Konkurs "Sexy Walentynki"

napisał/a: havajana 2012-02-11 21:24
1. 111 lat.
2. GLOSSIES.
3. Strapless, Sassy, Allure.

Siedzę sobie wystrojona, jak na Walentynki przystało. Ciasteczka upiekłam, stół udekorowałam, szampan się chłodzi. Czekam i czekam, a jego nie widać. Nareszcie wpada, bez serduszka i bez róży, i mówi "jestem dzisiaj taki zmęczony, że najchętniej położyłbym się spać". To ja z nerwów zrobiłam się pąsowa jak róża i powiedziałam: "to idź, bo ja czekam na koleżankę". Wyszedł, ale zadzwonił do mojej (naszej) koleżanki, czy ja czasem nie czekam na jakiegoś faceta. A że Kasia ma język ostry, to dostał parę epitetów pod swoim adresem. Oprzytomniał i zabrał nas obie na imprezę, tłumacząc się, że zapomniał. Ja zaś nie zapomnę nigdy tamtych Walentynek, ponieważ poznałam superowego Romka. Romek ma lepszą pamięć i o Walentynkach nie zapomina, właśnie cieszę się, że za kilka dni kolejne. Oj będzie bal.
napisał/a: Lipiec30 2012-02-12 16:52
1. 111 lat
2. Glossies
3.Ooh La La, Sassy, Passion


Najlepsze Walentynki w moim życiu były 4 lata temu.Było to moje i wtedy jeszcze chłopaka pierwsze wspólne święto.
Dlaczego było wyjątkowe?Bo P zrobił mi ogromną niespodziankę.Z racji tego,że daleko mieszkał widywaliśmy się co 2-3tygodnie tylko w weekendy.Ta rozłąka to była dla mnie męka.Wiedziałam,że nie przyjedzie na Walentynki tylko tydzień później,trochę było mi smutno,ale OK jakoś to przełknęłam.Wieczorem nie miałam co robić więc przebrałam się w piżamę,włączyłam jakiś nudny,romantyczny film i tak sobie zamulałam;)Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi,nawet nie drgnęłam bo byłam pewna,że to nikt do mnie.Po chwili patrzę,a P stoi w drzwiach z 1 czerwoną różą)Tak mnie wcięło,że nie wiedziałam co powiedzieć,łezka spływająca po policzku chyba wszystko powiedziała.Rzuciłam się na niego i już do końca pobytu nie miałam się ochoty odrywać ;)Na zawsze zapamiętam ten dzień,dla niektórych wyda się on nie szczególny bo nic takiego się nie wydarzyło,ale dla mnie był pokazaniem,że zależy mu na mnie i zrobi wszystko,aby pokonać odległość i być ze mną chociaż 24h :)
napisał/a: Papeeek 2012-02-12 16:53
1. Marka ma 111 lat
2.Glossies
3.Sassy,Allure,Ooh La La

