Konkurs "Magiczna podróż"

napisał/a: tomatoss 2013-03-14 17:57
W moich marzeniach przeniosłabym się do krainy szczęśliwości, bo mam nadzieję, że do takiej właśnie trafiamy po śmierci. Zdaję sobie sprawę, że moja odpowiedź może Was nie zachęcić,a raczej wprowadzić niesmak i smutek. Tak jednak czuję, takie mam pragnienia. Bardzo chciałabym tam spotkać moją kochaną babcię Zosię...bo nie mogę pogodzić się z tym, że odkryłam ile dla mnie znaczyła dopiero po jej śmierci. Może tam dane nam byłoby porozmawiać, wytłumaczyć sobie dlaczego nigdy nie byłyśmy sobie tak bliskie, jak babcia i wnuczka. Dlaczego nie czułam, że kocha mnie, że jestem jej potrzebna. Chciałabym powiedzieć jej, że zdaję sobie sprawę, iż to także moja wina. Może obie nie potrafiłyśmy okazać uczuć i zmarnowałysmy tyle lat. Powiedziałabym jej także, że ten ostatni miesiąc przed jej śmiercią był dla mnie wspaniały, bo odkryłam, że tak naprawdę kocham ją strasznie, a ona kocha mnie. Szkoda tylko, że tak krótko dane było nam się tym cieszyć.
W tej krainie odwiedziłabym także kilka innych osób, za którymi tęsknię, które to odcisnęły w moim życiu ślad. Sąsiada Zygusia, który zawsze częstował mnie cukierkami kapitańskimi( uwielbiam je do dzić) i na pożegnanie zwykł mawiać: " Dobranoc! pchły na noc, karaluchy pod poduchy, a szczypawki za nogawki"
Mojego ojca chrzestnego, aby jeszcze raz go uściskać i kochaną nauczycielkę polskiego , która zmarła kiedy była w moim wieku, a w szkole podstawowej była moim aniołem stróżem i najwspanialszym człowiekiem na świecie.
Poprosiłabym ich, aby czasem spojrzeli na mnie z góry i "capneli" mnie w głowę jak przyjdzie mi do głowy jakiś "głupi" pomysł. Oraz zawsze i wszędzie czuwali nad moimi małymi pociechami- Maksiem i Aleksem , który za 3 mies. przyjdzie na świat.

napisał/a: Monic90 2013-03-15 09:57
Za pomocą magicznej siły chciałabym wybrać się na rejs dookoła przestrzeni kosmicznej! Kto wie ile lat by mi to zajęło. Na pewno byłoby fascynująco. Chciałabym się tam udać w celu przeprowadzenia badań naukowych nad żyjącymi tam istotami. Na pewno jakieś organizmy tam żyją, może niekoniecznie od razu UFO =), ale kto wie, może spotkałabym jakieś "nieziemskie" istoty =). Myślę, że byłoby to coś w rodzaju poznawania nowych kultur. Nowych światów, czegoś co tak na prawdę nigdy nie będzie do końca poznane... Wiem, że nie byłabym pierwszą istotą w przestrzeni kosmicznej, jednakże dzięki magicznej sile mogłabym żyć tam normalnie, tak jak na Ziemi, co mogłoby sprawić, że nie chciałabym stamtąd wracać :). Założyłabym nową populację w kosmosie! Ludzkie istoty opanowałyby dzięki mnie wszystkie sąsiednie planety :)). A do takiej wycieczki "na zawsze" potrzebny jest porządny zestaw podróżny, rzecz jasna! A ta torba i koszulka to idealne kompanki na tak szaloną i być może bezpowrotną podróż! A co, raz się żyje!
napisał/a: bercia5 2013-03-15 14:25
Gdybym dysponowała taką magiczną siłą to przeniosłabym się na planetę Pandora i wcieliła w postać Avatara.Marzę by być tak blisko natury jak mieszkańcy tej planety.By żyć w harmonii i równowadze.Chciałabym odbyć lot na Ikranach które z niesamowitą szybkością spadają w dół i wznoszą się w górę .By podziwiać tę piękną krainę nocą całą otuloną błękitem.Chciałabym spotkać Neytiri która tak bardzo kocha swoją planetę i tak całą sobą walczy o nią z najeżdżcami.By pokazała mi miejsce mityczne: Drzewo Dusz , jedno z najświętszych miejsc dla Na'vi.To byłaby cudowna ,niesamowita podróż-do miejsca tak wyjątkowego którego widok zmienia człowieka raz na zawsze.
napisał/a: gamzurek5 2013-03-17 12:40
Gdybym tylko posiadała magiczną różdżkę, dzięki której mogłabym się, chociaż na chwilę przenieść w wymarzone miejsce z pewnością byłaby to kraina niebios. Chciałabym spotkać osoby, które znałam za ich życia oraz takie, które odeszły jeszcze przed moimi narodzinami. Niezwykle fascynujące byłoby porozmawiać z gwiazdą kina Marilyn Monroe czy królem Rock and Rolla Elvisem Presleyem, który zaśpiewałby dla mnie „Love me Tender”. Chciałabym także porozmawiać z bliskim mi osobami, z którymi nie zdążyłam się pożegnać, marzę by ostatni raz móc się przytulić do bliskich i zapewnić ich, że kiedyś wszyscy się spotkamy u bramy niebios.
emopati
napisał/a: emopati 2013-03-17 15:01
Pamiętacie magiczną szafę?
Lwa Aslana, Łucję i księcia Kaspiana?
...i wreszcie tajemniczą krainę Narnię?
Ja nie mam aż tak bajkowych marzeń, ale już takie emocje mogą się same pojawić :)
Dlaczego? Bo chciałabym po prostu spędzić weekend w magicznym Krakowie.
To miasto można pokochać miłością prawdziwą, wierną i wieczną, niczym u Bułhakowa.
Po przyjeździe zaczęłabym od zwiedzania rynku i wizyty u Dominikanów. Sukiennice zaliczone? To kierunek WAWEL!
Spotkanie ze smokiem, przejście szlakiem królów i poczucie się, jak w bajce. Dalej wyprawa krakowskim tramwajem do Łagiewnik. Tam spotkam innych zwiedzających i to z różnych krajów Europy :D
Wieczorem znów spacer po rynku ze smakiem grzanego wina w ustach i już po sytym obiedzie - zapiekance z Kazimierza.
Wyprawa udana!

