Konkurs "Sexy Walentynki"

napisał/a: ciociotysia1 2012-02-13 23:31
1. 111 lat
2. Glossies
3. Allure, Superboost Lace White, Beau Gossard.

Zawsze marzyłam o walentynkach , na których spełniłyby się nasze małe marzenia,zawsze chciałam zobaczyć szczery uśmiech na twarzy mego Arka.
I w tym roku zabieram go na narty: jako miłośnik Adama Małysza i reszty skoczków śmigałby na nartach a ja zabawiłabym się w rolę Włodka Szaranowicza i komentowałabym jego poczynania na stoku (mój ulubiony tekst Szaranowicza)
"Oj Hannawaldowi trochę nie wyszło, czyżby spadek formy... - a nie, to był przedskoczek! "- krzyczałabym z radością.
Masa śmiechu , niesamowitych emocji i spełnienia małych marzeń.
A na sam koniec ognisko we dwoje i otuleni rozmawiać będziemy do rana!
Więc te wyjątkowe , z drugą połówką jeszcze przede mną!
A kto powiedział,że na nartach nie można czuć się sexsownie i wyjątkowo?:)
nati400
napisał/a: nati400 2012-02-14 17:14
1. Marka ma już 111 lat
2. Model z plakatu to Glossies
3. Przykładowymi modelami są: Sassy, Ooh La La, Allure


Moje najwspanialsze walentynki:


Żar leje się z nieba, temperatura w nocy nie spada poniżej 20 stopni, a w dzień poniżej 30! Przed nami rozciąga się błogi krajobraz Złota Plaża, gorący piasek, turkusowa woda. Tropikalna przyroda oraz maleńkie, urocze wioski otoczone sadami bananowymi, drzewkami mango i plantacjami drzewek cytrusowych. Wraz z mężem uwielbiamy nurkować i podziwiać fascynujący podwodny świat, rafa koralowa mieni się w słońcu i zachwyca bogactwem kolorów. Ocean kryjący w sobie niezliczone ilości bogactw, jednocześnie kuszący i groźny. Woda wlewa się do ust, czuję gorycz soli, która potem tworzy na ciele małe kryształki... Dzień spędzamy na słodkim lenistwie, leżymy na hamaku dookoła intensywna, soczysta zieleń, zamykam oczy, wiatr delikatnie mnie kołysze, w oddali słyszę szum fali, myślę sobię "błoga chwilo trwaj wiecznie". Słońce praży niemiłosiernie, a my leżymy plackiem wchłaniając chciwie jego żar, pamiętając że w Europie pada śnieg. Jesteśmy w raju. Wiatr przynosi świeży aromatyczny zapach owoców, popijamy mleczko kokosowe oraz zajadamy egzotycznymi darami wyspy. Czas się zatrzymał, piękno krajobrazu, cuda natury, zaskakująca panorama. Mąż serwuje mi nie lada niespodziankę- rejs jachtem, docieramy do małej wioski rybackiej. Kolacja jest świetna ucztą rozpalamy ognisko i pieczemy złowione ryby, podziwjając zachód słońca nad oceanem. Kurorty są pełne kafejek, dyskotek, barów. Świętujemy, tańczymy i bawimy sie do białego rana. Ostatniego dnia nad morzem czekała na nas niesamowita niespodzianka - dwa metry od burty wyskakuje z wody delfin, potem następny. W końcu przepływa całe ich stado. Traktujemy to jako dobrą wróżbę walentynkową...
napisał/a: majak111 2012-02-14 22:12
Zawsze unikałam świętowania Walentynek, nawet kiedy miałam z kim to robić, bo uważałam, że to kiczowate, infantylne, komercyjne i niepotrzebne święto, dlatego nie mam nie jestem w stanie opisać najlepszych Walentynek w swoim życiu. Może czas zacząć je świętować, ale ja chcę, żeby w każdym dniu mojego życia mój facet okazywał mi miłość, żeby każdy nasz dzień był wyjątkowy. I tego życzę wszystkim walentynkowiczom.