To były najlepsze walentynki w moim życiu!
Z moim narzeczonym jesteśmy ze sobą od 6 klasy podstawówki. To jest wielka miłość i liczę na to,że już taką zostanie:) Nigdy nie rozstawaliśmy się na dłużej niż tydzień. Zazwyczaj rezygnowaliśmy z wyjazdów żeby nie rozstawać się ani ani chwilę. Pewnego dnia w mojej szkole pojawiło się ogłoszenie o wyjeździe do Grecji na 2 tygodnie. Cena była dobra, a ja zawsze marzyłam żeby zobaczyć wodę w tak pięknym kolorze i poleżeć na cudownie żółtym pisaku. Wyjechałam. Tęskniliśmy za sobą, płakałam każdego wieczora przy naszym wspólnym zdjęciu. Ściskało mnie w gardle jak widziałam zakochanych spacerujących za rękę. Pewnego dnia na plażę przyszła zakochana para, rozłożyli koc przy wodzie i leżeli przytuleni patrząc sobie w oczy. Zerwałam się i pobiegłam zadzwonić do ukochanego. Płacząc jak oszalała powiedziałam, że chce wracać i że ma mi obiecać że kiedyś przyjedziemy tutaj i też będziemy leżeć tacy szczęśliwi i przytuleni. Powiedział obiecuję kochanie. On zawsze był romantyczny , więc jak powiedział rano w walentynki: kochanie bądź gotowa na 10 podjadę po Ciebie to pomyślałam, że pewnie zabierze mnie do restauracji na romantyczną kolację. Jak się później okazało znaleźliśmy się na lotnisku. On dopilnował abym nie zorientowała się gdzie lecimy. Patrzyłam na niego zachwycona a zarazem bałam się. Myślałam: Przecież nie mam ubrań, a on mnie gdzieś zabiera, nawet nie wiem gdzie mnie zabiera. Nie chciał nic powiedzieć. Gdy wylądowaliśmy już wiedziałam. Byliśmy w Grecji. Dojechaliśmy do miejscowości ,w której mieszkałam podczas wycieczki. Jak się okazało moja mama zapakowała moje rzeczy, więc nie zostałam bez ubrań a wszystko było misternie ukartowane!;) Powiedział: kochanie zostawimy rzeczy i ruszamy na plażę. Mimo potężnego zmęczenia ruszyliśmy w stronę plaży. Gdy dotarliśmy on wyjął z plecaka koc i wino. Uśmiechnął się i powiedział obiecałem;D Czułam się najszczęśliwszą kobietą na ziemii! Siedzieliśmy na plaży do wieczora, a przed odejściem mój ukochany wyjął pierścionek z kieszeni! Nie miał wątpliwości, że się zgodzę. Tydzień w Grecji był najpiękniejszym tygodniem mojego życia ;) Nadal jesteśmy w sobie zakochani i z niecierpliwością czekamy na kwiecień, bo właśnie wtedy przypieczętujemy nasz związek węzłem małżeńskim ;)
napisał/a: panasiuk39 2012-02-13 00:31
Moje najlepsze walentynki w życiu

Wydać się to może banalne, ale proste rzeczy najbardziej cieszą, bo są naturalne i niewymuszone. Otóż, moje najbardziej udane walentynki, jakie do tej pory przeżyłam, nie były, ani w Paryżu, ani w Rzymie czy w Wenecji, za to z kochaną przeze mnie osobą. Cały dzień, mimo swej zwyczajności, dzięki drobnym gestom nabrał niezwykłego wymiaru. Rozpoczął się on od sms-a od ukochanego chłopaka, "kocham- twój na zawsze..."- krótko, trochę to mnie rozczarowało, w końcu- dzień specjalny. Jednak po skończeniu zajęć, na koniec ciężkiego dnia, przyszła pora na coś wyjątkowego. Zaproszenie na wieczór we dwoje. Zapowiadało się bez szału- dobry, sprawdzony klub. Tym razem bez znajomych, tylko we dwoje, przetańczyliśmy pół nocy, wtuleni przy nastrojowej muzyce, potem razem spacerowaliśmy, rozmawialiśmy o naszej przyszłości, jedliśmy czekoladę i po prostu byliśmy ze sobą, dla siebie. Pełen romantyzm, bez odrobiny wymuszonej sztuczności. Dwoje młodych i zapatrzonych w siebie ludzi. Tak wyglądają nasze walentynki do tej pory, może wydają się nudne, ale czuję się naprawdę spełniona. Najważniejsze jest to z kim spędzamy walentynki, nie w jaki sposób- czy jest to osobą, z którą chcemy spędzić resztę życia, która kocha szczerą miłością i stara się każdego dnia organizować nam takie "małe" walentynki.









Odpowiedzi na pytania
1. 111 lat.
2. Glossies
3. Superboost Lace, Passion, Vintage Rose
napisał/a: christinee 2012-02-13 13:59
1. Gossard ma 111 lat
2. Model Glossies
3. Allure, Fleur, Sassy


Moje najbardziej niesamowite walentynki miały miejsce dwa lata temu. Mój związek przeżywał wtedy chwile kryzysu i potrzeba było wiele wysiłku, by odbudować nadwątlone zaufanie. Tamten dzień sprawił, że przestałam się obawiać o sens naszego współbycia.

Ubierz się ładnie - to było wszystko, co usłyszałam. Oczywiście - sukienka, buty na obcasach, staranny makijaż. Przyjechał punktualnie, z bukietem tulipanów (wie, że róż nie znoszę). Klasyczny początek, myślałam, kiedy wysiadaliśmy z samochodu pod najlepszą restauracją sushi w mieście. Kolacja była genialna, lecz nie zapowiadała tego, co zdarzy się potem.

