sobie nie noszę,ale trzymam skrzętnie w szufladzie. I zawsze uśmiecham się trafiając na niego przypadkiem.