Konkurs "Sexy Walentynki"

napisał/a: ~OlkaG87 2012-02-15 16:01
[CENTER]Walentynki to Święto, które kojarzy się z romantyzmem, zmysłowymi uniesieniami, namiętnością...
Dla mnie jednak nie jest to tylko Święto Zakochanych - dla mnie to jest Święto Miłości....A to duża różnica!:)


Z moim Grzegorzem jestem już prawie 9 lat i różnie obchodziliśmy Walentynki - bywało zabawnie, bywało seksownie, bywało subtelnie i romantycznie...
Nie pochwale się, że byliśmy w Paryżu albo w pięknym pensjonacie w górach. Nie pochwalę się zaręczynami w Walentynki ani ślubem. Nigdy nie dostałam w tym dniu mega drogiego pierścionka z brylantem ani nawet 50 róż - co najwyżej 3...
Wydawać by się mogło, że nie przeżyłam żadnych wyjątkowych Walentynek...Choć przecież każde spędzone z Ukochanymi osobami są wyjątkowe i ważne, czyż nie?....

Na przestrzeni tych wspólnie spędzonych lat, pełnych wzlotów i upadków, kłótni i przeprosin, łez smutku i radości, ale przede wszystkim pełnych miłości, najpiękniejszymi Walentynkami były...tegoroczne:)
Spędziliśmy je po raz pierwszy we własnym mieszkaniu. Po raz pierwszy we czwórkę - ja, maż, nasza 4-letnia Julka i...Maluszek w brzuszku:) Po raz pierwszy miałam poczucie, że jestem naprawdę spełniona w miłości - jako kobieta, jako kochanka, jako żona i jako matka...

Plan wczorajszego dnia?
Rano: buziaczek od męża, córci i kopniaczek od synka...
Potem sesja zdjęciowa z moimi Skarbami - "Groszkiem" i Julcią:)
Następnie robienie laurki - serca dla taty
Wieczorem - wreszcie wraca maż - są życzenia, uściski i mnóstwo śmiechu z walentynkowego występu Julinki, a my dostajemy słodycze, którymi nieprzyzwoicie się objadamy...:)
Potem oglądamy romantyczną komedię - "Zaplątani" :D i Julka zasypia...
O nocy nie napiszę może w szczegółach - w każdym razie dzień rozpoczął się i zakończył z miłością...:)

I to nic, że komuś moje Walentynki wydadzą się nudne albo za mało romantyczne. Dla mnie wczoraj było prawdziwe Święto Miłości, która niejedno ma imię...
[/CENTER][/B]


1. 111 lat
2. Glossies
3. Ooh La La, Sassy, Passion
napisał/a: Majowa 2012-02-15 16:15
1.111lat
2.GLOSSIER
3.Sassy,Ooh La La ,Allure

Moje Walentynki - niezwykłe w swej zwyczajności
Moje wymarzone Walentynki zaczynają się wieczorem. Po 19 kładziemy spać naszą córeczkę i w końcu mamy czas tylko dla siebie. Zakładam sukienkę i kolczyki, które miałam na sobie w czasie pierwszej randki. Mąż używa swoich ulubionych perfum, których zapach budzi we mnie najpiękniejsze wspomnienia. Razem przygotowujemy coś pysznego, a zarazem lekkiego do jedzenia (gotowanie to nasze wspólne hobby). Stawiam na coś w stylu „Chińskiej patelni” - szybkie do zrobienia i wspaniale rozgrzewa. Do tego pachnące latem porzeczkowe wino domowej roboty. Siadamy przytulenia na sofie i zaczynam przeglądać zdjęcia. Nie, nie na komputerze. Prawdziwe, papierowe zdjęcia na co dzień cicho drzemiące w albumach - dziś mają swój dzień. Oglądamy i wspominamy. Nasze spotkanie, pierwsze wakacje, ślub, narodziny Oli... Zaraz, zaraz ile to już lat minęło odkąd jesteśmy razem? 10! Niemożliwe. Aż tyle? Więc jak to możliwe, że wciąż nie mogę się Nim nacieszyć... I choć nie spędzamy tegorocznych Walentynek gdzieś w górach czy na kolacji w eleganckiej restauracji to i tak mogę powiedzieć są wymarzone, a ja jestem najszczęśliwszą kobietą pod słońcem. Bo ważniejsze od tego gdzie i jak jest Z KIM. A ja wciąż chcę spędzać ten czas z moim kochanym mężem. Bo prawdziwa miłość nie potrzebuje poklasku i kryje się przed całym światem głęboko na dnie serca :*
napisał/a: czarny_motyl 2012-02-15 16:58
1. 111lat
2. Glossies
3. Ooh La La, Allure, Sassy
napisał/a: sylwa1988 2012-02-15 17:52
1. 111 lat.
2. Glossies
3. Sassy, Allure, Ooh La La