Pojechaliśmy w kierunku Parku Sołackiego, pięknego, romantycznego ogrodu w naszym mieście. Było już ciemno, niebo rozgwieżdżone, lekko lśniła tafla stawu. Poprowadził mnie nad samą wodę, pod rozłożystą wierzbę. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom - ławka był przykryta czerwonym kocem, dookoła płonęły dziesiątki świec, a w koszyku leżała butelka wytrawnego czerwonego wina i dwa kryształowe kieliszki. Pod ogromnym wrażeniem usiadłam, on okrył mnie kocem i nalał wino - i wtedy wydarzyło się coś, czego nigdy chyba nie zapomnę. Zza drzewa ktoś wyszedł, jakaś ciemna postać. I zaczęła grać na skrzypcach...

I tak siedzieliśmy bez słowa, bo "kocham cię" brzmiałoby wtedy zbyt banalnie.
Angel1090
napisał/a: Angel1090 2012-02-13 14:19
To był zwykły zimowy dzień, taki jak wszystkie inne. Walentynki - zawsze sceptycznie podchodziłam do tego święta. Być może dlatego, że nigdy nie obchodziłam go tak, jakbym chciała. Jednego roku czekało na mnie nie lada zaskoczenie...
Nie miałam wtedy chłopaka, partnera i nawet nie zanosiło się żebym miała go mieć. Wróciłam z pracy, jak co roku w ten dzień zajrzałam do skrzynki na listy, która (co zresztą mnie nie dziwiło) świeciła pustkami. Kiedy weszłam do domu przypomniało mi się, że miałam zrobić zakupy. Niewiele myśląc wyszłam do sklepu. Ku mojemu zaskoczeniu, kiedy wróciłam na wycieraczce czekała na mnie czerwona róża. Byłam bardzo zdziwiona, nawet pomyślałam, że ktoś się pomylił? Wzięłam owy kwiat do domu i wstawiłam do wazonu. Przez najbliższą godzinę gotując obiad myślałam kto to mógł być? Wieczorem (jako, że mieszkam na parterze) usłyszałam stukanie do okna, jakby ktoś rzucał drobnymi kamyczkami. Otworzyłam okno, by sprawdzić co się dzieje, a tam stał kolega z ogromnym misiem. Zamurowało mnie. Okazało się, że to on wcześniej "podrzucił mi" tę różę. Jego słowa do tej pory słyszę w myślach "minęło parę lat, ale ja nie przestałem o Tobie myśleć, szkoda, że wtedy nasze drogi się rozeszły". Totalny szok! Przecież nigdy nawet nie byliśmy razem. Czasem się spotkaliśmy i tyle. Zapytał mnie czy mogę wyjść, oczywiście zgodziłam się. Pojechaliśmy na lodowisko i spędziliśmy romantyczne chwile wspominając to, co było przed laty. Przyznam, że tak na prawdę on nigdy nie przestał mi się podobać, ale jak to bywa "naturą człowieka jest utrudniać sobie życie" ;) To był początek nowego związku, który trwa po dziś dzień... A Walentynki? Teraz to moje ulubione święto...
[CENTER]"Bo kiedy czegoś gorąco pragniesz,
to cały wszechświat działa potajemnie,
by udało Ci się to osiągnąć".
[/CENTER]

Odpowiedzi
1. Już 111 lat.
2. Glossies.
3. Sassy, Allure, Ooh La La.
napisał/a: iwonciaaa 2012-02-13 15:54
1. 111 lat
2. Glossies
3. Allure, Superboost Lace White, Beau Gossard.

Najpiękniejsze walentynki, to te które nie były samotne :)
Pierwszy chłopak więc wiadomo, moje oczekiwania też nie były małe.
Zwłaszcza, że wcześniej naczytałam się artykułów w gazetach i naoglądałam komedii romantycznych. Z samego rana dostałam cios prosto w serce. Zadzwonił do mnie i jakby nic się nie stało, zapytał czy możemy przełożyć spotkanie na inny dzień.
Owszem, nic nie planowaliśmy oficjalnie, ale ja miałam już przygotowaną własnoręcznie namalowaną kartkę, szalik który robiłam na drutach dwa miesiące, kreacja wisiała razem z dobranymi dodatkami w szafie. To nie może się tak skończyć, pomyślałam z żalem.
Zasmarkana, wśród papierków po słodyczach w piżamie, oglądałam filmy z Hugh Grantem.
Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Poprosiłam tatę, żeby otworzył, bo przecież nie będę w takim stanie wychodzić do ludzi.
To był kurier z przepięknym bukietem czerwonych róż. Nie wiedziałam co powiedzieć.W kwiatach był liścik, który informował : za pół godziny, przyjadę po Ciebie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak szybko się ubrałam i umalowałam. To był cudowny wieczór, przy muzyce, świecach .
napisał/a: Aga9018 2012-02-13 16:11
Hmm..., za dużo tych "najlepszych Walentynek", w moim życiu, nie było, ale jestem jeszcze młoda, więc ma czas...