PS nie wiesz kiedy zaczyna się magia? Jedź do Krakowa.
napisał/a: mk121 2013-03-18 01:19
Jest mroczna, gwiaździsta noc. Budzi mnie blask pełnego księżyca, który mocno razi mnie w oczy, onieśmiela i zarazem oświetla tajemniczą drogę. Zaniepokojona oraz niebywale ciekawa zmierzam w nieznane z przyspieszonym biciem serca i duszą na ramieniu. Przede mną wyłaniają się trzy pary drzwi. Na każdym z nich widnieje jedna tabliczka: „Przeszłość”, „Teraźniejszość”, „Przyszłość”.

Po chwili namysłu naciskam na klamkę przymocowaną do drzwi „Przeszłości”.
Widzę siebie jako odbicie mojej postaci w lustrze, będąc jednocześnie narratorem, czyli osobą „wyłonioną” ponad otoczenie. Na krótką chwilę zatrzymuje się czas. Powracam teraz do tych momentów w swoim życiu, których żałowałam, że w ogóle się wydarzyły. Moje życie przeskakuje chwilami do ważniejszych wydarzeń niczym teledysk piosenki, która już od pierwszego brzmienia chwyta za serce oraz poraża charyzmą. Silniejsza, dojrzalsza i bogatsza w wiele doświadczeń mogę teraz naprawić swoje porażki. Cofam się do niewykorzystanych szans, niewyjaśnionych sytuacji, niedokończonych spraw. Podążam pasmem szczerości i optymizmu. Zawsze wybieram prawdę. Wracam również do tych miłych wspomnień i ze wzruszeniem przeżywam wszystko na nowo doceniając, że tyle pięknego przydarzyło się właśnie mnie. Odnajduję w sobie drugie oblicze – spełnione i pogodzone z odruchami sumienia, głosem serca, wrażliwością duszy.

Nie bez powodu droga w tym momencie się kończy. Uśmiechnięta od ucha do ucha rozpędzam się i pospiesznie wskakuję do otworu rozgraniczonego przez futrynę „Teraźniejszości”. Łapię głęboki oddech i opieram się o sąsiednie drzwi „Przyszłości”, aby się uspokoić i doprowadzić roztrzęsione, drżące ciało do równowagi i stabilności. Przy okazji dowiaduję się, że te są zamknięte. „Całe szczęście. Tu powinnam się zatrzymać” –myślę bez odrobiny zawahania. Nie oglądając się za siebie przechodzę przez próg „Teraźniejszości” i zdecydowaną ręką, zamykam drzwi na klucz, który po chwili wrzucam w przepaść tajemniczości, aby nie stracić smaku i ciekawości tego, co przede mną…
napisał/a: mk121 2013-03-18 01:25
Jest mroczna, gwiaździsta noc. Budzi mnie blask pełnego księżyca, który mocno razi mnie w oczy, onieśmiela i zarazem oświetla tajemniczą drogę. Zaniepokojona oraz niebywale ciekawa zmierzam w nieznane z przyspieszonym biciem serca i duszą na ramieniu. Przede mną wyłaniają się trzy pary drzwi. Na każdym z nich widnieje jedna tabliczka: „Przeszłość”, „Teraźniejszość”, „Przyszłość”.