Moje najlepsze w życiu walentynki były 2009 roku .Wtedy to mój chłopak zabrał mnie do Paryża ( miasta zakochanych )
Spędziliśmy tam niezapomniany, wyjątkowo romantyczny weekend. Róże, piękna muzyka, szampan, relaks i przede wszystkim my.
Romantyczne spacery pozwoliły nam się poczuć jak parze jak na początku znajomości gdy w gorących żyłach tętniła namiętność. Pocałunek na szczycie Wieży Eiffla o zachodzie słońca bezcenny .Po powrocie po hotelu była wspólna gorąca kąpiel z mnóstwem ilości piany, płatków róż, świec i olejków eterycznych .Pieszczoty i pocałunki czyli wieczór pełen miłości. Po kąpieli była pora na prezenty które są u nas tradycja bo w każdym z nas drzemie cząstka dziecka .Gdy weszliśmy do sypialni aby wręczyć sobie prezenty to co zobaczyłam przeszło moje najśmielsze oczekiwania . Pokój był cały udekorowany czerwonymi różami a ich obłędny zapach przyprawił o zawrót głowy .Wszędzie było pełno świec, w tle spokojna muzyka .Na łóżku była satynowa pościel a obok stolik z mrożonym szampanem , owocami .Ale zanim przeszliśmy do ich konsumpcji mój mężczyzna klęknął przede mną na kolana , wyciągnął czerwone pudełeczko w kształcie serduszko i z czarującym uśmiechem powiedział " Każdego dnia marzę o najpiękniejszym uśmiechu, który błyszczy tylko dla mnie; o wpatrywaniu się w najzieleńsze oczy z iskierkami zapalającymi się na mój widok; o trzymaniu tej dłoni, której daję oparcie, ale która zarazem mnie prowadzi...i tak co dnia, aż po złoto-jesienne liście starości .Kocham Cię i czy zostaniesz moją żoną ?" Byłam bardzo zaskoczona i nie spodziewałam się tego, lecz bez zastanowienia zgodziłam się a na moim palcu zalśnił przepiękny pierścionek tysiącem barw. Łzy szczęścia i wzruszenie
Czułam się jak księżniczka to były jedne z najpiękniejszych chwil w naszym życiu i na długo zapadną w naszej pamięci .Kiedy emocje zaręczynowe już troszkę opadły mój już narzeczony dostał swoją walentynkę w czerwono -czarnym koronkowym kompleciku który rozpalił go do czerwoności .A potem już był tylko krok do przyjemności. W blasku pięknie palących się świec tylko my i bez szepnie wypowiadane chwilo trwaj wiecznie .Było bardzo gorąco i romantycznie . Niezapomniane chwile rozkoszy i upragnionych pocałunków -nasza Bajka .
napisał/a: kiciuniaaa 2012-02-15 19:11
1. 111lat
2. Glossies
3. Ooh La La, Allure, Sassy


