Konkurs "Mój azyl"

SyEla
napisał/a: SyEla 2013-08-09 12:02
Mieszkałam z teściami. Piękne duże mieszkanie, w pięknym dużym mieście. Słyszałam jak mi dobrze, jak mam super. A ja tego tak nie odbierałam. Oni sa dobrymi ludźmi ale ja chciałam coś swojego-Swój Świat! Będąc u Siostry , która studiowała w małym mieście oddalonym o ponad 100 km zakochałam sie w jej miasteczku. Szukałam ogłoszeń i znalazłam mieszkanko. Z mężem pojechaliśmy i je kupiliśmy. W miasteczku zostaliśmy sami bez rodziny. Siostra skończyła studia i wróciła do rodzinnego domu. A my tworzyliby Sami "Swój świat". Raz było dobrze ,a raz ciężko. Jednak przekonanie,że to co mamy jest Nasze dodawało i dodaje skrzydeł. To jest Nasz azyl do którego zawsze wracamy jak do domu. To jest Dom dla Nas i dla Naszego Dziecka.
Ja nie marze, ja działam.
napisał/a: Erna 2013-08-09 16:00
Wybrałabym małą wieś wśród lasów i pól zielonych, wśród jaśminów pachnących i ptaków śpiewających. W ogrodzie kwiaty bym posadziła a w warzywniku ekologiczne warzywa uprawiała i dobrze, zdrowo się odżywiała. Nigdzie się nie spiesząc, za niczym nie goniąc, raz na tydzień po niezbędne zakupy do miasta bym się wybrała i ze skromnych dochodów się utrzymywała. Przyjemnością dla mnie byłoby obcowanie z natura na co dzień i życiu w symbiozie z nią, tak zaczęłabym moje życie od nowa nie patrząc na dotychczasową pogoń za niczym.
napisał/a: dzini 2013-08-10 09:43
Biorąc pod uwagę swój styl, odpowiedzialną pracę i to jak szybko żyję, nie mając często czasu na napicie się zwykłej kawy, na pewno wybrałabym się tam, gdzie - mówiąc kolokwialnie - czas po prostu się zatrzymał. I obojętnie czy byłby to uroczy domek nad brzegiem morza, góralski szałas wśród kosodrzewiny albo wiejska chata, w której pełno jest zapachów przeróżnych ziół i przypraw. Wyjechałabym w miejsce, gdzie moje życie zmieniłoby się o 360 stopni, gdzie odnalazłabym spokój i mogła wreszcie "odetchnąć" i poobcować z naturą. A kiedy naładowałabym akumulatory - zebrałabym się w sobie żeby wrócić, nie przejmując się tym co było i będzie, ale jednocześnie nigdy nie zapominając o tym cudownym miejscu, które kiedyś odmieniło moje życie... na lepsze
napisał/a: chemasia 2013-08-10 14:42
Miejscem, które wybrałabym, żeby zacząć wszystko od nowa byłyby Mazury. Dla mnie Mazury są takim prawdziwym rajem na ziemi, cenię w nich czystość przyrody, ciszę, spokój oraz możliwość obcowania z naturą. Uważam, że byłyby doskonałym miejscem schronienia od zgiełku otaczającego mnie świata.

Trzy lata temu byłam na Mazurach w miejscowości Ruciane – Nida nad jeziorem Nidzkim. Zakochałam się w tym pięknym miejscu, które daje wiele możliwości spędzania czasu na świeżym powietrzu. Jest idealną przystanią dla osób, które lubią spacery, jazdę na rowerze wspaniałymi ścieżkami nad jeziorem lub opalanie się na plaży położonej nad jeziorkiem i otoczonej lasem. Dla osób, które szukają innych atrakcji czeka rejs po jeziorze ze zwiedzaniem okolicy lub można wybrać się na pieszą wycieczkę do leśniczówki oddalonej kilka kilometrów od Rucianego – Nidy. W tej leśniczówce mieszkał i tworzył znany polski poeta Cyprian Kamil Norwid. W jego domu można poczuć klimat, w jakim tworzył swoje dzieła. Wokół otaczała go tylko przyroda, las, a z okien rozciągał się widok na jezioro. Zauroczyło mnie również Jezioro Białe, które dzięki roślinności pokrywającej dno, zmienia swoją barwę na błękitno- zieloną pod wpływem kąta padania promieni słonecznych. Obserwując taflę wody, gdy świeci na nią słońce można się poczuć jak w niebie. Ten widok odpręża, relaksuje i sprawia, że człowieka otaczają marzenia.