Po chwili namysłu naciskam na klamkę przymocowaną do drzwi „Przeszłości”.
Widzę siebie jako odbicie mojej postaci w lustrze, będąc jednocześnie narratorem, czyli osobą „wyłonioną” ponad otoczenie. Na krótką chwilę zatrzymuje się czas. Powracam teraz do tych momentów w swoim życiu, których żałowałam, że w ogóle się wydarzyły. Moje życie przeskakuje chwilami do ważniejszych wydarzeń niczym teledysk piosenki, która już od pierwszego brzmienia chwyta za serce oraz poraża charyzmą. Silniejsza, dojrzalsza i bogatsza w wiele doświadczeń mogę teraz naprawić swoje porażki. Cofam się do niewykorzystanych szans, niewyjaśnionych sytuacji, niedokończonych spraw. Podążam pasmem szczerości i optymizmu. Zawsze wybieram prawdę. Wracam również do tych miłych wspomnień i ze wzruszeniem przeżywam wszystko na nowo doceniając, że tyle pięknego przydarzyło się właśnie mnie. Odnajduję w sobie drugie oblicze – spełnione i pogodzone z odruchami sumienia, głosem serca, wrażliwością duszy.

Nie bez powodu droga w tym momencie się kończy. Uśmiechnięta od ucha do ucha rozpędzam się i pospiesznie wskakuję do otworu rozgraniczonego przez futrynę „Teraźniejszości”. Łapię głęboki oddech i opieram się o sąsiednie drzwi „Przyszłości”, aby się uspokoić i doprowadzić roztrzęsione, drżące ciało do równowagi i stabilności. Przy okazji dowiaduję się, że te są zamknięte. „Całe szczęście. Tu powinnam się zatrzymać” –myślę bez odrobiny zawahania. Nie oglądając się za siebie przechodzę przez próg „Teraźniejszości” i zdecydowaną ręką, zamykam drzwi na klucz, który po chwili wrzucam w przepaść tajemniczości, aby nie stracić smaku i ciekawości tego, co przede mną…:)
napisał/a: blackberry 2013-03-19 09:35
Gdybym tylko mogła… Podróż nie skończyłaby się nigdy.
Znamy to doskonale: prezenty świąteczne cieszą najbardziej, gdy dopiero pociągamy za wstążkę. Płyta elektryzuje w chwili, gdy ledwie zaczyna kręcić się w odtwarzaczu. A gdy kochamy, nie ma nic cudowniejszego niż odliczanie godzin do spotkania, wychwycenie konturu sylwetki w tłumie zupełnie obcych osób…
Dlatego chciałabym, żeby moja magiczna maszyna mknęła przed siebie, gdziekolwiek zechce. A ja chcę zatracić się w podróży, mieć wiatr we włosach i rumieńce na policzkach. Jechać w nieznane, nieważne dokąd, bo nic nie daje więcej szczęścia niż oczekiwanie. Zobaczenie najpiękniejszej nawet krainy cieszy na kilka chwil, bo potem zawsze, zawsze chcemy więcej. W naturze ludzkiej leży sięganie dalej, wykraczanie poza siebie, stawianie sobie wyzwań, dążenie do celu. A ja chcę zawsze mieć cel, wyruszyć w tę podróż i niczym się nie ograniczać, nie ryzykować rozczarowań. Żyć jak najmocniej, w euforii i szaleństwie. Siedzieć na tej cudownej torbie w kolorze czekolady i oglądać cały świat, zawsze mieć wybór i w każdej sekundzie swojego życia wiedzieć, że czegoś jeszcze nie widziałam, że coś jeszcze na mnie czeka. To dopiero musi być magiczne!
napisał/a: bb26 2013-03-19 10:34
A gdyby, a gdyby tak,
poczuć się niczym wolny ptak...