1. Marka Gossard ma 111 lat.
2. Model Glossies
3. Allure, Passion, Fleur
napisał/a: tedybear 2012-02-14 23:59
1. Ile lat ma już marka Gossard
ODP: 111 lat (1901)

2. Podaj nazwę modelu Gossarda z plakatu
ODP: Glossies

3. Wymień trzy przykładowe modele marki Gossard
ODP: passion, rose, allure


Czas Walentynek co do pogody nie jest tym najbardziej odpowiednim czasem. było zimno, wietrznie a ja wybrałem się z moja dziewczyna na długi spacer. nie znalismy sie długo a nasz związek nie został jeszcze "skonsumowany". nie mieszkaliśmy razem więc kilka godzin przed umówionym spacerem moje mieszkanie było przygotowane na randkę.
zobaczyłem ją na skwerze w umówionym miejscu kolo godziny 19. wygladała pieknie, tak kobieco i bardzom pociagajaco. swiatlo lamp jeszcze potegowalo moje doznania.
przywitalismy sie namietnym pocalunkiem i wyruszylismy na spacer. przemarzlismy bardzo i postanowilem zaprosic ja do siebie. nie miala nic przeciwko.
kiedy dotarlismy do mojego mieszkania, otworzylem drzwi i kiedy przekroczylismy prog mojego m3 przywitalo nas cieple wrecz gorace powietrze ktore w momencie otulilo nasze zmarzniete ciala. przywitalo nas cos jeszcze. to byl spiew wielorybow wydobywajacy sie z sprzetu audio. spiew i cieple powietrze spowodowaly ze Ona stanela w przedpokoju i zamknela oczy i chlonela te chwile. podeszlem do niej od strony pleców. kurtka, czapka i rekawiczki i jej i moje zostaly zawieszone na wieszaku a ja delikatnie zblizylem sie do jej karku. moje usta delikatnie muskaly jej kark i doprowadzaly do tego ze momentalnie jej oddech stal sie plytszy i szybszy.
odwrócila sie do mnie i nasze spojrzenia sie spotkaly. Tylko Ona, ja i wieloryby. zauwazylem w jej oczach pozwolenie, podniecenie i pozadanie. delikatnie muskajac moimi dlonmi jej cialo rozebrałem ja calkowicie z ubrac i unioslem ja w moich ramionach. przekroczylismy prog sypialni i polozylem ja na poscieli. zapalilem swieczki. plomyki swiec na jej nagim ciele wygladaly cudownie. lezala a ja z wrazenia nie moglem wydobyc zadnego slowa. twarz aniola, usta stworzone wprost do calowania, szyja dluga jak u zyrafy, piekny dekold, niesamowicie sexi piersi stesknione meskiego dotyku, potem brzuszek, i delikatne zmyslowe owlosienie na wzgorku lonowym a to wszystko zakonczone dlugimi nogami i cudownymi stopami.
polozylem sie obok niej a moje dlonie, usta i kazdy zmysl mi znany zaczal poznawac jej cialo, ktore tak cudownie pachnialo.
nie wiem czy to cud czy przypadek czy nasze umiejetnosci ale kochalismy razem i oboje odlecielismy w cudowny orgazm. potem jak juz lezelismy na lyzeczke Ona odwrocila sie do mnie i szepnela KOCHAM CIE!
napisał/a: teli 2012-02-15 10:11
1. 111lat
2.Glossies
3. Ooh La La, Allure, Sassy




Jestem marzycielką. RAZ UDAŁO MI SIĘ TAK PRAWDZIWIE POBUJAĆ W CHMURACH...