Powyżej przedstawiłam kilka powodów, dla których Mazury mogłyby stać się moim azylem i ucieczką od problemów dnia codziennego. Pobyt w tym regionie zawsze sprawia mi wiele radości, pozwala odpocząć, zapomnieć o wszelkich troskach i oddać się błogiemu lenistwu. Mazury są tak uroczy miejscem, że dzięki nim mogę się wyciszyć i odstresować, a potem mam więcej siły do realizacji swoich marzeń i postawionych sobie celów.

Myślę, że chwilowe schronienie w tym regionie naszego kraju pozwoliłoby mi odzyskać wewnętrzny spokój i mogłabym tam rozpocząć swoje życie od nowa.
napisał/a: xtina120 2013-08-11 13:19
Jeżeli chciałabym od czegoś uciec i zacząć wszystko od nowa to gdzie bym nie pojechała to zapewne te złe wspomnienia pojechałyby razem ze mną lub po prostu osoba od której bym uciekała znalazłaby mnie. Dlatego gdyby było to możliwe to poleciałabym na inną planetę. Taka opcja byłaby najbardziej bezpieczna, i całkowicie odcięła by mnie od dawnego życia.
napisał/a: justynarojek 2013-08-11 13:57
Gdybym miała zacząć wszystko od nowa i dobrze się przy tym uczuć to wybrałabym Włochy i magiczną Toskanię. Jestem miłośniczką kuchni śródziemnomorskiej, kocham pyszne wino, wyborne cappuccino no i lody ( nie gdzie na świecie nie ma takich dobrych)Odpowiada mi również tamtejszy klimat i mentalność ludzi, kocham ich przywiązanie do rodziny i poszanowanie starszych. Myślę,że byłoby to dobre miejsce na zaczęcie wszystkiego od nowa , zapomnienie o starym i wypracowanie czegoś nowego.
napisał/a: swistakluk 2013-08-11 15:30
Moja wymarzona podróż gdzie mogłabym przemyśleć wszystko i postanowić zmiany miałaby miejsce w Tajlandii i Kambodży. Spędziłabym wspaniały miesiąc podróżując po Tajlandii Kambodży. Wspaniała podróż rozpoczęłaby się w tętniącym życia Bangkoku gdzie przeżylibyśmy szok kulturowy- z jednej strony wspaniałe zabytki, relaksujący tajski masaż czy masaż stup a z drugiej zapachy dań gotowanych na ulicach i niezwykle mili i pomocni ludzie. Z Bangkoku nocnym pociągiem droga powiodłaby nas na Chang Mai dawnej stolicy Tajlandii która byłaby miłą odskocznią od zatłoczonego Bangkoku. Tutaj czekalyby nas atrakcja w postaci trzydniowego trekking w dżungli. Marsz pośród pól ryżowych i palm bananowych, zapachy przypraw, spanie w wioskach górskich plemion oraz próbowanie tego co nam ugotują, kąpiele w górskich rzekach pod wodospadami i wieczorne śpiewy. Dodatkowe wspaniałe atrakcje to spływ tratwami bambusowymi oraz godzinna przejażdżka na słoniu w dżungli. Z Chang Mai udalibyśmy się do Kambodży aby odwiedzić tajemnicze ruiny cywilizacji Angkor. Świątynie i pałace dawnej cywilizacji khmerskiej wywarłyby na nas piorunujące wrażenie gdyz czegoś takiego żadne z nas nigdy wcześniej nie widziało. Spędzilibyśmy wspaniały tydzień wśród przemiłych ludzi próbując też niezwykłej kuchni khmerskiej. Ostatni tydzień podróży życia spędzilibyśmy z powrotem w Tajlandii na rajskiej wyspie Ko Samui odpoczywając i wygrzewając się na plażach tej rajskiej wyspy. Szkoda że to tylko plan ale może kiedyś….
napisał/a: szampania 2013-08-11 15:40
Gdzie pojechałabym, aby zacząć wszystko od nowa?