Wybrać się na nieznany Czarny Ląd, poczuć gorący żar pustyni i niczym mała dziewczynka Nel móc zawsze liczyć na wiernego towarzysza podróży Stasia.
Zanucić na rozpalonej afrykańskiej ziemi "Pieśń baobabu", u stóp legendarnej góry Kilimandżaro. Poczuć niepowtarzalny klimat księżycowego krajobrazu Tanzanii, przeżyć niesamowitą przygodę w czasie safari w Serengeti, stanąć oko w oko z dostojnym egipskim Sfinksem, a na "Pożegnanie z Afryką" zostawić sobie Kenię oferującą turyście niezmierzone bogactwo dzikiej natury. Czekałyby tam na mnie wspaniałe afrykańskie pejzaże:rafy koralowe, ciepłe wody oceanu Indyjskiego, sięgające aż po horyzont pustynie oraz ciche górskie doliny. W cieniu kokosowych palm przyjemnie mogłabym celebrować ciszę i spokój, popijając drinki z palemką. Tylko w tej magicznej scenerii Czarnego Lądu można spokojnie powiedzieć "hakuna matata!" tj. nie przejmuj się niczym. Dewiza mieszkańców Kenii stałaby się także moją...

https://www.youtube.com/watch?v=MH2mF_BFTe0
napisał/a: bar_bro 2013-03-19 10:59
Chciałabym się przenieść do Krainy Smakołyków. Byłoby to piękne miejsce, w którym spełniałoby się każde moje kulinarne marzenie. Ledwie zdążyłabym pomyśleć o smakołyku na który mam ochotę, a już za sprawą magii, pojawiałby się przede mną nakryty dla jednej osoby stolik, a zabójczo przystojny kelner, stawiałby przed mną talerz z pięknie pachnącym daniem. W tej krainie mieszkaliby mistrzowie kuchni i cukiernictwa, którzy z przyjemnością zdradzaliby mi swoje tajne przepisy i sprawdzone triki, dzięki którym ja sama stałabym się królową w mojej własnej kuchni. W Krainie Smakołyków czas spędzałabym na wypróbowywaniu nowych dań, warsztatach kulinarnych i niekończących się rozmowach ze światowymi autorytetami w kwestiach gotowania. Jednak ze wszystkich atrakcji jakie miałaby mi do zaproponowania ta magiczna kraina, najważniejsza jest ta jedna- jedzenie tam nie tuczy, nie idzie w biodra i nie zwiększa poziomu cholesterolu we krwi! Każdy kto przybędzie do Krainy Smakołyków, może jeść do woli i nie obawiać się, że przytyje! Prawdziwy raj dla osób, które kochają jeść! ;)
napisał/a: Ma_niusia 2013-03-19 13:37
Chciałabym się przenieść do Krainy Bezczasu. Gdzie nie ma zegarków. Gdzie nie ma sekund, minut, godzin, dni, tygodni, miesięcy i lat. Gdzie realizuje się powiedzenie "trwaj chwilo" - jakby zawieszenie w tym co piękne i miłe - i nigdy się nie kończy
ivanotta
napisał/a: ivanotta 2013-03-20 13:08
Na nową planetę bym się wybrała,
i tam znaków życia bym szukała.
Całą bym ją sobie szczegółowo zbadała
i z wynikami do mediów bym się udała.
Nazwałabym ją WaDar na cześć swoją
by dać początek kosmicznym podbojom.
Na mojej planecie turystyka by ożyła
i wszystkie inne kurorty by przebiła.
Turystów bym tam hurtowo ściągała
i życie na mojej planecie pokazywała.
Sama spędzając tam czas bym odpoczywała
i magiczne właściwości jej badała.
moja planeta pewnie wiele atutów by posiadała
między innymi przydatne surowce by produkowała.
Twardszy metal od tytanu,
a lżejszy od damskiego sopranu.
Piękne diamentowe złoża jako kamienie
byłoby to nasze wspólne mienie.
Zamiast drzew wielkie lizaki by stały
które z każdym przechodniem by się witały.
W rzecze zamiast rekinów
była by masa miłych delfinów.
Zamiast jednego księżyca były by dwa
a na ich widok nie jednemu pociekłaby łza.
Każdy z podziwem by się przechadzał
na pamiątkowe zdjęcia by się zgadzał.
Na chodnikach czekoladowe gwiazdy by leżały,
do każdego wesoło by się uśmiechały.
Lecz w jeziorach antidotum na raka bym odkryła
byłaby to wielka zielona bryła.
Która by mięto smakowała
i każdego chorego uleczała.
Zamiast alkoholu byłyby wystrzałowe bąbelki
które nie marnują nawet kropelki.
Każdy by tam sobie humor poprawił
i z kosmitami dobrze się bawił.
Tak by panował tam spokój i dostatek
więc już zbieram na teleskop i kosmiczny statek.
By tam w podróż wyruszyć
i niejednego wzruszyć.