Moje idealne i wyjątkowe walentynki były rok temu. I nie były one 14 lutego:) ale 14 lipca:) Ponieważ 14 lutego nie mialam jeszcze chłopaka. Więc żeby mniec jak najwiecej niesamowitych wspomnien, zdjęc i opowiadań, walentynki urządził mi mój chłopak z zaskoczenia. Zabrał mnie na rowerową przejażdzkę daleko za miasto, na wieś, na zieloną łąke. Nie domyślałam się po co mu taki wielki plecak:) Okazało się że miał tak cały "zestaw" Walentynkowy! Zaczynając od świec, poprzez wino aż do pierścionka zaręczynowego:) Teraz wspominamy że zaręczyliśmy się w (nasze) Walentynki i rocznicę zaręcznyn będziemy obchodzic 2 razy w roku :)
napisał/a: maxigaga 2012-02-15 20:11
1. 111 lat
2. Glossier
3. Passion, Sassy, Allure
Moje najpiękniejsze Walentynki miały miejsce 5 lat temu. Tego dnia dowiedziałam się wiele o sobie i o moim chłopaku. Znaliśmy się od trzech miesięcy. W dzień św . Walentego postanowiliśmy na kilka dni wybrać się w góry, tam spędzić romantyczny wieczór, a potem w towarzystwie znajomych i przyjaciół oddać się narciarskiemu szalenstwu. Przygotowania szły doskonale, zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy - zarowno te sportowe, jak i te działające na zmysły. Wyjechaliśmy po południu. I wtedy się zaczęło - całe pasmo nieszczęść. Zgubiliśmy się, a nawigacja została w domu. Błądząc natrafiliśmy na śniezycę, sytuacja na drodze była fatalna. Mieliśmy problemy, całe szczęscie mieliśmy łancuchy i jakoś wyszlismy z opresji. Muszę przyznać, że miałam niezłego stracha, do tego bylam przemoczona zziębnieta. Kiedy już byliśmy blisko, okazało się, że na naszej drodze są osoby, które również potrzebują pomocy. Tkwią w zaspach. Gorzej być nie mogło. Wszytsko szło nie tak. Wydawało mi się, że już gorzej być nie może. A jednak...poślizgnęłam się i zlamalam ręke. Szczęściem w nieszcześciu bylo to, że szybko znależliśmy się w szpitalu, gdzie szybko założono mi gips. Po całych naszych przejściach znalezlismy się w koncu w schronisku. wtedy zobaczyłam się w lustrze... zmokla kura, z rozmazanym makijażem, rozszarpanej kurtce, grymasem bólu. To jeszcze nie koniec...zabrakło prądu. Wszytsko na opak, wszystko nie tak. A jednak ten wieczor wspominam najmilej. Dowiedziałam się wtedy o moim chłppaku wiele. Poznałam jego bardzo ważne cechy... to, że jest odważny, empatyczny, chętny do pomocy innym i ...wpatrzony we mnie. Mój oplakany wygląd w ogole nie robił na nim wrażenia. Cierpliwie, z niezwykłą delikatnością pomagał mi się przebrać, umyć, wysuszyć. Potem, jako że nie był prądu przy romantycznym świetle świeczki rzucaliśmy rożne cienie na ścianie, a moja zagipsowana ręka była w tym najlepsza. Dowiedziałam się podczas tego wieczoru, że mogę polegac na moim chłopaku, że czuję się przy nim bezpiecznie. To były bardzo ważne walentynki w moim życiu. Zakończenie banalne...jesteśmy teraz malżenstwem. ;)
napisał/a: Milusienka 2012-02-15 20:47
1. 111
2. Glossies
3. Allure, Ooh La La, Passion