Jak do tej pory, najlepiej wspominam, te z 2009 roku. Zatem opowieść czas zacząć...

Magiczny dzień 14 lutego 2009 roku, który wcale tak wesoło się nie zapowiadał. Wracałam do domu autobusem, ok. 40 minut drogi przede mną, w radio same romantyczne, miłosne piosenki, a ja, siedzę sobie zdołowana na maska, po całym dniu wysłuchując planów, moich koleżanek odnośnie Walentynek. Jakby tego było mało, wszystkie przy tym pocieszały mnie z powodu tego, jak to się mówi, w XXI wieku, bycia singielką. Wieczorem, usiadłam przy komputerze, czując potrzebę, zdołowania się jeszcze bardziej, puściłam sobie w tle soundtrack z "Gladiatora", zwłaszcza końcowy utwór z filmu. Jednak, dla zachowania wszelkich pozorów, włączyłam sobie Gadu, ustawiając przy tym status "zaraz wracam", a niech wiedzą, że może jestem zajęta, mimo, że byłam jedyną aktywną użytkowniczką na mojej liście.
Nagle, otrzymuje wiadomość, od nieznajomego, który pisze: "Nie wypada siedzieć w Walentynki przed komputerem, zwłaszcza Tobie..." Kurcze, nieznajomy mnie zaintrygował, bo wyraźnie mnie znał. Zaczęliśmy pisać..., tematów do rozmowy nam nie brakowało, rozmawialiśmy a właściwie pisaliśmy o wszystkim. Między czasie, próbowałam go wyszukać w katalogu publicznym, ale niestety wszelkie dane były ukryte. Długo pisaliśmy ze sobą, jednak nie wytrzymałam i zapytałam go wprost: Kim jest?, nie było łatwo zdobyć te informacje, w końcu okazało się, że był to chłopak, który od dawna mi się podobał, a wpadł mi w oko w pewnym markiecie. Mieliśmy wspólnych znajomych, a numer gg, zdobył przez portal społecznościowy. Walentynki spędziłam wirtualnie, jak na XXI wiek przystało. Spędziłam je po prostu inaczej. Co było dalej...? To już chyba temat na inny konkurs. A morał z tej opowieści, choć krótki, znany niejednemu... Warto czekać na miłość, by nie siedzieć w Walentynki samemu...;)

Odpowiedzi:
1. Marka Gossard ma 111 lat.
2. Model z plakatu to Glossies.
3. Przykładowe modele: Superboost Satin, Passion, Fleur.
napisał/a: egoWoman 2012-02-13 18:07
Każda z nas już jako dziewczynka marzy, aby ten szczególny dzień spędzić w mieście zakochanych - Paryżu. Ja nigdy nawet nie śmiałam przypuszczać, iż będę jedną z tych, którym będzie to dane...
Dwa lata temu po raz pierwszy "tak naprawdę" obchodziłam Walentynki. Pierwszy chłopak, pierwsza miłość, pierwsza celebracja TEGO dnia. Wszystko skrupulatnie zaplanowałam - kolacja, świece, muzyka, wino, płatki róż... Miało być pięknie, miało być wyjątkowo, choć tak naprawdę banalnie, bo każda pragnie, aby ten wieczór wyglądał jak z filmu.
Moje plany jednak legły w gruzach. Dzień przed Walentynkami - wieczorem - dostałam bilet na samolot do Paryża! Zabrakło mi słów, aby cokolwiek powiedzieć. Siedziałam i ryczałam jak przysłowiowy bóbr. Myślałam tylko czy to na pewno nie sen? Przytuliłam tylko mocno swojego Misia.
Pierwsze Walentynki, pierwszy przelot samolotem, pierwsza wizyta w Paryżu. To był niesamowity weekend. Romantyczne śniadanie przy prawdziwym francuskim croissancie i kieliszku szampana, przejażdżka rowerami uliczkami Paryża, a wieczorem... Wieczorem Moulin Rouge! Widowisko cudowne i niezapomniane! Kto widział ten wie, iż tego nie da się wymazać z pamięci. Sam klimat tego miejsca - okrągłe stoliki ustawione tak, jak fotele w teatrze (piętrami, stopniami),mrok na sali, a tylko na środku oświetlona scena i gdzieniegdzie kelnerzy przemykający ze świeczką w ustach roznoszący szampana i wyglądający na tle tej całej scenerii jak świetliki nocą! I najważniejsze - obok Ciebie osoba, którą kochasz! Cudownie! Wrażenia, emocje, zaparty dech w piersiach - to coś co pojawia się we mnie do dziś na samo wspomnienie tego dnia. Dziękuję:*