Hmm.. Niezwykle ciekawe pytanie :) Myślę, że będzie to miejsce dla mnie nowe i nieznane. Tam, gdzie jeszcze nigdy nie byłam i może nawet o którym głośno nie marzyłam. Ważnym będzie, abym poznawała nowe miejsca i nowych ludzi. Na pewno będzie się liczył dla mnie fakt bycia samodzielnym i "samemu sobie". Skoro chcę zacząć od nowa raczej mogę (ale nie muszę!) zrywać kontaktu ze starymi znajomymi. Chcąc zacząć wszystko od nowa, rozumiem jako zamknięcie jakiegoś etapu w życiu, którego nigdy nie będę chciała wspominać. W związku z tym miejsce to powinno być bezpieczne dla mnie, być moim schronieniem i prawdziwą opoką.

Pozdrawiam serdecznie :)
napisał/a: aleksa6 2013-08-11 21:32
Byłaby to podróż w głąb siebie. Cisza i ja. Przemyślenia. Wszystko od nowa można zacząć w każdym miejscu. Trzeba tylko chcieć. Zanurzyć się w myślach i planach. I działać. Realizować. Zmieniać. Wyruszyć w podróż. Małymi krokami.
napisał/a: marciula 2013-08-11 23:00
Gdzie się udać aby zacząć wszystko od nowa? strasznie trudno znaleźć na to pytanie odpowiedź bo czy na pewno zmiana miejsca nam w tym pomoże? Mogłabym pojechać gdzieś w dalekie kraje bo wielu krewnych i znajomych tam przebywa, mogłabym zamieszkać w innym mieście albo chociażby przy innej ulicy ale czy to coś da? Żeby zacząć wszystko od nowa musiałabym wybrać się najpierw w podróż w głąb siebie, odpowiedzieć sobie na pytania, które ciągle zakłócają harmonię znakami zapytania a i zadać sobie kolejne, nowe pytania i może wtedy kiedy wszystko się wyjaśni, kiedy znajdę choć część odpowiedzi to będę mogła starać się poukładać swoje życie od początku i nie ważne czy zrobię to w innym kraju czy mieście czy na starej wysłużonej kanapie w swoim pokoju.
napisał/a: leoniu 2013-08-12 00:06
Uciekłabym - gdzieś daleko, bez umów ekstradycyjnych, tam, gdzie od sąsiada dzielą cię duże przestrzenie, tam, gdzie z jednej strony ludzi jest tak dużo, że nowi nie dziwią, a z drugiej - tak mało, że nie trzeba będzie męczyć się z tłumem.
Ameryka Południowa. Jak Gombrowicz. Ona umie sobie poradzić z traumami młodości i niedojrzałości. Peru, albo Chile. Raczej nie Brazylia i Argentyna.

Dobra kuchnia, ludzie jakby życzliwsi (choć wiedzę mam raczej filmową, nie faktyczną), język - do nauczenia.
I daleko stąd.

Mój dziadek mawiał, że w życiu odchodzi się raz, ale na zawsze... I nie miał na myśli umierania. Wolałabym, żeby nic mnie nie kusiło i nie namawiało do powrotu - jeśli zaczynać życie od nowa to skutecznie.

Tam mogłoby się to udać...
napisał/a: owuwu 2013-08-12 06:40
Zmiana duszy człowieka i początek nowego ja najlepiej rodzi się przez ciszę, ból i samotność. Gdzie to najlepiej osiągnąć- udać się w pojedynkę na pielgrzymkę do Grobu Św. Jakuba w Santiago de Compostela w Hiszpanii. Gdy przez miesiąc idziesz samotnie przez góry Twoją duszę i ciało rozdziera ból ten duchowy i fizyczny, skołatane myśli nie dają spokoju i musisz je przyjąć i przeanalizować, a wszechobecna hiszpańska górska cisza aż dzwoni w uszach. Warunki w sam raz na zaczynanie wszystkiego od początku. Podczas wędrówki zastanawiasz się nad swoim życiem, nie da się od tego uciec, nie możesz schować się przed samą sobą- idziesz, myślisz, pokonujesz kilometry, a św. Jakub czuwa nad Tobą i nad Twoimi rozmyśleniami. Jest to swoista podróż wgłąb siebie. Czasami spotykasz innego pielgrzyma i masz się do kogo odezwać, możesz posłuchać historii jego życia, doradzić, pomóc, może rozmowa z innym człowiekiem też coś Ci pomoże. Po dotarciu do Santiago jesteś już inną osobą, możesz wrócić do domu i zacząć wszystko budować od nowa, od fundamentów.Polecam, pielgrzymka zmienia wszystko.