Moje najlepsze w życiu Walentynki odbyły się dokładnie 4 lata temu, kiedy to mój Ukochany zaprosił mnie na wyjątkowy Bal Walentynkowy w Pałacu, w związku z tym zaproszeniem miał dla mnie wielką niespodziankę i zarazem wyjątkowy prezent, był to pierścionek zaręczynowy, nie był bursztynowy i diamentowy, choć jak powtarzał na taki zasługiwałam, to jednak był nadal jest piękny...złoty z małym białym oczkiem.
Zamówił na ten wyjątkowy wieczór naszą ulubioną piosenkę zespołu UNIVERS pt. "Jestem obok Ciebie", zaprowadził mnie na sam środek sali - oniemiałam, czułam jak wzrok wszystkich dookoła skupiony był na nas… dotknął mojej dłoni, klęknął i oświadczył się tak pięknie mówiąc, że z wrażenia do dziś nie pamiętam dokładnie słów, wręczył pierścionek zaręczynowy i zapytał czy zostanę Jego żoną , moje emocje sięgnęły zenitu gdyż zamiast odpowiedź "TAK" odpowiedziałam "JASNE" :)... nie ukrywam jednak, byłam chyba tego dnia najszczęśliwszą kobietą na tej sali.
Wokół słyszeliśmy oklaski, miłe słowa i w tle nasza romantyczna piosenka w której przytuleni kołysaliśmy się w takt melodii…
To były moje najlepsze i najbardziej zaskakujące Walentynki zarówno dla mnie jak i mojego partnera, który jak powiedział, cieszy się, że będzie miał mnie jako "swoją księżniczkę już na zawsze" :).
napisał/a: onlyme30 2012-02-15 21:13
1. 111 lat
2. Glossies
3. Sassy, Passion, Allure

Ten Walentynkowy dzień zaczął się niepozornie. Wiedziałam, że mój ukochany zjawi się u mnie pod wieczor i prawdopodobnie spędzimy go razem w domowym zaciszu. Ale już w południe nadszedł do mnie słodki sms, który wywołam na mej buzi uśmiech radości. Zaś kolejną radość i zachwyt wzbudził nieco później nispodziewany dzwonek do drzwi. A tam... kurier czekał na mnie z bukietem uroczych kwiatów i dedykacją. Och, byłam wniebowzięta, bo takiej niepodzianki to się nie spodziewałam. Postanowiłam, że się nieco odszykuję i zaskoczę go czymś słodkim:) Ale to On zaskoczył mnie! Zjawił się wcześniej i zabrał na wspaniałą kolację do siebie. Może i nie przygotował fantazyjnych dań, ale za to muzyka i świece i cały nastrój jaki stworzył były tak niesamowite, że lepszych Walentynek nie mogłam sobie wymarzyć :)
napisał/a: Marzycielka10 2012-02-15 21:46
1. 111lat
2. Glossies
3. Ooh La La, Allure, Sassy

Mój niezwykły najwspanialszy Walentynkowy dzień miał miesjce we Włoszech w Weronie i Rzymie, w dwóch miastach, które swą bogatą historią urzekały mnie od zawsze, dlatego też mój narzeczony wiedząc, że zawsze marzyłam o tych miastach zabrał mnie do urokliwej Werony na balkon Romea i Julii gdzie uczciliśmy ten wspaniały dzień czułym pocałunkiem.
Potem udaliśmy się do Rzymu miasta pełnego romantycznych fontann i uliczek wspaniałych... bajeczny, piękny, wieczny, pełen romansu włoskiego,
to kolejne miasto gdzie poczuliśmy atmosferę miłości.
Zjedliśmy nasze ulubione danie spaghetti, sam makaron zawsze dostarczał nam wiele zabawy, a długa niteczka prowadziła do cudownego pocałunku i tak też się stało tym razem.
Zakończyliśmy ten cudowny dzień w pięknym włoskim pokoju hotolewym, z włoskim winem w ręku i piękną romantyczną włoską muzyką, którą reprezentowali Albano i Romina Power i która wypełniła nas magią prawdziwego walentynkowego włoskiego klimatu.
vendetta
napisał/a: vendetta 2012-02-15 21:56
1. 111 lat
2. Glossies
3. Sassy, Passion, Ooh La La