Odpowiedzi:
1. 111 lat
2. Glossies
3. Passion, Sassy, Allure
napisał/a: karolina27 2012-02-13 19:00
Najromantyczniejszy wieczór walentynkowy powinien się odbyć daleko od zwykłej codzienności, najlepiej w ładnej zimowej scenerii i ja taki przeżyłam w Kazimierzu Dolnym- pięknym, urokliwym miasteczku nad Wisłą, stworzonym dla zakochanych par. Malownicze pejzaże i wyjątkowa atmosfera tworzyły wymarzoną scenerię do przeżycia romantycznych walentynek. Znajdują się tam liczne hotele i pensjonaty, które oferują mnóstwo atrakcji. W jednym z nich zostaliśmy powitani szampanem i koszem owoców. Z okna hotelu roztaczał się piękny widok na Kazimierz, co dodatkowo wzmocniło romantyczne chwile. Jadąc udekorowaną bryczką przytuleni do siebie podziwialiśmy miasto i z fantazją zajechaliśmy do restauracji. Tam zjedliśmy romantyczną kolację przy świecach i trzaskającym w kominku ogniem, która na długo zapadła nam w pamięć. Słowa miłości, które wtedy sobie wypowiedzieliśmy, miały magiczną moc. Wróciliśmy do hotelu i oddalismy się relaksującym zabiegom SPA. Potem udaliśmy się do pokoju, na satynowej pościeli leżały płatki róż. Jej elegancki chłód pieścił skórę i dał poczucie luskusu. Lampka szampana sączona w otoczeniu połyskliwych poduszek sprawiła, że poczułam się odprężona i przy tym niegrzeczna. Uwolniliśmy wyobraźnię i pozwoliliśmy się jej prowadzić...

1. 111 lat
2. Glossies
3. Ooh La La, Sassy, Allure
napisał/a: martusia11 2012-02-13 21:16
Moje niezwykłe Walentynki zdarzyły się rok temu i muszę przyznać były mega pomysłowe i ciężkie do zoorganizowania ( mieszkam na 5 piętrze, więc uwierzcie- mój chłopak musiał wsadzić w nie dużo trudu). A zaczęło się niewinnie ( do dziś nie wiem kto mu w tym pomagał)- ale ktoś zapukał do moich drzwi- więc pociągłam za klamkę, ale nikogo już na klatce nie było- ale do klamki był dowiązany sznureczek taka niteczka z dopiskiem „po nitce do kłębka” i prowadził w dół schodów. Ja oczywiście zaciekawiona zaczęłam schodzić w dół i na każdym piętrze znajdowałam jakiś drobiazg- na jednym było moje zdjęcie, na drugim różyczka, na trzecim- moje ukochane żelki, na kolejnym- liścik miłosny- a na końcu stał On i uśmiechał się –trzymając w ręce wielkie serce z napisem kocham Cię W Walentynki nie chodzi o prezent według mnie tylko właśnie o taka niespodziankę, żeby pokazać, że Ci na kimś zależy!