Jak i miłość jest czasem przeżyciem najbardziej ekstremalnym z ekstremalnych, tak samo to przeżycie, może usunąć grunt spod nóg... zawrócić w głowie... podnieść ciśnienie…wywołać suchość w ustach… ja żywioł - powietrze, połącze się z przestrzenią, On żywioł - ogień rozpali atmosferę...
Skoczyliśmy ze spadochronu w Walentynki zeszłego roku. Unosiliśmy ię w powietrzu, małe cząstki rzucone na wiatr, poddane pod władanie świata...
I nie ukrywam, często on, bywa moim spadochronem, chroni mnie przed bolesnym spadkiem z chmur na Ziemię... Ja mam licencję na marzenie, On pewnie stoi na ziemi i zbiera fragmenty moich marzeń... Wierzę, że i tym razem je pozbiera i ponownie porwie mnie w chmury. Choć ja wychodze z założenia, że każda chwila jest warta tego, by być świętem miłości.
napisał/a: sekkmet 2012-02-15 11:28
1. 111lat
2.Glossies
3. Ooh La La, Allure, Sassy


Moja walentynkowa randka marzeń już się wydarzyła.
Miłość to zdecydowanie największe szaleństwo. Serce pojone rozkoszą bycia wariatem. To stukanie o pierś dwa razy mocniej.... To coś co przepełnia mą słodycz od stóp najpiękniejszych po czubek
rozczochranej głowy....

Nigdy nie zapomnę tej randki, tego najcudowniejszego szaleństwa mojego życia, żar mych oczu nigdy dotąd nie był tak gorący. Kiedy przy Twoim boku śpi wariat można spodziewać się wszystkiego:
Jazdy na rowerze z zamknięty oczami, jedzenie wykwintnej kolacji brudnymi palcami w najlepszej restauracji czy śpiew pod oknem o północy....Ale popołudnie i piknik w Paryżu?

Spontaniczność to jego drugie imię, pamiętam ją doskonale, kiedy nieoczekiwanym rankiem mój luby krzyknął "pakój sweter, wygodne buty i to co najbardziej potrzebne na kilka najbliższych godzin".
Zaskoczona sytuacją i niemogąca wyciągnąć z niego odrobiny wiadomości czym prędzej spakowałam najważniejsze dla mnie rzeczy do torby. W samochodzie dokładnie składając swoje rzeczy w niedalekiej chwili zauważyłam lotnisko. Serce pamiętam waliło mi jak szalone. Moje myśli ciągle szeptały "Ktoś przyjechał...ale po co torba, plecak? Moje myśli przerwała elegancko ubrana pani w uniformie podając mi bilet i paszport. Dopiero wtedy zrozumiałam, że Paryż niedługo będzie na wyciągnięcie ręki....
Samolot przeżyłam koszmarnie, chęć upojenia swych myśli zakończyła się błaganiem pod nosem o lądowanie....potem tylko odprawa i "PARYŻU....KOCHAM CIĘ!". Mój kochany zabrał mnie na piknik z widokiem na Wieżę Eiffla, tak zwyczajnie na pierwszej lepszej ławce. I jak Anioły kocham to najcudowniejsze obiado-śniadanie! Widoki, smak rogali, mój ukochany i ja po środku miasta zakochanych....Tego nie da się nawet na chwilę zapomnieć. Tego nawet nie można spróbować zapomnieć dostając kilka lat później obrączkę w pudełku małej Wieży Eiffla.
napisał/a: bb26 2012-02-15 11:37
1. 111 lat
2. Glossies
3.Ooh La La, Allure, Sassy