„Nie wiem jak zaskoczyć moją ukochaną. Jaki kupić jej oryginalny prezent na walentynki, gdzie ją zabrać na randkę?”. Odparłam z nutą sarkazmu i ironii: „Jeśli zachowałeś kilka serc z wielkiej orkiestry świątecznej pomocy to daj jej i powiedz, że idziecie na after party WOŚP!” On: „Ooo, widzę że mam do czynienia z ruchem antywalentynkowym. Jak tam idzie przygotowywanie ulotek, propaganda i bojkot koloru czerwonego?” I tak 5 lat temu, na forum, dokładnie w walentynki zaczęła się nasza znajomość... On stał się moim plastrem na rany po nieszczęśliwej miłości, a ja stałam się Jego przyjaciółką od serca i głównie od porad w kwestiach damsko-męskich. Jego dziewczyna, którą koniecznie chciał przy sobie zatrzymać, była typową modnisią, zwracającą uwagi na kolor butów i odpowiedni dobór torebek. Jej życzenia były dla niego rozkazem. Szczególnie lubiła uprawiać „szoping” z jego.... kartą kredytową. Jego mózg bronił się przez zbytnią różnorodnością słownictwa garderobiano-kosmetycznego, którego używała nieustannie, nie tylko po każdym rajdzie zakupowym. By nie wypaść na totalnego laika i stereotypowego mężczyznę, oraz by mieć z nią jakikolwiek temat do rozmowy, radził się mnie: ”a co to jest ta szmizjerka, to chyba zastawa stołowa? A zalotka to, gdy facet „zaleca się” do kobiety, coś jak podryw? Spódnica to wszystko to, co nie jest spodniami, apaszka to inna nazwa okularów, a bardotka to torebka...?” Był z Marsa, dosłownie, dlatego musiałam tłumaczyć mu babski świat od podstaw. Po kilku miesiącach znajomości spytał: „Jak do cholery mam interpretować odpowiedź „nic”, gdy pytam „co się dzieje?” To był w zasadzie pierwszy sygnał, że w jego związku dzieje się coś nie tak. Wkrótce po tym, dziewczyna go zostawiła, a on zniknął z sieci, zostawiając jedynie krótki tekst: „Mogłaś mi podać uniwersalną instrukcję obsługi do kobiety, może nie zostałbym sam...!!„ W jednej chwili serce mi stopniało, wylał się cały jad i gorycz, jaką w sobie miałam w stosunku do mężczyzn.... i za chwilę rozgrzało się na nowo, odrodziło się, zaczęło bić.... Zrozumiałam, że cierpię na chroniczny niedosyt „jego literek na ekranie”, a ich brak powoduje u mnie zespół abstynencyjny. Mało spałam, mało jadłam. Jego nadal nie było, nie odpisywał na moje wiadomości. Powoli zapominałam, gdy po paru miesiącach, napisał: „Już wiem, to TY jesteś moją instrukcją obsługi... do życia!” I... już nie byłam s@motna w sieci, ani w życiu. Uzależniliśmy się od swoich literek i od siebie bo w tej chwili jesteśmy narzeczeństwem i planujemy ślub. Teraz wiem, że nie potrzebuje już żadnej instrukcji obsługi. Jest idealnie obeznany w damskim świecie... w moim świecie! A walentynki dzięki niemu nabrały zupełnie nowego znaczenia, już nie jestem nastawiona anty, ale zaczynam się uśmiechać do czerwonych wystaw sklepowych, przeładowanych misiami, balonikami i czerwonymi świeczkami... W tym też jest magia...:D:p
napisał/a: Liliana08 2012-02-15 22:01
1. 111 lat.
2. GLOSSIES.
3. Strapless, Sassy, Allure