Odpowiedzi:
1. Marka Gossard ma 111 lat.
2. Model z plakatu to Glossies.
3. Przykładowe modele: Superboost Satin, Passion, Fleur
napisał/a: kropelka551 2012-02-13 23:06
Walentynki 3 lata temu (pamiętam jakby to było wczoraj :))

Plany na te Walentynki były takie – kawiarenka „Parkowa’’, ja, Iwona, Iza; plotki, drinki, dobry humor, zero facetów (każda z nas była samotna…, ja z najdłuższym stażem).
Miałyśmy się spotkać o 18:00 w "Parkowej". Pojawiłam się w umówionym miejscu, a przyjaciółek nie było. Pomyślałam, że pewnie musiały zostać dłużej w pracy – poczekam chwilę. Po 30 minutach zaczęłam się niecierpliwić. Zadzwoniłam do Iwony – telefon wyłączony… do Izy –tak samo przez kolejną godzinę dzwoniłam do nich na zamianę pijąc drinka. „Psiapsiółki mnie wystawiły. Wokół sami zakochani. A ja samotna wśród nich… Co ja tu robię?”
Już ubierałam kurtkę, gdy podszedł do mnie chłopak.
- Cześć – odezwał się
- Cześć…
- …Adam, spotkaliśmy się pół roku temu na urodzinach u wspólnych znajomych
- A tak, pamiętam – coś mi świtało w głowie, nie pamiętałam na czyich urodzinach, ale się do tego nie przyznałam.
- Chłopak Cię wystawił??
- Yyyy … nie uwierzysz, ale przyjaciółki.
Uśmiechnął się – „Jejku, ale ma zabójczy uśmiech… i oczy i w ogóle jest bardzo przystojny”
- A gdzie Twoja Walentynka? – zapytałam.
Ponownie się uśmiechnął
- Ciągle jej szukam… Do kawiarenki zaglądnąłem napić się czegoś ciepłego, bo podwiozłem tutaj swoją siostrę na babskie spotkanko… jej przynajmniej przyjaciółki nie wystawiły – wskazał grupkę śmiejących się dziewczyn
- Szczęściara!
- Może napijesz się jeszcze jednego drinka? A ja jeszcze jedną kawę. Będę miał oko na moją niepełnoletnią siorę, a może Twoje przyjaciółki się w tym czasie pojawią.
Zgodziłam się, zaczęliśmy rozmawiać. Dowiedziałam się, że mamy podobne hobby, wspólnych znajomych. Poznałam jego siostrę Asię – miła dziewczyna. Drinki i obecność Adama sprawiły, że zapomniałam o przyjaciółkach – bawiąc się doskonale. Około godziny 22 w kawiarni wprowadzili bardziej romantyczny klimat – świeczki, romantyczną muzykę.
- Może zatańczymy, szkoda takiej pięknej muzyki, no i tych wszystkich starań obsługi Zgodziłam się… Tańczyliśmy , a ja czułam się cudownie „mógłbyś być moją Walentynką” – pomyślałam.
Po północy wyszliśmy z kawiarenki - Ja, On jego siostra i 2 jej koleżanki. Najpierw wysiadły koleżanki Asi, później był czas na mnie. Adam odprowadził mnie pod drzwi.
- Wiesz…wydaje mi się, że znalazłem dzisiaj swoją Walentynkę… - powiedział i od razu mnie pocałował … - Zadzwonię jutro…
Zanim wróciłam do rzeczywistości po jego słowach i tym cudnym pocałunku. ..Adaś już odjeżdżał.
- Przecież nie masz numeru mojego telefonu… – powiedziałam do siebie.
Smutna wróciłam do domu. Położyłam się i zasnęłam.
Nazajutrz obudził mnie telefon,
„ Cześć Walentynko. Tak to ja. Zdziwiona… Twój numer telefonu mam od Iwony – to na jej urodzinach spotkaliśmy się pierwszy raz…Powtórzymy wczorajszy wieczór, dzisiaj o 18:00 w „Parkowej”?
- Więc wszystko jasne… z przyjaciółkami, a przede wszystkim z Iwoną rozmówię się później. Będę o 18:00 jak obiecasz, że mnie nie wystawisz…
- Obiecuję – oboje zaczęliśmy się śmiać.

PS. Obecnie jesteśmy narzeczeństwem :)
Dziękuję Iwonie i Izie – że mnie wtedy wystawiły - wiedziały że podobam się Adamowi i pozwoliły nam się spotkać.
To są moje kochane Swatki :) i mój ukochany oczywiście też ;)


1. Marka ma 111 lat
2. Glossies
3. Allure, Sassy, Ooh La La