Moje najpiękniejsze w życiu Walentynki były właśnie wczoraj:)
Mój facet zadzwonił do mnie z samego rana składając błahe życzenia: "WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO Z OKAZJI WALENTYNEK", po czym oznajmił, że dziś się nie spotkamy bo się rozchorował i nie może wychodzić z domu, dlatego prosił abym ja do niego przyszła. Na tę wiadomość, zrobiło mi się strasznie smutno, gdyż chciałam spędzić ten wyjątkowy dzień z ukochanym gdzieś poza domem, a nie siedzieć w pokoju przy jego łóżku.
Ze smutną miną weszłam do domu, gdzie przy drzwiach czekał już na mnie mój chłopak. Zauważyłam, że wcale nie jest chory. Był ubrany elegancko i uśmiechał się do mnie. Byłam trochę zła na niego, że mnie udawał z tą chorobą. Pokój był pięknie przyozdobiony a wokół paliły się czerwone świeczki. W kuchni natomiast czekało już czerwone wino z ogromnym bukietem róż. Sam nawet przygotował pyszną kolację, chociaż talentu do gotowania to zupełnie nie ma. Być może ktoś mu w tym pomagał, ale mniejsza z tym. Po chwili włączył romantyczną muzykę, wznieśliśmy toast i zjedliśmy kolację.Po kolacji wybraliśmy się na kulig, przygotowany przez mojego faceta. Konie były przyodziane w czerwone szaty, zaś sanie całe w czerwonych różach. Czułam się jak księżniczka w złotej karecie. Chociaż było bardzo zimno, mój książe mnie ogrzewał. W pewnym momencie sanie się zatrzymały nad wspaniale oświetlonym moście, z którego widać było całe miasto. Mój chłopak chwycił mnie za rękę i patrzył mi się prosto w oczy.
Nigdy jeszcze nie widziałam u niego takiej poważnej miny. Wyjął z kieszeni czerwone pudełeczko, w którym lśnił cudowny pierścionek. Założył mi go na palec i wydusił z siebie te słowa: " Wiesz jak bardzo cię kocham i chcę z tobą być do końca życia. Wyjdziesz za mnie?".
Nigdy tak się nie denerwował jak wczoraj. Byłam ogromnie zaskoczona i nie spodziewałam się tego, lecz bez zastanowienia się ZGODZIŁAM:)
Po wspaniałej przejażdżce wróciliśmy do mieszkania by się ogrzać. Zdradzę Wam mały sekret--- było bardzooooo gorąco:)
Walentynki 2012 roku z pewnością były najpiękniejsze w moim życiu, które zapamiętam na zawsze.
napisał/a: mmoly 2012-02-15 12:40
1. 111 lat
2.Glossies
3. Sassy, Passion, Ooh la la

Moje wymarzone Walentynki to był rok 2009, gdy mój chłopak zaprosił mnie do restauracji na taką małą kolacyjkę walentynkową. Od początku całej imprezy byłam zła na niego bo nawet kwiatka nie dostałam. Siedzieliśmy sobie w przytulnym miejscu, w tle grała fajna muzyczka, popijaliśmy czerwone wino i spożywaliśmy kolacje. Nagle mój chłopak powiedział że musi iść do toalety i gdy tylko odszedł od stolika i zniknął z mojego pola widzenia muzyka całkowicie ucichła. Wszyscy goście zaczęli spoglądac w stronę baru,(ja niestety nie widziałam nic, bo tak był ułożony stolik) zobaczyłam mojego ukochanego, który zbliża sie w moim kierunku z uśmiechem na twarzy. Nagle podszedł i klęknął przede mną prosząc mnie o rękę. Od razu zatkało mnie, a on trzykrotnie powtarzał prośbę, gdy nagle wyszczeliłam mówiąc TAK ! Szum braw ogarnął moje uszy a oczy zalały się łzami. Nie mogłam dojść do siebie, że to właśnie dzisiaj oświadczył mi się. Wtedy właśnie dostałam bukiet pięknych kwiatów, a od właścicieli restauracji wielkiego szampana. Moje oszołomienie nie znało granic. Ludzie siedzący wokoło komentowali zajście słowami "witamy w klubie" czy "gratulacje młodej parze". Ten dzień był najpiękniejszym dniem w moim życiu. Teraz jesteśmy już pół roku po ślubie i jest nam bardzo dobrze.
napisał/a: liidzia 2012-02-15 15:28
A tamte Walentynki spędziłam w Paryżu...
Wybrałyśmy się z przyjaciółką na wycieczkę. W planach miałyśmy wieżę Eiffla, Luwr, Łuk Triumfalny i inne miejsca, bez których wizyta w Paryżu nie miałaby sensu. Paryż - najromantyczniejsze miasto, więc nie obeszło się bez wymysłów naszej wybujałej wyobraźni. Wybrałyśmy się na podróż statkiem, który przepływa pod mostem zakochanych. Przepływając pod mostem, osoby, które siedzą na statku obok siebie, powinny się pocałować. Wtedy przepowiada to miłość na całe życie. Wiedziałyśmy o tych "paryskich zabobonach" i pomyślałyśmy: co nam szkodzi? Celowo usiadłyśmy osobno i wyczekiwałyśmy przystojnego księcia na białym koniu. Niestety nikt taki się nie pojawiał. Pierwsza z gry odpadła przyjaciółka - dosiadła się do niej starsza pani, która raczej nie przypominała przystojnego młodzieńca i nie przygnała na białym koniu. Ja czekałam dalej, ale jak na złość nikt nie chciał się dosiąść. Kiedy już całkiem zrezygnowałam, usłyszałam głos pewnego mężczyzny, który zapytał czy obok jest wolne. Nie był księciem i nie przyjechał na białym rumaku, ale był niezły. Po chwili odpłynęliśmy od brzegu. Kiedy przepływaliśmy pod mostem stało się coś cudownego. To, co wyobrażałyśmy sobie z przyjaciółką stało się rzeczywistością. Przystojny sąsiad pocałował mnie, a kiedy chciał przeprosić, chociaż tak naprawdę nie miał za co, okazało się, że jest Polakiem. Dalszą część wycieczki spędziliśmy już we trójkę i chyba nie muszę mówić, że z nieznajomym sąsiadem ze statku jesteśmy teraz małżeństwem?