Moje Walentynki co roku są wspaniałe, inne, wyjątkowe, dzięki temu, że jesteśmy już 8 lat razem i trwamy w naszej wielkiej miłości.
Każdego roku wspólnie organizujemy Walentynki i to w jaki sposób chcemy jest spędzić.
Są jednak takie, które utkwiły w mojej pamięci najbardziej, to wieczór Walentynkowy okiełznany czekoladą, gdyż oboje jesteśmy wielkimi wielbicielami czekolady.
Postanowiliśmy, że spędzimy ten Walentynkowy dzień na czekoladowo.
Oboje z Ukochanym wręcz uwielbiamy czekoladę, jesteśmy jej wielkimi fanami a wiadomo, że czekolada wyraźnie wpływa na poprawę nastroju, co ma bezpośredni wpływ na naszą ochotę jak i na zmysłową miłość ;).
Chcieliśmy, aby było słodko, wesoło i czekoladowo.
Założyłam więc sukienkę w kolorze czekolady, a mój Ukochany miał garnitur w równie czekoladowej odsłonie.
Udaliśmy się do pijalni czekolady, z głośników roznosiła się piosenka Kasi Klich pt. Czekolada, wspaniała nastrojowa muzyka, która w pełni owładnęła nami.
Na naszym stoliku czekoladowa róża, pyszne pralinki rozpływające się w ustach, które koiły nasze podniebienia i wyjątkowo energetyzujący napój z gorącej czekolady - rozkosz smaku w środku zimy.
Oboje po takim wieczorze zapragnęliśmy domowego SPA w naszej zacisznej łazience w kolorze czekolady z dodatkiem cudownego olejku czekoladowego, który w pełni poruszył nasze zmysły czyniąc ten dzień najbardziej czekoladowym :).
napisał/a: Katjen27 2012-02-15 22:22
Odpowiedzi:

1. Marka Gossard istnieje już od 111. lat.
2. Glossies
3. Fleur, Sassy, Ooh La La


Cholera, no nie lubię tego typu 'świąt i imprez', no ale że On (czyt. ten Mój) był nieco bardziej wrażliwszy ode mnie, i wyszukany jeśli o kwestie organizacyjne rzecz idzie, to wylądowaliśmy tam, gdzie wylądowaliśmy... :)

Ja wiedziałam, że jego rodzice mają coś takiego, co funkcjonuje i w zimie, ale nie spodziewałam się takich efektów... :)

Równo 10 lat temu wylądowałam w szklarni - ta Katjusza, co wewnątrz miała swój własny żywy świat, ale na zewnątrz mało dostępna, trudna i niby bezowocna - no pasowałam tam :]
Luty - mrozy, kupa śniegu i... ogrzewana szklarnia. Zaczęłam kiełkować. Otwierać się. Było ciepło, dobrze, optymalnie.

Kilka godzin wewnątrz tego przybytku z miniszaszłykami z kurczaka, pomidorkami koktajlowymi (nie oszukujmy się - zakupionymi w warzywniaku), bukietami z kopru, szczypiorku i natki pietruszki oraz z moją 'Połową' sprawiły, że z nadzieją zaczęłam spoglądać w Wiosnę i czekać na wczesne nowalijki ze szklarni rodziców mego Lubego :]

Dostałam piękny bukiet róż przyozdobiony plasterkami marchewki i moimi ulubionymi lizakami - zacna kumulacja :)

Owszem, w szklarni było ciepło, ale nie na tyle by można uskuteczniać łóżkowe kombinacje alpejskie ;) Dlatego przenieśliśmy się w rejony nieco bardziej cywilizowane (czyt. pokój na poddaszu, tym razem w przybytku moich rodziców) :]

Walentynki ? Pojęcie względne. Ale te moje były najlepszymi jak dotąd :)
Dzięki szklarni, pomidorkom, niepowtarzalnej atmosferze i mojemu 'Połówkowemu' (czyt. mojej Połowie drugiej) zapamiętam ten botaniczny eksperyment po wsze czasy :]