1. 111 lat
2. Glossies
3. passion, ooh la la, sassy
napisał/a: sage 2012-02-15 15:40
To było 9 lat temu. Na zewnątrz piękna, mroźna zima. Serce drżało mi ze strachu i pomimo cienkiej sukienki nie czułam zimna. Spojrzałam w jego oczy i podałam mu swą dłoń. Zrozumiałam, że kocham i jestem kochana. Razem podeszlismy do ołtarza.To był dzień Naszego Ślubu, najpiękniejsze Walentynki jakie można sobie wyobrazić.
napisał/a: sage 2012-02-15 15:43
1. 111 lat
2. Glossies
3. Ooh la la, Fleur, Sassy
napisał/a: anikirax 2012-02-15 16:01
To były Walentynki w 2010r., godzina 16.00, spędzamy wspólnie wieczór, gdy nagle on wyciąga z kieszeni bilety na słoneczną Hiszpanię: "To mój prezent, nasz prezent, jeden dzień to za mało, chcę byśmy mieli więcej czasu dla siebie, zrobimy sobie dwutygodniowe walentynki, tylko we dwoje, w podróży, w hotelu, na plaży, wśród gwiazd". Rzuciłam mu się na szyję. Moja radość nie miała granic. Podróż odbyła się 2 dni później. To była szalona przygoda, najpiękniejsza przygoda mego życia. Myślałam, że będzie to zwykły wypoczynek, ale to jak mój facet się postarał o wszystko przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Kolacje przy świecach, taniec w jednej z restauracji przy kilkudziesięciu par oczów wpatrzonych w nas, nowa niebieska sukienka, poranek wśród płatków róż, wieczory przy milionach świec, spacery i przejażdżki nocne, noc na wynajętej łodzi oraz to, co podobało mi się najbardziej: przebrał się za pirata, a mnie wypożyczył średniowieczną suknię, z szerokim dołem, nosiliśmy peruki i byliśmy podziwiani przez przechodniów. Każdy dzień zaplanowany, wyjątkowy, inny, moje łzy szczęścia, zaskoczenie, wzruszenie, uśmiechy. Do dziś mam w głowie Jego umiejętne obmyślenie wszystkiego i ozłocenie przeszłości, do której będę wracać...

1. 111 lat.
2. Glossies
3. Sassy, Allure, Ooh La La